Naprotechnologia, alternatywa dla in vitro?

[M. Ink. *]

omyk napisał(a):krwawoczerwona sraczka

zgrabnie i trafnie

[TOMASZ32-SANCTI]

omyk napisał(a):Kiedy nadrobili na tyle, że wyrównali procenty i zyskali przewagę 3% - odpuścili i od kilku minut do teraz, nie doszedł żaden głos. To jest jawne oszustwo. Chyba czas skończyć z kurtuazyjnym nazewnictwem "gw-prawda" i zacząć nazywać rzeczy po imieniu... to jest po prostu krwawoczerwona sraczka.

Słusznie. Tak u nas się wiele spraw załatwia, zapewne także i wybory można w to wliczyć.
Niestety taka ciemnota znajdzie kiedyś swój koniec, nie będzie to jednak przyjemne dla tych wszystkich ludzi, którzy teraz podażają za tym co złe i niszczące. Prawdziwa prawda wygra a ta wyimaginowana peknie jak bańka mydlana. GW raczej nie wie co to prawda, karmi ludzi tym co przynosi im korzyść niszcząc przy tym ludzi.

I tak na marginesie : czy ty omyku nie pomyliłaś przypadkiem kierunków. Bardziej na detektywa się nadajesz.

[omyk]

Tomasz - to całkiem pokrewne kierunki

A GW... szkoda gadać, ohydne to było :| Już nawet potem nie sprawdzałam jakie będą wyniki ostateczne, bo i tak żadne by nie były godne zaufania.

[TOMASZ32-SANCTI]

omyku

Jeszcze większe ohydztwa ludzie robią. Teraz wielu ludzi z innymi sie nie liczy i za drobiazgi potrfią świństwa robić. Takie to już społeczeństwo. Jest wielu ludzi naprawdę wspaniałych, ale jest też wielu, którzy mają sumienia splamione takim niegodziwym postępowaniem. Wypada sie tylko modlić za takich, aby przejrzeli na oczy, inaczej mogą pozostać ślepi do końca życia i z takim splamionym sumieniem pójdą na spotkanie z Bogiem.

Mnie najbardziej dziwi postawa prezydenta, który ponoć stwierdził, że nie boi się ekskomuniki za poparcie dla in vitro. Jakby był katolikiem, to bardziej popierał by naprotechnologię niż in vitro. Jednak jak widać - kasa w oczy świeci i aby dalej móc robić biznes na in vitro będzie się dalej tą formę popierać.

[omyk]

Tomek, sama robię większe ohydztwa, więc nie twierdzę, że to największe zło jakie na oczy widziałam. Napisałam tylko, że to było ohydne - bo było.

[spioh]

omyk, ty się nie chwal, tylko się nawracaj, bo przykładu dobrego potrzebuję

[omyk]

Nie chwalę się, co Ty stwierdzam fakty, zresztą trochę mnie już znasz, to powinnaś wiedzieć. A nawracać się też staram. Ale relacji z Nim nie odkładam na czas, kiedy już będę w stanie sprostać poziomowi, jaki stawia przede mną Pismo - w takim razie nigdy bym nie mogła jej zacząć, a to zdecydowanie najlepsza przygoda mojego życia

[TOMASZ32-SANCTI]

omyk napisał(a):Napisałam tylko, że to było ohydne - bo było.

A ja ci wierzę. Nie mam powodu, aby ci nie wierzyć. Wiem o czym pisze GW, więc znam jej podejście do wielu spraw, w tym do in vitro.

[claire82]

Nie rozumiem tego zamieszania z in vitro. Bezpłodność można leczyć, jest możliwa adopcja, więc naprawdę ciężko mi zrozumieć ludzi którzy się na in vitro decydują. zwłąszcza ci podający się za katolików. a wiem o czym mówię, bo z mężem staraliśmy się ponad 4 lata o potomstwo. Udało się . Jestem w trakcie pierwszej ciąży.
Myślę, że obok tego szumu medialnego z in vitro powinien nastąpić szum o adopcjach. może to by pomogło?

[TOMASZ32-SANCTI]

Dla mnie in vitro szkodzi dzieciom w domach dziecka i placówkom opiekuńczym. Myślę, że gdyby nie in vitro to wiele małżeństw decydowałoby się na adopcję co znacznie polepszyłoby sytuację dzieci z takich placówek, znaleźli by kochających ich ludzi, posiadałyby swoją rodzinę a nie czekały z utęsknieniem na swoich nowych rodziców. Tak czekaja i doczekać sie nie mogą bo wiele małżeństw z problemem niepłodności pcha sie do tego in vitro myśląc, że to ich jedyny ratunek.

[claire82]

TOMASZ32-SANCTI napisał(a):Dla mnie in vitro szkodzi dzieciom w domach dziecka i placówkom opiekuńczym. Myślę, że gdyby nie in vitro to wiele małżeństw decydowałoby się na adopcję co znacznie polepszyłoby sytuację dzieci z takich placówek, znaleźli by kochających ich ludzi, posiadałyby swoją rodzinę a nie czekały z utęsknieniem na swoich nowych rodziców. Tak czekaja i doczekać sie nie mogą bo wiele małżeństw z problemem niepłodności pcha sie do tego in vitro myśląc, że to ich jedyny ratunek.

W pełni się zgadzam. Posunęłabym się nawet dalej: nie trzeba być bezpłodnym aby adoptować. Wczoraj rozmawiałam po raz kolejny na ten temat z mężem i składamy papiery aplikacyjne.Taki proces trwa,ja w tej chwili jestem w ciąży (mojej pierwszej, utęsknionej) ale mimo to chcemy adoptowa (zawsze marzyliśmy o wiekszej rodznie niż model 2+2). Więc adopcja jak najbardziej, nie tylko z konieczności!