Mordimer_Madder napisał(a):Tym czasem ksiądz katolicki, skazany prawomocnym wyrokiem sądu np.za jazdę po alkoholu nie ponosi żadnych konsekwencji "służbowych" i nadal pasie owieczki swe, jak gdyby nigdy nic - więc
Hmm- jak pewno wiesz, spożywanie wina eucharystycznego (krwi pańskiej) na każdej mszy św. jest zarówno przywilejem jak i obowiązkiem celebransa. Czasem sąd może skazać księdza za jazdę po spożyciu alkoholu, albowiem substancjalnie krew pańska winem nadal pozostaje. A jeśli sąd ma uraz do księdza? Znająć praktyki naszych sądów powineneś z pewnym dystansem szermować argumentem prawomocnych wyroków sądu. Oczywiście nie przeczę, że tak było akurat w twoim przykładzie.
Druga sprawa, nie możesz porównywać obu "służb mundurowych" na podstawie dowcipu jakiegoś księdza. I żądać wyciągania konsekwencji służbowych na wzór policji. Kościół jest jakby nieco inną rzeczywistością. Kieruje się inną logiką i wybacz, ale wolę ją od logiki wojska czy policji.
A twoje spojrzenie, aczkolwiek nie mówię że nie masz racji, ale jest spojrzeniem policjanta. Ja wolę patrzeć okiem św. Franciszka z Asyżu, który też widział zło, które wkradło się do Kościoła. I jako były żołnierz, mogł patrzeć takim jak ty. Ale jednak ze złem w Kosciele "walczył" innymi metodami. I jego patrzenie i postawa jednak doprowadziły do odnowienia K-ła.
Również Jezus, widząc metody ówczesnego "Kościoła" - synagogi patrzał na niego tymi samymi oczyma co św. Franciszek. I stosował te same sposoby na uleczenie. (oczywiście to Franciszek stosował metody Jezusa a nie odwrotnie)
Gdyby w Kościele obowiązywało prawo na wzór świecki, gdyby metody były policyjne czy wojskowe (przy całym szacunku do owych służb i ich metod, - sprawdzonych w tych służbach i dla nich dobrych), byłbym pierwszy, który by z niego (Kościoła) sobie poszedł precz. Przy wszystkich patologiach, niezrozumieniu idei przez jego członków,
braku honoru (w rozumieniu świeckim), słabości, grzeszności, niezrozumieniu przez ludzi z zewnatrz itd, jest on jednak tą rzeczywistością, która daje mi Niebo. Jest moją Matką w której odnalazłem sens życia. I jeżeli widzę, że moja matka ma z czymś problemy, to na pewno nie wstępuję wobec niej na drogę cywilno-prawną. Ona za dużo mi dała. Za bardzo mnie kocha. I jeśli ma bolący palec, to ja cierpię wraz z nią modląc się by ból przeszedł. Ewentualnie robię jej okład z maści łagodzącej ból, a nie ucinam palca odwracając się do niej plecami. I wcale tu nie teoretyzuję.