sant napisał(a):I ja właśnie mam jakieś takie wrażenie że Polska, czy Europa to taki staw. I że właśnie wymienia się w nim wodę. Stopniowo, etapami.
Zgadzam się z tym. Tylko ja bym poszedł dalej i zapytał: DLACZEGO ta woda jest wymieniana? Dlaczego katolickie (no, załóżmy, choć wiele i pogaństwa, ale niech będzie) korzenie ludzie starają się odłożyć w kąt?
Odpowiedzią katolików (choć będę uogólniał, zawsze zaznaczam: NIE WSZYSTKICH!) najczęściej jest: "Bo ludzie niszczeją moralnie i katolicyzm jest niewygodny".
A moim zdaniem problem jest znacznie głębszy. Metaforycznej "wody" nie wymienia się ot tak, bo stara się znudziła. Wodę wymienia się, bo jest BRUDNA. Tak samo, moim zdaniem, problem z "wymianą" katolickich korzeni nie leży w znudzeniu katolicyzmem czy zepsuciu moralnym, ale dlatego, że sam katolicyzm staje się coraz bardziej brudny, zardzewiały.
Czym to się według mnie objawia? Wieloma rzeczami.
1. Przykładowo, dzisiejszy "szary człowiek" rozumie o wiele więcej, niż rozumiał, dajmy na to, średniowieczny chłop. Potrafi pisać, czytać, ma dostęp do informacji. Przez wiele wieków kler przywykł, że nie musi prowadzić z ludem polemiki, nie musi mocno i sensownie uzasadniać prawd, które głosi. Wystarczy, że ksiądz powie - to rzecz święta. Obecnie człowiek zyskuje dostęp do informacji, i widzi coraz więcej luk w nauczaniu Kościoła, coraz więcej spraw, które KK tłumaczy infantylnie, a czasami popełnia błędy niekonsekwencji (albo KK jako ogół, albo poszczególni księża). Ludzie teraz to widzą, przez co samo KK mocno traci na wiarygodności.
2. Te niekonsekwencje (których KK nie widzi, a które widzi wielu "szaraków") pojawiają się też dlatego, że technika mocno idzie naprzód. Jeszcze 2 wieki temu takie rzeczy, jak antykoncepcja, in vitro, aborcja - nie były konieczne do wyjaśniania, bo stanowiły baaardzo mały margines (lub ich wcale nie było). Obecnie te metody rozwijają się bardzo szybko, a KK stara się do nich szybko ustosunkować. Nie twierdzę, że uczy zawsze złych WARTOŚCI - jednak uczy ich często w sposób infantylny, jakby dalej chciał tłumaczyć średnio rozgarniętemu chłopu, który i tak przyjmie, choćby tłumaczenie się, za przeproszeniem, kupy-dupy nie trzymało.
3. Istnieje coraz szerszy dostęp do różnych ksiąg, przykładowo apokryfów czy ksiąg innych religii. Sprawia to, że człowiek nie zostaje bez wyboru, albo z wyborem tylko wierzący (katolik) vs niewierzący. Człowiek ma możliwość bezposrednio poznać różne nurty, i często zauważa, że inne ścieżki lepiej tłumaczą pewne zjawiska (gdyż nie są tak konserwatywne) niż katolicyzm. Nie chodzi o przyzwolenie na więcej - ale lepsze, bardziej merytoryczne, przemyślane tłumaczenie.
4. Całości dopełniają pewne rysy, pozostawione przez kościelnych "dewiantów", którzy niby są duchownymi, a działają jak, nie przyrownując, ostatnie szuje (pedofile, dorobkiewicze, ludzie agresywni, znęcający się). Wczesniej KK mogło takie przypadki z powodzeniem zamiatać pod dywan, rozpościerając iluzję "grupy świętej", a księży jako uosobienie dobroci. Obecnie informacja mknie jak burza.
Oczywiście, są to PRZYPADKI, a nie norma. Jednak dlaczego tak mocno one oddziałują? Gdyż JASKRAWO kontrastują z wizją, jaką KK tworzyło wokół siebie przez te wszystkie wieki. To tak, jakbyś kogoś, kto kreował się na uosobienie sprawiedliwości, przyłapał na kradzieży batonika za 50 groszy w sklepie. Niby drobnostka, normalnie byś uznał to za drobiazg, choć niechlubny. Jednak po skontrastowaniu ze wspaniałą wizją tej osoby, na jej tle, jest to okropna rzecz, obłuda, zło, i w ogole. I tak się też dzieje teraz z Kościołem - im bardziej kreował się na uosobienie cnót i świętości kiedyś, tym bardziej jaskrawe i rzutujące na opinię o nim są "wyczyny" tychże kościelnych "odszczepieńców".
Konkludując, ludzie dlatego powoli wypierają katolicyzm z życia, gdyż woda, w ktorej żyją, staje się zbyt brudna jak dla nich. I zamiast udawać, że jest czysta, po prostu stwierdzają: "w takim bagnie to ja żył nie będę, czas zmienić wodę".
Jak to się ma do krzyża? Ogromnie. Pokazuje, dlaczego nawet w takiej (dosłownie i przenośni) symbolicznej sprawie ludzie chcą, by "woda" została wymieniona.