Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ewangelizacja przez relację
Autor Wiadomość
Talmid Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 624
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 0
Post: #31
 
katjusza napisał(a):Nawet jeśli ten "kolekcjoner" przyprowadzi choć jedną osobę do Jezusa to chwała Bogu!
A takie "nawrócenia" są nietrwałe i ludzie odchodzą ze wspólnoty jeszcze bardziej poranieni. Smutny

KKK 847
"Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie"

Także nie musimy się tak martwić o to zbawienie innych.
A jest wiele osób, które szukają naprawdę dużo bardziej szczerze niż katolicy w innych religiach.

A Ty Marku jak zawsze do KJCH, a przecież dzięki ewangelizacji przez przyjaźń w domach modlitwy wiele prawdziwych przyjaźni powstało, a nawet małżeństw.
Ale jak się ludzie co tydzień spotykają u kogoś w prywatnym mieszkaniu to wiadomo,że jeśli ktoś komuś pasuje to się zaprzyjaźnią, a jak nie to mogą się nawet bardzo nie lubić. I nie ma co udawać, że jest cacy cacy , ze względu na ewangelizację, bo to hipokryzja tylko i do grzechu niechęci dokładamy jeszcze drugi - obłudy.
A co tam Zenek z Markiem mówili to ja nie wiem, bo na tym nie byłem.
Natomiast wiem, że domy modlitwy sprawdzają się w praktyce bardzo dobrze generalnie.
A wypaczania wszędzie się znajdą gdzie są ludzie, bo jesteśmy grzesznikami. Smutny
29-03-2008 12:51
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Marek MRB Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,498
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
Post: #32
 
katjusza napisał(a):Marku Uśmiech
Gdyby Bóg nie chciał byśmy przyjęli Ewangelię to Chrystus nie powoływałby apostołów i nie kazał im głosić.
Nie wiem po co polemizujesz z tezami jakich nikt tu nie wygłasza.
katjusza napisał(a):Gdyby natomiast wlał je bezpośredio w nasze mózgi jak to ująłeś to wtedy o wolnej woli nie byłoby mowy. On nas natomiast tak ukochał, że dał nam możliwość odrzucenia Dobrej Nowiny, odrzucenia Jego samego, a co więcej nawet zanegowania Jego istnienia.
CIeszę się że to rozumiesz. DLaczego więc sądzisz że chciałby by Jego ewangelizatorzy gwałcili tę wolną wolę poprzez posługiwanie się podstępnymi metodami ?
katjusza napisał(a):Bóg chce byśmy głosili Ewangelię każdemu człowiekowi niezależnie od metody.
To oczywista nieprawda. Tak myśleli Ci którzy "nawracali" mieczem i za których JPII przepraszał.
katjusza napisał(a):Choć wiadomo, że są metody bardziej owocne i te mniej owocne.
Są także uczciwe i nieuczciwe, godne i niedobre.
Utylitaryzm nigdy nie był kryterium ewangelizacji.
katjusza napisał(a):Najważniejsze by w tym wszystkim była miłość do drugiego człowieka.
Miłość NIGDY nie objawia się przez oszukiwanie innych.
katjusza napisał(a):To może jeszcze co na temat ewangelizacji mówi nam Pismo Święte Uśmiech
Myślę, że z tym już polemizować nie można Uśmiech
„Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.”
MAT. 28,19-20

„Tak więc głosimy Chrystusa każdemu człowiekowi, napominamy każdego, pouczając każdego z całą mądrością, aby wszyscy mogli okazać się doskonałymi w swoim zjednoczeniu z Chrystusem. Dlatego właśnie trudzę się korzystając z przemożnego wsparcia Tego, którego moc potężna działa we mnie.”
KOL. 1,28-29

„Duch Wszechmocnego, Pana nade mną, gdyż Pan namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę; posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są skruszone, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie”.
IZAJ. 61,1
Niestety, te fragmenty nie mówią nic na temat oszukańczych metod.
Może jednak znajdziemy coś w Piśmie na ten temat ?
Weźmy Pierwszy List do Koryntian, rozdział 2. Paweł nawet mądrość uważa za zbędną - nie mówiąc już o jakichś podstępnych metodach:
Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże.
Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego.
I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem.
A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.


Cytat:Ziemia jest pełna ludzi, którzy nie słyszeli o Chrystusie.
Nie dowiedzą się jeśli będziemy tylko siedzieć i zastanawiać się jaki sposób jest dobry.
Każdy jest dobry jeśli ma on przybliżyć kogokolwiek do Pana.
Jakie będą owoce tej ewangelizacji to już wiele zalezy od nas i od tego jak zadbamy o tą osobę.
To czy "sposób jest dobry" nie zależy tylko (ani nawet przede wszystkim) od skuteczności - to światowe, świeckie myślenie.
Jak zwykle w takich sytuacjach przywołam świetną katecheze o Nowej Ewangelizacji obecnego papieża z czasów gdy był jeszcze prefektem Kongregacji Nauki Wiary:
„Tu jednak kryje się także pewna pokusa – pokusa niecierpliwości, pokusa dążenia do natychmiastowego, wielkiego sukcesu, pokusa wyścigu do wielkich liczb.
To wszakże nie jest metoda Boża.
Do Królestwa Bożego, a więc także do ewangelizacji, która jest narzędziem i nośnikiem Królestwa Bożego, odnosi się przypowieść o ziarnku gorczycy (por. Mk 4,31-32). Królestwo Boże rozpoczyna się wciąż na nowo od tego znaku. Nowa ewangelizacja nie może być próbą natychmiastowego przyciągnięcia – za pomocą nowych, bardziej wyrafinowanych metod – wielkich mas ludzi, którzy oddalili się od Kościoła.
Nie, nie na tym polega obietnica nowej ewangelizacji.
Podjąć nową ewangelizację znaczy: nie zadowalać się tym, że z ziarnka gorczycy wyrosło wielkie drzewo Kościoła powszechnego, nie sądzić, że to wystarczy, jeśli w jego listowiu mogą się zagnieździć najróżniejsze ptaki, ale zdobyć się na odwagę rozpoczęcia od nowa, z pokorą – od skromnego ziarenka, pozwalając Bogu zrządzić, kiedy i jak ma się ono rozwinąć (por. Mk 4,26-29).
Wielkie sprawy zawsze zaczynają się od małego ziarenka, a masowe ruchy są zawsze nietrwałe […].
To prawda, Bóg nie przywiązuje wagi do wielkich liczb, zewnętrzna potęga nie jest znakiem Jego obecności.
Wiele Jezusowych przypowieści wskazuje na taką właśnie logikę Bożego działania, odpowiadając w ten sposób na obawy uczniów, którzy oczekiwali od Mesjasza zupełnie innych sukcesów i znaków – sukcesów w rodzaju tych, jakie proponował Chrystusowi Szatan: dam Ci to wszystko, wszystkie królestwa świata… (por. Mt 4,9).
Co prawda, Paweł pod koniec swego życia był przekonany, że zaniósł Ewangelię aż po krańce ziemi, ale chrześcijanie tworzyli wówczas małe wspólnoty rozproszone po świecie i wedle doczesnych kryteriów byli pozbawieni znaczenia. W rzeczywistości jednak byli odrobiną zaczynu, który od wewnątrz przenika ciasto, i nosili w sobie przyszłość świata (por. Mt 13,33).
Stare przysłowie powiada: «Sukces nie jest imieniem Bożym».
Nowa ewangelizacja musi wpisać się w tę tajemnicę ziarnka gorczycy i nie powinna zabiegać, aby natychmiast wyrosło z niego wielkie drzewo. Żyjemy albo osłonięci wielkim drzewem, które już wyrosło, albo w niecierpliwym oczekiwaniu, żeby wyrosło drzewo jeszcze większe, jeszcze bardziej żywotne – a powinniśmy przyjąć tajemnicę, że Kościół jest zarazem wielkim drzewem i małym ziarenkiem. W dziejach zbawienia zawsze trwa jednocześnie Wielki Piątek i Niedziela Wielkanocna […]”
(całość tu http://apologetyka.katolik.net.pl/content/view/659/52/ )
katjusza napisał(a):No i pamiętajmy, że stajemy w autorytecie Jezusa i w Nim jest nasza siła Oczko
I chciałabyś w JEGO IMIENIU udawać spontaniczną przyjaźń po to tylko by potem wcisnąć Ewangelię ? :shock: (bo takie postępowanie to właśnie JEST wciskanie, nie ewangelizacja)

[ Dodano: Sob 29 Mar, 2008 12:17 ]
Talmid napisał(a):A Ty Marku jak zawsze do KJCH, a przecież dzięki ewangelizacji przez przyjaźń w domach modlitwy wiele prawdziwych przyjaźni powstało, a nawet małżeństw.
Zapewne powstało.
I jest OK, o ile nie jest tak że ewangelizowano aby się zaprzyjaźnić albo przyjaźniono się aby ewangelizować).
Talmid napisał(a):Ale jak się ludzie co tydzień spotykają u kogoś w prywatnym mieszkaniu to wiadomo,że jeśli ktoś komuś pasuje to się zaprzyjaźnią, a jak nie to mogą się nawet bardzo nie lubić. I nie ma co udawać, że jest cacy cacy , ze względu na ewangelizację, bo to hipokryzja tylko i do grzechu niechęci dokładamy jeszcze drugi - obłudy.
Zdadzam się.
Talmid napisał(a):Natomiast wiem, że domy modlitwy sprawdzają się w praktyce bardzo dobrze generalnie.
Ja nie pisałem nic na temat DOmów Modlitwy - to CZY i W CZYM się sprawdzają to osobne zagadnienie którego nie chciałbym drążyć w tym wątku - zasygnalizuje tylko że z powodu braku opieki duszpasterskiej nad tym co się tam głosi bywa hmmm... różnie, zależnie od kompetencji gospodarzy)

pozdrawiam
Marek
29-03-2008 13:07
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
katjusza Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 19
Dołączył: Mar 2008
Reputacja: 0
Post: #33
 
