Mordimer_Madder napisał(a):Apage! Za prawdę powiadam Ci - błądzisz
To ja wiem już od wielu lat, jestem w końcu grzesznikiem, upadam, ale sie podnoszę i idę dalej licząc na Boże miłosierdzie. Gorzej z tymi, którzy Boże miłosierdzie odrzucają, którzy odrzucaja Boga z własnej woli, a nie dlatego, że Go nie znają.
Mordimer_Madder napisał(a):przyrównując niezgłębioną mądrość sądów diecezjalnych z przaśną prostotą świeckich sług Temidy...
Chyba troche pomyliłeś znaczenie mojej wypowiedzi. Ja nie porównuję sądów biskupich do cywilnych pod względem ważności czy wiarygodności, stwierdzam tylko i jest to też moje osobiste założenie - że takich spraw czy też wniosków o rozwód cywilny jest znacznie więcej niż wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Oczywiście tych drugich ciągle przybywa i ta liczba jest szokujaca, ale wydaje mi się, że nadal nie przebiła ona wniosków cywilnych.
Mordimer_Madder napisał(a):jak nic będziesz na dywaniku, gdzie trzeba...
Najprędzej wyladuję na dywaniku przed majestatem Boga, ale liczę na Jego łaske i miłosierdzie, wszak Bóg jest łaskawy dla grzeszników i przebacza grzechy, mam nadzieje, że przebaczy mi moje i będe mógł sie cieszyć życiem wiecznym, w najgorszym przypadku może pójdę do czyśćca.
Mam jednak wsparcie ze strony siótr zakonnych, które sie za mnie modlą, więc może coś z tego wyjdzie. Proponowałbym więc zatroszczyć sie bardziej o swój los, bo może on nie być wesoły jeśli będziesz odrzucał Boga z własnej woli. Wtedy nie wiem czy nawet na taki dywanik będziesz mógł wkroczyć.
A tak poważnie: jeśli Bóg ma mnie zbawić to ziemskie cierpienie nie jest mi straszne, bo prędzej pójdę do nieba, gdzie cierpienia już nie będzie, jeśli pójdę do czyśćca to tam trochę pocierpię a potem może wrócę w miejsce, gdzie tego cierpienia juz nie będzie. Co natomiast zagwaratuje mi świat? Jak narazie gwaratuje mi zgorszenie i co raz to większe cierpienie oraz szanse na to, że moge jeszcze bardziej upasć, tak więc takie ludzkie dywaniki nie są dla mnie czymś strasznym. Najbardziej co mnie martwi to los moich dzieci, jeśli Bóg pozwoli mi je dobrze wychować i będę mógł dożyc ich pełnoletności, by zobaczyć że dadzą sobie radę i że nie będa ojca przeklinać to będzie to dla mnie największym sukcesem jaki mogłem osiągnąć w życiu.
Mordimer_Madder napisał(a):Prawo i jego karzącą rękę w postaci organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości...
I myślisz, że takim prawem możesz pokonać zło, które jest ponad człowiekiem, kogoś, kto może zawładnąć ludzkim ciałem? Ciekawe dlaczego to prawo nie pomaga ludziom opetanym, tylko potrzebni są egzorcyści? Ciekawe, czy jakby ciebie demon opetał to czy pomogłoby ci prawo czy karząca ręka wymiaru sprawiedliwości ? :roll: :-k Raczej organy ścigania nie zajmuja sie takowymi przypadkami, wsadzenie osoby opetanej do więzeinia też nie wiele by pomogło. Tak więc taka broń nie działa na taką formę zła. Zapewne miałeś na myśli zło w postaci zwykłych aktów przestepczości - tutaj prawo jeszcze może coś zrobić, Na szatana wymiar sprawiedliwości nie działa.Nie ta broń.
Mordimer_Madder napisał(a):ja osobiście dodałbym jeszcze kata albo pluton egzekucyjny lecz niestety ostatnimi czasy nie są one w modzie... a szkoda wielce
Ty Mordimerze naprawdę nie zrozumiałeś o jakiej formie złą napisałem. Myślisz, że każde zło zwalczysz prawem lub jakąś kulką z pistoletu? Rozumiem, że jesteś ateistą i możesz nie wierzyć w istnienie demonów, szatana i Boga, ale to zło naprawde istnieje i takie formy o jakich ty piszesz nie działają na taka formę zła. Niestety, względem takie zła nie ma innej broni jak moc Chrystusa a taką otrzymał do walki ze złem Kościół. Tak więc twoja broń w postaci wymiaru sprawiedliwości czy organów ścigania jak i wszelka broń ateistów na nic się zda do takiej walki. Jeśli masz wątpliwości to naprawdę - poczytaj sobie trochę o egzorcyzmach. Ja bowiem pisałem o formie zła, która nie jest widoczna, która ogarnia człowieka od środka i na która człowiek nie ma wpływu bez pomocy Boga i Kościoła.