Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Samotność jako krzyż
Autor Wiadomość
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #16
 
Ojej, bardzo ciekawy temat, ale i budzi dużo przemyśleń.

Nie uważam, żeby jakikolwiek stan miał mieć mniejszą nagrodęw Niebie.Chyba ważneijsze jest, w jaki sposób sieswoje indywidualne powołąnei realizuje, czyż nei ?

Intrygujcy jest dla mnie za to temat wątku. "Krzyż: rozumie się raczej jako dopust, oczywicie w rozumieniu potocznym, jako coś utrudniającego. A jesłi samotnośćjest powołąniem ,to gdzie to utrodnienie? Chyba przydałaby sie definicja krzyża, bo rozumiem chyba, w jakim sensie słowo "krzyż" zostało użyte, ale wolałabym się upewnić.
Zdaje się, że jako pewna droga życia, naznaczona specyficznymi dla siebie błogosławieństwami, ale i wyrzeczeniami i próbami, tak , czy nie, Adamie ?

Ale wątek naprawdę fajny Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
29-07-2005 14:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Adam Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 211
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #17
 
Na początek pozwolę sobie zauważyć, że cała dyskusja poszła w kierunku nie dotyczącym w sumie tematu artykułu, a jedynie pewnego aspektu, który zresztą dotyczył bardziej ogólnej tematyki rad ewangelicznych ( tu czystości, mówiąc w uproszczeniu ). A przecież mój artykuł jest o zupełnie innej sprawie.

No, ale skoro już.

Annika napisał(a):Ojej, bardzo ciekawy temat, ale i budzi dużo przemyśleń.

Nie uważam, żeby jakikolwiek stan miał mieć mniejszą nagrodęw Niebie.Chyba ważneijsze jest, w jaki sposób sieswoje indywidualne powołąnei realizuje, czyż nei ?

No, jest w tym coś, co mogłoby się wiązać ogólniej z tematyką łaski i współpracy z nią. Jednak, czy byłoby sprawiedliwe, gdyby rady ewangeliczne, choć podane przez Jezusa i Apostołów ( np Pawła ) jako lepsza droga miała być Bogu bliższa jedynie na ziemi nie niosąc za sobą żadnych konsekwencji w życiu wiecznym ? Przecież to byłoby w gruncie rzeczy niesprawiedliwe i nielogiczne.
Wydaje się, że wynika to również z przypowiesci o siewcy, gdzie z pośród zieren, które padly na żyzną glebę jedne wydały plon trzydzistokrotny inne sześćdzieskrotny inne stukrotny ( Mk 4,8 ). Czy uważasz, że Jezus opowiadając tę przypowieść ( i nie tylko ) aż tak koncentrowałby się na doczesnym skutku tej czy innej drogi zrównując ostatecznie wszystko w życiu wiecznym ?

Kwestia indywidualnej realizacji powołania ( albo współpracy z otrzymaną łaską ) to osoba, ważna kwestia, ale ona chyba nakazuje raczej powrócić do przypowieści o talentach. Ten, kto dobrze realizuje swoje powołanie jest jak dobrzy słudzy, którzy pomnożyli dane im talemty. Ten zaś, kto źle realizuje powołanie to ktoś porównywalny do sługi, który talen zakopał w ziemi ( Mt 25,19-30 ).

Cytat:Intrygujcy jest dla mnie za to temat wątku. "Krzyż: rozumie się raczej jako dopust, oczywicie w rozumieniu potocznym, jako coś utrudniającego. A jesłi samotnośćjest powołąniem ,to gdzie to utrodnienie? Chyba przydałaby sie definicja krzyża, bo rozumiem chyba, w jakim sensie słowo "krzyż" zostało użyte, ale wolałabym się upewnić.
Zdaje się, że jako pewna droga życia, naznaczona specyficznymi dla siebie błogosławieństwami, ale i wyrzeczeniami i próbami, tak , czy nie, Adamie ?

No i tu dopiero wracamy do rzeczywistego tematu tej rozprawki. Która w zasadzie nie jest jakąś szczególną rewolucją, jest po prostu próbą zwrócenia uwagi na coś, co się niezwykle rzadko zauważa. Że przywykliśmy już dawno widziec jako krzyż np biedę, chorobę natomiast samotność rzadko. Nie chodziło mi o ksieży czy zakonnice i zakonników, ale o osoby świeckie, którym przyszło mierzyć się z tym problemem. Problemem, którego nie można widzieć w aspekcie rad ewangelicznych, bo nie jest tu samotnośc przyjęta dobrowolnie, jest jakoś narzucona. Ubóstwo też może być rozumiane jako rada ewangeliczna, ale wiemy, że w Piśmie św. i Tradycji ma swoje miejsce również w widziane od innej strony, rzec można ,,losowej". Stąd biblijne odniesienia do celibatu, dziewictwa czy wdowienstwa w rozprawce pojawiły się dosyć późno.

To mówi Pan Wszechmogący. Nie mam upodobania w śmierci bezbożnego, lecz aby sie nawrócił i żył (Ez 33,11).
01-08-2005 17:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Olgaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 242
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #18
 
Przepraszam, to rzeczywiscie tylko jeden aspekt tematu, ale wrócę jeszcze na moment.

Jest taka przypowieśc, nie mogę znaleźc w tej chwili, Jezus mówi o robotnikach zatrudnionych w winnicy, z których każdy otrzymał taką samą zapłatę, chociaz pracowali różną ilośc czasu. Może w Niebie będzie podobnie? Jeden się bardziej trudził, inny mniej, ale wszyscy mają tak samo.

Bo można tez zapytac co z dziecmi, ktore umarły? Nie zdążyły przeciez zebrac zasług, czyli miałyby byc mniej szczęsliwe?
01-08-2005 22:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #19
 
Moim zdaniem samotność jest krzyżem dotyka to zarówno osoby samotne z powołania jak i osoby które zawarły związek małżeński ale w inny sposób.Według mnie krzyż to branie na ramiona codziennych obowiązków zmaganie się z trudnymi sprawami poczuciem pustki samotności itd. Ten krzyż w naszym życiu jest błogosławiony.Ale jest też inny krzyż który jest owocem grzechu np.jeżeli ktoś nie dba o swoje zdrowie i narzeka że go często coś boli zamiast pójść do lekarza robi z siebie cierpiętnika.Dobrym krzyżem w naszym życiu jest też rozwijanie swoich talentów zdolności dla dobra siebie i Kościoła.Każdy ma swój krzyż przygotowany dla siebie.Nie mózna mówić ty masz lepiej niż ja.
01-08-2005 22:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Berenikka Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 23
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #20
 
A ja sie bardzo boję samotności... lek przed nią dosłownie mnie paraliżuje. Czasem śni mi sie, żę idę ulicą późnym wieczorem, zbiera się na burzę, nawet zaczyn agrzmieć, a wokół idą ludzie i mnie nie zauważają...a ja idę sama, sama...jakbym czegoś szukała.
Bardzo nie lubię takich snów ;( ;( ;( ;( ;( ;( Czuję wtedy straszna pustke ;( ;( ;( ;( ;( ;(

Scz??liwe chwile to motyle...
13-09-2005 18:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #21
 
Berenikka napisała
Cytat:...a ja idę sama, sama...jakbym czegoś szukała
.

Może nie czegoś ale kogoś :?:
13-09-2005 22:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Aslan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 494
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #22
 
mozna rozroznic samotnosc w dwoch wymiarach: duchowym i fizycznym (jak zresztą wszystko!)
wierzący człowiek nie powinien być samotny. niezależnie od tego, w jakim 'stopniu zaawansowania' wiary jest. jest Chrystus, jest Duch- Pocieszyciel...
ale jeżeli o tą samotność fizyczną chodzi, to samotność tak postrzegana może stanowić jednak problem. czy jednak można to traktować jako krzyż? samotność wybrana jako droga życia, i nie chodzi mi tu wyłącznie o celibat.
pan Jezus powiedział, że 'są tacy, którzy z innych powodów zostali bezżenii... kto może to pojąć, niech pojmuje' - a więc ta samotność może być traktowana jako krzyż trochę z przymrużeniem oka.
niestety, mało kto dobrowolnie poza stanem duchownym decyduje się na pojęcie samotnej drogi życia.
nic w tym dziwnego, skoro najbardziej naturalną chęcią człowieka jest chęć posiadania naprawdę bliskiej osoby...

z Bogiem!

Wydoby? mnie z do?u zag?ady
i z ka?u?y b?ota,
a stopy moje postawi? na skale
i umocni? moje kroki.
I w?o?y? w moje usta ?piew nowy,
pie?? dla naszego Boga.
Ps. 40
13-09-2005 22:43
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #23
 
Aslan napisał
Cytat:pan Jezus powiedział, że 'są tacy, którzy z innych powodów zostali bezżenii... kto może to pojąć, niech pojmuje' - a więc ta samotność może być traktowana jako krzyż trochę z przymrużeniem oka.
niestety, mało kto dobrowolnie poza stanem duchownym decyduje się na pojęcie samotnej drogi życia.
nic w tym dziwnego, skoro najbardziej naturalną chęcią człowieka jest chęć posiadania naprawdę bliskiej osoby...

Ludzi którzy decydują się na samotność wcale nie jest mało i są to ludzie aktywni zawodowo itd. którzy potrzebują drugiej osoby szukają miłości i nic.Podczas modlitw o drugą połówkę mają wrażenie że ich właśnie ich Pan chce mieć dla siebie jakby na wyłączność.To samotność z powołania ale dalej pozostaje pustka i brak drugiej osoby.To jest krzyż który może zostać ofiarowany dla kogoś i przynieść korzyści dla Kościoła.
13-09-2005 23:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #24
 
A to ciekawe, kasiuu, bo ja spotkałam się z poglądem, że ludzie samotni z powołania nie odczuwają osamotnienia, ale że jest ono oznaką, że to chyba jednak nie było z powołania... bo droga powołania nie powinna byą na stałe związana z poczuciem straty, owszem, krzyą jest z nią związany, ale poczucie osamotnienia raczej neguje to powołanie, chyba że się mylę; to nie znaczy, że uważam, że droga powołania ma być super-słodka itd, ale po prostu z inną opinią sie spotkałam do tej pory...

Pozdr Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
14-09-2005 20:00
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #25
 
Zapytaj się swoich znajomych osób czy nigdy nie czuli pustki,samotności i potrzeby drugiej osoby
14-09-2005 23:37
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #26
 
Owszem, kasiuu, ale nie mówięo odczuwaniu sporadycznie, ale o stałym poczuciu straty Smutny

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
15-09-2005 10:51
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #27
 
Człowiek jest stworzeniem dynamicznym, życie tak samo jest dynamiczne, a to oznacza, że i odczucia są dynamiczne. Zatem poczucie samotności chyba jest człowiekowi bliskie cały czas, w tym sensie, że swoje powołanie trzeba pogłębiać cały czas, więc w chwilach kryzysu można dochodzić do poczucia straty czy wybory niewłaściwej drogi życiowej, niezależnie czy się jest żoną, mężem czy osobą duchowną.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
16-09-2005 08:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #28
 
NO w sumie to chyba masz rację :mr green:

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
16-09-2005 11:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #29
 
Może ona także być pomocna w budowaniu swojej sfery duchowej względem Boga, bo bardzo trudno jest go znaleźć w tych wszystkich sytuacjach, jakie mamy w swoim życiu, tym bardzej, że często w naszym zyciu panuje harmider i nie możemy znaleźć w nim chwili wytchnienia dla siebie, by pobyć trochę samemu, by uspokoić swoje wnętrze, wyciszyć się i posłuchać co ma nam do powiedzenia Bóg.
Niektórzy czesto myslą, ze jak już się ozenię czy wyjdę za mąż to nie będę juz samotny(a), bo będzie przy mnie bliska osoba. Moze i tak, ale zauważam nawet po sobie, ze często tęskonta mnie ogarnia za takimi chwilami samotności, ze jest mi to czasami bardzo potrzebne by właśnie wyciszyć się wewnętrznie, by poszukać Boga w swoim zyciu i by usłyszeć co on do mnie mówi. W małżeństwie jest to czesto bardzo trudne, no ale nie niemożliwe.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
08-10-2005 17:43
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Susane Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 57
Dołączył: Oct 2005
Reputacja: 0
Post: #30
 
Dla mnie samotność nie jest krzyżem, ale jest czymś pozytywnym. Gdybym otaczała się towarzystwem, muzyką, imprezami, piwem itp a nawet także na spotkaniach rodzinnych czuję pewien niedosyt, czegoś mi brakuje. Odkryłam na rekolekcjach zakmniętych z milczeniem, że potrzebuję samotności, mogłam wtedy w głębi serca przebywać z Bogiem, gdyż taka jest ukryta tęsknota mego serca. Potrzebuję pewnej przestrzeni dla siebie, na moje intymne "ja", po to by nawiązać przyjacielską więź z Jezusem. Dopiero potem mogę otworzyć się na innych ludzi, dzielić się z innymi przeżyciami, być ubogaconą świadectwem innego człowieka i starać się pomagać innym. Gdy szukam Boga to potem obok mnie zjawiają się ludzie.

Jezus jest moj? jedyn? Mi?o?ci?.
15-12-2005 20:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości

Wróć do góryWróć do forów