Razen napisał(a):Miała taką samą wartość co postawiony prze zemnie zarzut - może była słuszna a może nie jednak niczego cenniejszego nie przedstawiała
Znów różnimy się opiniami.
Razen napisał(a):czy (załóżmy, że Bóg Katolicki istnieje) człowiek będąc świadomym następstw swoich czynów byłby skłonny zamienić wieczność błogości w niebie na kilkadziesiąt lat wygody na ziemi?
Owszem. Byłby skłonny. Moim zdaniem słabo znasz ludzką naturę i jej skłonność do zła. Człowiek pragnie rajskiego błogostanu, ale ulega swemu pożądaniu (trojakiego rodzaju - jak w 1 J 2, 16). Mógłby zaprzeć się siebie, ale woli niestety "iść na łatwiznę" (opór wobec takiego pożądania jest dość trudny). Wybiera więc wygodę i odrzuca religijne wymagania, a z nimi ich Autora: Boga. To proste.
Razen napisał(a):Postawiłbym raczej na nieświadomość, co o tym myślisz?
Nieświadomość jest przereklamowana. Postrzeganie wszystkich wokół jako nieświadomą masę, którą chce się uświadamiać, to płaskie wywyższanie się nad innych i robienie z siebie pseudomesjasza. Moim zdaniem nie o to chodzi. Ludzie są po prostu leniwi, nie lubią wymagań, nie potrafią wytrzymać wysoko podniesionej poprzeczki moralnej, upadają i do swoich upadków tworzą to, co Marks nazwał "nadbudową" - czyli po prostu tworzą samousprawiedliwiającą filozofię. Proste