Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Inteligencja a relacja z Bogiem
Autor Wiadomość
Olgaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 242
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #1
Inteligencja a relacja z Bogiem
Tak mi to chodzi po głowie - ale nie wiem czy uda mi się wyjaśnic o co mi chodzi...

Czy nasza inteligencja ma jakis wpływ na naszą relację z Bogiem? Nie żebym uwazała się za jakąś szczególnie inteligentną, ale fakt ze spotkałam kiedys osobę, starszą ode mnie duuuużo, która od dziecka chodzi do kościoła, wierzy w Boga ale za grosz nie rozumie o co w naszej wierze chodzi. Pozostała na etapie wiary dziecinnej, na inną ją nie stac. Rozumie z tego tyle co dziecko... Widze jak słucha kazań, siedzi grzecznie ale nic z tego nie wynosi (tak jak dziecko ktore nauczono ze jak ktos mowi to sie nie przeszkadza). Nie powiedzalabym zeby Boga kochała, chociaz pewnie na swoj spośób moze i kocha, ale raczej traktuje Boga jako kogos kto ma ochraniac człowieka i dlatego człowiek powinin sie modlic - zeby zdobyc sobie Jego przychylnosc. Tak jak dziecko... Dla ludzi jest bardzo niemiła, złośliwa, i nie daje sie przekonac ze w chrześcijanstwie chodzi o milosc, po prostu nie potrafi tego zrozumiec. Wiele razy próbowałam jej to tłumaczyc - ale po prostu "nic nie dociera".

I stąd pytanie. czy nasza inteligencja ma wpływ na relacje z Bogiem?

Tylko prosze, nie zarzucajcie mi pychy ze sie porównuje do tej osoby, to osoba mi bliska na której dobru mi zależy, zależy mi zeby sama nauczyła się i zechciała czynic dobro, ale ona tego nie rozumie...

[ Dodano: Pon 22 Sie, 2005 10:56 ]
Chyba jednak głupi ten temat.
21-08-2005 17:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #2
 
Nie, skądże znowu. Tyle, że to chyba nie tyle chodzi o inteligencję, co o dojrzałość. A jej brak może być zawiniony lub nie. Niektórzy po postu nie chcą dorosnać w kwestii własnej wiary.

Ważen jest chyba teżpodejście. Znam osoby, które nie rozumieją wiary, bo ona nie jest dla nich ważna, zdegradowali jado gestó, zwyczajów, taka pobożna magia i ezoteryka. Inni po prostu nie mieli szansy wzrosnąć.

Różnie jest ale temat bardzo fajny, moje gratulacje Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
22-08-2005 21:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Andr2ej Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 365
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #3
 
Olgo piszesz:
Cytat:... po prostu nie potrafi tego zrozumiec. Wiele razy próbowałam jej to tłumaczyc - ale po prostu "nic nie dociera".

Tak to już jest że im człowiek starszy tym trudniej do niego dotrzeć. Przez całe życie formował swą osobowość, postawy, relacje i w późniejszym wieku tylko je utwierdza i powiela.W większości przypadków przydałoby się prawdziwe nawrócenie. Ono jednak zależy od Boga i o nie trzeba się modlić. Jeżeli nie potrafisz dotrzeć do tej kobiety poprostu się za nią módl i pozwól działać Bogu. Oczywiście nie rezygnuj z rozmowy i wyjaśnianiem jej co i jak. Nie możesz się zniechęcać gdy nie widzisz żadnej poprawy. Być może jesteś osobą, którą Bóg chce się posłużyć aby do niej dotrzeć.

[Obrazek: jesus.jpg]

Bóg jest mi?o?ci?

Je?eli z?o nie jest napi?tnowane rozzuchwala si?.
23-08-2005 01:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Olgaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 242
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #4
 
Jest tez wiele osób które są jakoś głęboko zaangażowane w Kościół, dbają o to by byc w stanie łaski uświęcającej, chodzą do kościoła na tygodniu, a jednak w ich postawie coś "szwankuje". Wiadomo ze każdy błądzi, ale co innego błądzic i potem żałowac, a co innego twierdzic ze wszystko jest OK. Znam ludzi którzy są strasznie złośliwi i nie widzą w tym problemu - uważają że są ok. Nie rozumiem jednego - trwając w stanie łaski uświęcającej dajemy Bogu dostęp do serca, otwieramy sie na Jego łąskę by On nas przemieniał - więc czemu niektórzy się nie zmieniają?

[ Dodano: Wto 23 Sie, 2005 13:25 ]
Andrzeju dzięki ale widzisz, ja z modlitwą wstawienniczą mam problem, kiedys duuużo się modliłam za tę osobę, ale kiedy Bóg nie słuchał, zaczłęłam myślec ze skoro mnie zależy na tej osobie a Bogu widocznie nie... To znaczy nie mysle tak ze Bogu nie zależy, ale własnie modlitwa doprowadziła mnie do takich mysli. Czułam się jakbym pukała do jakichs zamkniętych drzwi których ktos (Bóg) nie chce mi otworzyc... ja wiem ze to brzmi dziwnie, ale jestem szczera i mówię co we mnie siedzi.
23-08-2005 13:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Andr2ej Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 365
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #5
 
Olgo piszesz:
Cytat:... z modlitwą wstawienniczą mam problem, kiedys duuużo się modliłam za tę osobę, ale kiedy Bóg nie słuchał, zaczłęłam myślec ze skoro mnie zależy na tej osobie a Bogu widocznie nie.... Czułam się jakbym pukała do jakichs zamkniętych drzwi których ktos (Bóg) nie chce mi otworzyc...

Cały problem polega na wolnej woli człowieka. Bóg dał człowiekowi wolną wole by móc z nim nawiązać relacje. Miłość wymaga wolnego wyboru. Co to byłaby za miłość gdybyśmy byli do nie zmuszani lub zniewoleni. Żeby zaisniała miłośc musi być wolny wybór człowieka. Bóg obdarzył człowieka wolną wolą i ją szanuje. Szanuje do tego stopnia że pozwala mu nawet na wybór piekła. Smutny

Kiedy modlimy się za kogoś, Bóg w jakiś szczególny sposób próbuje do niego trafić. Napotyka jednak na wolną wole człowieka i szanuja ją. Jeżeli ktoś odpowiada Bogu - nie, Bóg nie przymusza go aby bezwzględnie go słuchał. Poprostu Bóg przychodzi i proponuje dobro ale od człowieka zależy odpowiedź. Niestey trafiają się osoby uparte i zatwardziałe. Ponoć św.Monika wiele lat modliła się za swojego syna. A ten jak się nawrócił został bardzo wielkim świetym. Dziś znamy go jako św. Augusta. Nie wolno nam się zrażać i obwiniać Boga. Bóg zawsze wysłuchuje naszych modlitw to człowiek nie potrafi albo nie chce odpowiedzieć na Bożą propozycję.

Bóg jest mi?o?ci?

Je?eli z?o nie jest napi?tnowane rozzuchwala si?.
23-08-2005 14:35
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Olgaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 242
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #6
 
Andr2ej napisał(a):Ponoć św.Monika wiele lat modliła się za swojego syna. A ten jak się nawrócił został bardzo wielkim świetym. Dziś znamy go jako św. Augusta.

To ja mam jedno pytanie, troche odbiegnę na chwilę od tematu głównego.

Czy gdyby św.Monika nie modliła się za syna Bóg by mu nie pomógł? Czy św.Monice bardziej zależalo na synu niż Bogu skoto Bóg pomógł mu dopiero po tym jak ona Go o to poprosiła?

[ Dodano: Sro 24 Sie, 2005 08:10 ]
I jeszcze jedno, jesli ta osoba włąsnie uparcie mówi "nie" na wszystko co mówię jej o Bogu, to jaki cel ma modlitwa, przeciez Bóg nie "nawróci" jej wbrew jej woli?

Oj, strasznie odbiegłam od tematu... Ale ten problem bardzo mocno mnie dotyka, moze moderatorzy wybaczą że tu go poruszyłam Smutny
24-08-2005 08:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Andr2ej Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 365
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #7
 
Napisałem takie zdanie:
Cytat:Kiedy modlimy się za kogoś, Bóg w jakiś szczególny sposób próbuje do niego trafić. Napotyka jednak na wolną wole człowieka i szanuja ją.

Bóg pragnie zbawienia i nawrócenia każdego człowieka na ziemi bez względu na to kim jest i jakiej jest wiary. Kocha największego grzesznika i stara mu się pomóc by się zmienił, nawrócił i trafił do nieba. Każdemu z nas nieustannie pomaga w drodze do zbawienia. Jednak działanie Boga w nas zależy na ile Mu pozwolimy działać.
Dlatego mimo Bożych wysiłków wielu Go odrzuca.(wolna wola)


Podsumowując.

Bóg trafia "niejako w sposób podstawowy"
- do osób które nigdy o nim nie słyszały i żyją jak poganie.
- które Go świadomie odrzucają, lub wręcz z nim walczą.
- do osób które się nie modlą, żyjąc jak ateista.
- zamkniętych, zatwardziałych i upartych w swoim (chorym) światopoglądzie.


Bóg ma zwiększone pole działa u osób:
- starają się żyć według jakichś zasad moralnych (mających jakieś zdrowe zasady postępowania w życu)
- które Go o to proszą (modląc się)
- przyjmują sakramenty (Eucharystie,pokuta i inne)
- są otwarci i szukają Boga


Bóg w pełni działa u osób:
- świętych, błogosławionych, sługach Bożych
- u osób które powierzyły mu swoje życie i są temu wierni.


Gdy modlimy się za kogoś "jagdyby zmuszmy" Go do większego działania w stosunku do tej osoby. Dlatego jest tak ważna modlitwa za tych którzy wogóle się nie modlą. Dajemy w ten sposób Bogu "pole do działania".

Ci którzy nie modlą się za siebie "niejako" blokują Bogu dostęp do siebie i większego Bożego działania. Modląc się za innych pozwalamy aby Bóg działał w nich bardziej mimo iż sami nie proszą Go o to. My prosimy za nich.

Modlitwa wstawiennicza ma wielką moc i bardzo Bogu się podoba gdyż w ten sposób człowiek przyczynia sie do zbawienia świata.

Pytasz:
Cytat:Czy gdyby św.Monika nie modliła się za syna Bóg by mu nie pomógł? Czy św.Monice bardziej zależalo na synu niż Bogu

św.Monika wyprosiła u Boga te dodatkowe, szczególne działanie i to doprowadziło do tego iż św.Augustyn jest nazywany dzisiaj doktorem kościoła.

Gdyby św.Monika nie modliła sie za syna, Bóg działałby w nim w sposób "tzw. podstawowy". Nie oznacza to że Bogu nie zależy bardziej niż Monice. Bogu zawsze bardziej zależy. Nie może jednak działać w nas "bardziej" wbrew naszej woli.

Mam nadzieję że coś z tego zrozumiałaś. Przepraszam że używam tych określeń w stylu "jakgdyby" ale nie potrafie jakoś inaczej tego określić.

Bóg jest mi?o?ci?

Je?eli z?o nie jest napi?tnowane rozzuchwala si?.
24-08-2005 11:53
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #8
 
A ja na ten temat wypowiem się tak: inteligencja moim zdaniem nie ma nic do rzeczy w relacjach z Bogiem. Niemniej bardzo często da się zauważyć, że ludzie prości i nie wykształceni na uniwersytetach czy politechnikach, mają dużo większą, silniejszą i żywszą wiarę, niż ci tak zawni "inteligenci" po 5 tytułach naukowych Oczko Oczywiście nie oznacza to, że wykształcony człowiek ma od razu być gorszy w relacjach z Bogiem. To kwestia łaski. Tak mi się wydaje. Poza tym sam Jezus dziękował Ojcu, że zakrył TE rzeczy przed wielkimi i możnymi tego świata, a ukazał je maluczkim - prostym ludziom. Jego uczniami byli zwykli rybacy, cieśle, rzemieślnicy...
No i błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie Oczko

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
24-08-2005 12:14
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Aslan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 494
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #9
 
Offca, zgadzam się w 100%!

cóż jeszcze mozna dodac... moze czasem inteligencja jest przeszkodą w poznaniu Boga, wiary... "kto nie stanie się jak dziecko (...)"...

z tego co zauważyłem, właśnie brak inteligencji i bezkrytyczne wchłaniane dogmatów zarzucają przeciwnicy Wiary wyznawcom katolicyzmu.
A właśnie, trzeba stać się jak dziecko... jak "maluczki", "prostaczek"!!

dziecko ufa bezgranicznie.
dziecko nie wierzy, że jego matka, ojciec istnieją... ono osiąga wyższy stopień- ono IM wierzy, że nie pozwolą skrzywdzić, skaleczyc; ze zawsze stoją blisko.

i takiej wiary dziecka wszystkim potrzeba- Wiary BOGU; a inteligencja? moze byc pomocna przy dalszej formacji; najpierw trzeba uwierzyć BOGU.

więc- Z Bogiem!

Wydoby? mnie z do?u zag?ady
i z ka?u?y b?ota,
a stopy moje postawi? na skale
i umocni? moje kroki.
I w?o?y? w moje usta ?piew nowy,
pie?? dla naszego Boga.
Ps. 40
24-08-2005 20:52
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #10
 
Dokładnie tak. Z doświadczenie wiem, że tzw inteligencji jest sie ciężej otworzyć na Pana Boga.
Dlaczego :?:
Myslę, że doszukują się powodu. Zamaist stac się:
Aslan napisał(a):właśnie, trzeba stać się jak dziecko... jak "maluczki", "prostaczek"!!
To kumbinuja swój sposób Oczko
24-08-2005 21:34
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Olgaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 242
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #11
 
Nie zgadzam się.

Nie można mylić prostoty z naiwnością, niewiedzą, ignorancją...

Prostym można byc i na uniwersytecie. Prostota to zawierzenie Panu Bogu jak dziecko. I tak może i analfabeta, i profesor.

[ Dodano: Czw 25 Sie, 2005 08:24 ]
Offca napisał(a):Niemniej bardzo często da się zauważyć, że ludzie prości i nie wykształceni na uniwersytetach czy politechnikach, mają dużo większą, silniejszą i żywszą wiarę, niż ci tak zawni "inteligenci" po 5 tytułach naukowych Oczko

Offieczko a próbowałas się przyjrzeć tej wierze tych "prostych" ludzi? Ja tak. Oczywiście nie uogólniam ale dla wielu z tych ludzi wiara to po prostu tradycja, brak jest relacji z Panem Bogiem.

[ Dodano: Czw 25 Sie, 2005 08:26 ]
Aslan napisał(a):cóż jeszcze mozna dodac... moze czasem inteligencja jest przeszkodą w poznaniu Boga, wiary... "kto nie stanie się jak dziecko (...)"...

Nie rozumiem jaki ma to związek z inteligencją... To myślę chodzi o prostotę dziecka w sensie bezgranicznego, dziecięcego zaufania, a nie braku inteligencji.
25-08-2005 08:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Aslan Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 494
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #12
 
Olgaa napisał(a):Nie rozumiem jaki ma to związek z inteligencją...

może rzeczywiście trochę zbyt oględnie się wyraziłem; chodziło mi raczej o poczucie wygórowanej inteligencji, takie "cwaniakowanie" która prowadzi do zadawania sobie pytań typu: co ja z tego będę miał? widzę, że wielu ludzi, których spotykam, a do wiary mają stosunek, hm, nazwijmy "ambiwalentny", do owego stosunku doszło właśnie przez "ynteligentne" próby wyjaśnienia sobie np. dogmatów, prawd wiary...


Olgaa napisał(a):dla wielu z tych ludzi wiara to po prostu tradycja, brak jest relacji z Panem Bogiem.

też prawda. ale trzeba wiedzieć, że jest to katolicyzm u nich mało postępowy, oparty na wyuczonych schematach, ale- jak żywy! opiera się na modlitwie "paciorkowej", ale czy jest to powód, żeby nie była ona szczera?

Z Bogiem!

Wydoby? mnie z do?u zag?ady
i z ka?u?y b?ota,
a stopy moje postawi? na skale
i umocni? moje kroki.
I w?o?y? w moje usta ?piew nowy,
pie?? dla naszego Boga.
Ps. 40
25-08-2005 12:46
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Olgaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 242
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #13
 
Aslan napisał(a):[też prawda. ale trzeba wiedzieć, że jest to katolicyzm u nich mało postępowy, oparty na wyuczonych schematach, ale- jak żywy! opiera się na modlitwie "paciorkowej", ale czy jest to powód, żeby nie była ona szczera?

nam ludzi którzy modlą się głownie różańcem bo kochają Boga i Matkę Bożą i w ten sposób chcą ich uczcic, a znam tez takich któzy mówią różaniec, a raczej odklepują go robiąc jednocześnie inne rzeczy, nie skupiając się, kłócąc się jednoczesnie z rodziną (nie żartuje - ta osoba o której pisalam potrafi kogos popchnąc albo nakrzyczec przesuwając paciorki różańca)
26-08-2005 11:34
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
alus Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,688
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #14
 
Olgaa - wiele razy chciałaś wytłumaczyć i nic nie dociera...może dociera, ale problem jest inny. Człowiek nie zmienia się ot tak, bo wieloletnie przyzwyczajenia ugruntowały taką postawę - na to trzeba czasu i modlitwy, dlatego nie ustawaj.
Zważ inny aspekt - różnica wieku - nikt nie lubi być pouczany, a cóż dopiero od osoby o wiele lat młodszej.
Ja radziłabym Ci inny sposób - książki (o ile lubi czytać). Nie rozważania dogmatyczne, ale biografie, wspomnienia - nie koniecznie świętych. Ludzi, którzy żyli Bogiem na co dzień.
Książki, które łatwo się czyta, a jednocześnie głębokie, zapadające w serce, ukazujące miłość-istotę chrześcijaństwa. Ostatnio czytałam taka książkę - wspomnienia ks. Fedorowicza z jego golgoty wschodu. Z kart książki wyziera człowiek pełen miłości, szacunku do drugiego, posiadajacy ogromny dar przebaczania.
"Słowa uczą - przykłady pociagają"...może tak się stanie.
26-08-2005 23:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Olgaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 242
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #15
 
Niestety alus, słowo pisane odpada (słabe oczy i w ogóle niechęc), lubi filmy, rowniez religijne, ale ocenia tylko czy ładny czy nie, bez wniosków.

Ale dzięki.
27-08-2005 01:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów