Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dialog Odnowy z Tradycją.
Autor Wiadomość
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #31
 
Tradycjonaliści nie zwracają uwagi na to że wg KKK mają obowiązek starania się o charyzmaty. Obowiązek. Oni wręcz inaczej, odrzucają nie tylko charyzmaty jak proroctwo, charyzmat czynienia cudów, i inne ale i takie charyzmaty jak te związane z hierarchiczną budową Kościoła jak widać. Bo budowa Kościoła również jest charyzmatyczna. A tym samym są w grzechu. Rozumiem już bardziej dlaczego to właśnie powołując się na tradycje proroków zabijano, jak ważne jest właściwe pojmowanie tradycji tak żeby na Ducha Świętego nie blokowała.

Wspólnotę najbliższą temu co czytałem w Biblii, innych ksiązkach znalazłem właśnie taką opartą na Oazie i Odnowie, niesamowite ale było i jest dokladnie tak samo.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
18-02-2011 21:46
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #32
 
to nie prawda.
Tu chodzi o inne rozumienie słowa charyzmat.
A jeśli tak, to właśnie tradycjonaliści opierają sie o charyzmaty.
A poza tym Nie da się wrzucić wszystkich do jednego worka "tradycjonalizm".
Pewnie są takie postawy o jakich mówisz, ale ja sie nie spotkałem.
Ja, jako tradycjonalista potrafię jeszcze odróżniać tradycję, od Tradycji

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
19-02-2011 09:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #33
 
Jak inaczej można rozumieć to co stoi kropka w kropke w Biblii i KKK?No jak inaczej rozumiesz charyzmat to jesteś w błędzie. Bo tak samo pojmują go księża z którymi mam doczynienia, abp Nowak i bp Watroba i każdy biskup który dał zgodę Odnowie na funkcjonowanie na terenie swojej diecezji. Nie jest prawdą to co piszesz, niestety. Źle rozumiesz Biblię, źle rozumiesz KKK w stosunku do których jak piszesz stoisz w opozycji. To czym jest charyzmat, a jest to dar Ducha Świętego służący budowaniu Kościoła jasno określa Biblia, i nie ma tu miejsca na dywagacje bo definicja tej łaski przecież jest.

[ Dodano: Sob 19 Lut, 2011 09:13 ]
jan napisał(a):A jeśli tak, to właśnie tradycjonaliści opierają sie o charyzmaty.
Masakra :/

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
19-02-2011 10:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #34
 
Cóż to za słowa: Masakra, jakies ironiczne buźki.
Wytłumaczyłem już jak można inaczej rozumieć te samen słowa, bo znaczenia w obrębie języków się przesuwają, a i formy się przekształcają. Dlatego też słowo dziwka oznaczało kiedyś dziewczynę, a kobieta- dziewczynę lekkich obyczajów. Ale człowie tylko w małym stopniu zgłębił te przesunięcia historyczne, dlatego nie ma innego weyjścia jak opierać się na tradycji przekazanej- do tego momentu, dopóki się zaczęło od ciągłości przekazu tradycji odchodzić na rzecz historyzmu, czy archeologizmu, rzekomo rekonstruującego jak to było za pierwszych chrześcijan... I że później było zepsucie... tego pierwotnego...
A co z Przypominaniem. Odchodzenie od ciągłości Tradycji jako przekazu przez więź międzyosobową opartą o nierelatywną Piotrową skałę było właśniej paradoksalnie największym odejściem od pierwszych chrześcijan. Oni bowiemzmieniali swoje formy ku większej Bożej chwale i to zmienianie nie mogło się kończyć na kartach Bibli, bo Kościółdalej żył i żyje. Ale również dlatego Kościół narażony jest na wiele błędnych rozumień tak, jak i "za pierwszych chrześcijan".

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
19-06-2011 10:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #35
 
No bo takie bzdury piszesz, byś raz w życiu był na spotkaniu Odnowy, która działa za zgodą władz KK, a wszystkie wspólnoty zaakceptowane przez Kościół są dobre byś ich nie pisał.


Co to w ogóle za temat dialog Odnowy z tradycją? Odnowa będąc w Kościele musi akceptować to co Kościół naucza pod tym względem, mylisz Zielonoświątkowców z katolikami. Jakie Ty w ogóle masz pojęcie o tym co piszesz? O charyzmatach w Biblii, o tym że po wylaniu Ducha Świętego ludzie myśleli że Apostołowie byli opici młodym winem, nawracały się tysiące. To jest właśnie Odnowa, to jest Kościoł pierwotny, tu jest najstarsza Tradycja właśnie.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
19-06-2011 10:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #36
 
Odnowy
Ile razy mam tłumaczyć, że przez określenie "Odnowa" rozumiem pewnien szerszy kierunek w kościele, w który OChwDŚ się wpisuje. Takie pars pro toto.
Do podobnych ruchów zaliczam wspólnotę Emmanuel, RŚŻ, Neokatechumentat. I pewnie pomiędzy nimi istnieją czasem jakieś spory, ale czyniąc takie uogólnienie zwracam uwagę na to, co mają względnie wspólnego. Podobnie zresztą "Tradycjonaliści" to nie jakaś jedna organizacja, ale pewien kierunek.
Mam pojęcie, bo jestem katolikiem, jestem Bierzmowany. Przyjąłem świadomie Dary Ducha Świętego i staram się nie zaprzepaścić ani jednej Jego Łaski. Owszem upadam, nie zawsze wychodzi. Kościół pierwotny nie miał wyznaczonych granic w czasie, bo jest wieczny, bo jest niebiański.

[ Dodano: Nie 19 Cze, 2011 11:24 ]
pozostało mi jedynie zawrzeć tu wprost soje rzeczywiste zdanie do jakiego odsyłałem:
Cytat:Tradycyjność, to cecha, która można przypisać większości kultur w historii, mniej lub bardziej bliskich Duchowi Katolickiemu. Kultury tradycyjne to te, które nazwać można: ludowymi, pierwotnymi, mistycznymi, religijnymi, obrzędowymi, itd.

Tradycyjność, czyli ciągłość, polega na przejmowaniu po przodkach tych środków, które miały zbliżyć do celu-doskonałości, miały być motorem-jak byśmy dziś powiedzieli- postępu. Możemy stwierdzić, że choć często przywiązywano się do owych środków, jak do rzeczywistych celów, a przez to negowano istotę własnej tradycji, rzeczywisty wysiłek kultur "religijnych", albo "mistycznych" mógł być owocny wtedy, gdy starano się zbliżyć " t r a d y c j ę " do " T r a d y c j i ". I taki wysiłek byłby konsekwentną realizacją zasad uniwersalnych charakterystycznych dla opisywanych tu kultur, z których jedna mówi, że istnieje jakiś nadrzędny ład, rzeczywista istota człowieka i świata, do której trzeba dążyć. A jeśli się do niej dąży, to znaczy, że się w niej nie trwa, że jest ona celem. A jeśli jest ona celem, to znaczy, że doczesny człowiek i cała reszta są wybrakowani, wyalienowani ze swej istoty. Bardzo rzadko powyższe założenie było przez jego użytkowników artykułowane. Było oczywistością, a więc nie przywiązywano uwagi do próby jego artykułowania inaczej niż praktycznie. W końcu zapominano o nim, skupiając się na skutkach ludzkich działań, które o niego się opierały, jak na celach.

Tradycja więc, jako wynik działań ludzkich również podlega alienacji, co doskonale scharakteryzował Kardynał Ratzinger w "Formalnych zasadach Chrześcijaństwa".

Kultury tradycyjne łączy również rzeczywista obecność religii w każdej sferze życia. Religia jest równa systemowi moralnemu i to ona reguluje stosunki społeczne, państwowe, rodzinne, czy indywidualne zachowania. Łączą je podobne pytania i dążenia, a także wyrazisty sposób klasyfikowania rzeczywistości, w którym jednoznaczność, a także opozycyjność są dużo silniej akcentowane, niż w tzw. "kulturze postępowej", która rozmywa granice między dobrem, a złem, niewiastą, a mężczyzną, prawdą a fałszem, świętym, a świeckim, pięknem, a brzydotą…

Wspólne dla kultur, ktore nazywam tradycyjnymi są również: większa centralizacja, symetria i porządek w kreowaniu rzeczywistości , a także związana z nimi hierarchizacja opozycji, wartości, społeczneństwa, obowiązków, otaczającej człeka rzeczywistości, itd…

Tzw. Nowoczesność jest w dużej mierze wynikiem decyzji i działań podejmowanych już od kilku stuleci, które w imię postępu miały zanegować i wyrugować powyższe cechy tradycyjne, uznane za przejaw zacofania, obłudy, przesądności, itd. Było kilka takich okresów w historii, kiedy naturalne sposobi kjlasyfikowania rzeczywistości chciano odrzucić, jako reprezentujące powyżej przytoczone cechy. Czy takie odrzucenie było możliwe? Nie. Bo człowiek nie może się wyzbyć tego, co jest jego koniecznym i pierwotnym narzędziem poznawczym. Ale w ową konieczność wpisane jest również, po grzechu pierworodnym zafałszowanie, niespójność, zaprzeczanie samemu sobie. A takim jest przeczenie kategoriom wg których porządkowała świat taksonomia zwana w enologii "ludową". Jednakże to, co w owej siatce taksonomicznej istotne, jest wspólne dla innych grup społecznych, było oczywistym sposobem myślenia o świecie również dla mieszczan, szlachty, duchowieństwa… Było oczywiste, na tyle, na ile nie zaczęto owych oczywistości negować, a ową negację włączać w powszechną świadomość danej społeczności, powiązanej wspólną kulturą określonego stopnia. Niestety, tego typu negacja jest głównym trzonem współczesnej, postępowej cywilizacji, a negacja tzw. zacofania zakorzeniła się w świadomości nawet katolików jako oczywistość. Oczywistość zwalczająca te wcześniejsze, tradycyjne, a w podstawowym rdzeniu wspólne całej ludzkości. I nasze pojmowanie świata jest nieustanną walką między tym, co zostało nam dane, nie waham się powiedzieć, jako zamierzony przez Stwórcę składnik istoty człowieczeństwa, a tym, co w wyniku próby negacji pierwotnego składnika i dzięki posiadaniu wolnej woli wymyślił sobie człowiek. Człowiek który myślał, że to od niego zależy jaka jest jego istota, że jest ona taka jak aktualny kaprys jednostki ją widzi…

Chrystus zaś, którego my wyznajemy przyniósł naukę, która spełniała wymogi owych kultur religijnych. Co więcej: stała się Ona ich "Doskonałym Wypełnieniem", a więc uczyniła je jeszcze bardziej tradycyjnymi. Przyprowadziła do ideału, który starały się osiągnąć, ale nie mogły, czego obrazem jest mitologiczne wytaczanie syzyfowego kamienia. Kamień mógł wtoczyć na sztyt góry dopiero Chrystus. Ewangelia spełniła wszystkie oczekiwania, odpowiadała na nieodgadnione pytania i wskazywała to, czego niezliczone ilości kultur tradycyjnych poszukiwały poprzez przeróżne swoje formy: mity, rytuały, obrzędy, zasady, zwyczaje i obyczaje. Pewnie dlatego Chrześcijaństwo, mimo prześladowań rozprzestrzeniało się w pierwszych wiekach tak szybko.

W kulturach tradycyjnych większość czynności podejmowanych było w odniesieniu do sacrum. I to co święte kształtowało świeckie, a nie (jak dziś często bywa) na odwrót. W dzisiejszym, zdesakralizowanym świecie pozbawia się wszystkiego owego odniesienia. Co więcej: nawet to, co nazywa się świętym, pozbawione zostaje większości przymiotów, któreby na ową świętość wskazywały. Jeśli więc ktoś nawet szczerze i pobożnie uznaje, że święte powinno kierować świeckim, to nie ma możliwości konkretnego rozumienia owej zależności, bo nie wie gdzie kończy się sacrum, a gdzie zaczyna profanum. Albo jest przekonany do błędnych kryteriów owych kategorii i nieświadomie wypacza powyższą zależność w konkretach, w działaniach.

I właśnie dlatego współczesny katolicyzm zdaje się być często zewnętrznie mniej katolicki, niż tradycyjne religie pogańskie. Nie oznacza to, że katolików nieutożsamiających z ową tradycyjnością w jej rzeczywistym sensie uznaję za pogan, lub gorszych katolików. Bo nawet nie biorąc pod uwagę ważnej zasady tradycyjnej katolików, mówiącej, by nie osądzać naszych braci, należy z wielu względów uznać, że taka ich, nasza postawa jest wynikiem niezawinionej niewiedzy i "oszustwa" ze strony współczesnej kultury.
Doświadczenie uczy, że wielu katolików odrzucających część tradycyjnych cech katolicyzmu jako zacofanych, obłudnych, faryzejskich- złych to ludzie, którzy szczerze pragną wypełniać wolę Chrystusa w swoim życiu, nierzadko mając mniej do zarzucenia sobie w tym najważniejszym punkcie, niż "tradycjonaliści". Trzeba ich raczej wspomagać, a nierzadko naśladować w tej woli, bo są raczej oszukanymi, ofiarami, niż winowajcami. Z tej racji mogą cierpieć wiele wewnętrznych rozterek i wątpliwości. Jeśli ktoś przekręcił na ich drodze drogowskaz do nieba w stronę przeciwną, to Bóg albo za życia albo po śmierci objawi im drogę właściwą. A do nieba dostaną się jeśli chcą i wierzą, bo i tak sami nie doszliby do końca drogi, bo i tak tylko Chrystus może nas przeprowadzić przez ostatni odcinek prowadzący do Bram Nieba, tylko on kamień postawić może trwałe na szczycie góry. Już postawił…Na Golgocie!
Jeśli więc bez własnej winy błądzą, to On ich na ten odcinek sprowadzi i żadnej niewinnej owieczce nie pozwoli przekroczyć krawędzi odchłani. Bo jest Dobrym Pasterzem.

Tak na prawdę w każdym z nas jest mniej, lub więcej takiego "nowoczesnego katolika", bo wychowując się w "nowoczesności" nasiąknęliśmy nią, chcąc nie chcąc, bo takie są prawidła wychowania. Nawet jeśli uznajemy się za "tradycjonalistów", to zapewne nie wszędzie dobrze rozumiemy ową tradycyjność.
I często rzeczy oczywiste, których nie poddajemy analizie są z ta tradycją sprzeczne. Ale my nawet nie wpadliśmy na pomysł, że tak może być.
Pamiętam, może trochę w sposób przeinaczony pewien film o Barabaszu. Ów Barabasz znany z Biblii chciał się nawrócić i zostać Chrześcijaninem. Słyszał pogłoski( które później okazały się fałszywe), że Chrześcijanie podpalili Miasto. Chcąc wykazać gorliwość i szczerą chęć nawrócenia, sam zaczął podpalać, uznając że tak przyłączy się do Kościoła i wypełni wolę Bożą.
Podobnie postępować mogą dziś nie tylko niektórzy tradycjonaliści, ale również inne środowiska, które widzą rozdźwięk miedzy Nauką Kościoła i przykładem Świętych, a wpółczesną kulturą popieraną nawet w Kościele (choć nie przez Kościół). Te środowiska więc przyjmować mogą z zupełnie szczerych pobudek postawy, które powszechnie, ale fałszywie przypisano Tradycyjnemu Katolicyzmowi…
I podziwiałem postawę BaraBasza. Dlatego podziwiam postawę Tradycjonalistów i w większości się z nimi zgadzam.

Często Ci, którzy krytykują tradycjonalizm, zachowują się tak jak członkowie Kościoła, którzy wierzą, że Chrześcijanie rzeczywiście podpalili Rzym( o ile to był Rzym, ale to nie istotne), bo tak gada perswazja i większość i odcinają się od "podpalaczy" i tej części ich poglądów(tym razem prawdziwych, słusznych), które rzekomo skłoniły do podpalenia…
I od takiego odrzucenia własnych korzeni, w wyniku kłamstwa, które nazwać można "Neronowym" zaczęło się przyleganie do równie "Neronowej" wizji wartości, które z nazwy i teorii musiały brzmieć jak Chrześcijańskie, by nie wzbudzić podejrzeń dobrych ludzi, ale w konkretnej realizacji zaczynały rażąco odbiegać od przykładu konkretnych postaw Świętych.
Żeby usprawiedliwić tą rozbieżność użyto nieco zafałszowanych argumentów: dostosowania się do nowych czasów i prymatu intencji nad czynem realnym.
Ta modyfikacja musiała być przeprowadzona tak, by pozornie nic się nie zmieniło…

Jako ludzie należymy do ciasta społeczeństwa…kultury. Kwas złych wzorców, które kiedykolwiek miały z nami styczność, musiał zakwasić i nas, kiedy nie odparliśmy jego wpływu. A nie mogliśmy odpierać, jeśli nie mieliśmy pojęcia, że jest zły, szczególnie wtedy gdy byliśmy dziećmi i dopiero poznawaliśmy, co jest dobre, a co złe. A nie mieliśmy pojęcia, bo dawno temu ktoś rozpowszechnił tezę, że to, co złe wcale nie jest złe.
Z jakimiśmy przestawali takimiśmy sie stali! Bo tego z kim przestajemy nie możemy sobie wybrać, kiedy jesteśmy dziećmi i automatycznie przestajemy z rodzicami, lub wychowawcami i takimi treściami i osobami jakie do nas docierają. Nie możemy sobie wybrać, póki nie znamy kryteriów wyboru środowiska, kryteriów potrzebnych do podejmowania decyzji. Tych kryteriów uczy nas otoczenie najczęściej od nas niezależne, z którym w pierwszych latach życia przestajemy. Uczy nas ono całego sposobu życia. Jeśli więc jego część chociażby kieruje się zasadami złymi, niezgodnymi z katolicyzmem, to i my będziemy mieli podobne klasyfikowanie rzeczywistości przeszczepione. Chyba że zostaniemy przestrzeżeni przed złymi wpływami- słowem i przykładem. Wtedy będziemy mogli albo odrzucić, albo przyjąć to, przed czym jesteśmy przestrzegani. Ale w człowieku jest coś takiego jak skłonność do złego, dlatego,by skłonność owa się nie ujawniała należy unikać dobrowolnego spotkania ze złem. Jeśli jednak rodzice nie przestrzegają przed pewnym złem, którego sami nie widzą tam gdzie powinni, to dzieci przyjmą je nieświadome owego zła. Jeśli nawet rodzice będą przestrzegać dzieci, ale nie odgraniczą ich od przykładów błędów to skłonność do grzechu może coraz bardziej uaktywniać. Dziecko bowiem nie zdążyło jeszcze ustabilizować własnego systemu moralnego, bo cały czas stwarzają się jego podstawy. Poza tym na dziecko wpływa tzw. p r e s j a otoczenia , tak mocno determinująca zachowania dziecka i to nie tylko ta zwana ś r o d ow i s k o w ą i s p o ł e c z n ą , ale poszerzona, p r e s j a k u l t u r o w a. Autorytet rodziców może więc powoli słabnąć i zanikać, jeśli konkurencję zrobi mu inny autorytet, serwujący przeciwne treści, szczególnie wtedy gdy jego oferta będzie atrakcyjna, pozornie dobra, kamuflująca zło, a przy tym wszechobecna. Dziecko nie odróżnia bowiem wielu kamuflaży. Czy nie przypopmina to dzisiejszej relacji dziecko-rodzice-inni "wychowawcy"?
W stwarzaniu kręgosłupa moralnego dziecka biorą również udział te złe bodźce, przed którymi rodzice dzieci nie ukrywają. Nazwać je można inaczej zgorszeniem, złym przykładem. Obrona przed nim zaś jest cechą większości kultur tradycyjnych
Cytat:Dialektyka historyczna jest trochę analogiczna do tzw. "Ducha Czasu", o którym mowi się dziś w Kościele. Wszystko by było dobrze gdyby ów "duch czasu" nie pociągał za sobą myślenia wg, którego Kościół ma podporządkować się "współczesności". I to tak jakoby ta wpółczesność była moralnie obojętna, albo pozytywna bezkrytycznie, w imię idei postępu(czyli pozytywnej, dobrej zmiany) jako rzekomej konieczności historycznej. Ale ta współczesność jest dziełem człowieka, który popełnia błędy. I popełnia je zawsze gdy odrywa swoje działania od Bożych Praw. A gdyby zanalizować tego "Ducha Współczesnego czasu" można zauważyć, że zawiera on wiele rażących niezgodności z nauką Kościoła, które są wynikiem błędnych działań i idei ludzkich. Jest tak ponieważ współczesna mentalność i kultura są w przeważającej mierze wynikiem działań z przeszłości, których celem było zerwanie z Kościołem katolickim, zwane niekiedy wyzwoleniem z zabobonów średniowiecza, z okowów tradycji. Tyle tylko, że bardzo szybko zaczęto uzupełniać luki w odpowiedziach na pytania wykraczające poza ludzkie możliwości rozumowe nowymi zabobonami. Okazało się bowiem, że człowiek nie może być szczęśliwy jeśli nie uzyska odpowiedzi na pewne pytania, które zadawały sobie nieprzebrane ilości większości kultur naszego globu, zwanych przez wielu "tradycyjnymi". Ową "tradycyjność" chciał ktoś wykorzenić jako zacofanie. Ale to nigdy nie będzie możliwe, bo zawsze będziemy szukać substytutów. Jednak coraz bardziej będziemy samych siebie oszukiwać, bo coraz bardziej będziemy wyzuwać własne człowieczeństwo z jego człowieczeństwa. Myślę, że to właśnie Jan Paweł II nazwał "Cywilizacją Śmierci".
Chrystus przyszedł właśnie po to by dać odpowiedź na pytania, które nurtowały całe pokolenia, wszystkie kultury i religie, które trochę niedefinicyjnie nazywam tradycyjnymi. Jakie to pytania?…
Obyśmy zmnienili naszą postawę tak, by nie podporządkowywać Kościoła "duchowi czasu", ale raczej determinować i tworzyć "Ducha Czasu" nauką Kościoła- Miłością. A co to jest Miłość? To Boża Prawda złożona w Kościele. A co to jest Kościół?A jak konkretnie brzmią zasady Bożej Prawdy? W jakie dziedziny naszego życia one ingerują?…
Cytat:Zachęcam "Tradycjonalistów" do przyjęcia specjalizacji nowych ruchów- duszpasterskich trosk o radość, autentyczność, jedność, wrażliwość, otwartość na dialog.
Zachęcam nowe ruchy do przyjęcia specjalizacji ruchów Tradycji Katolickiej- troski o to by radość, szczęście, dialog, miłość, jedność mogły się realizować w formach wykształconych w całej historii Kościoła i podtrzymywanych przez świętych, pod wpływem opieki Ducha Świętego (Chodzi mi o postawy liturgiczne, sposób zachowania , ubiór skromny, zachowanie skromne, i tak dallej, dallej Alleluja!). Ich troską szczególną godną przyjęcia jest również to by nowoczesny kościół badał, czy sposoby przeżywania radości są zgodnę z Naszą, Wspólną, piękną, uczącą szczęścia i miłości Doktryną katolicką.
(tradycja przez ciągłość przekazuje nam właściwy sposób Crześcijańskiego radowania się, miłowania, bo nie jest piękne to, co się podoba, a cosię powinno podobać!)
Niech tradycyjna religijność będzie sposobem radowania się, autentycznego przeżywania wiary, troski o zbawienie innych, zakładania, że nawet gdy ktoś się myli to chce dobrze…szczególnie wtedy, gdy jego troską jest wypełnianie Woli Bożej.
Pozdrawiam SzEmiego i bandę łysegoOczko
pozdrawia
Zwolennik Tradycji Katolickiej
(- Tradycji uczącej kochać obecnej we wszystkich wspólnotach Kościoła.
W Neo, w Odnowie, W RŚŻ, w KSM, w "Emmanuelu", i na razie tyle miałem na języku)
i dialogu
i dostosowania kultury nowych czasów do kultury tradycyjnej.
(Bo celem tradycji jest postęp, bo przecież od naszych decyzji zależy kultura, bo przecież możemy współćześnie ubierać niewiasty w skromnew sukienki i tak dalej…)
*tradycja przez ciągłość przekazuje nam właściwy sposób Crześcijańskiego radowania się, miłowania, bo nie jest piękne to, co się podoba, a cosię powinno podobać!
Dopiszcie cosik…
Cytat:Większościowa grupa aktywnych katolików, to ci, których nazwać można postępowymi, nowoczesnymi.
Mniejszość, podziemie nawet w Kościele stanowią ci, których zwie się "tradycjonalistami".
Tzw. "Tradycjonaliści" skupiają się na trwałych i zewnętrznych przejawach pobożności, które zostały przez przodków skomponowane i przekazane. Podkreślana jest przez nich wartość owych form wypracowanych przez Świętych i włączonych w Tradycję Kościoła jako owoc działania Ducha Świętego, wartość rozumianą jako przejaw świętości i właściwego rzeczy miejsca, ale i jako pomoc w uświęceniu i wskazówka edukacyjna.
Katolicy "postępowi" zaś, skupiają się w potocznym dyskursie na tym, co nazywają postawą serca, ducha, utożsamianą z prawdą o człowieku. Z tego wynika afirmacja radości, spontaniczności, jako wyraz szczerości, aktywne zaangażowanie, podkreślanie duchowej równości ludzi, otwartość na tzw. "Ducha Czasu", a więc na zmiany modernizacyjne, szukanie dialogu…
I wszystko by było dobrze, gdyby obie strony umiały uznać na wzajem swe "specjalizacje" a także uzgonić je tak by nie były ze sobą sprzeczne.
Bo pewnie Ci, którzy zabrnęli w postępowość, a któryś z "tradycjonalistów" upomniał ich, zmiany, które tak entuzjastycznie przyjmują są niezgodne z Tradycją, która jest zapisem miłości Kościoła, zaczęli słyszeć podszepty szatana, który sugerował, że" taka tradycja szkodzi Chrześcijaśtwu, a Sobór Watykański II wskazał drogę pierwotną, inną niż przedwatykańskie ludzkie naleciałości". A więc niektórzy z nich mogli zacząć rozpowszechniać tezę że "w obronie szczerości i miłości Kościoła, trzeba te tradycjonalizmy odrzucić".
Podobnie tradycjonaliści, którzy usłyszeli, od postępowców, że w ich przeżywaniie religii nie jest szczere, ale tylko formalne, tak jak faryzeuszy, mogli pójść za pokusą prawa talionu, wpisanego w ułomność ludzką.Mogli uznać, że skoro "oni" krytykują Tradycję-owoc działania Ducha Świętego, to znaczy, że ich formy przeżywania religii są fałszywe. Takie uznanie, nawet podświadome, mogło dobrowadzić do niechęci wobec otwartości, entuzjazmu, i wszystkiego, a więc i tego dobrego, co wyrażało religijność "postępowców".
PIsałem na jednym z blogów:
"I często stanowisko jednego obozu modyfikuje się przez pierwotnie fałszywą opinię drugiego o bozu otym pierwszym.
Bo np. gdy jedni zarzucają drugim, że zbytnią uwagę przywiązują do form zewnętrznych, to ci drudzy, (być może myśląc, że skoro ci pierwsi się wg nas mylą, to to, co oni uważają za złe jast dobre) rzeczywiście zaczynają takie przesadne akcentowanie form przejawiać. I na odwrót. I po wymieszaniu…
A więc za błędy tych którym coś zarzucamy, często odpowiadamy my.
To nie jest śmieszne, to jest smutne.
I dlatego trzeba być ostrożnym w osądzaniu.
I dlatego trzeba badać, również to, co inni nam wytykają. Ale badać, a nie bezpodstawnie przyjmować.
BO dochodzi do tego, że pewne osoby potrafią jednocześnie propagować różne ruchy, objawienia, które są między sobą sprzeczne, i to w ważnych punktach. I tak dyskredytuje się to, co w tym kotle sprzeczności jest dobre."
jeszcze to poprawie, ale na razie muszę wrzucić, bo już nie odzyskam.
Króluj nam Chryste!
Cytat:To prawda, że trzeba kochać całym swoim życiem i szczęśliwym być.
Ale czy dobrze tą miłość i to szczęście rozumiemy?
To prawda, że Duch Święty przypomina i poucza.
Ale na Niego powołuje się wiele wspólnot o sprzecznych poglądach.
Cóż więc nam zostało?
Odwołać się do zapisu owego Przypominania i nauczania- w Tradycji Kościoła tworzonej MIłością Bożą w trwającym wieki przykładzie świętych, opartym o Piotrową Skałę.
Ale ten przykład uczy, że trzeba odrzucić to, co się oderwało od owego trwania i wspatego na skale nauczania, opartego o Przypominanie.
A oderwany jest od tego ubiór niewieści wymyślony w opozycji do KOśćioła, czyli spodnie bez sukienki za kolano itd.., oderwane jest koedukacyjne plażowanie i usprawiedliwianie go nim samym…
Zerwaniem z ciągłością była rezygnacja z komuni do ust i na klęcząco, która w wyniku jednej troski o szacunek dla Ciała Bożego wyrosła być może z komuni na rękę. Wyrosła podtrzymywana Nauczaniem podtrzymującym Piotrową Skałę.
Zmysłowa muzyka, której zmysłowość jest dla nas niezauważalna, tak jak smród dla osoby śmierdzącej. Ja się przyznaję, śmierdzę, ale już dość długo staram się umyć. Słowo smród, nie bez przyczyny ma podobne tu zrodzenie co słowo śmierć.
Zmysłowy taniec, o którym pisał dobry Brawario.
I jeden ksiądz, który z taką miłością i troską pokazał mi co znaczy spontaniczność, szczera pokora, radość, miłość Boga i bliźniego, przeżywanie Ofiary Mszy Świętej, misyjność, pustelnia, wspólnota…
Odnowo, Mamre, RŚŻ- Nowa Ewangelizacjo!
Podzielcie się tym coście otrzymali i nie odrzucajcie darów, które nam zostały dane. Bo rozpoznanie, że współcześnie uznawane nawet przez dobrych formy kulturowe są często złe, to Łaska, a tą ciężko zachować dla siebie! Przyjmijcie nasze troski.
Cytat:Nowa Ewangelizacja mówi, że trzeba czynnie kochać, a Tradycja uczy jak trzeba kochać. I jeśli czasem upomina z miłością Nową Ewangelizację, to po to, by jej intencje mogły się w pełni zrealizować!
A Nowa Ewangelizacja przypomina, że nie wystarczy wiedzieć jak konkretnie wygląda Miłość. Trzeba jeszcze tą Miłością żyć.
Czy to się nie uzupełnia tak, jak powinna się uzupełniać wspólnota Kościoła?
Przecież po to jest nas wielu, żebyśmy mogli się łaskami dzielić a więc realizować Miłość…
(Widzicie, że skomplikowanej sytuacji nie sposób prosto ująć, bo będzie wiele nieścisłości jak tutaj. Piszę jednak w związku z postulatem krótkich i zrozumiałych formuł.)


[ Dodano: Nie 19 Cze, 2011 11:36 ]
i na koniec odsyłam do tekstu, który zamieściłem w w dyskusji o opinii ks. Georga Ratzingera, do tekstu odsyłącego do myśli G. Thibona.

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
19-06-2011 11:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #37
 
No to widać że nie masz racji, Odnowa to inna duchowość niż te o których piszesz. Każdy z nich znajduje się w KK więc jak pisałem uznany przez KK=dobry, zawierający się w Jego ramach więc i katolicki jak już chcesz pisać o innych, więc o jakim dialogu tutaj mowa?Te wspólnoty już są zakorzenione w Tradycji z racji tego jakie są. Dalej, nie można mieszać duchowości ze sobą wchodząc w jakąś bo wtedy schizofrenia duchowa człowiekowi grozi. I jest to w statutach wielu wspólnot które zostały zaakceptowane przez KK, normalna sprawa- nie można postawić znaku równości tutaj. A to że sam sobie miksujesz i wrzucasz do jednego worka świadczy tylko o nikłej wiedzy nt. temat.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
19-06-2011 14:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #38
 
Odnowa to inna duchowość niż te o których piszesz. Każdy z nich znajduje się w KK więc jak pisałem uznany przez KK=dobry, zawierający się w Jego ramach więc i katolicki jak już chcesz pisać o innych, więc o jakim dialogu tutaj mowa?
z założenia dobry, ale w praktyce nigdy idealny, dlatego dopełnianie się jest jaknajbardziej na miejscu.

[ Dodano: Nie 19 Cze, 2011 16:52 ]
Piszesz tak, jakbym stwierdził, że te ruchy są same z siebie złe.
NIc takiego.
Trzeba przeczytać.

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
19-06-2011 16:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Dezerter Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 409
Dołączył: May 2011
Reputacja: 1
Post: #39
 
Ja powiem tak- fanem Tradycjonalistów nie jestem, ale jak będę miał okazję, to na pewno wezmę udział we Mszy tradycyjnej.
W Kościele zawsze było miejsce dla wielu pobożności, zawsze biskupi i teolodzy się różnili nieraz bardzo, chrześcijaństwo odniosło sukces w pierwszych wiekach, bo było wewnątrz Kościoła miejsce dla wielu różnie myślących a ortodoksja nie spadła z nieba tylko ciągle na nowo była wykuwana w ogniu często gorących dyskusji. Duch jest w Kościele i czuwa, by nie zdryfował on za daleko od nauki Jezusa i Apostołów
Dlatego Jan i Scott i ja możemy nazywać się chrześcijanami a nawet katolikami.
19-06-2011 20:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #40
 
Wiesz co tradycjonalistów, osób którzy nie mieli styczności z Odnową razi jak przyjdą na takie spotkania, Msze? Nie posługa uwalniania, nie dar języków...Ale radość, kiedy Duch Święty przychodzi z darem radości, i ktoś zachowuje się jak Apostołowie po zstąpieniu Ducha Świętego. Ale to tak na marginesie.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
19-06-2011 21:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Dezerter Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 409
Dołączył: May 2011
Reputacja: 1
Post: #41
 
Scott napisał(a):Wiesz co tradycjonalistów, osób którzy nie mieli styczności z Odnową razi jak przyjdą na takie spotkania, Msze? Nie posługa uwalniania, nie dar języków...Ale radość, kiedy Duch Święty przychodzi z darem radości, i ktoś zachowuje się jak Apostołowie po zstąpieniu Ducha Świętego. Ale to tak na marginesie.
piszesz "nie dar języków" tylko jak 'ktoś zachowuje się jak Apostołowie" czyli jeśli nie dar języków to o czym piszesz ? o językach ognia nad waszymi głowami :shock: :wink:
19-06-2011 22:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #42
 
"Wiesz co tradycjonalistów"
co to w ogóle za podmiot, żeby całosciowo go
ej chłopie.

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
20-06-2011 18:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #43
 
jan napisał(a):Piszesz tak, jakbym stwierdził, że te ruchy są same z siebie złe.
NIc takiego.
Trzeba przeczytać.
Wrzucasz różne typy duchowości które są katolickie do jednego worka pomimo że to nieporozumienie i wyżej masz dlaczego. A dalej jako że są już katolickie to nie są protestanckie a więc uznają nauczenie KK, i dlatego działają w Nim. Jeśli wspólnota religijna nie ma miejsa w KK nie ma prawa bytu w ogóle, to poza wszystkim.

Dalej, KK wiąże z Odnową ogromne nadzieje, natomiast z tradycjonalistami dialoguje na chwile obecną. Odnowa ma swoją drogę eklezjalną, ma swoje miejsce. Problemem jest brak kapłanów dla takich wspólnot, ale to inna sprawa.


jan napisał(a):"Wiesz co tradycjonalistów"
co to w ogóle za podmiot, żeby całosciowo go
ej chłopie.
Takie są obserwacje księzy. Pewno że ludzie są różni, nie tyczy sie to każdego przecież. Chodzi o osoby które nie wyobrażają sobie Biblijnego zachowania podczas Mszy, odrzucają możliwość przeżywania takiej radości.

Dezerter napisał(a):Scott napisał/a:
Wiesz co tradycjonalistów, osób którzy nie mieli styczności z Odnową razi jak przyjdą na takie spotkania, Msze? Nie posługa uwalniania, nie dar języków...Ale radość, kiedy Duch Święty przychodzi z darem radości, i ktoś zachowuje się jak Apostołowie po zstąpieniu Ducha Świętego. Ale to tak na marginesie.

piszesz "nie dar języków" tylko jak 'ktoś zachowuje się jak Apostołowie" czyli jeśli nie dar języków to o czym piszesz ? o językach ognia nad waszymi głowami
o radości. Radości od Boga.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
20-06-2011 18:21
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #44
 
Z Tobą nie idzie gadać. Przecytoj cózek ci godoł. Juzek pisoł ze ci nika nie twierdziół, ze
nigdzie nie pisałem że ten ogół ruchów jest zły. Taj jakbyś nie czytał.
Pewne praktyki, a nie zasada tych ruchów są niewłaściwe.
Ty zaś w kółko przedstawiasz "tradycjonalistów" jako dążących w złym kierunku z zasady swojej.
nie

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
20-06-2011 18:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Dezerter Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 409
Dołączył: May 2011
Reputacja: 1
Post: #45
 
Scott
[quote="Dezerter napisał(a):
Scott napisał/a:
Wiesz co tradycjonalistów, osób którzy nie mieli styczności z Odnową razi jak przyjdą na takie spotkania, Msze? Nie posługa uwalniania, nie dar języków...Ale radość, kiedy Duch Święty przychodzi z darem radości, i ktoś zachowuje się jak Apostołowie po zstąpieniu Ducha Świętego. Ale to tak na marginesie.

piszesz "nie dar języków" tylko jak 'ktoś zachowuje się jak Apostołowie" czyli jeśli nie dar języków to o czym piszesz ? o językach ognia nad waszymi głowami
o radości. Radości od Boga.[/quote]
jakiej radości ?!? gdzie ty w Dz 2 widzisz radość?
20-06-2011 21:12
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów