Podpisuję się pod tym co napisał ci Wojtek.
Ale chciałbym też dodać kilka myślę ważnych kwesti dotyczących wiary.
Astiste napisał(a):Jestem młody , mam 13 lat i mam pierwsze zwątpienia. Wierzę w Boga i chcę wierzyć.
Ale jak to jest z chrześcijaństwem ?Gdyby rodzice nie kazali chodzić swoim dzieciom to by nie chodzili , gdyby ksiądz młodzieży która idzie do bierzmowania nie kazał chodzić to by nie chodzili. I tak są już przekręty o chodzenie do kościoła / Ja chodzę sam z własnej woli i służę jako lektor. Ale każdy może zwątpić i szukać pomocy. Młodzież chodzi do kościoła ale nic z niego nie wynosi . Ani dobra , ani dobrych uczynków i tak nie przestrzegają zasad. Czy to jest tak naprawdę ?
Wiesz, fakt, że rodzice każą chodzić dzieciom do Kościoła świadczy tylko o wielkiej trosce rodziców o wiarę dzieci a także o tym co przysięgali podczas chrztu ich dzieci, że będa wychowywać dzieci w wierze. I dlatego warto szanować rodziców, że dbają o rozwój naszej wiary, że starają się pilnować tak ważnej strony życia włąsnych dzieci. A co do tego kazania chodzenia do Kościoła to wiele zależy od tego jak dzieci to odbierają i jak rodzice podchodzą do tego przekazywania wiary. Jeśli rodzice wytłumaczą dziecku dlaczego chodzenie do Kościoła jest tak ważne dla pogłębiania wiary i jak należy odbierac ten obowiązek to dziecko wcale nie bedzie traktowało chodzenia do Kościoła jako jakiegoś przymusu, ale jako coś naprawdę waznego dla siebie, jako spotkanie z kimś kto kocha człowieka bardziej niż ktokolwiek z ludzi. Człowiek może zawieść, nawet rodzice mogą zawieść własne dziecko, ale Bóg nigdy nie zawodzi i to co ofiarowuje to czyni to z wielkiej miłości do człowieka. Bądź więc wdzięczny swoim rodzicom za to co czynili i co czynią abys ty miał wiarę i kieruj sie tym w co wierzysz nie patrząc na innych. Nie każde dziecko ma takich rodziców, którzy dbają o wiarę swojego dziecka łamiac to co przysiegał podczas chrztu lub sami rodzice są zbyt słabi, tracą wiarę i wtedy też nie przykładają takiej wagi do pilnowania czy też troski o rozwój wiary u swoich dzieci. Taka troska o wiarę własnego dziecka świadczy o wspaniałości i poczuciu obowiązku dochowania przysięgi złożonej przed Bogiem, że dziecko będzie wychowywane w wierze i napewno rodzice to czynią z miłości i dla dobra włąsnego dziecka a nie dla siebie.
Astiste napisał(a):Druga sprawa mnie martwi - krucjaty ( wyprawy krzyżowe ) O co tak naprawdę poszło , że muzułmanie przejęli naszą ziemię święta to dlatego tyle krwi przelano w imię naszego Boga ? Czy naprawdę było warto ? Proszę o wytłumaczenie.
Napewno nie było warto. Zło jednak działa od chwili stworzenia człowieka przez Boga i wszelkie złe czyny mogą rodzić się w każdej sferze ludzkiego zycia, czy będzie to srodowisko ludzi wierzacych, duchochownych czy tez tych, którzy nie wierzą lub wierzą całkiem w co innego. Wyprawy krzyżowe nie były czymś dobrym, Teraz wielu ludzi szczególnie niewierzących lub tych, którzy odeszli z Kościoła uważa wyprawy krzyżowe za wielka krzywdę jaka chrześcijanie wyrzadzali ludziom nie wierzacym w Boga. Jednak gdy się popatrzy też z drugiej strony to da się zauważyć, że chrześcijanie także byli prześladowani i mordowani przez wyznawców innych religii, wyznań. Ale to tylko prowadzi do wyrzucania sobie wzajemnie win za to co było kiedyś zamiast skupić się na tym co jest obecnie. Obecne czasy też nie sa lepsze, ale daje sie zauważyć, że mimo, że chrześcijanie nie organizują żadnych wypraw krzyżowych to nadal są prześladowani i zabijani a przecież to co robią nie jest działaniem propagującym zło lecz dobro. Tak więc za dobro odpłaca sie złem. Warto się więc skupić na tym co głosili Apostołowie i sam Chrystus - tak jak napisał Wojtek. Złem zła sie nie pokona, nie przemieni się człowieka a złemu właśnie o to chodzi, aby miedzy ludzi wprowadzać wszelkie podziały, aby tylko odciągnąć człowieka od Boga, aby nienawiść,zazdrość panowała między ludźmi. Bóg posługuje sie ludźmi aby po przez świadków wiary zmieniać świat, aby dawać każdemu szansę na zbawienie i skoro czujemy się powołani przez Boga do pełnienia takiej misji to jest to dla nas wielka łaska i wyróżnienie, że możemy służyć Bogu, aby ratować innych przed wiecznym potepieniem.
Astiste napisał(a):Trzecia sprawa : podziały w chrześcijaństwie , czego tak dużo jest wśród nas podziałów ? Tyle jest pod kategorii i jesteśmy w " kłótni " ?
Mnie osobiście też martwią te wszystkie podziały i walki wśród katolików należących jakby nie patrzeć do jednego Kościoła, ba -do jednego Pana - Chrystusa, który jest głową całego Kościoła, do jednego Boga, który jest Ojcem wszystkich ludzi. Ale oprócz Chrystusa jest ktos jeszcze, ktos komu zależy na zupełnie czyms innym i sieje zło, sieje śmierć i próbuje niszczyć wszelkie dzieła Boże, które maja wprowadzać pokój. Tak więc te wszystkie podziały to dzieło diabła i co gorsze - bardzo dobrze rogatemu to sianie zła wychodzi, niszczy nawet tych, którzy zostali powołani do posługi kaplańskiej. Ale nie ma sensu sie poddawać, trzeba walczyć i służyć Bogu modlac się za innych, stawać się świadkami dla innych - jak nalezy zyć, jak należy postepować zgodnie z wolą Bozą, tak jak to pokazał swoim zyciem, postepowaniem i nauczaniem sam Chrystus. To jest nasz kierunkowskaz, który prowadzi nas do życia wiecznego i napewno jest to właściwy kierunek. Nikt inny zycia wiecznego nam nie da. Bądź więc wdzięczny za to wszystko co daje Ci Bóg, za wspaniałych rodziców, którzy prowadzili ciebie do wiary, za to że możesz służyć Bogu i czyń to nadal nie patrzac sie na innych, nie patrząc na to co było kiedyś, ale na to co jest teraz. TEgo co było nie zmienisz, ale możesz mieć wpływ na to co będzie, gdyz dzięki tobie może sie nawrócić wielu ludzi. Im bardziej służymy Bogu tym więcej dobra wprowadzamy i dajemy też szansę innym na zbawienie, na to, że pod wpływem takiego życia opartego na Bogu inni także mogą sie zmieniać.