Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
O Miłości słow kilka
Autor Wiadomość
o. Pacyfik Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 265
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #1
O Miłości słow kilka
(por. Mk 10, 2-12)

Gdy słuchamy nauki Jezusa o małżeństwie przychodzi na człowieka refleksja, dlaczego jest tak, że miłość nie wytrzymuje próby czasu. Dlaczego piękna miłość, która zdaje się łączyć narzeczonych nie jest w stanie przetrwać? Czy jest taka miłość, która tę próbę byłaby w stanie przeżyć? Czym ona jest i jak ją ochronić?

Zakochanie to nie Milość
Początek miłości to zakochanie. Jest ono fascynacją, która albo dojrzewa przeradzając się w miłość, albo ginie w naturalny sposób. Miłość ginie, kiedy nie potrafi dojrzewać. Pisał o tym kiedyś Erich Fromm.

"...nie żyje własnym życiem!"
Miłość bałwochwalcza budzi się w człowieku, który nie potrafi zrozumieć samego siebie, nie potrafi być z sobą sam na sam. Nie na próżno stara prawda głosi, że "umie być z innymi tylko ten, kto potrafi być z samym sobą". Taki człowiek, który nie odkrył własnej tożsamości, nie żyje własnym życiem, lecz wręcz przeciwnie pozbywa się go, przerzucając wszystko kim jest na ukochaną osobę. Osobę tą czci jak najwyższe dobro, sprawcę wszelkiej miłości, wszelkiego światła i wszelkiej szczęśliwości. Zamiast się odnajdywać zatraca się w osobie ukochanej. Ponieważ jednak, na dłuższą metę nie da się tak czcić kogoś, dlatego pojawia się rozczarowanie. I wtedy taki człowiek szuka nowego bóstwa dla siebie. Niekiedy trwa to bez końca. Warto oczywiście zaznaczyć, że taka bałwochwalcza miłość przeżywana jest jako jedyna prawdziwa, zawierająca siłę i głębię. Tymczasem faktycznie odsłania ona raczej pustkę i ucieczkę ubóstwiającego.
Jeśli człowiek kocha, lub wydaje mu się, że kocha, tylko jedną osobę, a jest obojętny lub wręcz nieżyczliwy wobec reszty ludzi, jego miłość nie jest miłością, lecz bałwochwalczym przywiązaniem, albo egotyzmem. Właśnie tak postępują ci, którzy mówią, iż o sile ich miłości świadczy to, że nie kochają nikogo innego, poza jedną wybraną osobą. To stwierdzenie może dotyczyć również księży, sióstr zakonnych i innych osób, które twierdzą, że tylko kochają Pana Boga i tylko jemu się poświęcają. W ich przypadku często dzieje się tak, że na otaczające osoby patrzą wilkiem jak na przeszkody w dotarciu do Boga. To też jest miłość bałwochwalcza! I jedno jest pewne nie do takiej miłości stworzył nas Bóg. Świadczą o tym liczne nauki Jezusa opisane w Ewangelii.
10-09-2005 08:13
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #2
 
o. Pacyfik napisał(a):Gdy słuchamy nauki Jezusa o małżeństwie przychodzi na człowieka refleksja, dlaczego jest tak, że miłość nie wytrzymuje próby czasu. Dlaczego piękna miłość, która zdaje się łączyć narzeczonych nie jest w stanie przetrwać?
Ponieważ miłość łączą narzeczonych jest inną miłością niż miłość łącząca męża i żonę. Wchodzą w małżeństwo tak naprawde nie znamy tej drugiej osoby, tzn. znamy w niej wszystko co dobre, ale nie do końca widzimy, co jest w niej złego. I tak samo druga osoba nie zna nas samych, bo do tej pory nie będąc małżeństwem można było trochę swoich wad poukrywać, obrócić w żart. A w małżeństwie tak już się nie da. W małżeństwie wychodzi cała prawda o nas, o naszym egoizmie. No i jest jeszcze problem, ze wielu ludzi wchodzi w małżeńśtwo w przysłowiowych różowych okularach, że wszystko będzie pięknie, bo teraz jest tak pięknie i do tej pory było pięknie.

I dla tego tak ważne jest pilęgnowanie miłości łączącej dwoje ludzi, jej dojrzewanie i ciągłe odkrywanie siebie nawzajem, ale jak to jest trudne to wiedza jedynie małżonkowie...

Na szczęście małżeństwo jest sakramentem, jest związkiem pobłogosławionym przez Boga. I tutaj chyba jest odpowiedź właśnie gdzie pielęgnować miłość małżeńską, że "wystarczy" poukładać życie tak jak powino być, czyli najpierw Bóg, potem żona/mąż, potem dzieci, a potem cała reszta (ale to też jest bardzo trudne, przynajmniej dla mnie).

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
10-09-2005 09:17
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
inis Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 222
Dołączył: Feb 2005
Reputacja: 0
Post: #3
 
o. Pacyfik napisał(a):Początek miłości to zakochanie. Jest ono fascynacją, która albo dojrzewa przeradzając się w miłość, albo ginie w naturalny sposób.
nie wiem czy to dobrze rozumiem: oznacza to, że nie kochamy osoby w której się zakochujemy? :-k czy to po prostu takie etapy: najpierw zakochanie= fascynacja, a dopiero później rodzi się prawdziwa miłość?

o. Pacyfik napisał(a):Miłość ginie, kiedy nie potrafi dojrzewać. Pisał o tym kiedyś Erich Fromm.
A to faktycznie prawda. :mrgreen: Zgadzam się z tym panem Erichem Frommem. :wink:
10-09-2005 10:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ajfen Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 284
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #4
 
Cytat:nie wiem czy to dobrze rozumiem: oznacza to, że nie kochamy osoby w której się zakochujemy? Myśle czy to po prostu takie etapy: najpierw zakochanie= fascynacja, a dopiero później rodzi się prawdziwa miłość?

Ojciec Pacyfik ma rację. Najpierw jest zakochanie, które równoznaczne jest z fascynacją. Spójrz Inis: Czy byłaś kiedyś zakochana? Jeśli tak, to przypomnij sobie ten moment. Patrzysz wtedy na swojego wybranka inaczej niż na cały świat. W nim widzisz same zalety, a w innych ludziach dostrzegasz również i wady. Osoba, w której się zakochałaś jest w twoich oczach wyidealizowana. Nie ma wad?- to niemożliwe.
Miłość, jak pisał święty Paweł (1 Kor 13) wszystko znosi. Cóż znaczą te słowa, zastanówmy się. Nic innego, poza tym, że miłość znosi także wady osoby ukochanej. Miłość nie polega na życiu u boku idealnego partnera/partnerki. Miłość poprzez swoją cierpliwość uczy nas żyć z ukochaną osobą w świadomości jej wad. Znosi je, ponieważ "miłość wszystko przetrzyma".
Oczywiście, że zakochanie jest nie do uniknięcia, ale jego skutki czasem są bolesne. Są bolesne, jeśli nie dostrzeżemy wad osoby wybranej. Dlatego warto dowiedzieć się o niej jak najwięcej: nie tylko gdzie mieszka, ile ma lat, jak się nazywa, co lubi robić, ale przede wszystkim dowiedzieć się co inni o niej myślą. Inni, przyjaciele mogą tu wiele pomóc, gdyż patrzą na ową osobę obiektywnie.
Do refleksji (nie tylko Tobie Inis) Uśmiech

Przez u?miech do Boga :-):-):-) <><
10-09-2005 11:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
o. Pacyfik Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 265
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #5
TEOFIL
Polecam bardzo ciekawy artykul na temat ....


http://www.teofil.dominikanie.pl/?f=arty...=172&nr=17
10-09-2005 13:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #6
 
Kiedyś usłyszałam takie słowa, które osobiście uważam za bardzo trafne, że w okresie narzeczeństwa to widzi się drugą osobę jako "mojego narzeczonego/moją narzeczoną". Dzięki łasce sakramentu i pracy własnej powinno się zmienić myślenie nie jako "mój mąż/moja żona", ale po protu "my" Uśmiech

Powinno zniknąć poczucie własności, a pojawić się doświadczenie wspólnoty. A wiele par poprzestaje na etapie "ja i on(a)".

Nie wierzę, że prawdziwa miłość może się skończyć. Ale miłość szczególnie ta małżeńska to nie emocjonalne uniesienie. To siedzenie przy łóżku chorego, wspólne rozmowy i milczenie, kupowanie czekoladowych ciasteczek, bo wpółmałżonek je lubi, nawet jeśli ja wolę kokosowe :mrgreen:.

Kiedy obserwuję narzeczeństwa niektórych moich znajomych zauważam, że ten czas wykorzystują oni na próby "wywalczenia sobir przestrzeni", takie poznawanie siebie ale w sensie zdobywania terenu do działania, jakby po ślubie nagle miała zacząć się walka i na wszelki wypadek dobrze jest mieć dobre miejsce do startu Smutny Tak jakby widzieć dwójkę małych dzieci nad pudełkiem klocków, kiedy każde chce zagarnąć więcej dla siebie.

Specjalnie cały poprzedni akapit lekko przekoloryzowałam Uśmiech

Zakochanie to nie miłość, a jedynie jej preludium, swoją drogą naprawdę piękne...

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
10-09-2005 15:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #7
 
Annnika napisał(a):Kiedy obserwuję narzeczeństwa niektórych moich znajomych zauważam, że ten czas wykorzystują oni na próby "wywalczenia sobir przestrzeni", takie poznawanie siebie ale w sensie zdobywania terenu do działania, jakby po ślubie nagle miała zacząć się walka i na wszelki wypadek dobrze jest mieć dobre miejsce do startu
No ale nie ma co sie oszukiwac - tak to wyglada, i po slubie jest dokladnie tak samo. Wlasnie o tym pisalem wczesniej i co wynika z twojego postu, ze ty tego nie rozumiesz, ze skoro sie kochaja, to po co ta walka. A ona sama z siebie gdzies wychodzi - inaczej, nie wychodzi sama z siebie, tylko zaczyna wychodzic z nas egoizm, i w tym wlasnie momencie mozna mowic, ze zaczyna sie miedzy dwojgiem ludzi budowanie tego wlasnie "my".

Dlatego własnie żona to najlepszy przyjaciel męża, mąż najlepszym przyjacielem żony, gdyż obydwiju punktuja wszystkie wzajemne slabosci i egozizmy. I nie ma co dramatyzowac, trzeba po prostu się nawracać i miłować bliźniego swego jak siebie samego, a uwierzcie mi wszyscy, ktorzy nie jestescie w małżeństwie, że to wcale nie jest takie proste.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
10-09-2005 18:40
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #8
Re: O Miłości słow kilka
Małżeństwo jest sakramentem ale też TAJEMNICĄ.Jest mnustwo powodów dla których ludzie rozstają się.
Myślę sobie że najważniejsze to chęć trwania w małżeństwie.Formułkę którą wypowiada się przy ołtażu ^ślubuję Ci miłość wierność i uczciwość małżeńską...^trzeba powtarzać codziennie,i z tą świadomością przeżywać każdy dzień.
10-09-2005 22:46
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #9
 
kasiaa napisał(a):Formułkę którą wypowiada się przy ołtażu ^ślubuję Ci miłość wierność i uczciwość małżeńską...^trzeba powtarzać codziennie
Ja to raczej radzilbym powtarzac sobie: "...Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci", bo człowiek jest za slaby, tak sam z siebie nie potrafi tak mocno kochac drugiej osoby.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
11-09-2005 01:41
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #10
 
Święta racja.
11-09-2005 23:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Iwona Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 49
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #11
 
Otóż uważam ,że punktem wyjścia dla każdej postaci miłości jest spostrzeżenie wartosci duchowej lub zmysłowej.Gdy umysł czy oczy nasze spostrzegają wartość dobra i piękna ,wola nasz spontanicznie nachyla się ku tej wartości,przeżywa upodobanie ,chce być blisko niej,a nawet z nią się zjednoczyć.Następnym etapem rodzącej się miłości jest szacunek w rodzącej się miłości chłopca do dziewczyny.Ponadto liczy się również życzliwość,która wyraż się autentycznym pragnieniem dobra dla drugiej osoby.Podsumować można słowami,Tyle kochasz,ile gotów jesteś ofiarować,poświęcić,oddać drugiej osobie-Bogu lub człowiekowi.Tak pojęte dawanie wyraż prawdziwą miłość.
27-07-2006 17:43
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #12
 
Moi Rodzice w tym roku będą obchodzić 30-lecie Sakramentu Małżeństwa. Różne rzeczy działy się na przełomie tych lat, ale widzę, jak wiele łask Bóg daje małżonkom żyjącym wedle Jego przykazań, jak Bóg umacnia ich łaską tego Sakramentu. Dla mnie to jest niesamowite, kiedy patrzę na moich Rodziców i widzę po tylu latach spędzonych z sobą tak wielką miłość, jakiej nie widziałam w żadnym innym związku. Mogę nawet powiedzieć, że ta miłość jest coraz wieksza i dojrzalsz wraz z upływem czasu. To związek, w którym jedno dąży do uświęcenia współmałżonka. Tak wielkiej i pięknej miłości nie byłoby, gdyby nie łaska Sakramentu i zawierzenie Bogu.
06-07-2007 11:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów