bashca napisał(a):No i tak jest w Kościele Katolickim, natomiast gdy człowiek przyjmie tylko taki chrzest w Duchu Świętym ( zielonoświątkowcy) jak to się ma do naszego chrztu/bierzmowania ?
Nijak. Albo tak jak modlitwa jezusowa "Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem" do sakramentu pokuty i pojednania.
Cytat:czy oni są pozbawieni Ducha Świętego w tym czasie gdy my - katolicy od maleńkości dostaliśmy te dary D. Św. ?
Nosz logiczne, że nie - przecież są ochrzczeni. I co tu jest do ogarniania?
Problem zaczyna się dla nich mocno wtedy gdy popełnią grzech ciężki i tracą łaskę uświęcającą, bo jak ją odzyskają na powrót?
Cytat:a czy pogłębienie więzi z Jezusem nie zależy od nas?
Nom, od nas też. Ale patrz np. ostatnie zdanie powyżej - tutaj problem protestancki polega na dobrowolnym odcięciu się...
Cytat:moje pytanie opiera sie o różnice. Różnice w postrzeganiu działania/owoców D Św u katolików i u zielonoświątkowców.
Żeby tu mieć jasność i w miarę dobre zrozumienie różnic/podobieństw trzeba by sięgnąć po całą naukę o Duchu Św., jego naturze, sposobie działania, darach, zarówno w nauce Kościoła jak i w nauczaniu KZ, a nie porównywać tylko jej maleńki wycineczek .
Dalej, w trzech pytaniach pytasz o 'ilość' owoców działania DŚ w wierzących - co rozumiesz jako te owoce? To co wymienia list do Galatów? Przejawy działania Ducha w charyzmatach nadzwyczajnych? Charyzmat ogólny/łaskę usprawiedliwienia i zbawienia? Wszystko razem? Albo coś jeszcze innego?
Cytat:czy zatem przyjecie chrztu Świętego w Kościele Katolickim daje specjalne łaski ( a wierzę że tak jest) to w takim razie w czym to się objawia? czy inni chrześcijanie są tych łask pozbawieni?
Szczerze mówiąc nie kojarzę co nam katolikom chrzest daje więcej (poza włączeniem w KK i możliwość korzystania z pełni środków zbawczych jakie mamy w Kościele, w tym np. z sakramentów) niż innym chrześcijanom, co do których wiemy, że są ochrzczeni w sposób ważny…
Zasadniczy minus bycia protestantem jak dla mnie jawi się w momencie grzechu ciężkiego. Natomiast gdyby ktoś był od początku do końca tak mocny, iż by nie upadł, to chrzest i modlitwa teoretycznie mogłyby wystarczyć do zbawienia. Teoretycznie by mogły, ale praktycznie, jeśli poddają się Duchowi Świętemu, temu samemu więc co Kościół, to powinni dojść do takiego samego poznania Boga i Jego działania, zatem prędzej czy później zostać katolikami.