Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Odpowiedzialność za rozwód ?
Autor Wiadomość
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #1
Odpowiedzialność za rozwód ?
Jest to dziwny temat, ale bardzo ważny dla człowieka, który jest katolikiem i pragnie opierać swoje zycie na Bogu.

Zacznę może od sytuacji znajomego (dokładniej mojego wujka), który jest rozwiedziony, ale nie z tego powodu,że chciał, lecz z tego, że żona chciała od niego odejść i chciała rozwodu. Mógłby jej nie dać, ale czy by to coś zmieniło, jak by chciała to by i tak odeszła. Ważne jest jednak to, że ten człowiek wie, że nie był w porządku ale chciał się zmienić i rzeczywiście mu sie to udało. Jest we wspólnocie (niestety już nie jest - edycja 16.10.05), jeździł na pielgrzymki. Tylko co z tego? Nie może w pełni uczestniczyć w życiu kościoła, właśnie z powodu rozwodu, którego nie chciał, nawet sam pragnąłby to zmienić, by żona wróciła do niego. Co taki człowiek ma zrobić? Pragnie dobra, ale to nie od niego tylko zależy. Co ma zrobić po za modlitwą? Czy powinien dalej z tego powodu cierpieć? Czy może powinien pozostać jako rozwiedziony, tak jak zaleca Kościół? Co wy możecie doradzic w takiej sytuacji?

Zachęcam do dyskusji, tym bardziej, że może się to stać formą pomocy dla takiego człowieka i wielu innych.

Pozdrawiam

Dodano 16.10.05

P.S:Sytuacja się zmieniła (ożenił się po raz drugi), więc musiałem zmienić kilka szczegółów.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
21-08-2005 15:33
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #2
 
Moja siostra własnie się rozwodzi po 5 latach małżeństwa ](*,) Dla mnie to masakra jak ułożyła sobie życie - bez Boga właśnie i w zasadzie ten rozwód wcale mnie nie dziwi :/ Niestety w mojej rodzinie większość to rozwodnicy Smutny Ufam Bogu, że mnie to ominie. Na szczęście moi rodzice się jeszcze nie rozwiedli, choć kiedyś nie raz się to zapowiadało.
Ale jeśli to nie z Twojego znajomego winy? Moja babcia też jest rozwiedziona z dziadkiem - właśnie z powodu dziadka, bo znalazł sobie młodszą, która nota bene zmarła w wieku 55 lat na raka :zmieszany: Moja babcia nie wyszła więcej za innego faceta i normalnie przyjmuje Komunię i chodzi do spowiedzi. Więc sakarmenty są możliwe, ale chyba pod warunkiem, że dana osoba więcej się z nikim nie zwiąże. Wiadomo, że u Boga nie ma czegoś takiego jak rozwód, chyba, ze są to bardzo rzadkie i wyjątkowe wypadki. Inaczej jest cudzołóstwo. Chociaż jeśli Twój znajomy jest jeszcze młody, no to w sumie ciężko, żeby sobie już nie mógł normalnie i po bożemu ułożyć życia z kobietą... :?

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
21-08-2005 16:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #3
 
Może młody to on bardzo nie jest, myślę, że jest już po 40 grubo, ale myślę także, ze jeszcze mógłby sobie ułożyć życie. Tylko tak ja powiedziałaś: kościól dopuszcza taką osobę do sakramentów o ile nie zwiąże się ponownie z kobietą. Także wygląda na to, że będzie musiał żyć jako rozwodnik, by mógł mieć prawo do sakramentów. Martwi mnie jednak to, że tacy ludzie jak on są skazywani na samotność. Wiadomo, że Bóg jest przy nim, ale pomyśl, czy nie lepiej byłoby dla takiego człowieka posiadać osobę z którą mógłby sobie ułożyć życie, na zasadzie przyjaźni, wspólnego dzielenia się problemami, bycia w trudnych chwilach razem. Wiem, że im człowiek starszy tym bardziej boi sie samotności. No ale birąc po uwagę nauczanie Chrystusa, to trzeba przyjąć zasadę: mniej dla ciała, więcej dla ducha,by nie wkradła się tam śmierć czyli grzech.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
21-08-2005 23:08
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #4
 
Mnie osobiście też smuci fakt, ze po rozwodzie (zwłaszcza jeśli rozwód nie był z winy danej osoby) człowiek jest skazany albo na dalsze życie w grzechu, albo w samotności. A faktycznie co mają robić młodzi ludzie, którzy z jakichś powodów musieli się rozwieść ale nie była to ich wina? I co? Całe życie bez nikogo?
A co jeśli chodzi o ślub cywilny? Nie liczy się jako małżeństwo przed Bogiem prawda? Bo to tylko papierek i Urząd S.C. Czyli również życie w cudzołóstwie... :/

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
21-08-2005 23:17
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #5
 
No własnie Offco, co z takimi młodymi ludźmi? Jeszcze starsza moze jakos to przeżyje, chociaż takze cierpi z tego powodu. Ale taki młody człowiek, co on ma zrobić? Właśnie dlatego założyłem ten temat, może ktos będzie miał jakiś ciekawy pomysł dla takich ludzi. Mój znajomy, by przejśc kolejne etapy we wspólnocie mósiałby pojednać się z żoną, a jak ma to zrobic skoro ona nie chce? Szkoda, ze nie ma żadnego punktu w prawie kościelnym co do takich ludzi, bo dlaczego oni mają dalej cierpiec?
No, ale widac tak musi być, widać trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów z przeszłości do końca życia, tylko czy to jest słuszne tak do końca?

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
22-08-2005 17:49
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Wojtek37 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 1,321
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #6
 
No , tak się składa, iż ów problem nie jest mi obcy, i pomimo chwil naprawdę ciężkich, pełnych łez i pretensji do siebie i Boga, naprawdę da się żyć. Wprawdzie z pewmym piętnem, niczym ościeniem - który od teraz kształtuje rzeczywistość innego rodzaju. Ale gdybanie tu nic nie pomoże, skoro Bóg dopuścił taką sytuację, to czemuś ona ma służyć, drogi bracie.

"Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy".
Św. Jan Kasjan
22-08-2005 19:41
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #7
 
Po pierwsze, Bóg zawsze daje odpowienie siły i łaski do odpowiednich warunków. A ja bym raczej zadała pytanie - to nie zarzut - dlaczego coraz więcej jest młodych rozwodników :?: Czyżby zbyt pochopne decyzje :?: Za mała wola i wytrwałość :?: Nie wiem, ale może Wy macie jakieś przemyśłenia. :?:

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
22-08-2005 21:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #8
 
Twój znajomy może pomyśleć o unieważnieniu małżenśtwa, powinien iść do Kurii Diecezjalnej i tam zapyttać się o szczegóły.Droga jest trudna rozmowa z psychologiem księżmi kilka lat.Być może ma szansę próbować. Moja znajoma zaszła w ciąże i wzieła ślub po kilku latach kłótni i awantur wzieła rozwód cywilny a teraz toczy się sprawa o unieważnienie małżeństwa.Powód ślub z powodu ciąży a nie miłości i chęcia bycia razem na dobre i na złe.Niestety takich sytuacji kiedy młodzi biorą ślub i ich decyja nie zawsze jest przemyślana do końca jest coraz więcej.
22-08-2005 22:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
ddv Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,873
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
Post: #9
 
Osobiście uważam, że sprawa rozwodów i związanych z tym tragedii rodzinnych - to sprawa niewłaściwego doboru kandydata/ki do Małżeństwa - oraz wyraz nieprzemyślanej decyzji jeszcze przed ślubem.
Czasem - brak odpowiedzialności.
Czasem - nieustępliwość własna (lub Partnera/ki i brak wytrwałości w szukaniu dróg wyjścia z sytuacji kryzysowej ... Smutny
Jednak - "w tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz" - jak mówi powiedzenie ...
Co jednak mają zrobić te osoby, które dały z siebie wszystko by nieszczęścia uniknąć a jednak im się nie powiodło :coo: :?:
Trudny wybór - trudna droga ...
:cry: :cry: :cry:

"Chrześcijaństwo w żaden sposób nie sprzeciwia się racjonalnemu myśleniu.
Wręcz przeciwnie - jest dużą pomocą w racjonalnym poznawaniu świata"


Sancte Michael Archangele,
defende nos in praelio,
(...)
22-08-2005 22:49
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #10
 
Może i Bóg jest nieomylny. Ale ludzie się mylą. Po za tym różne i rożniaste są motywy ludzi przystępujących do obrączkowania.

Rodzina jest sprawą ważną, ale narażona jest na wiele niebezpieczeństw. Różne patologie zagrażają a nienaruszalność przysięgi małżeńskiej i zakaz rozwodów sprawia, że ludzie żyją w rodznie jak w piekle.

Jako, że cżłowik jest mylną istotą to może się też pomylić w doborze współmałżonka. Może popełnić błąd, a kościół nie dopouszcza do poprawienia pomyłki.

Istnieją wcale nierzadkie przypadki gdzie jedem współmałżonek zabija drugiego 9czasem nie oszczędzając dzieci) , myślę i ż w wielu przypadkach można by takim tragediom zapobiegać- po prostu umożliwając ludziom kulturalne rozstanie się ze sobą i umożliweinie im zaczęcia życia od nowa.
25-08-2005 01:46
Odpowiedz cytując ten post
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #11
 
semper_malus napisał(a):Istnieją wcale nierzadkie przypadki gdzie jedem współmałżonek zabija drugiego 9czasem nie oszczędzając dzieci) , myślę i ż w wielu przypadkach można by takim tragediom zapobiegać- po prostu umożliwając ludziom kulturalne rozstanie się ze sobą i umożliweinie im zaczęcia życia od nowa.

A czy nie lepiej jest uniknąć takich tragedii wogóle? Można, tylko trzeba żyć według określonych zasad od razu a nie później... Jak się najpierw olewa wszystko to w myśl zasady jak se pościelisz tak się wyśpisz życie się układa.

Pustynia i ciemna noc jest ?ask?!!!

Pozdrawiam

Grzegorz
25-08-2005 13:36
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #12
 
Gregoriano napisał(a):A czy nie lepiej jest uniknąć takich tragedii wogóle? Można, tylko trzeba żyć według określonych zasad od razu a nie później... Jak się najpierw olewa wszystko to w myśl zasady jak se pościelisz tak się wyśpisz życie się układa.

a jak chcesz ich uniknąć? Pętając ludzi w imię Boga na zawsze niezależnie od okoliczności? Faktem jest iż część mał żeństwo okazuje się błędem , część tych błędów przeradza się w tragedie, ale co tam rodzina jest święta- nawet rodzina patologiczna jest święta. Co Bóg złączył niech człowiek nie rozdziela - w teorii pięknie. W praktyce cierpią ludzie.
25-08-2005 20:11
Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #13
 
Widziały gały co brały :krzywy:
Żartuję... Chociaż... Trochę w tym niestety prawdy...

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
25-08-2005 20:16
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ajfen Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 284
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #14
Rozwód, a życie w Kościele.
Osoba rozwiedziona jest rzeczywiście w wielkiej potrzebie kontaktu z Chrystusem. Taki kontakt najpełniej dokonuje się poprzez sakramenty, które, jak już wcześniej gdzieś na forum napisałem, są widzialnym znakiem łaski od Boga. Żal mi takich osób, szczególnie, kiedy są w tak ciężkiej sytuacji, jak przyjaciel nadawcy postu( zapomniałem, jak się nazywasz, wybaczUśmiech. Niestety nie jestem zaznajomiony z prawem kościelnym jak niektórzy, ale wiem, że twojemu przyjacielowi można pomóc modlitwą, wsparciem duchowym. Nie daj mu poczuć, że jest sam. Daj mu się poznać, jako Boży posłaniec, a to powinno mu chociaż po części zastąpić niezastąpioną moc sakramentów. Poczuje wtedy, że skoro Bóg daje Mu kogoś takiego, jak Ty, to wcale się od niego nie odwrócił i Go kocha. Jest tp trudne do wykonania, lecz możliwe, jeśli bowiem jesteś jego przyjacielem, to teraz masz szansę się wykazać. Będę się za was modlił. Pamiętaj: "Nie ma większej miłości, gdy ktoś życie swoje oddaje za(dla) przyjaciół swoich" Uśmiech

Przez u?miech do Boga :-):-):-) <><
25-08-2005 22:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #15
 
Ajfen napisał(a):"Nie ma większej miłości, gdy ktoś życie swoje oddaje za(dla) przyjaciół swoich" Wesoły
Te słowa bardzo wzruszające jak niewiele znaczą np dla kobiety, która przez lata jest maltretowana fizycznie i psychicznie i gwałcona przez mężą i która nie może się rozwieść bo kościół uważa rozwód za grzech.
25-08-2005 22:59
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości

Wróć do góryWróć do forów