Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Religia w szkołach, jako podstawowy kurs ewalgelizacyjny
Autor Wiadomość
bashca Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 835
Dołączył: Apr 2009
Reputacja: 0
Post: #136
 
Marika napisał(a):kiedy lekcja religi(przynajmniej u mnie w klasie) jest polem do popisu dla tych co nie wierzą???

Gdzie jest katecheta- ja się pytam?

Katecheta jest tylko on nie ma za bardzo podejścia do naszej klasy(tych stawiających się nauczycielowi) Czasami już macha ręką na ich zachowanie i dalej gada swoje.
Mówi że jak nie chcą słuchać, moga w każdej chwili wyjść,zamiast przeszkadzać. N a oni te swoje wywody że to wszystko jest bez sensu i śmieszne" Czy Bóg może stworzyc kamień ktrego ne jest w stanie unieść??" i takie tam :/

"Dla niektórych ludzi twoje życie może być jedyną Biblią jaką przeczytają" Uśmiech
/W.J Toms/
23-08-2009 13:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #137
 
bashca napisał(a):N a oni te swoje wywody że to wszystko jest bez sensu i śmieszne" Czy Bóg może stworzyc kamień ktrego ne jest w stanie unieść??" i takie tam :/

Widzisz, pytanie wcale nie jest bez sensu, choć oczywiste jest, że nie ma dla niego odpowiedzi (przynajmniej jednoznacznej).

Zresztą, takie pytanie to akurat pestka, moge zrozumiec, że ksiądz nie odpowie na nie, bo nie widzi sensu, skoro wie, że jednoznacznej odpowiedzi się nie doszuka. Ale sa i inne pytania, bardzo sensowne, ale niewygodne. Na przykład:

1. Czemu celibat księży, skoro w Biblii Jezus poucza, że kapłani mają dbać o swoje ŻONY i DZIECI?

2. Dlaczego większość najwazniejszych świąt chrześcijańskich zaczerpniętych jest z dawniejszych religii (daty, czasami obrzędy, etc)

3. Dlaczego Jezus uznawany jest za Boga, równego Ojcu, jednego z Nim, skoro sam mówi, że wszystko, co czyni, to nie On czyni, a Bóg przez Niego? (innymi slowy - stawia sam siebie w pozycji takiego samego jak my czlowieka).

Pytania te sa trudne, i katecheci/księża czesto unikaja na nie odpowiedzi bo wiedzą, że odpowiedzi te i dalsza dyskusja może ich zaprowadzić w niewygodne i niebezpieczne dla nich rejony. A dla młodego czlowieka nie wystarczy informacja "co", ale konieczne jest też dokladne opisanie,"dlaczego".
23-08-2009 20:23
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Bananek Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 70
Dołączył: Apr 2009
Reputacja: 0
Post: #138
 
Drizzt napisał(a):bashca napisał/a:
N a oni te swoje wywody że to wszystko jest bez sensu i śmieszne" Czy Bóg może stworzyc kamień ktrego ne jest w stanie unieść??" i takie tam :/


Widzisz, pytanie wcale nie jest bez sensu, choć oczywiste jest, że nie ma dla niego odpowiedzi (przynajmniej jednoznacznej).
Tylko chodzi o to, że dam sobie ręce obie obciąć, że osoby, które zadają takie pytania(właśnie dlatego, ze są trudne niejednoznaczne i niekiedy niestety dla Kościoła kompromitujące :cry: ) na religii nie pytają, bo chcą rzetelnej wiedzy i oparcia dla swojej wiary, ale dlatego by wyśmiać katechetę. A ten nie wie co zrobić, bo jak wytłumaczyć tak trudne sprawy, gdy za chwilę dzwonek, a klasa go olewa.
Tu potrzeba spokoju, jakiejś elementarnej ogłady, podstaw (nie ukrywajmy, że młodzież nie czyta Pisma Świętego nie mówiąc o jakichkolwiek książkach filozoficznych-nie ma bazy :cry:
23-08-2009 21:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #139
 
Bananek - alez oczywiście, ja nawet bym so bie za to dal uciąć nie jedna, a obie ręce. Tyle tylko, że katecheta/ksiądz powinien na takie pytania odpowiadac TYM BARDZIEJ. Zauważ, że Jezusowi rownież zadawano niewygodne pytania, czesto by go znieslawić, poniżyć. Czy kiedykolwiek uchylil sie od odpowiedzi? Nigdy. Odpowiadal, zgodnie z prawdą - i to w taki sposob, że przeciwnikom zamykalo usta, a zwolennicy tym bardziej utwierdzali sie w wierze. I tak powinien zachowywac się dobry katecheta.

Przytocze przykład znajomego i jego rozmów z katecheta. Sytuacja miala miejsce za czasow, kiedy chodziłem jeszcze do liceum. Znajomy był raczej any-kościelny, a jednocześnie wiarą zbytnio sie nie interesowal. Lubił tez irytować katechetów niewygodnymi pytaniami. Jednego razu zadal księdzu pytanie na lekcji: "Skoro kościól jest taki wspanialy, to czemu byly krucjaty, inkwizycja, nietolerancja?" Ksiądz nie probowal zaprzeczać tym faktom, bronić się (bo w obliczu wielu faktow by mu sie nie udało). Zamiast tego powiedział: "Jasne, były. Wielu papieży nie dorastalo nawet pietami do swojego urzędu, wiele razy kościoł nawet nie zaslugiwal na swoje miano, nie pokazywal tego czynami. Ale to BYŁO. Czy dlatego, że tak BYLO, nalezy oczerniać KK TERAZ? Czy dlatego, że zapewne jakiś Twoj pra-pra-pra dziadek byl kawalem lotra - bo napewno taki by się w Twojej czy mojej rodzinie znalazl - znaczy to, że mam cię traktowac jak smiecia i na tej podstawie oceniac?!" (tonem ostrym, ofensywnym). Znajomy, lekko zaskoczony na to: "Noo...nie...ale skoro KK nie pelnilo wtedy odpowiedniej funkcji, to wiele rzeczy w Biblii, dogmatów, ktore przecież wtedy też się ksztaltowaly, może być zafalszowanych, mijać się z Biblią. I w wielu miejscach tak jest". Ksiądz znow sie nie bronil. Powiedzial pewnym glosem: "Taaak? Dobrze, w takim razie daję Ci miesiąc. Po tym czasie masz wypisać cytaty z Biblii i z KKK, ktore sobie wzajemnie przeczą, albo cytaty z KK ktore z Biblii nie wynikają. Jesli jesteś facet z jajami, i nie zachowasz sie jak prostak, ktory robi sobie z gęby cholewę, to za miesiąc mi te cytaty przyniesiesz, i podyskutujemy. Slyszy to cala klasa - sami za miesiąc zobacza, czy jesteś kimś więcej niż gadającym bzdury i od rzeczy wyrostkiem".

Koledze tak to pojechalo po ambicji, że nie bylo rady, tylko musial przeczytać CALĄ Biblię, i CAŁY KKK. W dodatku ze zrozumieniem, wglębiając sie w treść. Zresztą, po kilku dniach mówil, że nawet się wciągnąl w czytanie i wyszukiwanie. Tak ksiądz osiągnal sposobem pierwszy podstawowy cel - zmusil chłopaka do dokladnego zapoznania się z katolicyzmem, Biblią, etc.

Znajomy oczywiście cytatów sporo znalazl - potem trwały żarliwe dyskusje na lekcjach, w ktorych nie powiem, ksiądz pola nie ustepowal. Nie bal sie pytań, nie bal się kwestii, w ktorych musial przyznawać rację koledze. Klasa się zainteresowala, wciągnęla - wtrącala też swoje trzy grosze, a korzystali wszyscy, bo poznawali religie, sami z wlasnej woli czytali czy cala Biblie, czy urywki, żeby móc posiadać wlasne zdanie i argumenty.

Epilog jest taki, że znajomy obecnie jest bardzo mocno wierzącym katolikiem. Fakt, w niektorych kwestiach dalej nie zgadza się z oficjalna wykładnia KK, jednak są to raczej detale niż najwazniejsze kwestie, i nie wplywaja na jego zasady moralne czy chęć obcowania z Bogiem w domenie Katolicyzmu.


Innymi slowy - można. Mozna tak poprowadzić sprawe, by nawet najwieksa broń przeciwnikow katolicyzmu - trudne pytania - stały się orężem w rękach księdza, i przyniosly skutek i pożytek calej klasie.

Problem w tym, że do tego ksiądz musi posiadac 3 rzeczy:

1. Wiedzę. Bez tego jedynie sie zbłaźni, bo pierwszy uczniak mu wygarnie takie argumenty, że ksiądz legnie.

2. Charyzmę. Musi potrafić coś więcej niż klepanie obcykanych formulek i prowadzenie monologu. W dodatku musi orientować sie, jak działa ludzka psychologia, by móc zapanować nad rożnego rodzaju ludźmi.

3. Nie bać się trudnych pytań, wręcz cieszyć się, że są zadawane.
23-08-2009 22:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #140
 
Drizzt - w tym temacie doskonale się zgadzamy Uśmiech
W mojej szkole (gdzie pracuję) katecheta (wikary) tyle osiągnął, że chłopak z mojej wychowawczej klasy mimo, że zadeklarował nieuczestniczenie na lekcji frekwencji nie ma naliczanej - mimo to na katechezę chodzi, posłuchać. Na religię nie chodził dobrych kilka lat, jeszcze przez gimnazjum.

Katecheta przez 2 lata osiągnął tyle, że na 30 osób na katechez "zapisywało się" koło 10 osób. Teraz za czasów kapłana (nie jednego, bo 3 Język ) w niektórych klasach jest po 1-2 niechodzących, czasami więcej( z przyzwyczajenia z poprzednich lat, że wolna godzina ... )

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
24-08-2009 21:34
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #141
 
Annnika - i tacy własnie księża i katecheci sa skarbem. Zresztą, nie tylko nauczający, ale i zwykli księza. Tacy, ktorzy nie boją się stanąć twarzą w twarz z trudnymi pytaniami, rozważyć ich, znajdywac odpowiedzi na wątpliwości. Żałuję, że takich nie jest wielu, bo gdyby KK skladalo się z samych takich ludzi az palilbym się do uczestniczenia w tej wspolnocie. A tak, niestety, uwazam, że lepiej szukac wiary i prawdy na własna rekę (bez urazy tutaj, po prostu takie moje podejście).

Natomiast przytocze jeszcze (niedoslownie, bo to dawno było, jedynie ogolny sens) słowa tamtego księdza, jego odpowiedź na pytanie jednego z uczniów, czy nie mecza go takie pytania, wątpliwości, czy czasem wręcz ataki. Brzmiala ona mniej więcej tak: "Męczą? Absolutnie! Ja się bardzo cieszę, że ciągle szukacie luk, znajdujecie niejasności, macie wątpliwości. Po pierwsze widze po tym, że myslicie, że interesujecie się tematem, a nie puszczacie mimo uszu. A po drugie, dla nas obojga jest to nauka, własnie to pozwala nam wzmacniać się w wierze. Sam sie od was też wiele uczę. Widzialem te niejasności, ale zanim padaly takie pytania, nie widzialem sensu ich roztrząsac. A tak musze myśleć, zastanawiać się, szukać. Gdybym mial szukać sam dla siebie odpowiedzi, zapewne znalazlbym szybko coś na lapu-capu, co by jakos tam marnie wyjasnialo sprawe. mnie by to starczyło, ale nie dalo by mi wiele. Ale wiem, że wam nie starczy, że nie zbęde was prosta i marna odpowiedzią. Dzieki temu szukam sam odpowiedzi, co mnie tym bardziej utrwala w wierze. Tym bardziej widzę, rozumiem, że to, co wierze ma sens, a w dodatku, że jest jeszcze bardziej spojne, niż myslalem. Wszyscy więc korzystamy!".

Byłem, i do tej pory jestem pod wrażeniem takiego podejścia. Takie wlasnie nastawienie - pelne entuzjazmu, wiary, ale też rządzy wiedzy, poszukiwania sensu, prawdziwego zrozumienia, powinien mieć każdy duchowny.
24-08-2009 22:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
traszka Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 25
Dołączył: Jan 2010
Reputacja: 0
Post: #142
 
Myslę, że gdyby lekcje religii były prowadzone w kościołach, w salkach, byloby o wiele lepiej (mówię ze swojego punktu widzenia, oczywiście). Lekcje religii, jak już wspomniano, są okazją do odetchnięcia przed następną "poważną" lekcją, na zrobienie ściągi na klasówkę, odpisanie zadania domowego, uzupełnienia notatek, pogadania, poflirtowania i co tam jeszcze młodzi wymyślą. Katecheza w kościele sprawdziłaby się jednak tylko wtedy, gdyby chodzili na nią ci, którzy chcą, bądź gdyby w szkołach zapewniona była porządna lekcja etyki lub religioznawstwa. Niestety, w Polsce daleko do tego, a szkoda. Jeśli będę miała kiedyś dziecko i będę chciała posłać je na religię - czego tak naprawdę się nauczy? co wyniesie z lekcji? Czy katecheta/ksiądz/siostra znajdą czas by pięknie mówić o Bogu? Nie sądzę - będą zajęci ustawianiem niesfornej części klasy. Jak w takim charmidrze mówić o Bogu? Inna sprawa, że każdy, kto uczy - także religii - powinien mieć choćby minimalne przygotowanie pedagogiczne i po prostu powołanie, predyspozycje do nauczania.
24-01-2010 12:02
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
duszyczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,016
Dołączył: May 2007
Reputacja: 0
Post: #143
 
traszka napisał(a):Lekcje religii, jak już wspomniano, są okazją do odetchnięcia przed następną "poważną" lekcją, na zrobienie ściągi na klasówkę, odpisanie zadania domowego, uzupełnienia notatek, pogadania, poflirtowania i co tam jeszcze młodzi wymyślą
Nie dla wszystkich! Lecz jestem za religia do kościołów powinna powrócic. Czasami bywa tak iz ksiądz rozkochuje w sobie uczennice...(fakt sprawdzony) Lecz gdy przychodzi nowy nikt go nie lubi bo nie jest taki jak on. Uważam iż gdy przywrócic przy kościołach tzw. szkółkę niedzielną byłby to strzał w 10. Lecz pewnie księża i nie tylko boja się że ten typ rozwiązania byłby dla nich nie korzystny, a wręcz przeciwnie nie musieli by przez 40 minut uciszac klasy. Bo do szkółki przychodzili by uczniowie którzy chcą się nauczy, a nie ponabijac.

„Mówisz, że ja ci pomogłem. Była to moja przyjemność, tańczyłem mój taniec. Pomogło ci to, no to cudownie. Przyjmij moje gratulacje. Niczego mi nie zawdzięczasz”.Anthony de Mello
http://www.dkms.pl
http://www.krewniacy.pl
24-01-2010 13:37
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #144
 
duszyczka napisał(a):
traszka napisał(a):Lekcje religii, jak już wspomniano, są okazją do odetchnięcia przed następną "poważną" lekcją, na zrobienie ściągi na klasówkę, odpisanie zadania domowego, uzupełnienia notatek, pogadania, poflirtowania i co tam jeszcze młodzi wymyślą
Nie dla wszystkich! Lecz jestem za religia do kościołów powinna powrócic. Czasami bywa tak iz ksiądz rozkochuje w sobie uczennice...(fakt sprawdzony) Lecz gdy przychodzi nowy nikt go nie lubi bo nie jest taki jak on. Uważam iż gdy przywrócic przy kościołach tzw. szkółkę niedzielną byłby to strzał w 10. Lecz pewnie księża i nie tylko boja się że ten typ rozwiązania byłby dla nich nie korzystny, a wręcz przeciwnie nie musieli by przez 40 minut uciszac klasy. Bo do szkółki przychodzili by uczniowie którzy chcą się nauczy, a nie ponabijac.

Moim zdaniem chodzi o strach przed tym, że do takiej "szkółki niedzielnej" przychodziłaby dosłownie garstka ludzi (w porównaniu z tym, ile osób jest w klasach szkolnych). A że KK nie chce odpuścić i musi wszędzie dorzucić swoje 3 grosze (żadna obraza, po prostu fakt), to tak kurczowo trzymają się religii w szkołach.

Moim zdaniem w szkołach powinna być uczona etyka/religioznawstwo, i to przez kogoś, kto nie jest duchownym, a osobą świecką (jak też nie katechetą). Aby każdy się uczył, niezależnie od wyznania, pewnych zasad ponad-wyznaniowych. A jeśli będzie chciał (czy też ściślej - jego rodzice będą chcieli) uzupełnić to o nauki stricte z jedną, konkretną wiarą związane, to zawsze mogliby posłać dziecko do "szkółki niedzielnej".
25-01-2010 10:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
duszyczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,016
Dołączył: May 2007
Reputacja: 0
Post: #145
 
Drizzt napisał(a):kto nie jest duchownym, a osobą świecką (jak też nie katechetą)
Oczywiscie bo to by budziło od razu niechęc ucznia bo ksiądz będzie gadał zaraz o katolikach... (i to jest prawda).

„Mówisz, że ja ci pomogłem. Była to moja przyjemność, tańczyłem mój taniec. Pomogło ci to, no to cudownie. Przyjmij moje gratulacje. Niczego mi nie zawdzięczasz”.Anthony de Mello
http://www.dkms.pl
http://www.krewniacy.pl
25-01-2010 13:13
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #146
 
duszyczka napisał(a):
Drizzt napisał(a):kto nie jest duchownym, a osobą świecką (jak też nie katechetą)
Oczywiscie bo to by budziło od razu niechęc ucznia bo ksiądz będzie gadał zaraz o katolikach... (i to jest prawda).

Raz, że niechęć, a dwa, że nawet, gdyby taki człowiek miał prowadzić lekcję religii w rozumieniu religioznawstwa, to mała jest szansa, że udałoby mu się powstrzymać od faworyzowania własnej ścieżki.

Przykład tego miałem u brata, który miał zajęcia z przedmiotu "teoria wiedzy" z księdzem. Mimo, że przedmiot jest od religii dość odległy, to i tak ksiądz wszędzie przemycał treści stricte katolickie i katolicki punkt widzenia.
25-01-2010 13:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #147
 
Drizzt napisał(a):Moim zdaniem w szkołach powinna być uczona etyka/religioznawstwo, i to przez kogoś, kto nie jest duchownym, a osobą świecką (jak też nie katechetą). Aby każdy się uczył, niezależnie od wyznania, pewnych zasad ponad-wyznaniowych.
Jesteś pewien że znajdziesz taką osobę?
duszyczka napisał(a):Oczywiscie bo to by budziło od razu niechęc ucznia bo ksiądz będzie gadał zaraz o katolikach... (i to jest prawda).
Prawda, tylko, że osoba innej denominacji będzie gadała o swojej denominacji, "budząc od razu niechęć ucznia" (nie wiem akurat czemu ma budzić te niechęć?)
Drizzt napisał(a):Raz, że niechęć, a dwa, że nawet, gdyby taki człowiek miał prowadzić lekcję religii w rozumieniu religioznawstwa, to mała jest szansa, że udałoby mu się powstrzymać od faworyzowania własnej ścieżki.
Rozumiem, że jak agnostyk, lub ateista będzie prowadził taką lekcję, to istniałaby duża szansa na powstrzymanie sie "od faworyzowania własnej ścieżki?" :shock: :mrgreen:

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
25-01-2010 13:41
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #148
 
Sant - sprecyzuję. Nie chodzi mi o to, by nauczyciel w ogole nie miał własnego swiatopoglądu. Chodzi o to, by nie był duchownym, lub katechetą (czyli czynnie z duchowieństwem związanym), a "w pełni" świeckim człowiekiem.

Jasne, że nie oznaczałoby to 100% pewności, że nie wkradną się tam jego własne przekonania, jednak ryzyko takie przy osobie "w pełni" swieckiej będzie mniejsze. Po prostu, z własnej obserwacji widzę, że o wiele prościej na chwilę "zawiesić" własne poglądy i uczyć niezależnie od nich osobie świeckiej i nie-katechecie, niż osobie duchownej.
25-01-2010 14:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #149
 
Nie jestem osobą duchowną, a nie potrafiłbym wygłaszając wykład wkładać tam treści mi obce, np marksistowskie. Wkładałbym katolickie. To samo robiłby agnostyk, czy ateista.
A jeśliby np ateista był "osobą duchowną" tzn czynnie zaangażowany w propagowania ateizmu?. Albo np wyobrażasz sobie ateistę np p. Biedronia, (duchowną osobę geizmu) któryby nie przemycał wtedy "wartości" gejowskich? Albo Senyszyn obiektywnie uczącą religioznawstwa lub etyki?

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
25-01-2010 14:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anariel Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 159
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #150
 
Myślę, że generalizujesz. Moim zdaniem, to zależy bardziej od człowieka niż od tego, kim dana osoba jest. Poza tym jest to jawna dyskryminacja. Zabronić katechecie lub duchownemu nauczenia etyki czy religioznawstwa dlatego, że jest katechetą lub duchowym. Moje obserwacje są nieco inne, wielu ateistom znacznie trudniej utrzymać język za zębami i nie wykrzykiwać obraźliwych tekstów niż osobom duchowym. Hm, to może zabrońmy ateistom Oczko?[shadow=blue][/shadow]

[size=9] dopisek Santa - powyższe dotyczy Drizzta[size=9]
25-01-2010 14:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów