pozwólcie że wkleję wypowiedź księdza Ryszarda Nowaka
może da to komuś do myślenia
Ale ruchy odnowy tak są czasem postrzegane: dopóki masz krótkie spodenki i maturę na horyzoncie, możesz się „bawić", potem to już obciach.
- W diecezji katowickiej, gdzieś od połowy lat 80., gdy oaza przestała już być podejrzana w środowisku kościelnym, zauważono, że to jest dobre narzędzie do pracy z młodzieżą. I przez lata przyzwyczajono się do takiego schematu. Zredukowano wizję Kościoła i odnowy, jaką proponował ks. Blachnicki, do duszpasterstwa młodzieży. To jest to dla mnie niezrozumiały przykład marnowania łaski. Moim zdaniem, w Polsce nie ma integralnej wizji myślenia o Kościele. Każdy biskup ma swoją. Episkopat spotyka się często, ale z listów pasterskich nic nie wynika. Nie ma żadnych wspólnych ustaleń, które byłyby wynikiem rzetelnego rozeznawania znaków czasu. A na czym polega przygotowanie parafii przed wizytacją biskupa? Na malowaniu krawężników na biało, trawy na zielono. Przyjeżdża biskup, więc zwołajmy ludzi...
...i „załóżmy" oazę dla dobrego wrażenia.
- Tak, i to jest dla mnie skandaliczne. Ale z czego to wynika? Oaza jest na liście duszpasterstw: głuchoniemi, trzeci zakon, ministranci, kółko różańcowe, oaza, neokatechumenat... Jeśli czegoś nie ma na liście, trzeba szybko „założyć". Autentyczna sytuacja: wikary otrzymał podwójne polecenie w ciągu dwóch miesięcy. Pierwsze: załóż mi oazę przed wizytacją, drugie: rozwiąż to jak najszybciej.
Bo i czasem to jest tylko „oaza", a nie wspólnota, która odnawia parafię. Może trudno się dziwić tej niechęci?
- Oaza nie musi być w każdej parafii. Przyszłością są centra Ruchu Światło-Życie. W każdym dekanacie - jedna parafia, przy której działa wspólnota licząca ok. 300 osób, tworząca czytelne i przyciągające innych środowisko. W Warszawie prymas Glemp zrobił genialną rzecz z kilkoma parafiami: za jeden kościół odpowiadają księża z neokate- chumenatu, za inny z Odnowy w Duchu Świętym, jeszcze za inny z Ruchu Światło-Życie. W wielkim mieście ludzie i tak są mobilni i jeżdżą tam, gdzie im odpowiada. To nie jest zagrożenie, że dana parafia jest prowadzona w jakiejś konkretnej duchowości. Podobnie jak parafie franciszkańskie, jezuickie czy dominikańskie. Na Śląsku też mamy takie wyspy. Działają trzy centra Ruchu: ośrodek profilaktyczny w Katowicach, centrum duchowości w Tychach i ośrodek liturgiczny w Chorzowie. To są zjawiska na takim poziomie kompetencji, że oddziałują nie tylko na Ruch Światło-Życie, ale też na inne środowiska kościelne. Wszystkie te centra są inicjatywą świeckich. Wniosek? Kiedy pozwolimy świeckim zadziałać i jeśli uda się zatrzymać dorosłych, którzy nie dali się wypchnąć z oazy, mimo usilnych działań wielu księży, to oni zrobią kapitalną robotę. Ja wolę, żeby oaza była w jednej parafii, ale żeby to nie było zjawisko oazopodobne.
Czy kościoły muszą opustoszeć, żeby świeckich zacząć traktować serio?
- W najbliższych latach księża pewnie zrozumieją, że jeśli nie chcą się zajechać, nie ma innej drogi niż współpraca ze świeckimi. Teraz jest jeszcze taka próba sił. Nam się wydaje, że księżmi zaoramy tę ziemię. Tymczasem część powinno się posłać na misję. Jedź na pięć lat, zobacz, jak tam traktują księdza, ale też jak nie pozwolą się traktować księdzu. Wtedy byśmy przewietrzyli Kościół polski, który jest jednak mocno sklerykalizowany. Św. Paweł chyba przeżywa katusze, jak na nas patrzy, bo przecież pisał o komplementarności ciała, gdzie każdy członek ma swoje miejsce, jest niezbywalną komórką organizmu. A my mówimy, że ta reszta to jest tylko nosiciel moich pomysłów. I to jest śpiący olbrzym. Jeśli głowa nie ruszy, to on będzie tylko spał. Gdzie nie ma wizji, tam psują się obyczaje
cyt za Gość Niedzielny
[ Dodano: Czw 14 Lip, 2011 17:11 ]
a co do formacji to ja mam ponad 20 letnią w Ruchu Światło Życie i na rekolekcje z młodzieżą też jeździłam
Bóg jest miłością
|