Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Problem rodzinny.
Autor Wiadomość
claire82
Unregistered

 
Post: #1
Problem rodzinny.
Witam, chciałam się poradzić w następującej sprawie (bo to dla mnie olbrzymi problem): od czterech lat żyję w zwązku sakramentalnym i od czterech lat mam ogromne problemy ze strony teściowej. To już nie jest zwykłe wtrącanie się, ale dażenie do rozpadu mojego małżeństwa. Przytoczę głowny problem: z mężem chcieliśmy mieć dzieci, najlepiej zaraz po ślubie (zostałam żoną w wieku 24 lat). Niestety w ciążę udało mi się zajść dopiero po 4 latach małżeństwa(nie stwierdzono medycznych przeszkód, nie przyjmowałam wcześniej antykoncepcji hormonalnej). Przez ten czas teściowa systematycznie namawiała mojego meża na unieważnienie małżeństwa ze mną, z owodu mojej rzekomej bezpłodności. (oprócz teggo było stadardowe wtrącanie się, głownie z powodu naszego planu, że po urodzeniu dzecka przestanę pracować i zostanę w domu, gdyż planowaliśm dużą rodzinę - problemem nie był← tu pieniądze, tylko podejście tesciowej do życia).Kiedy już zaszłam w ciążę, to nadal była niezadowolona, mowila że na pewno moj problem z ciążą pochodził z antykoncepcji w ukryciu przed mężem :cry:
Niedawno byliśmy u niej na rozmowie, gdyż starałam się (mimo tego zła z jej strony) wszystko wyprowadzić na prostą, a ona zaprosiła na to pierwszą dziewczynę mojego męża i cały wieczor był wieczorem drwin i wspomnień jakie to były piękne casy, zanim moj mąż poznał mnie. Jestem osobą cierpliwą, ale wszystko ma swoje granice.
Proszę mi powiedzieć: wiem że gniew jest grzechem, zbliżają się święta, czas podjednania, jak mam wobec tego podejść do tematu, skoro ja wyciągam ciągle rękę i jest ona odpychana. Jak poradzić sobie z gniewem(który de facto pojawil sie głównie po ostatnim spotkaniu)? Wiem, że problem może wydawać się błahy, jednak jestem już na skraju wytrzymałości.
17-11-2010 09:52
Odpowiedz cytując ten post
Razen Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 435
Dołączył: May 2010
Reputacja: 0
Post: #2
 
claire82, cały czas miej wyciągnięta dłoń ku swojej teściowej - bądź gotowa i chętna do pojednania. Jednak jeśli ona tak koniecznie chcę Ci dopiec i nie dopuścić do tego - unikaj jej. Zresztą sama dobrze wiesz kto ma rację, chyba nie chcesz zostać zmanipulowana przez tak złowrogi i prostacki umysł, jeśli nie chcesz spaść na ten sam poziom co ona nie ulegaj temu co prowadzi ją po tak przyziemnych ścieżkach Oczko Nie wyszłaś zamaż za teściową tylko za jej syna Uśmiech Jaki stosunek do tego konfliktu ma wybranek?

Jesteś ponad tym...

[Obrazek: much-ado-about-nothing.jpg]
17-11-2010 10:02
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
claire82
Unregistered

 
Post: #3
 
Razen napisał(a):claire82, cały czas miej wyciągnięta dłoń ku swojej teściowej - bądź gotowa i chętna do pojednania. Jednak jeśli ona tak koniecznie chcę Ci dopiec i nie dopuścić do tego - unikaj jej. Zresztą sama dobrze wiesz kto ma rację, chyba nie chcesz zostać zmanipulowana przez tak złowrogi i prostacki umysł, jeśli nie chcesz spaść na ten sam poziom co ona nie ulegaj temu co prowadzi ją po tak przyziemnych ścieżkach Oczko Nie wyszłaś zamaż za teściową tylko za jej syna Uśmiech Jaki stosunek do tego konfliktu ma wybranek?

Jesteś ponad tym...
Ja wyciągam ręke już 4-ty rok. Powoli brak mi sił. Ja nie tylko byłam gotowa, ja wielokrotnie to inicjowałam. Kiedy była w szpitalu to głównie ja do niej chodziłam, kiedy potrzebowała opieki po zpitalu to dwa tygodnie u niej mieszkałam i robiłam przy niej dosłownie wszystko. Pilnuję wszystkich dat, pomagam jej. Ale to nic nie daje i tak jestem dla niej tą złą :cry:
Mój mąż jest bardzo zły na matkę - to było jeszcze przed moim zajściem w ciążę. A teraz jest wściekł← że jego własna matka mnie denerwuje, kiedy jestem w stane błogosławionym. Od już pol roku po ślubie z powodu tych jej numerół chciał zerwać z nią kontakty, ale przecież nie mogłam na to pozwolić. To jego matka. I jestem tak między kobietą która stara się im uprzykrzyć zycie na wszelkie znane jej sposoby, a mężem który chce mnie chronić. Teściowej nie podoba się nasz styl życia. To też jest powodem.
17-11-2010 10:12
Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #4
 
Problem z twoją teściową claire nie jest tylko twoim problemem, ale też problemem twojego męża.
Myślę, że razem powinniście najpierw porozmawiać o tym co ciebie boli, co ci przeszkadza w zachowaniu twojej teściowej a potem twój mąż powinien zająć się rozmową ze swoja matką.
Przypomnij mężowi delikatnie, że stanowicie jednosć i w imie waszej jedności i miłości dobrze by było, gdyby on porozmawiał szczerze ze swoja mamą, bo to niszczy waszą rodzinę. Rodzice nie mogą ingerować w wasze sprawy małżeńskie i jeśli byłoby to konieczne dla dobra waszego małżeństwa to nawet należy zerwać kontakt z mamą twojego męża - jeśli rozmowa twojego męża nie przyniesie efektu. Nie możecie bowiem pozwolić aby teściowa niszczyła wasze małżeństwo, sakrament, który został uświęcony przez Boga. Należy go bronić i chronić przed negatywnym działaniem innych ludzi.

Nie odbieraj jednak tego jako cheć zniszczenia waszych relacji rodzinnych. Nie o to mi chodzi, aby niszczyć relacje rodzinne, jednak w niektórych sytuacjach naprawdę lepiej jest oderwać się na jakiś czas od osób, które próbują za wszelką cenę zniszczyć to co wy razem tworzycie a więc rodzinę. Takie oderwanie się może pomóc też twojej teściowej, która widząc reakcję twojego męża a jej syna może zrozumie, że nic nie może zrobić, że nie może niszczyć tego, co jest częścią zycia jej syna.

Oczywiście święta są dobrą okazją do pojednania, do rozmowy o różnych problemach, ale lepiej będzie chyba dla waszego małżeństwa jak taką rozmowę odbędziecie przed świętami, aby też nie zostały one popsute przez negatywne działanie teściowej.

Twój mąż zakładajac rodzinę musi wziąć pod uwagę, że jego matka schodzi z tą chwilą na dalszy plan zycia a na pierwszym planie pojawia się zona, gdyz to właśnie z żonąstanowi jedność przed Bogiem. Czas uciąć te chore relacje, inaczej twoja teściowa rzeczywiście może tak namieszać, że zniszczy wasze małżeństwo na co nie możecie pozwolić.

Brońcie swojej jedności, brońcie swojej rodziny. Teściowej nic się nie stanie jak sobie od was odpocznie i nie będzie miała z wami kontaktu. Ale taki krok podejmijcie dopiero wtedy, gdy rozmowa z teściową nic nie da, jesli nadal będzie próbowała niszczyć wasz związek.
I skoro ciebie nie chce słuchać, jesli ciebie lekceważy to cała sprawę w swoje ręce powinien wziąć twój mąż - zarówno jako syn jak i mąż oraz głowa rodziny. Do niego należy obrona waszej rodziny.

Rozmawiaj więc z mężem, spokojnie, bez nacisków, szczerze, tak aby zrozumiał czym grozi taka sytuacja. Także módlcie się razem za swoja mamę/teściową. Ona potrzebuje modlitwy, gdyz widać nie rozumie co robi, jak niszczy życie włąsnego syna. Może Bóg zacznie działać i pomoże wyjść wam z tej sytuacji bez zrywania relacji z matką.

Życze powodzenia.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
17-11-2010 10:41
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
claire82
Unregistered

 
Post: #5
 
Bardzo dziękuję za słowa otuchy i radę. Na pewno skorzystam, postarmy się jeszcze rozmawiać i dopomóc jej naszą modlitwą. problem jest bardzo złożony: teściowa wie gdzie uderzyć - kiedy są spotkanai rodzinne zaprasza sąsiadkę z córką (pierwszą dziewczyną mojego męża) co mnie boli. MOj mąż żywi negatywne uczucia do tej dziewczyny, gdyż sam podkresla wiążę się z nią mroczny okres jego zycia i dopiero gdy poznał mnie to się zmieniło i teraz jest szczęśliwy.
Mąż chce nas bronić w ten sposób aby zerwać kontakty, ale nawet jeśli uważam, że teściow mnie krzywdzi to jest to nasza rodzina. Co potem powiem swojem dziecku? Ze nei bedzie widzieć babci bo mama t czuła się skrzywdzona? Jaki to będzie przykład? Będę rozmawiać póki będę miała siłę. Chciałam oszczędzić tego mężowi, ale zastosuje się do rady by on tym pokierował.
Jesteśmy dość tradycyjnym małżeństwem (do tego zawsze dążyłam) :oops: więc to on faktycznie powinien się tym zająć. Z mężem rozmawiałam wieolrotnie - tym razem poproszę go o rozmowę, spokojną z matką. jeśli to się nie zmieni to mąż zadecyduje co dalej. Ufam, że uda nam się wszystko naprawić.Jeszcze raz dziękuję za rady Uśmiech
17-11-2010 13:30
Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #6
 
claire82 napisał(a):jeśli to się nie zmieni to mąż zadecyduje co dalej.
właśnie tak.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
17-11-2010 14:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
claire82
Unregistered

 
Post: #7
 
sant napisał(a):
claire82 napisał(a):jeśli to się nie zmieni to mąż zadecyduje co dalej.
właśnie tak.
Cieszę się, że wreszcie znalazłam mejsce w sieci, gdzie na taką odpowiedź nie dostałam 100 zbulwersowanych feministycznych odpowiedzi . Ja nie wtrącam się w życie innych ne szkaluję, tylko chcę żyć inaczej. Miło jest wreszcie nie musieć się z tego tłumaczyć, dziękuję Uśmiech
17-11-2010 14:09
Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #8
 
Przebaczenie jest ważne, ale wyszłaś za mąż za męża, a nie za teściową. Jeśli Cię nie trawi, to nie musicie utrzymywać żadnych kontaktów. Mąż może przecież sam utrzymywać ze swoją matką kontakt.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
17-11-2010 14:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
claire82
Unregistered

 
Post: #9
 
omyk napisał(a):Przebaczenie jest ważne, ale wyszłaś za mąż za męża, a nie za teściową. Jeśli Cię nie trawi, to nie musicie utrzymywać żadnych kontaktów. Mąż może przecież sam utrzymywać ze swoją matką kontakt.
Naprawdę się starałam.Problem tylko w tym, że.. poznałam swojego męża kiedy byłam w liceum, wszyscy się śmiali że wilk i owieczka zaczeli ze sobą chodzić. Ja pochodziłam z tradycyjnej rodziny katolckiej, jego rodzina to ateiści. Po 2 miesiąsach znajomości zaczęliśmy się spotykać, nie starałam się być nachalna z mojim wyznaniem ale nie ukrywałam poglądów na zycie. Dla niego były niektore dziwaczne, nie do przyjęcia - jakiś czas potem zaczął ze mną chodzić na mszę, w końcu zaręczyny po roku chodzenia - on przygotowywał się do chrztu świętego. W trakcie czterech lat narzeczeństwa otrzymał potrzebne sakramenty aby ze mną móc stanąć przed ołtarzem już jako katolik. Jego rodzina nigdy mi tego nie wybaczyła. Zawsze mnie i moją rodzinę nazywali: ciemnogród. Jesteśmy z mężem szcześliwi, ja nie zdradziłam ani jednego mojego ideału, przekazałam mężowi to co najpiękniejsze w naszej religii, w moim przekonaniu ppomogłam mu po cięzkim okresie jaki przechodził jako młody chłopak. Ale dla jego matki jestem głupia.
Dażyłam do przebaczenia, ale tak jak zasugerowa Tomasz32 zostawię to w rękach męża.
17-11-2010 14:57
Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #10
 
E, to całkiem inna sprawa Uśmiech
Z ciemnogrodu jest ten, kto nie potrafi szanować innych - czyli w tym przypadku akurat druga strona "barykady".

Jak chodzi o taktykę... - to tylko moja porada, czyli: co ja zrobiłabym na Twoim miejscu :arrow: byłabym dość pewna siebie i przekonana o wartościowości wszystkiego, co przekazałam mężowi, starałabym się traktować rodzinę męża z uśmiechem i miłością, ale nie pozwalając jednocześnie po sobie jeździć, stawiając jasną granicę i ripostując każde ich zagranie - chyba, że jest naprawdę poniżej pasa, wtedy najlepszą ripostą jest milczenie. Myślę, że kluczem jest tu osłabienie ich pewności siebie i poczucia wyższości. To tak wnioskując z tego, co napisałaś.
Tak postąpiłabym ja na Twoim miejscu, ale Ty oczywiście działaj wg swojej natury. Pozdrawiam Uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
17-11-2010 15:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #11
 
Co najważniejsze - już powiedziano: najważniejsze to postawa Twojego męża. Niech wprost mówi, że skoro małżeństwo to jedno, to traktując Ciebei źle, tak samo traktuje jego, niech może mąż zapyta jej ,dlaczego go tak ona nie cierpi Język :?: Skoro własnego syna tak traktuje :?: I czy ciemnogrodem jest wierność ideałom czy jazda po innym człowieku :?:

Był taki czas, gdy mama mojego taty strasznie jeździła po mojej mamie. Efekt :?: Mama nie widziała się z nią przez 3 lata. Tata jeździł sam, ale rzadziej, na pytania czemu nie częściej odpowiadał wprost - przyjechałby z żoną, ale jest źle traktowana i on sobie tego nie życzy. Spasowała. Jak podupadła na zdrowiu to tylko moja mam z tatą zaofiarowali się jej pomóc. Nieomalże po rękach ich całowała, oczy się otworzyły.

Tak w ogóle to baaaardzo mocno Cię wirtualnie przytulam, gratuluję maluszka, pozdrów męża Duży uśmiech

Wspaniała z Ciebei osoba, skoro tak Bogu pomogłaś odnaleźć jego "baranka" ( o facecie ciężko mi się mówi owieczka Oczko )

Powodzenia Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
17-11-2010 17:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #12
 
claire82 napisał(a):Mąż chce nas bronić w ten sposób aby zerwać kontakty, ale nawet jeśli uważam, że teściow mnie krzywdzi to jest to nasza rodzina. Co potem powiem swojem dziecku? Ze nei bedzie widzieć babci bo mama t czuła się skrzywdzona?

Nie martw sie o to co powiesz dziecku. Jeśli mądrze nim pokierujecie to napewno zrozumie sytuację. Narazie zadbajcie o rozwiązanie tego problemu. Mąż powinien postawić swojej mamie jasną sytuacje przed oczy : on tworzy jedność z tobą a nie z twoją teściową, a więc teściowa powinna sobie dac spokój z tym krzywdzeniem ciebie. Jeśli nie pogodzi się z tym co przedstawi jej własny syn to rozwiązanie będzie tylko jedno : zerwać na jakis czas kontakt, tak aby teściowa mogła trochę ochłonąć z tych napompowanych w niej emocji, negatywnych, które niszczą ją od srodka i niszcza też innych.

Martwisz sie o to co powiesz dziecku? A nie zastanwiasz się nad tym jak będzie wygladała sytuacja, gdy babcia niszczy mamę jej wnuczki/wnuka? Aby temu zapobiec potrzebna jest rozmowa z teściową przeprowadzona przez twojego męża i myśle, że nawet może się posłużyć taki argumentem względem swojej matki - argumentem wychowywania dziecka, relacji między babcia a jej wnukiem/wnuszką : jak będzie wygladało względem dziecka, gdy babcia będzie niszczyła jego mamę a także jak to wygląda, jak matka niszczy życie własnego syna.
Może ta motywacja jej pomoże coś zrozumieć. Jeśli rozmowa nic nie da to nie będzie innego wyjścia jak przeciąć tą pępowinę wzajemnych relacji z teściową nie patrząc na to jak ona sie poczuje, ale biorąc pod uwagę dobro waszego związku, waszej jedności i miłości. Nie wahajcie się przed takim cięciem - jesli będzie ono konieczne.

Po tym co napisałaś na temat przyjęcia przez twojego męża wiary katolickiej widać co tak naprawde boli twoja teściową, ale nie martw się. Bóg będzie czuwał zarówno nad nią jak i nad wami i ten krok napewno będzie dla was dużą pomocą. Ważne jest, że twój mąż czuje sie przy tobie szczęśliwy i zrobił coś takiego dla ciebie. Pielęgnujcie waszą jedność, waszą miłość, brońcie jej w sposób chrześcijański i pamiętacie o modlitwie za teściową.

A z mojej strony jest jeszcze pytanko : jak przyjęli i jak tez układają się relacje między twoimi rodzicami a twoim mężem? Uśmiech (oczywiście jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj, twoja wola Uśmiech - nie nalegam)

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
17-11-2010 17:48
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
claire82
Unregistered

 
Post: #13
 
Moi rodzice początku nie byli zachwyceni: ich wymuskana córeczka kujonek przyprowadziła metalowca: długie włosy, czarne ciuchy, pentagram na koszulce. Ale ja mam nosa do ludzi, od razu go wyczułam Duży uśmiech
Jednak moi rodzice wykazali się tolerancją po obietnicach z mojej strony, że będę się "szanować". Potem Darek zaczął coraz więcej ze mną przebywać, zaczął obracać się w moim towarzystwie, przebywać z moją rodziną.Jego znajomi wytrzymali pół roku mojej obecności, potem po etapie żartó ze mnie i naśmiewań jakoś przestali do niego dzwonić (no bo jak tu go dalej apraszać np na wyjazdy jak trzeba dwa pokoje dla nas kombinować, a oni wszyscy parami mieli po jednym). Przejrzał na oczy, że ich relacje były powierzchowne i nie była to przyjaźń. Potem zaręczyny i narzeczeństwo- rodzice przekonywali się do niego coraz bardziej. teraz jest ich ukochanym zięciem.Mimo że moi rodzice mi współczują prolemów z teścową to uważają, że przed Bogiem jesteśmy jednością i nie chcą się wtrącać. Uważają, że to kwestia mojego męża i powinnam się na niego zdać w tej sprawie.
17-11-2010 18:48
Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #14
 
I niech wam Bóg błogosławi.
Zasiadłam teraz dopiero do kompa. Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i stwierdzam, że ty Claire powinnaś dostosować się (trochę brzydko to powiedziałam) do propozycji, jakie przytoczyli ci moi przedmówcy. Chcę ci tylko powiedzieć, że "inicjatywa" chodzenie do teściowej do szpitala była twoją decyzją i absolutnie nie obowiązkiem. Miałaś taką chęć (taki kaprys) to chodziłaś do niej. Odwiedziny chorego w szpitalu nie są niczyją powinnością. To się czyni z serca.. Ja mam chyba też przypisaną opiekę nad seniorami w mojej rodzinie. Sama muszę robić toaletę tej czy tamtej mamie, poczuwam sie do tego obowiązku jako córka i jako synowa. To sprawia mi radość i myślę, że koło mnie też kiedyś ktoś coś zrobi?

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
17-11-2010 20:36
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
claire82
Unregistered

 
Post: #15
 
moja jak to nazwałaś "inicjatywa" byłą chęcią pomocy, miała ona na celu poprawienie stosunków, pokazanie, że na mnie można liczyć. Jeśli uznasz to za wyrachowanie trudno. Ciężko jest kochać kogoś kto cię z premedytacją 4-ty rok krzywdzi.Staram się nie pielęgnować w sobie gniewu, ale w takiej sytuacjii jest to trudne. Rozmawiałam z mężem, jutro jedzie do swojej matki na , jak on to nazwał "rozmowę ostateczną".Jeśli nie zmieni się jej stosunek do mnie przerwiemy kontakty na dłuższy czas. Jestem w stanie błogosławionym, a ta kobieta od początku ciąży robi wszystko bym się denerwowała. Dzień po tym jak powiedzieliśmy o dziecku to dała mi broszurkę o chorobach dzieci w wieku prenatalnym. Nie umie mi wybaczyć zmany jej syna na moim zdaniem lepszego człowieka i niestety żeruje na moim pragnieniu jedności w rodzinie. tak czy owak - zostawiam to już mężowi - moim zadaniem teraz jest donoszenie maleństwa.Pozdrawiam ciepło Uśmiech
17-11-2010 21:03
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów