Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Chcesz zostać zwyczajnym katolikiem?
Autor Wiadomość
jan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 254
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #1
Uśmiech Chcesz zostać zwyczajnym katolikiem?
"Przychodzi mi teraz na myśl pewna rada, jaką św. Franciszek z Asyżu dawał swoim braciom: "Idźcie i głoście Ewangelię, czasami także słowami"
-papież Franciszek:


Mam propozycję, jak te słowa wcielić w życie, jak zostać zwyczajanym katolikiem. Takim zwyczajniuchnymUśmiech:
https://www.youtube.com/watch?v=-czPwkeyVJU
https://www.youtube.com/watch?v=CDsJcdB-Ivw


Doskonałym spełnieniem powyższego motta jest mistyczna codzienność- ludowa pobożność. Nie chodzi mi tu jednak o wzorki i kolorki, ale o coś więcej. Zapraszam do wspólnego zgłębienia tego "więcej" i do podjęcia poniżej przedstawionej propozycji.

Mam pewien pomysł. Chciałbym, żeby został on wzięty pod uwagę i podjęty przez każdego, kto ma chęci i możliwości. Pomysł ów nie polega jednak na wymyśleniu czegoś zupełnie nowego, ale na zaczerpnięciu z zapomnianego skarbca ludowej pobożności, a także mitycznych pragnień pogańskich wierzeń, które dopiero w Chrystusie znalazły swe spełnienie. Nie chodzi absolutnie o jakiś synkretyzm – wręcz przeciwnie! Chodzi o to, by nie zagubić tożsamości naszej wiary w natłoku światowych propozycji, ale by wyjść do świata z uprzednio utwierdzonym, ukształtowanym, mocnym i pewnym świadectwem oraz z propozycją, którą jest spotkanie z Osobą Chrystusa.
Tą ścieżyną, na której powrót chciałbym całemu Kościołowi zaproponować jest właśnie mistyczna codzienność - ludowa pobożność. A co to jest ta ludowa pobożność? Czy to kwiatki, wzorki i przebieranie się od święta w ludowe stroje? Ludowa pobożność to coś więcej. To uczynienie z całego życia Znaku, Księgi pisanej „czasem także słowami”, drogowskazu odsyłającego do Boga, kierującego ku Niebiosom. Ludowa pobożność to podejmowana wciąż na nowo próba fraktalowego odbicia Niebios, Wieczności, świętego Początku na każdym skrawku codzienności i upływającego czasu. Próba ta odbywa się za pośrednictwem Liturgii, która wg katolików jest Doskonałym obrzędem, jedynym wypełniającym pragnienie którego wyrazem były obrzędy i rytuały wszystkich innych religii. Ten Rytuał przez duże R, nie znosi jednak potrzeby rytuałów innych, wręcz przeciwnie. Owe rytuały niedoskonałe, zakotwiczone w codzienności są potrzebne jako grunt, pozwalający zrozumieć istotę Mszy Świętej, która jest istotą Chrześcijaństwa. Dlatego też odrzucenie ludowej pobożności wiąże się tak ściśle z upadkiem wiary w Starym Świecie. Jak pisał papież Benedykt XVI:
Pobożność ludowa to żyzna ziemia, bez której liturgia nie może wzrastać. Niestety, była ona często lekceważona, a nawet deprecjonowana przez część Ruchu Liturgicznego, a także w trakcie reformy posoborowej. Miast tego należy ją miłować, oczyszczać tam, gdzie trzeba, i kierować nią, zawsze jednak przyjmować z wielkim szacunkiem jako wyraz przywiązania do wiary, przywiązania obecnego w sercu narodów, nawet wówczas, gdy pobożność ta wydaje się obca lub niezrozumiała. Jest ona niewątpliwym, wewnętrznym zakorzenieniem wiary; tam, gdzie usycha, tam z łatwością dochodzi do głosu racjonalizm i sekciarstwo. Wypróbowane elementy pobożności ludowej mogą wywierać wpływ na formowanie liturgii i to bez gorliwego jej „robienia”, lecz w procesie cierpliwego, powolnego wzrostu"[1]

…wylewanie dziecka z kąpielą
Ktoś kiedyś wymyślił, że ludowe rytuały, ścisłe zasady kultury ludowej, to puste formy, albo magia. I katolicy się tym przejęli, i zaczęli odrzucać wszelkie rytuały razem z rzeczywistemi zabobonami. Ks. Roman Kneblewski powiedział kiedyś: Życie wewnętrzne nie znosi próżni! Parafrazując te słowa można powiedzieć, że rytualna potrzeba człowieka nie znosi próżni. Tą próżnię zaczęło więc wypełniać byle co i to byle co zaczęło spełniać ludzkie potrzeby religijne. A jeśli nie byle co, to – co gorsza – orszak złych duchów, albo planowanych działań, które miały stworzyć kult doczesności. I miejsce świętego kąta zaczęły wypełniać plakaty gwiazd filmu sportu, muzyki, albo telewizor, czy komputer, miejsce uświęconej przestrzeni domowej jakieś feng szuje, posągi buddy... Miejsce świąt katolickich jakieś dni dziecka, moich urodzin, kota, psa i szydełkowania. Miejsce Liturgii- koncerty rockowe, albo dyskoteki… A nasze prawdziwe święta, nasze miejsca święte, nasze zasady żywego wyrażanie wiary w codzienności zaczęły stawać się pustymi formami, martwymi obiektami muzealnymi. Wraz z nimi martwa stałą się religia, jak martwa jest kultura, którą się podziwia w skansenach i na folklorystycznych przebieranych festiwalach. I choć nauczyliśmy się o zasadach naszej wiary doskonale, dogmatycznie gadać, to przestaliśmy je żywo, praktycznie rozumieć, przestaliśmy nimi nasycać naszą codzienność.


Naklejamy na wszystko słowne etykietki z napisem "katolickie" "chrześcijańskie" i nam się wydaje, że już jest git.
A to lipa w rzeczywistości. Bo takie działanie sprawia, że mimo zachowania słów, zmieniają się znaczenia. Bo nie tylko słowa znaczą, bo słowa znaczą w odniesieniu do reszty rzeczywistości.

Dlatego trzeba przemieniać rzeczywistość pozasłowną, tworzyć znaki z różnych materii- z zapachów, smaków, ubiorów, dźwięków, odległości w przestrzeni, z relacji społecznych. Bo te znaki to grunt dla rzeczywiście wyznawanej wiary. Jeśli będziemy przyjmować po prostu zmienne formy kultury proponowane przez świat(twierdząc mylnie, że są neutralne wobec wiary, obojętne wobec wyznawanych poglądów), to nagle zmienią naszą wiarę, nawet nie zauważymy kiedy. I zmieniają mimo, że słownie dale możemy być katolikami. A następne pokolenia będą już słownie deklarować wiarę jaka wynika z pozasłownych, mocnych warstw kultury. Bo pogląd wyznawany tylko słowami, a nawet i tymi coraz mniej, będzie się wydawał słaby, nieadekwatny do rzeczywistości, bo nie będzie miał oparcia w spójnym systemie znaków tworzonych z wymienionych wyżej materii, przenikających do wszystkich obszarów życia, nie będzie miał parafraz odbieranych przez wszystkie zmysły i dziedziny życia umacniających wzajemnie wykluwającą się z nich treść. Treść Ewangeliczną...

Co więc robić?
Nadać właściwe znaczenie
W filmie "Wielka Cisza", jedne z nielicznych słów jakie padły brzmiały mniej więcej tak:
" W życiu jest wiele Znaków. Niektóre z nich nie mają znaczenia. Grunt nie leży w ich usuwaniu, ale w nadawaniu im właściwego znaczenia. Bo człowiek bez znaków czuję się zagubiony".
Proponuję zrezygnować z taktyki nieustannego zmieniania form pobożności(w tym Form Liturgicznych), a skupić się na nadawaniu znaczenia temu, cośmy dostali w spadku od przodków. Ewentualne innowacje niech organicznie z tego wyrastają.
Proponuję również ograniczyć(nie, nie usunąć) mnożenie wymyślnych okazji, organizowanie szumnych akcji zwanych ewangelizacyjnymi, katolickimi. Tego jest dziś za dużo. To powinno zejść na plan dalszy. Dziś potrzeba przede wszystkim przeobrażenia podstawowych wymiarów życia, na wzór kultury ludowej. One zawsze są i z nich trzeba czynić znaki, a nie tworzyć nowe, sztuczne okazje znaczące. Żeby nie nastąpiła inflacja znaków, pozbawienie ich mocy, treści. Proponuję więc potraktować „ludowe” obrzędy, uporządkowania przestrzeni, czasu, relacji społecznych i międzycielesnych jako z n a k i Bożego, Miłosnego Porządku. I wprowadzać w nowoczesne życie i budować za ich pomocą nowoczesność! Dmuchać, a nie poddawać się podmuchom bylejakich „duchów czasu”. Bo jak nie, to stanie się z naszą kulturą tak, jak z człowiekiem, o którym Nasz Pan, Jezus Chrystus opowiadał w Ewangelii:
Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku, ale nie znajduje. Wtedy mówi: "Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem"; a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni. Tak będzie i z tym przewrotnym plemieniem". (MT 12, 43-45)

Konkrety:
Byłoby dobrze, gdybyśmy ołtarzyki w domach sobie zrobili, gdybyśmy je tak, jak dawniej ołtarz skierowali ku wschodzącemu słońcu. Na ołtarzyki takie składać by się mógł stół przysunięty do ściany, który nie służy do jedzenia na co dzień, albo komódka. Na nim Krzyż, świece, chleb, ewentualnie książeczka, czy Pismo Święte. Można go postawić w rogu, naprzeciwko pieca(co też ma swoje znaczenie) a nad nim powiesić obrazy. W ten i wiele podobnych sposobów dawny lud zakorzeniał środek świata- Mszę Świętą-Niebiosa w swojej codzienności, wspomagał swoją pamięć, by nie zapomnieć o Chrystusie i ku niemu kierować wszystkie swe poczynania. Do tego dochodzi symbolika okien, progów, sosrębu, samego procesu budowania, wiechy, itd…
Trzeba znaleźć sposób, by młode małżeństwa, rodziny decydowały się na takie rozplanowanie przestrzeni domowej, a architekci katolicy mogli uwzględniać w swych projektach tego typu symbolikę. By przywrócić do architektury sakralnej pamięć o przestrzennych symbolach- również tych związanych ze wschodem słońca. Dziś tak modne stają się figurki buddy, czy tzw. Feng Shui. Jest to wyraz słusznego pragnienia by umistycznić przestrzeń życia codziennego, by mieć blisko siebie środek świata łączący z Niebiosami. Szkoda tylko, że zapominamy, że mamy swoje, katolickie na to sposoby i nie musimy szukać tradycjach niezgodnych z naszą.
(...)Dla Chrześcijanina tym środkiem stał się ołtarz, a więc i Krzyż. Krzyż ten wyrażał prawdę, że niemożliwe dla człowieka wydźwignięcie się do upragnionej doskonałości, wieczności, mogło być dokonane tylko przez Doskonałego. I belka Krzyża pozioma, jak pisał niegdyś Norwid jest obrazem ludzkiej wyalienowanej natury, wydźwigniętej do swej istoty przez Boga, który pierwej musiał się zniżyć do ludzkiego poziomu. Belka ta wydźwignięta została przez pionową ku górze, przez belkę pionową stanowiącą rzeczywiste axis mundi, pal świata, a jednocześnie drzewo życia w pępku ziemi- których wyobrażenie istniało w większości kultur tradycyjnych. Na Nim dokonało się Doskonałe wypełnienie wyrażone w słowach “Consummatum Est”[1]. Warto dodać, że z owym mistycznym urzeczywistnieniu symboli Jedynej Świętości zjednoczyły się równie uniwersalne obrazy Chleba, Stołu- Ołtarza, pobratymstwa przez spożycie ciała i połączenie Krwi.

Niech chleb powszedni, będzie nie tylko chlebem codzienności ale niech wyobraża chleb „po wsze dni”, chleb wieczny i niebieski, którym stał się Chrystus. Pieczmy go w domach, zbudujmy sobie piec, jeśli mamy możliwość.

Chleb-Ciało-Dom-Świątynia-Kosmos-Niebiosa
Nie mogę się powstrzymać przed podaniem przykładu chleba, którego ludową symbolikę urzeczywistnił i wypełnił Chrystus. Chleb w kulturze ludowej bowiem wyrażał dzieło Stworzenia- uczynienie z chaosu Kosmos- z amorficznej, bezkształtnej masy- coś trwałego-posiadającego kształt- a więc porządek- strukturę i stały status pozwalający na tożsamość bytu, a więc jego istnienie przez określenie czym jest, równoznaczne z zakotwiczeniem w Logosie, z pojawieniem się w Jego Świadomości koniecznie jako sens. Ów kształt uzyskiwany w trakcie pieczenia był związany z ogniem- symbolizującym moc przeobrażającą- Boską. Dlatego też piec i ogień jako "podtrzymujący" odnowę świata musiał się w domostwie wielu kultur nieustannie palić.
Chleb ów wyobrażał również na zasadzie podobnej analogii ciało i stwarzanie człowieka, które odbywa się w ciele niewiasty i Jest bezpośrednim Działaniem Boga- Aktem Stwórczym. Dlatego też w kulturach tradycyjnych to niewiasta i do tego nieraz matka miała przywilej pieczenia chleba. Pieczenia, które miało się odbyć w tajemnicy przez innymi. (Nikt nie mógł przebywać w piekarni/kuchni/izbie podczas rytuału pieczenia chleba) Tajemnicy, która wyobraża Transcendencję Stwórcy- fakt istnienia ontologicznej przepaści, między Stwórcą, a stworzeniem. Tym bardziej, że stworzenie owo zgrzeszyło i tym grzechem rani Stwórcę, staje się niegodne oglądania go twarzą w Twarz. Chrystus zaś wypełnił pragnienia wyrażane w chlebowym rytuale. Pierwej bowiem jako Logos stał się ciałem, a później dał siebie ludziom, jako bezpośrednią obecność Boga w Postaci Chleba jednoczącą się z wiernymi doskonałym pobratymstwem- jako ich pokarm, a więc ich odnawiającą, przywracającą do stanu pierwotnej Łaski. Wyjątkowy stosunek do niewiast w mentalności tradycyjnej, mistycznej wynika właśnie z powyżej przywołanej Działalności Boga w ich łonie, która znów dopełniona została w Niepokalanym Poczęciu Maryi.

Dobrze by było, gdyby katolicy rytm dnia oraz prace naznaczali religijnymi symbolami, Znakiem Krzyża, itd.. nie tylko prywatnie, ale, jeśli to możliwe, razem z innymi katolikami. To jest dziś trudne, ale przecież możliwe jest organizowanie miejsc pracy w zwartym światopoglądowo środowisku. Można takie zasady zastosować w małych rodzinnych firmach, czy tych tworzonych przez bliskich znajomych. MOżna próbować. Bez kropel i morza nie będzie.
Strój i ubiór mogą wyrażać tajemnicę świątyni Ducha Świętego- i że inaczej tą świątynią jest kobieta, a inaczej mężczyzna(niech i katoliccy projektanci mody z tego czerpią...Opisałem to tutaj:
http://modamistyczna.blogspot.com/

Ważne sąteżtakie gesty, jak skłon głowy, przy wymawianiu Najświętszego Imienia "Jezus", w pozdrowieniach, które jeszcze w wielu domach się zachowały, albo w czasie Credo, itd..., ściąganie czapki prezd kapliczką, czy żegnanie się, używanie święconych ziół i palm np., do okadzania chporych zwierząt, czy do leczenia- nadzieje pokładajmy tu w Bożej Łasce kryjącej sięza poświęceniem, bardziej niż leczniczej mocy ziół... To żadna magia. To modlitwa czynem, modlitwa przeżyciem, modlitwa wyobrażeniem, a czasem także słowami
gromnica, itd...

Przeczytaj o palmie wielkanocnej Świata:
http://misjakultura.blogspot.com/2014/04...nocna.html

Praktykowanym przykładem powyższych propozycji jest chociażby różaniec w samochodzie.
W końcu każdy z nas gdzieś mieszka- niech dom nie zatrzymuje na samym sobie, ale niech będzie obrazem- I k o n ą tego Wiecznego, Niebieskiego Mieszkania. Każdy coś je. Niech chleb będzie obrazem tego Niebieskiego Pokarmu, Każdy gdzieś pracuje(a przynajmniej dobrze by byłoOczko Niech praca zostanie uświęcona jako odbicie Boskiego Stwarzania, prawie każdy się ubiera- niech i w tym elemencie kultury wyraża się to, iż Ciało jest Świątynią Ducha Świętego i że inaczej tą świątynią jest kobieta, a inaczej mężczyzna... Nauczmy się głęboko, mistycznie przeżywać podstawowe wymiary życia. Niech one odsyłają do Mszy Świętej a przez Nią do Niebios gdzie Chrystus przygotował nam miejsce.

To była propozycja dla świeckich. A teraz dla kapłanów:
http://misjakultura.blogspot.com/2013/02...urgii.html

proszę was rozważcie słuszność mód, muzyki, zabaw, kultury- współcześnie, również analitycznie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-05-2014 14:54 przez jan.)
30-05-2014 10:53
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
gossia Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 984
Dołączył: Jun 2009
Reputacja: 0
Post: #2
RE: Chcesz zostać zwyczajnym katolikiem?
jaka jest
Cytat:symbolika okien, progów, sosrębu, samego procesu budowania, wiechy, itd…
Huh

http://www.pro-life.pl/index.php?a=index

Bóg działa cuda Serce
02-06-2014 20:58
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
trad85 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 1
Dołączył: Nov 2015
Reputacja: 0
Post: #3
RE: Chcesz zostać zwyczajnym katolikiem?
Tylko prawda Uśmiech świetny wpis.

tabletki na trądzik
07-11-2015 11:03
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów