Drizzt, myślę, że wszyscy inni zrozumieli, o co mi chodzi :]
Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem pytania 'po co Bogu człowiek' jest odpowiedź: 'dla miłości'. Inaczej stworzenie człowieka kupy się nie trzyma.
1) A może z nudów? Bo Wszechmocnemu się nudziło, tak? Albo bo Wszechmocny potrzebował sportu. Super, świetne wyjaśnienie :] Albo jeszcze lepiej: bo bezosobowa i niczego nieświadoma siła sprawcza potrzebowała nieco ruchu :lol2: Już nawet brzmi idiotycznie.
2) Mam nadzieję, że nie zadajesz tego pytania na poważnie... :roll:
3) A nie pomyślałeś, że drzewo poznania to metafora, która coś oznacza? Dał nam wolność, wolny wybór. Nie "po kiego", tylko właśnie z miłości. Znowu innego wyjaśnienia nie ma. Gdyby bezosobowa i niczego nieświadoma siła sprawcza zachciała (samo pojęcie chęci w jej kontekście jest nonsensowne) uprawiać sport, nie musiałaby (znów nonsens) dawać owocom tych sportowych rozgrywek wolnej woli. Lepiej byłoby ich użyć jako bezwolnych marionetek, które zresztą i tak na nic by się nie przydały, bo bezosobo... (plaplapla) siła nie potrzebowałaby sama w sobie żadnych marionetek. Świetna ta koncepcja, bardzo mi się podoba i bardzo się kupy trzyma.
Ach, i bardzo proszę, bez takich ('skazuje nas na banicję'). Analogicznie można powiedzieć, że Wszechmocny Bóg skazał Kowalskiego na dożywocie stwarzając zamordowaną przez niego staruszkę. A co, mógł nie stwarzać, nie?
4) Czy musi? Nie, nie musi. On niczego nie MUSI. On chciał to zrobić. Dlaczego? Tak, to tłumaczenie będzie nieudolne, bo człowiek nie jest w stanie tego wytłumaczyć "udolnie", ale spróbuję: On jest miłosierny i sprawiedliwy. Jego sprawiedliwość
przejawia się w okazywaniu miłosierdzia. Wniknij, 'wejdź' w tę logikę - spróbuj. Mimo tego, Bóg nie jest Bogiem pobłażliwym i naginającym sprawiedliwość 'po znajomości'. Kiedy więc człowiek zgrzeszył, sytuacja -jak mogłoby się nam wydawać- była patowa. Bóg nie zmieni samego Siebie i swoich zasad, przecież On jest niezmienny, zresztą Jego zasady są najlepsze
Wyjściem z tej sytuacji była ofiara oddająca sprawiedliwość, spłacająca dług ludzkości, wypełniająca w 100% Prawo. Każdy ziemski władca z bólem serca (albo i bez) powiedziałby w takiej sytuacji: trudno, skoro żaden z moich poddanych nie potrafi spłacić długu i oddać sprawiedliwości, niech umierają. Jednak Ten, Który tak bardzo kochał, nie zrobił tak. Dał swojego Jednorodzonego Syna, Boga Żywego, wiedząc, że On i tylko On jest w stanie zgładzić grzechy świata, oddać sprawiedliwość, okazać miłosierdzie, wypełnić Prawo. Ten gest - Ojca, dającego Syna, Syna, otwierającego ramiona na Krzyżu, Ojca i Syna dającego Ducha - ten gest miłości, miłosierdzia, przygarnięcia, to - nie zawaham się powiedzieć - istota Bożej natury.