Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Odpowiedzialność za rozwód ?
Autor Wiadomość
ZosiaII Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 402
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #226
 
Ks.Marek napisał(a):Zas co do oblanego egzaminu: mam tu na myśli sytuacje, gdzie pierwsze pojawiające sie rozwiązanie to właśnie rozwód
Na podstawie czego tak twierdzisz? Jakie masz doświadczenie w tym zakresie? Pracowałeś kiedykolwiek z rodzinami patologicznymi? Znasz ich problemy? Pracowałeś w jakiekolwiek poradni rodzinnej, wysłuchałeś problemów choć jednej rodziny? Byłeś kiedykolwiek jako duszpasterz w domu takiej rodziny i próbowałeś osiągnąć pogodzenie się zwaśnionych małżonków?
Skąd ta pewność siebie bierze się u Ciebie Księże Marku?
Jesteś bardzo młodym człowiekiem. Masz kontakt z dziećmi w szkole, który może być bardzo nikłym sygnałem problemów rodziny. Masz kontakt z penitentem, który spowiada się ze swoich grzechów, a nie męża czy żony. Masz kontakt z młodzieżą z KSM, czy ruchami oazowymi, gdzie o takich problemach się nawet nie wspomina, bo tu wszystkie rodziny są wzorcowe. Nauczyłeś się sloganów z literatury katolickiej na pamięć i uczysz papieża się modlić. Wyrokujesz, oceniasz, wiesz na pewno, zamiast dyskutować nad problemem obdzielasz ludzi swoimi wyrokami i osądami.
Może najpierw zejdźmy do źródeł Twojego stanowiska - po prostu uzasadnij je kompetentnie swoją wiedzą. Co pisze w Piśmie wiemy. Czego nie rozumiemy, dowiemy się na rekolekcjach i z homilii. Proszę powiedz, na jakiej podstawie osądzasz ludzi, że pierwsza myśl przy konflikcie, to rozwód? Nie neguję, że takie przypadki są, bo są, ale nigdy nie odważyłabym się tego uogólniać. Wśród młodych małżeństw zawieranych pochopnie, gdzie spotyka się dwoje nieodpowiedzialnych ludzi, to się zdarza, ale nigdy nie jest to regułą. Zazwyczaj w takich przypadkach interweniują rodzice i tłumaczą zwaśnionym. Jeśli rodzice nie są w stanie dojść z nimi do ładu, stają przed bardzo kompetentnym sądem. Bo przecież rozwodów udzielają TYLKO I WYŁĄCZNIE sądy wojewódzkie, gdzie jest najbardziej doświadczona kadra. Delikwenci rozmawiają z bardzo doświadczonymi mecenasami, którzy bardzo często doprowadzają do ucięcia w zarodku konfliktu, gdy zaczynają szczeniakowi uzmysławiać, jakie konsekwencje rodzi rozwód.
Sama byłam świadkiem - zupełnie przypadkowym - takiej rozmowy. Byłam u swojej mecenas w zupełnnie innej sprawie, a koleżanka jej przy sąsiednim biurku rozmawiała z bardzo młodym mężczyzną, który chciał się rozwieśc. Po krótkiej rozmowie chłopak powiedział: wie pani co, ja się jeszcze jednak zastanowię. Rozwody, gdzie trudno cokolwiek udowodnić stronom, ciągną się całymi latami, zwłaszcza, gdy może ucierpieć interes dziecka.
Nikt nie wydaje wyroków, jak bułeczek w sklepie. Nawet jak młodzi próbują przez swoją nieodpowiedzialność doprowadzić do tego, to jeszcze czeka ich bardzo długa procedura. Chyba, że są przypadki oczywiste jak patologie: uzależnienia od hazardu, narkotyków, alkoholi, pornografii, demoralizacja dzieci itp.

http://www.forumchrzescijanskie.org
31-03-2006 19:53
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #227
 
Zosiu: proszę daj spokój. Wszak takie postępowanie to norma jeśli chodzi o katolickich księzy. Niczego dobrego się po kimś takim nie spodziewam ani się nie spodziewałem Uśmiech .



Ks.Marek napisał(a):Oto niebywała ciekawostka przyrodnicza. Zdeterminowany antyklerykał udziela się na forum ewangelizacyjnym. Ciekawym, jaki będzie rezultat?.

Jak mawiają ciekawość pierwszy stopienień do piekła, ale dział ciekawostek (także przyrodniczych) jak mniemam jest tu:

http://forum.ewangelizacja.sulechow.net/...m.php?f=15

Ks.Marek napisał(a):PS. Prosze na przyszłośc wyciągać przemyślane wnioski

Powalające argumenty. Niemniej niech ksiądz raczy wziąć pod uwagę fakt, że nie rozmawia ksiądz z jakimś pryszczatym ministrantem ze swojej parafii. [Obrazek: wymiotuj261c9re.gif]

A co do rozwodów- cóż liczba rozwodów stale rośnie, więc siła oddziaływania kościoła stale maleje. Ani "tchórzostwo" ani "oblany egzamin" nie przeszkadza ludziom rozwodzić się, a nawet żyć.
31-03-2006 20:16
Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #228
 
Dobrze już semper. Skończ juz i zacznij normalna dyskusję. Tobie uniesienia moga bardzo zaszkodzić.

Tutaj ma sie toczyć kulturalna dyskusja, inaczej temat zostanie zamknięty.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
31-03-2006 20:36
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #229
 
semper_malus napisał(a):A co do rozwodów- cóż liczba rozwodów stale rośnie, więc siła oddziaływania kościoła stale maleje. Ani "tchórzostwo" ani "oblany egzamin" nie przeszkadza ludziom rozwodzić się, a nawet żyć.
To se odpowiedz wać pan skąd się te rozwody biorą. Co jest ich przyczyną. Bynajmniej nie mówię tutaj o patologiach, bo niestety wśród rozwodów patologia jest na dużo dalszym miejscu.

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
31-03-2006 21:59
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #230
 
Offca napisał(a):
semper_malus napisał(a):A co do rozwodów- cóż liczba rozwodów stale rośnie, więc siła oddziaływania kościoła stale maleje. Ani "tchórzostwo" ani "oblany egzamin" nie przeszkadza ludziom rozwodzić się, a nawet żyć.
To se odpowiedz wać pan skąd się te rozwody biorą. Co jest ich przyczyną. Bynajmniej nie mówię tutaj o patologiach, bo niestety wśród rozwodów patologia jest na dużo dalszym miejscu.

Waćpanno: jeśli nie patologia to nie muszę sobie odpowiadać. Rozwody (jak i śluby) biorą dorośli ludzie i oni winni ponosić konsekwencję. Również przed swoimi dziećmi (jesli jakieś uchowają), w przypadku patologii jest troche inna kwestia.
31-03-2006 22:20
Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #231
 
No ta, ale mówimy ogólnie o odpowiedzialności z rozwód. Na początku tematu chyba nie zostało określone, że tyczy się to przypadków wyłącznie w rodzinach patologicznych.

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
31-03-2006 22:30
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #232
 
Może i racja, ale mam wrażenie, że punkt ciężkości się przesunął ku patologii, gdyż ta jest bardziesz jaskrawa niż normalne "zdrowe" problemy.

Jakby na to nie spojrzeć bardzo niewiele osób wiedzac na czym polega rozwód decyduje się nań z błahych powodów.
31-03-2006 22:34
Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #233
 
semper_malus napisał(a):Jakby na to nie spojrzeć bardzo niewiele osób wiedzac na czym polega rozwód decyduje się nań z błahych powodów.
Otóż to. Może niekoniecznie są to tak do końca błahe powody. Myślę, że bardzo często ślub jest nieprzemyślaną dobrze decyzją. Młodzi pobierają się, bo są sobą kompletnie zauroczeni - on jest najwspanialszy na świecie, ona najpiękniejsza. Nazywa się to różowymi okularami. Jest to normalny objaw u zakochanych. Wszystko im się wydaje doskonałe w narzeczonym. Ale prawda jest niestety inna i dopiero po ślubie to wychodzi. Młodzi często sobie myślą, że skoro jest im razem tak wspaniale teraz, to i później na pewno też tak będzie. I to jest błędne myślenie. Dopiero po ślubie zaczyna się prawdziwy wysiłek budowania miłości. Ona poznaje, że on wcale nie jest taki najwspanialszy - zostawia po kątach brudne skarpety, nie sprząta po sobie; on przekonuje się, że ona wcale taka znowu najpiękniejsza i idealna też nie jest - czepia się, ma huśtawki nastrojów itp. Różowe okularki opadają i co wtedy? Wtedy właśnie należy podjąć wysiłek budowania tej ich wzajemnej miłości mimo wad, mimo problemów, mimo częstego niezadowolenia, kłótni itp. Nie jest to łatwa sztuka, ale myślę, że warto ją podjąć. Na tym między innymi powinno polegać udane małżeństwo. Nie ma małżeństwa bez kłótni, sporów, problemów. Grunt to umieć trzeźwo i rozsądie na wszystko popatrzeć.

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
31-03-2006 22:49
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #234
 
semper_malus napisał(a):Może i racja, ale mam wrażenie, że punkt ciężkości się przesunął ku patologii, gdyż ta jest bardziesz jaskrawa niż normalne "zdrowe" problemy.

Jakby na to nie spojrzeć bardzo niewiele osób wiedzac na czym polega rozwód decyduje się nań z błahych powodów.

A może tobie semper rozwód kojarzy sie tylko z patologią? Nie wydaje mi sie ,aby problemy były zdrowe. Trzeba tylko właściwie podchodzić do rozwiązywania problemów, aby rozwiązać problem i nie krzywdzic innych, a tym bardziej dzieci.
Patologia to raczej ta mniejszość w przypadku powodów do rozwodu, większosć to raczej wyższe sfery.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
31-03-2006 22:59
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #235
 
Dla mnie rozwód nie jest patologią, natomiast patologią jest trwanie związku-małżeństwa, które nie pozwala normalnie żyć.
31-03-2006 23:03
Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #236
 
semper_malus napisał(a):Dla mnie rozwód nie jest patologią, natomiast patologią jest trwanie związku-małżeństwa, które nie pozwala normalnie żyć.

Ja nie twierdzę,ze rozwód to patologia, uważam,że rozwód to niewłasciwy sposób rozwiązywania swoich problemów rodzinnych - tym bardziej gdy są dzieci.

Właśnie to co nie pozwala normalnie żyć powinno być zmienione prawnie po przez zmiany w ustawach, a nie dozwolone aby niszczyło rodziny. I tutaj jest sedno problemu.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
31-03-2006 23:14
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #237
 
Dlaczego są u nas tak kiepskie wyroki jeśli chodzi o te rodzinne patologie - znęcanie się nad rodziną? Czemu taki człowiek nie dostanie kilkunastu lat w kiciu bez możliwości wcześniejszego zwolnienia się?

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
31-03-2006 23:18
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #238
 
Offca napisał(a):Dlaczego są u nas tak kiepskie wyroki jeśli chodzi o te rodzinne patologie - znęcanie się nad rodziną? Czemu taki człowiek nie dostanie kilkunastu lat w kiciu bez możliwości wcześniejszego zwolnienia się?

Tak Offco, wyroki są bardzo niskie, sytuacja wygląda tak,że taki bandyta ma większe prawa niż ofiara. Po za tym policja nic nie robi, ponieważ nie moze nic robić a często nie chce im się nic robić, aby uchronić rodzinę od szaleńca. Trzeba więc czekać, aż taki szaleniec zabije matkę, zgwałci swoje dziecko lub je zabije. Tutaj prawo jest do kitu i rzeczywiście trzeba je zmienić. Trzeba zmienić też przepisy,aby ci, którzy dopuścili sie przemocy byli poddani obowiązkowemu leczeniu, do momentu stwierdzenia,ze taka osoba nadaje się do życia w społeczeństwie. Prawo powinno gwarantować opiekę matkom z dziećmi, aby nie musiały uciekać z domu, ale by mogły pozostać w miejscu zamieszkania - z miejscazamieszkania powinna być usuwana osoba, która dopuszcza się przemocy i powinna byc odizolowana od rodziny w taki sposób,aby rodzina mogła czuc sie bezpiecznie.
Napewno jestem za surowszymi karami zapewniajacymi innym bezpieczeństwo.

Myslę,że zmiana przepisów prawnych powinna iść w tym kierunku, aby osoby, które używaja przemocy wzgledem innych, w tym przemocy w rodzinie były poddawane obowiązkowemu leczeniu, trwajacemu tak długo,aż będzie zdolna do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. I tutaj trzeba szukać rozwiązań, a nie mysleć tylko o tym, jak w prosty sposób pozbyć sie problemu. Jeżeli oczywiste byłoby,że osoba się nie zmieni, to wtedy mozna myśleć o rozwodzie, ale w celu zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie, a nie pozbycia sie osoby, z którą nie chce sie żyć pod wspólnym dachem, bo popełnił błąd za który od razu trzeba go ukarać. Nie każdy jest na tyle zły,aby krzywdzić innych przez cały czas, są ludzie, którzy rzeczywiście maja poważny problem ze stosowaniem przemocy wzgledem innych, ale warto pamietać,że stojąc przed ołtarzem przysiegalismy być z dana osoba do końca życia, na dobre i złe. Taki człowiek jest chory - czy mamy go opuścić w chorobie, aby pozbyc sie problemu. Myślę, że od rozwiązania takiego problemu jest okres separacyjny, który może trwać tak długo, aby dać szansę na leczenie lub ewentualną zmianę postępowania.

Rozwód to ostateczne rozwiązanie, a nie okazja do zmiany partnera, bo ten mi nie odpowiada, bo mi się znudził. A dzieci? Mają najmniej do powiedzenia. Tylko one cierpia na tym najbardziej. Jeśli myśli sie o takim rozwiązywaniu swoich problemów aby zmienić sobie partnera, to proponuje nie stawać przed ołtarzem, bo sakrament małżeństwa to nie jest coś, z czego można sobie robić żarty. A kto chce stanąć przed ołtarzem aby przyjąć sakrament małżeństwa, to niech najpierw sie głęboko zastanowi nad tym, co będzie przysięgał przed Bogiem.

Napewno sytuacja jest o tyle łatwiesza, gdy nie ma dzieci i nie było przyjętego sakramentu małżeństwa, tylko sam ślub cywilny. Wtedy rozwód to tyko formalności finansowo -papierkowe. Tylko czy jest to właściwe myslenie o rodzinie? Czy taki człowiek jest zdolny do założenia rodziny? Ja w to wątpię.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
01-04-2006 13:36
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
ZosiaII Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 402
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #239
 
Właśnie offco - to jest patologia systemu prawnego.
Otóż znam przypadek molestowania córki przez ojca alkoholika - trwało to kilka lat. Dziewczyna się "zwichrowała", opuściła się nagle w nauce, stała się lekomanką, uciekała z lekcji, zadawała się z "szemranym" towarzystwem. Matka zachodziła w głowę co się dzieje, latała po psychologach, próbowała z nią rozmawiać, ale ta ciągle była ospała jak worek. Gdy wreszcie ojciec którejś nocy próbował ją zgwałcić, zaczęła krzyczeć. Obudzona matka wkroczyła do akcji. Wzięła na rozmowę córkę, która jej wszystko opowiedziała. Matka miała dość odwagi, aby natychmiast zgłosić to do prokuratora i wytoczyć proces.
2 miesiące upłynęło zanim sprawcę czynu aresztowano tymczasowo, 4 miesiące upłynęło zanim odbył się pierwszy proces. Sprawa była oczywista i szybko, bo już na 2 rozsprawie zapadł wyrok: prokurator zażądał 4,5 roku, obrońca wnioskował o 3 lata. Sąd zasądził 3 lata. W trakcie odsiadki, klient wyremontował wiezienny kibel i został zwolniony za dobre sprawowanie po 1,5 rocznej odsiadce.
Jaką szansę ma rodzina na prawne zabezpieczenie się przed gwałcicielem? Matka fizycznie niewiele może zrobić. Może się rozwieść - o perturbacjach z rozwodem w rodzinie alkoholiczej już wspomniałam.

To prawda, że rozwodów w rodzinach patologicznych, a więc tych, gdzie te rozwody rzeczywiście powinny być jest niewiele. Znam od lat 5 rodzin alkoholiczych, gdzie taki rozwód powinien nastąpić. Tylko jedna kobieta zdecydowała się na rozwód - miała sprzyjające ku temu warunki. Mieszkanie, w którym mieszkali było własnością jej rodziców. W dwóch przypadkach nastąpiło "samorozwiązanie" problemu: 1 został zamordowany, 1 umarł zapiwszy się na śmierć. W 2 przypadkach kobiety walczą o siebie. Chodzą na terapię rodzin współuzależnionych AA przy parafii. Wywalczyły alimenty, a więc jakieś zabezpieczenie materialne dla dzieci. Jedna szykuje się do rozprawy o rozwód i eksmisję, ale jeszcze nie uruchomiła procesu.
Dzieci. Na 5 rodzin, w 1 wypadku doszło do całkowitej demoralizacji dzieci, w 3 przypadkach wystąpiły trudności wychowawcze, w 1 nie było większych od przeciętnych problemów wychowawczych.
Demoralizacja dzieci nastąpiła w rodzinie nie rozwiedzionej. Spore problemy wychowawcze wystąpiły w rodzinie rozwiedzionej i 2 nie rozwiedzionych. Tylko 1 rodzina na 5 ustrzegła się problemów wychowawczych i to rodzina ludzi niewierzących. Rodzina zdemoralizowana także nie należała do rodzin związanych mocno z wiarą, choć deklaruje się jako katolicka. Pozostałe rodziny z problemami wychowawczymi to: 1 mocno wierząca, 2 słabo związane z wiarą, ale deklarujące się jako wierzące.

Na tej podstawie można śmiało wysnuć wniosek, że wiara nie decydowała tu o "nierozerwalności" związku małżeńskiego, ale sytuacja materialna i zastraszenie, a więc stopień współuzależnienia rodziny od ojca alkoholika. Tylko w 1 przypadku można mówić o decyzji dyktowanej wiarą w powiązaniu z uwarunkowaniami materialnymi i sytuacyjnymi, a więc decyzji w pełni świadomej. Rodzina ta uporała się problemem wychowawczym 1 dziecka, z pozostałymi dziećmi nie nie było problemów.
Drugi wniosek - rozwód nie likwiduje problemów wychowawczych, jeżeli rodzina się nie podda terapii AA dla rodzin współuzależnionych od ojca alkoholika. Ten problem będzie się ciągnął mimo rozwodu.
Są częste przypadki, gdy po rozwodzie w rodzinie alkoholiczej, matka wychodzi za mąż powtórnie za alkoholika. To są efekty zrujnowanej psychiki przez alkoholizm męża.

Dopiero teraz zobaczyłam post Tomasza.
Większe wyroki tak, ale z obowiązkiem resocjalizacji i jeśli jakakolwiek obniżka wyroku, to tylko po odpowiednim świadectwie psychologa prowadzącego resocjalizację, lub eksperta niezależnego, a nie na podstawie "dobrego sprawowania".

http://www.forumchrzescijanskie.org
01-04-2006 13:40
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #240
 
Zosia 11 napisała:
Cytat:Dopiero teraz zobaczyłam post Tomasza.
Większe wyroki tak, ale z obowiązkiem resocjalizacji i jeśli jakakolwiek obniżka wyroku, to tylko po odpowiednim świadectwie psychologa prowadzącego resocjalizację, lub eksperta niezależnego, a nie na podstawie "dobrego sprawowania".

Właśnie Zosiu. Wyroki, resocjalizacja i wszystko pod odkładną kontrolą zarówno kuratorów sądowych jak i lekarzy. Nie wyklucza to jednak mozliwości istnienia związku małżeńskiego, ten czas na resocjalizację i leczenie mozna ująć w okresie separacyjnym, bez koniecznosci brania rozwodu. Chyba,że juz naprawde sytuacja jest na tyle krytyczna, że taka resocjalizacja osoby stosujacej przemoc napewno nie przyniesie żadnej zmiany w jej postepowaniu, wtedy mozna ze wzgledu na bezpieczeństwo rodziny wnieść wniosek o rozwód - ale to w ostateczności.

Więcej jest rozwodów w normalnych związkach małżeńskich niz w tych patologicznych.
A to świadczy tylko o jednym: rozwód to pozbycie sie problemu i jest dla niektórych jak splunięcie. A sam sakrament małżeństwa jest dla takich ludzi tym co dla ateisty istnienie Boga - zwykłą bajką, z której nic sobie nie robia, bo najwazniejsze to pozbyc sie problemu kosztem świętości, którą jest zarówno sam sakrament jaki rodzina uświęcona przez Boga.

Kto chce niszczyć świętość niech ma w swojej świadomości, że napewno każdy będzie rozliczony z tego co otrzymał od Boga, z rodzicielstwa lub ojcostwa także. Co powiedziec można Bogu na swoje usprawiedliwienie, gdy doprowadziło się do zniszczenia tego, co Bóg uświęcił, to co Bóg ofiarował danej osobie? Rozważcie to sobie bardzo dokładnie.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
01-04-2006 16:21
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów