Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Choroba a potomstwo
Autor Wiadomość
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #1
Choroba a potomstwo
Jakoś tka gotują się we mnie przemyślenia po pewnej dyskusji w gronie znajomych z pracy i ciekawam Waszych opinii Uśmiech

Rozmowa zeszłą na temat chorób i ciąży/macierzyństwa. Generalnie chodziło o pytanie "czy powinno się w danej sytuacji decydować na dziecko". I rozważaliśmy kilka kontekstów:

1. Kiedy ciąża może ale nie musi zagrażać zdrowiu kobiety.
2. Kiedy któryś rodzic może być obciążony chorobą genetyczną (gdzieś w rodzinie się pojawiała).
3. Kiedy rodzic jest obciążony genetycznie - sam choruje.
4. Kiedy rodzic jest obciążony genetycznie - starsze dziecko choruje.
5. Kiedy rodzic jest inwalidą.

Nie chodzi mi o odpowiedzi do punktów, obrazuję szkielet naszych dywagacji Uśmiech

Co myślicie o tym :?: Kiedy Waszym zdaniem rodzina katolicka/chrześcijańska/innowyznaniowa powinna jednak pomyśleć o adopcji :?: Czy wiara ma w tym jakieś znaczenie :?: Czy decyzja o poczęciu dziecka przy ryzyku wystąpienia choroby to egoizm :?:



********

Zapraszam do dzielenia się opiniami Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
11-04-2011 23:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kredka198 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 435
Dołączył: Dec 2008
Reputacja: 0
Post: #2
 
wiesz to jest bardzo trudne pytanie ,w mojej przyszłej pracy będę stawała jako doradca w takich sprawach a w sumie mało się o tym mówi, a nawet nie mówiło nawet na etyce czy psychologi prokreacji... .
Myślę ,że takim bezwzględnym "przeciwwskazaniem" a na pewno grubo do zastanowienia się nad poczęciem dziecka jest AIDS..(choć w następnych słowach to co teraz napisałam trochę to się rozmyje... ;p)
Jeśli chodzi o choroby genetyczne są różnie dziedziczone ,np w jednej oboje rodziców muszą być chorzy by dziecko odziedziczyło chorobę w innej wystarczy że jeden chory w innej zaś ,że ktoś jest tylko nosicielem a sam nie choruje...więc jeśli ktoś wie o swojej chorobie powinien siebie jak i męża /żonę przebadać pod tym względem i razem zadecydować czy ta choroba jej skutki dla dziecka będą tak poważne ,że aż straszne w swych konsekwencjach. Wiesz np z daltonizmem można żyć , mukowiscydoza choć ciężka też daje rade dożyć nawet za 30stkę ..ale myślę ,że trzeba też a raczej przede wszystkim wsłuchać się w Boga ,w Jego plan.
miałam właśnie ostatnio taką sytuacji co do Planu- zdziwiło mnie jak nasz Ksiądz P. akademicki powiedział ,że nie można abort ować np dziecka bez-mózgu( jestem pro life i nie uznaje aborcji w żadnym przypadku)czy bez czaszki -czyli od razu z góry skazane na śmierć od razu po urodzeniu jeśli nie już w łonie matki..myślę - o Jezu jak to ..urodzić dziecko bez mózgu ,jeszcze do tego wiedząc o tym od początku ..przecież to straszne..i choć jestem pro life to jakoś dziwnie mnie to przeraziło, ale później zdjęły mi się klapki z oczu. Nie długo będę miała okazje zająć się takimi dziećmi ,choć wiem ,że mogą umrzeć mi na rękach to jednak Pan ma plan zarówno dla nich (i osób w koło) jak i tych chorych genetycznie Oczko także każde życie ma sens i jest tak samo wartościowe czy to chore czy zdrowe. Bóg widzi inaczej niż my ,a nasze miary nie są jego miarami..choć pewnie wielu ludzi mówi o nas ,że jesteśmy okrutni "pozwalając na " rodzenie się dzieci poczętych w wyniku gwałtu czy z diagnozowaną prenatalnie nieuleczalną chorobą genetyczną

"uśmiechaj się także do Boga z miłością przyjmując Jego wole" - Św. Franciszek z Asyżu

"Just because a pregnancy may be unwanted doesn't mean that the baby is!"

"...I will walk on the water and You will catch my if I fall.."
12-04-2011 00:12
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Maria Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: Jun 2011
Reputacja: 0
Post: #3
 
Myślę że okrutne jest decydowanie się na poczęcie się dziecka wiedząc że będzie ono nieuleczalnie chore ale jeszcze bardziej okrutne jest przerywanie jego życia.

Bóg mocny przedziwny doradca
/Iz
[Obrazek: ChomikImage.aspx?k=1343987&t=634...amp;loc=PL]
10-06-2011 21:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #4
 
Mario - nie mówimy o pewności choroby ale o prawdopodobieństwie. I zdaje się, że nie miałyśmy na myśli kalectwa ale pewien ... dyskomfort. Nie każda nieuleczalna choroba oznacza duże utrudnienie życia.

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
11-06-2011 00:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #5
 
Moim zdaniem życie samo w sobie, mimo wszystkich chorób i cierpień, jest tak wartościowe, że warto nim obdarzyć dziecko, nawet jeśli będzie bardzo cierpieć. A kto nie cierpi? Każdy ma swoje cierpienia, które zresztą dobrze przeżywane mogą doskonalić i stanowić prostą drogę do świętości. Nawet jeśli umrze młodo... Przecież wciąż istnieje, przecież za krótkie cierpienia dostał w prezencie wieczność - takie rozważania to nie tylko decyzja "czy powiększyć naszą rodzinę", ale też "czy powiększyć niebo" - A na dobrej imprezie im więcej ludzi, tym lepiej Uśmiech

Nie rozumiem czemu decyzja o poczęciu dziecka przy obciążeniu genetycznym miałaby być egoizmem :arrow: przecież rodzice doskonale wiedzą, że przy okazji sobie dodadzą obciążenia: nieustanna uwaga, wiele stresu i bólu, duże obciążenie finansowe... To bohaterstwo, a nie egoizm.

Nie chodzi o to, że mamy się teraz mnożyć jak króliki bez względu na wszystko, tylko o to, żeby nie bać się przeciwności losu, jeżeli pragnie się dziecka i są ku temu podstawowe warunki - Pan się o resztę zatroszczy, to On daje życie.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
11-06-2011 00:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Maria Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: Jun 2011
Reputacja: 0
Post: #6
 
Annnika, to wiele zmienia, dzięki :wink:

No cóż wszystko zależy od stopnia prawdopodobieństwa i rodzaju cierpienia, przy dużym stopniu prawdopodobieństwa i dużym cierpieniu i/lub stopniu utrudnienia życia nadal jest to okrucieństwo, sama nigdy nie zdecyduje się na poczęcie dziecka jeżeli stopień prawdopodobieństwa że będzie ono tak jak ja kopało z bólu w ścianę lub tak jak mój ojciec darło się w wniebogłosy. Ponieważ oficjalnie nigdy nie uznano tego na co cierpimy za chorobę (środowisko lekarskie wyśmiało lekarza który ją odkrył, jak gdyby sam ją wymyślił) moje dziecko ma znikome szanse na leczenie, mi udało się cudem.

omyk, To tak jak gdybyś zaprowadziła dziecko do miejsca w którym z założenia biją i przyglądała się temu "no bo kto nie cierpi? a może nawet dzięki temu pójdzie do nieba? hm... same korzyści" mam nadzieję że widzisz o jak wielkiej patologii mówimy.

Dlaczego jest egoizmem? chyba sobie żartujesz?!
No tak tacy dzielni ci rodzice tylko medal im dać normalnie cierpiętnicy.
A tak spokojniej, jest to egoizmem w złym tego słowa znaczeniu ponieważ dla własnej chęci/ pragnienia posiadania potomstwa są gotowi skazać je na cierpienie.

Nawiasem mówiąc z tego co napisałaś wynika że bohaterstwem jest wrzucenie kogoś w największy wir "walki" aby potem rzucić mu się na pomoc, dla wątpiących bohaterstwem w takim przypadku jest nie dopuszczenie aby drugi człowiek znalazł się na polu walki choćby z cenę własnego życia.

omyk napisał(a):Nie chodzi o to, że mamy się teraz mnożyć jak króliki bez względu na wszystko, tylko o to, żeby nie bać się przeciwności losu, jeżeli pragnie się dziecka i są ku temu podstawowe warunki - Pan się o resztę zatroszczy, to On daje życie.

ten fragment najbardziej mnie zaszokował, co innego kiedy mamy wyraźne wskazanie od Pana Boga że tego właśnie od nas oczekuje, i wtedy rzeczywiście idziemy prosto w ogień Ufając Bogu, a czym innym jest decydowanie się na cudze cierpienie ze względu na własne pragnienia, obarczając tym Boga, w Piśmie świętym jest taki fragment: nie będziesz wystawiał Pana Boga Swego na Próbę. Tak Bóg daje życie ale jak sama napisałaś to nie oznacza że mamy się mnożyć jak króliki.
11-06-2011 09:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #7
 
Mam wrażenie, że omyk miała na myśli egoizm "ja chcę i nie obchodzą mnie konsekwencje".

Za to nie bardzo rozumiem oburzenia Marii, a w każdym razie nie we wszystkich punktach. Przecież dziedziczenie nawet chorób jest taką tajemnicą życia, że nigdy zdaje się nie ma tak, że na 90% czy ile tam dziecko będzie chore. A nawet jeśli, to gdzie te 10% :?: Gdzie zgadzanie się na wolę Boga :?: IMHO choroby genetyczne to może pewien rodzaj lekcji pokory :?: Miłości :?: Pracowałam 4 lata z dziewczynką chorą na porażenie mózgowe, akurat nie wrodzone przecież, ale z winy błędu lekarskiego. Przy tej dziewczynce nawróciło się więcej osób niż na kazaniach niejednego kapłana. Scaliła rodzinę. Mimo upośledzenia jest bardzo szczęśliwym dzieckiem. To dla niej normalne życie, inne go przecież nie zna. I cieszy się takim, jakie ma. Bo to jej życie.

A ile jest osób, które nie wiedzą o tym, że są nosicielami recesywnego (:?Uśmiech genu, że tak "nieszczęśliwie" się spotkały, że skutkiem jest choroba :?: Mam przyjaciółkę, choruje na mukowiscydozę. W rodzinie nie ma innego czynni chorego, ale nieszczęśliwie oboje rodzice są nosicielami genu. Nieświadomie. Ma 2 siostry, obie zdrowe.

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
11-06-2011 11:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #8
 
Moja siostra umarła po latach walki z chorobą. Latami nie mogłem się z tym pogodzić. Kiedy rozmawiałem o tym pierwszy raz z kapłanem-ks. Wolinski z Gliwic, porównał to ze stygmatami ojca Pio. Ja mu na to że ona przecież nie cierpiała za świat, za grzechy. ksiądz na to skąd to wiem, cierpienie jest tajemnicą. Wtedy właśnie pogodziłem się z Bogiem...

Każde życie jest unikatowe, jedyne w swoim rodzaju przez całą historię ludzkości. Jest i drugiego takiego nie będzie, jeśli jest to dzieło Boga, ba - największe z jego dzieł, pół Anioł przecież, i w jakimś stopniu ograniczonym co prawda ale dane mu poznawać Boga- to jego istnienie jest cudem.

Pozatym w tym co pisała Maria tak mi się rzuciło w oczy że człowiek skazuje innego na cierpienie, no właśnie nie-powołanie daje tylko Bóg nie człowiek. Człowiek sam z siebie nie może stworzyć w laboratorium drugiego człowieka, nie potrafi... Bóg nie tylko dał to życie, ale cały czas podtrzymuje je w istnieniu.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
11-06-2011 12:43
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #9
 
Cytat:To tak jak gdybyś zaprowadziła dziecko do miejsca w którym z założenia biją i przyglądała się temu "no bo kto nie cierpi? a może nawet dzięki temu pójdzie do nieba? hm... same korzyści" mam nadzieję że widzisz o jak wielkiej patologii mówimy.
Jasne, nikt nie zaprowadzi dziecka w takie miejsce. Ale czy gdybyś wiedziała z góry, że Twoje dziecko w wieku 10 lat zostanie pobite, zdecydowałabyś się, żeby go nie rodzić? Nie, bo cud życia jest o wiele większy i piękniejszy. Tu nie jest kwestia dylematu pt. zaprowadzić dziecko czy nie, ale: dać życie czy nie dać. Kim jesteśmy, żeby odbierać człowiekowi możliwość istnienia tylko dlatego, że może kiedyś cierpieć?

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
11-06-2011 21:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #10
 
Ap-ropo cierpienia, ksiadz Pawlukiewicz pisał w jednej z ksiązek chyba "z rodzicami spokojnie o dzieciach" o kleryku który przyszedł na lekcje religii do dzieci upośledzonych, nienormalnych jak to niektórzy mówią. No i mówi o Niebie, w Niebie to będziemy tak szczęśliwi dzieci że się tego nie da opisać. Dzieci mu na to że one już są takie szczęśliwe że się nie da opisać. Kleryk że nie rozumieją, że to takie szczęście którego się nie da wyrazić, że naprawde nie do opisania niczym. A dzieci że już są takie szczęśliwe. No i lekcja która zawsze u "normalnych" dzieci wypalała tutaj się nie udała.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
12-06-2011 11:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Maria Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: Jun 2011
Reputacja: 0
Post: #11
 
Annnika napisał(a):Przecież dziedziczenie nawet chorób jest taką tajemnicą życia, że nigdy zdaje się nie ma tak, że na 90% czy ile tam dziecko będzie chore. A nawet jeśli, to gdzie te 10% Gdzie zgadzanie się na wolę Boga IMHO choroby genetyczne to może pewien rodzaj lekcji pokory Miłości

Ok, to skocz z 12. pietra bez zabezpieczeń, przecież nie możemy mieć 100% pewności że coś ci się stanie. (ironia)

Tak myślę że choroby genetyczne mogą nas nauczyć pokory. Tyle tylko że pokory wymaga nie zdecydowanie się na poczęcie własnego potomstwa oraz przyjęcie już poczętego dziecka i to właśnie wiąże się ze zgodą na wolę Pana Boga.

omyk napisał(a):Kim jesteśmy, żeby odbierać człowiekowi możliwość istnienia tylko dlatego, że może kiedyś cierpieć?

Hm... z tego wynika że jednak powinniśmy parzyć się jak króliki :roll:

Scott napisał(a):Pozatym w tym co pisała Maria tak mi się rzuciło w oczy że człowiek skazuje innego na cierpienie, no właśnie nie-powołanie daje tylko Bóg nie człowiek. Człowiek sam z siebie nie może stworzyć w laboratorium drugiego człowieka, nie potrafi... Bóg nie tylko dał to życie, ale cały czas podtrzymuje je w istnieniu.
_________________

ok, po części masz rację, ale wytłumacz w takim razie dlaczego w większości polskich rodzin jest obecnie maksymalnie 3. dzieci a kiedyś było tych dzieci około 10.

Scott napisał(a):Ap-ropo cierpienia, ksiadz Pawlukiewicz pisał w jednej z ksiązek chyba "z rodzicami spokojnie o dzieciach" o kleryku który przyszedł na lekcje religii do dzieci upośledzonych, nienormalnych jak to niektórzy mówią. No i mówi o Niebie, w Niebie to będziemy tak szczęśliwi dzieci że się tego nie da opisać. Dzieci mu na to że one już są takie szczęśliwe że się nie da opisać. Kleryk że nie rozumieją, że to takie szczęście którego się nie da wyrazić, że naprawde nie do opisania niczym. A dzieci że już są takie szczęśliwe. No i lekcja która zawsze u "normalnych" dzieci wypalała tutaj się nie udała.

:lol2:
12-06-2011 18:23
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #12
 
Maria napisał(a):Scott napisał/a:
Ap-ropo cierpienia, ksiadz Pawlukiewicz pisał w jednej z ksiązek chyba "z rodzicami spokojnie o dzieciach" o kleryku który przyszedł na lekcje religii do dzieci upośledzonych, nienormalnych jak to niektórzy mówią. No i mówi o Niebie, w Niebie to będziemy tak szczęśliwi dzieci że się tego nie da opisać. Dzieci mu na to że one już są takie szczęśliwe że się nie da opisać. Kleryk że nie rozumieją, że to takie szczęście którego się nie da wyrazić, że naprawde nie do opisania niczym. A dzieci że już są takie szczęśliwe. No i lekcja która zawsze u "normalnych" dzieci wypalała tutaj się nie udała.
O co Ci w ogóle chodzi? Doświadczenie które nabył kleryk o którym pisał ksiadz Pawlukiewicz to co? Bo nie rozumiem. Mój kumpel który jest zadeklarowanym ateistą się zamyślił jak mówłem mu o tym samym kilka tygodni temu, przykład bardzo dobry. Reakcja nie na miejscu.

Maria napisał(a):Scott napisał/a:
Pozatym w tym co pisała Maria tak mi się rzuciło w oczy że człowiek skazuje innego na cierpienie, no właśnie nie-powołanie daje tylko Bóg nie człowiek. Człowiek sam z siebie nie może stworzyć w laboratorium drugiego człowieka, nie potrafi... Bóg nie tylko dał to życie, ale cały czas podtrzymuje je w istnieniu.
_________________


ok, po części masz rację, ale wytłumacz w takim razie dlaczego w większości polskich rodzin jest obecnie maksymalnie 3. dzieci a kiedyś było tych dzieci około 10.
Brak zaufania w Boża opatrzność. Jeśli już mam mieć dziecko tam któreś to nie ufam Bogu czy po prostu boje się tego dziecka. Do tego komunistyczna propaganda, z ustroju który się wziął od żyda-antysemity który pisał o gospodarce a ani razu w fabryce od środka nie był w życiu. Takich ludzi traktuje się jak element, krzywo patrzy i inne. Nie raz widziałem reakcje nowoczesnych ludzi na to jak mama mówiła że ma 4 dzieci. Na szczeście ma to gdzieś. Warto wspomnieć o tym jakie są warunki w Polsce, zamiast pomocy rodzinie mamy PR wg którego jest pomoc rodzinie.

Ogólnie to co mówi Pan Bóg:
Cytat: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
28 Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».
Rodzaju 1, 27-28
Zły mówi coś przeciwnego- planowanie rodziny. I tutaj trzeba szukać powodu, kogo człowiek słucha.
A co do tego co piszesz o cierpieniu... Czy jest to droga Boga? Czy jest to droga którą pokazał Jezus? Czy Jan Paweł II ? O to chodzi w chrześcijaństwie? Fakt możesz porównać cierpienie za życia z radością Nieba. Ale jak się ma ziarenko grochu do ogromu wszechświata?

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
12-06-2011 20:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Maria Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: Jun 2011
Reputacja: 0
Post: #13
 
Scott napisał(a):O co Ci w ogóle chodzi? Doświadczenie które nabył kleryk o którym pisał ksiadz Pawlukiewicz to co? Bo nie rozumiem. Mój kumpel który jest zadeklarowanym ateistą się zamyślił jak mówłem mu o tym samym kilka tygodni temu, przykład bardzo dobry. Reakcja nie na miejscu.

Spokojnie, rozbawiła mnie wtopa owego kleryka, wystarczyło powiedzieć czym jest to szczęście tzn na czym ono polega :wink:

Scott napisał(a):Maria napisał/a:

Scott napisał/a:
Pozatym w tym co pisała Maria tak mi się rzuciło w oczy że człowiek skazuje innego na cierpienie, no właśnie nie-powołanie daje tylko Bóg nie człowiek. Człowiek sam z siebie nie może stworzyć w laboratorium drugiego człowieka, nie potrafi... Bóg nie tylko dał to życie, ale cały czas podtrzymuje je w istnieniu.
_________________


ok, po części masz rację, ale wytłumacz w takim razie dlaczego w większości polskich rodzin jest obecnie maksymalnie 3. dzieci a kiedyś było tych dzieci około 10.
Brak zaufania w Boża opatrzność. Jeśli już mam mieć dziecko tam któreś to nie ufam Bogu czy po prostu boje się tego dziecka. Do tego komunistyczna propaganda, z ustroju który się wziął od żyda-antysemity który pisał o gospodarce a ani razu w fabryce od środka nie był w życiu. Takich ludzi traktuje się jak element, krzywo patrzy i inne. Nie raz widziałem reakcje nowoczesnych ludzi na to jak mama mówiła że ma 4 dzieci. Na szczeście ma to gdzieś. Warto wspomnieć o tym jakie są warunki w Polsce, zamiast pomocy rodzinie mamy PR wg którego jest pomoc rodzinie.

nie wytłumaczyłeś :?

Bóg mocny przedziwny doradca
/Iz
[Obrazek: ChomikImage.aspx?k=1343987&t=634...amp;loc=PL]
17-06-2011 15:36
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #14
 
Mario, napisałam w moim pierwszym poście wyraźnie, że nie chodzi mi o parzenie się jak króliki, przewidując, że znajdzie się taka osoba, która to tak odbierze. Jeżeli mimo mojego zapewnienia wolisz interpretować moje słowa na swój sposób - nic nie poradzę.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
17-06-2011 15:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #15
 
Podpisuję się pod słowami ommyk.

Mario, przecież nie mówimy tutaj o skazywaniu kogoś na starcie, a komu oceniać, jakie życie jest prawdziwsze :?: szczęśliwsze :?: \

Wrócę do przykładu mojej muko-przyjaciółki. Ona czerpie z życia, cieszy się zapachem kwiatów, uśmiechem dziecka kuzynki, wszystkim. I znam multum fizycznie zdrowych ludzi, wiecznie niezadowolonych z życia, malkontentów, niejednokrotnie w depresji, bo kumpel to ma o 20 000 droższe auto albo bo coś tam innego.

czyli:

1. kalectwa nikt nikomu nie życzy, choroby także, ale mylne jest stwierdzenie chory = nieszczęśliwy i cierpiący.

2. błędny przykład ze skokiem z wysokości - ja nie mam wpływu na to, jakie chromosomy itd się połączą kwestia dziedziczności to coś od zawsze zależne od Boga. Skok to głupota kończąca się z pewnością katastrofą.

3. a co z ludźmi chorymi genetycznie, którzy nie odziedziczyli choroby po rodzicach, bo są "pierwszą mutacją" :?: a ile jest ludzi nieświadomych, że po pradziadku odziedziczył(a) gen uśpiony :?: Nikt do łóżka z mapą genomu nie chodzi....

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
18-06-2011 13:44
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów