Razen napisał(a):na szeregach naukowców pogłębiając wiedzę czy tłumie ludzi promujących swoje "ja wierzę".
Ha- samo sformułowanie "szeregi naukowców" deprecjonuje trochę owo pojęcie. Wielu może uważać się za naukowców, tak się deklarować i głęboko w to wierzyć, co nie musi wcale być prawdą. A ich teorie "naukowe" warte są funta kłaków. Kiedyś mój promotor poskreślał mi połowę autorytetów naukowych na których się powoływałem w swojej pracy, twierdząc że ich wartość naukowa i merytoryczna jest znikoma.
Cytat:Tłum ludzi promujących swoje "ja wierzę"
ma dla mnie podobną wartość jak szeregi naukowców.
Chodzi o to, że wiara deklaratywna wcale nie musi być wiarą, tylko swoim pojęciem o wierze.
Podejrzewam, że w tłumie tzw wierzących (tzn uważających się za wierzących, albo deklarujących swoją wiarę) może być takich z 1%.
W każdym razie jak słyszę kogoś mówiącego: "ja wierzę bardzo w Pana Boga" od razu zaczynam podejrzewać że przy najbliższym teście z wiary okazałoby się że wiary ma tyle co ja talentu do śpiewania. Czyli tyle ile poczciwy Kakofoniks, kumpel plemienny Asterixa i Obelixa.
Albo może i wierzy, tyle że w jakąś swoja wizję boga (celowo z małej litery), który z Bogiem chrześcijan (biblii) ma tyle wspólnego co ja ze śpiewaczką operową.
Acha - i jeszcze jedno - wydaje mi się że trochę absolutyzujesz swój geniusz i generalnie naukę, a to już jest pułapka w którą wielu wpadło. To się nazywa idolatria czy jakoś tak...