Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
niezdatni do małżeństwa, których... rodzice takimi uczynili
Autor Wiadomość
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #61
 
MSA, nie zrozum mnie źle, ale nie dziwi mnie to, że nie rozumiesz. Nie będę tego tłumaczyć, bo to nie ma sensu. Będę się modlić, żebyś za jakiś czas mógł doświadczyć bogactwa chrześcijaństwa - wtedy to doświadczenie sprawi, że i ten element, o którym mówiłam, stanie się dla Ciebie zrozumiały. Uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
20-08-2010 15:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
MSA Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 253
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #62
 
aga napisał(a):Bo może ktoś być sam i nie być osamotniony.
Dokładnie. A najczęściej ludzie najbardziej samotni, są otoczeni ludźmi... A ci którzy umieją być sami ze sobą, mogą odnaleźć w tym spokój i warunki do pracy.

omyk, ja wiem o czym ty piszesz Oczko. Wcale nie przez przekorę, nie napisałem, że "nie rozumiem". Tylko tego nie akceptuję i nie chcę.
Chrześcijaństwo u mnie "nie działa", a nawet gdyby działało, to nie chciałbym należeć do formalnej organizacji KK. Zostaję formalnie w KK bo tak będzie łatwiej z ew. pogrzebem Oczko jak wpadnę pod tramwaj. No i tak jest prościej Duży uśmiech. Do bierzmowania nie poszedłem, bo było bez sensu ^^. Przynajmniej dla mnie. Tzw. "przejęcie odpowiedzialności za własną wiarę" odbyło się u mnie dużo wcześniej.

Kryzys o którym wspominasz, przechodziłem. Chyba nawet i nie raz (?), nie pamiętam. A teraz odbieram je jako istotne doświadczenia. Nie czułem nigdy, że wszystko zawdzięczam komu innemu, a sam mogę tylko to popsuć. Owszem, mam pewne "zdolności/dobro", ale, hmm... Nie uważam, że jestem mały wobec Boga i robi mi on szczególną "łaskę" (w negatywnym znaczeniu). Jak mu się nie podoba co z tym robię, to może sobie zabierać Uśmiech. "Bóg dał, Bóg zabrał..." Resztę znasz Oczko.
Nie szczycę się własnymi słabościami, po prostu je mam, staram się być ich świadomy i je akceptować.

Natomiast jestem perfekcjonistą (a co więcej, wiem kiedy stosowanie tego daje SZTUKĘ, taką wielkimi literami Uśmiech), mam zamiar zbić kupę kasy (no, to jeszcze nie jest przesądzone), zaś ostatnio zastanawiałem się nad zostaniem aktywistą, ot tak, dla frajdy.

I naprawdę się nie dogadamy, bo ja nie operuję pojęciem grzechu :shock: . Zaś głupota - tak to się zdarza, że się nie widzi czegoś, dopiero później się orientuje o co chodziło. Ale nie ma czego żałować, wtedy byłem na takim etapie i tak postąpiłem. I dzięki temu mam nowe dane Duży uśmiech.

Aczkolwiek możesz się pomodlić, w dobrej wierze na pewno nie zaszkodzi Uśmiech. Tylko niech ci nie będzie smutno, że "nie wyszło" OUśmiech
20-08-2010 18:02
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #63
 
Czyli przynajmniej w końcu odpowiedziałeś w jakim jesteś wieku Duży uśmiech
A poważnie: Nie spodziewałam się innej odpowiedzi Uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
20-08-2010 22:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
spioh Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,219
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #64
 
Cytat:I naprawdę się nie dogadamy, bo ja nie operuję pojęciem grzechu
jakie to ma znaczenie, skoro operujesz tym co owo słowo oznacza...

Inteligentny wszystko zauważa. Głupi wszystko komentuje. Heinrich Heine

--== fundacja Barnaba ==--
[Obrazek: ub1959484.png]
21-08-2010 00:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #65
 
Drizzt napisał(a):Jeszcze dwie kwestie. Na pierwszy ogień kwestia "konieczności szukania pomocy u innych". Abstrahując od zupełnie subiektywnych kwestii, takich jak "pomoc Boga", i trzymając się raczej faktów i konkretów. nie do końca się z tym twierdzeniem zgadzam.

Tutaj nie chodzi o samą konieczność szukania pomocy, ale o "możliwość" szukania pomocy. A to jest spora różnica. Koniecznością jest to wtedy, gdy człowiek sam doskonale wie, że nie da rady pokonać jakiegoś konkretnego problemu, który przerasta znacznie możliwości człowieka, jego siły, wiedzę. Jednak konieczność korzystania z pomocy innych wcale nie wyklucza działąnia człowieka w pokonaniu tego problemu także o włąsnych siłach. Pomoc bowiem może dotyczyć tylko niektórych części problemu, które hamują działanie człowieka, tych części z którymi człowiek poradzić sobie nie może, ale wystarczy pomóc człowiekowi po przez włąśnie radę, wskazówkę czy nawet działanie a resztę pozwolić wykonać takiemu człowiekowi, aby mógł też sam się uczyc pokonywać pewne problemy.

Nie z każdym problemem człowiek może sobie poradzić sam i zostawiając tez człowieka zdając go tylko na własne siły to też nie zawsze służy jego dobru, gdyż taki człowiek mając pełną świadomość, że sobie nie poradzi, że to go zacznie przerasta może wejść w stan poważnych chorób psychicznych, które mogą się nawet skończyć samobójstwem. Dlatego są strefy, dziedziny, problemu w których pomoc człowiekowi jest koniecznie potrzebna i nie można człowieka zostawić samego, trzeba mu pomóc nakierować go, pokazać jak dany problem można rozwiązać.
Niektórzy próbują na siłę sami coś robić nie chcąc prosić o pomoc, wstydząc się swojej nieporadności, braku przygotowania do życia a gdy już im nie wychodzi pokonanie problemu to szukają często wyjść bardzo ryzykownych, niebezpiecznych lub bardzo łatwych i szybkich, które wiążą się z odebraniem sobie życia - bo tak najprościej rozwiązać problem. I od tego trzeba ludzi chronić, trzeba zawsze brać pod uwagę takie poważne ryzyko

Skorzystanie z rady, wskazówki może człowieka naprowadzić na konkretne tory myślenia, pomoże człowiekowi ruszyć z miejsca, aby mógł dalej sam działać, odkrywać w sobie możliwości, przełamywać słabości także po przez analizowanie swoich wad i zalet. Nalezy też pamiętać, że każdy jest inny - tak jak sam zauważyłeś i jeden ma psychikę słabszą a inny mocniejszą, dlatego nie można pomijać konieczności korzystania z pomocy innych. W niektórych przypadkach taka pomoc, nawet nie wielka jest po prostu konieczna.

Drizzt napisał(a):rzede wszystkim, każdy jest inny. To, co pomoże jednemu, drugiemu może nie tylko nie pomóc, ale nawet zaszkodzić. Nie sztuką jest szukać na siłę silnych stron, których się nie ma. Sztuką jest znaleźć faktycznie silne strony, i wykorzystać je na max. Jeżeli Aga znajduje siłę w samotności, w poczuciu, że sama musi sobie radzić, sama działać, to za bezsensowne uważam niejako wymuszanie na niej porzucenie tej silnej strony, gdyż komu innemu pomogło odwrotne podejście.

To, że każdy jest inny to się z toba zgodzę, bo tak w rzeczywistości jest.
Z tym drugim stwierdzeniem mogę też się zgodzić, choć nie w każdym przypadku, ale tak też bywa. Trudno jest się zgodzić z tobą, że w przypadku np Agi to co tutaj piszemy może jej zaszkodzić, chyba, że jest to coś niszczącego, coś co z góry jest nafaszerowane tekstami, które mają jej zaszkodzić, zrobić totalny mętlik w głowie. Jeśli jednak piszemy lub mówimy coś, co może jej pomóc, dajemy jakieś wskazówki, rady z czystego serca bay jej pomóc w czymś to nie uważam, aby jej to miało zaszkodzić. Ponadto Aga jako człowiek ma rozum, ma wolną wolę i myśląc o tym co dla niej jest dobre sama to wybierze co jest dobre a z czego nie powinna korzystać. Wierzę, że potrafi rozróżniać dobro od zła, że potrafi też odczytać dobre intencje od tych złych. Niektórzy może sobie z tym nie radzą i w takich sytuacjach potrzebują pomocy.

Co do samego przykładu Agi to myślę, że raczej nie pisała by tutaj, gdyby pomocy nie oczekiwała.
I tutaj nie chodzi tylko o samą formę pomocy, ale o potrzebę pomocy w sytuacjach gdy sobie z czymś nie radzi. I czasami potrzeba konkretnej pomocy a czasami wystarczy tylko jedna wskazówka, jedna rada lub nawet pocieszenie, wzmocnienie na duchu lub ukierunkowanie, aby ona sama wiedziałą co ma robić dalej,

Już sam fakt przydzielenia punktów świadczy o tym, że nasze wypowiedzi mogą jej w czymś pomóc, nakierować ją na włąściwe myślenie, pocieszyć ją czy wesprzeć. To może ją motywować do dalszej pracy nad sobą. Korzystanie z rad nie jest niczym złym, trudnym natomiast jest wybieranie dobrych rad. Może te wszystkie rady przeanalizować i wybrać odpowiednie,

I nikt jej do niczego nie zmusza. Ona sama potrafi kierować swoim postępowaniem i wybierać właściwe wypwoiedzi, czego jej z całego serca życzę, aby mogła sama podejmować mądre decyzje, stawiać kroki we właściwym kierunku. Wystarczy spojrzeć na to, że tylko niektóre wypowiedzi zostały nagrodzone punktem a to świadczy o tym, że Aga segreguje wypowiedzi, wybiera takie, które jej mogą pomóc, które mogą ja naprowadzić, w których są zawarte jakieś konkretne rady, które ona może wykorzystać.

Wątpię też aby człowiek mógł znaleźć siłe w samotności. Oczywiście może czuć się w niej dobrze, ale do czerpania siły potrzeba człowiekowi innych ludzi lub przynajmniej kontaktu z Bogiem, by po przez modlitwe mógł siłe do dalszego funkcjonowania czerpać. Sama samotność nie wiele człowiekowi daje. Człowiek potrzebuje innych do właściwego funkcjonowania, potrzebuje bliskiej osoby, na której w razie potrzeby mógłby się oprzeć, osoby, która nie zawiedzie, która będzie blisko i gotowa do pomocy.

Drizzt napisał(a):Kwestia druga to to, że wciąż słyszę tu rady polegające na tym, by Aga się "przemogła" w jakimś obszarze życia. Tylko czy to ma sens?


Owszem, ma sens. Taka rada może jej pomóc w konkretnej sytuacji, może ją też motywować lub dodać sił, odwagi do dalszego działania. Pewne obszary życia człowieka wymagają pomocy innych, gdyż nie ze wszystkim człowiek jest w stanie poradzić sobie sam i jeśli przedstawia dany problem to nie po to, aby nie szukać pomocy lecz aby ją znaleźć : włąśnie w radach, wskazówkach, w ukierunkowaniu.
Dobra rada płynąca z chęci pomocy nie będzie zła, jeśli jest dostosowana do tej konkretnej sytuacji, w której człowiek sie znajduje. Dla przykładu : jeśli człowiek ma dług, który musi spałcić to może walczyć sam aby go spłacić, może też poprosic o pomoc innych i otrzymać różne wskazówki lub nawet może otrzymać wsparcie finansowe od konkretnej osoby. Jeśli sie uprze sam na sobie to może walczyć sam z tym długiem i może on rosnąć jeszcze większy, ale gdy poprosi o pomoc to może otrzymać odpowiedź : weź kredyt taki czy taki, pożyć od tej osoby czy tej. Człowiek ma wtedy jakieś opcje z których może ewentualnie skorzystać lub też nie, ale rada takich soób, które chcą pomóc nie musi być zła, wypływa bowiem z serca, z chęci pomocy i jeśli taka osoba skorzysta z rady to może z długu wyjść znacznie szybciej niż gdyby walczyła sama.

Człowiek sam może dopasowywać sobie pomoc innych do swojej sytuacji i może się kierować różnymi formamipomocy, ma tez wtedy poczucie jedności, bezpieczeństwa, że sa osoby bliskie, na których może polegać, które swoim działaniem starają się pomóc co znacznie ułatwia życie, pozwala unikać naprawdę trudnych sytuacji, które przy samodzielnej walce mogłyby sytuacje jeszcze pogorszyć. Oczywiście pewne sfery życia człowieka powinny być pozostawione do działania przez człowieka, inaczej nie będzie się on rozwijał, nie będzie podejmował prób pokonywania problemów i zawsze będzie liczył na to, że inni problemy będą rozwiązywać.

A jeśli chodzi o dawanie rad to sam je przecież dajesz, nawet w tym temacie. :mrgreen:

Drizzt napisał(a):ogłębna samoanaliza, zastanowienie się nad swoimi zaletami i wadami, nad tym, co nam pomaga, a co przeszkadza.

Taka samoanaiza też jest potrzebna. Bez niej człowiekowi trudno będzie poznawać samego siebie, na co człowieka stać. Bez poznawania samego siebie trudno jest działać, trudno jest funkcjonować.

To narazie tyle, później sie odniosę do innyc spraw.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
21-08-2010 03:23
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
MSA Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 253
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #66
 
omyk napisał(a):Czyli przynajmniej w końcu odpowiedziałeś w jakim jesteś wieku Duży uśmiech
No przecież napisałem swego czasu, że 16 i pytałem się czy "może być"? Język

spioh napisał(a):jakie to ma znaczenie, skoro operujesz tym co owo słowo oznacza...

Ano takie, iż uważam, że nie można "zgrzeszyć" wobec samego siebie Duży uśmiech. Tzn. jeżeli np. nie modlę się, nie chodzę do kościoła, to to nie jest mój "grzech". Jakby się zastanowić, to nawet jeśli kogoś skrzywdzę, to też nie będzie "grzechem", w rozumieniu KK.
W "moim świecie" ludzie mogą robić co im się żywnie podoba, i nie skazuje ich to na wieczne potępienie Duży uśmiech. A to jak "dobry/zły" jesteś nie ma wielkiego znaczenia...
Straszne co? Całe życie człowiek się stara, czyni dobrze, a w ostatecznym rozrachunku nie jest ani "lepszy" ani "gorszy" od dajmy na to, Adofla H.

Dlatego napisałem, że się nie dogadamy Oczko.
21-08-2010 08:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
spioh Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,219
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #67
 
MSA, żeby się dogadać trzeba mieć otwarty umysł, a nie takie same poglądy Uśmiech

a co do grzechu - nie wiem czy kojarzysz taki fragment ewangelii... generalnie przypowieść-metafora sądu ostatecznego. i miała takie podsumowanie: sługa który zna wolę Pana a jej nie czyni dostanie dużą chłostę, a ten który jej nie zna i jej nie czyni dostanie małą chłostę.
zatem "świadomość" grzechu nie powoduje zwolnienia z odpowiedzialności za czynione zło.
i tak się jeszcze zastanawiam, czy u ciebie można mówić braku świadomości - raczej wątpię, bo z tego co piszesz wynika, iż wiesz co jest grzechem, ale ponieważ tego grzechem nie nazywasz to myślisz, iż zwalniasz się tym samym z odpowiedzialności w kontekście wieczności. zaprawdę powiadam ci: Ga 6,7.

Inteligentny wszystko zauważa. Głupi wszystko komentuje. Heinrich Heine

--== fundacja Barnaba ==--
[Obrazek: ub1959484.png]
21-08-2010 08:17
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #68
 
Ej, nie widziałam Twojej odpowiedzi, sorry Oczko Jasne, że może być Uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
21-08-2010 08:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
MSA Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 253
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #69
 
Nie ma sprawy Oczko. Myślałem, że jeszcze więcej muszę sobie ująć Uśmiech.

To jest skomplikowane Duży uśmiech. Ale ja chcecie to ok, najwyżej się wydzieli jako offtopic Oczko.

spioh napisał(a):a co do grzechu - nie wiem czy kojarzysz taki fragment ewangelii... generalnie przypowieść-metafora sądu ostatecznego. i miała takie podsumowanie: sługa który zna wolę Pana a jej nie czyni dostanie dużą chłostę, a ten który jej nie zna i jej nie czyni dostanie małą chłostę.
OK. Tylko że u mnie: "żaden sługa nie dostanie żadnej chłosty".

spioh napisał(a):z tego co piszesz wynika, iż wiesz co jest grzechem, ale ponieważ tego grzechem nie nazywasz to myślisz, iż zwalniasz się tym samym z odpowiedzialności w kontekście wieczności.

Nie uznaję "sądu" jako takiego, ci do piekła, ci do nieba. Dla mnie istnieje tylko "powrót do 'Boga' z darami". Tymi darami są nasze doświadczenia, i to co przeżyliśmy na ziemi. Nie ma "dobrych" i "złych" doświadczeń, panuje zupełnie inne postrzeganie. Wszystko jest tak samo istotne (albo prawie tak samo). No, może i istnieje coś takiego jak "piekło", "czyściec", ale to są stany przejściowe. I tylko my je tak odbieramy, piekło jako "gorsze", a czyściec jako "lepszy".

Co zaś się tyczy grzechu... Wybaczcie, ale zaciągnę małym przykładem z seksualności człowieka, tu dobrze widać różnice. O ile wiem, to KK stawia się w roli "strażnika moralności" w tej dziedzinie. Ja natomiast dopuszczam pełną dowolność, uznając, że dwoje dorosłych ludzi może robić co chce. (dorosłych, nie "pełnoletnich". Kiedy są dorośli? Gdy postępują jak dorośli Oczko czyli nawzajem muszą to stwierdzić.)

Dlatego nie uznaję większości "grzechów" w tym względzie. Dla mnie jest to pewna sfera każdego człowieka, którą trzeba poznać i się z nią oswoić. A nie zamykać w sztywne ramy zasad, które "mają działać". Np. znam ludzi, którzy pozostają w związku z więcej niż jedna osobą. Ba, w dodatku za pełną zgodą wszystkich osób, i jeszcze się odważają być szczęśliwi Oczko.

I nie uważam, że będą za to pokutować. Jeśli nawet im nie wyjdzie, to ok, zdarza się. Ale próbować mogą i nie widzę w tym absolutnie nic złego. Natomiast wg regułek "grzeszą okropnie".

Chwilowo już nie mam czasu Oczko ale "I'll be back" Duży uśmiech
21-08-2010 09:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #70
 
MSA napisał(a):Chrześcijaństwo u mnie "nie działa", a nawet gdyby działało, to nie chciałbym należeć do formalnej organizacji KK. Zostaję formalnie w KK bo tak będzie łatwiej z ew. pogrzebem Oczko jak wpadnę pod tramwaj. No i tak jest prościej Duży uśmiech . Do bierzmowania nie poszedłem, bo było bez sensu ^^. Przynajmniej dla mnie. Tzw. "przejęcie odpowiedzialności za własną wiarę" odbyło się u mnie dużo wcześniej.

Jak chrześcijaństwo ma działać w twoim życiu skoro w twoim myśleniu jest tyle sprzeczności, które nie wiem w jaki sposób zostały tam zakorzenione, ale napewno świadczy to o tym, że albo ty nie rozumiesz czym jest chrześcijaństwo albo nie chcesz przyjąć podstawowych prawd chrześcijańśkich i według nich żyć, nauki Kościoła. Bez tego chrześcijaństwo działać nie będzie.
A co do sprzeczności w myśleniu : abyś nie miał wątpliwości, że tak jest to wystarczy abyś skupił się na własnej wypowiedzi :

MSA napisał(a):Ano takie, iż uważam, że nie można "zgrzeszyć" wobec samego siebie Duży uśmiech . Tzn. jeżeli np. nie modlę się, nie chodzę do kościoła, to to nie jest mój "grzech". Jakby się zastanowić, to nawet jeśli kogoś skrzywdzę, to też nie będzie "grzechem", w rozumieniu KK.
W "moim świecie" ludzie mogą robić co im się żywnie podoba, i nie skazuje ich to na wieczne potępienie Duży uśmiech . A to jak "dobry/zły" jesteś nie ma wielkiego znaczenia...

Przy takim rozumowaniu chrześcijaństwa to nic dziwnego, że ono nie działa. Na podstawie tej wypowiedzi mógłbym wyciągnąć taki wniosek, że ty sam nic hcesz, aby chrześcijaństwo było udziałem w twoim życiu, nie chcesz po prostu żyć po chrześcijańsku a to przecież jasno wskazuje na to, że chrześcijaństwo nie działa w życiu człowieka który sam je odrzuca. Czego więc oczekujesz? - że chrześcijaństwo będzie działać przy takim nastawieniu, odrzuceniu tego co chrześcijańśkie? To tak, jakbys chciał korzystać z jakiegoś urządzenia nie poznając instrukcji obsługi i nie podączył go też do prądu. Aby chrześcijaństwo działało w twoim życiu najpierw trzeba zacząć żyć jak chrześcijanin a jesli sam tego nie chcesz to twoje "bycie-niebycie" w Kościele jest totalnym bezsensem. Po co ci bowiem pogrzeb katolicki skoro nie potrzebujesz tak ważnego sakramentu jakim jest bierzmowanie. Na miejscu Kościoła ja bym ci takowego pogrzebu nie udzielił, bo i po co? To tylko robienie sobie kpiny z Kościoła i traktowanie tej instytucji jako zabawki.- używam kiedy chcę a jak nie używam to wciskam ją w kąt lub gdzieś na strych i niech tam sobie leży a jak sobie zażyczę zabawy to będę się nią bawił.
Kościół jednak to nie zabawka, chrześcijaństwo to poważna sprawa połączona z Kościołem bardzo ściśle. Albo jest się chrześcijaninem i praktykuje się albo się nie praktukuje i trudno wtedy mówić o tym, że jest się chrześcijaninem.

To tak, jak z byciem lekarzem. Uczysz się aby nim być, kończysz studia a nie masz praktyki lub jest ona bardzo krótka. I wtedy co z takiej osoby za lekarz skoro nie będzie umiał leczyć - praktyka jest potrzebna cały czas, gdyż medycyna to dziedzina która się rozwijai którą trzeba praktykować przez cały czas, aby być na bieżąco, inaczej można komuś poważnie zaszkodzić.

W związku z tym, że trochę odbiega się od głównego tematu to chcąc nawiązać do niego mogę stwierdzić, że taka osoba jak ty, która ma takie pomieszane podejście do sprawy chrześcijaństwa może czuć się podobnie jak taka osoba nieprzygotowana do życia. Z jednej strony wie niby co ma robić a z drugiej żyje tak, jakby została zostawiona samej sobie aby sobie ze wszystkim radziała sama a jak widać jest to bardzo trudne, aby wszystkiemu podołać w pojedynkę. Do wielu spraw potrzeba pomocy z zewnątrz, inaczej można zejść z właściwego toku myślenia, można odejść od tego co prowadzi w dobrym kierunku. Pewne sprawy trzeba pielęgnować i dbać o nie przez cały czas, aby człowiek mógł się dalej normalnie rozwijać. Bez pomocy człowiek może naprawdę bardzo poważnie się zagubić i ciężko jest później odnaleźć właściwą drogę a to co może robić dalej będzie nisizczyło innych.

Tak to może wyglądać wszystko patrząc na to z boku. Samemu często się wielu spraw nie dostrzega, ale jeśli poprosimy kogoś o szczerą ocenę to mógłby po przyjrzeniu się z boku wyciągnąć podobna ocenę. Niestety, często ona jest bardzo trudna do przyjęcia, często bardzo boli, ale widać musi boleć, aby to odczuć i zacząć tą sytuację leczyć.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
21-08-2010 10:53
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
MSA Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 253
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #71
 
Tomasz, nie zrozumieliśmy się. Jestem "formalnie" katolikiem, i byłem wychowywany w wierze, tak jak moi rodzice umieli, chodziłem na religię itp. I moja droga zboczyła od chrześcijaństwa dość wcześnie.
Teraz mam swój własny "system wierzeń" "drogę duchową" "zwał jak zwał". I ona działa i jest mi z nią dobrze. Nie widzę w niej też sprzeczności (a naprawdę posługuję się logiką i całość trzyma się kupy). Co więcej, "mój system", tłumaczy wszystkie pozostałe religie... Wystarczy wyciąć z niego niektóre elementy i zinterpretować bez obrazu całości. Duży uśmiech.

Tam nie ma sprzeczności. Jest tylko jedna wielka niewiadoma, której jednak nikt nie wie Uśmiech - coś jak odwieczne pytanie o sens życia, bo "życie wieczne" nim nie jest. Nigdy mnie zresztą nie pociągało, co niby miałbym tam robić...

Natomiast sprawa pogrzebu... Mi jest wszystko jedno, nie ja będę go organizował. A po co mam robić rodzinie problemy - jakbym wystąpił z KK to by się nie dało, a tak...
A, gdyby w PL nie było obowiązku pogrzebania ludzkich szczątków, to najchętniej zażyczyłbym sobie kremacji i rozsypania prochów na możliwie dużym obszarze.


Im dłuższą mam praktykę w "swoim systemie", tym lepiej się on sprawdza. Już bardzo długo od powstania nie wymagał żadnych poprawek. Niemniej jednak, nie jest dla każdego, ba, dla niektórych jest bardzo groźny w swoich założeniach.

Np. nie sądzę, że bylibyście w stanie znieść myśl, że nie ma Szatana, nie ma dobra ani zła... dlatego pisałem, że się nie dogadamy Duży uśmiech.
21-08-2010 19:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #72
 
Dzięki za wyjaśnienie sytuacji. Co prawda nadal nie rozumiem co to za droga, która teraz idziesz, ale liczę na to, że jest ona choć troche oparta na wartościach, które są wspólne dla wszystkich, które bronią życia ludzkiego, które pozwalają ci wybaczać innym, które odsuwają ciebie od czynów, które krzywdziłyby innych. A więc wartości moralne. Oby tak było.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
21-08-2010 21:35
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
MSA Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 253
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #73
 
TOMASZ32-SANCTI napisał(a):które bronią życia ludzkiego,

O tak, tu jest bardzo duża różnica, głównie w miejscu gdzie stawiam podział. Zwłaszcza gdy dotyczy to organizacji państwowej. Np. sprzeciwiam się zakazowi aborcji. Bo uważam, że każdy decyduje za siebie i za własne potomstwo. Dlaczego? Bo taki system uczy ludzi odpowiedzialności i zapewnia ogółowi dobre warunki. A obecnie próbuje się zniszczyć życie 100 tys. normalnych rodzin, żeby "chronić dzieci w patologicznych rodzinach". Leczenie patologii patologią.
A ogólnie, to idzie to w kierunku: "ludzie to bydło, więc jako bezmyślną trzodę trzeba ich chronić". Ja uważam, że ludzie to ludzie, ochronią się sami. Trzeba im tylko stworzyć warunki.
Właśnie podejście nr 1 jest po części odpowiedzialne za brak odpowiedzialność i "nieprzystosowanie do życia". Organ nieużywany zanika...


Hmm, główna różnica, to chyba taka, że jednak wciąż czuję się wojownikiem. A bądź co bądź, rasa wojowników wymiera. Ech.

Cytat:które pozwalają ci wybaczać innym, które odsuwają ciebie od czynów, które krzywdziłyby innych.
Z wybaczaniem to i niektórzy wierzący mają problem... Z perspektywy czasu widzę, że niektóre "złe" doświadczenia, miały bardzo konkretny cel i stanowią ważną część tego kim jestem teraz. Oczywiście zawsze są plusy i minusy.
Natomiast "mam swoje powody" by nie krzywdzić innych. Ale nie uzasadniam tego "bo to jest moralne" - to jest uzasadnienie typu: "dlaczego? bo tak!"

Jeśli chodzi o większość rzeczy, to nie zadowalam się "zwykłym" wyjaśnieniem, drążę temat aż do końca by poznać jego istotę. Wszystkie "mechanizmy społeczne" można wytłumaczyć bez udziału "Boga". Ale nie każdy umie to zrozumieć, a głównie ci "najgłupsi" niech wierzą, że będą się smażyć w piekle, bo to ich skutecznie powstrzymuje przed uprzykrzaniem mi życia.
Uprzedzam pytanie: nie, to nie znaczy że katolicy są "głupi". Zwyczajnie stwierdzam, że do "nizin społecznych" łatwiej dotrzeć przez wiarę i "Bóg tak kazał", niż cokolwiek tłumaczyć. Jeszcze coś przekręcą i wraz będzie źle.
22-08-2010 09:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #74
 
aga napisał(a):Cóż zatem - czy ów "niezdatny do małżeństwa" ma pogodzić się ze swoim losem czy jednak budować - moim zdaniem niedojrzały - związek? Wszak nie da się nadrobić strat, odwrócić losu, cofnąć czasu, nauczyć się tego, czego człowiek nie nauczył się wówczas, gdy była ku temu pora.
Może coś obok tematu, ale jednak w obrębie problemu niezdatności do małżeństwa:
http://pretremarc.wordpress.com/2010/08/...ewangelia/

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
23-08-2010 22:11
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #75
 
MSA napisał(a):Jestem "formalnie" katolikiem, i byłem wychowywany w wierze, tak jak moi rodzice umieli, chodziłem na religię itp. I moja droga zboczyła od chrześcijaństwa dość wcześnie.

MSA napisał(a):Jeśli chodzi o większość rzeczy, to nie zadowalam się "zwykłym" wyjaśnieniem, drążę temat aż do końca by poznać jego istotę.
Ciekawa sprzeczność - Swoją wiarę widać uznałeś za "mniejszą rzecz" skoro nie zadałeś sobie trudu by ją poznać, by podrązyć temat w celu poznania do końca jej istoty. Zadowoliłeś sie zwykłym wyjaśnieniem.
A tak swoją drogą - ciekawe co rozumiesz przez słowa: "dość wcześnie."?
Natomiast za bardzo trafne uważam sformułowanie: "moja droga zboczyła od chrześcijaństwa".

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
24-08-2010 12:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów