Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Śmierć bliskich - żałoba czy radość z narodzin dla nieba?
Autor Wiadomość
bashca Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 835
Dołączył: Apr 2009
Reputacja: 0
Post: #76
 
Będąc dzieckiem wspólnotowym od pierwszej klasy podstawowej na DN miałam okazje być na kilku pogrzebach braci( choc głównie ich członków rodzin). nie na wszystkich ale zapamiętałam że na kilku faktycznie rodzina była ubrana na biało. myślę że to tez jest świadectwo, tego jak przeżywamy odejście bliskich. Na takich pogrzebach ( nie chce powiedzieć neońskich) ale chodzi o to że wspólnota wtedy towarzyszy. Śpiewamy wtedy pieśń "Zmartwychwstał Pan" bardzo radosna pieśń. Uśmiech
Cytat:O śmierci, gdzie jesteś o śmierci?

Gdzie jest moja śmierć?

Gdzie jest jej zwycięstwo?

Ref.:

Zmartwychwstał Pan,
Zmartwychwstał Pan
Zmartwychwstał Pan
Alleluja!

2. Radujmy się, radujmy się bracia,
Jeśli dzisiaj się miłujemy,
To dlatego, że On zmartwychwstał.

3. Dzięki niech będą Ojcu,
Który nas prowadzi do Królestwa,
Gdzie się miłością żyje.

4. Jeśli z Nim umieramy,
Z Nim także żyjemy
Z Nim razem śpiewamy Alleluja,

Jest wiele możliwości kiedy właśnie w dniu pogrzebu możemy dać świadectwo o tym że wierzymy w Zmartwychwstanie Uśmiech

"Dla niektórych ludzi twoje życie może być jedyną Biblią jaką przeczytają" Uśmiech
/W.J Toms/
26-05-2010 05:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #77
 
Właśnie to śpiewaliśmy po nabożeństwie żałobnym w intencji mamy naszej przyjaciółki ze wspólnoty. Widziałam,że i jej to bardzo pomogło, i nam, przypomniało o Niebie Oczko

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
26-05-2010 12:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
bashca Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 835
Dołączył: Apr 2009
Reputacja: 0
Post: #78
 
ostatnio na lednicy ksiądz nam mówił,że kiedyś chował kobietę z łyżeczka w trumnie. prosiła rodzinę żeby to zrobiła jako symbol że na końcu zostaje to, co najlepsze. tak jak deser na końcu posiłku Duży uśmiech

już za życia możemy podjąć kroki które pomogą naszym bliskim w przeżycu naszej śmierci. np żeby napisać kilka słów do rodziny i bliskich które zostaną odczytane podczas pogrzebu/stypy. (kilka) słów o Bogu, o radości życia z Nim która odczuwam będąc już na ziemi ( a co dopiero w niebie Uśmiech ) itp. może kiedys cos takiego napiszę ale to musze mieć wenę twórczą Język hehe w sumie pomysł nie jest zły, z tą łyżeczka też Duży uśmiech

ja no jeszcze odnośnie tego co omyk pisała o cierpieniu, ja teraz doszłam do wniosku że w szpitalu mam cos takiego o czym Gosia pisała.
O ile nie wiedziałam przed śmiercią osób w rodzinie, ich cierpienia, o tyle bardzo przeżyłam ich pogrzeb i płakałam. natomiast widze że będąc wolontariuszką na oddziale ciężkim, z nowotworami, pozanaje tych pacjentów czesto bardzo dobrze, widzę jak walczą, postęp choroby , cierpienie itd.. trudny dla mnie jest bardzo ten czas gdy wiem że nie mozna już nic zrobic i widzę jak pacjent cierpi, albo jak dowiaduje sie że go na oiom przewieźli.. natomiast juz inne mam odczucie gdy on umrze. wiem że nie cierpi, i wiem że teraz ta modlitwa mogę mu wreszcie pomóc w dostaniu sie do nieba Uśmiech (bo tak byłam totalnie bezsilna wobec jego cierpienia)

"Dla niektórych ludzi twoje życie może być jedyną Biblią jaką przeczytają" Uśmiech
/W.J Toms/
12-06-2010 21:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #79
 
bashca napisał(a):kiedyś chował kobietę z łyżeczka w trumnie. prosiła rodzinę żeby to zrobiła jako symbol że na końcu zostaje to, co najlepsze. tak jak deser na końcu posiłku
Tak bywało i bywa też dzisiaj, że zmarłemu daje się do trumny to, co lubił/kochał/uwielbiał/nie rozstawał się, czyli np. okulary, chusteczkę do nosa, fajkę itp.

bashca napisał(a):już za życia możemy podjąć kroki które pomogą naszym bliskim w przeżycu naszej śmierci.
Tak się praktykuje w Ameryce, wcale dobry pomysł.

Piszesz, że jesteś wolontariuszką, co się bardzo ceni. To jakby umacnia ciebie w działaniu (nie uodparnia), to jest dobra szkoła dla ciebie Basiu. Ale jesteś na pewno b. wrażliwa, co wnioskuję z twojego postu.
I stajesz się jakby taka lekka, kiedy ten cierpiący umrze, wiesz bowiem, że jego pielgrzymka na ziemi pełna cierpienia dobiegła już końca. Jest to smutne, ale jednocześnie wyzwala w człowieku taką radość, że już nie cierpi, że TAM ma lepiej.
NIe jesteś nikomu z tych chorych bliską rodziną, a jednak miewasz smutek w głębi serca, gdy widzisz, ze nijak nie możesz pomóc.
Jedynym wybawieniem jest wtedy śmierć tego chorego.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
12-06-2010 22:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
bashca Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 835
Dołączył: Apr 2009
Reputacja: 0
Post: #80
 
Nicol@ napisał(a):już za życia możemy podjąć kroki które pomogą naszym bliskim w przeżycu naszej śmierci.

Tak się praktykuje w Ameryce, wcale dobry pomysł.
wcale dobry pomysł" tzn zły czy dobry ?
Nicol@ napisał(a):bashca napisał/a:
kiedyś chował kobietę z łyżeczka w trumnie. prosiła rodzinę żeby to zrobiła jako symbol że na końcu zostaje to, co najlepsze. tak jak deser na końcu posiłku

Tak bywało i bywa też dzisiaj, że zmarłemu daje się do trumny to, co lubił/kochał/uwielbiał/nie rozstawał się, czyli np. okulary, chusteczkę do nosa, fajkę itp.
tylko to kompletnie inna sprawa, bo ona nie była przywiozana do.. łyżeczki Duży uśmiech tylko w ten symboliczny sposób chciała pokazać innym, że to co najlepsze zostaje na końcu Oczko

[ Dodano: Sob 12 Cze, 2010 22:47 ]
Nicol@ napisał(a):To jakby umacnia ciebie w działaniu (nie uodparnia), to jest dobra szkoła dla ciebie Basiu. Ale jesteś na pewno b. wrażliwa, co wnioskuję z twojego postu.
wrażliwa pewnie tak ,wogóle wolontariusze na takich ciężkich oddziałach sa wyjątkowymi ludźmi, bo nie każdy ma tyle siły aby dawac ten uśmiech gdy dookoła ludzie umierają. jednak czy jestem bardzo wrażliwa? chyba nie w ten sposób w jaki często funkcjonuje to pojęcie. to nie takie " płakanie nad rozlanym mlekiem" zreszta tacy ludzie długo wolontariuszami nie są. ta wrażliwośc przekłada się na tym że poświęcam tym ludziom swój czas, uwagę, jestem dla nich, rozmawiam, po prostu służę tym ludziom, widze w nich oprócz cierpiących ludzi, walczących z choroba także tego osiemnastoletniego chłopaka, dziewczynę który mimo że jest starszy ode mnie tez kiedyś był taki zakręcony jak ja. często romawiamy z pacjentami o tych czasach.. w wolontariacie tez nauczyłam sie patrzec na starszego człowieka przez zupełnie inny pryzmat.
ale dobra- kończe - bo off top sie robiJęzyk

Cytat: stajesz się jakby taka lekka, kiedy ten cierpiący umrze, wiesz bowiem, że jego pielgrzymka na ziemi pełna cierpienia dobiegła już końca. Jest to smutne, ale jednocześnie wyzwala w człowieku taką radość, że już nie cierpi, że TAM ma lepiej.
dokładnie Uśmiech choć trochę inaczej jest gdy bezpośrednio dowiaduję sie o śmierci, nie będąc ptrzy tej osobie w ostatnich dniach życia

"Dla niektórych ludzi twoje życie może być jedyną Biblią jaką przeczytają" Uśmiech
/W.J Toms/
12-06-2010 22:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #81
 
bashca napisał(a):kiedyś chował kobietę z łyżeczka w trumnie. prosiła rodzinę żeby to zrobiła jako symbol że na końcu zostaje to, co najlepsze. tak jak deser na końcu posiłku Duży uśmiech
Ale jestem, że też nie zajarzyłam ](*,)

bashca napisał(a):już za życia możemy podjąć kroki które pomogą naszym bliskim w przeżycu naszej śmierci.
Wcale dobry pomysł, czyli wcale, wcale. Ależ dobry pomysł, jak najbardziej - tak trochę humorystycznie się u nas zwykło mawiać.
bashca napisał(a):ale dobra- kończe - bo off top sie robi
Uważam, że nie robi się OT, jesteśmy przy fajnym temacie, od którego nieco odbiegliśmy, ale trzymamy się "rdzenia".

Praca wolontariusza jest blisko śmierci, ociera się o nią w każdej minucie , zagląda śmierci w oczy patrząc w oczy człowieka schorowanego, cierpiącego bez nadziei na cokolwiek i jeżeli taki wolontariusz zdoła wykrzesać z siebie odrobinę uśmiechu na twarzy, to to się zwraca w dwójnasób.
Każda śmierć wydaje się być bezsensowna, ale tak nie jest. Bo, jak wszystko na tym świecie ma głęboki sens, tak narodziny, jak i śmierć człowieka.

Czas jest miarą naszego życia; w jego biegu zmieniamy się i starzejemy. Jak w przypadku wszystkich istot żyjących na ziemi, śmierć jawi się jako normalny koniec życia. Ten aspekt śmierci jest pewnym przynagleniem dla naszego życia; pamięć o naszej śmiertelności służy także jako przypomnienie, że mamy tylko ograniczony czas, by zrealizować nasze życie.
Stare reguły zakonne, np. benedyktyńska albo kamedulska zalecały codzienne wspominanie śmierci. Zapewne przypominamy sobie Pana Wołodyjowskiego i jego słynne memento mori. Nie wspominano jednak śmierci po to, by trwać w smutku, ale przeciwnie, po to, by rozkoszować się życiem, by przeżywać radość życia.


Pytanie o sens śmierci znajduje najpełniejszą odpowiedź dopiero w perspektywie śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Śmierć, której doświadcza człowiek wierzący, otwiera drogę do Boga i dlatego ma zawsze wymiar nadziei i miłości. Św. Paweł pisze: Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk (Flp 1, 21)

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
13-06-2010 23:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów