Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dobro i zło - czy istnieją rzeczywiśćie i niezależnie?
Autor Wiadomość
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #1
RE: Dobro i zło - czy istnieją rzeczywiśćie i niezależnie?
Drizzt napisał(a):w konsekwencji: sami niszczą siebie, wierząc, ze to sprawka demona.
Słuchaj -doskonale wpisujesz się w to co wcześniej napisałem. Negując osobowe zło, negujesz tym samym osobowe dobro (Boga). Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że to własnie jest ten mechanizm o którym pisałem. Również wcześniej. Troszkę sączysz tutaj truciznę niczym wąż do ewy w raju. I na tym też polega grzech pierworodny, o który gdzie indziej pytałeś. Zaneguj u człowieka Boga -a natychmiast wpadnie w postawę histeryczno- dychotomiczną.
Wiem że to co napisałeś to twoje zdanie, ale...negujesz takimi zdaniami sens tego forum. Żeby teraz to wyjaśnić trzeba dużo czasu i zapisanych stron. Poniekąd to niemożliwe w necie. Dlatego apeluję po przyjacielsku o stonowanie.... wypowiedzi :forum: :patrzy:

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
08-10-2009 14:44
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
miXUE Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 109
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #2
 
sant napisał(a):Drzzit- i powyżej masz przykład trochę wchodzący w to co pisałem na temat grzechu pierworodnego.
A tak na marginesie- największym sukcesem demona jest wmówienie ludzim, że go nie ma. O wiele łatwiej jest mu działać.

Co nie oznacza, że mamy go wszędzie szukać. Trochę mi się przypomina cytat Drizzt'a o otchłani i cytat bodajże Teresy z Kalkuty "Nigdy nie wezmę udziału w manifestacji antywojennej. Zaproście mnie do manifestacji pokojowej"(prawdopodobnie nie słowo w słowo). Chodzi o to, że czemu mamy się skupiać na jakimś złym bycie itd. itd. zamiast na np. uczuciach dobrych? Dla Was np. Bóg.

sant napisał(a):Doprawdy? a miłość?. Znam takich co postanowili ciężka pracą itd. Swoim pracoholizmem zniszczyli siebie i rodziną. Doświadczyli piekła. A jedna znajoma wylądowała u czubków.
Co oznacza dokładnie to samo.
A jak osiągniesz, jeśli zostanie ci odebrana ręka lub umysł?
I niekiedy Pan Bóg odbiera, choćby po to by ten ktoś nie czuł się za bardzo samowystarczalny. Żeby pycha go nie zniszczyła. Żeby mu uratować zycie i jego sens.

Hmm... wóz albo przewóz. Chodzi o to, że powinno się wiedzieć, gdzie jest granica. Nie oznacza to jednak, że granicę wyznaczamy od razu jak się zmęczymy. Np. tacy sportowcy. Ćwiczą bardzo dużo, ale nie ponad swoje teraźniejsze możliwości. Jeśli tak robią to z czasem zaczyna się oddychanie beztlenowe i zakwasy jako kara następnego dnia. Uśmiech

Tak czy owak nożyczki, czy nóż ułatwiają bardzo prace. Czy jeśli jest szansa, że się nimi dziabniesz w palec/oko to oznacza to, że powinniśmy ich nie używać?

sant napisał(a):Wiem że to co napisałeś to twoje zdanie, ale...negujesz takimi zdaniami sens tego forum. Żeby teraz to wyjaśnić trzeba dużo czasu i zapisanych stron. Poniekąd to niemożliwe w necie. Dlatego apeluję po przyjacielsku o stonowanie.... wypowiedzi

Hmm na dłuższą metę to czy byłby także sens z tego forum, gdyby nie było żadnej "opozycji" i byście sobie tylko przytakiwali? Uśmiech

TOMASZ32-SANCTI napisał(a):Posłuchać może, ale raczej wątpie aby do niego to dotarło, aby w to uwierzył. Może kiedyś.

Może...i odwrotnie Uśmiech
09-10-2009 17:17
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #3
 
sant napisał(a):
Drizzt napisał(a):w konsekwencji: sami niszczą siebie, wierząc, ze to sprawka demona.
Słuchaj -doskonale wpisujesz się w to co wcześniej napisałem. Negując osobowe zło, negujesz tym samym osobowe dobro (Boga). Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że to własnie jest ten mechanizm o którym pisałem. Również wcześniej.

Po prostu, uważam, że świat jest o wiele bardziej złożony, niż to przedstawiasz. Że dobro i zło owszem, istnieją, ale jedynie w naszych INTENCJACH. Natomiast w praktyce, nawet najwspanialszy czyn zawiera pierwiastki obu tych (teoretycznych) struktur.

Aby nie być gołosłownym - nawet zalecenie Jezusa, by sprzedać wszystko i rozdać pieniądze biednym zawiera pewne zło (wybaczcie, nie chcę tu nikogo urazić - zresztą zaraz napiszę, DLACZEGO). Przecież, oddając pieniądze biednemu, istnieje ryzyko, że biedny ten, uszczęśliwiony darem, zacznie traktować otrzymane pieniądze jak bożka - że wyjdzie ze stanu, w którym nie ma możliwości dbania o dobra materialne, w stan, w ktorym dobra materialne mogą mu objawić swoje kuszące oblicze. W konsekwencji, robiąc dobro (z intencji), robisz też zło (w praktyce) - bo narażasz na niebezpieczeństwo wpadnięcia w umiłowanie pieniądza tego biednego człowieka.

Ponadto, pojęcie "dobro" i "zło" zależne są od uwarunkowań kulturowych, społecznych, i wielu, wielu innych. Nie są więc esencjonalne.

Cytat:Troszkę sączysz tutaj truciznę niczym wąż do ewy w raju. I na tym też polega grzech pierworodny, o który gdzie indziej pytałeś. Zaneguj u człowieka Boga -a natychmiast wpadnie w postawę histeryczno- dychotomiczną.

Hmmm, mimo, że nie uznaję koncepcji dualistycznego podziału na Boga i Szatana, jakoś objawów histerii u mnie nie ma. Powiem więcej - jestem o wiele bardziej świadomy swoich działań, ich skutków, o wiele bardziej refleksyjnie patrzę na to co robię. Dlaczego? Bo nie mam "książeczki z kodeksem", który by mówił mi w punktach, co dobre, a co złe - w konsekwencji "myśląc" za mnie.

Cytat:Wiem że to co napisałeś to twoje zdanie, ale...negujesz takimi zdaniami sens tego forum. Żeby teraz to wyjaśnić trzeba dużo czasu i zapisanych stron. Poniekąd to niemożliwe w necie. Dlatego apeluję po przyjacielsku o stonowanie.... wypowiedzi :forum: :patrzy:

Jak widzisz, moje wypowiedzi staram się jak najlepiej uzasadnić, nie mówię po próżnicy. Jeśli uważasz, że Twoja koncepcja jest lepsza, bliższa prawdy, że to, co np napisałem wyżej nie trzyma się kupy - wykaż to.

Bo mam wrażenie (nie po raz pierwszy), że gdy padają mocne argumenty, uciekasz od dyskusji, i zasłaniasz się katolickim charakterem tego forum.

Natomiast, do Administracji - nigdzie w regulaminie nie wyczytałem, że jest to forum, na ktorym akceptowane są jedynie twierdzenia i postawy katolickie. Zaznaczone było, aby wyrażać się zgodnie z zasadami kultury - i tak też czynię. Jeśli więc zamysłem tego forum jest, by skupiało ono WYŁĄCZNIE katolików (bo inaczej nie można uciec od poglądów nie-katolickich), to niech to będzie wyraźnie zaznaczone w regulaminie.

Choć osobiście uważam, że wtedy forum stałoby się "towarzystwem wzajemnej adoracji", na którym funkcjonują jedynie zdeklarowani katolicy, wzajemnie sobie przytakując.

Niemniej jednak, kontaktowałem się w sprawie takich wypowiedzi z Administracją - i jedynym zastrzeżeniem było, bym zaznaczał, że to moje subiektywne zdanie (to, co piszę).

Co też czynię - wszystko, co napisane wyżej, to jedynie MOJE zdanie. By nie było wątpliwości.

[ Dodano: Pią 09 Paź, 2009 21:58 ]
TOMASZ32-SANCTI napisał(a):Posłuchać może, ale raczej wątpie aby do niego to dotarło, aby w to uwierzył. Może kiedyś. Uśmiech

Uwierzenie w to, że ciągle czyha na mnie Szatan, stoi za rogiem i chce mnie zjeść, byłoby najgorszą z możliwych rzeczy dla mnie. Wolę czynić dobro z samego siebie, wiedząc, co robię, niż wszędzie szukając zła. Ale to też moja własna opinia Oczko

[ Dodano: Pią 09 Paź, 2009 22:02 ]
sant napisał(a):Odwrotnie to jak będziemy na forum deistycznym. Tu jest katolickie i to ewangelizacyjne.

Deistą zdecydowanie nie jestem. Ale, jeśli nie potrafisz rozmawiać ze mną/o mnie bez szufladkowania mnie, to proszę bardzo: o wiele bliżej mi do poglądów Spinozy (choć, zaznaczam, "bliżej" nie znaczy "dokładnie")

Swoją drogą, "odwrotnie" tyczyło się uwierzenia jednej strony w idee głoszone przez drugą. Tak więc możliwe, że i Wy kiedyś zaakceptujecie i uwierzycie w moje poglądy.

Choć jest to rownie mało prawdopodobne (o czym pisał mixUE), co ja podzielający Wasze Oczko
09-10-2009 21:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #4
 
Drizzt napisał(a):Uwierzenie w to, że ciągle czyha na mnie Szatan, stoi za rogiem i chce mnie zjeść, byłoby najgorszą z możliwych rzeczy dla mnie. Wolę czynić dobro z samego siebie, wiedząc, co robię, niż wszędzie szukając zła. Ale to też moja własna opinia Oczko
Ależ Drzzit tutaj chyba nikt, a już ja na pewno tak nie uważa. Jakieś nieporozumienie być może wynikające z niedoskonałości języka.
Ja na pewno manichejczykiem nie jestem. Wręcz uważam, że szatan został pokonany przez Jezusa i jest na uwięzi, jak pies na łańcuchu. Może szczekać, rzucać się na mnie, wystraszyć, ale krzywdy mi nie zrobi. Oczywiście mogę się wystraszyć i ulec, ale to inna sprawa. To że podszeptuje i usiłuje uwieść to fakt. Ale mam obrońcę. Nie chcę ciągnąć tego tematu, bo już późno.
Jeszcze tylko to:
Drizzt napisał(a):Deistą zdecydowanie nie jestem. Ale, jeśli nie potrafisz rozmawiać ze mną/o mnie bez szufladkowania mnie, to proszę bardzo: o wiele bliżej mi do poglądów Spinozy (choć, zaznaczam, "bliżej" nie znaczy "dokładnie")
Przecież to było do do Mixue - który się deklaruje jako deista. Oczywiście mogłem się omylić, ale myślałem o Mixue. Szczęśliwy
Dobrej nocy.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
09-10-2009 23:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #5
 
Cytat:Ależ Drzzit tutaj chyba nikt, a już ja na pewno tak nie uważa. Jakieś nieporozumienie być może wynikające z niedoskonałości języka.
Ja na pewno manichejczykiem nie jestem. Wręcz uważam, że szatan został pokonany przez Jezusa i jest na uwięzi, jak pies na łańcuchu. Może szczekać, rzucać się na mnie, wystraszyć, ale krzywdy mi nie zrobi. Oczywiście mogę się wystraszyć i ulec, ale to inna sprawa. To że podszeptuje i usiłuje uwieść to fakt. Ale mam obrońcę. Nie chcę ciągnąć tego tematu, bo już późno.

Oczywiście - tyle, że przecież chyba jasnym było, że to, co napisałem, bylo lekką groteską. Chodzi ogólnie o strach przed jakimś osobowym Szatanem. Czy też nie koniecznie strach, ale "trwanie w gotowości".

Cytat:Przecież to było do do Mixue - który się deklaruje jako deista. Oczywiście mogłem się omylić, ale myślałem o Mixue. Szczęśliwy
Dobrej nocy.

To w takim razie zwracam honor Oczko Troszkę się przeplatały te wypowiedzi, stąd odniosłem wrażenie, że miałeś mnie na myśli. Tak czy owak, jeśli nie - wybacz, moja pomyłka.
10-10-2009 07:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #6
 
Drizzt napisał(a):Uwierzenie w to, że ciągle czyha na mnie Szatan, stoi za rogiem i chce mnie zjeść, byłoby najgorszą z możliwych rzeczy dla mnie. Wolę czynić dobro z samego siebie, wiedząc, co robię, niż wszędzie szukając zła. Ale to też moja własna opinia

Wiesz, tutaj nie chodzi o to, aby wierzyć w to, że za każdym rogiem czyha szatan i chce człowieka zjeść lub opętać. Tutaj chodzi o to, aby liczyć się z tym, że on jest stale obecny w naszym życiu, że ciągle jest przy nas i działa, że trzeba bronić się przed nim tym co mamy a mamy broń taką, przed którą szatan "trzęsie w portki", że "ma związane ręce" i nie może działać. Tą bronią jest MODLITWA, SAKRAMENTY.

Możesz czynić dobro i to jest dobra droga, aby od zła uciekać, przeciwstawiać się złu, które chce całkiem odmiennego działania. Trudno jednak czynić dobro z samego siebie bez pomocy Boga, bez jego działania, pomocy. Bez Boga jesteśmy narażeni na działanie zła i nawet jeśli czynimy dobro to w każdej chwili możemy z tej drogi zejść - wystarczy, że Bóg zdejmie z człowieka swoją rękę i jesteśmy już potencjalną ofiarą. Bez pomocy Boga nie będziemy w stanie oprzeć się pokusom a to wystarczy, aby pójść w innym kierunku niż oczekuje tego od nas Bóg. Szatan nie działa na zasadzie zastraszania, grożenia. Przychodzi jako najlepszy przyjaciel z oferatmi nie do odrzucenia i wystarczy, że człowiek przyjmie pokusy przyjemności aby wpaść w zastawioną przez szatana pułapkę.

I zapewniam ciebie, że wielu było takich, którzy liczyli na siebie, liczyli na własne możliwości i bardzo szybko przekonywali się, że bez Boga bardzo szybko upadali, bardzo szybko wchodzili w grzechy, które prowadziły (i nadal prowadzą) do poważnego cierpienia. Niektórym ciężko wyjść jest z takich pułapek - pokus dotyczących przyjeności,, które bardzo szybko odciągają człowieka od Boga.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
10-10-2009 22:13
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #7
 
Szczerze Wam powiem, że moje stwierdzenia tutaj wynikają właśnie z własnych, osobistych doświadczeń. Swego czasu wierzyłem tak jak Wy - że tylko z Bogiem i przez Boga mogę czynić dobro (może Was to zdziwi, ale kiedyś byłem zdeklarowanym katolikiem). Doszedłem do punktu, gdy poczułem... bezsens, beznadziejność. I niesprawiedliwość. W czym duży wkład miały kościelne kazania zresztą. Bo z jakiej racji miałbym siebie uważać za kogoś, kto zło to owszem, może czynić sam z siebie (a jeno za "namową" Szatana), natomiast już dobra - nie? Widziałem, jak zachowują się niektórzy katolicy, i jak zachowują się ateiści. Byli tacy sami, tak samo dualni, działający na zasadzie mieszanki dobra i zła. Czemu więc miałbym podtrzymywać twierdzenie, że tylko przez Boga można czynić dobro?

Gdyby tak było, katolicy byliby oazą dobra (a przynajmniej wyraźnie "lepsi" od innych) na tle morza zła, które czyniliby w Boga katolickiego nie wierzący. A tak się w praktyce nie dzieje.

Ponadto, miałem w życiu wiele sytuacji, gdy nie było jednoznacznie dobrego i jednoznacznie złego wyboru. Każda droga, po głębszym zastanowieniu, zawierała i pierwiastek dobra, i pierwiastek zła.

Doszedłem więc do wniosku, że dobro i zło, jako takie, nie istnieją, nie ma możliwości ich rozdzielenia, określenia. Istnieją TYLKO i WYŁĄCZNIE w naszych intencjach. A skoro tak, to nie ma też żadnego uniwersalnego kodeksu moralnego, gdyż cokolwiek nie zrobisz, to ocena moralna tego czynu może zależeć TYLKO od tego, jakie miałeś wtedy intencje. Natomiast samo w sobie - nie istnieje.

To, co natomiast istnieje nieodmiennie, to prawo akcji-reakcji. COkolwiek zrobisz, będzie miało swoje skutki, z którymi będziesz się musiał liczyć. Stąd właśnie odrzucam wszelkie kodeksy moralne, bo są sztywne i nie uwzględniają sytuacji, czy czynnika ludzkiego, a baczę na to, jakie konsekwencje będzie mieć mój czyn. Dlatego więc kroczę własną drogą.

Aha, a co do Szatana - widzisz, moim zdaniem to, o czym piszesz, jest równoważne z tym, o czym ja mówię. Jakiekolwiek trzymanie w głowie tego, że jesteśmy narażeni na działanie Szatana sprawia, że faktycznie STAJEMY się narażeni - choć nie na działanie jakiegoś osobowego Szatana, a na działąnie naszego wyobrażenia Szatana, trzymanego w naszej głowie - na naszą włąsną psychikę.
11-10-2009 07:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
lidia Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 440
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #8
 
Wybacz Drizzt ale bzdury wypisujesz, bardzo szybko dałeś się przekabacić na złą stronę.
Pewnie nie wziąłeś pod uwagę faktu, że z tych przykładów, które podałeś wyżej, jedynie prawdziwy Katolik wytrwa do końca a ten ateista czy inny letni w wierze wnet się zmieni na gorszego niż jest, wystarczy, że ktoś mu zacznie dokuczać, ten zacznie oddawać i do czego to doprowadzi ?
Katolicy natomiast powinni mieć i niektórzy mają inne podejście to znaczy nie oddawać i jeśli tak postępują to się umacniają i wytrwają w wierze.
11-10-2009 10:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #9
 
Lidia - z mojej perspektywy nie ma "złej" i "dobrej" strony. Przekabacić? Raczej przejrzałem na oczy, że świat nie jest, jak chcieliby niektórzy: czarno-biały, w którym wszystko można przypisać "jasnej" bądź "ciemnej" stronie. Świat jest mieszanką tych dwóch rzeczy, wzpółistnieniem i współzależnością. Jedno zawiera się w drugim i jedno z drugim współistnieje -wręcz warunkuje "polaryzację" drugiego.

To jak magnes - aby biegun dodatni mógł zamanifestować swoje właściwości, MUSI istnieć biegun ujemny. Gdyby wszystko było naładowane dodantnio - nic nie byłoby "dodatnie" - wszystko byłoby neutralne.

(oczywiście, wszystko powyższe to moje osobiste zdanie - tak dla zasady napiszę)
11-10-2009 11:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #10
 
Oj, bardzo by mnie dotknęło to, co napisała Grażynka, gdyby pisała do mnie.
Tak? A Bogaty Młodzieniec był gotowy, czy nie był? A może po prostu nie Tobie to oceniać?

Drizzt - nieco "pocieszające" jest to, że gdyby nie grzech pierworodny - człowiek dziś nie czyniłby zła. Więc to, o czym napisałeś - że za "namową" szatana człowiek potrafi uczynić zło, jest spojrzeniem tylko jednostronnym: gdyby szatan nie istniał, gdyby nie skusił pierwszych ludzi, nie byłoby dziś ani grzechu ani skażenia naszej natury.
Podobnie... Człowiek jest zdolny do czynienia wielkiego, naprawdę wielkiego dobra. Najpełniejsze i najpiękniejsze owoce przynosi świadoma współpraca z Panem, źródłem wszelkiego dobra, ale przecież również ateista może czynić dobro. Tak, z Bożą pomocą, z Jego łaski, nie sam z siebie - ale może.
Wracając jeszcze na moment do zła - gdyby nie pierwszy grzech, nie byłoby w nas tej skłonności, o której napisałeś. Nie jest to więc zależność przez Boga chciana, to nie Pan nas stworzył z tym 'defektem'. To szatan niestety taki jest, że kładzie swoje łapska na wszystkim, gdzie tylko się go wpuści, i chce zagarniać wszystko. Takiemu dasz palec, to użre ci rękę. Spójrz na to od drugiej strony: jak wielką miłością obdarował nas Bóg w Jezusie, gdzie nie tylko ciągle daje nam możliwość czynienia dobra, ale też dzięki Objawieniu daje nam możliwość świadomej współpracy z Nim, wręcz zażyłości, bliskiej, przyjacielskiej, rodzinnej relacji.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
11-10-2009 13:42
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Augustus Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 356
Dołączył: Mar 2009
Reputacja: 0
Post: #11
 
Bardzo mnie cieszą literki omyka, gdyż uważam je za niezwykle mądre. Dodam jeszcze, że Różewicz wraz z Miłoszem podjęli w swojej twórczości literackiej problem teodycei. Różewicz stwierdził, że zło pochodzi z człowieka. Miłosz wtórował Różewiczowi. Osobiście się z tym nie zgadzam, ponieważ daję wiarę św. Łukaszowi, który napisał, że Jezus miał powiedzieć, iż zło z człowieka się wydobywa, co tylko kwestionuje fakt proweniencji zła z człowieka.

Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (...) Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga wszechświat został tak stworzony, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych. Hbr 11, 1-3 BT
11-10-2009 13:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nefesh Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 159
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #12
 
Omyk napisał(a):Drizzt - nieco "pocieszające" jest to, że gdyby nie grzech pierworodny - człowiek dziś nie czyniłby zła. Więc to, o czym napisałeś - że za "namową" szatana człowiek potrafi uczynić zło, jest spojrzeniem tylko jednostronnym: gdyby szatan nie istniał, gdyby nie skusił pierwszych ludzi, nie byłoby dziś ani grzechu ani skażenia naszej natury.
A skąd podobne przypuszczenia? Przecież Aniołowie w sytuacji, gdy nie istaniało jeszcze żadne "zło" jednak je wybierają (tworzą?). Dlaczego więc sądzisz, iż człowiek nie zachowałby się podobnie? Nie wybrałby (stwaorzył) zła nawet bez jego istnienia (istnienia diabła)?
Pozdrawiam.

Witaj [you] - długich dni i przyjemnych nocy.
11-10-2009 15:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #13
 
Grzech anioła jest grzechem innym od ludzkiego. Aniołowie, którzy upadli, zgrzeszyli mając pełne poznanie Boga i dokonując świadomego wyboru, przez co - owszem - "stworzyli" zło, a może raczej sprawili, że zaistniał brak dobra.
Skażenie natury ludzkiej, owa skłonność do popełniania zła, o której pisał Drizzt, a do której ja się odniosłam, powstała przez grzech pierworodny, czyli upadek "sprowokowany", do którego mocno przyczynił się diabeł. W KKK czytamy: "do wyboru nieposłuszeństwa skłonił naszych pierwszych rodziców uwodzicielski głos przeciwstawiający się Bogu (por. Rdz 3,1-5). Ten głos przez zazdrość sprowadził na nich śmierć (pod. Mdr 2,24)." (KKK 391)
Skoro więc ten 'defekt' skłonności człowieka do zła powstał przez grzech pierworodny (por. KKK 403), a do grzechu pierworodnego kusił człowieka szatan - staje się jasne, że gdyby nie upadek aniołów, nie byłoby dalszych konsekwencji w postaci ludzkiej skłonności do grzechu.

Warto sobie też przypomnieć, że choć grzech pierworodny był decyzją osobistą pierwszych ludzi, to jednak przed pokusami węża nie odczuwali oni potrzeby zrywania owocu, a więc uciekania się do grzechu, nieposłuszeństwa. Pokusy wzbudziły w pierwszych ludziach pychę, a przyzwolenie na nią doprowadziło ich do wypowiedzenia posłuszeństwa Bogu.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
11-10-2009 16:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #14
 
Grażynka- mnie osobiście nic a nic to nie dotknęło. Masz inny pogląd na świat, niż ja, i inaczej patrzysz na te sprawy - miałaś więc prawo do takiej mojej oceny. Ja z kolei mógłbym powiedzieć, że tylko człowiek, który "mentalnie dojrzał" do przyjęcia faktu, że jest inaczej, będzie mieć siłę przyjąć prawdę i ją unieść. I też byłaby to moja subiektywna ocena.

Tak więc, nie masz za co przepraszać - nie czuję się urażony.

Omyk:

Hmmm, nie do końca o to mi chodziło. Chodzi o to, że bez dobra nie ma zła, a bez zła - dobra. Oba istnieją jako własne przeciwieństwa, i tylko to umożliwia ich określenie i klasyfikację. Czy gdyby w świecie nie istniało zło, to dobro moglibyśmy nazywać dobrem (w rozumieniu - umieszczać je na pewnej skali "jakości" uczynków)? Otóż nie. Wtedy dobro byłoby stanem jedynym możliwym - byłoby więc neutralne. Wszelka jego gloryfikacja, wartościowanie - przestałyby mieć sens.

Dlaczego? Gdyż wartościowanie jest przypisaniem wielkości odchylenia (na plus lub minus) od stanu bazowego, neutralnego. Przykładowo, jeśli Gosia pomoże Adasiowi w lekcjach z fizyki, matematyki i chemii, to jest to LEPSZE, niż gdyby pomogła tylko z matmy. Ale oba są dobre - bo są odchyleniem od stanu neutralnego, czyli braku działania. Z kolei gdyby przeszkadzała Adasiowi w odrabianiu lekcji, to jest to złe - znowu, bo jest to odchylenie od stanu bazowego - braku działania.

Gdyby w świecie istniało tylko dobro, to właśnie ono byłoby owym "stanem bazowym" - a więc stanem początkowym, zerowym, neutralnym.

Dobro bez zła przestaje więc być dobrem (i vice versa).

Jak się to ma do grzechu pierworodnego? Ano tak, że przed pojawieniem się Szatana, człowiek trwał w stanie bazowym - który, jakikolwiek by nie był, z racji braku skali odniesienia, był NEUTRALNY. Szatan pokazał człowiekowi, jak zyskać skalę odniesienia. Dopiero wtedy możemy mówić, że jakiekolwiek dobro (jak i zło) zaistniało.

Przed tym człowiek miał wolną wolę - ale z racji braku skali odniesienia, nie miał praktycznej możliwości jej użycia (lub inaczej - nie wiedział, jak jej można użyć). Dopiero po poznaniu skali mógł w OGOLE czynić dobro (lub zło).

W pewnym więc sensie, wolną wolę mamy tak od Boga, jak i od Szatana - Bóg nam ją dał, a Szatan nauczył nas jej używać (oczywiście, moje subiektywne zdanie, zaznaczam).

Ale offtop leci, więc na razie dalej nie opisuję Oczko
11-10-2009 19:13
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #15
 
Cytat: Chodzi o to, że bez dobra nie ma zła, a bez zła - dobra. Oba istnieją jako własne przeciwieństwa, i tylko to umożliwia ich określenie i klasyfikację. Czy gdyby w świecie nie istniało zło, to dobro moglibyśmy nazywać dobrem (w rozumieniu - umieszczać je na pewnej skali "jakości" uczynków)? Otóż nie. Wtedy dobro byłoby stanem jedynym możliwym - byłoby więc neutralne. Wszelka jego gloryfikacja, wartościowanie - przestałyby mieć sens.
Klasyczny błąd Uśmiech
Wyobrażasz sobie dobro i zło jako "+" i "-", a tymczasem jest to system zerojedynkowy Uśmiech Dobro - 1, zło - 0.
Zło jest brakiem dobra, to dobro jest wartością samo w sobie. Dokładnie jak światło i mrok. Nie przeciwieństwa, ale mrok to po prostu brak światła.

Cytat:Gdyby w świecie istniało tylko dobro, to właśnie ono byłoby owym "stanem bazowym" - a więc stanem początkowym, zerowym, neutralnym.

Dobro bez zła przestaje więc być dobrem (i vice versa).
Nie przestałoby być dobrem Uśmiech po prostu byłoby postrzegane jako coś normalnego. I tak powinno być Uśmiech Dla mnie czymś normalnym jest to, że Bóg zawsze wyświadcza mi dobro. Czy jednak przez to dobro doświadczane z Jego ręki przestaje być dobrem? Absolutnie nie Uśmiech

Skala odniesienia potrzebna jest człowiekowi Uśmiech Gdyby na świecie występował tylko kolor zielony, choć człowiek pewnie nie wymyśliłby słowa na jego określenie, to jednak sam kolor nie straciłby swoich właściwości.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
11-10-2009 20:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów