sant napisał(a):Nie uważasz, że można ją zachować, ale wobec wspólnoty, niejako na jej oczach uznać się grzesznikiem? I wspólnota kościelna jest świadkiem jak Kościół podnosi cię z klęczek? Przy jednoczesnym zachowaniu spowiedzi usznej? Ja - jeśli chodzi o ścisłość właśnie tak czynię (w miarę możliwości) "spowiadam się kapłanowi przed tłumem ludzi" - i o to chodzi, robię to wprawdzie tylko do ucha spowiednika, ale wszyscy to widzą. Wg mnie to jest szalenie istotnie. Szyby stanowiłyby coś na kształt konfesjonałów w kształcie szaf, do których wchodzi ukradkiem penitent i nikt go nie widzi. Bo uważa, że jest to tylko sprawa między nim a Panem Bogiem. A to jest nieprawda. Grzesząc ranimy 2-go, cały Kościół i dlatego on powinien widzieć moje upokorzenie, skruchę i powrót na łono Kościoła. By móc mnie jeszcze bardziej kochać. Ba - przeżywać to razem ze mną, weselić się z tego powrotu. Szyby stanowią barierę, wprawdzie przezroczystą, ale jednak barierę.
Sant, myślę, że mocno tu naciągasz. Weź pod uwagę, że KAŻDY wie, co za tymi drzwiami jest, i co się tam odbywa. Nikt nie musi na własne oczy widzieć, jak wierny mówi swoje grzechy, potem wstaje i odchodzi, bo każdy wie, jaka jest "procedura". Zresztą, jeśli chodzi Ci tu o wymiar psychologiczny, to znając to, co się w konfesjonale dzieje, człowiek sam uzupełnia sobie resztę - czysta psychologia, mechanizm dopełnienia poznawczego.
Ponadto uważam, że nieco lawirujesz w półśrodkach, czyniąc je wartościami samymi w sobie. Jeśli już uznajemy, że spowiedź winna być przed całym Kościołem, i całemu Kościołowi, to trzymajmy się tej wersji. A jeśli chcemy wersję w jakikolwiek sposób "okrojoną" - wtedy nie dopisujmy jej znaczeń, których posiadać nie musi, i nie wartościujmy na "lepsze" i "gorsze". Sam Jezus mówił, by być albo gorącym, albo zimnym - więc warto by było tu też takim być - wóz lub przewóz.
EDIT:
Pamiętam też, że w którymś miejscu w Piśmie Świętym jest wzmianka, że jeśli człowiek zgrzeszy przeciw bliźniemu, niech idzie i jego (a nie Boga) prosi o wybaczenie. A jeśli zgrzeszy przeciw Bogu (bluźnierstwo etc), niech zamknie się SAM w sowim domu, i błaga Boga, by wybaczył mu grzech.
Uczciwie mówię - nie pamiętam, skąd ten tekst, jednak pewien jestem, że znajduje się w Biblii (jeśli ktoś wie, proszę o uzupełnienie).
Cytat ten w ogóle wyklucza jakąkolwiek spowiedź postronnemu człowiekowi (również przez pośrednika w postaci księdza).