Pokój Ci Małgosiu,
Sprawa nie jest jednoznaczna - tak jak ks. Jarek pisze. Przyczyn tych problemów może być wiele i mogą nie mieć jednego źródła, ciężko ocenić - najlepiej byłoby porozmawiać osobiście.
Dodam tylko do wypowiedzi ks. Jarka, że istnieje niestety możliwość rzucenia przekleństwa zarówno na osobę, jak i pewna forma przekleństwa (lepiej wpływu demonicznego) na miejsce.
Co do miejsca, to jeżeli dom jest poświęcony (na każdej kolędzie to się powtarza), dodatkowo egzorcyzmowaną solą i wodą go pokropiliście, no i nie ma jakiś oznak opresji diabelskich, to chyba to można by wykluczyć. Gdyby coś jednak było, to trzeba zaprosić ks. egzorcystę do domu.
Co do Ciebie samej, to warto by sobie zrobić rachunek sumienia, czy nie było w Twoim życiu jakiejś magii, czarów, wróżb, bioenergoterapii, homeopatii itd. (patrz lista:
http://sne.bielsko.pl/UserFiles/pdf/Ulot...a_duza.pdf ).
Jeśli jakieś takie rzeczy były w Twoim życiu, to po pierwsze warto się z tego wyspowiadać, a po drugie na modlitwie wstawienniczej oddać (najczęściej na Mszach o uzdrowienie są - pewnie w Wąwolnicy też; albo jeśli pojawiasz się w okolicach Cieszyna lub Lublina to mogę służyć pomocą).
Tak jak ks. Jarek już napisał, problemem istotnym jest Twój nowy związek... Kościół wierny słowom Jezusa, że:
"Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo" (Mk 10,11-12)
uznaje taki stan jako grzech ciężki (bo świadomy, dobrowolny i w poważnej materii). A to grzech Gosiu ściąga na nas największe nieszczęście - oddalenie do Boga, utratę stanu łaski... Biblia nazywa taki stan śmiercią duchową...
Tym samym zamyka to drogę do sakramentów i przez to, jeśli faktycznie jakieś ataki nieprzyjaciela cierpicie, do uwolnienia. Bez łaski uświęcającej, bez sakramentów w walce z nieprzyjacielem jesteśmy bezbronni...
Dlatego myślę, że to jest rzecz, którą trzeba poważnie przemodlić i przemyśleć...
Przepraszam Cię Gosiu, bo te słowa na pewno są dla Ciebie trudne, ale chcę być wobec Ciebie szczery... No i nie chcemy Ci dawać jakiegoś "taniego pocieszenia", ale Ewangelię - bo tylko ona przynosi trwałe, wieczne pocieszenie.