Drizzt napisał(a):Poki kiedyś chodziłem do kościoła, to wielokrotnie widziałem przekazywanie sobie znaku pokoju przez skinienie głowy - choćby osobom dalej stojącym w ławce. I jakoś każdy rozumiał ten gest, nikt z tego afery nie robił. Ba! Nawet ksiądz, który miał zwyczaj również przekazywać znak pokoju, osobom w dalszych ławkach przekazywał go skinienie głowy.
Każdy gest w przypadku znaku pokoju można uznać za dobry : skinienie głową, podanie ręki a wśród wspólnot nawet ten pocałunek jako braterski znak jedności. Nie zawsze jednak każdy odbierze taki gest skinienia głową za właściwy - może np oczekiwać podania ręki a skinienie może odebrać jako coś przykrego, np że osoba nie przekazuje tego znaku szczerze. Tak samo jest z tym pocałunkiem: gdy ludzie nie będący we wspólnocie widzą jak tacy bracia przekazują sobie znak pokoju po przez pocałunek w policzek to też mogą mieć jakieś mieszane uczucia. Są to jednak problemy wewnętrzne każdego człowieka, sprawa jego osobistego podejścia do drugiego człowieka i interpretacji.
Dla mnie znak pokoju to znak jedności i też przebaczenia a nie samego gestu, gdyż można komuś skinąć głową a w sercu mieć jakąś niechęć czy negatywny stosunek. Czasami patrze na ludzi jak sobie przekazują znak pokoju to mam wrażenie jakby robili to tylko dlatego że tak wypada a nie na znak jedności, miłości do drugiego człowieka. A przeciez jednocząc się przy jednym stole z Chrystusem jesteśmy braćmi i siostrami a nie wrogami.
Księża oczywiście akceptuja znak pokoju w postaci skiniea głową, bo wiadomo, że nie ma co zamieszania robić z podawaniem ręki bo zajeło by to znacznie więcej czasu, więc zazwyczaj jeśli już to podaje sie ręke tym najbliżej nas stojącym. Pocałunek to raczej forma bardziej wspólnotowa niż taka typowa dla wiernych w Kościele podczas mszy św. Nie mniej jednak bardziej wyraża ten gest jedności - o ile rzeczywiście jest szczerze ten znak przekazywany, dlatego jak pisałem - to bardziej sprawa wewnetrzna każdego człowieka, zależna od czystości serca a nie samego sposobu przekazywania znaku.
Znak pokoju ma jednoczyć wiernych, jest ważnym elementem mszy św, który ukazuje wszystkich obecnych jako dzieci jednego Boga. Niestety nie zawsze jest ten znak przekazywany szczerze, bardzo często bowiem człowiek napakowany jest pychą i czuje się lepszy od innych dlatego trudno jest wtedy przekazywać drugiemu człowiekowi znak pokoju z pełną szczerością i miłością jak do brata w wierze.
Drizzt napisał(a):Mam dobrą radę - ludzie, wy najpierw postarajcie się żyć wedle słów Jezusa, a potem zajmujcie się takimi pierdołami, jak "uznane" i "nieuznane" formy przekazywania znaku pokoju... na pewno zyska na tym i Wasza dusza, i dobro innych ludzi. Bardziej niż dojście do porozumienia w sprawie, jak trzeba przekazywać znak pokoju
A ty żyjesz wedle słów Jezusa? Myślisz, że wielu ludzi nie stara sie tego robić? Dostrzegając u innych pewne wady czy zachowania możemy widzieć wiele wad w sobie co też nam pomaga, oczywiście jeśli patrzymy także na siebie, bo z samego oceniania innych to powstaja tylko sądy względem drugiego człowieka co oczywiście zabija nas, niszczy nasze relacje z Bogiem i z innymi ludźmi.
Jak pisałem: znak pokoju jest bardzo ważnym znakiem dla każdego chrześcijanina, wiąże sie też z relacja do drugiego człowieka a życie według słów Jezusa to Jego naśladowanie czyli miłość do drugiego człowieka, to jedność a nie nie ciagła walka miedzy sobą, znak pokoju to znak pojednania, także znak przebaczania sobie nawzajem, więc jest on ściśle związany z nasladowaniem Jezusa.
Spróbuj sam naśladować Jezusa to zobaczysz jak można kochac innych nie patrząc na nich jak na potencjalnych wrogów, ale widząc w tych wszystkich ludziach którzy ciebie otaczają braci i siostry w wierze.
Jesteś to w stanie robić? Jesteś w stanie nasladować Jezusa i życ Jego nauką? Jeśli nie to tez nie oczekuj tego od innych, tylko najpierw zacznij od siebie. I nie piszę ci tego dlatego że jesteś jakiś zły czy cosik w tym rodzaju. Po prostu zawsze człowiek powinien zaczynać od siebie a potem dopiero zachecać innych, tym bardziej, że ci, którym to proponujesz są katolikami i wielu z nich może predzej naśladowac Jezusa niż ty sam. I warto abyś pomyślał o własnej duszy, oczywiście nie na zasadzie egoizmu, ale w trosce tez o własne zbawienie.
Pozdrawiam