Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
koniec wiary ??
Autor Wiadomość
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #16
 
omyk napisał(a):Ja się klasycznie już z Drizztem nie zgodzę Uśmiech
ja to i tak Cię podziwiam, że jeszcze chce Ci się wdawać w te wszystkie polemiki...
2 Tm 2, 14-17

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
29-04-2010 19:04
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #17
 
ezio
Kod:
Od jakiegos czasu (gdzies z 2 lata) odczuwam jak bym się "wypalił" w wierze coraz rzadziej chodze do koscioła, przestaje czuc jakc kolwiek więz z kosciołem i ludzmi ktorzy go ponoc tworza. Odczucie mam takie ze jestem sam a do kosciola ide juz tylko aby odbebnic swoja godzinke. Przez to powoli chyba wpadlem w jakis rodzaj depresji

To zadziwiające, że ty, który tak późną nocą pisałeś do ludzi taką wielką prośbę, od czasu której minęły prawie dwa kwartały roku, że ty ezio marnie interesujesz się naszymi tu radami. Skierowanymi do ciebie w celu pomocy tobie.

Deklarujesz się jako katolik, oczekujesz dobrych rad i raptem z nich... rezygnujesz. Nie widac cię, nie ma ezia. Ludzie sie tu dwoją i troją, a ezio poszedł papa.
Masz kpiący stosunek do Boga ("ludzie tworzący ponoć Kościół", "odbębnić godzinkę").
Dziwnym się wydaje, że przyznajesz, iż wpadłeś w depresję. Tu odczuwasz jakiś nieznany ból, tylko czy to jest depresja cielesna, czy duchowa?

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
30-04-2010 22:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #18
 
Cytat:Od jakiegos czasu (gdzies z 2 lata) odczuwam jak bym się "wypalił" w wierze coraz rzadziej chodze do koscioła, przestaje czuc jakc kolwiek więz z kosciołem i ludzmi ktorzy go ponoc tworza. Odczucie mam takie ze jestem sam a do kosciola ide juz tylko aby odbebnic swoja godzinke. Przez to powoli chyba wpadlem w jakis rodzaj depresji a przed nowym rokiem mialem jakies mysli o apostazji do ktorej raczej nigdy niedojdzie poniewaz od jakiegos prowadze w swoim miescie inicjatywe "charytatywno" (sam niewiem jak to nazwac) edukacyjna w centrum Caritasu ktore podlega pod parafie w ktorej zostalem ochrzczony, a spalil bym sie chyba teraz ze wstydu gdybym przyszedl do proboszcza z takim zamiarem.

Jakoś nie umiem zrozumieć toku rozumowania ludzi, którzy twierdzą, że człowiek wierzący musi chodzić do kościoła, a opuszczanie mszy jest równoznaczne z kryzysem wiary. Ja od 147 dni nie byłem w kościele i z każdym dniem moja wiara się umacnia. Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że opuściłem Kościół Katolicki i, jak tylko będę mógł, dokonam apostazji.

[ Dodano: Nie 02 Maj, 2010 01:22 ]
Cytat:Od jakiegos czasu (gdzies z 2 lata) odczuwam jak bym się "wypalił" w wierze coraz rzadziej chodze do koscioła, przestaje czuc jakc kolwiek więz z kosciołem i ludzmi ktorzy go ponoc tworza. Odczucie mam takie ze jestem sam a do kosciola ide juz tylko aby odbebnic swoja godzinke. Przez to powoli chyba wpadlem w jakis rodzaj depresji a przed nowym rokiem mialem jakies mysli o apostazji do ktorej raczej nigdy niedojdzie poniewaz od jakiegos prowadze w swoim miescie inicjatywe "charytatywno" (sam niewiem jak to nazwac) edukacyjna w centrum Caritasu ktore podlega pod parafie w ktorej zostalem ochrzczony, a spalil bym sie chyba teraz ze wstydu gdybym przyszedl do proboszcza z takim zamiarem.

Jakoś nie umiem zrozumieć toku rozumowania ludzi, którzy twierdzą, że człowiek wierzący musi chodzić do kościoła, a opuszczanie mszy jest równoznaczne z kryzysem wiary. Ja od 147 dni nie byłem w kościele i z każdym dniem moja wiara się umacnia. Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że opuściłem Kościół Katolicki i, jak tylko będę mógł, dokonam apostazji.

<cenzura> Tutaj był link do bardzo pouczającego i głębokiego tekstu, niestety nie zgadzał się z jedynie słuszną prawdą i musiał zostać usunięty.
02-05-2010 01:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #19
 
Bremes - tylko wiara w co lub w kogo? Uśmiech
Bo jeżeli w Boga Jedynego, to trzeba też zważać na to, że jest On Bogiem żywym, Który kieruje do człowieka Swoje Słowo, zwraca się konkretnie do Ciebie i zaprasza do życia w pewien określony sposób. Jeżeli Ty ten sposób odrzucasz, to nie możesz powiedzieć, że umacniasz swoją wiarę, bo wiara to nie tylko świadomość istnienia Boga - to relacja zaufania i miłości Uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
02-05-2010 02:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #20
 
@omyk
Ja mam wrażenie, że nie rozumiesz mojego toku rozumowania.

Cytat:Bremes - tylko wiara w co lub w kogo? Uśmiech
Wiara w Boga. Chyba już to wcześniej napisałem? Chyba wiem na czym polega twój problem. Wielu katolików(i nie tylko) tak ma. Otóż nie przyjmujesz do wiadomości, że Bóg może być inny, niż ten w Biblii. Ja wierzę w Boga osobistego lub jak ktoś woli wymyślonego przeze mnie. Może Ci się to wydawać głupie, ale moja postawa jest , moim zdaniem, najlogiczniejsza jaką można przyjąć.

Cytat:Bo jeżeli w Boga Jedynego,(...)

Jeżeli pisząc: Boga Jedynego masz na myśli katolickiego Boga, to nie wierzę w niego.

Cytat:(...) że jest On Bogiem żywym(...)

Nie lubię tego wyrażenia, bo katolicy go ciągle uważają, a jest ono bezsensowne, bo Bóg nie może być żywy, gdyż nie może umrzeć.

Cytat: Który kieruje do człowieka Swoje Słowo

A skąd wiesz, że to są jego słowa? Powiedział Ci?

Cytat:zwraca się konkretnie do Ciebie i zaprasza do życia w pewien określony sposób.

Coś te wasz Bóg słabo mnie zna, skoro uważa, że zaakceptuję Biblię jako jego słowo i będę jej przestrzegał. Poza tym, skąd wiesz, że zwraca się do mnie? Może mówi do wszystkich oprócz Bremesa? Masz pewność, że mówi do mnie?

Cytat:Jeżeli Ty ten sposób odrzucasz, to nie możesz powiedzieć, że umacniasz swoją wiarę, bo wiara to nie tylko świadomość istnienia Boga - to relacja zaufania i miłości Uśmiech
a
Znowu typowo katolickie rozumowanie. Można wierzyć w Jezusa, a równie dobrze w Odyna i żadna wiara nie jest gorsza. Dla mnie wszystkie religie wierzenia są równe i wszystkie mają równe szanse być prawdziwe. Wierze, że pójdę do nieba, ale wiem, że równie dobrze mogę spotkać po śmierci Zeusa. I kolejne pytanie do Ciebie: Skąd wiesz czym jest wiara? Bóg Ci powiedział?

<cenzura> Tutaj był link do bardzo pouczającego i głębokiego tekstu, niestety nie zgadzał się z jedynie słuszną prawdą i musiał zostać usunięty.
02-05-2010 19:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #21
 
Rozumiem, Bremesie, że rozumujesz w innym toku - masz do tego prawo, ale to nie zmienia spraw obiektywnych Uśmiech

[ Dodano: Nie 02 Maj, 2010 19:31 ]
Cytat: Otóż nie przyjmujesz do wiadomości, że Bóg może być inny, niż ten w Biblii.
Tylko dlatego, że spotkałam żywego Boga. Doświadczam Jego bliskości i czułej miłości.

Cytat:Ja wierzę w Boga osobistego lub jak ktoś woli wymyślonego przeze mnie. Może Ci się to wydawać głupie, ale moja postawa jest , moim zdaniem, najlogiczniejsza jaką można przyjąć.
Nie jest to głupie. Z punktu widzenia psychologii jest to bardzo logiczne następstwo postępowania wbrew sumieniu ukształtowanemu w wierze katolickiej. Skoro nie przestrzegam, to mam wyrzuty sumienia, więc potrzebuję racjonalizacji, żeby je uspokoić. A skoro nie mogę sobie powiedzieć, że Boga nie ma, to spróbuję Go nieco "przemeblować", ulepić własnego boga na swój obraz i podobieństwo. To ciekawa sprawa, ale ta fasada musi być tylko prowizorką. Zaklepałeś sobie, że tak wierzysz i tak jest dobrze, nie chcesz wnikać w szczegóły. Podejmij wyzwanie - nie zachęcam Cię do zmiany swoich założeń wiary, ale zapraszam, żebyś jak najbardziej wnikał we wszsytkie szczegóły, badał świat, badał siebie, swoje sumienie, swoją wiarę, swój sposób myślenia i przeżywania życia. Nie bój się wyłapywać i obnażać sprzeczności, szukaj prawdy i do niej dostosowuj swoje myślenie.
To trudne wyzwanie, wielu się go boi. A Ty? Uśmiech

[ Dodano: Nie 02 Maj, 2010 19:42 ]
Cytat:jest ono bezsensowne, bo Bóg nie może być żywy, gdyż nie może umrzeć.
Tylko wtedy, kiedy zakładasz, że każde życie musi się skończyć. To fałszywa teza.
Żeby nie szukać argumentów daleko w świecie teologii i duchowości, które byłyby bardziej adekwatne do Bożego "przypadku", spójrzmy na jak najbardziej przyrodzony świat roślin. Gdyby nie choroba, przypadek losowy, czy inne czynniki zakłócające roślinie życie, mogłaby ona w zasadzie żyć wiecznie. Teoretycznie drzewo hodowane w doskonałych warunkach jest nieśmiertelne.

Cytat:A skąd wiesz, że to są jego słowa? Powiedział Ci?
[Obrazek: 6.gif]

Cytat:Masz pewność, że mówi do mnie?
Tak.

Cytat:Znowu typowo katolickie rozumowanie. Można wierzyć w Jezusa, a równie dobrze w Odyna i żadna wiara nie jest gorsza.
A gdyby się okazało, że to, o czym jest napisane w Ewangelii jest prawdą, a mit o Odynie jest tylko mitem? Wtedy również żadna wiara nie byłaby mniej prawdziwa? Bierzesz pod uwagę w ogóle taką możliwość, czy wolisz się nad tym nie zastanawiać? Uśmiech
A gdybyś pewnego dnia spotkał Jezusa osobiście?

Cytat:Wierze, że pójdę do nieba, ale wiem, że równie dobrze mogę spotkać po śmierci Zeusa.
Nie boisz się takiego nieba? Nie wiesz, co Cię tam czeka.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
02-05-2010 19:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #22
 
Cytat:Tylko dlatego, że spotkałam żywego Boga. Doświadczam Jego bliskości i czułej miłości.

Jak wygląda? Skoro go spotkałaś to musisz wiedzieć jak wygląda. Bliskości, czyli? Poprzytulałaś się z Bogiem Duży uśmiech ?

Cytat:Z punktu widzenia psychologii jest to bardzo logiczne następstwo postępowania wbrew sumieniu ukształtowanemu w wierze katolickiej. Skoro nie przestrzegam, to mam wyrzuty sumienia, więc potrzebuję racjonalizacji, żeby je uspokoić.

Akurat, żeby uspokoić swoje sumienie to opuściłem Kościół Katolicki. Za każdym razem, kiedy byłem na mszy miałem wyrzuty, że działam w sprzeczności z własnymi przekonaniami. Odkąd opuściłem KK czuje, że odżyłem na nowo. Stałem się szczęśliwym człowiekiem, ponieważ pozbyłem się wyrzutów sumienia i działam zgodnie z własnymi przekonaniami. Dla katoliczki może to być coś dziwnego, ale dopiero po opuszczeniu Kościoła poczułem się szczęśliwy. Być może to jest ta Boska miłość?

Cytat: A skoro nie mogę sobie powiedzieć, że Boga nie ma

Oczywiście, że mogę tak powiedzieć, ale byłoby to nielogiczne.


Cytat:A skoro nie mogę sobie powiedzieć, że Boga nie ma, to spróbuję Go nieco "przemeblować", ulepić własnego boga na swój obraz i podobieństwo.

Polecam Ci to samo. takie tworzenie własnego Boga jest superUśmiech
Nawet ostatnio zacząłem spisywać swoje poglądy. Jeszcze troszkę czasu i założę własną sektę Duży uśmiech Nazwę go Kościół Objawienia Bremesa Duży uśmiech

Cytat: Podejmij wyzwanie - nie zachęcam Cię do zmiany swoich założeń wiary, ale zapraszam, żebyś jak najbardziej wnikał we wszsytkie szczegóły, badał świat, badał siebie, swoje sumienie, swoją wiarę, swój sposób myślenia i przeżywania życia. Nie bój się wyłapywać i obnażać sprzeczności, szukaj prawdy i do niej dostosowuj swoje myślenie.

Robię to każdego dnia.

Cytat:Tylko wtedy, kiedy zakładasz, że każde życie musi się skończyć. To fałszywa teza.

Może troszkę źle sformułowałem swój argument. Bóg nie może być żywy, gdyż nie może być martwy. Jeśli mógłby być martwy to nie byłby wszechmocny i nie byłby Bogiem.

Cytat:A gdyby się okazało, że to, o czym jest napisane w Ewangelii jest prawdą, a mit o Odynie jest tylko mitem?

Bezsensowne gdybanie. A gdyby przyszedł do ciebie Odyn i pokazał swoją boską moc i okazałoby się, że Ewangelie są nieprawdziwe?

Cytat:Wtedy również żadna wiara nie byłaby mniej prawdziwa?

Wtedy skończyłaby się wiara, a zaczęła nauka.


Cytat:Bierzesz pod uwagę w ogóle taką możliwość, czy wolisz się nad tym nie zastanawiać? Uśmiech

Biorę pod uwagę każdą możliwość, gdyż wszystko jest możliwe.

Cytat:A gdybyś pewnego dnia spotkał Jezusa osobiście?

Najpierw bym go zbeształ, za to, że nie posprzątał po sobie kościelnego bałaganu, a potem to pewnie byśmy szczerze pogadali. Pewnie zaproponowałbym mu jakąś mała rewolucję religijną i napisanie kolejnej części Biblii.

Cytat:Nie boisz się takiego nieba? Nie wiesz, co Cię tam czeka.

Strach przed tym, co czeka mnie po śmierci jest nielogiczny i głupi.

<cenzura> Tutaj był link do bardzo pouczającego i głębokiego tekstu, niestety nie zgadzał się z jedynie słuszną prawdą i musiał zostać usunięty.
02-05-2010 22:13
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #23
 
Bremes napisał(a):Jakoś nie umiem zrozumieć toku rozumowania ludzi, którzy twierdzą, że człowiek wierzący musi chodzić do kościoła,
Tobie trudno to zrozumieć, bo tak naprawdę to ty chodziłeś do kościoła (jeśli założyć, że tam bywałeś), zamiast w tym kościele uczestniczyć w Eucharystii. Podeprę się takim oto wyjaśnieniem twego dylematu, w czym jest owa różnica:

Co mi daje chodzenie do kościoła?
Samo chodzenie do kościoła nie ma większego sensu. Można by je porównać ze zwykłym spacerem. Trzeba skończyć tylko z „chodzeniem” i „byciem” w kościele! Trzeba przeżywać „spotkanie” z Chrystusem, nawiązać z Nim relację. „Chodzą” do kościoła małe dzieci - nieświadome jeszcze tego, co się tam dzieje. Są przez to włączane w religijne życie chrześcijan. W wieku nastu lat wyuczony „zwyczaj” chodzenia do kościoła należy wypełnić treścią i zrozumieniem. Wtedy „muszę” zamieniasz na „chcę”! „Chcę” bo potrzebuję, bo spotykam tu Chrystusa, który mnie kocha, pomaga mi, wspiera mnie i idzie ze mną przez życie. Jeśli nie zwrócisz się do Jezusa osobiście, nie będziesz powierzał Mu swoich codziennych spraw, nie odkryjesz potęgi Jego miłości i troski o twoje życie. Będziesz tylko chodził i męczył się, a łaska i radość życia przelatywać ci będą przez palce, gdzieś obok ciebie!


Bremes napisał(a):a opuszczanie mszy jest równoznaczne z kryzysem wiary
Z wielu przyczyn rezygnuje się z udziału w Mszy św. Jednym z głównych powodów – oprócz braku głębokiej wiary jest lenistwo, wygodnictwo, pycha.
Sam więc widzisz, że można tu mówić o kryzysie, o postępującym kryzysie wiary.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
02-05-2010 22:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #24
 
Cytat:Tobie trudno to zrozumieć, bo tak naprawdę to ty chodziłeś do kościoła (jeśli założyć, że tam bywałeś), zamiast w tym kościele uczestniczyć w Eucharystii. Podeprę się takim oto wyjaśnieniem twego dylematu, w czym jest owa różnica:

Co mi daje chodzenie do kościoła?
Samo chodzenie do kościoła nie ma większego sensu. Można by je porównać ze zwykłym spacerem. Trzeba skończyć tylko z „chodzeniem” i „byciem” w kościele! Trzeba przeżywać „spotkanie” z Chrystusem, nawiązać z Nim relację. „Chodzą” do kościoła małe dzieci - nieświadome jeszcze tego, co się tam dzieje. Są przez to włączane w religijne życie chrześcijan. W wieku nastu lat wyuczony „zwyczaj” chodzenia do kościoła należy wypełnić treścią i zrozumieniem. Wtedy „muszę” zamieniasz na „chcę”! „Chcę” bo potrzebuję, bo spotykam tu Chrystusa, który mnie kocha, pomaga mi, wspiera mnie i idzie ze mną przez życie. Jeśli nie zwrócisz się do Jezusa osobiście, nie będziesz powierzał Mu swoich codziennych spraw, nie odkryjesz potęgi Jego miłości i troski o twoje życie. Będziesz tylko chodził i męczył się, a łaska i radość życia przelatywać ci będą przez palce, gdzieś obok ciebie!

Widać, że coś ciężko wyrwać się z katolickich schematów? Po pierwsze, czy ja pisałem coś o wierze w Jezusa Chrystusa? Po drugie, wiara może być nie tylko w Jezusa. Po trzecie, z twojego wywodu wynika tylko, że trzeba aktywnie uczestniczyć we mszy, a to nie zmienia tego, że do wiary kościół jest niepotrzebny.

<cenzura> Tutaj był link do bardzo pouczającego i głębokiego tekstu, niestety nie zgadzał się z jedynie słuszną prawdą i musiał zostać usunięty.
02-05-2010 23:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #25
 
Cytat:Jak wygląda? Skoro go spotkałaś to musisz wiedzieć jak wygląda. Bliskości, czyli? Poprzytulałaś się z Bogiem ?
Jest Pięknyyy :mrgreen:
Wiesz Bremes Uśmiech Ja kiedyś też myślałam, że teksty typu "spotkałem Jezusa" to tylko slogany. Sama pierwsza bym pokpiwała sobie z podobnych wyznań, nie rozumiejąc, o co chodzi - także trochę Cię rozumiem Uśmiech Tyle, że to doświadczenie jest taką rewolucją dla życia człowieka, że sam byś się zdziwił Uśmiech
Jest realne, tak całkowicie realne, jak spotkanie dwóch osób, jak gdybyśmy my umówili się w Strzelcach, żeby się poznać face2face.

Cytat:Akurat, żeby uspokoić swoje sumienie to opuściłem Kościół Katolicki.
Wiem, tak właśnie to działa.
Ale nie uspokoiłeś go do końca - gdybyś uspokoił, nie pisałbyś tu o tym Uśmiech

Cytat:Stałem się szczęśliwym człowiekiem, ponieważ pozbyłem się wyrzutów sumienia i działam zgodnie z własnymi przekonaniami.
Nie bierz tego do siebie Bremesie, ale chcę pokazać pewien mechanizm, a nie mogę znaleźć lepszego przykładu: jeśli noszę na sobie poplamioną koszulkę i źle się czuję z tego powodu, że jestem brudna, wszyscy wokół noszą wyprasowane białe koszule, a jednocześnie nie chcę zdobyć się na wysiłek zmiany stroju, to najłatwiej będzie mi znaleźć grono osób ubranych podobnie do mnie - wtedy na tle innych wypadam normalnie, a może i w miarę czysto, jeśli znajdę wyjątkowych flejtuchów...
Tak, wtedy przez moment odetchnę z ulgą i poczuję się komfortowo. O tyle, o ile moja psychika będzie potrafiła wyprzeć prawdę o obiektywnym standardzie "czystości" i "brudu". Jeśli stanę w prawdzie i dopuszczę do swoich myśli pamięć o tym, co znaczyło naprawdę "czyste" - stracę to wypracowane poczucie komfortu.


Chciałabym Cię zapytać - czym jest szczęście? Uśmiech Jak je przeżywasz?

Cytat:Bezsensowne gdybanie. A gdyby przyszedł do ciebie Odyn i pokazał swoją boską moc i okazałoby się, że Ewangelie są nieprawdziwe?
Nie, nie gdybanie - ja znam Jezusa.

Cytat:Polecam Ci to samo. takie tworzenie własnego Boga jest superUśmiech
Ja wolę, żeby istniejący naprawdę Bóg mnie tworzył Uśmiech
Mogę wprawdzie wymyślić stek bzdur, który nawet pozornie mógłby funkcjonować w miarę logicznie, w którym można byłoby pójść w życiu na skróty, ale to nie zmienia faktu, że to byłby nadal stek bzdur - po prostu kłamstwo. Uśmiech
I wiesz... Nawet chciałam napisać, że to życie "na skróty" mogłoby się okazać na krótką metę przyjemne, ale w sumie nie, dla mnie byłoby raczej bolesne, raniące, niszczące.

Można trwać w kłamstwie - tylko warto pamiętać, że ono bardzo szybko się rozpada. Baaardzo szybko, szybciej, niż się niejednokrotnie wydaje.

Cytat:Robię to każdego dnia.
Cieszę się Uśmiech naprawdę szczerze się cieszę, jeżeli każdego dnia szukasz prawdy i dostosowujesz do niej swoje myślenie.

Cytat:Najpierw bym go zbeształ, za to, że nie posprzątał po sobie kościelnego bałaganu, a potem to pewnie byśmy szczerze pogadali. Pewnie zaproponowałbym mu jakąś mała rewolucję religijną i napisanie kolejnej części Biblii.
Po co? Uśmiech Poważnie pytam.
Mam takie ciche przeczucie (hihi), że gdybyś Go naprawdę spotkał, to Wasza rozmowa wyglądałaby nieco inaczej... ale zostawię to dla siebie Uśmiech

Cytat:Strach przed tym, co czeka mnie po śmierci jest nielogiczny i głupi.
Dlaczego? :hm:
Jest bardzo logiczny, bo to, co po śmierci - to wieczne, a pracujesz na to już teraz.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
03-05-2010 01:17
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #26
 
@omyk
Ja mam wrażenie, że próbujesz mi wmówić, że mam problem ze sobą, a moja wiara jest tylko reakcją obronną. Dobrze mówię? Po części masz rację. Przyjąłem taką postawę, gdyż jedyną alternatywą dla mnie byłby ateizm, który jest dla czymś okropnym, taka świadomość, że nie ma Boga. Nie potrafiłbym tak żyć.

Cytat:Ja kiedyś też myślałam, że teksty typu "spotkałem Jezusa" to tylko slogany.

W twoim przypadku te slogany to reakcja obronna i próba poparcia bezsensownych stwierdzeń, typu "znam Boga żywego". Nie potrafisz potwierdzić żadnego ze swoich stwierdzeń, to rzucasz bezsensowne slogany z którymi nawet nie da się polemizować. Maja one taką wartość jak argument "bo tak".

Cytat:Chciałabym Cię zapytać - czym jest szczęście? Uśmiech Jak je przeżywasz?

Szczęście to zadowolenie z teraźniejszości i brak strachu przed przeszłością.

Cytat:Nie, nie gdybanie - ja znam Jezusa.

O! Widzisz?! Znowu te slogany, które nic nie znaczą. Równie dobrze możesz napisać "Nie, nie gdybanie - bo tak mówię" i wartość wypowiedzi będzie taka sama.

Cytat:Mogę wprawdzie wymyślić stek bzdur, który nawet pozornie mógłby funkcjonować w miarę logicznie, w którym można byłoby pójść w życiu na skróty, ale to nie zmienia faktu, że to byłby nadal stek bzdur - po prostu kłamstwo. Uśmiech

Właśnie na takim steku bzdur i pójściu na skróty opiera się religia katolicka.

Cytat:Ja wolę, żeby istniejący naprawdę Bóg mnie tworzył Uśmiech

Właściwie to stworzyli Cię rodzice. Ja wierzę, że Bóg dał tylko możliwość stworzenia Ciebie, ale to oni Cię stworzyli. Zwróć uwagę, że napisałem "ja wierzę" a nie "ja wiem, bo znam Jezusa". Oczywiście z moją wiara nie da się polemizować, tak samo jak z twoimi sloganami, tylko, że ja zakładam, że mogę nie mieć racji.

Cytat:Po co? Uśmiech Poważnie pytam.

No najpierw miałby posprzątać po swojej ostatniej rewolucji, która dawno zjadła własne dzieci. Religijną rewolucję bym mu zaproponował, bo religia to bardzo dobre źródło utrzymania, a Jezus jest dobry w religijnych rewolucjach. No a nowy rozdział Biblii, że nowa religia była wiarygodna.

Cytat:Dlaczego? :hm:
Jest bardzo logiczny, bo to, co po śmierci - to wieczne, a pracujesz na to już teraz.

Jesteś pewna? Może przejdę reinkarnację? Co wtedy? Tylko nie mów "bo ja znam Boga żywego".

Cytat:Nie bierz tego do siebie Bremesie, ale chcę pokazać pewien mechanizm, a nie mogę znaleźć lepszego przykładu: jeśli noszę na sobie poplamioną koszulkę i źle się czuję z tego powodu, że jestem brudna, wszyscy wokół noszą wyprasowane białe koszule, a jednocześnie nie chcę zdobyć się na wysiłek zmiany stroju, to najłatwiej będzie mi znaleźć grono osób ubranych podobnie do mnie - wtedy na tle innych wypadam normalnie, a może i w miarę czysto, jeśli znajdę wyjątkowych flejtuchów...
Tak, wtedy przez moment odetchnę z ulgą i poczuję się komfortowo. O tyle, o ile moja psychika będzie potrafiła wyprzeć prawdę o obiektywnym standardzie "czystości" i "brudu". Jeśli stanę w prawdzie i dopuszczę do swoich myśli pamięć o tym, co znaczyło naprawdę "czyste" - stracę to wypracowane poczucie komfortu.

Mam rozumieć, że ci czyści to katolicy, a brudni to cała reszta? Dla mnie brudni są katolicy. Poza tym, ja w swojej wierze jestem sam, bo wszelkie formy zorganizowanej religi są destruktywne dla wyznawców.

<cenzura> Tutaj był link do bardzo pouczającego i głębokiego tekstu, niestety nie zgadzał się z jedynie słuszną prawdą i musiał zostać usunięty.
03-05-2010 10:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #27
 
Bremes napisał(a):Dla mnie brudni są katolicy.
Dyskryminacja cudzej religii.

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
03-05-2010 12:22
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #28
 
Cytat:Ja mam wrażenie, że próbujesz mi wmówić, że mam problem ze sobą, a moja wiara jest tylko reakcją obronną. Dobrze mówię?
Nie tyle "problem ze sobą", ile myślę, że w pewnym momencie zorientowałeś się, że Twoja wiara i Twoje życie do siebie nie przystają. Ja też miałam taki czas, znam to. Były dwa wyjścia - zmienić życie (trudne), albo zmienić wiarę (łatwe, ale wymaga zagłuszenia tego, co w głębi serca dobrze wiesz).

Cytat:W twoim przypadku te slogany to reakcja obronna i próba poparcia bezsensownych stwierdzeń, typu "znam Boga żywego". Nie potrafisz potwierdzić żadnego ze swoich stwierdzeń, to rzucasz bezsensowne slogany z którymi nawet nie da się polemizować. Maja one taką wartość jak argument "bo tak".
Mają taką wartość, jak argument osoby mówiącej, że naprawdę widzi kolory i je rozróżnia. Spróbuj je opisać komuś, kto nie widzi, spróbuj udowodnić. Jak opiszesz żółć koloru żółtego, albo czerwień czerwonego? Jak udowodnisz?

Cytat:Szczęście to zadowolenie z teraźniejszości i brak strachu przed przeszłością.
Osoba, której szczęście polega na chwilowym samozadowoleniu musi być w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwa Uśmiech Jeżeli Twoje szczęście opiera się na zewnętrznych czynnikach, to czy nie jest chwiejne? Zmieni się "wiatr", sytuacja życiowa, a Ty swoje szczęście utracisz...?

Cytat:Właśnie na takim steku bzdur i pójściu na skróty opiera się religia katolicka.
Masz na to jakieś argumenty? Uśmiech

Cytat:Właściwie to stworzyli Cię rodzice. Ja wierzę, że Bóg dał tylko możliwość stworzenia Ciebie, ale to oni Cię stworzyli. Zwróć uwagę, że napisałem "ja wierzę" a nie "ja wiem, bo znam Jezusa". Oczywiście z moją wiara nie da się polemizować, tak samo jak z twoimi sloganami, tylko, że ja zakładam, że mogę nie mieć racji.
Mówiąc o tworzeniu miałam na myśli ciągłe Jego działanie we mnie, zmienianie mnie, i tak dalej.
Ale jak chodzi o samo stworzenie mnie jako człowieka, to oczywistym jest, że Bóg współdziałał z moimi rodzicami Uśmiech To piękna sprawa, kiedy Bóg dzieli się "umiejętnością" powoływania do życia z człowiekiem.

Cytat:Jesteś pewna? Może przejdę reinkarnację? Co wtedy? Tylko nie mów "bo ja znam Boga żywego".
Wtedy bym Ci współczuła, bo los reinkarnowanych wydaje się być bardzo smutny Oczko
A poważnie mówiąc: czy Ty zakładając, że możesz nie mieć racji, bierzesz też pod uwagę możliwość, że być może rzeczywiście ktoś inny doświadczył tego Boga, Który jest prawdziwy? Że to, że Ty nie doświadczyłeś i sobie zakładasz to, co Ci się podoba, nie znaczy, że nikt inny na całej ziemi również nie doświadczył? Uśmiech

Cytat:Mam rozumieć, że ci czyści to katolicy, a brudni to cała reszta?
A mówiłam, że to tylko jeden z przykładów, który ma zobrazować pewien psychologiczny mechanizm.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
03-05-2010 12:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Bremes Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 139
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #29
 
Cytat:Dyskryminacja cudzej religii.

Jak ktoś obraża katolików to nazywa się to dyskryminacją katolików. Jak katolicy kogoś obrażają to nazywa się to głoszeniem słowa bożego.

Cytat:Nie tyle "problem ze sobą", ile myślę, że w pewnym momencie zorientowałeś się, że Twoja wiara i Twoje życie do siebie nie przystają.

Źle myślisz, moja wiara i życie się bardzo dobrze zgadzają.

Cytat:Były dwa wyjścia - zmienić życie (trudne), albo zmienić wiarę (łatwe, ale wymaga zagłuszenia tego, co w głębi serca dobrze wiesz).

Po co szukać wyjście, jeśli obecny stan jest bardzo zadowalający?

Cytat:Mają taką wartość, jak argument osoby mówiącej, że naprawdę widzi kolory i je rozróżnia. Spróbuj je opisać komuś, kto nie widzi, spróbuj udowodnić. Jak opiszesz żółć koloru żółtego, albo czerwień czerwonego? Jak udowodnisz?

Nie da się udowodnić ani opisać.

Cytat:Masz na to jakieś argumenty? Uśmiech

Mam, ale to nie jest temat naszej rozmowy.

Cytat:Mówiąc o tworzeniu miałam na myśli ciągłe Jego działanie we mnie, zmienianie mnie, i tak dalej.

A skąd wiesz, że to Bóg? Może robi to szatan, w którego katolicy tak namiętnie wierzą?

Cytat:Osoba, której szczęście polega na chwilowym samozadowoleniu musi być w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwa Uśmiech Jeżeli Twoje szczęście opiera się na zewnętrznych czynnikach, to czy nie jest chwiejne? Zmieni się "wiatr", sytuacja życiowa, a Ty swoje szczęście utracisz...?

Pokaż mi fragmenty, gdzie mówiłem coś o "chwilowym samozadowoleniu" i opieraniu szczęścia na "zewnętrznych czynnikach".

Cytat:Wtedy bym Ci współczuła, bo los reinkarnowanych wydaje się być bardzo smutny Oczko

Mi tam się na ziemi podoba i z chęcią bym wrócił tutaj po śmierci. Nasz świat jest przecież wspaniałym miejscem i po cholerę go opuszczać?

Cytat:A poważnie mówiąc: czy Ty zakładając, że możesz nie mieć racji, bierzesz też pod uwagę możliwość, że być może rzeczywiście ktoś inny doświadczył tego Boga, Który jest prawdziwy? Że to, że Ty nie doświadczyłeś i sobie zakładasz to, co Ci się podoba, nie znaczy, że nikt inny na całej ziemi również nie doświadczył? Uśmiech

Oczywiście, że jest możliwe, że doświadczył, ale równie dobrze może kłamać. Dlatego przyjmowanie tego jako argument jest nielogiczne.

<cenzura> Tutaj był link do bardzo pouczającego i głębokiego tekstu, niestety nie zgadzał się z jedynie słuszną prawdą i musiał zostać usunięty.
03-05-2010 15:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #30
 
Bremes napisał(a):
Cytat:Dyskryminacja cudzej religii.

Jak ktoś obraża katolików to nazywa się to dyskryminacją katolików. Jak katolicy kogoś obrażają to nazywa się to głoszeniem słowa bożego.

Cytat:Nie tyle "problem ze sobą", ile myślę, że w pewnym momencie zorientowałeś się, że Twoja wiara i Twoje życie do siebie nie przystają.

Źle myślisz, moja wiara i życie się bardzo dobrze zgadzają.

Cytat:Były dwa wyjścia - zmienić życie (trudne), albo zmienić wiarę (łatwe, ale wymaga zagłuszenia tego, co w głębi serca dobrze wiesz).

Po co szukać wyjście, jeśli obecny stan jest bardzo zadowalający?

Cytat:Mają taką wartość, jak argument osoby mówiącej, że naprawdę widzi kolory i je rozróżnia. Spróbuj je opisać komuś, kto nie widzi, spróbuj udowodnić. Jak opiszesz żółć koloru żółtego, albo czerwień czerwonego? Jak udowodnisz?

Nie da się udowodnić ani opisać.

Cytat:Masz na to jakieś argumenty? Uśmiech

Mam, ale to nie jest temat naszej rozmowy.

Cytat:Mówiąc o tworzeniu miałam na myśli ciągłe Jego działanie we mnie, zmienianie mnie, i tak dalej.

A skąd wiesz, że to Bóg? Może robi to szatan, w którego katolicy tak namiętnie wierzą?

Cytat:Osoba, której szczęście polega na chwilowym samozadowoleniu musi być w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwa Uśmiech Jeżeli Twoje szczęście opiera się na zewnętrznych czynnikach, to czy nie jest chwiejne? Zmieni się "wiatr", sytuacja życiowa, a Ty swoje szczęście utracisz...?

Pokaż mi fragmenty, gdzie mówiłem coś o "chwilowym samozadowoleniu" i opieraniu szczęścia na "zewnętrznych czynnikach".

Cytat:Wtedy bym Ci współczuła, bo los reinkarnowanych wydaje się być bardzo smutny Oczko

Mi tam się na ziemi podoba i z chęcią bym wrócił tutaj po śmierci. Nasz świat jest przecież wspaniałym miejscem i po cholerę go opuszczać?

Cytat:A poważnie mówiąc: czy Ty zakładając, że możesz nie mieć racji, bierzesz też pod uwagę możliwość, że być może rzeczywiście ktoś inny doświadczył tego Boga, Który jest prawdziwy? Że to, że Ty nie doświadczyłeś i sobie zakładasz to, co Ci się podoba, nie znaczy, że nikt inny na całej ziemi również nie doświadczył? Uśmiech

Oczywiście, że jest możliwe, że doświadczył, ale równie dobrze może kłamać. Dlatego przyjmowanie tego jako argument jest nielogiczne.

Tak pokrótce i po kolei, bo już mi się troszkę nie chce... Oczko
1) W przystawaniu do siebie życia i wiary nie miałam na myśli obecnego stanu, ale w zasadzie nieważne.
2) Skoro nie da się udowodnić, ani opisać, to może należy zacząć wyśmiewać widzących kolory jako "posługujących się sloganami", "nie widzących innych możliwości od jedynie słusznej wiary w istnienie kolorów" i tak dalej?
3) No właśnie... jaki jest temat tej rozmowy? Chętnie jednak usłyszałabym te argumenty Uśmiech
4) Skąd wiem, że robi to Bóg :arrow: po owocach. Królestwo wewnętrznie skłócone się nie ostoi, dobre drzewo nie może dawać złych owoców, i tak dalej.
5) Chwilowe samozadowolenie i zewnętrzne czynniki :arrow: to wynika z definicji szczęścia jako zadowolenia z teraźniejszości i braku strachu o przyszłość.
6) Czy więc zawsze zakładasz, że póki nie masz dowodów na prawdziwość, to masz do czynienia z kłamstwem? Jakie zatem masz dowody na prawdziwość boga wymyślonego przez Ciebie? Uśmiech

7) Czy podejmiesz wyzwanie? Uśmiech Mówisz, że szukasz prawdy, że codziennie to robisz. Nie będziesz więc bał się ujrzeć cudów dokonywanych przez Jezusa - uzdrowień, uwolnień, Jego namacalnego działania. Skoro szukasz prawdy i nie boisz się w jej stanąć, to zapraszam Cię na Eucharystię z modlitwą o uzdrowienie w sobotę 15 maja do częstochowskiej archikatedry. Rozpoczęcie o godz. 16.00.

8) dzięki za usunięcie linku. Much better.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
03-05-2010 15:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości

Wróć do góryWróć do forów