Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy Bóg może się pomylić?
Autor Wiadomość
paprotka Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 183
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #16
 
Odpowiedz jest prosta, Bog jest nieomylny.

Ale to co trudne to zrozumienie daru wolnej woli.


Pozdrowienia z Canady,
lucynka
Uśmiech

[Obrazek: profile1.jpg]
02-10-2009 06:00
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #17
 
Jestem trochę zdziwiony tą dyskusją. Antropomorfizacją Boga. Traktowaniem grzechu w kategoriach zakazu z niewiadomego powodu i kary za niego.
Przecież grzech jest czymś ze swojej natury tym co godzi w człowieka: tego co dokonuje tego czynu jak i w drugich. Grzech ma wymiar społeczny: niszczy relacje człowieka z Bogiem i człowieka z drugim człowiekiem.
Bóg jest sprawiedliwy - to prawda. Karą za grzech jest śmierć. I to jest prawda. I kara ta została wymierzona człowiekowi. Jak? Bóg wziął ją na siebie. Stał się człowiekiem i przyjął na siebie wszelkie konsekwencje grzechu.
Natomiast nie chcąc ograniczać wolności człowieka, nie działa absolutnie wbrem jemu, jego woli. Mówiąc inaczej - Bóg nie karze człowieka za grzech w tym sensie w jakim to rozumiemy. To że jest cierpienie z powodu grzechu, to jest wolny wybór człowieka.
Tzn. - wchodząc w grzech, musimy liczyć się z jego konsekwencjami. Bóg i Kościół w swoich przykazaniach tylko przestrzegają przed pewnymi uczynkami. Mówią: uważaj, bo jeśli będziesz robił tak a tak, to będzie dla ciebie niedobre. Twój uczynek może spowodować cierpienie dla ciebie i innych. Dlatego proponuję ci byś nie grzeszył aby uniknąć cierpienia- konsekwencji grzechu. Ale nie chcę cię ograniczać- masz wolną wolę, tylko potem nie mów że Bóg jest niedobry- że cię nie ostrzegał. Innymi słowy: to nie Bóg karze, tylko człowiek sam siebie krzywdzi grzechem. I co gorsza - nie chce tego czynić, ale jakaś siła ciągnie go do tego, wbrew rozumowi i interesowi człowieka.
Ten który grzeszy w efekcie jest nieszczęśnikiem, należy mu się litość nie kara.
Przecież grzech to jest jak rak, który zżera twój organizm. Grzesznik bardzo cierpi.
I proponuję z tej perspektywy spojrzec na ten wątek.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
02-10-2009 08:44
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #18
 
Jestem ciekawy Sant czy Bremes to zrozumie. (?) :-k #-o Język
W sumie niczego tutaj nie podawaliśmy czego nie dałoby się zrozumieć, ale chyba jednak są problemy ze zrozumieniem.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
02-10-2009 08:55
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #19
 
TOMASZ32-SANCTI napisał(a):Jestem ciekawy Sant czy Bremes to zrozumie. (?) :-k #-o Język
W sumie niczego tutaj nie podawaliśmy czego nie dałoby się zrozumieć, ale chyba jednak są problemy ze zrozumieniem.

Rozumiem i to dobrze. Pewnie dla ciebie "idealnego katolika" ktoś, kto myśli własnymi kategoriami i niekonicznie zgadza się z każdym nakazem kościoła jest ułomny i niedorozwinięty i należy się mu tylko litość.

sant napisał(a):Ten który grzeszy w efekcie jest nieszczęśnikiem, należy mu się litość nie kara.

Niestety, nie wszyscy tak myślą. Poza tym, gdyby rozwinąć tą myśl to wyszłoby, że do piekła nikt nie idzie. Jeśli za grzech należy się tylko litość, to do nieba idzie każdy, bo Bóg się nad nim lituje i wpuszcza go do swojego królestwa.

paprotka napisał(a):Odpowiedz jest prosta, Bog jest nieomylny.

Jeśli jest nieomylny to jego istnienie nie ma sensu.
Jest nieomylny-->jest idealny-->osiągnął cel życia - doskonałość-->nie ma sensu istnienia, bo nic już nie może osiągnąć
10-10-2009 19:53
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Augustus Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 356
Dołączył: Mar 2009
Reputacja: 0
Post: #20
 
Bremes, a skąd wiesz czy Bóg osiągnął już swój cel? Jeszcze może coś osiągnąć, mowa o tym w objawieniu, które św. Jan miał na wyspie Patmos. Poza tym są ludzie, którzy twierdzą, że Bóg był idealny już przed dziełem Swojego stworzenia i chciał podzielić się miłością. Uważam, że należy starać się zrozumieć Boga przez miłość, a nie przez cele, które człowiek chce zrealizować dla własnego szczęścia.
Pozdrawiam.

Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (...) Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga wszechświat został tak stworzony, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych. Hbr 11, 1-3 BT
10-10-2009 20:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #21
 
Moim zdaniem (wiem, że nieco offtopowo, jednak sami skierowaliście rozmowę na te tory) nie ma specjalnego sensu uznawanie, że Bóg był miłością zanim stworzył istnienie poza sobą samym. Miłość, z samego założenia, jest czymś, co MUSI być ukierunkowane. Inaczej nie jest MIŁOŚCIĄ. Nie można kochać tak po prostu - musi istnieć obiekt tej miłości. W konsekwencji - niemożliwym jest, by Bóg był pełen miłości, zanim cokolwiek stworzył - ponieważ nie miał wtedy jeszcze obiektu tejże miłości.

Bóg więc "stał się" pełny miłości dopiero po tym, gdy stworzył już obiekt tej miłości. Innej możliwości nie ma.
10-10-2009 20:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #22
 
Drizzt, właśnie odkryłeś tajemnicę Trójcy Świętej Uśmiech 3 Osób współistniejących w nieustannej i odwiecznej relacji miłości Uśmiech

Gdyby przyjąć Twoje założenia, to... po co w ogóle cokolwiek stwarzał, skoro nie był Miłością? Uśmiech

Na pytanie tytułowe odpowiadam: NIE.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
10-10-2009 21:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #23
 
Drizzt napisał(a):Moim zdaniem (wiem, że nieco offtopowo, jednak sami skierowaliście rozmowę na te tory) nie ma specjalnego sensu uznawanie, że Bóg był miłością zanim stworzył istnienie poza sobą samym. Miłość, z samego założenia, jest czymś, co MUSI być ukierunkowane. Inaczej nie jest MIŁOŚCIĄ. Nie można kochać tak po prostu - musi istnieć obiekt tej miłości. W konsekwencji - niemożliwym jest, by Bóg był pełen miłości, zanim cokolwiek stworzył - ponieważ nie miał wtedy jeszcze obiektu tejże miłości.

Bóg więc "stał się" pełny miłości dopiero po tym, gdy stworzył już obiekt tej miłości. Innej możliwości nie ma.


Może Bóg był pełen miłości i zachciał ją zmaterializować i "ukierunkować"

Drizzt napisał(a):Miłość, z samego założenia, jest czymś, co MUSI być ukierunkowane.

Miłość to nie droga, nie mus być ukierunkowana.
10-10-2009 23:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów