Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gdy ktoś stracił wiarę i chce ją odzyskać?
Autor Wiadomość
Terebint Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 360
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #46
 
Annnika napisał(a):Osoba podpisująca się jako Katolik jest lefebrystą. Wiec to co on pisze to trzeba tak przez sitko.
A więc wiara nie jest łaską? Czy można jej się jakoś wyuczyć?

Annnika napisał(a):Po pierwsze zastanów sie czym dla ciebie jest wiara... potem bedzie czas na kolejn ykrok Oczko
Tak naprawdę jest to trudne pytanie, ale spróbuję na nie odpowiedzieć. Myślę, że wiara wiąże się z zaufaniem do Boga. I oto właśnie chyba chodzi. Nie potrafię zaufać Bogu. Pamiętam moje modlitwy, gdy byłem kilkanaście lat młodszy. Były pełne ufności do Stwórcy, pełne uśmiechu, bądź łez, gdy cierpiałem. Moje modlitwy były kiedyś bardzo żywe. Po prostu czułem/wiedziałem, że rozmawiam z Bogiem. Teraz - owszem - wierzę w Boga, lecz mam mnóstwo wątpliwości. Nie wierzę, aby Bóg mnie słuchał. Nie czuję tego w sercu. Teraz, gdy się modlę zastanawiam się, czy to modlitwa, czy pogaducha do białej ściany. Kiedyś, gdy byłem mały kochałem Boga bezpretensjonalnie. Gdy dojrzałem, zacząłem zastanawiać się nad życiem, nad całym przekleństwem człowieczeństwa, o tych wszystkich wojnach, holocaustach, głodujących, bitych i mordowanych... to zacząłem wątpić w miłość Bożą. Nie potrafię Bogu zaufać, odbudować miłości do niego. Bo jeśli tylu ludzi na świecie nie wysłuchuje, to dlaczego akurat miałby wysłuchać mnie?
07-10-2006 13:36
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ela Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 705
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #47
 
Terebint napisał(a):Teraz, gdy się modlę zastanawiam się, czy to modlitwa, czy pogaducha do białej ściany

to tak jak wiekszosc ludzi.

Terebint napisał(a):Pamiętam moje modlitwy, gdy byłem kilkanaście lat młodszy. Były pełne ufności do Stwórcy, pełne uśmiechu, bądź łez, gdy cierpiałem. Moje modlitwy były kiedyś bardzo żywe. Po prostu czułem/wiedziałem, że rozmawiam z Bogiem.

i to dla Ciebie jest ratunek. Pamietasz, ze Bog byl przy Tobie, wiec wiesz, ze jest, istnieje, wiec wierzysz. Reszta odczusc to nasza nedzna ludzka pycha, ktora chce wszystko pojac sama.

Prosimy Ci?, Panie Bo?e, niech w niebie wspiera nas modlitwa twojej m?czennicy Pauliny, aby zawsze wspomaga?o nas or?downictwo tej, któr? na ziemi otaczamy wielk? czci?. Amen.
07-10-2006 15:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #48
 
Wiara jest łaską. Ale z łaską trzeba nauczyć się współpracować. Trzeba CHCIEĆ. Jeśli ktoś jest poszukujacy, Bóg na pewno go "znajdzie". I na pewno nie zostawi bez wsparcia kogoś kto Go nie zna... A więc każdy ma sznansę i okazję w życiu aby poszukującym się stać Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
07-10-2006 17:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #49
 
Enetel napisał(a):Pozwolicie, ze odkopie ten temat...

Ogolnie - jakie macie rady dla osob, ktore przez pewien czas intensywnie i mocno wierzylo w Boga, ale pozniej kompletnie przestalo wierzyc lub maja kryzys wiary i nie moga sie podniesc ? I niekoniecznie z powodu wspomnianych juz tematow zgorszen powodowanych przez ksiezy, czy innych popularnych argumentow wysuwanych przeciwko Kosciolowi. Np. w moim przypadku bylo to tak, ze najpierw kladlem duzy nacisk na wszystkie spektakularne aspekty naszej religii - dary nadnaturalne, spoczynki itd. ktorych zreszta bylem swiadkiem na spotkaniach pewnej wspolnoty charyzmatycznej (ktora coraz czesciej zaczynam podejrzewac o silne zmierzanie w kierunku teorii wyznawanych przez Zielonoswiatkowcow). Podczas przerwy wakacyjnej, na ktorej spotkania tej wspolnoty sie nie odbywaly, przestalem trwac w wierze i latwo wrocilem do starych nalogow itd. Oczywiscie kilkakrotnie staralem sie powrocic do trwania w lasce uswiecajacej, ale raczej bez efektow. Przy okazji zaczalem coraz bardziej traktowac religie bardziej jako filozofie i styl zycia, coraz czesciej zaczynam myslec, iz wiara jest tylko pewna motywacja, ktora ma nas "przepchnac" przez to zycie. Wiem, ze to nie jest do konca prawda. No i teraz pytanie - jak wrocic ? Jak znalezc motywacje, zeby dalej walczyc z wszystkimi wadami, grzechami ? Wiem, ze spowiedz i komunia swieta jest duza pomoca. Ale ciagle nie moge sie pozbyc tego "spektakularnego" sposobu na wierzenie - czesto po spowiedzi mowilem sobie "no, teraz to musze wytrwac, Pan mi dopomoze" i praktycznie glupio myslalem, ze od teraz nie bedzie wogole problemow, przeciwnosci. Oczywiscie, wiem ze Bog caly czas pomaga, ale to wlasnie od czlowieka zalezy, czy tej pomocy chce... Wiec - co moze byc dla mnie motywacja, jak mam dazyc do trwalego powrotu do wiary, bycia aktywnym czlonkiem Kosciola ?

Ps. nie ukrywam, ze jestem strasznie mlody (tylko 16 lat na karku) wiec prawdopodobnie take kryzysy wiary sa normalne w moim wieku, no ale...
ja po prostu zacząłem myśleć czy to wszystko to prawda ...

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
08-10-2006 02:13
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #50
 
Terebint napisał(a):
Annnika napisał(a):Osoba podpisująca się jako Katolik jest lefebrystą. Wiec to co on pisze to trzeba tak przez sitko.
A więc wiara nie jest łaską? Czy można jej się jakoś wyuczyć?

Annnika napisał(a):Po pierwsze zastanów sie czym dla ciebie jest wiara... potem bedzie czas na kolejn ykrok Oczko
Tak naprawdę jest to trudne pytanie, ale spróbuję na nie odpowiedzieć. Myślę, że wiara wiąże się z zaufaniem do Boga. I oto właśnie chyba chodzi. Nie potrafię zaufać Bogu. Pamiętam moje modlitwy, gdy byłem kilkanaście lat młodszy. Były pełne ufności do Stwórcy, pełne uśmiechu, bądź łez, gdy cierpiałem. Moje modlitwy były kiedyś bardzo żywe. Po prostu czułem/wiedziałem, że rozmawiam z Bogiem. Teraz - owszem - wierzę w Boga, lecz mam mnóstwo wątpliwości. Nie wierzę, aby Bóg mnie słuchał. Nie czuję tego w sercu. Teraz, gdy się modlę zastanawiam się, czy to modlitwa, czy pogaducha do białej ściany. Kiedyś, gdy byłem mały kochałem Boga bezpretensjonalnie. Gdy dojrzałem, zacząłem zastanawiać się nad życiem, nad całym przekleństwem człowieczeństwa, o tych wszystkich wojnach, holocaustach, głodujących, bitych i mordowanych... to zacząłem wątpić w miłość Bożą. Nie potrafię Bogu zaufać, odbudować miłości do niego. Bo jeśli tylu ludzi na świecie nie wysłuchuje, to dlaczego akurat miałby wysłuchać mnie?


Wiara jest łaską i to daną za darmo każdemu, kto o nią prosi po przez modlitwę.
Jednak wiara nie przychodzi od razu, nie dostaje się jej w danej chwili na zasadzie : chcę to ją mam. Wiara rodzi się stopniowo a zaczyna się od małego ziarna, które może zasiać w nas słowo Boże, ponieważ wiara rodzi się ze słuchania, słuchania słowa Bożego, które ma ogromną moc, ponieważ jest słowem pochodzącym od Boga.
Gdy jesteśmy jeszcze w wieku dzieciecym to nad naszym rozwojem wiary dbają rodzice, którzy uczą nas modlitwy, że jest ona bardzo ważna, że jest to dialog z Bogiem, który nas kocha. Im jesteśmy starsi tym więcej pokus poznajemy, tym więcej pokus nas dotyka i niszczy w nas to, co jest bliskie Bogu. Szatan po przez te pokusy chce niszczyć to co stanowi łączność między człowiekiem a Bogiem, siejąc wątpliwości i pokazując jaki to świat jest wspaniały i ile człowiek może mieć , ile może osiągnąć. Niestety dążenie do wszelkich dóbr, bogactw tego świata prowadzi często do zrywania tej więzi z Bogiem, odchodzenia z Kościoła, wchodzenie w poważne grzechy. Jedyną obrona jest modlitwa i słowo Boże, dzieki któremu człowiek może powrócić do Boga. Tylko ono ma moc przemieniać nasze życie, tylko ono ma moc leczenia naszych ran.
Kryzys wiary prychodzi wtedy, gdy przestajemy słuchać Boga a zaczynamy słuchać tych, którzy znają doskonałe przepisy na nasze szczęście. Szczęście może dać tylko Bóg i on pomaga w rozwiązywaniu problemów. Biblia to słowo Boże więc tam trzeba szukać rozwiązania naszych problemów a zwłaszcza dotyczących wiary, to właściwa droga do Boga.

Dlatego najpierw polecam taką prostą metodę na odbudowywanie wiary: najpierw modlitwa o światlo na słowo, które będzie się czytało i aby to słowo mogło dać w moim zyciu owoce wiary a następnie czytanie słowa na zasadzie : zamykam oczy i otwieram Biblię i wybieram palcem wybrany fragment, nie patrząc na to co wybieram, następnie otwieram oczy i czytam wybrany fragment - jeśli fragment zaczyna się od środka zdanie lub jakiegoś konkretnego wątku to najlepiej zacząć czytanie od początku zdania lub od początku danego fragmentu, można też ograniczyć się do konkretnych części Biblii, np do Ewangelii lub listów.apostolskich lub Starego Testamentu. Wazne jest, aby czytać uważnie i szczerze podchodzić zarówno do modlitwy jak ki do czytania słowa - w skupieniu i ciszy.

To naprawdę dobry sposób. Uśmiech

I zapewniam, że Bóg wysłuchuje modlitw, ale modlitwa powinna być szczera i płynąć prosto z serca, im głębsza tym tym lepsza. Uśmiech

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
08-10-2006 18:38
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #51
 
TOMASZ32 napisał(a):Dlatego najpierw polecam taką prostą metodę na odbudowywanie wiary: najpierw modlitwa o światlo na słowo,
(....pozwoliłem sobie wyciąć....)
I zapewniam, że Bóg wysłuchuje modlitw, ale modlitwa powinna być szczera i płynąć prosto z serca, im głębsza tym tym lepsza. Uśmiech
Wybacz TOMASZU, ale panuje tu pewna abstrakcja. Jeśli ktoś utracił wiarę - do kogo ma się modlić ? Wg takiego człowieka - boga nie ma, nie ma do kogo się zwrócić. Jeśli zaś uważa, że jest się do kogo modlić - nie utracił wiary. Myślę, że z wiarą jest podobnie jak z miłością - nie można trochę wierzyć. Albo wiara jest albo jej nie ma wcale.

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
11-10-2006 12:46
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Enetel Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 52
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #52
 
DARTH_HELMUTH napisał(a):Wybacz TOMASZU, ale panuje tu pewna abstrakcja. Jeśli ktoś utracił wiarę - do kogo ma się modlić ? Wg takiego człowieka - boga nie ma, nie ma do kogo się zwrócić. Jeśli zaś uważa, że jest się do kogo modlić - nie utracił wiary. Myślę, że z wiarą jest podobnie jak z miłością - nie można trochę wierzyć. Albo wiara jest albo jej nie ma wcale.

No, nie do konca, przynajmniej jesli o mnie chodzi. Chociaz moze troche mylimy pojecia. Bo ogolnie sprawa wyglada tak, ze wiara u mnie jest. Ale gorzej z "wykonaniem" - religia przez pewien okres nie byla wogole dla mnie wazna i teraz jak znowu zaczynam wierzyc to ciezko mi sie przestawic i znowu "wziac do pracy". No i mam inny sposob patrzenia na swiat, nie jest juz tak, ze na wszystko patrze przez pryzmat wiary. Wiec ogolnie chodzi o to zmobilizowanie sie do ponownego wlaczenia sie w dawny tryb zycia, czyli czestsze czytanie PŚ, modlitwy nie tylko odklepane ale swiadome itd. Po prostu ciezko sie znowu przestawic. Ale faktycznie moze nie tyle chodzi tu o wiare co o stopien zmuszania sie do pracy nad soba.
11-10-2006 23:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów