sant napisał(a):No - jeszcze raz: źle odbieraz. Ten absolutny nakaz, jest dla mnie i ode mnie. tzn. Jeśli ja chcę by moje dzieci były szczęśliwe, to nie mogę niczego zaniedbać, by takie były. I propozycja Pana Boga w tym momencie staje się dla mnie absolutnym nakazem. Nie dlatego że On mi coś nakazuje, tylko dlatego, że ja wiem, że to jest najlepsze dla moich dzieci i dlatego chcę, pragnę, marzę o tym, by to robić. Jest to pewien imperatyw wewnętrzy. I w tym sensie "nakaz".
Do tego miejsca jest ok. Wyjaśniasz nieporozumienie. Ale od tąd...
Cytat:Proszę, nie szukaj dziury w całym, tylko jak coś jest niezgodne z twoją mentalnością, czz logiką, innymi słowy jak czegoś nie rozumiesz, to pytaj, proś o wyjaśnienie, a nie oskarżaj.
...odwracasz kota ogonem, i zwalasz odpowiedzialność na moje "niezrozumienie", zamiast po prostu przyznać, że dałeś ciała i wyraziłeś się niejasno, prowadząc do logicznej sprzeczności.
Ja jak najbardziej rozumiem, że mogłeś się wyrazić niejasno, i teraz to prostujesz i wyjaśniasz. Ale nie zrzucaj na innych odpowiedzialności za swoją niekonkretność. Ja jedynie podążałem za czystą logiką, z którą Twoje posty się kłóciły (teraz, po wyjaśnieniu, jest ok).
Nota bene, w MOIM postrzeganiu (tak, subiektywnym) jedno z drugim się nie różni. To, czy ktoś rzeczywiście daje Ci jakiś nakaz, czy też Ty sam, w przeświadczeniu, że ktoś (tu - Bóg) tak by chciał, sobie ten nakaz narzucasz, dla mnie jest jednym i tym samym. Ale to jedynie moja opinia.