Talmid napisał(a):A takie "nawrócenia" są nietrwałe i ludzie odchodzą ze wspólnoty jeszcze bardziej poranieni. Smutny

Skąd wiesz Talmid ? Uśmiech
Prowadziłeś jakieś statystyki? Czy to jedynie twoje przypuszczenia?
Ja znam człowieka , który nawrócił się właśnie dlatego bo głosiła mu dziewczyna w której był zakochany. Co się z nim teraz dzieje? Jest gorącym dla Pana człowiekiem. Prowadzi ewangelizacje, płonie z miłości dla Boga.
Poza tym nawet jeśli taki człowiek później odchodzi to Słowo Boże jest w nim zasiane i wie gdzie może wrócić.


Tak więc nie rozsądzajmy co dzieje się z ludźmi po nawrócenieniu i co stać się może.
Liczy się to, że oddali Mu swoje życie a to jaką drogą pójdzie to będzie zależało już tylko od niego. My możemy mu towarzyszyć aby było mu łatwiej.


Cytat:KKK 847
"Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie"

Warto wziąść pod uwagę to , ze człowiek jest tak omamiony światem, że nie zawsze szuka Boga. Szatan zrobi wszystko żeby skierować patrzenie człowieka w drugą stronę, dltego pisałam że nasze głoszenie jest walką o tego człowieka ze złym.

Talmid napisał(a):Także nie musimy się tak martwić o to zbawienie innych.

To mi troszkę zakrawa na egoizm.
Gdybyś miał lekarstwo na śmiertelną chorobę to co byś z nią zrobił?
Zachował ją tylko dla siebie twierdząć, że nie musisz martwić się o życie innych bo
najważniejsze jest to że ty jesteś zdrowy?
Czy rozdawałbyś je każdemu choremu człowiekowi?

Tak samo jest z Ewangelią więc jeśli wierzysz, że dzięki głoszeniu Ewangelii ludzie, którzy ją przyjmują mogą zyskać życie wieczne to twierdzenie, że nie musismy martwić się o zbawienie innych jest strasznie smutne.
Gdybyśmy nie musieli się o to martwić to daremna byłaby ofiara Chrystusa i Jego działalność na ziemi.


Talmid napisał(a):A jest wiele osób, które szukają naprawdę dużo bardziej szczerze niż katolicy w innych religiach.

A czemu to widzisz źdźbło w oku brata swego.....?
Ważne że ty szczerze szukasz, nie oglądaj sie na innych bracie Uśmiech

Pozdrawiam serdecznie!
SZALOM!
29-03-2008 13:34
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Talmid Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 624
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 0
Post: #34
 
Marek MRB napisał(a):Ja nie pisałem nic na temat DOmów Modlitwy - to CZY i W CZYM się sprawdzają to osobne zagadnienie którego nie chciałbym drążyć w tym wątku -
A jak dla mnie to jest właśnie bardzo na temat, gdyż domy modlitwy i wszelkie inne grupy domowe powinny właśnie służyć ewangelizacji przez relację, ale oczywiście różnie z tym bywa.

[ Dodano: Sob 29 Mar, 2008 13:11 ]
katjusza napisał(a):Skąd wiesz Talmid ? Uśmiech
Prowadziłeś jakieś statystyki? Czy to jedynie twoje przypuszczenia?
Owszem prowadziłem statystki i nie tylko ja. W niektórych wspólnotach, które rzetelnie podchodzą do tematu ewangelizacji prowadzi się tego rodzaju statystyki. Pisałem już o tym w innym wątku.

katjusza napisał(a):Ja znam człowieka , który nawrócił się właśnie dlatego bo głosiła mu dziewczyna w której był zakochany. Co się z nim teraz dzieje? Jest gorącym dla Pana człowiekiem. Prowadzi ewangelizacje, płonie z miłości dla Boga.
A jeśli chodzi o ewangelizacje przez podryw. To jeden mój kolega taką prowadził, a zakończyła się bardzo "owocnie" potomkiem, oczywiście nieślubnym do tej pory.

katjusza napisał(a):Gdybyśmy nie musieli się o to martwić to daremna byłaby ofiara Chrystusa i Jego działalność na ziemi.
Jezus umarł za wszystkich ludzi również i tych, którzy nie wierzą w Niego.
29-03-2008 13:55
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
katjusza Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 19
Dołączył: Mar 2008
Reputacja: 0
Post: #35
 
Marek MRB napisał(a):
katjusza napisał(a):Marku Uśmiech
Gdyby Bóg nie chciał byśmy przyjęli Ewangelię to Chrystus nie powoływałby apostołów i nie kazał im głosić.
Nie wiem po co polemizujesz z tezami jakich nikt tu nie wygłasza.
Widocznie źle zrozumiałam to co napisaliście.

Marek MRB napisał(a):
katjusza napisał(a):Gdyby natomiast wlał je bezpośredio w nasze mózgi jak to ująłeś to wtedy o wolnej woli nie byłoby mowy. On nas natomiast tak ukochał, że dał nam możliwość odrzucenia Dobrej Nowiny, odrzucenia Jego samego, a co więcej nawet zanegowania Jego istnienia.
CIeszę się że to rozumiesz. DLaczego więc sądzisz że chciałby by Jego ewangelizatorzy gwałcili tę wolną wolę poprzez posługiwanie się podstępnymi metodami ?
A kto tu mówi o pogwałceniu wolnej woli?
Czy ja napisałam, że przykładam komuś pistolet do głowy i mówię : "wybieraj albo się nawracasz do Boga albo giniesz"?!
Przecież ja cały czas zaznaczam żeby ewangelizować w miłości.
Bo jeśli mamy Chrystusa przed oczyma to będziemy potrafili patrzeć na drugą osobę z miłością. Co do przyjaźni...
Każdy z kim nawiązuje relacje jest kimś komu wiem, że będę świadczyła o Chrystusie.
Mogę się z nim zaprzyjaźnić, wejść w głębszą relacje choć i tak wiem że chcę mu głosić (co się zresztą jedno z drugim nie wyklucza), a to oznacza tylko tyle, że mam troskę o tego człowieka. Bo czym innym jest przyjaźń jak nie troską o drugiego człowieka? Ja wcale nie muszę dogadywać się z jakimś człowiekiem, nie musimy mieć wspólnego języka, ale martwię się o jego wieczność. Ten ktoś może wiedzieć, że zawsze może liczyć na moją modlitwę i w miarę możliwości na moją pomoc.
Wydaje mi się, że to jest przyjaźń, a nie spotykanie się na herbatce z daną osobą.


Marek MRB napisał(a):
katjusza napisał(a):Bóg chce byśmy głosili Ewangelię każdemu człowiekowi niezależnie od metody.
To oczywista nieprawda. Tak myśleli Ci którzy "nawracali" mieczem i za których JPII przepraszał.
Dlaczego nie zacytowałeś tego co napisałam dalej?
Napisałam przecież, że każda metoda jest dobra jeśli opiera się na miłości czym nawracanie mieczem na pewno nie jest.
Dlatego proszę nie wyrywaj tego co napisałam z kontekstu.
Naprawdę można to zrobić w inny sposób. Uśmiech

Marek MRB napisał(a):
katjusza napisał(a):Najważniejsze by w tym wszystkim była miłość do drugiego człowieka.
Miłość NIGDY nie objawia się przez oszukiwanie innych.
Jak najbardziej się z tobą zgodzę.
Jednak jeśli mowa o Ewangelii to dla mnie jest ona PRAWDĄ nie oszustwem.

Marek MRB napisał(a):
katjusza napisał(a):To może jeszcze co na temat ewangelizacji mówi nam Pismo Święte Uśmiech
Myślę, że z tym już polemizować nie można Uśmiech
„Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.”
MAT. 28,19-20

„Tak więc głosimy Chrystusa każdemu człowiekowi, napominamy każdego, pouczając każdego z całą mądrością, aby wszyscy mogli okazać się doskonałymi w swoim zjednoczeniu z Chrystusem. Dlatego właśnie trudzę się korzystając z przemożnego wsparcia Tego, którego moc potężna działa we mnie.”
KOL. 1,28-29

„Duch Wszechmocnego, Pana nade mną, gdyż Pan namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę; posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są skruszone, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie”.
IZAJ. 61,1
Niestety, te fragmenty nie mówią nic na temat oszukańczych metod.

O oszukańczych metodach nie piszą i nie rozumiem dlaczego uparłeś się tak na to oszukaństwo. Przecież Ewangelia to czysta PRAWDA Uśmiech
Uważasz, że jestem oszustem chcąc głosić przez nawiązywanie relacji?

Marek MRB napisał(a):Może jednak znajdziemy coś w Piśmie na ten temat ?
Weźmy Pierwszy List do Koryntian, rozdział 2. Paweł nawet mądrość uważa za zbędną - nie mówiąc już o jakichś podstępnych metodach:
Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże.
Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego.
I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem.
A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.

Piękne słowa Uśmiech
Paweł ufał Bogu i głosił narodom. Nie straszne mu były groźby, więzienia.
Ogłaszał Królestwo Chrystusa opierając się na Jego autorytecie.
Dlatego o tym też wcześniej napisałam Uśmiech
Rozumiem, że niedoczytałeś Uśmiech


Marek MRB napisał(a):
katjusza napisał(a):No i pamiętajmy, że stajemy w autorytecie Jezusa i w Nim jest nasza siła Oczko
I chciałabyś w JEGO IMIENIU udawać spontaniczną przyjaźń po to tylko by potem wcisnąć Ewangelię ? :shock: (bo takie postępowanie to właśnie JEST wciskanie, nie ewangelizacja)
Marku dlaczego ciągle próbujesz mi wmówić zakłamanie?
Czy ja napisałam gdzieś o udawaniu?
Spontanicznie to ja mogę wyskoczyć do kina.
Zaprzyjaźnić się można z kims tylko szczerze. Inaczej to nie może nazywać się przyjaźnią.
Widzę źle odczytujesz moje intencje.

Pozdrawiam
Kasia

[ Dodano: Sob 29 Mar, 2008 13:42 ]
Talmid napisał(a):
katjusza napisał(a):Gdybyśmy nie musieli się o to martwić to daremna byłaby ofiara Chrystusa i Jego działalność na ziemi.
Jezus umarł za wszystkich ludzi również i tych, którzy nie wierzą w Niego.

Oczywiście i chwała Mu za to =D>
Teraz tylko od człowieka zależy czy tą ofiarę przyjmie czy odrzuci Uśmiech
29-03-2008 14:38
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Marek MRB Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,498
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
Post: #36
 
Katjuszo, żeby było jasne:
1.
Nie ma nic złego w przyjaźnieniu się z ewangelizowanym.
Jednak jeśli zaprzyjaźniam się w celu ewangelizowania, jest to działanie manipulacyjne, niegodne Ewangelii (zresztą nawet gdybyś sprzedawała garnki, to też byłoby nieuczciwe).
Taka manipulacja NIE JEST oparta na miłości (mimo "wzniosłych" celów - podobnie jak nawracanie mieczem)

2.
Pewnie się zdziwisz temu co teraz powiem :utylitaryzm w głoszeniu Ewangelii jaki prezentujesz jest myśleniem, które wyklucza Boga z relacji z ewangelizowanym (jaskrawym tego przykładem jest Twój tekst o posiadaniu "leku na śmiertelną chorobę" - nawiasem mówiąc typowy argument różnych sekt, ze "Świadkami" na czele).
Otóż to nie jest tak, że jak Ty mu nie ogłosisz to Bóg o nim zapomni.

Cytat:Marku dlaczego ciągle próbujesz mi wmówić zakłamanie?
To Ty nazwałaś to "zakłamaniem". Ja nie napisałem o "udawaniu przyjaźni" tylko "udawaniu spontanicznej przyjaźni".
Takie udawanie jest oczywiście manipulacją (zakłamaniem bym tego nie nazwał, bo tak naprawdę ewangelizator-utylitarysta raczej sam jest w błędzie co do natury stosunków Bóg-człowiek, niż kogoś okłamuje - nawet jeśli manipuluje to uważa to za usprawiedliwione wyższymi celami).

Nawiasem mówiąc - a co się dzieje z ludźmi z którymi "zaprzyjaźniasz się by głosić Ewangelię" w momencie gdy nie chcą o Ewangelii słyszeć i jasno dają do zrozumienia że ten temat ich nie interesuje ? Czy na pewno dalej się z nimi przyjaźnisz ?

pozdrawiam
Marek
29-03-2008 14:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
katjusza Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 19
Dołączył: Mar 2008
Reputacja: 0
Post: #37
 
Być może źle dobrałam słowa, pisząc o zaprzyjaźnieniu się dla Ewangelii.
Teraz po przeczytaniu tego po raz drugi to widzę, że mogłam zostać źle zrozumiana.

Tak więc postaram się inaczej Uśmiech

Zacznę o tego:

Marek MRB napisał(a):Otóż to nie jest tak, że jak Ty mu nie ogłosisz to Bóg o nim zapomni

Oczywiście, że tak nie jest. Bóg o nas nie zapomina.
To my zapominamy o Bogu. Dlatego Bóg nas posyła do ludzi by głosić im Ewangelię. Wierzę w to, że ludzie którzy otworzyli swoje serce dla Chrystusa będą zbawieni.
Zresztą czytamy o tym w 1J 5,11-13:

"A świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu.
Ten, kto ma Syna ma też życie, a kto nie ma Syna nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego abyście wiedzieli, że macie życie wieczne."


Żeby jednak mieć Syna trzeba najpierw uwierzyć.
Jak ktoś ma jednak uwierzyć jeśli nie będziemy troszczyć się o ludzi zwiastując im Ewangelię?

"Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!"
Rz 10,14-15


Dlatego troszczmy się o ludzi, którzy nie żyją z Bogiem.
Jeśli odrzucają Ewangelię to módlmy się za nich. Nie musismy im ciągle mówić o Chrystusie. Czasami wystarczy, że jesteśmy blisko nich, świadczymy im swoim życiem.


"Bracia, z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nimi do Boga. Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu. Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga.
A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy. "
Rz 10,1-4


"Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. W niej bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: a sprawiedliwy z wiary żyć będzie."
Rz 1,16-17



Marek MRB napisał(a):Nawiasem mówiąc - a co się dzieje z ludźmi z którymi "zaprzyjaźniasz się by głosić Ewangelię" w momencie gdy nie chcą o Ewangelii słyszeć i jasno dają do zrozumienia że ten temat ich nie interesuje ? Czy na pewno dalej się z nimi przyjaźnisz ?

Marku może najprościej będzie jeśli jeszcze raz wyjaśnię czym dla mnie jest przyjaźń.
Nie mam na myśli tu tak głębokich przyjacielskich relacji jakie mam np z moją mamą , siostrą czy osobą która wie naprawdę wiele na mój temat i do której zawsze mogę się zwrócić o pomoc. Może zrobiłam błąd, że nie napisałam o tym od razu bo zapewne pomyślałeś o takiej relacji stąd te nieporozumienia.
Bardziej miałam na myśli przyjaźń wypływającą z troski o drugiego człowieka.
Martwię się o jego wieczność dlatego chcę nawiązać z nim relacje by móc rozmawiać z nim o Bogu. Co wcale nie oznacza, że nie interesuje mnie jego życie, a ja chcę tylko odbębnić swoje i "do widzenia". Nie wiem może ja zwyczajnie tak mam, że kiedy z kimś się poznaje to automatycznie chcę żeby usłyszał o tym, że Chrystus umarł za niego i ZAMRTWYCHWSTAŁ! :mrgreen: . Również nie sprawia mi większej trudności (mam na mysli tu moje chęci bo z wolnym czasem to różnie bywa) spotykanie się z takim człowiekiem i budowanie relacji.

Głoszenie Ewangelii w życiu chrześciajanina powinno być głównym celem, jeśli żyje się ewangelią to ona naturalnie wypływa z człowieka i myślę, że nie trzeba się w tym wszystkim doszukiwać ukrytych złych intencji.
Nie myl też manipulacji z metodami.
Bo to, że najpierw wchodzę w znajomość z drugim człowiekiem, a dopiero potem mu mówię o Bogu nie oznacza wcale, że chcę go zmanipulować, ale tyle że nie chcę go wystraszyć.

Gdyby mi 5 lat temu Krzysiek z Patrykiem od razu na wstępie naszej znajomości powiedzieli, że są chrześcijaninami i zaczęli mówić mi o Bogu to odebrałabym to jako atak na moją wolność i nie chciała z nimi mieć nic wspólnego.
Jednak oni robili to w bardzo delikatny sposób. Najpierw dali się poznać jak ludzie tacy jak ja, zwyczajnie się poznawaliśmy. Dzięki temu uniknęli tego że nie spojrzałam na nich przez pryzmat uszytego w mojej głowie stereotypu chrześciajanina.
Jestem im wdzięczna, że użyli właśnie takiej metody by ogłosić mi Ewangelię i nie poczułam się ani przez chwilę zmanipulowana. Moja decyzja odbyła się w pełnej wolności.

Marek MRB napisał(a):Pewnie się zdziwisz temu co teraz powiem :utylitaryzm w głoszeniu Ewangelii jaki prezentujesz jest myśleniem, które wyklucza Boga z relacji z ewangelizowanym (jaskrawym tego przykładem jest Twój tekst o posiadaniu "leku na śmiertelną chorobę" - nawiasem mówiąc typowy argument różnych sekt, ze "Świadkami" na czele).

Szczerze.... nie dziwią mnie już takie stwierdzenia.
Przykład o śmiertelnej chorobie był przykładem, który miał służyć zobrazowaniu tego o czym dyskutowaliśmy.
Chrystus porównań i przypowieści często używał w swoich nauczaniach i sekciarzem nie był, czyż nie? Oczywiście moje marne porównanie niczym nie równa się z Jego pięknymi przypowieściami.

No nic Marku.
Cóż mogę więcej dodać.
To chyba tele co mam do powiedzenia w tym temacie.

Bądź zdrów PRZYJACIELU!
29-03-2008 16:05
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Marek MRB Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,498
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
Post: #38
 
Już lepiej, ale... to jeszcze nie to.
Cytat:Nie wiem może ja zwyczajnie tak mam, że kiedy z kimś się poznaje to automatycznie chcę żeby usłyszał o tym, że Chrystus umarł za niego i ZAMRTWYCHWSTAŁ! :mrgreen: . Również nie sprawia mi większej trudności (mam na mysli tu moje chęci bo z wolnym czasem to różnie bywa) spotykanie się z takim człowiekiem i budowanie relacji.
W tych dwu zdaniach przedstawiłeś dwie całkowicie odmienne sytuacje:
PRAWIDŁOWĄ - w której człowiekowi z którym masz relację chciałabyś ogłosić Jezusa
NIEPRAWIDŁOWĄ - w której nawiązujesz relację po to by ewangelizować
Cytat:Gdyby mi 5 lat temu Krzysiek z Patrykiem od razu na wstępie naszej znajomości powiedzieli, że są chrześcijaninami i zaczęli mówić mi o Bogu to odebrałabym to jako atak na moją wolność i nie chciała z nimi mieć nic wspólnego.
Jednak oni robili to w bardzo delikatny sposób. Najpierw dali się poznać jak ludzie tacy jak ja, zwyczajnie się poznawaliśmy. Dzięki temu uniknęli tego że nie spojrzałam na nich przez pryzmat uszytego w mojej głowie stereotypu chrześciajanina.
To jest kochana technika manipulacyjna zwana "gotowaniem żaby".
Nie odpowiedziałaś na moje pytanie : co się dzieje z relacją jeśli "ewangelizowany przez relację" odrzuci Twoje ewangelizowanie ?

pozdrawiam
Marek
29-03-2008 16:22
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Talmid Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 624
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 0
Post: #39
 
Marek MRB napisał(a):co się dzieje z relacją jeśli "ewangelizowany przez relację" odrzuci Twoje ewangelizowanie ?[/b]
Wtedy dalej się manipuluje mówiąc jak nie przyjmiesz Jezusa to nie będę się z Tobą przyjaźnił Smutny , oczywiście nie tak dosłownie...

Dokładnie tak właśnie gotowanie żabki, żeby nawet nie zobaczyła kiedy się ugotuje... :diabelek:

[ Dodano: Sob 29 Mar, 2008 15:56 ]
Dlatego ja uważam, że najlepiej ewangelizowanemu proponować przyjaźń z Jezusem i doświadzczenie Bożej Miłośc Przytulanie i, a nie swoją ludzką niedoskonałą miłość i nie zasłaniać Jezusa swoją własną osobą.
Dlatego też nie należy być dla ewangelizowanego zbyt miłym i pokazywać na Miłość i Moc Boga, a nie swoją własną.
29-03-2008 16:45
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
katjusza Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 19
Dołączył: Mar 2008
Reputacja: 0
Post: #40
 
Marek MRB napisał(a):Już lepiej, ale... to jeszcze nie to.

Marku jeśli się mylę to mnie popraw, ale wydaje mi się, że jeśli nie napiszę czegoś co będzie zgadzało się z twoim punktem widzenia to wtedy mnie pochwalisz...
Ta wypowiedź takie sprawia wrażenie..


Marek MRB napisał(a):
Cytat:Nie wiem może ja zwyczajnie tak mam, że kiedy z kimś się poznaje to automatycznie chcę żeby usłyszał o tym, że Chrystus umarł za niego i ZAMRTWYCHWSTAŁ! :mrgreen: . Również nie sprawia mi większej trudności (mam na mysli tu moje chęci bo z wolnym czasem to różnie bywa) spotykanie się z takim człowiekiem i budowanie relacji.
W tych dwu zdaniach przedstawiłeś dwie całkowicie odmienne sytuacje:
PRAWIDŁOWĄ - w której człowiekowi z którym masz relację chciałabyś ogłosić Jezusa
NIEPRAWIDŁOWĄ - w której nawiązujesz relację po to by ewangelizować

Marku głoszenie Ewangelii to jest coś czym żyję i chcę żyć.
Tak więc:
-człowiekowi, którego znam będę głosiła o ile już tego nie zrobiłam
-człowiekowi, którego będę poznawała już wiem, że ogłoszę. Ja już z góry zakładam, że będę chciała opowiedzieć o Chrystusie i nie uważam że w jakimkolwiek stopniu jest to czymś złym.Normalne jest to, że będę chciałą budować relacje z tym człowiekiem bo przecież nie zostawię go samego sobie. Być może ty robisz inaczej. Nie wiem, nie chcę oceniać.

Marek MBR napisał(a):
Cytat:Gdyby mi 5 lat temu Krzysiek z Patrykiem od razu na wstępie naszej znajomości powiedzieli, że są chrześcijaninami i zaczęli mówić mi o Bogu to odebrałabym to jako atak na moją wolność i nie chciała z nimi mieć nic wspólnego.
Jednak oni robili to w bardzo delikatny sposób. Najpierw dali się poznać jak ludzie tacy jak ja, zwyczajnie się poznawaliśmy. Dzięki temu uniknęli tego że nie spojrzałam na nich przez pryzmat uszytego w mojej głowie stereotypu chrześciajanina.
To jest kochana technika manipulacyjna zwana "gotowaniem żaby".
Nazywaj to sobie kochany jak chcesz Uśmiech
Ja znam siebie i doskonale wiem jak reagowałam. Wierzę, że w tym wszystkim tych którzy ogłosili mi Ewangelię prowadził Bóg.
Jak widać minęło 5 lat, a Jezus w moim sercu zajmuje nadal pierwsze miejsce.
Więc jakkoliwek tego nie nazwiesz to co zrobił Patryk z Krzyśkiem przyniosło owoce obfite.


Marek MRB napisał(a):Nie odpowiedziałaś na moje pytanie : co się dzieje z relacją jeśli "ewangelizowany przez relację" odrzuci Twoje ewangelizowanie ?

Już ci odpowiadam. Dla mnie taki człowiek nadal pozostaje człowiekiem i w zależności od tego na jakim etapie budowania relacji się zatrzymaliśmy to albo w nim pozostajemy albo budujemy go dalej. Wszystko zależy od obu stron.
Nie palę za sobą mostów bo człowiek nie jest dla mnie zabawką bez względu na to co sobie o mnie myślisz i jakie wysnuwasz teorie w tym temacie.
I właśnie dlatego, że traktuję człowieka bardzo serio chcę żeby usłyszał o Tym, o którym ja usłyszałam 5 lat temu i który odmienił moje życie.

Ponieważ ta dyskusja zaczyna się już robić dla mnie przykra to ja pasuję bo nie chciałabym żeby z tego wyniknął jakikolwiek kwas.

Zostańcie z Bogiem.
29-03-2008 17:28
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Marek MRB Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,498
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
Post: #41
 
Katjuszu,
owocu nie mierzy się tak prosto.
Moi znajomi współżyli przed ślubem.
Teraz są małżeństwem i mają śliczne, wspaniałe dziecko (jak by nie było "owoc" :mrgreen: )
Czy to znaczy że seks przed ślubem był OK ?

Co do dyskusji - cały czas dyskretnie dryfujesz w kierunku "jak już mam z kimś relację to przecież chcę go ewangelizować".
Tyle że tego nikt nie neguje.
Natomiast dyskutujemy o patologii "nawiążę przyjaźń w celu ewangelizowania kogoś"

Wczytaj się dobrze w tekst kard. Ratzingera - wiele wyjaśnia.

pozdrawiam
Marek
29-03-2008 17:55
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Talmid Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 624
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 0
Post: #42
 
Nie bierz tak tego osobiście. Uśmiech
Przecież ja nie miałem na myśli Ciebie.
Przede wszystkim różnych grzeszników i hardcorowych ewangelizatorów takich jak ja przykładowo kiedyś byłem, a może i jestem któż to wie...?
Przecież ja też kiedyś ewangelizowałem na podryw i też się to dla mnie marnie skończyło. Smutny
Teraz już jestem za stary to niestety nie mogę... Smutny

A jeśli Cię w czymś uraziłem to bardzo przepraszam. Uśmiech
A tak wogóle to bardzo fajnie piszesz i wreszcie można z kimś pogadać na temat ewangelizacji.
Nie poddawaj się Kasia.
A Markiem się nie stresuj, bo to bardzo porządny gość, jak Go poznasz lepiej to się sama przekonasz.
29-03-2008 17:59
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #43
 
Rachel napisał(a):
M. Ink. * napisał(a):jedyną słuszną relacją w tym kontekście i mogącą wydać prawdziwie świetlisty owoc jest relacja między podpalającym stos a stojącym na stosie; ta relacja ma w sobie coś mistycznego i jest bardzo mocnym "kopem do nawrócenia"
Nie wątpię. Jedynym opcją do nie-nawrócenia w takiej sytuacji, jak osoba palona do końca nie wie co się dzieje.
wiedzą wiedzą... :hm:

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
29-03-2008 18:12
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #44
 
Cytat:Wysłany: Dzisiaj 17:12




Rachel napisał/a:
M. Ink. * napisał/a:
jedyną słuszną relacją w tym kontekście i mogącą wydać prawdziwie świetlisty owoc jest relacja między podpalającym stos a stojącym na stosie; ta relacja ma w sobie coś mistycznego i jest bardzo mocnym "kopem do nawrócenia"

Nie wątpię. Jedynym opcją do nie-nawrócenia w takiej sytuacji, jak osoba palona do końca nie wie co się dzieje.

wiedzą wiedzą...
Sama wiedza nie pomoże, jak człowiek jest oszołomiony :twisted:

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
29-03-2008 18:52
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
katjusza Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 19
Dołączył: Mar 2008
Reputacja: 0
Post: #45
 
Marek MRB napisał(a):Natomiast dyskutujemy o patologii "nawiążę przyjaźń w celu ewangelizowania kogoś"

Ech Marku ja ci chyba nie potrafię przekazać tego co mam na myśli.
Znikąd pomocy... Uśmiech

Talmid napisał(a):A jeśli Cię w czymś uraziłem to bardzo przepraszam. Uśmiech

Nie uraziłeś mnie, ale przez chwilę poczułam się zaatakowana, ale to pewnie sobie coś ubzdurałam. W zasadzie sama się sobie nie dziwie bo powinnam leżeć na L4 w łóżku, a nie w pracy i nawet w tym całym moim stanie nie dość że ciężko mi sklecić to co chciałabym faktycznie przekazać to jeszcze mi tu ciągle klienci wchodzą i wybijają z rytmu... i nikt mnie nie rozumie ;(
Ani wy ani klienci :mrgreen:

Talmid napisał(a):Nie poddawaj się Kasia.
No nieee... tak łatwo mnie stąd nie wykurzycie Uśmiech

Talin napisał(a):A Markiem się nie stresuj, bo to bardzo porządny gość
Ani przez chwilę nie pomyślałam, że jest inaczej Oczko
29-03-2008 19:20
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów