Wojtek - wybacz, ale mam wrażenie, że po prostu jak płachta na byka działa na Ciebie słowo "sekta" czy "odłam", że identyfikujesz je z czymś "wynaturzonym", małym jakościowo i ilościowo. A nie o to zupełnie mi chodzi. Nie twierdzę tutaj, która grupa ma rację, a która jej nie ma. Nie twierdzę, gdzie leży prawda, kto poszedł prawidłową drogą, a kto - fałszywą. Nie twierdzę wreszcie, jakie zamiary miał Jezus, a jakich nie miał.
Twierdzę tylko, że religia mojżeszowa była religią pierwotną, w której nie było Jezusa (były zapowiedzi o Nim). Gdy Jezus się pojawił, wyznawcy rozdzielili się na dwie gałęzie - wierzących w to, że Jezus jest Synem Bożym Chrześcijan, i nie wierzącą w to grupę judaistyczną. Po prostu, "kwestia jezusowa" podzieliła tą grupę.
Można w zasadzie powiedzieć, że obie ścieżki są lub nie są odłamami. Jednak pewną poszlaką jest to, że judaizm kontynuuje religię mojżeszową w takim kształcie (cóż, zapewne z grubsza), jakim była przed rozłamem. Więc bliżej Judaizmowi do miana "pienia", a chrześcijaństwu - "odłamu".
Dodatkowo, gdy patrzymy, która religia jest "pniem", a która "odłamem", nie ma znaczenia nasze subiektywne przeświadczenie, która religia posiada jakąś wyższą "Prawdę". Bo nie rozchodzi się o to, która religia mówi prawdę, ale o techniczny aspekt, czyli która jest pniem, a która odłamem.
Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
|