Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zielonoświątkowcy-masz pytanie ?
Autor Wiadomość
Cichociemny Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 521
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #1
Zielonoświątkowcy-masz pytanie ?
Założyłem ten temat w odpowiedzi na nieprawdy , półprawdy albo wręcz istne dyrdymały na temat zielonoświątkowców.
Mam nadzieje że zieloni przeglądający to forum będo mogli odpowiedzieć na zadawane do nich pytania a wy otrzymacie odpowieź u źródła.


Uśmiech"wszystko czego boicie się zapytać o zielonych a boicie się zapytać" :roll:

2 Tym. 4:18
Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego z?ego i zachowa dla Królestwa swego niebieskiego; jemu niech b?dzie chwa?a na wieki wieków. Amen.
[Obrazek: radio_chn.gif]
15-08-2005 17:51
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #2
 
Czy wierzycie w jakiekolwiek objawienia się Jezusa człowiekowi? Np. Faustynie Kowalskiej? Tudzież objawienia Marii?
Albo czy wierzycie w stygmaty? Jeśli nie, to jak to tłumaczycie? Co, jeśli są one udowodnione, udokumentowane i niewyjaśnione na ludzki (medyczny czy jakikolwiek inny) rozum?

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
15-08-2005 22:38
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Cichociemny Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 521
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #3
 
Offca napisał(a):Czy wierzycie w jakiekolwiek objawienia się Jezusa człowiekowi? Np. Faustynie Kowalskiej? Tudzież objawienia Marii?
Albo czy wierzycie w stygmaty? Jeśli nie, to jak to tłumaczycie? Co, jeśli są one udowodnione, udokumentowane i niewyjaśnione na ludzki (medyczny czy jakikolwiek inny) rozum?

Odpowiem tak:
ta tematyka raczej jest marginalnie poruszana w w zborach zielonoświątkowych. Moim skromnym zdaniem nie chodzi o fakt objawienia( bo myślę że takowe istnieją : np wizja Szczepana Dz.Ap. 7:56) ale raczej co za tym idzie (tzn o owoce tego objawienia) dlatego ja osobiście jestem bardzo ostrożny w ocenianiu takich objawień (przykład objwienie p.Smitha - za ktorym poszło powstanie sekty mormonów, to objawienie też jest bardzo dobrze udokumetowane).
Co do objawień Maryjnych - nie wypowiem się żeby nie być posądzonym o kolejny atak na teologię KK. Uśmiech

Reasumując dla mnie jedynym wiążącym objawieniem Jezusa Chrystusa jest Ewangelia - ona jest pewna i tego zamierzam się trzymać.

Co do stygmatów - cięzko mi się wypowiadać na temat na który nie wiele wiem .Moje pytanie zawsze brzmi i brzmiało dlaczego , czemu to słuzy . Wierze że choroba ,ból, cierpienie to jest to co raczej ma dla nas szatan a nie miłujący nas Ojciec. Mamy wspaniałego Ojca Uśmiech

Mat. 7:11
11. Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą.
(BW)

ale oczywiście to tylko moja subiektywna ocena :roll:

2 Tym. 4:18
Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego z?ego i zachowa dla Królestwa swego niebieskiego; jemu niech b?dzie chwa?a na wieki wieków. Amen.
[Obrazek: radio_chn.gif]
18-08-2005 00:32
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #4
 
Cichociemny napisał(a):Co do stygmatów - cięzko mi się wypowiadać na temat na który nie wiele wiem .Moje pytanie zawsze brzmi i brzmiało dlaczego , czemu to słuzy . Wierze że choroba ,ból, cierpienie to jest to co raczej ma dla nas szatan a nie miłujący nas Ojciec. Mamy wspaniałego Ojca

Zgoda tylko to raczej trzeba rozpatrywać w perspektywie eschatologicznej chwały czyli nieba. Bóg nie chce cierpienia dla nas tylko można zadać sobie pytanie czy cierpienie możę być drogą do Boga skoro jest ono czymś nieodłącznym od naszej egzystencji? Dla mnie odpowiedź jest pozytywna choć są to trudne dla nasz sprawy aby jakoś to zaakcetować. Przecież już krzyż i jego haniebna śmierć jest jakby protestem Boga przeciwko cierpieniu beznadziejnemu. Bóg jakby przez to mówi: "patrz cierpienie już teraz może mieć sens!" Choć wiadomo nie jest to w żadnym wypadku cel zbawienia!

Trudności będą nas spotykać i niekiedy Bóg coś dopuszcza abyśmy w naszej beznadziei doświadczyli Jego miłości, bo inaczej może by dana prawda do nas nie dotarła.

Cierpienia samego w sobie przyjmować nie mamy ale w Chrystusie może mieć ono zbawienny skutek. Byż może taki cel stygmatów.

Jednocześnie stygmatycy potwierdzeni przez Kościół to przykłady wielkiej miłości Chrystusa, dlatego może to mieć pozytywne efekty.

Cichociemny napisał(a):Co do objawień Maryjnych - nie wypowiem się żeby nie być posądzonym o kolejny atak na teologię KK.

Dlaczego? Choć ja zauważam pewną tendencję. Niektórzy protestanci podchodzą do tego tematu tak trochę z góry... Często kojarzy się kult maryjny z bałwochwalstwem tylko pomija się jednocześnie owoce jakie z tego wynikają. Gdyby tak było to powinnio doprowadzić do odejścia od Chrystusa. Jeśli chodzi o mije doświadczenia to Maryja pokazała mi Chrystusa sama będąc w cienu choć modliłem się różancem! Wartałoby zatem np. pobadać objawienia fatimskie pod kontem owoców i wyzbyć się na początek zbędnych wstępnych założeń.

To tak ogólnie napisałem w oderwaniu od Ciebie, pobnieważ nie wyraźiłeś jeszcze swojego zdania. Masz ku temu sposobność.... :wink:

Mam pytań dużo. Na początek może to: czy założenie, że chrztowi w Duchu Świętym musi towarzyszyć dar języków, bo inaczej oznacza to, że Pan nie przyszedł jest akceptowane jeszcze czy to już dawniejsze poglądy? O ile wiem to takie załozenie kiedyś było.

Pustynia i ciemna noc jest ?ask?!!!

Pozdrawiam

Grzegorz
18-08-2005 10:05
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #5
 
Cichociemny napisał(a):Co do objawień Maryjnych - nie wypowiem się żeby nie być posądzonym o kolejny atak na teologię KK.

No właśnie. Też bym chciała usłyszeć Twoje zdanie. Jak się wypowiadamy to do końca Uśmiech

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
18-08-2005 11:57
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Cichociemny Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 521
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #6
 
Gregoriano napisał(a):Dlaczego? Choć ja zauważam pewną tendencję. Niektórzy protestanci podchodzą do tego tematu tak trochę z góry... Często kojarzy się kult maryjny z bałwochwalstwem tylko pomija się jednocześnie owoce jakie z tego wynikają.

Nie mogę się wypowiadac za wszystkich protestantów. To troszkę za dużo jak dla mnie.
Na piszę mój osobisty pogląd w tej sprawie ...

Właśnie o owoce chodzi badając objawienia Maryjne. Wierzę że jeżeli jesteśmy blisko Słowa Bożego jeżeli oddalismy swoje życie Jezusowi i on jest obecny w naszym życiu to każda modlitwa każde nasze duchowe przeżycie bedzie wskazywało na jego osobę .

Wierz mi patrząc na pewne sprawy z zewnąrz kościoła KK naprawdę pewne rzeczy wyglądają zgoła inaczej niz dla osób wewnątrz które nigdy nie widziały z innej perspektywy . I powoli zaczynam ich rozumiec. To jest trochę jak z Koreą Płn i jej mieszkańcami przecierz oni są tak oddani swojej idei gdyby z nimi porozmawiać no i wszędzie tylko widzą ataki na siebie - dopuki nie wyjadą i popatrzą z perspektywy sąsiada :|
I właśnie z boku patrząc mozna zobaczyć że KK jest wręcz przerośnięty Maryjnością że nawet można odnieść wrażenie że częściej sie mówi o matce Jezusa niż o Jezusie
że czasami stawiana jest ona wśród wiernych na równi z Chrystusem :? (moja mama właśnie tak czyni)

A kazde takie objawienie padające na "grunt" chrześcijanina oderwanego od ewangelii,chrześcijanina tylko z nazwy rodzi w nim owoce jeszcze większego uwielbienia.....:| Marii , spychając Jezusa gdzieś tam na plan dalszy. To właśnie Maryji buduje sie sanktuaria jej są poświecone zakony ,instytucje,media,całe państwa, jej się buduje pomniki - jej sie tym samym oddaje chwałe :cry:
Tak z ciekawości pytam czy jest jakiś kraj który został zawierzony poprostu Jezusowi.Jeśli tak to chcę tam zamieszkać.
Nasz Pan gdzieś tam w kosciele jest trzeba sie tylko do niego przebijać , dokopywać żeby zobaczeć go gdzieś tam ukrytego w złotej skrzynce za tymi wszystkimi tradycjami.
A moim zdaniem powinien swiećić jako jego głowa swojego kościoła.

W moim życiu mam jedno motto które często powtarzam :
Moja wiara jest zbudowana na niczym innm tylko na Jezusie Chrystusie i jego świętej krwi. Na Jezusie stoję mocnej skale a wszystko inne jest grząskim piaskiem.


Gregoriano napisał(a):Na początek może to: czy założenie, że chrztowi w Duchu Świętym musi towarzyszyć dar języków, bo inaczej oznacza to, że Pan nie przyszedł jest akceptowane jeszcze czy to już dawniejsze poglądy

Ja osobiście sie nigdy nie spotkałem z takim nauczaniem w zborze zielonoświątkowym . Pewnie dlatego - bo jest nieprawdziwe,wierzę że Duch Święty daje swoje dary jak sam chce i myślę że jest suwerenny w tym (nie tak jak by się wydawało człowiekowi).Jeśli chodzi się z Pane przez jakiś czas mozna latwo spostrzec że nie jest On "schematyczny" w działaniu.
Ja osobiście otrzymałem ten dar parę miesięcy po modlitwie o wylanie Ducha . modląc się w ciemności w swoim pokoju.Nagle zacząłem się modlic w językach i to było takie "mocne doświadczenie" że nie mogłem tego opanować poprostu "odpłynąłem w Duchu" biegając po mieszkanie wielbiąc Boga na językach (trzebaby zobaczyć minę mojej mamy gdy tak mnie "nakryła" - napewno pomyślała że jestem pijany albo co gorsza :shock:
Takich świadectw znam naprawdę wiele.

2 Tym. 4:18
Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego z?ego i zachowa dla Królestwa swego niebieskiego; jemu niech b?dzie chwa?a na wieki wieków. Amen.
[Obrazek: radio_chn.gif]
18-08-2005 13:09
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #7
 
Cichociemny napisał(a):Właśnie o owoce chodzi badając objawienia Maryjne. Wierzę że jeżeli jesteśmy blisko Słowa Bożego jeżeli oddalismy swoje życie Jezusowi i on jest obecny w naszym życiu to każda modlitwa każde nasze duchowe przeżycie bedzie wskazywało na jego osobę .

Tak jest z zdrowa pobożnością katolicką, czego sam doświadczyłem:wink:

Cichociemny napisał(a):Wierz mi patrząc na pewne sprawy z zewnąrz kościoła KK naprawdę pewne rzeczy wyglądają zgoła inaczej niz dla osób wewnątrz które nigdy nie widziały z innej perspektywy . I powoli zaczynam ich rozumiec. To jest trochę jak z Koreą Płn i jej mieszkańcami przecierz oni są tak oddani swojej idei gdyby z nimi porozmawiać no i wszędzie tylko widzą ataki na siebie - dopuki nie wyjadą i popatrzą z perspektywy sąsiada

Jest jeszcze inna możliwość: pewne założenia z góry określające co jest dobre a co złe. Kościół zawsze wskazuje na Chrystusa, bo liturgia jest w centrum a jej sercem jest Eucharystia czyli komunia z Bogiem Jezusem.

Cichociemny napisał(a):I właśnie z boku patrząc mozna zobaczyć że KK jest wręcz przerośnięty Maryjnością że nawet można odnieść wrażenie że częściej sie mówi o matce Jezusa niż o Jezusie
że czasami stawiana jest ona wśród wiernych na równi z Chrystusem (moja mama właśnie tak czyni)

Nie mówi się częściej o Maryi, bynajmniej w tym momencie spoglądam na kazania głoszone w naszym kościele a jestem w nim codziennie. O Bogarodzicy słszyę dość rzadko przy okazji pewnych nie częstych zresztą uroczystości maryjnych.

No i podstawowa teza: czy rzeczywiswćioe wierni stawiają na równi Jezusa i Maryie? Może to mieć jakieś rzeczywiste odniesienia ale nie sądzę, że są aż tak duże. Bynajmniej ja nie znam takich przypadków. Wynika to z prostego faktu, iż katolik wierzący nie nominalny ma słuszny obowiązek chodzenia na Mszę św. a tam centrum zawsze jest Bóg.

Cichociemny napisał(a):A kazde takie objawienie padające na "grunt" chrześcijanina oderwanego od ewangelii,chrześcijanina tylko z nazwy rodzi w nim owoce jeszcze większego uwielbienia..... Marii , spychając Jezusa gdzieś tam na plan dalszy.

Wiesz nominalni katolicy to odrębny problem. Dla nich wszystko może być kłopotem a juz na pewno będzie przesadzone takie podejście, że wpadną w przesadny kult maryjny. Tu jest wieksze zmartwienie a minowicie brak wiary. Jakieś przegięcia - a są -jak już dotyczą tych pobożych.

Cichociemny napisał(a):To właśnie Maryji buduje sie sanktuaria jej są poświecone zakony ,instytucje,media,całe państwa, jej się buduje pomniki - jej sie tym samym oddaje chwałe

Sęk w tym, że w tych sanktuariach nawracają się do Boga Jezusa! I zapewnim Ciebie buduje się nie tylko sanktuaria maryjne... Napisałeś to chyba przez pryzmat własnej teologii ale spoko wyraźiłeś swoje zdanie :!: :wink:

Cichociemny napisał(a):Nasz Pan gdzieś tam w kosciele jest trzeba sie tylko do niego przebijać , dokopywać żeby zobaczeć go gdzieś tam ukrytego w złotej skrzynce za tymi wszystkimi tradycjami.

W sumie nie wiem o czym mówisz. Jakoś zostałenm wychowany w tych tradycjach i Jezus jest w centrum.

Dora ale w sumie to nie powinienem polemizować bo zaoferowałeś się nam przedstawić twoją droge z Chrystusem więc teraz obiecuję poprzestanę tylko na pytaniach.

Jak funkcjonuje wasza wspólnota? Kto przewodzi, jak jest wybierany? Czy nalezycie do jakieś grupy niezaleznych zborów czy kościół zielnoświatkowy to monolit? Czy macie jakiś rodzaj wspólnego wyznania wiary z innymi bracmi w wierze? /w Kościele Katolickim jest np. Katechizm Kościoła Katolickiego - o to mi chodzi/ Jeśli macie jakieś credo to w miare możliwości mógłbyś podać :?: :wink:

Pustynia i ciemna noc jest ?ask?!!!

Pozdrawiam

Grzegorz
18-08-2005 15:06
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #8
 
To ja jeszcze spytam czy jesteś protestantem od początku, czy przeszedłeś z katolicyzmu na protestantyzm?

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
20-08-2005 19:15
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Cichociemny Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 521
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #9
 
Gregoriano napisał(a):ak funkcjonuje wasza wspólnota? Kto przewodzi, jak jest wybierany? Czy nalezycie do jakieś grupy niezaleznych zborów czy kościół zielnoświatkowy to monolit? Czy macie jakiś rodzaj wspólnego wyznania wiary z innymi bracmi w wierze? /w Kościele Katolickim jest np. Katechizm Kościoła Katolickiego - o to mi chodzi/ Jeśli macie jakieś credo to w miare możliwości mógłbyś podać Pytanie

Zanim odpowiem na te pytania,musze zwrócić uwagę na odmienny sposób "pojmowania" koscioła jako instytucji poprzez katolików i ogólnie mówią protestantów.

A mianowicie może się wydawać że ruch zielonoświątkowy jest mocno podzielony wrażnie takie wynika z faktu ze zielonoświątkowcy wierzą że nie istnieje coś takiego jak organizacja jednozbawcza tzn której musisz być członkiem żeby być zbawionym. Kościół to duchowa wspólnota wszystkich narodzonych z ducha chrześcijan - to ciało Jezusa Chrystusa do którego wszyscy jesteśmy wechrzszczeni przez Ducha Świętego \Duży uśmiech/ Jezus ma swoje dzieci we wszystkich wspólnotach a jego kościół nie jest ograniczony przez denominacje.

Dlatego podkreślam że zielonoświątkowcy to ruch (zielonoświątkowiec to przedewszystkim człowiek który ma przeżycie piedziesiątnicy ,a nie członek np Kośioła Zielonoświątkowego, to osoba która manifestuje obecność Ducha Świętego w swoim życiu. )

Denominacje to tylko przejaw zorganizowania ruchu aby mógł się stać legalny, przejrzysty w strukturach państwowych aby niejako mógł mieć osobowość prawną i być stroną w relacjach państwo koścół. (prawo należy prestrzegać :!: Uśmiech)

Dlatego denominacje ewangeliczne(tzn te charyzmatyczne) praktycznie nie różnią się "teologicznie" .

Osobiście jestem "podpięty" do denominacji o nazwie Kościół Zielonoświątkwy (a polecam stronę Kościoła Chrześcian Wiary Ewangelicznej :-k ).

