Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czystość Małżeńska?
Autor Wiadomość
Robi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 174
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #1
Czystość Małżeńska?
Chciałbym poruszyć dość drażliwą kwestię tzw. czystosci malzenskiej. temat rozwinal sie na forum oazowym (nie podam adresu, nie bede robil reklamy). otoz wg ojcow naszej wiary a dokladnie kkk fizyczne okazywanie sobie milosci przez malzonkow, ktore nie sa same w sobie stosunkiem seksualnym a doprowadza ich do podniecenia sa w swietle nauk kosciola grzechem ciezkim. co ciekawsze, nawet najbardziej wyszukane pieszczoty beda w porzadku, jesli zostana poprzedzone aktem seksualnym badz tez jesli beda gra wstepna. zdazylem juz zaakceptowac zdanie kosciola w kwestii aborcji, stosunkow przedmalzenskich, baaa, poniekad w kwestii antykoncepcji, ale to co wyzej opisalem to juz jest jawne przegiecie. i prosze mi nie wmawiac, ze cos opacznie zrozumialem, gdyz gerwaz moze to potwierdzic. zeby nie byc goloslownym przeedstawie zdanie RZEKOMEGO autorytetu w dziedzinie etyki malzenskijej w swietle nauk kosciola.


Z podręcznika teologii moralnej (A. Kokoszka, Moralność życia małżeńskiego) napisał:

"Nie są zatem grzechem
a) Wszystkie myśli o wspólnym życiu małżeńskim, pragnienia przeżyć seksualnych, wyobrażenia życia seksualnego małżeńskiego, o ile nie wywołują orgazmu
b) Wzajemne pieszczoty, chociaż bardzo podniecające, dające dużą przyjemność seksualną, byle nie wywoływały orgazmu poza stosunkiem małżeńskim. Gdyby przypadkowo nastąpił orgazm niezamierzony – grzechu nie będzie. W przyszłości należy zachować większą ostrożność.
c) Nawet zapoczątkowane zespolenie cielesne i zaniechane, o ile nie prowadziło do wywołania orgazmu u mężczyzny i kobiety nie jest grzechem".
13-08-2004 17:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #2
 
Musze powiedziec, ze temat mi sie podoba Uśmiech Lecz jak narazie nie mam zbytnio co do powiedzenia. Pamietam, ze rozmawialem kiedys na ten temat z moim wikarym. Zrozumialem dlaczego u osob kochajacych sie nie powinno byc stosunku przed zawarciem malzenstwa. Rozmawialem z ksiedzem takze, ze kiedy sie jest juz po slubie to wszelkie pieszcoty cielesne jak i anykoncepcja rowniez pos lubie sa ciezkim grzechem. Jednak nie potrafie przytoczyc slow ksiedza co do czystosc malzenskiej.
Ale obiecuje zasiegnac opini.
14-08-2004 14:11
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Robi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 174
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #3
 
wow, jeden jedyny dajdos stara sie wczuc w temat. szacun.
14-08-2004 14:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Gerwaz Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 276
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #4
 
Daidoss napisał(a):Rozmawialem z ksiedzem takze, ze kiedy sie jest juz po slubie to wszelkie pieszcoty cielesne jak i anykoncepcja rowniez pos lubie sa ciezkim grzechem
Jak bedziesz mial okazje to porozmawiaj o tym z tym ksiedzem jeszcze raz z laski swojej i zanotuj dlaczego tak twierdzi. Na razie wyglada, ze "bo tak", albo "bo tak mowi Kosciol", a to zadnen argument.

Wszelkie pieszczoty cielesne sa grzechem? :shock: Niezle... Proponuje zajrzec do "Piesni nad Piesniami". Ta ksiega ma dwie plaszczyzny - jedna duchowa, a druga opowiadajaca o ludzkiej milosci dwoch osob przejawiajacej sie takze w fizycznych oznakach czulosci i pieszczotach.

I ja osobiscie tego za grzech w malzenstwie (zaznaczam: w malzenstwie) nie uznaje, bo to forma okazania uczuc. Jedynym wyznacznikiem grzechu jest tutaj dla mnie nie to, czy doprowadzi to do orgazmu (jak w przytoczonym fragmencie ksiazki), ale motywacja: tzn. czy to wyplywa z milosci do drugiej osoby czy jest tylko i wylacznie pragnieniem doznania okreslonych bodzcow (przede wszystkim dotykowych)

[ Dodano: Sob 14 Sie 2004 14:50 ]
Cielesnosc tez jest darem od Boga i nie ma sluzyc tylko i wylacznie plodzeniu dzieci. Jesli sie nie myle, to podstawowymi celami katolickiego malzenstwa jest:
1. Przyjecie i wychowanie ew. potomstwa.
2. Troska o jednosc i dobro malzonkow.

Taka forma kontaktow bliskosci przeciez sprzyja.

www.malach.tox.pl
14-08-2004 14:38
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Izunia Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 63
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #5
 
co do czystosci przedmalzenskiej to ja bym sie zgodzila, ale jesli chodzi o antykoncepcje to zastanowilabym sie glebiej... rozsadek podpowiada ze to grzech, ale dlaczego...?? to nie wiem...

bo wydaje mi sie, ze seks jest rzecza normalna w malzenstwie, a jezeli nie jest ono gotowa na dziecko, to antykoncepcja jest wskazana..

zawsze to mniejszy grzech niz aborcja, usmiercenie jeszcze nienarodzonego dziecka, co moze sie przydazyc, kiedy ciaza bedzoie naprawde bardzo niechciana...

lub po co dziecko ma byc niekochane?? tylko dlatego, ze antykoncepcja jest grzechem ciezkim?? dziwi mnie to troche
14-08-2004 16:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Robi Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 174
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #6
 
dziewczyno, czytaj ze zrozumieniem, czy kazda rozmowa na forum oazowym, katolickim itp o seksie musi zejsc do kwestii antykoncepcji? zaloz sobie temat antykoncepcja a tutaj prosze odpowiadac o smyraniu sie malzonkow poza stosunkiem :twisted:
14-08-2004 17:15
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #7
 
Robi napisał(a):zaloz sobie temat antykoncepcja a tutaj prosze odpowiadac o smyraniu sie malzonkow poza stosunkiem :twisted:
Jestem za Oczko

Gerwaz napisał(a):Jak bedziesz mial okazje to porozmawiaj o tym z tym ksiedzem jeszcze raz z laski swojej i zanotuj dlaczego tak twierdzi.
Spoko jak tylko wroci to sie go spytam, kiedys wiedzialem ale zapomnialem Język

Gerwaz napisał(a):I ja osobiscie tego za grzech w malzenstwie (zaznaczam: w malzenstwie) nie uznaje, bo to forma okazania uczuc. Jedynym wyznacznikiem grzechu jest tutaj dla mnie nie to, czy doprowadzi to do orgazmu (jak w przytoczonym fragmencie ksiazki), ale motywacja: tzn. czy to wyplywa z milosci do drugiej osoby czy jest tylko i wylacznie pragnieniem doznania okreslonych bodzcow (przede wszystkim dotykowych)
Ja powiem tak. Na przykladzie meza (faceta): glupio by bylo gdyby koles po malzenstwie nie mogl dotknac nawet swojej zony. Ale czasem ludzie zachowuja sie jak zwierzeta. Kurcze ciezko jest mi to oddzielic.

Wsumie to grzechem jest zaspokajanie potrzeb seksualnych w formie onanizmu i to wtedy gdy sie doprowadzi do orgazmu. Zdeka dziwne. Niezle wyczucie trzeba miec zeby do tego nie doszlo Język
14-08-2004 18:10
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Gerwaz Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 276
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #8
 
Daidoss napisał(a):Wsumie to grzechem jest zaspokajanie potrzeb seksualnych w formie onanizmu i to wtedy gdy sie doprowadzi do orgazmu. Zdeka dziwne. Niezle wyczucie trzeba miec zeby do tego nie doszlo Język
Dlatego smieszne jest ustalanie granicy na odczuwaniu przyjemnosci seksualnej. Dla mnie najwazniejsza jest motywacja - musi to wynikac z milosci. A tak w ogole to "seks solowy" z miloscia nie ma nic wspolnego Język Trzymajmy sie tematu dotyczacego malzonkow.

www.malach.tox.pl
14-08-2004 18:28
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #9
UWAGA!!!!!!!!
Robi napisał(a):dziewczyno, czytaj ze zrozumieniem, czy kazda rozmowa na forum oazowym, katolickim itp o seksie musi zejsc do kwestii antykoncepcji? zaloz sobie temat antykoncepcja a tutaj prosze odpowiadac o smyraniu sie malzonkow poza stosunkiem :twisted:

Hey Robi, fajnie, że jesteś moderatorem tematu ale mam jedną uwagę: proszę używać słów adekwatnych do ważności tematu i powagi. "Smyranie" a cóż to za słownictwo? Chyba spod budki z piwem... Nie chcę Ciebie uraźić, ale to jest zbyt ważne żeby w tak "niski" sposób o tym mówić. Następnym razem takie posty będą kasowane!!!!!!

Pozdrawaim

PS. Dyskutuj spokojnie dalej, to nie jest jakaś uszczypliwa uwaga, ale to jest zbyt piękna sfera luidzkiego życia, żeby w taki sposób o tym mówić!
14-08-2004 21:20
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Olanta Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 74
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #10
.....
Współżycie małżeńskie i pieszczoty nie są grzechem dopóki nie są jedynie zaspokojeniem żądzy, inaczej mówiąc zwykłych „zwierzęcych instynktów”. Pożądliwość jest zawsze destruktywna i przed, i w czasie małżeństwa(z tym chyba każdy się zgodzi). Bo jest to tak jakby przedmiotowe traktowanie własnego ciała i ciała partnera(bądź partnerki). Takie egoistyczne szukanie własnego zadowolenia, traktowanie drugiej osoby tylko jako środka dla osiągnięcia własnego celu, nadawanie seksualności przesadnego znaczenia, hedonistyczny stosunek do niej itp.
Św. Paweł pisze: „Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać ciało własne w świętości i w czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie” (1 Tes 4, 3-5). Wszelkie akty związane ze współżyciem mają być wyrazem miłości do partnera a nie jedynie zaspokajaniem fizycznych żądzy.

Cytat: „Żądza musi zostać utemperowana, nawet "uśmiercona" przez miłość. Miłość nie może zostać zdominowana czy nawet "uśmiercona" przez żądzę!”

Wszelkie akty seksualne w małżeństwie mogą być jedynie dopełnieniem miłości. Ale mogą nim być tylko wtedy, jeśli są wolnym darem z siebie co oznacza że nie mogą być przez nic wymuszane. Przez nic czyli np. przez pożądliwość. A jeśli z kolei mają być darem, nie mogą być wybierane wyłącznie z myślą o sobie, ale kiedy wiadomo, że sprawią one współmałżonkowi radość, jaką się ma z czegoś upragnionego i oczekiwanego.

Zrobiło mi się z tego małe wypracowanie na temat pożądliwości ale o nią w gruncie rzeczy się tu rozchodzi. Wszystko co jest tu napisane jest oparte na kontynuacji artykułu, z „Miłujcie się”.
14-08-2004 21:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Gerwaz Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 276
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #11
 
Olanta - z tego co piszesz wynika, ze podzielasz moje zdanie: Pieszczoty seksualne sa dobre, tak samo jak stosunek malzenski o ile wynikaja z milosci do drugiej osoby a nie checi tylko i wylacznie wlasnego zaspokojenia.

Co jest dziwne - jesli chodzi o takie pieszczoty to jakis teolog zycia malzenskiego twierdzi, ze jest to grzeszne o ile nie jest tylko wstepem do pelnego stosunku. Takie zdanie ma tez chyba ksiadz, z ktorym rozmawial Daidoss. Szczerze mowiac nie rozumiem tego...

www.malach.tox.pl
14-08-2004 21:43
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Rasta Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 443
Dołączył: Jun 2004
Reputacja: 0
Post: #12
 
Ludzie czesto dotrzymuja czytsosci przedmalzenskiej. Jednak w tym czasie gromadza w sobie tylke pozadliwosci, ze kiedy w chodza w zwiazek malzenski zachowuja sie jak zwierzeta aby zaspokoich swoj poped.
Z tego co wiem czesto jest tak, ze aby dotrzemac czytsosci przedmalzenskiej osoby sie masturbuja. W ten wlasnie sposob rezygnujac z jednego grzechu wchodza w nastepny.
14-08-2004 22:28
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #13
 
Znalazłem bardzo fajny artykól na temat tematu, ktory wlasnie poruszamy. Wiem, ze nie kazdy przebrnie przez ten artykol. Ale Robi jako osoba zamieszczajaca ten temat powinna to przeczytac Oczko

Miłujcie się! ( 5-2003 ) napisał(a):Niestety, wielu mówiąc o czystości przedmałżeńskiej spłyca tę ideę i ogranicza
ją w sposób formalny do „niewspółżycia” przed ślubem. Co prawda dobre i to, lecz postawa młodych przy takim formalnym podejściu wcale nie musi być właściwa i budująca. Przykładowo, spotkałem kiedyś parę studentów (w trakcie ich przygotowania do małżeństwa), którzy programowo z założenia nie współżyli.
Jednak uprawiali petting (pobudzające pieszczoty), doprowadzając ciała obojga do reakcji orgazmu, jak w czasie współżycia. Można by nazwać takie działanie masturbacją w parze. Oni naprawdę nie widzieli w swym działaniu niczego niestosownego czy grzesznego. Przecież nie współżyli, a ponadto „się kochają” i „niedługo, bo za 5 miesięcy, się pobiorą”.
Pamiętam długą nocną rozmowę, w której odpowiedzieliśmy sobie na pytanie „dlaczego nie”. Zrozumieli, podjęli decyzję o wyborze prawdziwej czystości i zrezygnowali z wszelkich działań pobudzających, a wynikających z pożądania. Wiem, że się to im udało i weszli w małżeństwo z właściwą postawą (tylko proszę nie mówić, że to niemożliwe, bo było to faktem, a z faktami się nie dyskutuje).Przejdźmy jednak do czystości małżeńskiej, o której się niemal nie mówi. Jest to w pewnym sensie zrozumiałe wobec płytkiego rozumienia czystości w ogóle. Przed ślubem „nie wolno”, po ślubie „wolno”, więc nie ma o czym mówić. Zwróćmy uwagę, że do stanu czystości poza małżeństwem współżycie płciowe „nie przynależy”, podczas gdy do czystości małżeńskiej „przynależy” i to, można rzec, obligatoryjnie. W czystość małżeńską wpisane jest więc współżycie jako element ją budujący. Oczywiście musi to być współżycie „czyste”, czyli zgodne z naturą, lub – inaczej mówiąc – z zamysłem i planem Stwórcy. Wielce myli się ten, kto myśli, że w małżeństwie wszystko wolno. Oczywiście wolno czynić wszystko, co buduje komunię, służy dobru i prawdziwie rozumianej miłości, lecz nie wolno niczego, co miłość niszczy. W szczególności nie wolno „zanieczyszczać” relacji małżeńskich, czyli występować przeciwko czystości małżeńskiej.
Doświadczenie uczy, że wprowadzona w życie prawdziwa, głęboko rozumiana czystość małżeńska ma zasadniczy wpływ na powodzenie małżeństwa, jego trwałość i dozgonne szczęście (nie mówiąc już o szczęściu wiecznym). Gotów jestem zaryzykować twierdzenie,
że czystość małżeńska jest najważniejszym warunkiem do osiągnięcia szczęścia, a jej zniszczenie zawsze prowadzi do ruiny małżeństwa. Rzeczywiście praktyka w poradni małżeńskiej potwierdza, że rozpadowi małżeństw towarzyszy prawie zawsze nieczystość w sferze płciowości, w seksualnych relacjach małżeńskich. Spróbujmy zatem zdefiniować czystość małżeńską. Można mówić o czystości w sensie szerokim, obejmującym całą rzeczywistość małżeńską i w sensie węższym – koncentrując się na sferze płciowości.
Czysty – znaczy stuprocentowy bez domieszek i zanieczyszczeń, a więc taki, jaki powinien być ze swej natury (np. czyste powietrze, czysta woda itd.). Jednocześnie czysty, czyli funkcjonujący w sposób najbardziej zgodny ze swą naturą, przeznaczeniem przez Stwórcę, a tym samym w efekcie – najbardziej szczęśliwy. Tak więc chcąc się poważnie zastanawiać
nad czystością małżeńską, musimy powiedzieć sobie, co jest naturą małżeństwa,
czyli, czym małżeństwo tak naprawdę powinno być. Po pierwsze: małżeństwo to powołanie, jedna z dróg (najpowszechniejsza) do świętości, zbawienia. Małżeństwo powinno być trwałą, dozgonną, wierną i wyłączną wspólnotą dwojga kochających się osób – mężczyzny i kobiety, czyli męża i żony, wspólnotą osób zbudowaną na zasadach miłości, czyli wzajemnej
troski o dobro. Skoro największym dobrem człowieka jest świętość i zbawienie, to małżeństwo powinno być wspólną drogą do świętości. Drugim celem małżeństwa (obok świętości) jest rodzicielstwo. Małżeństwo powinno być otwarte na przekazywanie życia, a nawet powinno odczuwać powinność w tej dziedzinie. Winno być gotowe na przyjęcie i wychowanie każdego poczętego dziecka, nawet wówczas, gdy poczęło się niespodziewanie,
i gdy wymaga to ogromnego trudu i poświęcenia. W dziedzinie przekazywania
życia małżeństwo powinno kierować się roztropnością i wielkodusznością. Roztropnością, by każdemu poczętemu dziecku móc zapewnić godne człowieka warunki rozwoju i wielkodusznością, by odważyć się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, mimo niewątpliwego trudu wychowania większej gromadki dzieci. Słowem, małżeństwo w dziedzinie przekazywania życia powinno być odpowiedzialne. Odpowiedzialne rodzicielstwo to termin, którym posługuje się nauka Kościoła, a świat robi wszystko, by się Kościołowi przeciwstawić, by odpowiedzialne rodzicielstwo zniszczyć, zdeformować, zredefiniować, albo nawet ośmieszyć. Powstają zatem w świecie takie kuriozalne i makabryczne zarazem pomysły jak kontrola urodzeń (birth control) gdzie w imię rzekomej odpowiedzialności
zachęca się do zabicia dziecka poczętego, jeżeli nie miałoby mieć odpowiednich
warunków rozwoju lub pełni zdrowia po urodzeniu. Podobnie, znowu pod hasłami „odpowiedzialności”, postuluje się na skalę masową niszczenie własnego zdrowia w dziedzinie płodności (zgódźmy się, że płodność jest elementem zdrowia). Gigantyczna światowa machina przemysłu antykoncepcyjnego, której celem jest niszczenie zdrowia, usprawiedliwia się pokrętnie rozumianą odpowiedzialnością za przekazywanie życia. Jeśli dodamy, że środki antykoncepcyjne mają ukryte działania poronne, to zaiste, swoista to „odpowiedzialność” za dobro poczętego dziecka. Pomysł, by likwidować chorobę przez zabijanie pacjenta, jest rzeczywiście makabryczny. A przecież badania prenatalne (przedurodzeniowe) nierzadko robi się wyłącznie w celu wykrycia choroby, co pozwala „legalnie” (zgodnie z prawem stanowionym, oczywiście nie naturalnym) wykonać
wyrok śmierci na zupełnie bezbronnym i całkowicie niewinnym dziecku. Jeśli dodamy, że postuluje się takie działanie, wzywając do odpowiedzialności za zdrowie przyszłych pokoleń, to włos się jeży na głowie. Pewien profesor, dyrektor kliniki, deklarował: W naszej klinice już niedługo rodzić się będą wyłącznie dzieci zdrowe. Brzmi to pozornie pięknie, tyle że w jego ustach znaczyło: Wytropimy wszystkie dzieci chore i zamordujemy je zanim się zdążą urodzić! Myślę, że nie warto w tym miejscu zajmować się omawianiem szerokiej gamy wynaturzonych i tym samym nieczystych pomysłów szerzących się w świecie. Znacznie pożyteczniej będzie przyjrzeć się normie pozytywnej zawartej w nauce Kościoła. kościół naucza, że pierwszym i najważniejszym celem pobytu człowieka na ziemi jest zbawienie. Zatem najważniejszym celem małżeństwa jest wspólna droga do świętości. Tak więc wszystko, co sprowadza z tej drogi, zasługuje na miano nieczystości. Jest to bardzo szerokie
widzenie czystości i nie będziemy się nim w tym momencie zajmowali. Drugim celem małżeństwa jest rodzicielstwo – przekazywanie życia dzieciom i wychowywanie ich. Odpowiedzialne rodzicielstwo i bezpośrednio z nim związane działania na terenie płciowości
wytyczają niejako pole czystości małżeńskiej,
rozumianej w sensie węższym. Takie jest potoczne rozumienie czystości i takim się zajmiemy. Tak więc o czystości małżeńskiej decydują wszelkie działania
składające się na przekazywanie życia w miłości, działania zgodne z naturą, czyli zgodne z planem Stwórcy. Są to jednocześnie działania zgodne z nauczaniem Kościoła, który plan Stwórcy najlepiej odczytuje i tłumaczy. Jakiekolwiek działania sprzeczne z naturą płciowości niszczą czystość małżeńską. Przyjrzyjmy się zatem naturze rzeczy.
By nie błądzić po obrzeżach tematu, dotknijmy od razu sedna sprawy. Myślę o współżyciu płciowym. Współżycie płciowe ma nierozerwalny podwójny sens: jedność dwojga i przekazywanie życia – rodzicielstwo. Działanie wbrew temu sensowi staje się bezsensowne
i niszczące dla człowieka. Tak więc żadne, nawet najgorętsze, pragnienie jedności nie usprawiedliwia współżycia poza małżeństwem, bo tylko małżeństwo może zagwarantować potrzebne poczętemu dziecku warunki rozwoju. Mówiąc otwarcie: współżycie poza małżeństwem jest zawsze nieczyste, grzeszne, niszczące ludzi i ich więzi. Z drugiej
strony, nawet najszczersze pragnienie „posiadania” dziecka nie usprawiedliwia działań godzących w jedność małżeńską. Takim działaniem jest bezsprzecznie każde współżycie poza małżeństwem (zarówno to nastawione na zażywanie nieuprawnionej przyjemności, jak i to by „zrobić sobie” dziecko, by mieć „coś” swojego). Zauważmy też, że sztuczne unasiennienie czy skorzystanie z techniki in vitro eliminuje element jedności małżeńskiej. Każde dziecko ma prawo do poczęcia na skutek miłosnego aktu jego rodziców. Godność osoby ludzkiej – dziecka poczętego się tego domaga. Dziecka, w którego poczęciu brali udział rodzice jako współpracownicy samego Boga Stwórcy. Porażająca jest świadomość bezbronności Boga uczestniczącego w akcie stworzenia każdego dziecka nawet wówczas, gdy rodzice
postępują niegodnie i grzesznie. Oczywiście jawnie nieczyste jest zarówno współżycie godzące w jedność (zdrada, gwałt), jak i „oprzyrządowane” środkami niszczącymi płodność (antykoncepcja, środki poronne, sterylizacja). Wreszcie nieczyste jest zamierzone złożenie nasienia poza miejscem z natury do tego przeznaczonym (otwarta na przyjęcie nasienia męża pochwa żony). Słowem, współżycie płciowe (choć wpisana jest w nie przyjemność) nie może stać się terenem rozrywki wyrwanym z kontekstu rodzicielstwa ani też (choć naturalnym skutkiem może być poczęcie dziecka) nie może stać się terenem „produkcji” dziecka. Zatem nieczystość małżeńska może być dwojakiego rodzaju: jako wynik niszczonej jedności lub (i) niszczonej płodności. Płciowość i płodność jest pięknym darem ofiarowanym człowiekowi do zagospodarowania. Oczywistym zamysłem Stwórcy jest, by dar ten wykorzystywać w celu budowy jedności małżeńskiej (komunii) i przekazywania życia w miłości. Każde inne wykorzystanie daru prowadzi do nieszczęścia nieczystości.Wielkim bólem dzisiejszego świata i źródłem wielu tragedii jest rozprzestrzenianie się nowej koncepcji płciowości
(antykoncepcji) przeciwnej koncepcji Stwórcy. Głosi ona, że płciowość jest do zabawy, a płodność jest przeszkodą, przypadłością, którą należy skutecznie usunąć, wyeliminować Zauważmy od razu, że jawnym celem wszelkiej antykoncepcji jest niszczenie płodności. Antykoncepcja również rozbija jedność. Potwierdzają to badania i statystyki. Małżeństwa korzystające z „dobrodziejstw” antykoncepcji rozwodzą się częściej niż te, które po nią nie sięgają. Nie może być mowy o czystości małżeństwa współżyjącego antykoncepcyjnie.
Idąc dalej, małżeństwa sprzeciwiające się czynnie Bożej koncepcji płciowości i płodności, łamiąc swą własną naturę, są, bo muszą być, nieszczęśliwe. Nieszczęśliwe, bo nie mogą zażywać pełni szczęścia, jaką Bóg przygotował człowiekowi już tu na ziemi. (Temat postawy antykoncepcyjnej i jej skutków dla małżeństwa, rodziny, świata, temat trudny i bolesny podejmiemy osobno w najbliższym czasie.) Jedyną drogą do czystości małżeńskiej jest dostosowanie działań płciowych do natury, którą Stwórca wpisał w swe stworzenie. Natura płciowości i płodności jest dziś tak dobrze poznana, że każde odpowiedzialne małżeństwo może zapanować nad żywiołem płodności. Każdy żywioł (ogień, woda...) nieokiełznany
staje się siłą niszczycielską, lecz ujęty rozumem ludzkim w odpowiednie ramy staje się wielką, przyjazną i pomocną człowiekowi siłą. Żywioł płciowości i płodności ludzkiej może być potężną siłą budującą jedność małżeńską i służącą przekazywaniu życia w miłości, odpowiedzialnemu rodzicielstwu. Trzeba tylko użycia dwóch elementów: rozumu – by nauczyć się rozpoznawać dni, w których współżycie może doprowadzić do poczęcia, a w których nie, i woli – by potrafić zrezygnować ze współżycia, gdy jego skutek mógłby być sprzeczny z aktualnymi zamierzeniami prokreacyjnymi małżeństwa. Wiem, jak wiele osób w tym miejscu zaprotestuje, powołując się na szczególne przypadki. Wiem, jak wielu ludzi jest obolałych, bo zostało zbałamuconych i ogłupionych nachalną, niemal wszechobecną
propagandą rzekomych dobrodziejstw antykoncepcji. Jestem jednak pewien (i nie jest to buta ani nieskromność, a wynik przekonania o mądrości Stwórcy), że w żadnym indywidualnym przypadku życiowym nie będzie potrzeby odwołania wypisanych powyżej tłustym drukiem zdań. Chętnie podejmę polemikę, wierząc, że może ona wyjaśnić szereg subtelnych zagadnień szczegółowych. Podejmując tematykę czystości małżeńskiej, myślałem o przeciwstawieniu
się fali nieczystości zalewających świat. Rozszerza się idea czystości
przedmałżeńskiej między innymi propagowana przez Ruch Czystych Serc. Jako mąż pytam – czy czystość ma być zarezerwowana dla młodych? Wydaje się zupełnie naturalnym, a nawet oczywistym, że Ruch Czystych Serc powinien mieć swoje przedłużenie w małżeństwie. Przecież czystość przedmałżeńska nie jest celem samym w sobie i, jak sama nazwa – przedmałżeńska – wskazuje, jest przygotowaniem do czystości małżeńskiej. Jako Redakcja proponujemy zatem poszerzenie idei Ruchu Czystych Serc, tak by objąć nią również małżonków.
14-08-2004 22:49
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Gerwaz Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 276
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #14
 
Rasta napisał(a):Ludzie czesto dotrzymuja czytsosci przedmalzenskiej. Jednak w tym czasie gromadza w sobie tylke pozadliwosci, ze kiedy w chodza w zwiazek malzenski zachowuja sie jak zwierzeta aby zaspokoic swoj poped.
To sprawa przede wszystkim niedojrzalosci emocjonalnej. Ludzie wtedy nawet niekoniecznie musza ten poped zaspokoic, co korzystaja z "mozliwosci" - troche to przypomina legalna prostytucje...

Wspolmalzonka nie mozna zredukowac do "gadzetu erotycznego"... Dalej twierdze, ze wszystko musi wynikac z milosci DO OSOBY.
Z tym, ze nie mowie o 16latkach tlumaczacych sie "Bo my sie kochamy...".

Rasta napisał(a):Z tego co wiem czesto jest tak, ze aby dotrzemac czytsosci przedmalzenskiej osoby sie masturbuja. W ten wlasnie sposob rezygnujac z jednego grzechu wchodza w nastepny.
To nie jest rozwiazanie... Ogladalem ostatnio taki film, "U Pana Boga za piecem". Tam lokalny ksiadz chwalil ciezarna panne, ze "gorszego grzechu - antykoncepji wystrzegla sie" Język I tacy ludzie robia to raczej nie po to, zeby "zachowac czystosc przedmalzenska", a po to, zeby rozladowac napiecie seksualne.

www.malach.tox.pl
14-08-2004 22:54
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #15
 
Gerwaz napisał(a):Wspolmalzonka nie mozna zredukowac do "gadzetu erotycznego"... Dalej twierdze, ze wszystko musi wynikac z milosci DO OSOBY.
Tak wlasnie nie mozna sprowadzac czlowieka do przedmiotu :!: :!:

Gerwaz napisał(a):Z tym, ze nie mowie o 16-latkach tlumaczacych sie "Bo my sie kochamy...".
Co do tego to nie ma zadnej watpliwosci...

Gerwaz napisał(a):tacy ludzie robia to raczej nie po to, zeby "zachowac czystosc przedmalzenska", a po to, zeby rozladowac napiecie seksualne.
Dokładnie...

A co do mojego postu z Miłujcie sie! Oczko[/quote]
14-08-2004 23:06
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów