Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
NPR czy antykoncepcja ?
Autor Wiadomość
Lapsi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 51
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #601
 
miasto napisał(a):Więc może stosowanie antykoncepcji jest tylko wadą, a nie grzechem?
Nawet jeśli, to wada nie jest niczym, co nadaje się do pochwały.
miasto napisał(a):Podobnie jak nie zdołałbyś bez pewnego naciągania zaliczyć ich do grzechów lub choćby wad.
Sprawy które wyliczasz w ogóle nie korelują z tematem tu dyskutowanym, gdyż nie podpadają pod czyny moralne. Względem moralności są po prostu obojętne.
miasto napisał(a):Jesłi idzie o zapładnianie łaską przez Boga to nie widzę potrzeby dla żadnych "zabezpieczeń" (antykoncepcja) lub "uników" (NMPR). Przeciwnie - pragnę być brzemienny we wszelkie owoce Duxha Świętego.
To pięknie. Jednak uważam, że sam sobie przeczysz w tym momencie.
Nie używasz duchowej prezerwatywy, pragniesz być brzemienny w owoce Ducha Świętego. I to jest OK. Ale powiedz mi zatem, proszę, czemu do konsekracji małżeńskiej używasz prezerwatywy, czegoś obcego, co stwarza barierę w konsumpcji, czy raczej w zanurzeniu tejże kontemplacji?
Co do NMPR to są Naturalne Metody Planowania Rodziny. Jeśli człowiek uważający siebie za katolika korzysta z nich tylko i wyłącznie po to, by uniknąć poczęcia, to jest to taka sama antykoncepcja, jak prezerwatywa i powinien z tego się spowiadać.
miasto napisał(a):Uznano bowiem, że wolno małżonkom zażywać dobrodziejstw seksu małżeńskiego nawet wtedy, gdy nie dążą w danym momencie do powiększenia rodziny
W nawiązaniu do całego pasusu: a skąd to masz? Na co/kogo się powołujesz w tym momencie (chodzi mi o Kościół Katolicki).
miasto napisał(a):Czyli podumowując ten wstęp: budowanie więzi i przyjemnośc to są dwie funkcje seksu, które dla pary małzonków mają olbrzymia wartość same w sobie. A skoro tak, to pewne zabiegi lub działania, które zmierzają do pełniejszemu skorzystaniu z tych dwóch walorów seksu należy również uznać za pozytwne.
Krótko zapytam: dlaczego? Czy tylko po to, by budować więź i doświadczać (skądinąd) należnej we wspólnocie małżonków przyjemności?
miasto napisał(a):Celem antykoncepcji (NMPR także) jest natomiast umożliwienie małżonkom nieco częstszego korzystania z tych błogosławieństw płynących z aktu małżeńskiego.
I tu już widać wprost, iż następuje zaciemnienie, podobne jak w wypadku wydarzeń z Edenu. Czyż wąż też nie przekonywał, iż należy się Pierwszym Rodzicom od Boga TOTAL? Jakim prawem mam być bardziej sprawiedliwy od Boga, by rościć sobie prawa do pewnych błogosławieństw, angażując w me działanie coś, co obiektywnie jest sztucznością i co nie pozwala mi na akt konsekracji (w tym momencie prezerwatywa również staje się antykoncepcją duchową). Rekapitulując: jeśli błogosławieństwo Boga służy w uszlachetnianiu się w miłości człowieka, to prezerwatywa jest ku temu obiektywną przeszkodą. Na błogosławieństwo właśnie zakładasz "kondoma". Zatem nijak prezerwatywa służy miłości.
miasto napisał(a):po pierwsze (...)
Tanie wybiegi i sztuczki stosujesz. Nie przekonuje mnie twoje uzasadnienie.
miasto napisał(a):po drugie (...)
Jeśli cię to zachęci, wyedytuję posta i złagodzę ton swej wypowiedzi.
miasto napisał(a):po trzecie (...)
Zatem proszę, zaprezentuj swoje rozumienie Pamiątki Wieczerzy Pańskiej - w odniesieniu tylko i wyłącznie do małżeństwa, a dokładnie do rzeczywistości ołtarza małżeńskiego.
08-02-2008 00:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
miasto Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 391
Dołączył: May 2006
Reputacja: 0
Post: #602
 
gradzia napisał(a):A więc tłumaczę: akt małżeński jest czymś tak głębokim jak nic innego i jest też czymś bardzo pięknym bo przekazuje życie.

nie jest to jedyny powód dla którego akt małżeńsijest czyms wspaniałym

gradzia napisał(a):Bóg dał nam rozum żebyśmy (nie tak jak u zwierząt: wszedzie, cały czas i z każdym) ten akt uczynili jak najbliższym Bożemu aktowi stwarzania człowieka. A Bóg stworzył człowieka z milosci i pragnienia dzielenie się swoim szczęściem.

Jeśli tak, to celowe wstrzymywanie sie ze współżyciem do dnia w którym nie może dojśc do poczęcia jest DOKŁADNIE TAKIM SAMYM odmawaniem Bogu dzielenia sie tyn szczęsciem


gradzia napisał(a):Co do samochodów, oki samochód jest narzędziem, które służy człowiekowi dobrze lub źle. Srodek antykoncepcyjny, czemu on ma służyć?? Właściwie dlaczego stosujesz antykoncepcję?? Jaki jest cel??
więcej napisałem dlaczego wyżej w odpowiedzi Lapsiemu.

W sktrócie: aby móc częściej korzystac z dobrodziejstw aktu małżeńskiego.

gradzia napisał(a):1. ktos idzie na łatwiznę, zresztą w wielu rzeczach ludzie wybierają najprostszą drogę, żeby tylko nie pracować nad sobą. Tylko gdzie jest wtedy miejsce na krzyż?? A dla człowieka wierzącego on istnieje.


wiesz co Gradziu? 100.000 lat temu pewien jaskiniowiec zastąpił dwa patyki kamiennym krzesiwem i hubką. Od tego momentu cała ludzkość rozpoczęłą jeden wielki MARSZ NA ŁATWIZNĘ. Jesłi "pójście na łatwiznę" jest grzechem, to lepiej wrócmy do jaskiń, jedzmy surowe króliki i podcierajmy sie liścmi.

Doceniam wyrażaną przez Ciebie chęć pracy nad soba, i szanuję każdego, kto za formę pewnego ćwiczenia duchowego przyjął zasadę stosowania wyłącznie NMPR. Jednak przez ostatnie 2000 lat chrześcijaństwo (a wcześniej tez judaizm) wypracowało dziesiątki naróżniejszych rodzajów ćwiczen duchowych, począwszy od postu, który praktykował sam Jezus. I nie bardzo rozumiem, czemu jeden z tych pomysłów ma być wyróżniony tak bardzo, że niepraktykowanie go, miałoby być grzechem?
W moim zborze np. od paru już lat zachęca sie do całkowitego postu przez jedną dobę w tygodniu i wiele osób to regularnie praktykuje. Ale nikomu by nawet do głowy nie przyszło twierdzić, że ten kto nie praktykuje tej formy ćwiczenia duchowego i pracy nad sobą popełnia grzech!


gradzia napisał(a):2. Ktoś nie chce mieć dzieci no i antykoncepcja daje jakąś gwarancję skuteczności, tylko co jeśli zawiedzie??

Wtedy ...rodzi się dziecko.
Dzieje sie dokładnie tosamiutko, co sie stanie w przypadku, gdy zawiedzie metoda naturalna.
Rodzi się dziecko.

w czym problem?

gradzia napisał(a):3. Aby współżyć dla przyjemności codziennie nawet, bo przecież ktoś jest tak "naładowany" pragnieniami seksualnymi że bez seksu żyć nie może. Ale w takim razie, gdzie jest wolność? gdzie kontrola swoich popędów, człowiek...a zachowuje się jak zwierzę, któremu włacza się automat cały czas...
Z biologii dałbym Ci jedynkę Uśmiech Zwierzętom ich "automat" włącza sie sporadycznie - w tzw. okresach godowych. U wiekszości gatunków raz w roku. Człowiek właśnie tym sie rózni od zwierząt, że potrafi współżyć jedynie dla przyjemności. Seks wyłącony z kontekstu prokreacyjnego jest jedną z miar człowieczeństwa, można by rzec. Tak jak mowa, wiara, pomysłowość albo wyprostowana postawa.

Co do zniewolenia, to nie widzę jego objawów w "za częstym" akcie małżeńskim. Z resz akto miałby wytyczyć granicę "niemoralnej czestotliwości": częściej niż 48 godzin - grzech ciężki. Między 48 a 72 godziny - grzech lekki. Powyżej 72 godzin - nie ma grzechu?
Jeśłi już to widziałbym zniewolenie w niezdolności wyrzeczenia sie seksu, gdy wymaga tego np. wyrozumiałość dla słabości partnera (np. legendarne "boli mnie dzisiaj gowa"), albo okoliczności (np. wspólny z dziećmi pokój na wczasach). Ale jakieś sztuczne limity dobowe lub tygodniowe?
Seks na kartki, czy jak?


gradzia napisał(a):4.Ktoś chce mieć kontrolę nad iloscią potomstwa i nie ufa Bogu w tej kwestii. To w takim wypadku, chyba oś z jego wiarą jest nie tak, bo wiara bez zaufania nie istnieje.
NMPR tez jest formą kontroli. Jeśli ufasz Bogu to w ogóle nie badaj swoich cyklów, tylko idź na pełen spontan. Zaufaj!

Widzisz - myślę że jest pewna róznica między zaufaniem Bogu, a wystawianiem Boga na próbę.


gradzia napisał(a):
miasto napisał(a):co tu podziwiać?

nawet nie wyobrażam sobie, że mógłbym...
tego nie rozumiem, wcześniej napisałeś, ze zyłeś bez seksu??

Nawet nie wyobrażam sobie, że mógłbym zdradzić żonę. Dlatego nie uważam, żeby było to coś zasługującego na podziw. Na podziw zasługują jakieś bohaterstwa, a nie fakt że ktoś nie jest ostatnim łajdakiem.


gradzia napisał(a):Pytanie zasadne, pragnienia seksualne są ogromne. Jeśli się używa antykoncepcji, nie ma ryzyka zajścia w ciąże, więc też człowiek zwalnia się z kontroli swoich pragnień i pożądania.

Wybacz, ale to co piszesz zdaje sie sugerowac że konpletnie nie znasz zycia.
Prawdziwe życie (a nie to opisywane w instruktażach do NMPR-u i w broszurkach antykondomiarkskich) regularnie przynosi dziesiątki sytuacji, w których małżonkowie są zmuszeni do "kontroli swoich pragnień i pożądania" i i ani antykoncepcja, ani nic innego na te sytucje nie zaradzi. Ot choćby wspomniany już ból głowy, lub wspólny pokój na wczasach. Albo cały szereg mniej banalnych, jak np. wiele chorób, albo ostatnie tygodnie ciąży. Trudno współzyć podczas mentruacji itd.itd.
Takie jest życie.


gradzia napisał(a):ze pragnienia maja to do siebie, że zawsze są i będą, to gdy nie można współżyć ujście znajduje się gdzieś indziej: masturbacja, petting. Masturbacja uczy egoizmu, ale polecam przeczytać watek o niej.

Masturbacja nie uczy egoizmu - to mit. Grzech masturbacji polega na tym, że jest związany z pożądliwym myśleniem - jest forma cudzołóstwa popełianego w sercu: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. (Mt 5:28)


gradzia napisał(a):To ze jest ona problemem większości nie jest dla Ciebie ani dla nikogo usprawiedliwieniem ze "nie muszę z nią walczyć".
Nigdzie nie napisałem, że nie trzeba walczyć, więc bądź łaskawa nie zmyślać i nie snuć kłamliwych insynuacji na mój temat! :evil: Szanuję wybór zwolenników NMPR, ale ich nieopanowana skłonność do oczertniania, uprzedzania się i konfabuloania na temat "kondomiarzy" (demonstrowana także w tej dyskusji) jest zjawiskiem niepokojącym.


gradzia napisał(a):
miasto napisał(a):doceniam
i gratuluje, bo chyba jesteś jedyną osoba na tym forum, która nie odczuwa panicznego lęku wobec niebezpieczeństwa jakim byłoby ...zrozumienie człowieka który stosuje antykoncepcję Uśmiech
Powiem tak, zrozumieć Ciebie i twoje argumenty mogę, co nie znaczy, ze się znimi zgodzę.

Ale przynajmniej bedziesz wiedziała z czym sie nie godzisz, w przeciwieństwie do innych, którzy będą jedynie tuczyć swoje irracjonalne uprzedzenia.

gradzia napisał(a):Człowiek który kocha upomina bliźniego,

Ale żeby dobrze napomieć bliźniego należy najpierw zrozumiec na czym polega jego błedne myślenie. Niestety wiekszość "antykondomiarzy" nawet tego nie próbuje, tylko wola się skryć bezpiecznie w schronie zbudowanym z uprzedzeń. Rzucanie bluzgami i straszenie gumianymi potworami (jak czyni wiekszosść Twoich współwyznawców) utwierdza tylko sceptyków. Skutek jest taki, że nawet w KRz-K ludzie sięgający bez zadnych oporów po antykoncepcje są wiekszością.



gradzia napisał(a):
miasto napisał(a):Ale powiedz tak szcerze, że zadałaś te swoje dwa pytanie, bo ktoś Cię przekonywał, że...
a/ ...ludzie stosujący antykoncepcję nieuchronnie nabawiają się skrajnie niechętnego stosunku do dzieci pod każda postacią.
b/ ...stosowanie antykoncepcji czyni człowieka całkowicie niezdolnym do zachowania wstrzemięźliwości seksualnej i w sytuacji wyższej konieczności dopuści się on niechybnie zdrady małżeńskiej (np. korzystając z usług prostytutek albo dopuszczając sie gwałtu) i rozpusty.

Mam rację?

kazda moja wypowiedź jest szczera. Nie masz racji, przykro mi.

OK
spytałem, bo wiele razy słyszałem takie teksty od NMPR-owów

skoro więc nie mam racji, to powiedz proszę w jakim celu pytałas mnie o dzieci?

gradzia napisał(a):Do a) nie to nie tak. Zwalniają się z odpowiedzialności za dziecko, któro się poczęło, bo jak zawiniła gumka to zawinił producent, nie mąż czy żona. Boją się podjąć trud rozpoznawania cyklu, bo wiedzą że wtedy tylko oni "będą winni" gdy nieoczekiwanie pojawi się dziecko.

jak ktoś jest odpowiedzialny to zawsze podejmie każdą odpowiedzialność - metoda nie ma tu nic do rzeczy

Co do cyklu i "lenistwa" albo "bania się", to nie ukrywam, że wpajane wam głupie uprzedzenia (wybacz, ale naprawdę nie ma w nich nic mądrego) coraz bardziej mnie zniesmaczają. Przecież każda rozsądna kobieta powinna być świadoma swego cylu niezależnie od metody planoania! Przciez np. badania mammograficzne trzeba zrobić w odpowiedniej fazie cyklu, a to trzeba wcześniej zaplanować. Karnety na basen trzeba wykupić na cały miesiąc i dobrze wiedziec kiedy będzie okres, żeby nie płacić za te dni. Odpowiedzialna kobieta będzie podejmowała "trud rozpoznawania cyklu" niezaleznie od przyjętej metody planowania rodziny.



gradzia napisał(a):Ad b) nie zdrady; wstrzemięźliwość seksualna w małżeństwie to stan w którym nie ma współżycia między małżonkami ani też środków zastępujących je w formie masturbacji, pettingu, czy wspomnianych przez ciebie gwałtów zdrad itd. Małżeństwo to sakrament wierności i uczciwości. Gdzie wierność, gdy jak z żoną/mężem nie można to robię to z z samym/ą sobą.

"Z samym sobą" jest zawsze niewiernością - nawet wtedy gdy można z żoną.


gradzia napisał(a):
miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
, co do reszty czy antykoncepcja wpływa czy nie wpływa negatywnie na człowieka wierzę tym którzy doświadczyli jej zgubnego wpływu a że tacy są pokazują artykuły, teksty, badania..

Toteż ja nie przeczę, że są tacy na których antykoncepcja mogła źle wpłynąć. Pewnie tacy są, choć sam osobiście takich nie znam. Za to znam paru takich ludzi, na których zgubnie wpłynął alkohol, automaty do gry, pieniądze, telewizja, internet itp.

Znam też mnóstwo ludzi, na których antykoncepcja nie wpływa w żaden sposób. Mają gromadkę kochanych dzieci, szczęśliwe pożycie małżeńskie, żony nie czuja sie traktowane podmiotowo, dochowują sobie wierności itd.itd.

I zauważ że alkohol, automaty, telewizja - z tego też spowiada się, jeśli sa uzależnieniami, niszczą człowieka, z tym się walczy.

Ale jesłi nie sa uzaleznieniami, to sie nie spowiada. Jak ktos raz na tydzień wypija lampkę wina i ogląda w telewizji dwie audycje dziennie, to sie nie spowiada, bo to nie jest grzech.

Tak samo jest z antykoncepcją - jesłi nie uzależnia, albo nie staje się pretekstem do czegoś złego - jest OK.

miasto napisał(a):Co do gromadki dzieci, szczęśliwego pożycia...- czy pytałeś się tych małżeństw o to??
Pytałem i widziałem na własne oczy - to sa moi bardzo bliscy przyjaciele.

A ty pytałaś?
Ty nie pytałaś.
Ty "prawde" o tych ludziach wyczytałaś w waszych propagandowych broszurkach. Niestety nie ma w nich prawdy tylko same uprzedzenia.


miasto napisał(a):Bo wiesz z boku to wyglądać może pięknie, w końcu nawet przyjaciołom trudno powiedzieć o problemach w kwestii życia seksualnego...
No to skąd wiesz, że Twoi znajmi NPR-owcy nie kryją za swoimi fasadami domowe piekiełko? Skoro to takłatwo ukryć... Udowodnij!

Wybacz, ale robienie dowodu winy z faktu, że oskarżonemu niczego nie można udowodnić, bardziej odpowiada mentalniości stalinowskich prokuratorów, ale nie pasuje Śiętej Ikwizycji.


miasto napisał(a):za to spowiednicy trochę jednak wiedzą, stad też te teksty umieszczone na necie przekazują prawdę.
jaką prawdę?

Przecież wasi spowiednicy też mają kondomofobie wpisaną w system, więc zamiast podjąć wysiłek dotarcia do faktycznych przyczyn problemów w rodzinach, zadowolą się (z lenistwa lub braku wyobraźni) teoryjką, wedle której winę za całe zło świata ponosi antykoncepcja. Proste - nie trzeba wiele myśleć. A jak jeszcze w Radyju ktoś poda wiadomość, że właścicielem fabryki przezerwatyw jest jakiś Żyd, to wizja świata stanie się prosta jak
budowa cepa.

I tak będziecie walczyć z wyimaginowanym źródłem choroby, a rzeczywiste przyczyny przez nikogo niezauważone będą dalej jak rak toczyć tkankę rodziny.


Czasami sobie myśle, że może faktycznie kondom to dzieło szatana - nic tak skutecznie nie odwraca uwagi od rzeczywiastych przyczyn problemów. Wszyscy sie rzucili doprozdu na gumkę, a na tyłach krety spokojnie ryją.

[ Dodano: Pią 08 Lut, 2008 02:44 ]
Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Więc może stosowanie antykoncepcji jest tylko wadą, a nie grzechem?
Nawet jeśli, to wada nie jest niczym, co nadaje się do pochwały.

nie musisz chwalić antykoncepcji.

Wystarcz, że nie będziesz oczernuiał ludzi ją stosujących.


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Podobnie jak nie zdołałbyś bez pewnego naciągania zaliczyć ich do grzechów lub choćby wad.
Sprawy które wyliczasz w ogóle nie korelują z tematem tu dyskutowanym, gdyż nie podpadają pod czyny moralne. Względem moralności są po prostu obojętne.
tak jak antyoncepcja

z tym, że przeczysz sam sobie, gdyż twierdziłeś, że wszystko co nie służy miłości jest złe


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Jesłi idzie o zapładnianie łaską przez Boga to nie widzę potrzeby dla żadnych "zabezpieczeń" (antykoncepcja) lub "uników" (NMPR). Przeciwnie - pragnę być brzemienny we wszelkie owoce Duxha Świętego.
To pięknie. Jednak uważam, że sam sobie przeczysz w tym momencie.
Nie używasz duchowej prezerwatywy, pragniesz być brzemienny w owoce Ducha Świętego. I to jest OK. Ale powiedz mi zatem, proszę, czemu do konsekracji małżeńskiej używasz prezerwatywy, czegoś obcego, co stwarza barierę w konsumpcji, czy raczej w zanurzeniu tejże kontemplacji?

Nie stwarza żadnej bariery i tyle.

Wiem, bo sprawdzałem zarówno "bez" jak i "z". Mam porównanie. Empiria.


Kondom to tylko mały kawałek gumki - nie istnioeją zadne potężne moce które mu przypisujecie, czyniąc zeń jakiś poteżny fetysz labo laleczke voodoo. Siła aktu małżeńskiego jest zbyt potężna by takie małe coś mogło ją zdławić (nawet gdyby próbowało, a nie próbuje).

To co piszesz zakrawa na zabobonny lęk!!!



Lapsi napisał(a):Co do NMPR to są Naturalne Metody Planowania Rodziny. Jeśli człowiek uważający siebie za katolika korzysta z nich tylko i wyłącznie po to, by uniknąć poczęcia, to jest to taka sama antykoncepcja, jak prezerwatywa i powinien z tego się spowiadać.
jestes pewien?

Z tego co mówisz wynika więc, że z NMPR można skorzystac tylko po to, żeby starać sie utrafić w okres płodny: rozpoznac dni płodne by podczas nich wpsółzyć.

Natomiast rozpoznanie ich po to by celowo odłożyć współzycie na dni niepłodne jest grzechem? Oj chyba to jednak nie tak Uśmiech

Sami motacie, bo nie możecie uczciwie przyznać, że NMPR jest ...formą antykoncepcji i tyle. Uśmiech



Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Uznano bowiem, że wolno małżonkom zażywać dobrodziejstw seksu małżeńskiego nawet wtedy, gdy nie dążą w danym momencie do powiększenia rodziny
W nawiązaniu do całego pasusu: a skąd to masz? Na co/kogo się powołujesz w tym momencie (chodzi mi o Kościół Katolicki).

a uważasz że jestem w błedzie?

spróbuje odszukać źródło

Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Czyli podumowując ten wstęp: budowanie więzi i przyjemnośc to są dwie funkcje seksu, które dla pary małzonków mają olbrzymia wartość same w sobie. A skoro tak, to pewne zabiegi lub działania, które zmierzają do pełniejszemu skorzystaniu z tych dwóch walorów seksu należy również uznać za pozytwne.
Krótko zapytam: dlaczego? Czy tylko po to, by budować więź i doświadczać (skądinąd) należnej we wspólnocie małżonków przyjemności?


Napisałem chyba jaso, że trzecim z tych celów jest prokreacja.
Jednaknie ma obowiązku relizowania ich wszystkich za każdym razem.

Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Celem antykoncepcji (NMPR także) jest natomiast umożliwienie małżonkom nieco częstszego korzystania z tych błogosławieństw płynących z aktu małżeńskiego.
I tu już widać wprost, iż następuje zaciemnienie, podobne jak w wypadku wydarzeń z Edenu. Czyż wąż też nie przekonywał, iż należy się Pierwszym Rodzicom od Boga TOTAL?

oczywiście że nie!

Wąż przekonywał o czyms dokładnie odwrotnym: że Bóg zazdrośnie strzeże tego co się im rzekomo należy (będziecie jak Bóg)
Wąż oszukał ich, gdyz Bóg własnie bardzo pragnie, żebyśmy byli jak On:
Ponieważ Ja jestem Pan, Bóg wasz - uświęćcie się! Bądźcie świętymi, ponieważ Ja jestem święty! (Kpł 11:44) ...jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. (1 Ptr 1:16)


Lapsi napisał(a):Rekapitulując: jeśli błogosławieństwo Boga służy w uszlachetnianiu się w miłości człowieka, to prezerwatywa jest ku temu obiektywną przeszkodą. Na błogosławieństwo właśnie zakładasz "kondoma". Zatem nijak prezerwatywa służy miłości.
Bożego błogosłwaieństwa nie zatrzyma kawałek cienkiej gumy.
Boże błogosławieństwo nie przenosi się płynami ustrojowymi.


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):po pierwsze (...)
Tanie wybiegi i sztuczki stosujesz. Nie przekonuje mnie twoje uzasadnienie.

Napisałeś że "na koniec" więc myślałem że to koniec.

Skoro branie Twoich słow za dobrą monetę jest tanim chwytem... Ty lepiej wiesz ile są warte Twoje słowa i jaka to mneta.


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):po drugie (...)
Jeśli cię to zachęci, wyedytuję posta i złagodzę ton swej wypowiedzi.

i tak już wiem, że jestes z góry uprzedzony i to bardzo mocno, więc to niewiele zmieni


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):po trzecie (...)
Zatem proszę, zaprezentuj swoje rozumienie Pamiątki Wieczerzy Pańskiej - w odniesieniu tylko i wyłącznie do małżeństwa, a dokładnie do rzeczywistości ołtarza małżeńskiego.

jak założysz osobny wątek, to może...
tutaj to byłby offtop

Ale na wiele nie licz. My nie mamy do Wieczerzy Pańskiej dorobionej jakiejs potężnej teologii albo mistyki. Nie skupiamy wiele sie na samym symbolu, tylko przedze wszystkim na rzezywistości, którą symbolizuje.

[ Dodano: Pią 08 Lut, 2008 10:19 ]
jeszcze w odpowiedzi na pytanie Lapsiego:
lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Uznano bowiem, że wolno małżonkom zażywać dobrodziejstw seksu małżeńskiego nawet wtedy, gdy nie dążą w danym momencie do powiększenia rodziny
W nawiązaniu do całego pasusu: a skąd to masz? Na co/kogo się powołujesz w tym momencie (chodzi mi o Kościół Katolicki).

udało mi się odszukać wspomniane źródło i wklejam kilka stosownych cytatów:
Cytat:Istnieje wszak zgodna z naturą popędu seksualnego, a równocześnie dostosowana do poziomu osób radość, która w całej rozległej dziedzinie miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną wypływa ze wspólnego działania, z wzajemnego zrozumienia i harmonijnej realizacji wspólnie wybranych celów. Radości tej, owego frui, może dostarczyć również ta wielopostaciowa przyjemność związana z odrębnością płci, a także rozkosz seksualna, jaką niesie z sobą współżycie małżeńskie. Radość tę Stwórca zamierzył i związał z miłością kobiety i mężczyzny, o ile miłość ta na podłożu popędu seksualnego kształtuje się w pełni prawidłowo, czyli w sposób odpowiadający człowiekowi jako osobie.
Cytat:Rodzina jest instytucją, u podstaw, której stoi małżeństwo. Nie można w życiu wielkiego społeczeństwa ustawić prawidłowo rodziny, nie ustawiając prawidłowo małżeństwa. Nie znaczy to jednak, że małżeństwo należy traktować tylko i wyłącznie jako środek do celu, do tego celu, którym jest rodzina.
Jakkolwiek, bowiem małżeństwo naturalną drogą prowadzi do jej zaistnienia i powinno być na nią otwarte, to jednak przez to samo małżeństwo bynajmniej nie zatraca się w rodzinie. Zachowuje ono swą odrębność jako instytucja, której wewnętrzna, struktura jest inna, różna od wewnętrznej struktury rodziny. Rodzina posiada strukturę społeczeństwa, z którym ojciec, a także matka - każde z nich na swój sposób - pełni władzę, a dzieci są tej władzy poddane. Małżeństwo nie posiada jeszcze struktury społeczeństwa, posiada natomiast strukturę między-osobową jest to związek dwojga osób, ich zespolenie i zjednoczenie.
Ten odrębny charakter instytucji małżeństwa zachowuje się również wówczas, gdy małżeństwo rozrasta się w rodzinę. To jednak może z różnych powodów nie nastąpić, a brak rodziny nie odbiera bynajmniej małżeństwu jego właściwego charakteru. Wewnętrzna i istotna racja bytu małżeństwa nie leży, bowiem tylko w tym, by stawać się rodziną, ale przede wszystkim w tym, by stanowić trwałe zjednoczenie osobowe mężczyzny i kobiety oparte na miłości. Małżeństwo służy przede wszystkim istnieniu - na co wskazywały rozważania zawarte w rozdziale I - ale opiera się na miłości. Pełną wartość instytucji ma również takie małżeństwo, które bez żadnej winy, małżonków jest bezdzietne.
Cytat:Współżycie płciowe mężczyzny i kobiety pociąga za sobą możliwość poczęcia biologicznego i prokreacji, jest to naturalny skutek stosunku małżeńskiego. Skutek ten jednakże nie zawsze musi nastąpić. Zależy on od całego splotu warunków, które człowiek może rozpoznać i do których może stosować swe postępowanie. Nie mamy żadnych podstaw ku temu, aby utożsamiać każdy akt współżycia seksualnego z "koniecznością" poczęcia. Ustalone nawet z naukową dokładnością prawa biologiczne opierają się zawsze na indukcji niezupełnej i nie wykluczają pewnej przygodności, gdy chodzi o związki pomiędzy konkretnym stosunkiem płciowym danej pary osób a poczęciem biologicznym. Nie można, przeto stawiać małżonkom wymagania, aby w każdym swoim stosunku pozytywnie chcieli prokreacji. W związku z tym przesadne byłoby takie stanowisko w etyce: stosunek małżeński jest dopuszczalny i godziwy tylko pod tym warunkiem, że x i y chcą przezeń potomstwa. Byłoby to stanowisko niezgodne z porządkiem natury, który właśnie wyraża się w pewnej przygodności, gdy chodzi o związek współżycia płciowego z rozrodczością u poszczególnych par małżeńskich.
Cytat:Wracając jeszcze do wspomnianego stanowiska: stosunek małżeński jest dopuszczalny i godziwy pod tym tylko warunkiem, że x i y zamierzają przezeń doprowadzić do prokreacji, trzeba zauważyć, że stanowisko takie może zawierać w sobie ukryty utylitaryzm (osoba jako środek do celu - o czym już była mowa w rozdziale I), a wówczas kolidowałoby z normą personalistyczną. Współżycie małżeńskie wypływa i winno wypływać z wzajemnej miłości oblubieńczej. Jest ono potrzebne miłości, a nie tylko prokreacji. Małżeństwo jest instytucją miłości, a nie tylko płodności. Współżycie małżeńskie zaś samo w sobie jest stosunkiem między-osobowym, jest aktem miłości oblubieńczej, dlatego też intencja i uwaga winny być skierowane w stronę drugiej osoby, w stronę jej prawdziwego dobra. Nie wypada skierowywać tej intencji i uwagi w stronę możliwego (in potentia) następstwa stosunku, zwłaszcza gdyby to łączyło się z odwróceniem uwagi i intencji od współmałżonka. Dlatego też z pewnością nie chodzi o nastawienie: "Spełniamy ten akt, wyłącznie, aby być rodzicami". Wystarczy zupełnie nastawienie: "Spełniając ten akt, wiemy, iż możemy stać się ojcem i matką i jesteśmy na to gotowi". Jedynie takie nastawienie jest zgodne z miłością i umożliwia jej wspólne przeżycie. Samo stawanie się matką i ojcem dokonuje się tylko przy sposobności aktu małżeńskiego; on sam powinien być aktem miłości, aktem zjednoczenia osób, a nie tylko "narzędziem" czy "środkiem" prokreacji.

Karol Wojtyła
"Miłośc i odpowiedzialność"
08-02-2008 02:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Lapsi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 51
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #603
 
miasto napisał(a):nie musisz chwalić antykoncepcji. Wystarcz, że nie będziesz oczernuiał ludzi ją stosujących.
Wybacz, ale jakoś nie odnajduję w swych wypowiedziach śladów oczerniania. Przywołuję obiektywne fakty.
miasto napisał(a):tak jak antyoncepcja z tym, że przeczysz sam sobie, gdyż twierdziłeś, że wszystko co nie służy miłości jest złe
Doprawdy? Czyż kwestia aktu płciowego nie wpisuje się wprost w moralność chrześcijańską? Przecież płciowość i seksualność to motywy podstawowe w udziale człowieka w stwórczym akcie Boga? Poza tym:
KKK napisał(a):1750 Moralność czynów ludzkich zależy od:
- wybranego przedmiotu;
- zamierzonego celu, czyli od intencji;
- okoliczności działania.
Przedmiot, intencja i okoliczności stanowią "źródła", czyli elementy konstytutywne moralności czynów ludzkich.
oraz
KKK napisał(a):1753 Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy oszczerstwo). Cel nie uświęca środków. Nie można więc usprawiedliwić skazania niewinnego jako uprawnionego środka dla ratowania narodu. Przeciwnie, dodatkowa zła intencja (jak próżna chwała) czyni złym czyn, który sam z siebie może być dobry (np. jałmużna 40 ).
Co ty na to powiesz? Postaraj się określić strukturę moralnego czynu, odnosząc się do modelu KKK.
miasto napisał(a):Napisałem chyba jaso, że trzecim z tych celów jest prokreacja.
Jednaknie ma obowiązku relizowania ich wszystkich za każdym razem
- w myśl wykłądu moralności czynów zawartego w KKK - owszem, zawsze musi byc zachowna jedność, zgodność przedmiotum intencji i działania. Nie mogę działac na raty.
miasto napisał(a):Wąż przekonywał o czyms dokładnie odwrotnym:
Gdzie zatem w Piśmie znajdujesz tropy podprowadzajace pod słuszność antykoncepcji? I coś jeszcze: powiedz, po czym wnosisz, że nie działasz pod wpływem logiki węża.
miasto napisał(a):Bożego błogosłwaieństwa nie zatrzyma kawałek cienkiej gumy.
Boże błogosławieństwo nie przenosi się płynami ustrojowymi.
Dobrze o tym wiem. Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Mianowicie o to, iż człowiek człowiekowi oddaje się w całości, bezgranicznie i absolutnie. Nic mi nie wiadomo na temat tego, by Chrystus przed Męką przyjmował znieczulenie, albo by na weselu w Kanie był tylko bacznym obserwatorem. Od początku do końca był dla człowieka, oddając mu się bezwarunkowo.
Dalej:
1. Wiem, ile warte są moje słowa i żałuję, że ty je odczytujesz poketnie, spłaszczając je na swój użytek.
2. Dziwne wnioski wysnuwasz, nie znajac mnie w ogole, podejmujesz ocenę - to nie jest OK. Tym bardziej, gdy chcesz wytknąć mi moje błedy, nie powielaj ich. Gdzie pozostawiasz Caritas i Agape?
3. Uciekłeś od wyzwania tobie danego. Umykasz do innego wątku, co pozwala mi wysunąc tezę, iż nie czujesz się na siłach, by ueucharystycznić małzeństwo.
miasto napisał(a):jeszcze w odpowiedzi na pytanie Lapsiego:
***
podając źródło cytatów, miasto napisał(a):Karol Wojtyła
"Miłośc i odpowiedzialność"
Jan Paweł II w : Miłość i odpowiedzialność napisał(a):Radość tę Stwórca zamierzył i związał z miłością kobiety i mężczyzny, o ile miłość ta na podłożu popędu seksualnego kształtuje się w pełni prawidłowo, czyli w sposób odpowiadający człowiekowi jako osobie.

tamże napisał(a):Ten odrębny charakter instytucji małżeństwa zachowuje się również wówczas, gdy małżeństwo rozrasta się w rodzinę. To jednak może z różnych powodów nie nastąpić, a brak rodziny nie odbiera bynajmniej małżeństwu jego właściwego charakteru. Wewnętrzna i istotna racja bytu małżeństwa nie leży, bowiem tylko w tym, by stawać się rodziną, ale przede wszystkim w tym, by stanowić trwałe zjednoczenie osobowe mężczyzny i kobiety oparte na miłości. Małżeństwo służy przede wszystkim istnieniu - na co wskazywały rozważania zawarte w rozdziale I - ale opiera się na miłości. Pełną wartość instytucji ma również takie małżeństwo, które bez żadnej winy, małżonków jest bezdzietne.

Tamże napisał(a):Nie mamy żadnych podstaw ku temu, aby utożsamiać każdy akt współżycia seksualnego z "koniecznością" poczęcia. Ustalone nawet z naukową dokładnością prawa biologiczne opierają się zawsze na indukcji niezupełnej i nie wykluczają pewnej przygodności, gdy chodzi o związki pomiędzy konkretnym stosunkiem płciowym danej pary osób a poczęciem biologicznym.

Tamże napisał(a):Współżycie małżeńskie wypływa i winno wypływać z wzajemnej miłości oblubieńczej.
Nie widzę w podanych przez ciebie cytatach uzasadnienia, jakoby miała być dopuszczalna jakaś liberalizacja w materii pożycia małżeńskiego. Seks małżeński nie może być sztuką dla sztuki, ani celem samym w sobie - to widać wprost, z treści cytowanych fragmentów.
Miłość oblubieńcza, oto istota zwiazku małżeńskiego. To jest właśnie oddanie się drugiemu, jak Chrystus: totalnie, bez reszty, bez ograniczeń, bez sztuczności i przedmiotowości.
08-02-2008 15:44
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
miasto Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 391
Dołączył: May 2006
Reputacja: 0
Post: #604
 
Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):nie musisz chwalić antykoncepcji. Wystarcz, że nie będziesz oczernuiał ludzi ją stosujących.
Wybacz, ale jakoś nie odnajduję w swych wypowiedziach śladów oczerniania. Przywołuję obiektywne fakty.

Wybaczam.

Skoro szczerze i ufnie wierzysz w obiektywość tych "faktów", które Ci do wierzenia podano, to nie mogę mieć do Ciebie pretensji. Mogę najwyżej westchnąć za Janem Husem: "o sancta simplicita" i cieszyć się że jeszcze nie spotkał mnie jego los.


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):tak jak antyoncepcja z tym, że przeczysz sam sobie, gdyż twierdziłeś, że wszystko co nie służy miłości jest złe
Doprawdy? Czyż kwestia aktu płciowego nie wpisuje się wprost w moralność chrześcijańską? Przecież płciowość i seksualność to motywy podstawowe w udziale człowieka w stwórczym akcie Boga?

Udział w stwórczym akcie Boga realizuje się potomstwem, a nie miejscem, w którym ląduje sperma po dopełnieniu się aktu małżeńskiego. Dlatego np. "kondomiarz", który ma czwórkę dzieci, bo cztery razy w życiu zdjął prezerwatywę, ma dwókrotnie większy udział w tym stwórczym akcie Boga, niż NPR-owiec, który ma dwójkę dzieci, bo dwa razy nie unikał współżycia w dni płodne.

Prosty rachunek.

Nakaz "bądźcie płodni" ma dopełnienie: "zaludniajcie ziemię", a to oznacza, że wypełnia się go posiadaniem dzieci, a nie rozliczaniem potencjalności poszczegónych spółkowań. To nasze ŻYCIE ma być płodne (w potomstwo). O płodnosci człowieka zadecydują jego dzieci i wnuki, a nie techniczne szczegóły każdej penetracji, lub kierunek w którym wypłynęło nasienie.

Parafrazując św. Jakuba możnaby rzec: Ale może ktoś powiedzieć: Ty jestes płodny, a ja mam potomstwo. Pokaż mi płodność swoją bez potomstwa, to ja ci pokażę płodność ze swojego potomstwa.


Lapsi napisał(a):
KKK napisał(a):1753 Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy oszczerstwo). Cel nie uświęca środków. Nie można więc usprawiedliwić skazania niewinnego jako uprawnionego środka dla ratowania narodu. Przeciwnie, dodatkowa zła intencja (jak próżna chwała) czyni złym czyn, który sam z siebie może być dobry (np. jałmużna 40 ).
Co ty na to powiesz?
Postaraj się określić strukturę moralnego czynu, odnosząc się do modelu KKK.
nie znajduje odniesienia do sytuacji, gdyż uważam, że antykoncepcja sama w sobie nie jest niczym złym, więc nawet nie ma potrzeby jej uświęcać "dobrymi intencjami". Należy po prostu dobrze ją wykorzystać, i już.


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Napisałem chyba jaso, że trzecim z tych celów jest prokreacja.
Jednaknie ma obowiązku relizowania ich wszystkich za każdym razem
- w myśl wykłądu moralności czynów zawartego w KKK - owszem, zawsze musi byc zachowna jedność, zgodność przedmiotum intencji i działania. Nie mogę działac na raty.

OK
moim zdaniem nie musi być ona zachowana - nie zachowanie jej nie jest naganne moralnie

ale w takim razie w myśle tego wykładu osoba która stosuje NMPR (stara sie uniknac poczęcia) róznież nie zachowuje tej jedności.

problem w tym, że wedle mojego zrozumienia, Karol Wojtyła nie zgadza się z twoim wykładem gdy pisze np.:
W związku z tym przesadne byłoby takie stanowisko w etyce: stosunek małżeński jest dopuszczalny i godziwy tylko pod tym warunkiem, że x i y chcą przezeń potomstwa.
albo:
Wewnętrzna i istotna racja bytu małżeństwa nie leży, bowiem tylko w tym, by stawać się rodziną, ale przede wszystkim w tym, by stanowić trwałe zjednoczenie osobowe mężczyzny i kobiety oparte na miłości.

No ale może czegos nie zrozumiałem jak należy. Ale przynajmniej staram się. "Miłość i odpwoiedzialność" to wspaniały traktat, choć nie ze wszystim sie zgadzam.



Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Wąż przekonywał o czyms dokładnie odwrotnym:
Gdzie zatem w Piśmie znajdujesz tropy podprowadzajace pod słuszność antykoncepcji?
po prostu nie znajdujęw Piśmie żadnych podstaw do uznania jej za grzech

Ty znajdujesz?

Lapsi napisał(a):I coś jeszcze: powiedz, po czym wnosisz, że nie działasz pod wpływem logiki węża.

studiuję Słowo Boże,
badam swoje serce,
obserwuję owoce swojego postepowania

Gdybym zrozumiał że jestem zwiedziony na manowce grzechu to natychmiast rozpocząłbym pokutę, ale póki co takie zrozumienie nie zostało mi dane. Przebieg tej dyskusji utwierdza mnie w mocnym przekonaniu, że nie pobłądziłem.


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):Bożego błogosłwaieństwa nie zatrzyma kawałek cienkiej gumy.
Boże błogosławieństwo nie przenosi się płynami ustrojowymi.
Dobrze o tym wiem. Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Mianowicie o to, iż człowiek człowiekowi oddaje się w całości, bezgranicznie i absolutnie. Nic mi nie wiadomo na temat tego, by Chrystus przed Męką przyjmował znieczulenie, albo by na weselu w Kanie był tylko bacznym obserwatorem. Od początku do końca był dla człowieka, oddając mu się bezwarunkowo.
a jakie warunki stawia antykoncepcja?

Antykoncepcja nie stawia żadnycyh warunków, więc trzy ostatnie zdania nie wnoszą ompletnie niczego do tematu.


Lapsi napisał(a):Dalej:
1. Wiem, ile warte są moje słowa i żałuję, że ty je odczytujesz poketnie, spłaszczając je na swój użytek.
pokrętnie?

Dla mnie słowo "zakończenie" zawsze oznaczło, że dalej nic już nie będzie. ie znam innego znaczenia tego wyrazu.

Ja nie szukałem pretekstu, by unikać odpowiedzi.
staram się starannie odnosić do tego co piszą adwersarze i nie zbywam ich tekstami w stylu:
lapsi napisał(a):Argumentacja zerowa. Bez komentarza. Podobnie jak i cała reszta. Odpowiada logice: "papier przyjmie wszystko".

Po prostu myślałem, że z jakichś powodów nie interesuje Cię dalsza dyskusja. Ale jak nie chcesz mi uwierzyć to trudno - przeciez się nie potnę.

Lapsi napisał(a):2. Dziwne wnioski wysnuwasz, nie znajac mnie w ogole, podejmujesz ocenę - to nie jest OK.
i kto to mówi?
Człowiek który niemal bez przerwy wmawia mi, że tkwię w grzechu! że idę za logiką szatana! że "diabeł i szatan się zowie"! że stosuję "Tanie wybiegi i sztuczki"!
Smutny
to jest OK?

Lapsi napisał(a):3. Uciekłeś od wyzwania tobie danego. Umykasz do innego wątku, co pozwala mi wysunąc tezę, iż nie czujesz się na siłach, by ueucharystycznić małzeństwo.
Dziwne wnioski wysnuwasz. Nie znajac mnie w ogole, podejmujesz ocenę - to nie jest OK.

Gdybym wierzył w Eucharystię (w rozumieniu katolickim) i w to co nazywasz "ueucharystycznieniem małżeństwa", to znalazłbym siły by sie tego podjąć. To nie jest kwestia braku sił, tylko braku przekonania.
Tak samo dobrze ja Tobie bym mógł wciskać, że "nie czujesz się na siłach" by w wieku świadomym przyjąć prawdziwy chrzest na wyznaie wiary i przez zanurzenie. Tylko że ja w przeciwieństwie do Ciebie potrafię zrozumieć, że nie masz do tego przekonania i dlatego nie zamierzasz tego zrobić.


Lapsi napisał(a):nie widzę w podanych przez ciebie cytatach uzasadnienia, jakoby miała być dopuszczalna jakaś liberalizacja w materii pożycia małżeńskiego.

Bo innej tezy miały one dowodzić. Poprosiłeś, żebym wyjąsnił skąd biore przekonanie, że KRz-K zgadza się ze zdaniem: "Uznano bowiem, że wolno małżonkom zażywać dobrodziejstw seksu małżeńskiego nawet wtedy, gdy nie dążą w danym momencie do powiększenia rodziny"

Co do liberalizacji, to faktem jest, że KRz-K zliberalizował swoje stanowisko dopuszczając NPR. Wolę co prawda określenie: "uczynił swoje stanowisko bardziej wyrozumiałym", lub "mniej surowym", ale to mniej istotne.


Lapsi napisał(a):Seks małżeński nie może być sztuką dla sztuki, ani celem samym w sobie - to widać wprost, z treści cytowanych fragmentów.
oczywiście

ale nie musi być zawsze realizowany musowo cel prokreacyjny (Wojtyła nazywa go "rodzinnym"), tylko moze być realizowany sam iny cel,okresony jako "małżeński" (Wojtyła używa tu wprost opisu: "przyjemność związana z odrębnością płci, a także rozkosz seksualna, jaką niesie z sobą współżycie małżeńskie")

Lapsi napisał(a):Miłość oblubieńcza, oto istota zwiazku małżeńskiego. To jest właśnie oddanie się drugiemu, jak Chrystus: totalnie, bez reszty, bez ograniczeń, bez sztuczności i przedmiotowości.

Widzę że z łatwością rzucasz różnymi epitetami jak z rękawa, tylko co z tego, skoro treść za nimi kryje sie znikoma?

"ograniczenia"? Antykoncepcja nie niesie żadnych ograniczeń jeśli idzie o wzajemne oddanie. powiedz co konkretnie ogranicza?

"sztuczność"? To nie jest kategoria moralna (chyba, że religiach ekologicznych). Równie sztuczne jest współzycie na łóżku zamiast na polanie w lesie, albo w pozycji "misjonarskiej" zamiast "od tyłu". Tylko u zwerzątek współzycie pozbawione jest "sztuczności".

"przedmiotowość"? To całkowicie fałszywe wyobrażenie. Antykoncepcja w niczym nie przeszkadza, by małżonkowie mieli do siebie całkowicie podmiotowe nastawienie, zgodnie z zaleceniem Karola Wojtyły: "Z punktu widzenia miłości drugiej osoby, z pozycji altruizmu, należy wymagać, aby stosunek małżeński nie służył tylko doprowadzeniu do szczytowego momentu podniecenia seksualnego po jednej stronie, tj. po stronie mężczyzny, ale by odbywał się harmonijnie, nie kosztem drugiej osoby, ale przy jej zaangażowaniu."

Więcej powiem, przezerwatywa stanowi cenna pomoc do ralizacji tego celu,nie od dzić wiadomo bowiem, to o czympisze z reszta Wojtyła: "Seksuologowie stwierdzają, że krzywa podniecenia seksualnego u kobiety przebiega inaczej niż u mężczyzny: wolniej narasta i wolniej też opada. Anatomicznie podniecenie to przebiega podobnie jak u mężczyzny (ośrodek pobudzenia znajduje się w rdzeniu S2-S3). Organizm kobiety, jak już wspomniano powyżej, jest wyposażony w większą łatwość reagowania podnieceniem z różnych miejsc ciała, co poniekąd kompensuje akt, że podniecenie to narasta u niej wolniej niż u mężczyzny. Z tego powinien zdawać sobie sprawę mężczyzna, i to nie z uwagi na motyw hedonistyczny, lecz altruistyczny. Istnieje w tej dziedzinie jakiś rytm poddany przez samą naturę, który oboje małżonkowie powinni odszukać, tak, aby szczytowy moment podniecenia seksualnego zachodził zarówno u mężczyzny, jak i kobiety i o ile możności wypadał u obojga równocześnie. Subiektywne szczęście, którego wówczas wspólnie doznają, posiada proste znamiona owego frui, czyli radości płynącej z uzgodnienia działań z obiektywnym porządkiem natury. Egoizm natomiast - w tym wypadku chodzi raczej o egoizm mężczyzny - kojarzy się najściślej z owym uti, w którym jedna strona dąży do własnej tylko przyjemności kosztem drugiej. Widać, że elementarne wskazania seksuologii są zbieżne z etyką.
Nieprzestrzeganie tych wskazań seksuologii we współżyciu małżeńskim jest przeciwne dobru współmałżonka oraz trwałości i spoistości samego małżeństwa"


i jeszcze kawałek dalej pisze Wojtyła (to także a'propos sztuczności i naturalnosci):
Trzeba się liczyć z faktem, że istnieje naturalna trudność, gdy chodzi o dostosowanie się kobiety do mężczyzny we współżyciu małżeńskim, pewna naturalna nierówność rytmu cielesno-psychicznego, potrzeba, więc harmonizacji, która jest niemożliwa bez dobrej woli, zwłaszcza mężczyzny, i bez starannej obserwacji kobiety.
ha!
okazuje sie, ze zdaniem Wojtyły dla dobra żony mąż musi postąpic wbrew temu, co jest naturalne!

Od siebie już dodam, że w tym złapaniu "wspólnego tempa", o którym pisze Karol Wojtyła, bardzo pomocną okazuje się ...prezerewatywa (tak! tak!), która nieco osłabiając bodźce odbierane przez mężczyznę sprawia, że pobudza się on nieco wolniej niż normalnie, przez co dostosowuje się do wolniejszej z natury żony. To bardzo pomaga mężczyźnie w zwplnić do tempa małżonki, poniekąd w duchu pawłowego zalecenia: "poczekajcie jedni na drugich!" (1 Kor 11:33)
08-02-2008 21:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Lapsi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 51
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #605
 
Kilometrowe posty zaczynają mnie nużyć.
miasto napisał(a):nie znajduje odniesienia do sytuacji, gdyż uważam, że antykoncepcja sama w sobie nie jest niczym złym, więc nawet nie ma potrzeby jej uświęcać "dobrymi intencjami". Należy po prostu dobrze ją wykorzystać, i już.
jeśli tak, to cóż, pozostawmy to Panu Bogu, niech cię natchnie Mądrością i poznaniem. Nie będe roztrząsać tego, co napisałeś w odpowiedzi na mój post.

Spróbuję inaczej.
Małżeństwo, to pełna akceptacja siebie małżonków. Jeśli jest inaczej, a co więcej: przeciwnie, wówczas nie ma mowy o zaistnieniu małżeństwa. Powiem jeszcze tak: Małżeństwo, to legalny trójkąt: On Ona oraz Bóg. Akceptacja zatem dotyczy także zgody na istnienie tego "trójkąta".
Jeśli małżonkowie decydują się na antykoncepcję, to wyrażają tym samym postawę zagrożenia poczęcia, a także mamy tu do czynienia z niewiarą. Bóg bowiem nie nakłada na człowieka ciężaru, który byłby ponad jego siły. Antykoncepcja to moje decydowanie zamiast Boga, o tym jak będę przeżywać swą seksualność i płciowość/.

Natomiast co do Wojtyły:
miasto napisał(a):Od siebie już dodam, że w tym złapaniu "wspólnego tempa", o którym pisze Karol Wojtyła, bardzo pomocną okazuje się ...prezerewatywa (tak! tak!)
Można całe życie liczyć "na piechotę" na papierze, i da się żyć. Ale można też nauczyć się posługiwać liczydłem, kalkulatorem, arkuszem kalkulacyjnym, etc. Cel zawsze ten sam, a środki do jego osiągnięcia różne. Ty "nauczyłeś" się jednego i najprostszego zarazem. Ja ci nie będę opowiadał o tym, jak można inaczej, bo to nie miejsce na to.
Nie wiem też, w jaki sposób doszedłeś do takiego poznania treści cytowanego dzieła Wojtyły. Widać, jestem "za krótki" by pojąć tę logikę...
08-02-2008 22:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
ddv Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,873
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
Post: #606
 
miasto napisał(a):Czyli podumowując ten wstęp: budowanie więzi i przyjemnośc to są dwie funkcje seksu, które dla pary małzonków mają olbrzymia wartość same w sobie. A skoro tak, to pewne zabiegi lub działania, które zmierzają do pełniejszemu skorzystaniu z tych dwóch walorów seksu należy również uznać za pozytwne. Moga to być takie rzeczy jak np. nastrojowa muzyka, perfuma o kuszącycym zapachu, zapalone świece, frywolna bielizna itd.
Motek - sorki ale zapomniałeś chyba o najważniejszym - o tym, że seks jest 'narzędziem" zasadniczo służącym do prokreacji - do poczęcia nowego życia.
I zgodnie z naturą istnieje pewien cykl kobiety w którym są dni zarówno płodne jak i niepłodne.
NIKT ci nie zakazuje /nakazuje korzystania z seksu ani w dni płodne ani w niepłodne.
A jak można korzystać "w pełniejszy" sposób niż przy pełnym akcie to ja zupełnienie mam zielonego pojęcia :?
Chyba że za "pełny" uznasz taki w którym albo stosujesz środki zaburzające relacje przysadka mózgowa - jajnik jednocześnie zaburzając pracę układu hormonalnego kobiety albo pozbawiasz kobiety plemników (które to nota bene są potrzebne nie tylko do zapłodnienia).
Antykoncepcja to przecież porażka a nie jakikolwiek "środek zbawczy" ...
dodajmy
miasto napisał(a):czyli nie jest to antykoncepcja
do tego:
Bulwa a w jakim Ty s wiecie żyjesz ?
własnych marzeń?
Jak nie wiesz co wchodzi w skład antykoncepcji to bardzo proszę lepiej nie zabiraj głosu w tak powąznej problematyce :coo:
Może również nie pisałbyś takich pseudofilozoficznych referatów w których dużo słow a mało treści i realiów ?
Przyznam, że ja obecnie mam za mało czasu na to by do końca poczytać i się w pełni wypowiedzieć.

[ Dodano: Sob 09 Lut, 2008 06:59 ]
Acha - coś jeszcze.
W tekście powołujesz się na to że najwyższą wartością jest dla Ciebie Biblia (podaję z pamięci).
Gorąca prośba zatem byś przypomniał sobie co w Biblii pisze o wylewaniu - niepotrzebnym niszczeniu - krwi i nasienia raz do Kogo one należą ...
Kolejna - powołujesz się na jakieś rzekome cytaty z nauczania Papieża Jana Pawła II o prezerwatywach.
Nauczanie papieskie o czymś inny mówi niż ty próbujesz wpierać ....
Prośba zatem - podaj źródło tych twoich wypowiedzi.
Bo ja twierdzę, że albo jest czyjś wymysł albo zdanie wyrwane z kontekstu wypowiedzi.
Cóż - zobaczymy co Autor wypowiedzi miał naprawdę na myśli (o ile tylko wogóle takie zdanie wypowiedział). :roll:

"Chrześcijaństwo w żaden sposób nie sprzeciwia się racjonalnemu myśleniu.
Wręcz przeciwnie - jest dużą pomocą w racjonalnym poznawaniu świata"


Sancte Michael Archangele,
defende nos in praelio,
(...)
08-02-2008 23:57
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
miasto Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 391
Dołączył: May 2006
Reputacja: 0
Post: #607
 
Lapsi napisał(a):Kilometrowe posty zaczynają mnie nużyć.

Jak na jedno z Twoich pytań nie odpowiedziałem, to Twoim żalom i pretensjom nie było końca.
Gdy staram się ustosunkować każdego z nich piszesz - "zaczyna mnie nużyć".


zdecyduj się czego właściwie chcesz
bo wszystko wskazje na to, że chcesz jedynie okazywać mi swoją wzgardę


Lapsi napisał(a):
miasto napisał(a):nie znajduje odniesienia do sytuacji, gdyż uważam, że antykoncepcja sama w sobie nie jest niczym złym, więc nawet nie ma potrzeby jej uświęcać "dobrymi intencjami". Należy po prostu dobrze ją wykorzystać, i już.
jeśli tak, to cóż, pozostawmy to Panu Bogu, niech cię natchnie Mądrością i poznaniem.

czego i Tobie zyczę


Lapsi napisał(a):Nie będe roztrząsać tego, co napisałeś w odpowiedzi na mój post.
OK
nie mam o to żalu - w przeciwieństwie do Ciebie


Lapsi napisał(a):Spróbuję inaczej.
Małżeństwo, to pełna akceptacja siebie małżonków. Jeśli jest inaczej, a co więcej: przeciwnie, wówczas nie ma mowy o zaistnieniu małżeństwa. Powiem jeszcze tak: Małżeństwo, to legalny trójkąt: On Ona oraz Bóg. Akceptacja zatem dotyczy także zgody na istnienie tego "trójkąta".
Jeśli małżonkowie decydują się na antykoncepcję, to wyrażają tym samym postawę zagrożenia poczęcia, a także mamy tu do czynienia z niewiarą. Bóg bowiem nie nakłada na człowieka ciężaru, który byłby ponad jego siły. Antykoncepcja to moje decydowanie zamiast Boga, o tym jak będę przeżywać swą seksualność i płciowość/.


cóz moge odpowiedzieć?

Musiałbym powtórzyć to, co pisałem wczęsniej, ale ty bez żenady przyznałeś nie bedziesz tego roztrząsać. Skoro powtarzasz swoje tezy jak katarynka nawet nie czytając moich ripost, to nie ma już z Tweojej strony rozmowy, tylko monolog puszczany ze starej płyty.


Powtórze tylko dwie rzeczy:
1. szalenie zniesmacza mnie wasze ciasne podejście do kwestii płodności, której komletnie nie umiecie postrzegać szeroko w kontekście całego życia człowieka (płodne życie - "zaludniajcie ziemię"), lecz zamykacie je do suchych tehchnikaliów każdego jednego spólkowania z osobna.

To tak, jakbyś wogóle nie zerknął nawet jaki obraz namalował malarz, tylko kwękał, marudził i oburzał się, że używał on pędzli ze świńskiej szczeciny, a nie z borsuczego włosia.

2. 90% Twojej argumentacji przeciwo antykoncepcji stosuje sie do NPR.
NPR to także jest decydowanie za Boga. Tyle, że za pomocą nieco innej metody. W dodatku metody (wedle NPR-owócw) bardziej skutecznej, jest więc to ....bardziej skuteczne decydowanie za Boga Uśmiech. Poijam też to kuriozum, że argument Twój sugeruje, jaoby Bóg nie miał dość mocy, by zrobić maleńką dziurkę w prezerwatywie i zadecydować za człowieka.

Zaś co do nakładania ciężarów to to Życie przynosi nam mnóstwo rozmaitych obciążeń, które zapewne nie są ponad siły człowieka ale Bóg wcale nie gniewa się (a Kościół nie potępia) gdy za pomocą różnych rozwiązań próbujemy sobie w tym życiu nieco ulżyć.
Nie zdziwiłbym się, gdyby twój argument padł ze strony członka amerykańskiej wspólnoty amiszów - oni konsekwentnie odmawiają korzystania z elektryczności, motoryzacji, tworzyw sztucznych i wielu innych dzieł ludzkiej pomysłowości. Ale ta sama argumentacja ze strony katolika, który korzysta z komputera, internetu, samochodu, pilota do TV, płynu do naczyń i sto razy dzieniie nie przyjmuje ciężarów, które dla naszych ojców i pradziadów, były do zniesienia?
To szalona nieonsekwencja.


Lapsi napisał(a):Natomiast co do Wojtyły:
miasto napisał(a):Od siebie już dodam, że w tym złapaniu "wspólnego tempa", o którym pisze Karol Wojtyła, bardzo pomocną okazuje się ...prezerewatywa (tak! tak!)
Można całe życie liczyć "na piechotę" na papierze, i da się żyć. Ale można też nauczyć się posługiwać liczydłem, kalkulatorem, arkuszem kalkulacyjnym, etc. Cel zawsze ten sam, a środki do jego osiągnięcia różne. Ty "nauczyłeś" się jednego i najprostszego zarazem. Ja ci nie będę opowiadał o tym, jak można inaczej, bo to nie miejsce na to.

Dosonale wiem, jak można inaczej i nie musisz mi tego wykładać.
Ale cóż - od Twoich współwyznawców wiem, że wasi uczeni teologowie wmawaiają wam, że jak ktoś stosuje prezerwartywę, to sie do niej uzależnia i już bez niej nie potrafi. Jest to oczywiście bujda na resorach i zwykły straszak. Wiem dosonale jak można ten cel osiągać "bez" i jak można "z", bo nie zawsze korzystam z prezerwatywy (w co pewie nie uwierzysz, bo wasi uczeni teologowie wmówili Ci że to niemożliwe) Nie musisz więc aż tak wysoko sie wynosić i dziękować, że nie jesteś "jak ten tu celnik".


Lapsi napisał(a):Nie wiem też, w jaki sposób doszedłeś do takiego poznania treści cytowanego dzieła Wojtyły.
po prostu wziąłem tekst i przeczytałem

Bo w przeciwieństwie do Ciebie bardzo interesuje mnie, co mają do powiedzenia ludzie o odmiennych poglądach, a rozważanie ich argumentów nie nuży mnie. Przeciwnie.


Cytat:Widać, jestem "za krótki" by pojąć tę logikę...
myślę, że przez Twój lekceważacy stosunek do tego co piszę, (który ostentacyjnie manifestujesz by poniżać adwersarza) sprawił że kompletnie nie pojąłeś, co wydobyłem z głębokich rozważań bisupa Wojtyły.

[ Dodano: Sob 09 Lut, 2008 12:13 ]
ddv napisał(a):
miasto napisał(a):Czyli podumowując ten wstęp: budowanie więzi i przyjemnośc to są dwie funkcje seksu, które dla pary małzonków mają olbrzymia wartość same w sobie. A skoro tak, to pewne zabiegi lub działania, które zmierzają do pełniejszemu skorzystaniu z tych dwóch walorów seksu należy również uznać za pozytwne. Moga to być takie rzeczy jak np. nastrojowa muzyka, perfuma o kuszącycym zapachu, zapalone świece, frywolna bielizna itd.
Motek - sorki ale zapomniałeś chyba o najważniejszym - o tym, że seks jest 'narzędziem" zasadniczo służącym do prokreacji - do poczęcia nowego życia.

nie zapomniałem o tym

To co napisałem nie stosi w sprzeczności z tym faktem, który uznaję i akceptuję.


ddv napisał(a):I zgodnie z naturą istnieje pewien cykl kobiety w którym są dni zarówno płodne jak i niepłodne.
NIKT ci nie zakazuje /nakazuje korzystania z seksu ani w dni płodne ani w niepłodne.
A jak można korzystać "w pełniejszy" sposób niż przy pełnym akcie to ja zupełnienie mam zielonego pojęcia :?

a ja mam pojęcie
i to nie zielone, lecz takie, które wynika z doświadczenia


ddv napisał(a):Chyba że za "pełny" uznasz taki w którym albo stosujesz środki zaburzające relacje przysadka mózgowa - jajnik jednocześnie zaburzając pracę układu hormonalnego kobiety albo pozbawiasz kobiety plemników (które to nota bene są potrzebne nie tylko do zapłodnienia).
nie

mówiąc to miałem na myśłi możliwość nie rezygnoania ze współzycia w dni płodne, kiedy kobieta zgodnie ze swoja naturą jest najlepiej usposobiona do przeżycia aktu małżeńskiego, w tym także "przyjemność związaną z odrębnością płci, a także rozkosz seksualna, jaką niesie z sobą współżycie małżeńskie", jak pieknie nazwał to biskup Wojtyła.


ddv napisał(a):Antykoncepcja to przecież porażka a nie jakikolwiek "środek zbawczy" ...

Antykoncepcja to ani jedno ani drugie, więc nie polemizuj ze swoim wyimaginowanym adwesrsarzem, tylko ze mną. Wiem, że to trochę trudniejsze.



ddv napisał(a):dodajmy
miasto napisał(a):czyli nie jest to antykoncepcja
do tego:
Bulwa a w jakim Ty s wiecie żyjesz ?
własnych marzeń?

Żyje w świecie, w którym nazywam rzeczy zgodnie z prawdą (a nie kłamstwami z reklam). Jesłi jakiś preparat ma działanie poronne, to nie będę nazywać go środkiem antykoncepcyjnym bo nim nie jest. Nawet jeśli producent będzie łgał, że jest inaczej.


ddv napisał(a):Jak nie wiesz co wchodzi w skład antykoncepcji to bardzo proszę lepiej nie zabiraj głosu w tak powąznej problematyce :coo:

Wiem co POWINNO wchodzić w skłąd antyoncepcji. Jeśli jakiś preparat ma składnik, który NIE POWINIEN wejść, to ja ODMAWIAM nazywania go antytkoncepcyjnym.

Cytat:Może również nie pisałbyś takich pseudofilozoficznych referatów w których dużo słow a mało treści i realiów ?

bede pisał co mi sie podoba
jeśli tobie się nie podoba, to po prostu nie czytaj - nikt nie zmusza
Ale jak juz musisz je skomentować, to niech będzie to komentaż rzeczowy i po przeczytaniu ojej wypowiedzi, a nie takie beztreściowe uwagi bez odniesienia do tematu, które może wkleić każdy przedszkolaczek.


ddv napisał(a):Przyznam, że ja obecnie mam za mało czasu na to by do końca poczytać i się w pełni wypowiedzieć.
Skoro nie przeczytałeś to daruj sobie uszczypliwe uwagi, bo to nieuczciwe. Sam przyznajesz, że Twoje uwagi są czczą retoryką.


ddv napisał(a):Acha - coś jeszcze.
W tekście powołujesz się na to że najwyższą wartością jest dla Ciebie Biblia (podaję z pamięci).
Gorąca prośba zatem byś przypomniał sobie co w Biblii pisze o wylewaniu - niepotrzebnym niszczeniu - krwi i nasienia raz do Kogo one należą ...

Z tego co pamiętam (a sprawdzałem to także za pomocą konkordancji) to Biblia mówi jedynie o tym, że kontakt z nasieniem powoduje rytualną nieczystość (podobnie jak np. kontakt z zagrzybieniem na ścianie, z martwym człowiekiem, ze świnią, kobietą miesiączkującą albo z osobą chorą na trąd). Z tym, że dotyczy to także kontaktu z nasieniem podczas normalnego stosunku płciowego.

Ale mogłem coś przeoczyć, więc będę wdzięczny jeśli mi przypomnisz.

Cytat:Kolejna - powołujesz się na jakieś rzekome cytaty z nauczania Papieża Jana Pawła II o prezerwatywach.
Nic podobnego nie miało miejsca, więc nie pisz nieprawdy, bo to jest brzydko, a nie ładnie.

Zacytowane przeze mnie fragmenty nie mówiły nic o przezerwatywach tylko o naturze aktu małżeńskiego i są to cytaty autentyczne, a nie rzekome.

Cytat:Prośba zatem - podaj źródło tych twoich wypowiedzi.
Podałem - albo zacznij czytać co piszę, albo nie zabieraj głosu w dyskusji, bo to się mija z celem :evil:


Cytat:Bo ja twierdzę, że albo jest czyjś wymysł albo zdanie wyrwane z kontekstu wypowiedzi.
Cóż - zobaczymy co Autor wypowiedzi miał naprawdę na myśli

Autor w tych fragmentach nie pisał nic o antyoncepcji, tylko naturze aktu płciowego i o tym, że nie tylko predłużenie gatunku jest wartością, ktora się za nim kryje.


Cytat: (o ile tylko wogóle takie zdanie wypowiedział). :roll:
no panowie! wstyd!

Przeciez "Miłosc i odpowiedzialnośc" Karola Wojtyły to fundamentalny i przełomowy tekst o katolickiej moralności w sferze erotycznej! To KLASYKA!!! Nie sądziłem, że go nie znacie!
:shock: :?: :-k :zmieszany:
09-02-2008 12:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #608
 
.
.
.
ech dzieci, dzieci... kto tego słowa słuchać będzie?
.
Nauka ta zasługuje na wiarę, i chcę, abyś z całą stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi. Unikaj natomiast głupich dociekań, rodowodów, sporów i kłótni o Prawo [Mojżeszowe]! Są bowiem bezużyteczne i puste. Sekciarza po jednym lub po drugim upomnieniu wystrzegaj się, wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszny, przy czym sam na siebie wydaje wyrok;
.
kliknij i sprawdź
.
.
.

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
10-02-2008 06:18
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #609
 
W tym temacie nie mam nic więcej do powiedzenia. To, co należało powiedzieć, to uczyniłem. Uważam, że ktoś, kto chce poznać naukę Kościoła odnośnie tematu roztrząsanego w tym wątku, ma taką możliwość. Jeśli ktoś o coś chce zapytać, założy nowy wątek. Ten zaś zamykam.

[ Dodano: Nie 10 Lut, 2008 08:21 ]
PS: całkowicie się podpisuję pod tym, co napisał M.Ink.*

[ Dodano: Nie 10 Lut, 2008 19:27 ]
Na życzenie Lapsiego i Gradzi (przez GG) wątek otwieram, ale pozostawiam tu, w Archiwum.

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
10-02-2008 09:20
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Lapsi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 51
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #610
 
Zainspirowała mnie do napisania tego posta dzisiejsza Ewangelia, zwłascza ten fragment
Cytat:Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. (...) Mt 4,1-11

Parafrazując te słowa (podobnie jak ty swego czasu list Jakuba), można rzec: nie samym współżyciem trwa małżeństwo, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych...

Biorąc pod uwagę szereg twoich wypowiedzi broniących antykoncepcji, nie da się niezauważyć, iż koncentrują się one wokół ołtarza łoża małżeńskiego. Ty podkreślasz jego rangę (i słusznie) ale twoje argumentowanie mimo wszystko, wg mnie, zdąża ku instrumentalizacji niewiasty z jednej strony, z drugiej zaś ku zanegowaniu Opatrzności Bożej. Według nauki ewangelicznej, w życiu nie można mieć wszystkiego, ponieważ jest to tylko domeną Boga, być Panem Wszystkiego. To również artykułuje dzisiejsza perykopa ewangeliczna:
Cytat:Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.
Z całą pewnością, trudno mówić o służeniu Panu Bogu, kiedy tak na prawdę wszystko ukierunkowuje się ku przyjemności własnej, próbując się usprawiedliwiać mimo wszystko jednak, niedoskonałą miłością, której człowiek nie zgłębi jako Miłości, próbując "kiwać" Pana Boga, moralność, która On jednoznacznie ustanawia w Prawie Naturalnym.
10-02-2008 23:19
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Kroczek Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 13
Dołączył: Jan 2008
Reputacja: 0
Post: #611
 
Czytam ten wątek od jakiegoś czasu, i szczerze mówiąc to żadna ze stron nie wykazuje argumentacji , która mogłaby kogoś przekonać - oczywiście ze strony Kościoła - mozna ten temat przyjąć "na wiarę" - tylko coś tu nie gra - - w samym Kościele są rozałmy dotyczące antykoncepcji i spory dotyczące problemu seksualności (tak - seksualność człowieka to wielki PROBLEM dla Kościoła...).

Jak niektórzy wspomnieli brakuje tu marytorycznych argumentów - ani miasto ani jego przeciwnicy ( tak, tak przeciwiny miasta a nie antykoncepcji - bo rozmowa zrobiał się baaardzo osobista). Przydałoby się odnaleźć źródła i prześledzić historię podejścia Kościoła do seksualności i do sprawy antykoncepcji - bo wytykanie błedów tu raczje na nic się nie zda.
11-02-2008 00:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #612
 
Pytanie za 100 pkt: jakich argumentów się spodziewasz?
Od tej pory przyjmuję postawę MODERATORA w tym wątku. Pilnuję porządku
[Obrazek: m_radar.gif]

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/...orcja.html - tak dla odskoczni małej Duży uśmiech

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
11-02-2008 00:49
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
gradzia Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 583
Dołączył: Jun 2007
Reputacja: 0
Post: #613
 
W mojej ostatniej wypowiedzi podałam tylko niektóre cele stosowania antykoncepcji i szczerze przyznaję było to tylko moje zdanie i wynikało z moich przemyśleń a nie z przeczytanych książek a teraz z zaskoczeniem czytam to co znalazłam i widzę że moje argumenty są popierane na przykład tutaj: (jeszcze w najbliższym czasie postaram sie wkleic jeden krótki tekst)

Cytat:Oto obiecana lista powodów odrzucenia antykoncepcji:

– antykoncepcja niszczy osobowość człowieka (zwalnia z wysiłku rozum i wolę, jest zatem niewychowawcza, sprzyja za to degradacji człowieka);

– powoduje dezintegrację (wewnętrzne rozbicie) osobowości (człowiek podejmuje działanie, ale jednocześnie odrzuca jego naturalny skutek);

– niszczy zdrowie człowieka (płodność jest wyrazem zdrowia, nie choroby, tak więc każdy atak na płodność jest atakiem na zdrowie; mówienie o całkowicie nieszkodliwej dla zdrowia antykoncepcji jest z logicznego punktu widzenia wewnętrznie sprzecznym bełkotem);

– degraduje pozycję dziecka w rodzinie (przestaje być ono upragnionym darem, a staje się zagrożeniem dla „miłości” jego rodziców; tu można by rozwinąć wątek negatywnych skutków postawy antykoncepcyjnej rodziców na wychowanie ich dzieci);

– sprzyja decyzji o zabiciu poczętego dziecka w przypadku tzw. zawodu (potwierdzone badaniami, jest w pewnym sensie konsekwentną postawą: nie miało być dziecka, zawinił producent – nie my – trudno, „musimy dziecko usunąć”);

– niszczy więź małżonków (w czasie intymnego spotkania boją się sami siebie i skutków swego działania, a lęk powoduje blokadę przeżyć wyższych, pozostawiając ich jedynie na poziomie przeżyć fizycznych, z czasem zresztą słabnących; przeżywają rozczarowanie i frustrację z powodu powierzchowności ich wzajemnego kontaktu);

– zaburza przebieg współżycia i czyni je coraz mniej atrakcyjnym (zwłaszcza dla kobiety);

– przyczynia się do rozpadu małżeństw (w USA 50% małżeństw stosujących antykoncepcję rozwodzi się, a w grupie nie stosujących antykoncepcji – 1,7%; antykoncepcja jest wyraźnie zauważalnym skutkiem rozpadu więzi również w poradnictwie małżeńskim w Polsce);

– fakt, że jest odrzucana przez Kościół, powoduje konflikt sumienia u jej wierzących „użytkowników” i wpływa w sposób oczywisty na ich więź z Kościołem, sakramentami, Bogiem (nie postulujmy jednak, by w imię powyższego Kościół zmienił swe stanowisko – byłoby to sprzeniewierzeniem się misji troski Kościoła o prawdziwe dobro człowieka, z którym postawa antykoncepcyjna jest jednoznacznie sprzeczna).

Listę można by jeszcze znacznie wydłużać, wchodząc w szczegółowe zagadnienia, jednak nie o liczbę argumentów tu chodzi. Trzeba się zastanowić nad własną postawą wobec sfery płciowości, a przyjemności seksualnej w szczególności:

Czy gotów jestem uznać, że życie dziecka jest ważniejsze od mojej przyjemności seksualnej? Wówczas naturalną postawą będzie podjęcie współżycia właśnie w dniach, które dają szansę na poczęcie, gdy planujemy dziecko, lub rezygnacja ze współżycia w dniach płodnych, kiedy jeszcze nie planujemy poczęcia. Taka postawa jest rozwojowa dla małżonków i więzi małżeńskiej i stwarza właściwy klimat do przyjęcia i wychowywania dzieci.

Czy może uznaję, że przyjemność seksualna jest ważniejsza od życia mojego dziecka? Wówczas stosowanie antykoncepcji jest logicznie uzasadnione. Można zażywać przyjemności seksualnej na zawołanie, bez względu na przebieg naturalnego rytmu płodności wpisanego w ciało kobiety, lecz będzie to nieuchronnie przyjemność malejąca. Należy się liczyć ze wszystkimi negatywnymi skutkami tej postawy – sprzecznej z naturą człowieka. Stare powiedzenie mówi: „Pan Bóg szczerze żałującemu przebacza zawsze, człowiek czasem, lecz natura nigdy”.

Co jednak mają zrobić osoby, które dały się oszukać propagandzie lobby antykoncepcyjnego? Co mają zrobić ci, którzy dali się oszukać intelektualnie, albo jeszcze gorzej – skorzystali z „dobrodziejstw” antykoncepcji i związali się z nią emocjonalnie? Trudnością podstawową jest przyznanie się do popełnionego błędu. Dotyczy to szczególnie mężczyzn, którzy namawiając żonę do antykoncepcji, używali argumentów rozumowych, niejako rzucali na szalę swój rozum. Zauważmy jednak, że zmiana decyzji po zdemaskowaniu oszustwa i uzyskaniu nowej wiedzy jest mądrością, a nie głupotą. Przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje, że z każdego miejsca można powrócić do Ojca. Trzeba jednak odwrócić się od zła: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie (...)” (Łk 15, 18). Trzeba powrócić do planu Stwórcy zapisanego w naturze stworzenia. Dzisiejsza wiedza o człowieku pozwala rozumem objąć żywioł ludzkiej płodności tak precyzyjnie, że pozwala zależnie od planów prokreacyjnych małżeństwa maksymalnie zwiększyć szansę na poczęcie lub nawet całkowicie wykluczyć nieplanowane poczęcie się dziecka. Trzeba jedynie dostosować wyrażanie miłości małżeńskiej przez współżycie do naturalnego rytmu płodności wpisanego w ciało kobiety. Szczegółowym rozpoznaniem rytmu płodności i zasadami postępowania małżonków w zależności od planów prokreacyjnych zajmują się tzw. metody naturalne planowania poczęć (NPR). Tak więc nie środki techniczne, lecz przymioty stwórcze: rozum i wola, mają prawdziwą moc rozwiązywania wszelkich ludzkich problemów. Dotyczy to również problemu płciowości i płodności ludzkiej.

miasto napisał(a):Nie jestem pewien czy dobrze rozumiem pojęcie "duchowej prezerwartywy", ale chyba jej nie używam. Dla ułatwienia dodam, że nie uzywam również duchowego NMPR-u. Jesłi idzie o zapładnianie łaską przez Boga to nie widzę potrzeby dla żadnych "zabezpieczeń" (antykoncepcja) lub "uników" (NMPR). Przeciwnie - pragnę być brzemienny we wszelkie owoce Duxha Świętego.
niestety nie, brak Ci cierpliwości i wytrwałości bo gdybyś je miał nie stosowałbyś antykoncepcji tylko npr.

miasto napisał(a):czyli nie jest to antykoncepcja - nie o tym więc rozmawiamy.
(..) To jest wielki grzech, ale jest to grzech kłamstwa i oszustwa popełniany przez producentów specyfiku, a nie grzech osoby korzystającej ze środków antykoncepcyjnych.
to co według Ciebie jest antykoncepcją??(jesli gdzieś o tym pisałeś, przepraszam mogłam przeoczyć)Poza tym przy bardzo dużym rozpowszechnieniu artykułów o antykoncepeji i ostrzeżeniach ze strony Koscioła wina obarczeni są tak samo producent jak i korzystający.
miasto napisał(a):Ale co są tu winni zwykli ludzie, którzy chcą skorzystać ze środków antykoncepcynych? Jest niestety mnóstwo produktów lub usług, których wytwórcy (niektórzy) stosują niegodziwe metody przy marketingu lub produkcji. Czy mamy od razu nazwać grzechem korzystanie ze wszystkich z nich?
to samo co wyżej. Odpowiedzialność to jest trud i wyrzeczenia - cecha charakterystyczna osoby dojrzałej. Takie pytania jakie ty zadajesz, przykro mi ale stawiają Cię mimo twoich argumentów na pozycji przegranej.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
Bóg dał nam rozum żebyśmy (nie tak jak u zwierząt: wszedzie, cały czas i z każdym) ten akt uczynili jak najbliższym Bożemu aktowi stwarzania człowieka(...)
Jeśli tak, to celowe wstrzymywanie sie ze współżyciem do dnia w którym nie może dojśc do poczęcia jest DOKŁADNIE TAKIM SAMYM odmawaniem Bogu dzielenia sie tym szczęsciem
jeśli wstrzymywanie trwa cały czas to jak już napisał Lapsi niczym npr nie rózni się od antykoncepcji, a tu chodzi o czasowe wstrzymanie się od wspólżycia bo człowiek ma rozum dany przez Boga i może decydować ile dzieci chce posiadać ze wzgledu na warunki życia, na czynniki zewnętrzne czy inne.

miasto napisał(a):W sktrócie: aby móc częściej korzystac z dobrodziejstw aktu małżeńskiego.
ale po co?? czyżbyś kierował sie tylko pragnieniem przyjemności??
gradzia napisał/a:
(...)Tylko gdzie jest wtedy miejsce na krzyż?? (..)

wiesz co Gradziu? 100.000 lat temu pewien jaskiniowiec zastąpił dwa patyki kamiennym krzesiwem i hubką. Od tego momentu cała ludzkość rozpoczęłą jeden wielki MARSZ NA ŁATWIZNĘ. Jesłi "pójście na łatwiznę" jest grzechem, to lepiej wrócmy do jaskiń, jedzmy surowe króliki i podcierajmy sie liśćmi. [/quote] nie odpowiedziales na moje pytanie które zostawiłam to po pierwsze a dalej:
Mi nie chodzi o korzystanie ze zdobyczy techniki, bo to jest jak najbardziej dobre. Chodzi mi o pójście na łatwiznę nie z fizycznego punktu widzenia, a psychicznego i psychologicznego. Myślenie w którym idziemy na łatwiznę i wybieramy łatwiejszą drogę prowadzi nas na manowce w postępowaniu. Podam kilka przykładów: z błędnego myślenia bierze się eutanazja, bo ktoś wybiera prostszą drogą pozbycia się starej chorej matki, zamiast zaopiekować się nią. A opieka kosztuje wiele wyrzeczeń. Pójściem na łatwiznę jest oddanie chorego lub ciężko upośledzonego dziecka do adopcji lub do ośrodka zamiast podarowania mu miłosci rodzicielskiej , która się jemu należy. A są ludzie którzy wybierają trud i krzyż, ale są to ludzie,którzy zdają sobie sprawy z tego,co to jest odpowiedzialność, dojrzałość i trudne, ale prawdziwe szczeście. Ci którzy nie boją się wyrzeczeń, a ty się ich boisz. Jeśli nie, to spróbuj przez tydzień nie współżyć ze swoją zoną przy swiadomosci, że mozesz (czyli ze nie ma zadnych przeciwskazań o których mówileś), a przekonasz się, że nie jesteś w stanie i to nie chodzi tylko o to, ze nie chcesz.

miasto napisał(a):Doceniam wyrażaną przez Ciebie chęć pracy nad soba, i szanuję każdego, kto za formę pewnego ćwiczenia duchowego przyjął zasadę stosowania wyłącznie NMPR. Jednak przez ostatnie 2000 lat chrześcijaństwo (a wcześniej tez judaizm) wypracowało dziesiątki najróżniejszych rodzajów ćwiczen duchowych, począwszy od postu, który praktykował sam Jezus. I nie bardzo rozumiem, czemu jeden z tych pomysłów ma być wyróżniony tak bardzo, że niepraktykowanie go, miałoby być grzechem?
antykoncepcja to zadne ciwczenie duchowe, post służy kształtowaniu np postawy rezygnacji z jakiejś potrzeby, uczy wyrzeczeń właśnie, npr tak samo. Antykoncepcja niczego nie uczy.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
Wtedy ...rodzi się dziecko.
Dzieje sie dokładnie to samiutko, co sie stanie w przypadku, gdy zawiedzie metoda naturalna.(..)
w czym problem?
czy to dziecko zostanie tak samo przyjęte??

miasto napisał(a):Z biologii dałbym Ci jedynkę Uśmiech Zwierzętom ich "automat" włącza sie sporadycznie - w tzw. okresach godowych. U wiekszości gatunków raz w roku. Człowiek właśnie tym sie rózni od zwierząt, że potrafi współżyć jedynie dla przyjemności. Seks wyłączony z kontekstu prokreacyjnego jest jedną z miar człowieczeństwa, można by rzec. Tak jak mowa, wiara, pomysłowość albo wyprostowana postawa.

Co do zniewolenia, to nie widzę jego objawów w "za częstym" akcie małżeńskim. Z resz akto miałby wytyczyć granicę "niemoralnej czestotliwości":
wytyczona jest granica - gdy akt małżeński jest tylko dla samej przyjemności a nie pragnienia zjednoczenia z druga osobą, pomijając na chwile watek prokreacyjny. Jeśli zaczyna być przedmiotowo a nie podmiotowo traktowana osoba. Co do jedynki, mi chodziło ze "cały czas jak zwierzę" ale w odniesieniu do człowieka, bo fakt zwierzęciu włacza się okresowo a człowiek stosujący antykoncepcje moze caly czas (pomijajac choroby i niedyspozycje). To co pogrubilam i dalej to jedna wielka bzdura, seks poza wątkiem prokreacyjnym i jednoczącym to żadna miara.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
NMPR tez jest formą kontroli. Jeśli ufasz Bogu to w ogóle nie badaj swoich cyklów, tylko idź na pełen spontan. Zaufaj!
Widzisz - myślę że jest pewna róznica między zaufaniem Bogu, a wystawianiem Boga na próbę.
Po to Bóg dał cykl kobiecie i rozum żeby z niego korzystała. To nie człowiek wymyslil taka funkcjonalność organizmu kobiety i męzczyzny, tylko Bóg. popatrz że Bóg u mężczyzny wprowadzil polucje nocne, które mimo że marnuja nasienie nie są grzechem (tak Bóg to zaplanował). Coś podobnego jest z npr, bazują te metody na czymś co jest w człowieku od momentu jego stworzenia.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
Wybacz, ale to co piszesz zdaje sie sugerowac że konpletnie nie znasz zycia.
Prawdziwe życie (a nie to opisywane w instruktażach do NMPR-u i w broszurkach antykondomiarkskich) regularnie przynosi dziesiątki sytuacji, w których małżonkowie są zmuszeni do "kontroli swoich pragnień i pożądania" i i ani antykoncepcja, ani nic innego na te sytucje nie zaradzi. Ot choćby wspomniany już ból głowy, lub wspólny pokój na wczasach. Albo cały szereg mniej banalnych, jak np. wiele chorób, albo ostatnie tygodnie ciąży. Trudno współzyć podczas mentruacji itd.itd.
Takie jest życie.
Dobra ale co jeśli takie sytuacje które wymuszaja brak współzycia się nie pojawiaja?? Hulaj dusza wtedy?? Ty potrzebujesz dodatkowej sytuacji, żeby nie współżyć, a kontrola ma wychodzić od Ciebie z twojej postawy a nie z przymuszania Ciebie do takiej postawy. Mamy być wolni także w czynieniu dobra, dobro pod przymusem to mała wartosć dla Boga, on bowiem pragnie wyrzeczen jako skutków i źródeł prawdziwej milosci.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
Nigdzie nie napisałem, że nie trzeba walczyć, więc bądź łaskawa nie zmyślać i nie snuć kłamliwych insynuacji na mój temat! :evil: Szanuję wybór zwolenników NMPR, ale ich nieopanowana skłonność do oczertniania, uprzedzania się i konfabuloania na temat "kondomiarzy" (demonstrowana także w tej dyskusji) jest zjawiskiem niepokojącym.
w żadnym wyrazie przeze mnie napisanym Cię nie oczerniłam ani nie obrazilam wiec nie masz prawa pisać że wymyślam insynuacje. To było stwierdzenie faktu, że: "to ze coś jest powszechne nie stanowi usprawiedliwienia".
miasto napisał(a):skoro więc nie mam racji, to powiedz proszę w jakim celu pytałas mnie o dzieci?
No po prostu chciałam poznać skutki antykoncepcji.

miasto napisał(a):Odpowiedzialna kobieta będzie podejmowała "trud rozpoznawania cyklu" niezaleznie od przyjętej metody planowania rodziny.
oczywiście, oto dowód:

Cytat:Dlaczego NPR?

Do napisania tego świadectwa skłonił mnie artykuł Antykoncepcja w małżeństwie (Miłujcie się!, nr 3-2004). Chciałabym tu zaprezentować swój punkt widzenia na tę niesłychanie ważną sprawę, jaką jest decyzja o tym, czy należy w małżeństwie stosować antykoncepcję, czy też wybrać metodę naturalnej regulacji poczęć (NPR). Mam 24 lata. Jestem szczęśliwą żoną (od prawie 3 lat) i matką dwójki dzieci (drugie w drodze). Od bardzo dawna interesowało mnie NPR. Po raz pierwszy o tej metodzie usłyszałam na lekcjach katechezy w szkole podstawowej. Dzięki mojemu nauczycielowi religii już w liceum zaczęłam czytać pierwsze broszurki na ten temat. NPR pozwalało mi wówczas bliżej zapoznać się z funkcjonowaniem kobiecego organizmu. Obecnie metody tej nie mogę nazwać antykoncepcją, gdyż jest czymś więcej – jest sposobem na życie i harmonijne funkcjonowanie naszego małżeństwa.

miasto napisał(a):Ty nie pytałaś.
Ty "prawde" o tych ludziach wyczytałaś w waszych propagandowych broszurkach. Niestety nie ma w nich prawdy tylko same uprzedzenia.
Tutaj jest ciag dalszy wczesniej cytowanego fragmentu świadectwa:

Cytat:Mój mąż nie był od początku zwolennikiem tej metody. W wyniku sugestii swojej mamy chciał, byśmy stosowali stosunek przerywany. Oczywiście nie mogłam się z tym zgodzić. Niezgodność naszych zapatrywań w tej jakże bardzo wrażliwej kwestii była powodem naszych licznych sporów i kłótni. W końcu udało mi się przekonać męża do tej metody. Jednym z najsilniejszych argumentów był stopień skuteczności NPR w stosunku do innych metod antykoncepcyjnych (zestawienie metod i stopnia ich skuteczności znajduje się między innymi w książce dra med. Josefa Rotzera Naturalna regulacja poczęć, Poznań 1999, s. 99).

Oprócz argumentów, które przytacza szanowny pan Jacek Pulikowski, chciałabym przytoczyć jeszcze kilka własnych, dość osobistych powodów, dla których NPR uważam za najlepszą z metod:

* Dzięki NPR stosunek małżeński staje się czymś więcej niż tylko połączeniem ciał – prowadzi do komunii dusz. Dzieje się tak dlatego, że małżonkowie, chcąc odłożyć poczęcie dziecka, czekają „na siebie”. Oczekiwanie zaś wzmaga tęsknotę, która później intensyfikuje przeżycia związane z bliskością współmałżonka. Tak więc zbliżenie staje się jest głębokim przeżyciem o wymiarze przede wszystkim duchowym. W takim układzie nie ma mowy o znużeniu czy zniechęceniu seksem.*Stosując NPR, potrafimy cieszyć się sobą w pełni. Nie myślimy już o innych metodach – prezerwatywie, stosunku przerywanym itp. Koncentrujemy się w pełni na współmałżonku. Naszej uwagi nie rozpraszają żadne „zabezpieczenia”.

* NPR daje wielką radość jeszcze z innego powodu: dzięki niemu czujemy się ludźmi w pełnym wymiarze, gdyż dzięki woli i rozumowi potrafimy czekać. To my rządzimy naszym ciałem – decydując o tym, kiedy ma dojść do zbliżenia, a kiedy nie. NPR pozwala panować nad własnym ciałem oraz instynktami.

* Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia: życie człowieka. Myślę, że każdemu człowiekowi sumienia los najbardziej niewinnych nie jest obojętny. Gdy dochodzi do poczęcia, na rodziców spada ogromna odpowiedzialność za życie ich dziecka. To prawda, że małżeństwa stosujące NPR w zasadzie nie są skłonne do aborcji. Każde dziecko umieją przyjąć jako największy dar, prezent od Boga. Dla nich dziecko nie jest „wpadką”. Liczyliśmy się z poczęciem drugiego dziecka, oddając wszystko w ręce Boga. Wiem jednak, że gdyby pojawienie się tego dziecka było dla nas całkowitym zaskoczeniem, potrafilibyśmy przyjąć je z równie wielką miłością.

* Dzięki NPR możemy żyć zgodnie z własnym sumieniem, planami Stwórcy i w harmonii z naturą.

Niedawno chciałam sprawdzić, jaki jest stosunek mojego męża do antykoncepcji. Zapytałam go więc: „Kochanie, czy po urodzeniu drugiego dziecka będziesz chciał stosować stosunek przerywany?”. Popatrzył na mnie zdziwiony, potem odpowiedział krótko i kategorycznie: „Nie”.

miasto napisał(a):Przecież wasi spowiednicy też mają kondomofobie wpisaną w system, więc zamiast podjąć wysiłek dotarcia do faktycznych przyczyn problemów w rodzinach, zadowolą się (z lenistwa lub braku wyobraźni) teoryjką, wedle której winę za całe zło świata ponosi antykoncepcja. Proste - nie trzeba wiele myśleć. A jak jeszcze w Radyju ktoś poda wiadomość, że właścicielem fabryki przezerwatyw jest jakiś Żyd, to wizja świata stanie się prosta jak
budowa cepa.
I tak będziecie walczyć z wyimaginowanym źródłem choroby, a rzeczywiste przyczyny przez nikogo niezauważone będą dalej jak rak toczyć tkankę rodziny.
Czasami sobie myśle, że może faktycznie kondom to dzieło szatana - nic tak skutecznie nie odwraca uwagi od rzeczywistych przyczyn problemów. Wszyscy sie rzucili do prozdu na gumkę, a na tyłach krety spokojnie ryją.
czyzby Ci się skończyła cierpliwość i argumenty?? A może coś jednak wpada do serca??

chcąc skrócić ten post usunęłam swoje wypowiedzi i zbędne zdania z twoich zastępując je (..). Zródła cytatów:
tutaj

[ Dodano: Pon 11 Lut, 2008 00:25 ]
na szczęście znalazłam numery Miłujcie się na sieci tutaj umiescilam ten tekst który takze potwierdza to co napisalam. I ja już własciwie w tym temacie nie mam nic dodania.

[ Dodano: Pon 11 Lut, 2008 00:38 ]
gradzia napisał(a):W mojej ostatniej wypowiedzi podałam tylko niektóre cele stosowania antykoncepcji i szczerze przyznaję było to tylko moje zdanie i wynikało z moich przemyśleń a nie z przeczytanych książek a teraz z zaskoczeniem czytam to co znalazłam i widzę że moje argumenty są popierane na przykład tutaj: (jeszcze w najbliższym czasie postaram sie wkleic jeden krótki tekst)

Cytat:Oto obiecana lista powodów odrzucenia antykoncepcji:

– antykoncepcja niszczy osobowość człowieka (zwalnia z wysiłku rozum i wolę, jest zatem niewychowawcza, sprzyja za to degradacji człowieka);

– powoduje dezintegrację (wewnętrzne rozbicie) osobowości (człowiek podejmuje działanie, ale jednocześnie odrzuca jego naturalny skutek);

– niszczy zdrowie człowieka (płodność jest wyrazem zdrowia, nie choroby, tak więc każdy atak na płodność jest atakiem na zdrowie; mówienie o całkowicie nieszkodliwej dla zdrowia antykoncepcji jest z logicznego punktu widzenia wewnętrznie sprzecznym bełkotem);

– degraduje pozycję dziecka w rodzinie (przestaje być ono upragnionym darem, a staje się zagrożeniem dla „miłości” jego rodziców; tu można by rozwinąć wątek negatywnych skutków postawy antykoncepcyjnej rodziców na wychowanie ich dzieci);

– sprzyja decyzji o zabiciu poczętego dziecka w przypadku tzw. zawodu (potwierdzone badaniami, jest w pewnym sensie konsekwentną postawą: nie miało być dziecka, zawinił producent – nie my – trudno, „musimy dziecko usunąć”);

– niszczy więź małżonków (w czasie intymnego spotkania boją się sami siebie i skutków swego działania, a lęk powoduje blokadę przeżyć wyższych, pozostawiając ich jedynie na poziomie przeżyć fizycznych, z czasem zresztą słabnących; przeżywają rozczarowanie i frustrację z powodu powierzchowności ich wzajemnego kontaktu);

– zaburza przebieg współżycia i czyni je coraz mniej atrakcyjnym (zwłaszcza dla kobiety);

– przyczynia się do rozpadu małżeństw (w USA 50% małżeństw stosujących antykoncepcję rozwodzi się, a w grupie nie stosujących antykoncepcji – 1,7%; antykoncepcja jest wyraźnie zauważalnym skutkiem rozpadu więzi również w poradnictwie małżeńskim w Polsce);

– fakt, że jest odrzucana przez Kościół, powoduje konflikt sumienia u jej wierzących „użytkowników” i wpływa w sposób oczywisty na ich więź z Kościołem, sakramentami, Bogiem (nie postulujmy jednak, by w imię powyższego Kościół zmienił swe stanowisko – byłoby to sprzeniewierzeniem się misji troski Kościoła o prawdziwe dobro człowieka, z którym postawa antykoncepcyjna jest jednoznacznie sprzeczna).

Listę można by jeszcze znacznie wydłużać, wchodząc w szczegółowe zagadnienia, jednak nie o liczbę argumentów tu chodzi. Trzeba się zastanowić nad własną postawą wobec sfery płciowości, a przyjemności seksualnej w szczególności:

Czy gotów jestem uznać, że życie dziecka jest ważniejsze od mojej przyjemności seksualnej? Wówczas naturalną postawą będzie podjęcie współżycia właśnie w dniach, które dają szansę na poczęcie, gdy planujemy dziecko, lub rezygnacja ze współżycia w dniach płodnych, kiedy jeszcze nie planujemy poczęcia. Taka postawa jest rozwojowa dla małżonków i więzi małżeńskiej i stwarza właściwy klimat do przyjęcia i wychowywania dzieci.

Czy może uznaję, że przyjemność seksualna jest ważniejsza od życia mojego dziecka? Wówczas stosowanie antykoncepcji jest logicznie uzasadnione. Można zażywać przyjemności seksualnej na zawołanie, bez względu na przebieg naturalnego rytmu płodności wpisanego w ciało kobiety, lecz będzie to nieuchronnie przyjemność malejąca. Należy się liczyć ze wszystkimi negatywnymi skutkami tej postawy – sprzecznej z naturą człowieka. Stare powiedzenie mówi: „Pan Bóg szczerze żałującemu przebacza zawsze, człowiek czasem, lecz natura nigdy”.

Co jednak mają zrobić osoby, które dały się oszukać propagandzie lobby antykoncepcyjnego? Co mają zrobić ci, którzy dali się oszukać intelektualnie, albo jeszcze gorzej – skorzystali z „dobrodziejstw” antykoncepcji i związali się z nią emocjonalnie? Trudnością podstawową jest przyznanie się do popełnionego błędu. Dotyczy to szczególnie mężczyzn, którzy namawiając żonę do antykoncepcji, używali argumentów rozumowych, niejako rzucali na szalę swój rozum. Zauważmy jednak, że zmiana decyzji po zdemaskowaniu oszustwa i uzyskaniu nowej wiedzy jest mądrością, a nie głupotą. Przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje, że z każdego miejsca można powrócić do Ojca. Trzeba jednak odwrócić się od zła: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie (...)” (Łk 15, 18). Trzeba powrócić do planu Stwórcy zapisanego w naturze stworzenia. Dzisiejsza wiedza o człowieku pozwala rozumem objąć żywioł ludzkiej płodności tak precyzyjnie, że pozwala zależnie od planów prokreacyjnych małżeństwa maksymalnie zwiększyć szansę na poczęcie lub nawet całkowicie wykluczyć nieplanowane poczęcie się dziecka. Trzeba jedynie dostosować wyrażanie miłości małżeńskiej przez współżycie do naturalnego rytmu płodności wpisanego w ciało kobiety. Szczegółowym rozpoznaniem rytmu płodności i zasadami postępowania małżonków w zależności od planów prokreacyjnych zajmują się tzw. metody naturalne planowania poczęć (NPR). Tak więc nie środki techniczne, lecz przymioty stwórcze: rozum i wola, mają prawdziwą moc rozwiązywania wszelkich ludzkich problemów. Dotyczy to również problemu płciowości i płodności ludzkiej.

miasto napisał(a):Nie jestem pewien czy dobrze rozumiem pojęcie "duchowej prezerwartywy", ale chyba jej nie używam. Dla ułatwienia dodam, że nie uzywam również duchowego NMPR-u. Jesłi idzie o zapładnianie łaską przez Boga to nie widzę potrzeby dla żadnych "zabezpieczeń" (antykoncepcja) lub "uników" (NMPR). Przeciwnie - pragnę być brzemienny we wszelkie owoce Duxha Świętego.
niestety nie, brak Ci cierpliwości i wytrwałości bo gdybyś je miał nie stosowałbyś antykoncepcji tylko npr.

miasto napisał(a):czyli nie jest to antykoncepcja - nie o tym więc rozmawiamy.
(..) To jest wielki grzech, ale jest to grzech kłamstwa i oszustwa popełniany przez producentów specyfiku, a nie grzech osoby korzystającej ze środków antykoncepcyjnych.
to co według Ciebie jest antykoncepcją??(jesli gdzieś o tym pisałeś, przepraszam mogłam przeoczyć)Poza tym przy bardzo dużym rozpowszechnieniu artykułów o antykoncepeji i ostrzeżeniach ze strony Koscioła wina obarczeni są tak samo producent jak i korzystający.
miasto napisał(a):Ale co są tu winni zwykli ludzie, którzy chcą skorzystać ze środków antykoncepcynych? Jest niestety mnóstwo produktów lub usług, których wytwórcy (niektórzy) stosują niegodziwe metody przy marketingu lub produkcji. Czy mamy od razu nazwać grzechem korzystanie ze wszystkich z nich?
to samo co wyżej. Odpowiedzialność to jest trud i wyrzeczenia - cecha charakterystyczna osoby dojrzałej. Takie pytania jakie ty zadajesz, przykro mi ale stawiają Cię mimo twoich argumentów na pozycji przegranej.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
Bóg dał nam rozum żebyśmy (nie tak jak u zwierząt: wszedzie, cały czas i z każdym) ten akt uczynili jak najbliższym Bożemu aktowi stwarzania człowieka(...)
Jeśli tak, to celowe wstrzymywanie sie ze współżyciem do dnia w którym nie może dojśc do poczęcia jest DOKŁADNIE TAKIM SAMYM odmawaniem Bogu dzielenia sie tym szczęsciem
jeśli wstrzymywanie trwa cały czas to jak już napisał Lapsi niczym npr nie rózni się od antykoncepcji, a tu chodzi o czasowe wstrzymanie się od wspólżycia bo człowiek ma rozum dany przez Boga i może decydować ile dzieci chce posiadać ze wzgledu na warunki życia, na czynniki zewnętrzne czy inne.

miasto napisał(a):W sktrócie: aby móc częściej korzystac z dobrodziejstw aktu małżeńskiego.
ale po co?? czyżbyś kierował sie tylko pragnieniem przyjemności??
gradzia napisał/a:
(...)Tylko gdzie jest wtedy miejsce na krzyż?? (..)

wiesz co Gradziu? 100.000 lat temu pewien jaskiniowiec zastąpił dwa patyki kamiennym krzesiwem i hubką. Od tego momentu cała ludzkość rozpoczęłą jeden wielki MARSZ NA ŁATWIZNĘ. Jesłi "pójście na łatwiznę" jest grzechem, to lepiej wrócmy do jaskiń, jedzmy surowe króliki i podcierajmy sie liśćmi.
nie odpowiedziales na moje pytanie które zostawiłam to po pierwsze a dalej:
Mi nie chodzi o korzystanie ze zdobyczy techniki, bo to jest jak najbardziej dobre. Chodzi mi o pójście na łatwiznę nie z fizycznego punktu widzenia, a psychicznego i psychologicznego. Myślenie w którym idziemy na łatwiznę i wybieramy łatwiejszą drogę prowadzi nas na manowce w postępowaniu. Podam kilka przykładów: z błędnego myślenia bierze się eutanazja, bo ktoś wybiera prostszą drogą pozbycia się starej chorej matki, zamiast zaopiekować się nią. A opieka kosztuje wiele wyrzeczeń. Pójściem na łatwiznę jest oddanie chorego lub ciężko upośledzonego dziecka do adopcji lub do ośrodka zamiast podarowania mu miłosci rodzicielskiej , która się jemu należy. A są ludzie którzy wybierają trud i krzyż, ale są to ludzie,którzy zdają sobie sprawy z tego,co to jest odpowiedzialność, dojrzałość i trudne, ale prawdziwe szczeście. Ci którzy nie boją się wyrzeczeń, a ty się ich boisz. Jeśli nie, to spróbuj przez tydzień nie współżyć ze swoją zoną przy swiadomosci, że mozesz (czyli ze nie ma zadnych przeciwskazań o których mówileś), a przekonasz się, że nie jesteś w stanie i to nie chodzi tylko o to, ze nie chcesz.

miasto napisał(a):Doceniam wyrażaną przez Ciebie chęć pracy nad soba, i szanuję każdego, kto za formę pewnego ćwiczenia duchowego przyjął zasadę stosowania wyłącznie NMPR. Jednak przez ostatnie 2000 lat chrześcijaństwo (a wcześniej tez judaizm) wypracowało dziesiątki najróżniejszych rodzajów ćwiczen duchowych, począwszy od postu, który praktykował sam Jezus. I nie bardzo rozumiem, czemu jeden z tych pomysłów ma być wyróżniony tak bardzo, że niepraktykowanie go, miałoby być grzechem?
antykoncepcja to zadne ciwczenie duchowe, post służy kształtowaniu np postawy rezygnacji z jakiejś potrzeby, uczy wyrzeczeń właśnie, npr tak samo. Antykoncepcja niczego nie uczy.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
Wtedy ...rodzi się dziecko.
Dzieje sie dokładnie to samiutko, co sie stanie w przypadku, gdy zawiedzie metoda naturalna.(..)
w czym problem?
czy to dziecko zostanie tak samo przyjęte??

miasto napisał(a):Z biologii dałbym Ci jedynkę Uśmiech Zwierzętom ich "automat" włącza sie sporadycznie - w tzw. okresach godowych. U wiekszości gatunków raz w roku. Człowiek właśnie tym sie rózni od zwierząt, że potrafi współżyć jedynie dla przyjemności. Seks wyłączony z kontekstu prokreacyjnego jest jedną z miar człowieczeństwa, można by rzec. Tak jak mowa, wiara, pomysłowość albo wyprostowana postawa.

Co do zniewolenia, to nie widzę jego objawów w "za częstym" akcie małżeńskim. Z resz akto miałby wytyczyć granicę "niemoralnej czestotliwości":
wytyczona jest granica - gdy akt małżeński jest tylko dla samej przyjemności a nie pragnienia zjednoczenia z druga osobą, pomijając na chwile watek prokreacyjny. Jeśli zaczyna być przedmiotowo a nie podmiotowo traktowana osoba. Co do jedynki, mi chodziło ze "cały czas jak zwierzę" ale w odniesieniu do człowieka, bo fakt zwierzęciu włacza się okresowo a człowiek stosujący antykoncepcje moze caly czas (pomijajac choroby i niedyspozycje). To co pogrubilam i dalej to jedna wielka bzdura, seks poza wątkiem prokreacyjnym i jednoczącym to żadna miara.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
NMPR tez jest formą kontroli. Jeśli ufasz Bogu to w ogóle nie badaj swoich cyklów, tylko idź na pełen spontan. Zaufaj!
Widzisz - myślę że jest pewna róznica między zaufaniem Bogu, a wystawianiem Boga na próbę.
Po to Bóg dał cykl kobiecie i rozum żeby z niego korzystała. To nie człowiek wymyslil taka funkcjonalność organizmu kobiety i męzczyzny, tylko Bóg. popatrz że Bóg u mężczyzny wprowadzil polucje nocne, które mimo że marnuja nasienie nie są grzechem (tak Bóg to zaplanował). Coś podobnego jest z npr, bazują te metody na czymś co jest w człowieku od momentu jego stworzenia.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
Wybacz, ale to co piszesz zdaje sie sugerowac że konpletnie nie znasz zycia.
Prawdziwe życie (a nie to opisywane w instruktażach do NMPR-u i w broszurkach antykondomiarkskich) regularnie przynosi dziesiątki sytuacji, w których małżonkowie są zmuszeni do "kontroli swoich pragnień i pożądania" i i ani antykoncepcja, ani nic innego na te sytucje nie zaradzi. Ot choćby wspomniany już ból głowy, lub wspólny pokój na wczasach. Albo cały szereg mniej banalnych, jak np. wiele chorób, albo ostatnie tygodnie ciąży. Trudno współzyć podczas mentruacji itd.itd.
Takie jest życie.
Dobra ale co jeśli takie sytuacje które wymuszaja brak współzycia się nie pojawiaja?? Hulaj dusza wtedy?? Ty potrzebujesz dodatkowej sytuacji, żeby nie współżyć, a kontrola ma wychodzić od Ciebie z twojej postawy a nie z przymuszania Ciebie do takiej postawy. Mamy być wolni także w czynieniu dobra, dobro pod przymusem to mała wartosć dla Boga, on bowiem pragnie wyrzeczen jako skutków i źródeł prawdziwej milosci.

miasto napisał(a):gradzia napisał/a:
(..)
Nigdzie nie napisałem, że nie trzeba walczyć, więc bądź łaskawa nie zmyślać i nie snuć kłamliwych insynuacji na mój temat! :evil: Szanuję wybór zwolenników NMPR, ale ich nieopanowana skłonność do oczertniania, uprzedzania się i konfabuloania na temat "kondomiarzy" (demonstrowana także w tej dyskusji) jest zjawiskiem niepokojącym.
w żadnym wyrazie przeze mnie napisanym Cię nie oczerniłam ani nie obrazilam wiec nie masz prawa pisać że wymyślam insynuacje. To było stwierdzenie faktu, że: "to ze coś jest powszechne nie stanowi usprawiedliwienia".
miasto napisał(a):skoro więc nie mam racji, to powiedz proszę w jakim celu pytałas mnie o dzieci?
No po prostu chciałam poznać skutki antykoncepcji.

miasto napisał(a):Odpowiedzialna kobieta będzie podejmowała "trud rozpoznawania cyklu" niezaleznie od przyjętej metody planowania rodziny.
oczywiście, oto dowód:

Cytat:Dlaczego NPR?

Do napisania tego świadectwa skłonił mnie artykuł Antykoncepcja w małżeństwie (Miłujcie się!, nr 3-2004). Chciałabym tu zaprezentować swój punkt widzenia na tę niesłychanie ważną sprawę, jaką jest decyzja o tym, czy należy w małżeństwie stosować antykoncepcję, czy też wybrać metodę naturalnej regulacji poczęć (NPR). Mam 24 lata. Jestem szczęśliwą żoną (od prawie 3 lat) i matką dwójki dzieci (drugie w drodze). Od bardzo dawna interesowało mnie NPR. Po raz pierwszy o tej metodzie usłyszałam na lekcjach katechezy w szkole podstawowej. Dzięki mojemu nauczycielowi religii już w liceum zaczęłam czytać pierwsze broszurki na ten temat. NPR pozwalało mi wówczas bliżej zapoznać się z funkcjonowaniem kobiecego organizmu. Obecnie metody tej nie mogę nazwać antykoncepcją, gdyż jest czymś więcej – jest sposobem na życie i harmonijne funkcjonowanie naszego małżeństwa.

miasto napisał(a):Ty nie pytałaś.
Ty "prawde" o tych ludziach wyczytałaś w waszych propagandowych broszurkach. Niestety nie ma w nich prawdy tylko same uprzedzenia.
Tutaj jest ciag dalszy wczesniej cytowanego fragmentu świadectwa:

Cytat:Mój mąż nie był od początku zwolennikiem tej metody. W wyniku sugestii swojej mamy chciał, byśmy stosowali stosunek przerywany. Oczywiście nie mogłam się z tym zgodzić. Niezgodność naszych zapatrywań w tej jakże bardzo wrażliwej kwestii była powodem naszych licznych sporów i kłótni. W końcu udało mi się przekonać męża do tej metody. Jednym z najsilniejszych argumentów był stopień skuteczności NPR w stosunku do innych metod antykoncepcyjnych (zestawienie metod i stopnia ich skuteczności znajduje się między innymi w książce dra med. Josefa Rotzera Naturalna regulacja poczęć, Poznań 1999, s. 99).

Oprócz argumentów, które przytacza szanowny pan Jacek Pulikowski, chciałabym przytoczyć jeszcze kilka własnych, dość osobistych powodów, dla których NPR uważam za najlepszą z metod:

* Dzięki NPR stosunek małżeński staje się czymś więcej niż tylko połączeniem ciał – prowadzi do komunii dusz. Dzieje się tak dlatego, że małżonkowie, chcąc odłożyć poczęcie dziecka, czekają „na siebie”. Oczekiwanie zaś wzmaga tęsknotę, która później intensyfikuje przeżycia związane z bliskością współmałżonka. Tak więc zbliżenie staje się jest głębokim przeżyciem o wymiarze przede wszystkim duchowym. W takim układzie nie ma mowy o znużeniu czy zniechęceniu seksem.*Stosując NPR, potrafimy cieszyć się sobą w pełni. Nie myślimy już o innych metodach – prezerwatywie, stosunku przerywanym itp. Koncentrujemy się w pełni na współmałżonku. Naszej uwagi nie rozpraszają żadne „zabezpieczenia”.

* NPR daje wielką radość jeszcze z innego powodu: dzięki niemu czujemy się ludźmi w pełnym wymiarze, gdyż dzięki woli i rozumowi potrafimy czekać. To my rządzimy naszym ciałem – decydując o tym, kiedy ma dojść do zbliżenia, a kiedy nie. NPR pozwala panować nad własnym ciałem oraz instynktami.

* Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia: życie człowieka. Myślę, że każdemu człowiekowi sumienia los najbardziej niewinnych nie jest obojętny. Gdy dochodzi do poczęcia, na rodziców spada ogromna odpowiedzialność za życie ich dziecka. To prawda, że małżeństwa stosujące NPR w zasadzie nie są skłonne do aborcji. Każde dziecko umieją przyjąć jako największy dar, prezent od Boga. Dla nich dziecko nie jest „wpadką”. Liczyliśmy się z poczęciem drugiego dziecka, oddając wszystko w ręce Boga. Wiem jednak, że gdyby pojawienie się tego dziecka było dla nas całkowitym zaskoczeniem, potrafilibyśmy przyjąć je z równie wielką miłością.

* Dzięki NPR możemy żyć zgodnie z własnym sumieniem, planami Stwórcy i w harmonii z naturą.

Niedawno chciałam sprawdzić, jaki jest stosunek mojego męża do antykoncepcji. Zapytałam go więc: „Kochanie, czy po urodzeniu drugiego dziecka będziesz chciał stosować stosunek przerywany?”. Popatrzył na mnie zdziwiony, potem odpowiedział krótko i kategorycznie: „Nie”.

miasto napisał(a):Przecież wasi spowiednicy też mają kondomofobie wpisaną w system, więc zamiast podjąć wysiłek dotarcia do faktycznych przyczyn problemów w rodzinach, zadowolą się (z lenistwa lub braku wyobraźni) teoryjką, wedle której winę za całe zło świata ponosi antykoncepcja. Proste - nie trzeba wiele myśleć. A jak jeszcze w Radyju ktoś poda wiadomość, że właścicielem fabryki przezerwatyw jest jakiś Żyd, to wizja świata stanie się prosta jak
budowa cepa.
I tak będziecie walczyć z wyimaginowanym źródłem choroby, a rzeczywiste przyczyny przez nikogo niezauważone będą dalej jak rak toczyć tkankę rodziny.
Czasami sobie myśle, że może faktycznie kondom to dzieło szatana - nic tak skutecznie nie odwraca uwagi od rzeczywistych przyczyn problemów. Wszyscy sie rzucili do prozdu na gumkę, a na tyłach krety spokojnie ryją.
czyzby Ci się skończyła cierpliwość i argumenty?? A może coś jednak wpada do serca??

chcąc skrócić ten post usunęłam swoje wypowiedzi i zbędne zdania z twoich zastępując je (..). Zródła cytatów:
tutaj

[ Dodano: Pon 11 Lut, 2008 00:25 ]
na szczęście znalazłam numery Miłujcie się na sieci tutaj umiescilam ten tekst który takze potwierdza to co napisalam. I ja już własciwie w tym temacie nie mam nic dodania.[/quote]

[ Dodano: Pon 11 Lut, 2008 00:40 ]
zorbilam wielki bajzel podwoiłam swój post, błagam usuńcie ta kopię bo az patzrec nie mogę na to

[Obrazek: 86fd3ae5f8.png]

[Obrazek: 5d9508f04a.png]

Tam gdzie niezgoda na siebie, Ty Boże wkraczasz ze swoim uzdrowieniem
11-02-2008 00:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
miasto Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 391
Dołączył: May 2006
Reputacja: 0
Post: #614
 
Lapsi napisał(a):Zainspirowała mnie do napisania tego posta dzisiejsza Ewangelia, zwłascza ten fragment
Cytat:Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. (...) Mt 4,1-11

Parafrazując te słowa (podobnie jak ty swego czasu list Jakuba)

no właśnie
a'propos parafrazy listu Jakuba!

Dlaczego żaden wróg antykoncepcji nie potrafi sie odnieść do mojego zarzutu,że nie bierzecie pod uwagę pojęcia płodności w kontekście CAŁEGO ŻYCIA, a jedynie w ciasym kontekście pojedynczego spółkowania?

Momi zdaniem to jest jewdna z GŁÓWNYCH SŁABOŚCI waszej argumentacji i widzę, że z braku argumentów boicie sie nawet do tego odnieść


Cytat:można rzec: nie samym współżyciem trwa małżeństwo, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych...
Biorąc pod uwagę szereg twoich wypowiedzi broniących antykoncepcji, nie da się niezauważyć, iż koncentrują się one wokół ołtarza łoża małżeńskiego.
podobnie jak i WASZE - w końcu taki jest temat tego wątku! czyż nie?

Oczywiście mógłbym opowiadać całymi godzinami np. o mojej społecznej służbie w kościele (kierowanie remontem domu zborowego, wygłaszanie kazań, prowadzenie domowej grupy bibijnej, praca w Radze Zboru, szkółka niedzielna, prowadzenie spraw administracynych zboru itd.itd).
Tylko jaki to ma związek z tematem tego wątku?

Nie chcę się przechwalać, ale szłużbie dla Kościoła poświęcam średno 5-6 godzin tygodniowo (nie liczę tu mojego osobistego czase z Bogiem: modlitwa, czytanie Pisma), i zapewniam Cię że na seks przeznaczam parokrotnie mniej.

Co więcej - próbowałem na tym forum rozkręcić kilka wątków w dziale "Biblia", ale po odzewie (którego najzwycajniej nie było wogle) widzę, że zainteresowanie tematem Bibli jest u was dokładnie ZEROWE - więc jakoś nie mam przekonania, czy Słowo Boga zajmuje aż tak ważne miejsce w waszym życiu.


Lapsi napisał(a):Ty podkreślasz jego rangę (i słusznie) ale twoje argumentowanie mimo wszystko, wg mnie, zdąża ku instrumentalizacji niewiasty z jednej strony, z drugiej zaś ku zanegowaniu Opatrzności Bożej.

Co do instrumentalizacji, to musiałbys sie zapytać mojej żony czy czuje się zinstrumentalizowana. Bez tego Twoja wypowiedź jest niczym więcej, tylko ZŁĄ INSYNUACJĄ wyssaną z palca. Ale wybaczam Ci, bo wiem, że w dobrej wierze zawierzyłeś fałszywym informacjom wypisywanym w waszych poradnikach.

Co do negowania Opatrzości to jest to równie bazpodstawne oskarżenie, gdyż
1. metoda naturalna (jeśli wierzyć jej propagatorom) jest skuteczniejsza od wieu metod antyoncepcji sztucznej, więc osoba decydująca się np. na prezerwatywę (o której zawodności sam słusznie sie rozpisywałeś) musi sie liczyć z wyrokami optrzności w stopniu nie mniejszym, niż osoba stosująca NPR.
2. wydajemi się, że wedle Twojej błędnej logiki przeciętny człowiek sto razy w roku "neguje Opatrzność". Negujesz Opatrzność, gdy np. szczepisz się przeciwko grypie, albo wykupujesz auto-casco, albo zabierasz kapok do kajaka, gdy bierzesz na wycieczkę zestaw do pierwszej pomocy, gdy sprawdzasz przed wyjściem czy wyłączyłeś żelazko itd.itd.

każda z tych czyności, wedle Twojej logiki, jest negowaniem Opatrzności!


Lapsi napisał(a):Według nauki ewangelicznej, w życiu nie można mieć wszystkiego, ponieważ jest to tylko domeną Boga, być Panem Wszystkiego.

Płodność to nie jest "Wszystko", a w dodatku żadna metoda antykoncepcji nie daje pełnego panowania nad nią, więć zapewniam Cię, że żadnemu rozumnemu chrześcijaninowi nawet nie przyjdzie do głowy by poczuć się "Panem Wszystkiego" z powodu zastosowania prezerwatywy.


Cytat:Z całą pewnością, trudno mówić o służeniu Panu Bogu, kiedy tak na prawdę wszystko ukierunkowuje się ku przyjemności własnej, próbując się usprawiedliwiać mimo wszystko jednak, niedoskonałą miłością, której człowiek nie zgłębi jako Miłości, próbując "kiwać" Pana Boga, moralność, która On jednoznacznie ustanawia w Prawie Naturalnym.

po pierwsze:
Może to przekracza Twoją zdolnośc pojmowania, ale prawda jest taka, że stosowanie antykoncepcji i tak nie pozwala ukierunować "wszystkiego ku przyjemności", więc stosując ten kwantyfikator najzwuczajnie w świecie piszez NIEPRAWDĘ. Żaden środek antykoncpcyjny nie otwiera bram do "ogrodu rozoszy". Macie o nich dość dziwaczne wyobrażenie (bo to tylko i wyłącznie wyobrażenie podsycane uprzedzeniami i fobiami)
po drugie:
Twoje oskarżenia związane z "niedosonałą miłsocią" sa bezpodstawne, fałszywe, niesprawiedliwe i krzywdzące.
Jeżeli obrona waszego stanowiska wymaga uciekania się do fałszu, krzywdy i niesprawiedliwości, to stanowisko wasze nie może być ani dobre ani słuszne.
Słusznych wartości broni sie prawdą i dobrem. Wy swoich bronicie fałszem, krzywdą i oszczerstwem. To fatalne świadectwo.
11-02-2008 10:23
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
gradzia Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 583
Dołączył: Jun 2007
Reputacja: 0
Post: #615
 
miasto napisał(a):po drugie:
Twoje oskarżenia związane z "niedosonałą miłsocią" sa bezpodstawne, fałszywe, niesprawiedliwe i krzywdzące.
Jeżeli obrona waszego stanowiska wymaga uciekania się do fałszu, krzywdy i niesprawiedliwości, to stanowisko wasze nie może być ani dobre ani słuszne.
Słusznych wartości broni sie prawdą i dobrem. Wy swoich bronicie fałszem, krzywdą i oszczerstwem. To fatalne świadectwo.
czy to odnosi się takze do moich wypowiedzi??

[Obrazek: 86fd3ae5f8.png]

[Obrazek: 5d9508f04a.png]

Tam gdzie niezgoda na siebie, Ty Boże wkraczasz ze swoim uzdrowieniem
11-02-2008 14:46
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
8 gości

Wróć do góryWróć do forów