Ankieta: Czy uważasz iż spowiedź podczas Eucharystii jest....
Negatywna, - bo penitent nie uczestniczy w przeżywaniu Liturgii, lecz stoi w "ogonku" do konfesionału.
Pozytywna, - gdyż nigdy nie jest za późno na Sakrament pojednania.
Spowiadać tylko przed Eucharystią.
[Wyniki ankiety]
 
Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Spowiedź podczas Eucharystii jest szkodliwa, czy też nie !.
Autor Wiadomość
Wojtek37 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 1,321
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #31
 
omyk napisał(a):Nie, nie jest bezsensowne Uśmiech
Skoro uważasz, że wymiar społeczny jest w tym momencie ważniejszy od tajemnicy spowiedzi, to czemu nie pójdziesz i nie wyspowiadasz się kapłanowi przed tłumem ludzi? Sakrament pokuty nie jest dla męczenników, którzy w imię gruntowania właściwego pojęcia wspólnoty sami spalają się miłością braterską (albo częściej wstydem), tylko dla słabych, dla słabeuszy! Uśmiech Dla chorych. Dla mających się źle. Dla tych, których myśl o tym, że sąsiad mógłby usłyszeć, przyprawia o zawrót głowy.

O ile pamiętam, to w początkach Kościoła spowiedź była sprawowana publicznie przed całym zgromadzeniem, więc nie przesadzajcie bo i tak mamy szczęście.

"Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy".
Św. Jan Kasjan
08-02-2010 09:15
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #32
 
Wojtek37 napisał(a):O ile pamiętam, to w początkach Kościoła spowiedź była sprawowana publicznie przed całym zgromadzeniem, więc nie przesadzajcie bo i tak mamy szczęście.

Widzisz, Wojtek, ja z tej samej przesłanki wyciągam nieco inne wnioski. Skoro i tak Kościół odszedł od tradycyjnej formy spowiedzi (publicznej), to nie ma sensu na siłę szukać jakichś powiązań, np takich, że przy konfesjonale jest tylko ograniczona prywatność. Bądźmy zimni lub gorący - jeśli już KK odeszło w stronę spowiedzi osobistej, prywatnej, to bądźmy konsekwentni i nie bójmy się ulepszeń w tym kierunku - zapewnienia jak największej prywatności. Po prostu, jak się poszło w jedną stronę, to nie ma sensu oglądać się za siebie i pozostawać w półkroku, ale trzeba zrobił pełny krok - i postarać się, by ten krok był jak najlepiej dopracowany.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
08-02-2010 09:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #33
 
W kontekście odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie proponuję również zapoznanie sie z poniższym tekstem. (napisanym już wiele lat temu, ale - skorzystam z gotowca z braku czasu.) Myślę, że dla wzajemnego zrozumienia warto zapoznać się również z tym tekstem, który trochę usiłuje odpowiedzieć na pytanie czym jest Eucharystia.

Cytat:Wielką wartością było dla mnie, gdy wchodziłem na drogę wiary i nawrócenia, odkrycie Eucharystii. Czym jest i skąd się wzięła.
Zaskoczeniem był fakt, że nasza chrześcijańska Eucharystia swoimi źródłami sięga pomroki dziejów. Czasów jeszcze przedjudaistycznych. Tysiące lat wstecz. Że początek ma w święcie wiosny. Pogańskim święcie. Kiedy to ludzie obserwując niezrozumiałe dla nich zjawiska natury, roczny cykl przyrody, zaczęli odczuwać radość z wiosennego przesilenia. Ze zwycięstwa wiosennego nowego życia nad zimową śmiercią. Przypisywali temu wymiar magiczny i nadprzyrodzony. Tworzyli pewne ryty; np w celu zapewnienia dobrego roku, obfitego w plony, poświęcali swoim bóstwom pierwociny zbóż, placki zbożowe, młode wino, czy pierworodne zwierzę - często koziołka lub baranka. Wejścia do swoich szałasów malowali krwią ofiarnego zwierzęcia, aby zapewnić sobie przychylność bogów.
Taki to lud z podobnymi mniej więcej zwyczajami wiosennymi upatrzył sobie Prawdziwy Stwórca, aby dokonać z nimi Historii Zbawienia. Zbawienia od niszczycielskiego grzechu. Zbawienia od niemożności kochania spowodowanej egoizmem. Zapragnął aby byli szczęśliwi i wraz z nimi, a może poprzez nich cała ludzkość uwikłana w wojny, chęć posiadania, żyjąca w ciągłym lęku przed śmiercią, bez znajomości Boga i Jego Przeogromnej Miłości.
Zaczął ten lud wychowywać. Stopniowo, łagodnie, wchodząc w ich pogańskie, dzikie zwyczaje, delikatnie kierując ich w stronę prawdy i miłości. Niczego nie narzucał z góry, jedynie pomagał im w przeróżny sposób. Objawiał im swoje prawdziwe oblicze etapami, w miarę jak rosła ich zdolność rozumienia Go.
Bóg spojrzał na nich gdy byli niezorganizowanym tłumem niewolników w mocarstwie o największym podówczas znaczeniu - Egipcie. W pocie i głodzie, pogardzie i beznadziejności wyrabiali cegły z gliny i słomy. Nie mieli żadnych praw, większa kara groziła za zabicie zwierzęcia niż członka tego ludu - Hebrajczyka. Bóg spojrzał na ich poniżenie i zlitował się nad nimi. Mocarną ręką wybawił ich z niewoli i wyprowadził na wolność. Ze śmierci do życia. To wydarzenie musiało od razu im się skojarzyć z ich wiosennymi zwyczajami. Zwłaszcza że Bóg, aby Mu zaufali, dał im znaki zrozumiałe dla nich. Mieli upiec chleby na drogę, przaśne, bo nie było czasu na fermentację i wyrośniecie. Mieli zabić i upiec baranka, młodego, w sile wieku, bez skazy, jego krwią wymalować odrzwia swoich namiotów, jako znak rozpoznawczy dla anioła śmierci. Pierworodni tych co nie mieli wymalowanych drzwi - czyli Egipcjan - wyginęli. Hebrajczycy w pośpiechu opuścili Egipt ścigani przez wojska władcy kraju - faraona. Bóg otworzył przed nimi Morze Czerwone, aby przez nie przeszli i zatopił w jego wodach ich prześladowców. Odczuli potegę Pana. Byli wolni. Ku jego czci śpiewali pieśni pochwalne. Błogosławili Go. Na pamiątkę Wyjścia z Egiptu zaczęli co roku świętować to wydarzenie wraz ze znakami (chleby, baranek itp.) pomagającymi im rozpamiętywać tę Paschę, czyli życiodajne przejście Boga, ze śmierci niewoli przywołującego do życia w wolności. I Paschę tę świętują do dzisiaj. Oczywistą rzeczą jest, że Pascha świętowana po wybawieniu z Egiptu wygladała inaczej niż ta z epoki niewoli babilońskiej, a jeszcze inaczej w czasach Chrystusa czy dzisiaj. Ich zwyczaje ulegały ewolucji w miarę jak wzrastało zrozumienie Boga. Krwawe ofiary z czasem zastąpiły ich symbole. Przykładowo, barana zastąpił jego udziec, krew zastąpiło wino itp.
W czasach Jezusa rozwój Paschy osiągnął szczyt. Stała się etycznym świętem rodzinnym. Zawsze jednak centrum Paschy stanowiło spożywanie przaśnego chleba jako symbolu niewoli i udręczenia w Egipcie oraz Kielicha Zbawienia jako symbolu wyzwolenia, jako krwi baranka paschalnego, znaku wyjścia z niewoli i wejścia do Ziemi Obiecanej. Oczywiście były tam również jeszcze inne znaki: haroset, czyli czerwone ciasteczka z cynamonem - na pamiątkę wyrabianej w Egipcie cegły, gorzkie zioła - symbolizujące gorzki smak niewoli, woda, ocet itd. Świętowano całą noc. Jedzono, pito wino, dużo się modlono, tzn błogosławiono Boga przed każdą kolejną czynnością. Opowiadano również dzieje "Wyjścia" i interwencje Boga w historii. Uobecniano w ten sposób tamte wydarzenia. Dorośli w tę noc swoją wiarę przekazywali dzieciom poprzez odpowiednią katechezę z omówieniem Paschy i jej wartości. Punktem szczytowym tego nocnego zgromadzenia było wzniesienie tzw. Kielicha Błogosławieństwa i modlitwy wykonane w trakcie tego rytu.
Jezus Chrystus w Wielki Czwartek przeżywa wraz z uczniami taką właśnie Paschę. Jest prawowiernym Żydem i nie do pomyślenia byłoby gdyby tego nie zrobił. Zresztą cała ta historia zapowiada właśnie ten moment i to co nastąpi w najbliższych dniach.
Jezus sprawuje tę Paschę jako Wielki Liturg, jako ten do którego odnoszą się zapowiedziane wcześniej znaki. Celebruje wszystko dokładnie, zgodnie z sederem (rytuałem paschalnym). Nadaje jednak wszystkiemu nową treść.
Gdy dochodzi do momentu spożywania i błogosławienia chleba (zazwyczaj robi to głowa domu - przewodniczący zgromadzenia) Jezus bierze go w ręce i odmówiwszy błogosławieństwo, łamie i daje uczniom mówiąc: "bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje" (Mt 26,26). Pan Jezus nie wprowadza tu nic nowego, „wchodzi” natomiast w bardzo stary zwyczaj. Robi to, co od wieków czynią tej nocy wszyscy Żydzi. Jednak nadaje temu znakowi nowy wymiar. Mówi, że to już nie jest ten chleb udręczenia, który do tej pory spożywali ale, że teraz jest to Jego Ciało, które za nich będzie udręczone i połamane. I ten właśnie chleb będą spożywać na wieczną pamiątkę.
Następnie przychodzi moment gdy gospodarz podnosił w górę Kielich Błogosławieństwa. Jezus czyni dokładnie to samo. Odmówiwszy modlitwę dziękczynną, błogosławiąc Boga za ten kielich radości i wyzwolenia, za ten kielich wejścia do Ziemi Obiecanej, kielich z winem oznaczającym również krew baranka, dzięki której Hebrajczycy ocaleli przed śmiercią w Egipcie, mówi: "Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" (Mt 26,27). Znowu nadaje znakowi nową treść. Teraz jest to kielich radości, dający oczyszczenie wejściu do naszego ciała, jakim są nasze usta. Broni przed śmiercią, grzechem, nieprzyjacielem (demonem), zupełnie jak w Egipcie. To wszystko w pełni zrealizowało się w krzyżu i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał abyśmy mieli życie wieczne, abyśmy mogli żyć w wolności dzieci bożych. Abyśmy nie wchodzili w niszczący nas grzech. Chleb oznacza śmierć i ofiarę, wino zmartwychwstanie i wolność.
Nasza Eucharystia jest wielkim hymnem dziękczynienia za wszystkie te cudowne i wspaniałe rzeczy które Bóg uczynił też i dla nas. Hebrajczycy po przejściu przez Morze Czerwone również hymnem błogosławili Boga za wybawienie. Eucharystia nieprzypadkowo poprzedzana jest liturgią słowa, która uobecnia Boga w naszym życiu. Powielany jest tu również rytuał paschy żydowskiej.
Liturgia wigilii paschalnej, wielkanocnej, jest matką wszystkich Eucharystii. Jest potężnym przejściem Pana dającym życie. Jest wielkim wydarzeniem liturgicznym powielanym każdej niedzieli. Eucharystia jest małą Paschą której szczytem jest właśnie Liturgia Wigili Paschalnej. Kościół pierwotny sprawował ją całą noc, wtedy był również czas na chrzty katechumenów, czyli tych co pragnęli włączyć się we wspólnotę Kościoła (tak jak Hebrajczycy poprzez „chrzest” w M. Czerwonym przeszli z niewoli do wolności stając się ludem bożym - Kościołem. Jezus też poprzez swój chrzest krwi odkupił swój lud, a z wody która wypłynęła z Jego boku (po ugodzeniu włócznią przez żołnierza) narodził się nasz Kościół. Dlatego woda i chrzest ma tak olbrzymie znaczenie w liturgii wielkanocnej, którą z czasem z przyczyn technicznych rozdzielono na kilka dni: Triduum Paschalne i ranną mszę - rezurekcyjną, w Wielką Niedzielę. Ale zawsze jest to jeden ciąg liturgiczy.
To odkrycie czym jest Eucharystia, czym jest Liturgia Paschalna, miało dla mnie przełomowe znaczenie. Pełniejsze jej zrozumienie zainicjowało mnie do drogi ku wierze. Do rozsmakowania się w Jezusie Chrystusie.
Ten szkic powyżej przedstawiony w schematyczny i ubogi sposób, z racji braku miejsca i chęci niezanudzenia czytelnika, absolutnie nie wyczerpuje tematu. Jego głębia jest w rzeczywistości o wiele bardziej szersza i bogata. Nie sposób ująć go na jednej stronie gazety w niskich lotów felietonie. Można tylko powtórzyć za Maryją: "Uwielbia dusza moja Pana mego moc, raduje się me serce w Bogu Zbawcy mym... Bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmogący. Jego imię jest Święte."(Łk 1,46 - 49) I tym hymnem uwielbienia - „Magnificatem” spróbować oddać sens uczestnictwa w tym wielkim wydarzeniu jakim jest Eucharystia.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
08-02-2010 09:30
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #34
 
Sant
Potrzebne jest tutaj źródło tego tekstu. jeśli jest jakiś autor to autora. Uśmiech

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
08-02-2010 09:52
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #35
 
O.K. - Sant

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
08-02-2010 10:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #36
 
Cytat:O ile pamiętam, to w początkach Kościoła spowiedź była sprawowana publicznie przed całym zgromadzeniem, więc nie przesadzajcie bo i tak mamy szczęście.
Wojtek:
1) ja nie występuję w liczbie mnogiej Uśmiech
2) nie musisz nastawiać się na obronę - nie jesteś atakowany

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
08-02-2010 11:51
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #37
 
Jeszcze dla jasności- Ja nie proponuję żadnych spowiedzi publicznych. Po prostu- jeśli w parafii (niekoniecznie w małych wspólnotach) organizuje się np. raz na miesiąc (może być w pierwszy piątek miesiąca) liturgię pokutną, czy pojednania, to może wyglądać w ten sposób: kilka czytań nawołujących do nawrócenia, mogą być jakieś komentarze lub wprowadzenia pomagające w zrozumieniu proklamowanego Słowa. Pomiędzy nimi pieśni o wydźwięku pokutnym i na koniec Ewangelia z homilią sumującą lit. Słowa.
Potem dajmy na to adhortacja, spowiedź ogólna, zachęta do spowiedzi usznej i penitenci siedzą w ławkach oczekując na wolne miejsce przy spowiedniku (najlepiej kilku.) Bez kolejek, podchodzą do spowiednika i na oczach zgromadzenia spowiadają się indywidualnie po cichu. W międzyczasie organista czy kantor, lub np chórek śpiewa pieśni pokutne. Po skończonej spowiedzi akt dziękczynny, radosna pieśń i błogosławieństwo Przewodniczącego. I jest w ten sposób zachowana tajemnica spowiedzi i ukazanie wymiaru społecznego tego aktu.
Kilka razy uczestniczyłem w mniej więcej takich liturgiach organizowanych dla całej parafii.
Oczywiście tym co nie mogą być, należałoby zapewnić możliwość wyspowiadania się kilka minut przed eucharystią.
Nie widzę problemu, tylko trochę "chcenia" Szczęśliwy - ale ten post napisałem tak dla jasności, bo mam wrażenie że z wcześniejszych wynikły pewne nieporozumienia. Uśmiech
W wolnej chwili (dłuższej - nie mam gotowca :mrgreen: ) spróbuję przybliżyć trochę, jak to wyglądało w Kościele pierwotnym, o czym później trochę zapomniano i stąd wzięły się pewne nieporozumienia. Acha- konfesjonały zostały wprowadzone dopiero w XVIw. po Soborze Trydenckim. Przez ponad półtora tysiąca lat Kościół obywał się bez nich. Nie są wymogiem kanonicznym. Oczywiście nic nie mam przeciw konfesjonałom. Ukazuję tylko pewną alternatywę. Bo można wyżej opisaną Liturgię np zorganizować, w ten sposób, że spowiednicy stoją lub siedzą na krzesłach pośrodku zgromadzenia. Ale w ten sposób w Kościele masowym jest trudniej, bo przecież zazwyczaj stoją ciężkie ławki w kilku szeregach.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
08-02-2010 14:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #38
 
Hmmm, tylko widzisz, Sant, z tego, co widzę, mowa jest o dwu zupełnie różnych rzeczach. Ty mówisz o "masowym" spowiadaniu w specjalnie do tego przeznaczonym dniu, w specjalnych warunkach. Tu natomiast mowa jest o spowiedzi na mszy, gdy z jednej strony wokół konfesjonału jest na tyle głośno, że często trzeba mówić głośniej, a z drugiej - na tyle cicho, że mogą słyszeć Twoje grzechy ludzie siedzący/stojący w pobliżu konfesjonału (przykład miałem w dzieciństwie - kościół był tak zorganizowany, że konfesjonał był jakiś metr od ostatnich ławek, a wokół niego stali ludzie - na bardziej obleganych mszach).

Na mszy, o której mówisz, można tak dopasować warunki, łącznie np z głośnością śpiewów/organów, by zapewnić prywatność wyznania, jednocześnie bez konieczności prywatności samego aktu.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
08-02-2010 15:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #39
 
Drizzt napisał(a):Hmmm, tylko widzisz, Sant, z tego, co widzę, mowa jest o dwu zupełnie różnych rzeczach. Ty mówisz o "masowym" spowiadaniu w specjalnie do tego przeznaczonym dniu, w specjalnych warunkach. Tu natomiast mowa jest o spowiedzi na mszy, gdy z jednej strony wokół konfesjonału jest na tyle głośno, że często trzeba mówić głośniej, a z drugiej - na tyle cicho, że mogą słyszeć Twoje grzechy ludzie siedzący/stojący w pobliżu konfesjonału
Ale pytanie brzmi - czy spowiedź podczas Eucharystii jest szkodliwa czy też nie.
Ja, jako że jestem za spowiedzią podczas mszy św. tylko w wyjątkowych sytuacjach, podaję rózne warianty jak tego uniknąć i piszę czemu nie jestem zwolennikiem takich praktyk.
Drizzt napisał(a):Na mszy, o której mówisz, można tak dopasować warunki, łącznie np z głośnością śpiewów/organów, by zapewnić prywatność wyznania, jednocześnie bez konieczności prywatności samego aktu.
I wcale nie mówię o mszy, tylko o specjalnej liturgii pokutnej, a to jest różnica zasadnicza. Nie myl pojęć.
Wg mnie - po prostu- Eucharystia, to nie jest generalnie czas na spowiedź indywidualną. Jak mawiał pewien mędzrzec ze St T. - Kohelet (3, 1-15) każda rzecz ma swój czas- jest czas rodzenia i umierania, czas sadzenia i czas zbierania
czas zabijania i uzdrawiania, czas burzenia i czas budowania...jest czas mówienia i czas milczenia, czas żałowania i czas odnawiania, czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i pojednania...

dodam- czas żałowania za grzechy (nawrócenie i spowiedź) i czas radowania sie z ich odpuszczenia i przebaczenia, dziękczynienia Bogu (Eucharystia)

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
08-02-2010 16:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #40
 
Hmmm, to w takim kontekście to inna sprawa. Może rzeczywiście miałoby to spory sens, aby specjalna msza (czy liturgia, jakkolwiek) była przeznaczona na spowiedź. Choć pojawiaja się tu kilka problemów:

1. Czas. Zauważ, że nie każdy miałby czas stawić się na jedną konkretną godzinę w jednym konkretnie dniu w miesiącu. Niestety, obecnie wielu ludzi jest zapracowanych, i, choć nie mają całego czasu zapełnionego, to akurat w dzień X o godzinie Y mogą nie móc przyjść.

Ewentualne rozwiązanie: zrobić takie coś nie raz w miesiącu, a raz w tygodniu, najlepiej w dzień niepracujący - sobotę.

2. Zauważ też, że gdyby spowiedź przed mszą (lub w czasie mszy) zamienić na jeden termin w miesiącu, to mogłoby to nie mieścić się w jakichś sensownych ramach czasowych - powód: natłok ludzi.


Tak więc, choć sam pomysł uważam za sensowny, to należałoby być bardzo rozważnym i przewidującym w sposobie jego wprowadzania w życie.

PS. Ponadto, gdyby takie spotkania spowiednicze miały zastąpić konfesjonały, możliwe byłyby problemy, które wymieniłem powyżej. Z kolei, gdyby miały być z konfesjonałami równoległe, mogłoby się zdarzyć, że przyciągałyby raczej skąpą grupę ludzi - bo każdy wybierałby starą, "normalną" metodę.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
08-02-2010 17:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #41
 
Z tym konfesjonałem... Nie jest wymogiem, ale jest zalecany Oczko KPK mówi, że spowiedzi nie należy przyjmować poza konfesjonałem, z wyjątkiem uzasadnionej przyczyny.

Mnie też podoba się pomysł nabożeństwa takiego, jak opisałeś. Podobne nabożeństwo pokutne można spotkać na różnego rodzaju rekolekcjach. W parafii to pewnie trudniejsze do zorganizowania, ale możliwe.

Nie można natomiast na pewno zmienić codziennych dyżurów w konfesjonale na jeden czy nawet kilka terminów w miesiącu.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
08-02-2010 20:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Wojtek37 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 1,321
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #42
 
omyk napisał(a):
Cytat:O ile pamiętam, to w początkach Kościoła spowiedź była sprawowana publicznie przed całym zgromadzeniem, więc nie przesadzajcie bo i tak mamy szczęście.
Wojtek:
1) ja nie występuję w liczbie mnogiej Uśmiech
2) nie musisz nastawiać się na obronę - nie jesteś atakowany

Ależ ja nie czuję się atakowany, lecz unaoczniłem,to co było kiedyś w Kościele kanonem. :mrgreen:

"Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy".
Św. Jan Kasjan
08-02-2010 21:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aleksab Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 530
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #43
 
hmmm.... wiecie ja patrze tez przez to z perspektywy mojej osoby .
Ten ojczulek na pewno ma racje , ale np. wiem po sobie ze spowiedź w czasie mszy św czasem się przydaje ponieważ ja na początku nie mam zamiaru przystępować ale mam czasem takie odchyły ze się reflektuje i jednak idę i w tedy mam jeszcze szanse ale to raczej na mszach w katedrze ( dzień wspólnoty i niedziela palmowa ) albo albo na tyskim wieczorze uwielbienia bo w parafii u nas jeżeli nie ma wcześniej ustawionej kolejki ze ktoś czeka to wraz z dzwonkiem na msze wychodzi z konfesjonału chyba ze kończy wcześniej zaczętą "robotę" xD

"Światłość Chrystusa musi być głoszona, musi dotrzeć do wszystkich, aby przez Ewangelię światło padło na życie ludzi, aby zrozumieli jego sens i umieli je przeżywać w nadziei, która rodzi pokój i głęboką radość."

X Franciszek Blachnicki

"Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał: Walcz, Kochaj, Cierp "
08-02-2010 21:53
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #44
 
Nie można powiedzieć, by spowiedź w czasie Mszy była szkodliwa, jednak księża odradzają, a proponują poza Mszą Świętą, z tego powodu, że w tym momencie miesza się dwa Sakramenty i wtedy mnie uczestniczy się w pełni ani w jednym, ani drugim. Wydaje mi się, że wtedy taka spowiedź jest traktowana nazbyt powierzchownie, zarówno przez penitenta, jak i kapłana, który może na przykład zakładać, że skoro komuś aż tak nie zależy na spowiedzi i nie znajduje na nią czasu w inny dzień, to również nie potraktuje tak do końca poważnie (aczkolwiek to zależy od księdza). Myślę, że aby naprawdę głęboko przeżyć ten Sakrament warto znaleźć czas kiedy indziej. Zatem jestem zdania, że nie szkodzi, ale przynosi mniej korzyści.
09-02-2010 17:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
sdms Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 310
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #45
 
Ja tylko wtrącę swoje 3 grosze Uśmiech
Drizzt napisał(a):Skoro i tak Kościół odszedł od tradycyjnej formy spowiedzi (publicznej), to nie ma sensu na siłę szukać jakichś powiązań, np takich, że przy konfesjonale jest tylko ograniczona prywatność. Bądźmy zimni lub gorący - jeśli już KK odeszło w stronę spowiedzi osobistej, prywatnej, to bądźmy konsekwentni i nie bójmy się ulepszeń w tym kierunku - zapewnienia jak największej prywatności. Po prostu, jak się poszło w jedną stronę, to nie ma sensu oglądać się za siebie i pozostawać w półkroku, ale trzeba zrobił pełny krok - i postarać się, by ten krok był jak najlepiej dopracowany.

Drizzt - Kościół nigdy nie odszedł od publicznego charakteru spowiedzi. Tak jak i w pierwszych wiekach, tak i obecnie spowiedź ma charakter publiczny, jednak sam akt wyznania grzechów odbywa się indywidualnie. Na Zachodzie po Vaticanum II zaczęto odchodzić od spowiedzi usznej na rzecz rozgrzeszenia wspólnotowego (wspomniane przez bodajże santa nabożeństwa pokutne, które tam nie kończą się spowiedzią indywidualną), przez co praktyka spowiedzi w wielu rejonach praktycznie całkowicie zanikła. Dzisiaj się często zwraca na to uwagę. Polscy księża niejednokrotnie doświadczali tego, że kiedy wyjeżdżali do pracy w parafii na Zachodzie to otrzymywali od proboszcza "pouczenie" w stylu: "Tylko niech mi ksiądz nie siada w konfesjonale, bo zaraz zaczną się kolejki ustawiać" (cytat chyba dosłowny był przytoczony kilka lat temu w art. w Gościu Niedzielnym albo w Liście - nie pamiętam). W tym samym artykule był podany przykład Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie, gdzie ci sami ludzie z Zachodu spotkali się niejednokrotnie po raz pierwszy w życiu z kolejkami do konfesjonałów (często prowizorycznych typu kratka+krzesło, a nawet często i bez kratki). Osobiście uważam, że właśnie w takich momentach jak masowe spotkania typu Lednica na przykład doskonale unaocznia się wspólnotowy charakter spowiedzi. Tam nikt nie patrzy na to, żeby szeptać, czy gdzieś się ukryć. Co prawda jest wyznaczone "pole spowiedzi", ale na Lednicy np. niejednokrotnie spotykałem się z księżmi spowiadającymi w alejkach między sektorami lub w narożnikach sektorów w otoczeniu tłumu ludzi. I często spotykane są obrazki, gdzie np. dorosły facet płacze na ramieniu księdza.

Wspólnotowy charakter spowiedzi nie polega na tym, że wyznaję swoje grzechy przed całą wspólnotą (i nigdy na tym nie polegał - tylko niektóre grzechy miały charakter publiczny), ale na tym, że przed wspólnotą uznaję swoją grzeszność i przed wspólnotą pokutuje (przy czym samo stanie w kolejce do konfesjonału jest formą pokuty). Takie zdarzenia jak opisane powyżej ten charakter realizują. Np. przykład dorosłego faceta płaczącego na ramieniu księdza - pokazuje jak głęboko grzech zniszczył tego człowieka (i niszczy każdego z nas) oraz jak wielkie jest Miłosierdzie Boże. To, że ludzie odchodzą od konfesjonału z uśmiechem i widać po nich niesamowitą ulgę, a później idą wielbić Boga tańcem i śpiewem jest świadectwem uzdrawiającej mocy tego sakramentu. Świadectwem realizującym się właśnie we wspólnocie.
22-02-2010 12:54
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów