Drizzt, tak mi się nasuwa na myśl...
W kwestii istnienia Boga katolikom zwykle się mówi: "to wy twierdzicie, że Bóg istnieje, więc to wy udowadniajcie, my nie musimy, bo nie można udowodnić, że czegoś nie ma, dowodzenie należy do drugiej strony".
Kiedy natomiast chodzi o udowadnianie istnienia jakiejś fantazyjnej 'bioenergii' - nikt się nie kwapi, żeby spróbować. To co, tym razem zasady się odwracają i znowu to my, katolicy, mamy udowadniać? Tym razem, że bioenergii nie ma?
Dosyć przewrotna to logika.
[ Dodano: Pią 05 Lut, 2010 19:13 ]
Jeszcze jedno spostrzeżenie:
Cytat:Możliwe wyjaśnienia? Albo homeopatia nic w sobie nie ma, prócz efektu placebo (medycyna tradycyjna ma rację), albo też działa w jakiś sposób, którego medycyna nie rozumie (homeopaci mają rację).
Jest jeszcze trzecia możliwość:
Naukowo rzecz ujmując homeopatia naprawdę nie ma prawa działać, więc medycyna tradycyjna, zajmująca się badaniem substancji homeopatycznych od strony wpływu zawartości próbki na organizm człowieka, nie popełnia żadnego błędu, natomiast eksperymenty wykazują, że jednak homeopatia - przynajmniej czasami - w jakiś sposób działa, mimo, że "nie ma prawa" (i nie jest to efekt placebo, jeżeli działa również na noworodkach - znam taki przykład, ale może to przypadek, należałoby zbadać sprawę).
Wtedy jak ulał pasuje pogląd czysto katolicki
Ale katolików nikt nie słucha. Zwykle zamyka się im usta, a dopiero po szkodzie okazuje się, że Kościół miał jednak rację. Jak w przypadku Terri Schiavo... (patrz:
http://wiadomosci.onet.pl/2124208,441,le...,item.html ) Sorry, luźne skojarzenie.