Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
ks. Georg Ratzinger o pobożności ludowej
Autor Wiadomość
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #16
 
Hmm. Dla mnie pobożność ludowa jest wartością samą w sobie, ponieważ - mimo niejednokrotnie słusznych uwag Dezertera - właśnie w niej przetrwał depozyt wiary. Ona była nośnikiem i przekazicielem prawd wiary- niedoskonałych, niejednokrotnie faktycznie uproszczonych, dostosowanych do poziomu mentalnego tych ludzi, ale była ona owym łonem w którym mogły się rodzić odpowiednie myśli i idee. Ludzie na miarę Wojtyły czy Ratzingera, na miarę ojców soborowych. Dzięki niej możliwe było odkrycie radości i miłości- wiary właśnie Kościoła pierwszych wieków - do czasów wspomnianego w tym wątku Konstantyna.
Później - owszem, owo jądro wiary zostało trochę przesłonięte, dostosowane do wierzeń ludzi którzy weszli do kościoła - tych mas, którym po edykcie mediolańskim, niejednokrotnie po prostu opłacało sie być w Kościele (taki trochę koniunkturalizm), którym nie było czasu dawać głębokiej katechezy i formacji. Którzy weszli do Kościoła z całym bagażem swojej stricte pogańskiej mentalności i pobożności, trochę przykrywszy ją "nową wiarą" a może nawet nowymi "bóstwami", którymi teraz byli Jezus, święci czy Maryja, którymi zamienili starych - tzn Zeusa, Apollina, Kybele czy Mitrę. Ale owo jądro zostało. Owinięte w szatę religijności ludowej, naturalnej, przechowało depozyt wiary. I dlatego ta religijność jest cenna. Bez niej dzisiaj nie byłoby owej wiosny Kościoła, której chyba większość z nas jest wyrazicielami.

Aha - jeszcze jedno:
omyk napisał(a):Hmm... A czy Jezus nie do ludu głosił?
Omyku - czym innym jest głoszenie ludowi, a czym innym rozumienie treści owego głoszenia przez lud. Uśmiech

I jeszcze słowo do Dezertera
Dezerter napisał(a):- tu zaczyna się psucie chrześcijaństwa o którym jak czytam to po tych 16, 15 ... wiekach jeszcze wstydzę się za moich braci w wierze i ciągle zdumiewam się na nowo, jak pieniądz i władza mogą zdeprawować i zepsuć ludzi i piękne nauczanie Nauczyciela.
Nie - ponieważ jak sam piszesz - Duch Święty był cały czas w swoim Kościele i ten czas był Kościołowi naprawdę potrzebny. Kościół też przechodził swoją formację - stopniowa inicjację w wiarę. Tak samo jak żydów Bóg wychowywał, edukował; zaczynali od krwawych ofiar i stopniowo doszli do etycznej paschy czasów Jezusa. Ich wiara ewoluowała: od naturalnej (powiedzmy ludowej) pełnej wierzeń pogańskich. I Bóg stopniowo oczyszczał ich wiarę - przez wydarzenia, proroków itd. Aż doszli do momentu gdy juz mogli przyjąć Jezusa i Jego nauczanie. Zauważ że najpierw otrzymali przykazanie że nie wolno im zabijać członku swego plemienia potem po wielu wiekach; narodu, potem (niewola babilońska) że nie wolno zabijać żadnego człowieka, aż w końcu doszli do miłowania swoich wrogów, co dał im Jezus. I co wypełnił.
Podobnie było z Kościołem. Bóg stopniowo nas wychowuje do wiary. Wychodzi z naszych przywiązań, pogańskiej logiki, fascynacji światem itp. Niczego na siłę.
Dlatego ja w przeciwieństwie do ciebie nie wstydzę się swoich przodków i ich wiary. Wręcz jestem z nich dumny, z Pawła Włodkowica, św. Tomasza, Franciszka, Jana od Krzyża czy św. Teresy i wielu wielu innych, którzy dawali świadectwo wiary a przecież wyrośli w środowisku religijności naturalnej (ludowej)

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
08-06-2011 08:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Dezerter Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 409
Dołączył: May 2011
Reputacja: 1
Post: #17
 
sant napisał(a):Hmm. Dla mnie pobożność ludowa (...) ale była ona owym łonem w którym mogły się rodzić odpowiednie myśli i idee. Ludzie na miarę Wojtyły czy Ratzingera, na miarę ojców soborowych.
Nie znam życiorysu Ratzingera, ale z tego co wiem, Wojtyłę ukształtował mistycyzm najwyższych lotów i środowisko akademickie a nie pobożność ludowa :?

Cytat:Dzięki niej możliwe było odkrycie radości i miłości- wiary właśnie Kościoła pierwszych wieków - do czasów wspomnianego w tym wątku Konstantyna.
:shock: jak, gdzie, kiedy? - "dzięki pobożności ludowej?!? - wytłumacz się z tego zdumiewającego twierdzenia :?: To po edykcie mediolańskim mamy jak sam celnie zauważyłeś zalew pobożności ludowej i "psucie wiary" nad, którym wielu ówczesnych Ojców Kościoła wylewało łzy

Cytat:Owinięte w szatę religijności ludowej, naturalnej, przechowało depozyt wiary. I dlatego ta religijność jest cenna. Bez niej dzisiaj nie byłoby owej wiosny Kościoła, której chyba większość z nas jest wyrazicielami.
Wybacz , ale kompletnie błędna teza - to nie "religijności ludowej, naturalnej przechowało depozyt wiary" tylko Pismo Święte, do którego, zawsze można było sięgnąć i skonfrontować "pobożność ludową z nauką Mistrza i Apostołów

bardzo trafnie opisałeś wzrastanie wiary w ST
ale
czy nie masz wrażenia, że to co najlepsze w Kościele jako całości, było w pierwszych 3-4 wiekach i dopiero teraz po SWII
Podane przez ciebie chlubne wyjątki, z których ja też "jestem z nich dumny, z Pawła Włodkowica, św. Tomasza, Franciszka, Jana od Krzyża czy św. Teresy"
tak bardzo odstawały od średniej, kontestowały zastaną rzeczywistość, itd
czy z czystym sumieniem możesz powiedzieć, że Ci mistycy :"wyrośli w środowisku religijności naturalnej (ludowej)"
ja nie słyszałem by pielgrzymowali do miejsc kultu relikwii itp.
08-06-2011 20:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #18
 
Dezerter napisał(a):Nie znam życiorysu Ratzingera, ale z tego co wiem, Wojtyłę ukształtował mistycyzm najwyższych lotów i środowisko akademickie a nie pobożność ludowa
Uważasz, że bez przekazu wiary w rodzinie i srodowisku byliby oni papieżami? Wtedy było jeszcze środowisko "christianitas" i mimo że była to własnie religijność ludowa to ona ich ukształtowała do późniejszych decyzji a nie jakieś mistycyzmy czy środowiska akademickie. Te przyszły znacznie później.
Dezerter napisał(a):Cytat:
Dzięki niej możliwe było odkrycie radości i miłości- wiary właśnie Kościoła pierwszych wieków - do czasów wspomnianego w tym wątku Konstantyna.

jak, gdzie, kiedy? - "dzięki pobożności ludowej?!? - wytłumacz się z tego zdumiewającego twierdzenia
Czy uważasz, że gdyby nie owe czasy po Konstantynie, to chrzescijaństwo by dziś było? - Właśnie owa pobożność ludowa - owszem "skażona" w pewnym sensie mentalnością pogańską, ale jednak wydała wiele wspaniałych postaci, reformatorów itd. Duch Święty zawsze był w swoim Kościele. Owa pobożność pozwoliła przekazywać wiarę i jej depozyt kolejnym pokoleniom, które powoli w miarę zdolności rozumienia stopniowo, bez gwałcenia wierzeń i mentalności mogły w coraz wiekszym stopniu odkrywać jej sedno. Bez pobozności ludowej nie byłoby Soboru Trydenckiego - bardzo opatrznoścoiowego na owe czasy jak i SWII, który jeszcze mocniej wszedł w odkrycie sensu wiary. Po prostu nie byłoby srodowiska w której te wielkie wydarzenia mogłyby zafunkcjonować.
Oczywiście nalezy dostrzegać róźnicę między religią ludową traktowaną moralistycznie i wiarą, ale nie deprecjonować tej pierwszej, bo jest bardzo istotna w rozwoju tej drugiej.

Dezerter napisał(a):zalew pobożności ludowej i "psucie wiary" nad, którym wielu ówczesnych Ojców Kościoła wylewało łzy
I słusznie wylewało, bo każdy by wolał od razu mieć doktorat, a tu nagle cofamy sie do przedszkola. Ale taka była potrzeba, bo bez przedszkola, podstawówki, gimnazjum itd nie mozna zrobić doktoratu. To że jeednostki były świadome, nie znaczy to że do "doktoratu" czyli wiary dorosły społeczeństwa. Dopiero musiały przejśc swoisty wielowiekowy katechumenat, by dojrzeć do wiary biblijnej. Oczyścić naleciałości pogańskie itd. Gwarantuję ci że ty dzisiaj również jesteś ich pełen.
Dezerter napisał(a):Wybacz , ale kompletnie błędna teza - to nie "religijności ludowej, naturalnej przechowało depozyt wiary" tylko Pismo Święte, do którego, zawsze można było sięgnąć i skonfrontować "pobożność ludową z nauką Mistrza i Apostołów
To nie Pismo Święte jest tym depozytem. Poza Nim jest jeszcze tradycja i magisterium.
Owszem ono go przekazuje ale wyrasta z tradycji. Bóg mówi nie tylko przez nie. Również przez wydarzenia, fakty, poprzez swój Kościół. Nie możez zamykać objawienia, zawężać je tylko do Pisma. Pisma (NT) nie było a Kościół istniał i miał się dobrze. Pismo święte jest SUMĄ DOŚWIADCZEŃ LUDZI W ICH RELACJACH Z BOGIEM. Jest opisem tych relacji. opisem HISTORII ŚWIĘTEJ, która jest o wiele szersza niz Pismo. Ono jest tylko poniekąd krystallizacją Słowa Bożego i samo w sobie bez ludu, jego wiary, liturgi, jego doświadczenia Boga, jest zwykła książką. Jest po prostu martwe. Życia dopiera nabiera w Kościele, w zgromadzeniu. Nie jest wartością samą w sobie. Zreszta to Lud, Kościół je napisał, zredagował zgodnie ze swoja wiarą. Wiara jest zawsze przed Pismem. Zawsze je wyprzedza. Ona je również interpretuje.
Dezerter napisał(a):czy nie masz wrażenia, że to co najlepsze w Kościele jako całości, było w pierwszych 3-4 wiekach i dopiero teraz po SWII
Nie- ponieważ wszystko co Bóg daje jest wartościowe i dobre. Również ten okres. Każdy okres w Kościele jest dobry dla danego pokolenia. Jest darem. Łaską. Innej formy by społeczeństwo nie zaakceptowało, bo by jej nie rozumiało. Nie zapominaj że Kościół to ogół wiernych.I że to dla nich On jest a nie oni dla Niego. Tak samo jak Jezus- On jesyt darem Boga dla człowieka i jak sam mówi- nie przyszedł by mu służono, ale by mógł służyć człowiekowi. I to właśnie realizował.
Dezerter napisał(a):z Pawła Włodkowica, św. Tomasza, Franciszka, Jana od Krzyża czy św. Teresy"
tak bardzo odstawały od średniej, kontestowały zastaną rzeczywistość, itd
czy z czystym sumieniem możesz powiedzieć, że Ci mistycy :"wyrośli w środowisku religijności naturalnej (ludowej)"
ja nie słyszałem by pielgrzymowali do miejsc kultu relikwii itp.

Patrz to co wyżej napisałem. A to czy pielgrzymowali czy nie, to nie ma znaczenia. Ważne że wyrośli z tego środowiska, to ono ich katechizowało. I jeszcze jedno- to że o czymś nie słyszałeś, wcale nie znaczy że tego nie było. Znaczy tylko tyle że za mało wiesz. I dlatego nie możesz deprecjonawać wszystkiego czego nie rozumiesz, bo taka postawa byłaby wyrazem przeogromnej pychy. Mówię o postawie nie o osobie. Oczywiście ja cię ani nie osądzam ani nie potępiam. Wręcz odwrotnie. I doskonale rozumem twoje racje. Tyle że ich do końca nie podzielam. Mam wrażenie że odkryłeś pewne fakty i zachłysnąłeś się nimi, nie biorąc pod uwagę kontekstu. Ale wg mnie jesteś na dobrej drodze do zrozumienia chrześcijaństwa.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
10-06-2011 08:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #19
 
Skoro nikt nie chcę czytać linków to może zamieszcze kolejną próbę wyrażenia swojego zdania na ten temat, by troche wyjaśnić pewne terminy- co tak na prawdę znaczą. Myślę, że jako przyszły etnolog, który nieustannie czyta o kulturze ludowej o religijności, obrzędowości, magii, szamaniźmie, inicjacjach itd mam tu coś do powiedzenia. Po to się zajmujemy różnymi innymi srawami, by podzielić się wiedzą której i tak nie ogarniemy,, nie...
http://www.teologiapolityczna.pl/gustave...styk-nieba
Jak mogłem go nie znać...
wszelkie "odkrycia" młodzieńca okazują się już odkryte. MOże więc jest już ktoś, kto nauczył się nimi żyć i da przykład...
podobnie było gdym czytał kard. Ratzingera.

Właśnie o to mi chodziło by odtworzyć właściwy stosunek do rzeczywistości, przez odnowę Tradycyjności- czyli postawy człowiekowi naturalnej, mającej wyznaczniki takie jak kultura ludowa, jaK KULTURA WZGLĘDNIE IZOLOWANYCH SPOŁECZEŃSTW LOKALNYCH. BO to ich zasady, a raczej dążenia i cele (nieraz osiągane opacznie z powodu ludzkiej ułomności, ale jednak tam tymi celami pozostające) stały się rzeczywistością w Chrystusie i Jego Kościele. Jak napisał Benedykt XVI w książce "Jezus z Nazaretu":
"Mity czekały na tego, w którym przedmiot pragnień stał się rzeczywistością"
Bo przecież kultura ludowa wyrażała się w obrzędowości opartej na strukturze mitu. I tą strukturę należało zachować, bo Chrsutus właśnie taką strukturę potwierdził i urzeczywistnił. Negowanie jej jako zabobonne, mające miejsce nawet w Kościele doprowadziło opacznie do kryzysu Kościoła, bo podsatwy jego dogmatów straciły im i rzeczywistości w ogóle właściwy kontekst. Owszem zdażało się często, że kultury tradycyjne popadały w formalizm, ale ten był raczej sprzeczny z zasadą kultury ludowej i powrócił z jeszcze większą siłą w tych kulturach nowoczesnych, które tak uporczywie powtarzały, że liczy się treść, to co w sercu, a nie forma, że forma jest zależna od kultury i nie można jej ograniczać, że poprzestały na formach które używały do wyrażenia owej treści- treści która ostatecznie zniknęła, sensu, który ostatecznie został obalony w tym, co bodajże Luckman, a później Włodzimierz Pawluczuk nazwał światopoglądem ułomnym, w którym nie ma nadrzędnego Sensu regulującego wszytkie sensy podrzędne, bo zeń wynikające. Jeśli bowiem mówi się, że liczy się tylko treść, sens, znaczenie, intencja form, że mogą być one dowolne jeśli tylko wyrażają słuszne treści, czy intencje, to paradoksalnie traci się owe treści. Bo sensy wyrażają się przez uporządkowania i struktury, a te mogą być rozpoznawane pamiętane i przypominane przez człowieka tylko jako uporządkowania form. Zresztą ową uporządkowanie potrzebujące nadrzednej zasady- Sensu, ma często swe źródło w Woli Logosu- Osoby, która jest jedna święta i Jedna Pierwotna, czyli która jest Stwórcą i Osobą. Gdyby nie istniało rozróżnienie na Stwórcę i Stworzenie, nie mogłaby isnieć spójność rzeczywistości, nie moglibyśmy mieć rozumu, który mamy, a który u swych podstaw koniecznych ma spójność- zgodę, niesprzeczność.



Ostatecznie człowiek, który ma naturalną potrzebę spójności wszystkiego, w wyniku nie donajdywania jej zaczął popadać w stan wymagający pschylologów psychiatrów i terapii polegających nie na czym innym, jak na zamieszkiwaniu przez czas jakiś w... skansenach. I to na skalę masową. Skansenach, czy li w przestrzernnym odbiciu mentalności ludowej. Czemu nie wykorzystaliśmy intuicji Norwida, który nakraślił piękną wizję kultury wyższej, wyrastającej z pieśnimi od ziemi- od kultury ludowej. Bo skąd pochodzą podstawy największych cywilizacji- z kultury którą kiedyś żył prosty lud, a którą później rozwinął w kulturę wyższą i rozprzestrzenił. Czy nie taką jest droga rozwoju cywilizacji? Rozwoju, który swój wzrost zawdzięcza trwaniu w tradycji, pamięci. Bo tradycja jest cieniem zapisanym w pamięci więzi, a więź sposobem istnienia miłości. I ta więź ukierunkowana na osobę, kiedy kierowana jest w stronę ziemi, odsyła nas koniecznie do Tego kto jest źródłem poczucia owej więzi, do Boga żyjącego w wiecznej Trynitarnej Więzi, czyli Miłości. Bo ziemia, nie odpowiada na nasze wołanie, ale ujawnia sens, czyli odpowiedź Kogoś, Kogo jest zamysłem. I czy nie taką jest droga narodu, również naszego Narodu Polskiego? Wciąż budować się w oparciu o więź i o usensownione formy kultury naszej ziemi, naszego ludu, naszej historii. NIe wyrzucać tego, co zawdzięczamy Włochom, NIemcom, Olędrom(czasem o tym nie wiedząc), bo to już stało się spoiwem więzi, to już zapisało się w zbiorowej pamięci...bo przecież przenikanie się kultur i tożsamość wielopoziomowa nie wyklucza ich tożsamości... (ale to już inny temat, może kiedyś wypiszę taki zbiór przykładowych elementów formalnych owej skarbnicy naszej tożsamości, do której warto organicznie włączyć formy ludu naszego, które na szczęście zostały egzemplarycznie zarejestrowane, zanim przestano nimi żyć)
By mazowieckie chociaż jedno płótno
było sztandarem w sztuce, by kościoły
już na ogivie polskim stały. By ciosowy
W krakowskiem kamień pamiętał rozmowy.
"Kto kocha - widzieć chce choć cień postaci,

I tak się kocha Matkę - Ojca - braci -

Kochankę - Boga nawet..."
By już nie wzdychał wieszcz, że mu jest smutno,
że mazowieckie ani jedno płótno...
*a to przeczytaj dla wyrozumienia: http://literat.ug.edu.pl/cnprom/index.htm#spis
i to: Fortepian Szopena


Czy można przeczyć, że genialna w swojej głębi kultura chrześcijańska to ziarno rzucone przez Chrystusa właśnie na glebę troski i więzi człowieka kultury ludowej. To Ziarno, to Logos- Słowo Boże, które jednocześnie oznacza Sens nadrzędny, który był na począku. Bez którego nic się nie stało. To sens który jest jednocześnie Miłością. MIłością która przybrała postać owocu pracy ludu- Chleba i Wina.



Bo paradoksalnie w imię obrony ludu została ona obalona, w czym zgodzić się muszę z Gellnerem tak właśnie określającym działanie nacjonalizmów, rozumianych inaczej niż to się zwykło przyjmować...



Pewnie o to chodziło księdzu Georgowi Ratzingerowi, któregom kiedyś tu "prezentował":

MIałem jeszcze kilka myśli, ale zanim zdążyłem je spisać- uciekły.

Moze wrócą.

[ Dodano: Wto 14 Cze, 2011 18:31 ]
"skażona" kultura ludowa
Lepsza kultura ludowa, w której są elementy błędne-, niż kultura błędna, w której są tylko elementy dobre- elementy wykorzystywane jako przykrywki dla zła.

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
14-06-2011 18:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #20
 
Janie- przecież nie są to twoje słowa. Powineneś przy każdym wersecie podać źródło. Podałeś tylko jedno - dotyczace krótkiego zdania.
jan napisał(a):"Mity czekały na tego, w którym przedmiot pragnień stał się rzeczywistością"

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
15-06-2011 08:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #21
 
MOje słowa to są
Jedynie w wiadomym momencie parafrazuję Promethidion Norwida, do którego zresztą zaraz pojaję link:
Cytat:By mazowieckie chociaż jedno płótno
było sztandarem w sztuce, by kościoły
już na ogivie polskim stały. By ciosowy
W krakowskiem kamień pamiętał rozmowy.
"Kto kocha - widzieć chce choć cień postaci,

I tak się kocha Matkę - Ojca - braci -

Kochankę - Boga nawet..."
By już nie wzdychał wieszcz, że mu jest smutno,
że mazowieckie ani jedno płótno...
*a to przeczytaj dla wyrozumienia: http://literat.ug.edu.pl/cnprom/index.htm#spis
i to: Fortepian Szopena

To są moje słowa, które pisałem na blogu.
wszystkie prócz zaznaczonych cudzysłowem

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
15-06-2011 12:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #22
 
Janie - jeśli je porównać z innymi twoimi wpisami, to wykazują charakter oraz styl pisania różnych osób. Wybacz, w tym temacie nie do końca ci wierzę - chyba żeś doktor Jekyll i mister Hyde.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
15-06-2011 13:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #23
 
zajrzyj na blog frondowy chcącego. Chcący to ja. MOże tam zauważyć punkt spajający i wskazujący jedność osoby piszącej.
Na takiej zasadzie, to ja Ci mogę napisać, że nie wierzę, w to, że poprzednie wda wpisy Santa pisała jedna i ta sama osoba. ALe tak nie robie bo to by prowadziło do absurdu.
Jeśli nie wierzysz to trudno, ale chociaż odnieś się do treści w komentarzach tych zawartej.
Mi się wydaje że jest ona związana w jakiś sposób z moimi poprzednimi tu komentarzami.
Cóż mogę poradzić na to, że nie wierzysz?

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
15-06-2011 14:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #24
 
Pst, słuchajcie forumowicze: Trzeba napuścić Jana na Dezertera, i od razu się sprawa rozwiąże Uśmiech Wprawdzie Jan przy swoich poglądach pozostanie, ale za to Dezerter migiem przyjmie CAŁĄ Tradycję Duży uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
17-06-2011 16:23
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #25
 
Uśmiech
a nawet
Oczko
Jak miło.
MOże Dezerter śledzi moje wynurzenia...
Zabrałabyś może głos na temat mojego wyjaśnienia?
A tak w ogóle- cóż złego jest w mych poglądach?
jan będzie cierpliwie czekał, aż i wy zgodzicie się ze mną.

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
18-06-2011 13:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #26
 
jan napisał(a):jan będzie cierpliwie czekał, aż i wy zgodzicie się ze mną.
ehh, pełnienie woli Bożej=przyjęcie Ducha Świętego. I świetnie to widać na przykładzie Maryi przy zwiastowaniu, kiedy wyrażając pragnienie tak właśnie się dzieje. Nas Bóg powołał w jakiś sposób do różnych spraw, dał przez ruchy często charyzmatyczne wiele, i tego się trzymamy. Jeśli byśmy poszli drogą którą nam proponujesz, skostniałej tradycji która przekracza tą katolicką, zamknęlibyśmy się na Ducha Świętego właśnie.
Ksiądz Ci odpisał, wróć może do tego co?


No i janie, jeśli nie zaczniesz od siebie zmieniać świata, i będziesz krytykować to zarazisz siebie i innych i krytykanctwem a nic konstruktywnego nie zrobisz. Bo skąd pochodzi zło tego świata? Z serca ludzkiego, z mojego ja właśnie...

Powodzenia

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
18-06-2011 15:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #27
 
Znów widzisz w moich wypowiedziach coś, czego tam nie ma.
ZAuważ, że to co tu krytykuję, przede wszystkim sam kiedyś pochwalałem, a zmiana poglądów wiązała się z nieprawdopodobną walką i trudem. Gdyby nie łaska Boża i Duch Święty nie mogłaby się ta zmiana dokonać. I uwierz mi, nie zawsze jestem w porządku, bo zdarza mi się z tego powodu, że po prostu kiedyś się do tego przywiązałem i sentyment pozostał, zdarza mi się na przykład zatrzymać z upodobaniem ucho nad kawałkiem muzyki rock. NIe jest tak łatwo.
"
Cytat:skostniałej tradycji
"
Tyś powiedział.
Chodzi mi wszędzie o żywość tradycji, zresztą tak jak kiedyś pisaŁEM, tradycyjność polega na rzeczywistym przejawianiu się chęci podporządkowania wszystkiego Woli Sacrum, a jedynym Świętym jest Bóg w integralnej rzeczywistości. Integralnej, czyli materialnej i duchowej. Wyrazem owej integralności jest Serce, dlatego pisałem:
Cytat: Jeśli bowiem mówi się, że liczy się tylko treść, sens, znaczenie, intencja form, że mogą być one dowolne jeśli tylko wyrażają słuszne treści, czy intencje, to paradoksalnie traci się owe treści. Bo sensy wyrażają się przez uporządkowania i struktury, a te mogą być rozpoznawane pamiętane i przypominane przez człowieka tylko jako uporządkowania form.


[ Dodano: Sob 18 Cze, 2011 16:19 ]
a w pytaniach do kapłana nie widzę niczego nowego. Ów cyctat z miłości i odpowiedzialności znałem hoho czasu temu, tylko zauważ, że ja próbuję odpowiedzieć na inne pytania niż Karol Wojtyła- i dlatego możemy się dopełniać.. dobra to nie temat tutejszy...

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
18-06-2011 16:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #28
 
No widzisz, a dla mnie zerwanie ze złem było czymś normalnym, pożytecznym, dobrym, nic z tego nie miałem to po co. Tylko że o zagrożeniach musiał mi ktoś powiedzieć z głową, nie wyolbrzymiając, mówiąc najpierw o Bogu, Zmartwychwstaniu, nadziei a grzech przedstawić jako barierkę która mnie chroni żebym nie wyleciał patrząc na Boga.

[ Dodano: Sob 18 Cze, 2011 16:28 ]
A czego nowego oczekujesz? Przeczytaj jeszcze raz, to do ogółu tego co piszesz:

Cytat:Janku, nie zmienisz sposobu myślenia 2 człowieka na ten temat tłumacząc mu i mnożąc przykłady z historii (najczęściej zamierzchłej). Druga osoba potrzebuje głębszej relacji z Jezusem by odkryć, że jej sposób ubierania może być gorszący. Dlatego bardziej potrzeba ewangelizować niż mówić o tym, co powinno się robić a czego nie. Moralność może być przyjęta tylko wtedy, kiedy jest podstawa żywej wiary - staje się wtedy naturalnym owocem relacji z Panem.
Dlatego zachęcam Cię raczej do modlitwy i ewangelizowania. Wydaje mi się, że w ten sposób oraz przez świadectwo osiągniesz więcej niż przekonywaniem ludzi od razu do zachowań moralnych.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
18-06-2011 16:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #29
 
Ewangelizacja= przekonywanie do zachowań moralnych.
BO Wiara w CHrystusa bez uczynków, czyli zachowań moralnych jest martwa.

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
18-06-2011 16:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #30
 
jan napisał(a):Ewangelizacja= przekonywanie do zachowań moralnych.
Absolutnie nie zgadzam się.
Ewangelizacja to głoszenie Dobrej Nowiny - ewangelion z gr. dobra nowina.
A jaka jest ta dobra nowina? - wzywanie do dobrego sprawowania? nie - jakaż to byłaby dobra nowina?
Co w tym dobrego? I co nowego?
To co ty uważasz za ewangelizację to zwykłe moralizowanie.
Wszystkie religie tak mają -
Dobra Nowina jest czymś zupełnie innym. Wobec niej natychmiast wszyscy wiedzą jak się zachować.
Dobra Nowina jest natomiast odpowiedzią na sytuację człowieka. Że człowiek jest bezradny wobec cierpienia, choroby, śmierci, własnego egoizmu, własnych projekcji. Nie może sam sobie z tym poradzić, choćby nie wiem jak się wysilał.
I Dobra Nowina jakie daje chrześcijaństwo jest to że człowiek nie zostaje sam ze swymi problemami. Że jest ktoś kto te problemy, cierpienia, śmierć, egoizm, grzech itd. bierze na siebie i uwalnia z tego. Że twój grzech jest już. Dobra Nowiną jest to że ktoś dla ciebie i dla mnie pokonał śmierć, że ktoś oddał za mnie swoje życie. Że ja już nie muszę cierpieć, umierać, zabijać, ponosić konsekwencji moich uczynków, Ze ten Ktoś kto umarł, też zmartwychwstał i otworzył ci drzwi do Nieba, że cię pociąga za sobą, że daje swego Ducha, byś ty mógł dla drugich czynić to co On dla ciebie.
Na tym polega ewangelizacja a nie na moralizowaniu, którego nikt nie słucha. Bo i po co?

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
18-06-2011 18:35
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów