Mi tam się CFR kojarzy z nazwą zgromadzenia
Baaaardzo fajnego zresztą, kto zgadnie (BEZ GOOGLE
) stawiam Big Milka
Noone, przestać pić colę mogę, latać boeingami nie muszę, z płaceniem kartą mastercard byłby większy problem, no ale dobra, ale czy moja mama musi wyrzucać swoją Toyotę?
p.s. To prawda co Scott pisze o procesji... Ja jestem źródłem tej informacji, więc wyjaśnię szerzej: Moja przyjaciółka studiuje teologię w Krakowie. Na tegorocznej procesji Bożego Ciała (tej wielkiej krakowskiej, w której idą przedstawiciele różnych zgromadzeń w swoich strojach) jej uwagę przykuły czerwone płaszcze i to, że zamiast iść "równo" ze wszystkimi, rozdawano ulotki osobom idącym w procesji. Troszkę jakby przeginka. Świadczy samo o sobie...
p.s.2 Żeby nie było tak zupełnie offtopowo, powiem: Ja do google mam okrojone zaufanie od dawna - bo gromadzi takie informacje o mnie, jakich nie ma nawet moja rodzina
Gromadzi dane mojego wyszukiwania, skanuje moje maile, zna moje fotki, zawartość kalendarza, pliki, których często używam (google disc)... Ostatnio chciałam odpalić google disc i pomyliłam się, klikając w google plus. Stwierdziłam jednak, że co mi szkodzi - założę sobie konto. Automatycznie google użyło mojego imienia i nazwiska! Okej, no problem, skasuję sobie. Fajnie, usunęłam nazwisko, zyskam przynajmniej ułudę anonimowości. I co? Klikam dalej jak leci, a google+ już w swoich sugestiach wie, kogo powinnam zaprosić do znajomych. Przeskanował sobie moją skrzynkę odbiorczą z gmaila - mnie o zdanie nie pytał. A potem moja rodzina dostawała maile z zaproszeniami do usługi g+. Ekstra, nie? Ot, "nowa polityka prywatności" google. Jeśli masz wspólne konto na gmailu - np. konto grupy studenckiej, roku, redakcji gazetki parafialnej, łotewer - i po sprawdzeniu poczty zapomnisz się wylogować, to w historii wyszukiwania możesz znaleźć perełki; wyszukiwania własne i cudze.
Jeżeli TAK funkcjonują zwykłe serwisy informacyjno-użytkowo-rozrywkowe, to boję się wnikać, jak funkcjonuje Echelon.