Pytałeś czy KZ to monolit (tak naprawdę nie wiem o co ci chodzi?) ,ale KZ to
wspólnota autonomicznych zborów tzn nie ma czegoś takiego jak hierarchia kościelna i władza zwierzchnia albo coś takiego jak głowa kościoła lub potocznie mówiąc kler i laikat. (Jedynie są osoby powołane do tego reprezentować kościół poweidzmy w sprawach oficjalnych itp. - szczegóły "techniczne" raczej nudnawe podane są w prawie wewnętrznym na stronie http://www.kz.pl/index.php?p=03&w=1)
Zbory działają lokalnie i mają swobodę swojej pracy dla Jezusa i głoszeniu ewangelii.
A oto credo:
* Wierzymy, że Pismo Święte - Biblia - jest Słowem Bożym, nieomylnym i
natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia.
* Wierzymy w Boga w Trójcy Świętej jedynego, w osobach Ojca i Syna, i Ducha
Świętego.
* Wierzymy w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego,
narodzonego z Marii Dziewicy; w Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego
zmartwychwstanie w ciele; w Jego wniebowstąpienie i powtórne przyjście w
chwale.
* Wierzymy w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie i wiarę w ewangelię, w
chrzest i Wieczerzę Pańską.
* Wierzymy w chrzest Duchem Świętym, przeżywanie pełni Ducha i Jego darów.
* Wierzymy w jeden Kościół, święty, powszechny i apostolski.
* Wierzymy w uzdrowienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.
* Wierzymy w zmartwychwstanie i życie wieczne.

.... myślę że jest ono wspólne (może nie w formie ale w treści) dla braci ze wszystkich pentakostalnych wspólnot. Duży uśmiech

2 Tym. 4:18
Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego z?ego i zachowa dla Królestwa swego niebieskiego; jemu niech b?dzie chwa?a na wieki wieków. Amen.
[Obrazek: radio_chn.gif]
21-08-2005 15:05
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Futrzak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 562
Dołączył: Oct 2004
Reputacja: 0
Post: #10
 
Offca napisał(a):To ja jeszcze spytam czy jesteś protestantem od początku, czy przeszedłeś z katolicyzmu na protestantyzm?

Ja się do tego podepnę, bo mnie to też zastanawia. Czy w Twojej wspólnocie jest dużo osób, które w ruchu Zielonoświątkowym są od urodzenia i ile (proporcjonalnie) jest tych, którzy przeszli z katolicyzmu albo innego wyznania chrześcijańskiego?

If Jah is for me, tell me whom I gon' fear? No i won't fear!
21-08-2005 19:41
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
YAB Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 148
Dołączył: Mar 2005
Reputacja: 0
Post: #11
 
Cichociemny napisał(a):Jezus ma swoje dzieci we wszystkich wspólnotach a jego kościół nie jest ograniczony przez denominacje.

Dlatego podkreślam że zielonoświątkowcy to ruch (zielonoświątkowiec to przedewszystkim człowiek który ma przeżycie piedziesiątnicy ,a nie członek np Kośioła Zielonoświątkowego, to osoba która manifestuje obecność Ducha Świętego w swoim życiu. )

Zawsze mówiłem, że jestem w 100% zielonoświątkowcem. Bardzo ciekawe, że w niczym nie przeszkadza temu mój katolicyzm :mrgreen:

Przyznam szczerze, że jestem katolikiem z wyboru Pomysł

Musiałem odłączyć się kiedyś od ... KZ :!: , bo nie akceptowano tam mojego uznawania kanonu LXX, mojej biblijnej wiary w obcowanie Świętych i ich wstawiennictwo za mną, opluwano różaniec i chrzest dzieci (do dzisiaj szczególnie to mnie oburza w denominacji podszywającej się pod uznawanie "sola gratia") oraz próbowano skłonić mnie do wyznawania szeregu niebiblijnych dogmatów z "tylko biblia" na czele, że nie wspomnę o tak niebiblijnej instytucji jak urząd "pastora"... Nie żałuję tej decyzji, choć w przeciętnej polskiej katolickiej parafii nie jest łatwo...

Jednak daleko gorzej jest w KZ - dziś można sobie podziwiać morale pastorów KZ na forum zielonoswiatkowcy.pl, gdzie owi przywódcy nie wahają się pluć publicznie na wybraną przez siebie (sic!) starszyznę. Żenada i popis totalnej pychy! Nie ma to nic wspólnego z chrześcijaństwem.

Cichociemny - czy uważasz, że ruch zielonoświątkowy powinien dać się zamknąć w getcie protestanckim? Dlaczego 90% pastorów tego ruchu to ludzie uformowani w protestanckiech uczelniach (ChAT)? Dlaczego członków KZ w Polsce jest coraz mniej - gdzie podziewają się ochrzczeni przez was ludzie? Macie jakies statystyki czy też są oni wam obojętni? Dlaczego w "wielkim" (haha) stołecznym zborze na Siennej bywa w niedzielę około 300 osób? Dlaczego mieszkając i pracując 50 m od tego zboru - nigdy nie spotkałem "zielonoświątkowca" poza niedzielnym nabożeństwem? (przepraszam za cudzysłów, ale IMHO to JA jestem zielonoświątkowcem, członkowie KZ w znakomitej większości uzurpują sobie jedynie prawo do tego miana).

A przy okazji: czy w księgarence u ciebie w zborze są paszkwile na KRzK - bardzo skutecznie odbierające KZ w Polsce Boże błogosławieństwo? Jeśli są (np. "Daleko od Rzymu" itp.) - radzę ci: wyjdź z Babilonu oszczerstw i nienawiści póki czas, bo Bóg przestanie w końcu patrzeć pobłażliwie na plucie na inne chrześcijańskie kościoły. Już dziś NIE MA błogosławieństwa nad wieloma zborami (co łatwo dostrzec w braku Darów Ducha), i nie będzie: nie ma co się łudzić, że drzewo złe wyda jakikolwiek owoc.

Poza tym wywijasz sie od odpowiedzi na proste pytanie. A to znaczy, że wystąpiłeś z KRzK. Jak dawno? I czego ci brakuje, że błąkasz sie po katolickich forach dyskusyjnych? Zauważyłeś już, że nie znajdziesz w KZ pełni środków zbawczych, jaką odnajdziesz wyłącznie w KRzK?

J 14:12
22-08-2005 01:59
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #12
 
Cichociemny napisał(a):Wierzymy w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie i wiarę w ewangelię, w chrzest i Wieczerzę Pańską.

Co rozumiecie pod pojęciem Wieczerza Pańska i jak ona wygląda w waszym zborze?

Cichociemny napisał(a):Wierzymy, że Pismo Święte - Biblia - jest Słowem Bożym, nieomylnym i
natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia.

Co to oznacza w praktyce? Wiadomo, że pytam czy to jest owa zasada Sola Scriptura, gdyż dla nas jest jeszcze Tradycja, u was tego nie ma. Jakie to ma prkatyczne konsekwencje?

Cichociemny napisał(a):Wierzymy w uzdrowienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.

To mnie zawsze zastanawiało, dlaczego umieszcza się w centrum wyznania wiary uzdrowienie z chorób. Czy to jest takie istotne dla mojego zbawienia? Dla mnie jest to logiczne i wynika z tego punktu:

Cichociemny napisał(a):Wierzymy w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego,
narodzonego z Marii Dziewicy; w Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego
zmartwychwstanie w ciele; w Jego wniebowstąpienie i powtórne przyjście w
chwale.

Pustynia i ciemna noc jest ?ask?!!!

Pozdrawiam

Grzegorz
22-08-2005 11:38
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Cichociemny Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 521
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #13
 
Tak naprawdę nie bardzo pojmuję o co ci chodzi, "strzelasz" słowami krytykujesz wszystko i wszystkich oceniające ich dookoła włącznie ze mną bez żadnej podstawy.
No cóż powinienem sie przyawyczaić to taki twój "słowotokowy" styl tak się składa że znany mi z innych forów.....przyjmuję w pokorze choć nie pojmuję.
Napisałeś:

YAB napisał(a):Musiałem odłączyć się kiedyś od ... KZ Wykrzyknik , bo nie akceptowano tam mojego uznawania kanonu LXX, mojej biblijnej wiary w obcowanie Świętych i ich wstawiennictwo za mną, opluwano różaniec i chrzest dzieci
:shock: to po co chodziłeś do protestanckiego zboru (no chyba że chciałeś być pierwszym protestantem o katolickiej teologi)- równie dobrze mógłbym powiedzieć że ja musiałem się odłączyć od(hipotetycznie -bo moja droga była nieco inna) KK ponieważ nie akceptowano mojej nieuznawania sakramentów spowiedzi ,przeisyoczenia,prymatu piotrowego itp
no chyba żeby kisiędzu proboszczowi to nie przeszkadzało. : :-s .

YAB napisał(a):Poza tym wywijasz sie od odpowiedzi na proste pytanie. A to znaczy, że wystąpiłeś z KRzK. Jak dawno? I czego ci brakuje, że błąkasz sie po katolickich forach dyskusyjnych? Zauważyłeś już, że nie znajdziesz w KZ pełni środków zbawczych, jaką odnajdziesz wyłącznie w KRzK?

hej brother a gdzie tu jakieś wymijani odnośnie odpowiedzi nawen nie dałeś mi szansy -ot potrostu urlopik się skończył i na forum jest coraz mniej czasu a chciałbym tu podzielić się fajnym świadectwem , tu muszę odpowiadać na twoje zaczepki.
A dlaczego się błąkam na katolickim forum ? .Może z tego samego powodu z którego ty błąkasz się na forach zielonoświątkowych.
A co do pełni "środków zbawczych" - mam jeden wystarczający Swięta Krew Jezusa Chrystusa :jupi: a co do innych no cóż twoj styl wypowiedzi jako mnie do nich nie przekonuje Smutny

Ps.
Spokojnie na wszystkie pytania postaram sie odpowiedzieć prędzej czy póżniej.
(no teraz to może potrwać - praca praca praca #-o )

2 Tym. 4:18
Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego z?ego i zachowa dla Królestwa swego niebieskiego; jemu niech b?dzie chwa?a na wieki wieków. Amen.
[Obrazek: radio_chn.gif]
22-08-2005 16:58
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #14
 
YABie prosiłbym aby ton rozmowy był z Twojej strony troszke inny. Nie chcemy mieć na FORUm żadnej wojny Uśmiech
22-08-2005 17:12
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
NiewiernyTomasz Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 24
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #15
 
Środowisko Zienoświątkowe w Polsce jak wszystkie inne nie jest jednorodne, pełno w nim postaw radykalnych i nie zawsze chodzi tu o radykalizm ewnageliczny a niestety często sprowadza sie do radykalnego mieszania z błotem kosciołów historycznych. Dla mnie osobiscie postawa wielu zielonych , ale takze protestantów wogóle sprowadza się do walki o czystość wiary, tak aby nie było w niej nawet pozoru zła - ludzie którzy idą ta drogą prypominają mi czasami faryzeuszów do których zwracał się Pan Jezus mówiąc że oddają dziesięcine z kopru, miety i kminku a zapominają o tym co najwazniejsze - zapominają o miłości!!
Prowadziłem i prowadzę wiele dyskusji na różnych forach w tym na protestanckich czy zielonoświatkowych i czesto słysze tam jeden głos: o ile w krk można się nawrócić to napewno nie można w nim wzrastać!! - czy nieuważacie czasami że mówienie z uporem maniaka że w krk duch św nie może działać bo to wielka nierządnica nie zakrawa czasami na grzech przeciwko Duchowi Św??

Na szczescie w KZ jest także wielu myślących inaczej, dpstrzegających że wiatr wieje tam gdzie chce a największe przykazanie to te o miłosci bliźniego jak siebie samego!
Jednym z nich jest brat Józef Kajfosz ponad 70 letni doktor fizyki jądrowej - zielonoświątkowy kaznodzieja którego było mi dane poznać osobiscie i który jest dla mnie wielkim świadectwem.
Poniżej zamieszczam jego list, napisał on go jako odpowiedz na fale krytyki pod swoim adresem po tym jak napisał kilka ciepłych słów na temat papieża JP2 tuż po jego śmierci. List jest długi ale naprawde zachęcam do przeczytania ponieważ rzadko kiedy można usłyszeć z ust braci protestantów takie słowa:


MOJE WYJAŚNIENIE ZDZIWIONYM

Treść niniejszego artykułu jest echem pewnych reakcji, dyskusji i wymiany zdań z czytelnikami i internautami, którzy kontaktowali się ze mną w związku z ostatnimi moimi artykułami, opublikowanymi w serwisie „Do Celu”. Rozważanie to będzie miało w pewnym stopniu charakter osobisty. Będę musiał powołać się na niektóre moje przeżycia, na to, czego Pan mnie poprzez nie uczył i czego nadal jeszcze mnie uczy.

Nie jest żadnym odkryciem stwierdzenie, że największą przeszkodą, na jaką natrafia Bóg, kiedy chce używać jakiegoś człowieka, jest stara natura tego człowieka. Jeśli człowiek ma być Bożym narzędziem i usługiwać skutecznie, ta jego stara natura musi zostać skruszona. Najczęściej dzieje się to przez bardzo trudne przeżycia, klęski i ciosy, które nas spotykają. Ktoś powiedział, że kiedy Bóg chce zrobić coś niemożliwego, to bierze niemożliwego człowieka i wkłada na niego niemożliwy ciężar. Ten ciężar go miażdży, co sprawia, że w Bożych rękach człowiek ten staje się podatny i uległy.

Bóg rzadko czyni to z ludźmi wbrew ich woli. Znacnie częściej dzieje się to w wyniku próśb człowieka, który pragnie służyć Bogu i być używanym przez Boga bez względu na koszty. Muszę stwierdzić, że w miarę poznawania Pisma Świętego, społeczności z ludem Bożym i osobistego poznawania Boga dzięki Duchowi Świętemu, pragnienie takie zrodziło się we mnie i częstokroć w usilnych modlitwach taką właśnie prośbę przedkładałem Bogu.

To, co po pewnym czasie zaczęło się dziać w moim życiu, a co w pewnym sensie i w pewnej mierze dzieje się po dzień dzisiejszy, było bardzo dramatyczne i drastyczne, ale też bardzo błogosławione. Być może przyjdzie czas podzielenia się tymi przeżyciami bardziej szczegółowo, ale na razie jest na to jeszcze za wcześnie. Początkowo byłem w panice i sądziłem, że wali się cały mój świat, a żadne środki zaradcze nie były skuteczne.

Dopiero bardzo powoli docierała do mnie świadomość, że wszystko to jest pod Bożą kontrolą i ma na celu przede wszystkim skruszenie mojej starej natury, a jest bezpośrednią odpowiedzią na moje usilne modlitwy. Z biegiem czasu zacząłem dostrzegać znaczne zmiany w moim spojrzeniu na różne sprawy; wiele pewników, które były ukształtowane we mnie od młodości, zostało naruszonych. Bóg wyraźnie nade mną pracował i nadal pracuje.

O tym, czego mnie uczył i uczy, dawałem na bieżąco świadectwo w skromnym pisemku „Do Celu” i w serwisie internetowym o tej samej nazwie. Nie ma więc potrzeby powtarzania się na tym miejscu, gdyż każdy może sięgnąć do tych źródeł. Poruszę tutaj tylko jeden temat, bo wiąże się on ściśle z tymi reakcjami i dyskusjami, o których wspomniałem na początku. Chodzi o warunki, jakie musi spełniać głoszący przesłanie od Boga, aby jego praca była skuteczna, została przyjęta i spełniła swój cel. Poniżej podam w wielkim skrócie trzy takie warunki.

1) W pokorze. Postawa pokory wyklucza wszelkie świadome czy podświadome poczucie własnej wyższości. Nie możemy uważać się pod żadnym względem za wyższych, lepszych, dojrzalszych, bardziej doświadczonych, bardziej kompetentnych itd. od tych ludzi, którym pragniemy usługiwać. Powinniśmy odnosić się do nich z wielkim szacunkiem i poczuciem ich wielkiej wartości. Jesteśmy po to, aby innym służyć, a nie patrzeć na nich z góry.

2) W akceptacji. Usługa nie może być skuteczna, jeśli żywimy w stosunku do ludzi uczucie obcości, niechęci czy wrogości. Nie możemy też stawiać jakichkolwiek zarzutów, pretensji, nie możemy okazywać zarozumiałości, wytykać błędów ani chcieć ich korygować, nie możemy pouczać, oskarżać o cokolwiek, osądzać czy potępiać. Nie możemy przyjmować postawy polemiki ani kłótliwości, sprzeczać się o racje.

3) W miłości. W zasadzie ten warunek zawiera wszystko. Jeśli zaś chcemy się upewnić, co to znaczy w miłości i czy taką postawę zajmujemy, to róbmy to w oparciu o 13 rozdział 1 Listu do Koryntian. Miłość to coś o wiele więcej niż pełna, szczera przychylność i życzliwość, więcej nawet niż głębokie współczucie. David DuPlessis powiedział: „Musisz kochać tych, którym posługujesz. Nie posługuj nikomu, jeśli go nie kochasz”. Po prostu dlatego, że posługa taka będzie daremna.

I nie chodzi wcale o to, by swoją niechęć, poczucie wyższości, zarozumiałość, kłótliwość, pretensje czy wrogość starannie ukryć pod maską gładkich pochlebnych słów, gdyż to byłaby hipokryzja, lecz o szczere nastawienie serca w tych wszystkich sprawach, gdyż tylko wtedy nasze słowa mogą być przekonujące i otwierać serca słuchaczy.

— Ależ to nonsens! Można podać niezliczone przykłady ze Starego i Nowego Testamentu, kiedy Boży prorocy, sam Jezus, apostołowie i inni w ostrych słowach grzmieli, napiętnując grzech poszczególnych ludzi i całych narodów. „Karć, grom, napominaj” nakazywał Paweł Tymoteuszowi. — Tak, wiem. Przez wiele lat argumentowałem tak samo. W 23 rozdziale Mateusza liczyłem, ile razy Pan Jezus wołał „biada”, ile razy nazwał faryzeuszy obłudnikami, ślepymi, głupimi, wężami itd. Są momenty, kiedy z Bożego nakazu trzeba to robić. Ale ja przez wiele lat powoływałem się na to i robiłem podobnie nie z Bożego nakazu, lecz z własnej cielesności. I teraz Pan użył drastycznych środków, aby mi na to wskazać i pouczyć mnie, że oczekuje ode mnie czegoś innego.

Usługiwać wszystkim ludziom w miłości Chrystusa, a dzięki temu skutecznie, to zadanie nad ludzkie siły. Praktycznie to rzecz niemożliwa. Ale Bóg jest specjalistą od rzeczy niemożliwych. My jesteśmy ludźmi niemożliwymi czyli absolutnie niezdatnymi do tego zadania, ale On bierze takich ludzi i używając niemożliwych środków przygotowuje nas do wykonania tego niemożliwego zadania. I wierzę, że On zdoła wykonać przez nas to niemożliwe dzieło usługiwania w Jego miłości naszemu narodowi.

Od lat gorąco i usilnie modlimy się o potężne duchowe poruszenie w naszym kraju. I od lat Pan wysłuchuje nasze modlitwy i przygotowuje nas do realizacji tej modlitwy. W trakcie tych przygotowań wychodzą na jaw nasze różne braki i odrabiamy różne lekcje. To, o czym mówimy na tym miejscu, jest jedną z tych lekcji.

Dzieliłem się tym tematem od kilku lat. Sprawa wzajemnych stosunków międzyludzkich w obrębie Kościoła i poza nim to jeden z najczęściej poruszanych przeze mnie tematów. Pozwolę sobie powtórzyć tytuły kilku artykułów na ten temat: „Przebaczone winy, darowane długi”, „Jednocz i służ”, „Tylko w duchu i prawdzie”, Burzenie warowni w życiu Kościoła”, Uwaga! Groźny wirus!”, Skąd jest ta mądrość?”, „Podszeptany regulamin”. Z odgłosów, jakie do mnie docierały, można było zobaczyć, że to przesłanie jest aktualne i znajduje zrozumienie. Liczni czytelnicy wyrażali swoją wdzięczność i świadczyli o tym, że także w ich życiu Pan dokonuje podobnej przemiany.

Okazuje się jednak, że sprawa nie jest bynajmniej przesądzona i temat jest nadal aktualny. Rzecz w tym, że podświadomie stawiamy naszemu miłosierdziu i akceptacji innych ludzi nieprzekraczalne granice. Jesteśmy gotowi rozwiązać niektóre więzy i wypuścić na wolność niektórych więźniów, ale są też tacy, w stosunku do których nie widzimy innej możliwości jak postawa nieprzejednania, obcości i potępienia. Są poza obrębem naszej usługi i mamy dla nich tylko niechęć i osąd. „Żydzi nie obcują z Samarytanami” i wszelkie próby zburzenia tego muru odbieramy jako jakieś potworne wypaczenie.

Ujawniło się to bardzo wyraźnie w różnych wypowiedziach i dyskusjach, jakie miały miejsce po śmierci Jana Pawła II. Ich wydźwięk, jeśli chodzi o środowisko ewangeliczne i zielonoświątkowe, był, poza pewnymi wyjątkami, przygnębiający. Zwykli, prości ludzie, zapewne przeważnie młodzi, zabierający głos w internecie, dawali upust swojej zarozumiałości, poczuciu wyższości i swojej pogardzie dla przejawów pobożności, która w naszym kraju jest dominująca. Nie chodzi mi w tej chwili o racje, lecz o nastawienie serca.

Śledzenie niektórych tych wypowiedzi, sarkastycznych, aroganckich i szyderczych sprawiło mi wielki zawód i głęboki ból. Nasuwa się bowiem wniosek, że jako całość nie jesteśmy gotowi i nie jesteśmy zdolni skutecznie usługiwać naszemu narodowi, być solą ziemi, światłością świata. Nie wpół-czujemy z tym narodem, jego ból nie jest naszym bólem. Jego potrzeby są nam obojętne i jesteśmy raczej skłonni z nich się naśmiewać niż poświęcić się dla ich zaspokojenia. Być może nawet jego niepowodzenia czy klęski przyjęlibyśmy z satysfakcją, zaś jego osiągnięcia z niezadowoleniem.

Gdyby tak istotnie było, świadczyłoby to o tym, że jesteśmy tu jakimś obcym elementem, nie związanym z całością, nieskłonnym i niezdolnym, by działać dla tej całości. Jakże w takich okolicznościach moglibyśmy marzyć o tym, że Bóg użyje nas dla duchowego ożywienia w tym narodzie? Trzeba by o czymś takim po prostu zapomnieć.

Celowo przedstawiłem ten wniosek tak dosadnie i z pewnością w sposób przejaskrawiony, aby podkreślić ogromną wagę tego, o czym mówimy. W rzeczywistości dotyczy to tylko części naszych postaw i zachodzi duchowy proces przemiany na tym odcinku. Coraz większa liczba z nas rozumie, że aby skutecznie usługiwać temu narodowi, trzeba go gorąco miłować, utożsamić się z nim i poświęcić się dla niego. Tylko wtedy nasze pragnienia i nasze prośby będą mogły się zrealizować.

Bóg o tym wie, widzi nasze poważne braki na tym odcinku i działa, aby je ujawnić i usunąć. Patrząc z tego punktu widzenia, te napastliwe, szydercze wypowiedzi w internecie mają duże znaczenie, gdyż ujawniają istnienie problemu. Ujawniają, że część z tych, którzy mówią o przebudzeniu, rozumie je tak, że będą z góry patrzeć na pozostałych, krytykować, oskarżać i gromić, a ci krytykowani, oskarżani i gromieni będą pokutować, przyjdą w pokorze do tych krytykujących i poproszą, aby ich prowadzili i pouczali. Ale coś takiego to czysta utopia i cielesność.

Przebudzenie w naszym narodzie rozpoczyna się od nas. Z Bożej łaski dostrzegamy nasze zaniedbania i niewłaściwe postawy. To my odpowiadamy w dużym stopniu za kondycję duchową naszego narodu. To od naszej pokuty, upokorzenia się i zmiany myśli zależy dalszy bieg wydarzeń. Przebudzenie zależy od tego, czy zdobędziemy się na to, aby za naszym narodem wstawiać się przed Bogiem, gorąco go miłować i w pokorze mu służyć.

Aby to zilustrować, użyję przykładu. Byłem kiedyś na spotkaniu modlitewnym wśród zielonoświątkowców, podczas którego prowadzący zaproponował między innymi także modlitwę za katolików. Wszyscy obecni zaczęli się razem modlić półgłosem. Można było wychwycić tu i tam jakieś słowo z tych modlitw. Najczęściej powtarzającym się słowem było „bałwochwalstwo”. Inaczej mówiąc, zamiast wstawiać się przed Bogiem za katolikami, w istocie rzeczy skarżyliśmy na nich przed Jego obliczem. Czy świadczy to o naszej miłości do naszego narodu? Przypuśćmy, że jakiś mężczyzna kocha dziewczynę, która jest piegowata. Czy rozmawiając z kimś o niej będzie mówił najwięcej o jej piegach? Czy nie będzie raczej dyskretnie unikał tego przykrego tematu, a jeśli ktoś o tym wspomni, czy nie weźmie swojej ukochanej w obronę?

Kiedy posypały się na mnie głosy oburzenia z powodu moich kilku ciepłych słów o Janie Pawle II i jego posłudze, poszedłem szybko nabyć książkę Davida DuPlessis „Mister Pentecost”. Bóg użył tego zielonoświątkowca do posługi w różnych dużych kościołach historycznych, co zaowocowało ożywieniem charyzmatycznym w latach 70-tych XX wieku. Między innymi był on obserwatorem na II Soborze Watykańskim. Znałem jego posługę, ale odczułem potrzebę przeczytania książki, aby poznać jego dylematy i zmagania. Czytając, zrozumiałem, że Bóg w bolesny sposób musiał przygotowywać go, podobnie jak i mnie, gdyż sam z natury miał duże opory. Dowiedziałem się też, że i na niego sypały się głosy oburzenia, a nawet spotkał się z odrzuceniem we własnym środowisku. Poznałem też jego argumentację, z którą i ja się utożsamiam. Oto treść kluczowego fragmentu jego rozmowy z Bogiem:

— Nadszedł czas spełnienia proroctwa Smitha Wigglewortha. Czas zacząć. Chcę, byś udał się do przywódców kościelnych.

— Panie, cóż ja mogę powiedzieć martwym Kościołom?

— Ja mogę wzbudzać z martwych.

— Ale, Panie, oni są wrogo usposobieni.

— Tak, lecz Ja nakazałem miłować wrogów.

Sprzeczałem się dalej:

— Jak mogę miłować takich ludzi? Nie mogę pogodzić się ani z ich doktrynami, ani z ich praktykami.

— Będziesz musiał im przebaczyć — powiedział Boży głos w moim wnętrzu.

— Drogi Panie, jak mogę im przebaczyć, kiedy nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia?

— Nie kazałem ci ich usprawiedliwiać. Masz tylko przebaczyć. A jeśli przebaczysz, to będziesz miłował. Jeśli będziesz miłował, to zechcesz przebaczyć. Wybieraj.

Rozmowa się skończyła, ale walka dopiero się zaczęła. Zrozumiałem, jak niewiele wiem o przebaczeniu. W najbliższych dniach zmagałem się z Panem, uczyłem się, przeżywałem ból wewnętrznej rewolucji. W tej dziedzinie mojego życia musiał objąć władzę nowy król.

Leżąc tak w nocy przy zgaszonych światłach, gdy Paul spał, zrozumiałem, jak bardzo się myliłem. Oczekiwałem, że Jezus użyje mnie jako zielonoświątkowca, by wstrząsnąć Kościołami. Myślałem, że posiadając prawdę powiem im, w czym się mylą, potrząsnę nimi w sprawiedliwym gniewie. Ale Pan powiedział mi: „To nie tak. Przebudzenie nastąpi, jeżeli przebaczysz. Jeśli będziesz walczył, nic się nie stanie”.

Zainteresowanym tym tematem, którzy nie znają tej książki, radzę przeczytać cały jej rozdział pt. „Rewolucja” dostępny pod adresem http://www.docelu.jezus.pl/artykuly/r.htm. David mówi tam o rewolucji w swoim własnym sposobie myślenia. Bez takiej rewolucji my także się nie obejdziemy. Bez niej utkniemy w miejscu i utknie przebudzenie.

Nie mam zamiaru polemizować z tymi, którzy mają głębokie zastrzeżenia do moich ostatnich artykułów. Rozumiem ich racje. „Żydzi nie obcują z Samarytanami”. Wszelkie racje przemawiają za tym, że tak właśnie musi być. Mur nieprzyjaźni jest koniecznością. Ale kiedy przychodzi Jezus, następuje rewolucja. Przed Nim nie ostoi się żaden mur nieprzyjaźni. Ale te mury są w nas samych. Zburzmy je więc, zapierając się samych siebie, a skutki tego będą zdumiewające.


Pozdrawiam w Chrystusie

Tomek

Ps.
YAB ja także czuje się w dużej mierze zielonoświatkowcem choć częsciej używam słowa ewangeliczny katolik (czym wzbudzam wielkie zdziwienie, bo te 2 słowa dla niektórych nie mozna uzywać wspólnieOczko )
U mnie sprawa wyglada na tyle powaznie iż do końca lata mieliśmy z żoną postanowić czy zostajemy w KRK czy odchodzimy do KZ - 2 dni temu wróciliśmy z rekolekcji naszej wspólnoty i wiemy już że zostajemy - po 1 co jest zastanawiające łatwiej jest być w krk zielonoświątkowcem niż w KZ katolikiem (czyli wyznawać niektóre przekonania charakterystyczne dla danej denominacji) po 2 wierzymy iż nasz Pan chce abyśmy pozostali tutaj ponieważ żniwo jest tu wielkie a robotników mało, a niestety blokada wielu ludzi na inne wyznania jest tak wielka że prawie nie do przeskoczenia.Chcemy być czescią tego kościołą, choć nie zgadzamy sie we wszystkich kwestiach, chcemy być częscią tego koscioła aby nieść swoim bracią w wierze Chrystusa i tylko jego i chcemy być częscia tego koscioła tak długo jak będziemy mogli w nim być.
23-08-2005 10:54
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów