Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
zalękniona
Autor Wiadomość
zalękniona Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 11
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #1
zalękniona
Szczęść Boże
Pewnie nie przez przypadek tu trafiłam. Znalazł się ktoś, kto wskazał kierunek i Bóg, który nade mną czuwa. Pewnie też nie przypadkiem dzieją się w moim życiu rzeczy, z którymi tak trudno sobie poradzić. Potrzebuję drogowskazów-i odnajduję je w modlitwie..ale potrzebuję też takiego serdecznego poklepania po plecach-choćby wirtualnie i zapewnienia że robię dobrze. Spowiedź daje mi ukojenie, ale jak dotąd nie znalazłam spowiednika, który zechcialby poświęcić mi swój czas na dłuższą rozmowę... Trafiłam tutaj z nadzieją że uzyskam to czego mi trzeba- wsparcie...
Jestem mężatką od 3 lat, ale z moim mężem jestem od lat 12. Nie zachowaliśmy czystości przed ślubem...szczerze mówiąc-nie myśleliśmy o tym wcale. Nie mieliśmy ani wcześniej ani później innych partnerów. I sprawdza się stare powiedzenie- jak trwoga, to do Boga... czasem myśle, że właśnie po to Bóg zadał mi to cierpienie, bym do niego wróciła...
Mam 29 lat. w lutym tego roku urodziłam synka. Zmarł na moich rękach...Zmarł bo podjęliśmy decyzję o jego wcześniejszych narodzinach. Był bardzo chory, a jego dalszy wzrost w moim łonie był dla mnie zagrożeniem... Dziś żałuję tej decyzji-bardzo żałuję. Spowiadałam się już kilkakrotnie- ostatnio na Jasnej Górze 3 tygodnie temu. Po raz pierwszy pojechałam na pielgrzymkę. Pojechałam oddać siebie i swoje troski Matce Boskiej, oddać jej moje małżeństwo...
Ja nie wiem co sie ze mną dzieje. Chyba źle pojmuję miłość. Od 7 lat wątpię że kocham męża. Troszczyłam się dotąd o niego, gotowałam, sprzątałam, lubiłam sprawiać mu radość..a jednak wciąż zastanawiałam się czy go kocham... Po urodzeniu syna przyszła do mnie nagle myśl" Nie chcę już z nim być". Poczułam wielką chęć ucieczki... i niesamowity lęk... Opierałam się tym myślom, zagryzałam zęby, poszłam na terapię... Dziś jest lepiej, ale wciąż te wątpliwości i pokusa odejścia się pojawiają... Cieszy mnie kiedy powie coś miłego, rozczulam się prasując jego rzeczy, cieszę się na wieczory kiedy mogę się do niego przytulić...a jednak wciąz jest we mnie jakaś pokusa ucieczki. Nie wiem czy przed nim, czy przed problemami, których się tyle nawarstwiło... Chciałabym wiedzieć czy wtedy, gdy czuję emocjonalny chłód ale pomimo tego staram się wbrew swoim emocjom nie oszukuję siebie i męża? Czy nie oznacza to że nie kocham prawdziwie? Wiele czytam w ostatnim czasie- głównie artykułów katolickich. Przeczytałam że miłosć jest wolą dawania drugiemu człowiekowi...A gdy ta wola jest narzucona, kiedy człowiek musi sam się do tego trudu przymusić, kiedy wbrew emocjom które każą uciekać trwa...czy to też jest miłością czy tylko oszukiwaniem siebie? Tak bardzo się pogubiłam. Modlę się, chodzę na różaniec, szukam drogi wyjścia. Chciałabym poczuć spokój i pewność...
Myślę sobie że skoro mam ochotę zasnąć przytulona do męża, skoro czekam na jego powrót z pracy do domu, skoro uśmiecham się na widok czułego sms-a od niego...to znaczy że uczucia- te pozytywne we mnie są... Tylko skąd w takim razie ta pokusa? Skąd?? Kiedy byłam na Jasnej Górze, czekałam na każdy jego telefon, miłe słowo... To tak jakbym nie potrafiła pogodzić się z tym, że miłość wymaga ciągłej pracy, poświęceń, wyrzeczeń... czy to normalne że człowiek musi się czasem sam do czegoś przymusić? bardzo proszę o odpowiedź...
Z Panem Bogiem
08-10-2010 18:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #2
 
zalękniona napisał(a):Chciałabym wiedzieć czy wtedy, gdy czuję emocjonalny chłód ale pomimo tego staram się wbrew swoim emocjom nie oszukuję siebie i męża? Czy nie oznacza to że nie kocham prawdziwie?
na pewno nie jestem ekspertem od małżeństw, ale jedno, co od razu mi się nasuwa: tego nie można "przepracować" samemu

być może trzeba będzie pójść razem z mężem do poradni dla małżeństw...

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
08-10-2010 18:58
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #3
 
Może pozwolę sobie coś tutaj skrobnąć zanim odpiwie ci na twoje wątpliwości osoba duchowna.
Postaram się krótko, choć mam często takie naleciałości do rozpisywania się.

Twoja sytuacja jest może dziwna dla ciebie, ale to co myślisz, te wszystkie pokusy mogą być zwyczajnym działaniem złego. On zawsze próbuje rozwalać to wszystko co łączy ludzi dobrego.
Zasiewa wątpliwości, wykorzystuje każdą sytuację, aby niszczyć relacje między dwogiem kochających się ludzi a także między ludźmi a Bogiem. Bardzo dobrym z twojej strony rozwiązaniem jest szukanie pomocy w Kościele, po przez modlitwę - to, że chodzisz na różaniec, to, że jeździsz na pielgrzymki aby powierzać twoją sytuację, twoje małżeństwo Maryi. To wszystko będzie ci pomagałao, napewno warto szukać konkretnej osoby duchownej jako przewodnika duchowego, który będzie ciebie prowadził, który będzie ci pomagał w pokonywaniu trudności.
I nie obawiaj się przedstawiać swoich problemów takiej osobie, bądź szczera i otwarta, gdyż w taki sposób możesz pozbyć się tego ciężaru, który stał sie twoim krzyżem. Pamiętaj, że nie jesteś sama z tym krzyżem, że cały czas jest z tobą Chrystus. On zna ten ciężar, sam dźwigał ciężki krzyż i przyjął go z pokorą, mimo, że nie był winny. Twoja miłość do męża może trwać nadal, proś jednak Chrystusa o pomoc. Wierzę, że On ciebie wysłucha, wierzę, że przyjdzie ci z pomocą i postawi na twojej drodze osoby, które ci pomogą w pokonaniu tych trudności. Nie poddawaj się jednak tym pokusom a kiedy one przychodzą módl się o pomoc : "Jezu Chryste, Synu Dawida, ulituj się nade mną", proś o światło, o wskazówki, które ci pomogą.

Bardzo dobrym sposobem modlitwy jest czytanie Pisma Świętego a nawet jego skrutowanie a więc czytając jakiś fragment szukać po odnośnikach innych fragmentów Pisma, i odpowiadanie sobie pisząc to co dane słowo ci powiedziało. Najlepiej sobie to wszystko zapisywać. Dokładniej możemy ci to przedstawić na pw lub tutaj, nie wiem czy przypadkiem nie było już na forum takowego tematu - jak skrutować PŚ. Jak znajdę to ci podam.

I na koniec przedsatwię ci szybko jak mi pomogła modlitwa, jak szybko otrzymaliśmy pomoc.
Mam żonę i trójkę dzieci, od 9 lat jesteśmy we wspólnocie katechumenalnej. Kilka lat temu (ok 3) oboje nie pracowaliśmy a mieliśmy już wtedy dwójkę dzieci, Sytuacja nie była dobra, ale katechiści przyszli z pomocą propnując modlitwę nocną a więc wstawanie w nocy i modlenie się korzystając z PŚ. Wstawałem przez kilka dni, aż po kilku dniach zaczęło się dziać coś co nas przerosło : w ciągu kilku dni, żona otrzymała kilka ofert pracy z czego wybrała sobie jedną. Wszystko było pięknie, bo mieliśmy świadomość, że modlitwa została wysłuchana - bo była. Jednak Bóg przyszedł z kolejnym błogosławieństwem - początek pracy i kolejny stan błogosławiony ciąży. Przez jakiś czas padł na nas blady strach i pytania: jak to możliwe na samym początku pracy, przecież to zaprzeczenie szansy na pracę. Nic bardziej mylnego. Te pokusy przyszły od złego. Firma przyjęła żonę do czasu porodu a potem mieli się zastanowić. Po porodzie żona poszła do pracy i podpisali z nią umowę na czas nieokreślony, żona pracuje do tej pory.

Ten strach, te obawy pochodzą od złego, dlatego broń się modlitwą i wierz w miłość do męża, kochaj go, "co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela" - znasz to chyba, tego się trzymaj i ufaj Bogu, wierz w moc modlitwy, bo ona napewno ma moc. My będziemy także otaczać cieie modlitwą. Masz u nas też możliwość powierzenia swojej intencji siostrom, które modlą się w intencjach przez nas przedstawianych.

To wszystko narazie. Liczę, że osoba duchowna dokładniej przedstawi ci droge którą możesz podażać, pomoże ci w pokonywaniu tych trudności. Postaraj sie korzystać z tych wskazówek osób duchownych.
Życzę ci powodzenia, życzę też aby Bóg wysłuchał twoich modlitw i pomógł ci w pokonaniu tych wszystkich pokus i odbudowaniu włąściwych relacji z mężem.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
08-10-2010 19:19
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #4
 
Ok, a teraz czekamy już na kapłana Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
08-10-2010 21:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
zalękniona Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 11
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #5
 
Dziękuję Wam pięknie za odpowiedzi...
Co do poradni... Pierwsze kroki zrobiłam do Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w swoim mieście. Spotkałam się parę razy z terapeutą, który usilnie przekonywał mnie, że skoro mam ochotę odejść od męża, to znaczy że mam w sobie ukryte pragnienia, których realizacji się boję...Czułam że namawia mnie do odejścia. Zaniechałam terapii. Teraz chodzę do osoby świeckiej, ale do wiary odnosi się z większym szacunkiem niż tamten pan. Mąż ze mną nie pójdzie-nie ma szans. Nie będę go naciskać, bo to w jego przypadku przynieść moze skutek odwrotny. Póki co -koncentruję się na wzmocnieniu siebie i oddziaływaniu w ten sposób na nasze małzeństwo. Mąż się stara, zależy mu-wiem to na pewno!
Dziękuję raz jeszcze, czekam na odpowiedź kapłana. Modlitwa-bardzo wskazanaUśmiech
W niedzielę jadę do Dominikanów na spotkanie dla rodziców po stracie dziecka.
Spokojnej nocy wszystkim

[ Dodano: Pią 08 Paź, 2010 21:36 ]
Może aby rozjaśnić bardziej moją sytuację napiszę jeszcze...że przed urodzeniem synka, pomimo moich ciągłych wątpliwości co do własnych uczuć...zawsze czułam że chcę być z mężem. Byliśmy dobrą, zgraną parą, która okazywała sobie otwarcie czułośc, uwielbiała spędzać razem czas, starała się o siebie wzajemnie,troszczyła...Ja czekałam z ciepłym obiadem, pachnącym ciastem. Mąz dbał by wszystko w domu chodziło jak w zegarku... Może nie było różowo-ale czule i spokojnie...tyle że wiecznie z wątpliwościami. pokusa odejścia pojawiła się po śmierci synka- w maju tego roku.
jeszcze raz dziękuję za odpowiedzi
08-10-2010 21:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
merkaba Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 205
Dołączył: Sep 2010
Reputacja: 0
Post: #6
 
(ciach - wyraźnie było już komentowane, że TU ODPOWIADA WYŁĄCZNIE KAPŁAN)
09-10-2010 10:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
o. Wit Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 100
Dołączył: Mar 2010
Reputacja: 0
Post: #7
 
Pokój Ci dziecko Boże,

Jak zwykle trudno mi odpowiadać na forum nie znając mnóstwa szczegółów, który mogłyby być istotne. Ale ufając Duchowi Świętemu mogę Ci kilka myśli do rozważenia podsunąć.

Z tego co piszesz, to wydaje mi się, że problemy są dwa:
1) powracająca pokusa odejścia od męża
2) śmierć syna

Najpierw sprawa druga. Dobrze, że byłaś na terapii. To jest bardzo trudne przeżycie dla rodziców. Ja bym Cię zachęcał do tego, byś właśnie swojemu synowi (a jak ma na imię? nadałaś mu je?) poleciła sprawę Twojego małżeństwa. Przecież umarł bez grzechu (pewnie jeszcze był ochrzczony), więc jest w niebie i razem ze świętymi wstawia się na Wami. Przecież kocha swoją mamę i będzie się za nią modlił - możesz, tak samo jak prosimy świętych, prosić go o modlitwę. Polecam Ci też książkę http://www.mateusz.pl/mz/ws-zuc/index.htm

Co do pierwszej sprawy. Źródeł Twoich pokus może być wiele. Mogą mieć źródło bardziej w psychice albo mieć podłoże duchowe (albo jedno i drugie). Co do sfery psychicznej, to tak mi chodzi po głowie, że warto by zacząć od posłuchania trochę o modlitwie o przebaczenie: http://www.divshare.com/playlist/723687-18b Spróbuj modlić się tą modlitwą przez cały miesiąc (znajdziesz ją też na: http://www.chce.org.pl/index.php?option=...temid=65).
Co do sfery duchowej to wymaga to też powolnego rozeznawania i modlitwy - trwaj na niej. Polecam Ci na początek zrobić sobie rachunek sumienia z zagrożeń duchowych - http://www.google.com/url?sa=t&source=we...Sg&cad=rja i jeśli cokolwiek z tych rzeczy Ci się przypomni to oddaj to na spowiedzi.
No i ostatnia rzecz - w wolnym czasie posłuchaj proszę rekolekcji Neala Lozano: http://www.divshare.com/folder/738910-f04

Niech Jezus Cię błogosławi +
10-10-2010 13:02
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
zalękniona Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 11
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #8
 
Bóg zapłać Ojcu za odpowiedź. Nasz synek ma na imię Staś. Dziękuję za wskazówki. Spróbuję się do nich zastosować. Czuję że wszystko ucieka mi między palcami... Bóg bardzo doświadczył naszą rodzinę przez ostatnie kilka miesięcy...Pogrzeb goni pogrzeb, problem goni problem-chwilami brakuje sił... Śmierć synka, kryzys małżeński, samobójcza śmierć mojego bliskiego kochanego kuzyna, choroba mojej matki, teraz chorob teściowej. Kiedy wchodzę do Kościoła łzy płyną mi ciurkiem...Zasypiam z różańcem w ręku i z nim się budzę... Szukam w swoim mieście wsparcia duchowego, szukam spowiednika, który poświęciłby mi swój czas...Ale to bardzo trudne...Byłam w 3 parafiach...Nigdzie nie znalazłam kapłana, który by mnie spokojnie wysłuchał i porozmawiał...może nie koniecznie w konfesjonale, bo spowiadam się regularnie...ale tak po ludzku-w cztery oczy. Bardzo tego potrzebuję...takiego duchowego przewodnictwa...Jeśli ktoś z Was, może Ojciec Wit, zna kapłana w Szczecinie, który byłby gotów poświęcić mi czas i uwagę, bardzo proszę o jakiś kontakt.
Z Panem Bogiem
10-10-2010 16:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
o. Wit Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 100
Dołączył: Mar 2010
Reputacja: 0
Post: #9
 
Jestem ze Śląska, a teraz studiuje z Lublinie, więc całkowicie inne tereny. Wiem jedynie, że ks. Andrzej Trojanowski, egzorcysta Waszej diecezji jest bardzo cenionym kapłanem. Znam dwie osoby, które korzystały z jego spowiedzi i bardzo go cenią.

Niech Jezus Cię błogosławi +
10-10-2010 21:05
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
zalękniona Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 11
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #10
 
Skontaktowałam się z księdzem Trojanowskim. Jadę w czwartek na spotkanie do Poczernina... Kawałek drogi...ale jadę! Już sama świadomość tego, że poświęci mi swój czas, jest kojąca

[ Dodano: Sob 16 Paź, 2010 12:26 ]
Kochani
Byłam na spotkaniu z ks. Trojanowskim. Odmówiliśmy wspólnie modlitwę uwolnienia od poczucia winy. Rozmawialiśmy-niesamowity człowiek-ciepły, życzliwy, szczery. Dziękuję za pokierowanie mnie do niego. Z Panem Bogiem

[ Dodano: Czw 18 Lis, 2010 13:46 ]
witam ponownie...
W ostatnich tygdniach intensywnie pracowałam nad swoją relacją z mężem. Widziałam pewne postępy... Chętniej spędzaliśmy razem czas, miałam ochotę sprawiać jemu radość. Zawsze kiedy pojawiała się we mnie jakaś negatywna myśl lub pokusa, powtarzałam sobie: "Boże pokaż mi co mam robić, zabierz ode mnie ten ciężar"...i to naprawde pomagało... Ale nastąpił regres... Powraca do mnie myśl, że skoro to jest okupione takim wysiłkiem, skoro czasem muszę się zmuszać do pewnych zachowan, to są one nieszczere, sztuczne i nic nie warte. Pojawia się zwątpienie. Jak sobie z nim radzić?? Proszę o wskazówki
11-10-2010 17:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów