Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
życie w obfitości
Autor Wiadomość
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #1
życie w obfitości
Co to znaczy "życie w obfitości"? Jezus daje nam obfite życie, przemienia nasze życie - ale czy chodzi "tylko" o to że daje nam życie wieczne? Czy też przemienia nasze życie tu, na ziemi?
19-10-2005 14:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jswiec Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 682
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #2
 
Zobacz sobie najpierw definicję określenia "w obfitości" [gr. perisson]: perissos

IMHO chodzi o życie wieczne tj. życie samego Boga, do współuczestnictwa w którym jesteśmy wezwani. To życie rozpoczyna się zaczątkowo już od chwili chrztu i stopniowo wzrasta. Ale obecność tego życia ma oczywiście wpływ także na nasze ziemskie życie, które przez to staje się pełniejsze i obfitsze.

cooperatores veritatis [3J,8]
-----------------------------------
Chcesz przeczytać całą Biblię, ale nie wiesz jak sie do tego zabrać?
Zajrzyj do: http://www.mateusz.pl/duchowosc/wobi/plan/
19-10-2005 15:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #3
 
Dziękuję, ale nadal nie rozumiem JAK to nasze życie tu na ziemi staje się pełniejsze

[ Dodano: Sro 19 Paź, 2005 17:19 ]
i obfitsze
19-10-2005 17:19
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jswiec Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 682
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #4
 
W skali indywidualnej - jest wypełnione coraz bardziej Bożym pokojem i radością pomimo nieuchronnych cierpień, jakie nas spotykaja. Martha Robin mówiła: "nadprzyrodzona radośc w przyrodzonych cierpieniach".

W skali całych społeczeństw i cywilizacji sądzę, że w nieustannych wysiłkach, aby życie społeczne uczynić bardziej znośnym i ludzkim, w postępie w harmonii społecznej. Porównaj sobie jak wygląda życie społeczne w rozwiniętych krajach Zachodu i Japonii. Poziom życia jest podobny, ale stosunek do człowieka - kompletnie inny. Tam nikt nie dba o rodzinę, ludzie pracują ponad siły, ich domy są sypialniami, a najsilniejsze więzi łączą ich z pracodawcami.

cooperatores veritatis [3J,8]
-----------------------------------
Chcesz przeczytać całą Biblię, ale nie wiesz jak sie do tego zabrać?
Zajrzyj do: http://www.mateusz.pl/duchowosc/wobi/plan/
20-10-2005 17:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #5
 
Dla mnie życie w oofitości - hmm, pomyślmy Uśmiech Na pewno żyję pełniej odkad oddaję każdą najmniejszą dziedzinę życia Jezusowi. Nawet jak wydaje mi się, że coś stracę, to w rezultacie odzyskuje o wiele, wiele więcej.

Nauczyłam sie cieszyć tym co mam , sięgać po wiecej i nie zazdrościć tego, czego nie mam lub nie mogę osiagnać mimo starań.

W obfitości mogę też czerpać ze zdroju życia, czyli Jezusa, zawsze, kiedy tego potrzebuję, kiedy szukam wsparcia, On juz jest i czeka Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
21-10-2005 13:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #6
 
Annnika napisał(a):W obfitości mogę też czerpać ze zdroju życia, czyli Jezusa, zawsze, kiedy tego potrzebuję, kiedy szukam wsparcia, On juz jest i czeka Uśmiech

Chyba nie powinno się komentować czegoś co ma postać świadectwa, dlatego przepraszam Cię Annniko że pozwolę sobie to zrobić.

Zastanawiam się jak to w praktyce wygląda że Jezus jest zawsze kiedy się go potrzebuje. Zastanawia mnie czy mogę wierzyć w to że na tym życiem tu na ziemi On czuwa, że w ogóle ingeruje w moje zycie tu na ziemi - czy tez to zycie które On daje to "tylko" to w wieczności, a tu mamy tylko na nie "przeczekać". Jak czerpać ze zdrojów życia tu, w doczesności?
23-10-2005 16:35
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #7
 
Moniczka napisał(a):Zastanawiam się jak to w praktyce wygląda że Jezus jest zawsze kiedy się go potrzebuje.


To juz kwestia zaufania. Ja to widzę po czasie, już po odpowiednich problemach i przejściach Ale i kiedy nagle znajduje się nagle super rozwiazanie ciężkiej sprawy albo coś sie pomiesza i po Bożemu kończy Uśmiech


Moniczka napisał(a):Zastanawia mnie czy mogę wierzyć w to że na tym życiem tu na ziemi On czuwa, że w ogóle ingeruje w moje zycie tu na ziemi - czy tez to zycie które On daje to "tylko" to w wieczności, a tu mamy tylko na nie "przeczekać"

To nowe życie masz od razu, nie trzeba czekać na śmierć Uśmiech Polecam bardzo kurs "Filip na takie wątpliwości, naprawdę moze baaardzo, bardzo pomóc, nie wiem, skąd jestes, ale naprawdę poszukaj Uśmiech U nas w Gorzowi takie kurs jest raz na kilka miesięcy i kosztuje około 9 zł Uśmiech Kurs jest weekendowy Uśmiech

Pozdrawiam bardoz serdecznie, przepraszam za taką skąpą odpowiedź, ale jestem właśnie po kursie Filip, ekipa pada na nos Duży uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
23-10-2005 17:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #8
 
Annniko czy wierzysz ze Bóg obserwuje całe nasze życie i nad całym tym życiem czuwa, wszystko co nas spotyka jest kierowane, chciane przez Niego?

[ Dodano: Nie 23 Paź, 2005 19:21 ]
Tka sobie mysle że obfite zycie mamy wtedy kiedy prawdziwie, w pełni kochamy. A że człowiek jest grzeszny, nie może kochać tak do konca, w pełni, bo każdy grzech osłabia miłośc. Patrząc na chrześcijan zyjących wokół, może i uczą się kochać coraz bardziej, ale to dzieje się poprzez ich pracę nad sobą - a mówimy że życie obfite mamy od Jezusa.

Chyba zamotałam się w tym temacie...

Pomożcie proszę Smutny
23-10-2005 19:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #9
 
Moniczka napisał(a):Annniko czy wierzysz ze Bóg obserwuje całe nasze życie i nad całym tym życiem czuwa, wszystko co nas spotyka jest kierowane, chciane przez Niego?

Nie tylko wierzę, ale i tego doświadczam. Każde wydarzenie okazuje się być elementem cąości. Nawet najgorsze moje doświadczenia po czasie wydaje odpowiednie, dobre owoce; to, co uważałam pierwotnie za dopust Boży ukształtowało mnie i przygotowało do działania w innej sytuacji...

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
23-10-2005 20:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #10
 
U mnie to się tak "objawia", że im więcej słucham i rozważam Słowa, im mniej "zatwardzam swoje serce, na Jego głos", tym mocniej i częściej doświadczam, jak niewiele jest mi potrzebne do życia i że nie mam potrzeb posiadania wielu rzeczy, że czuję, iż mam wszystko, co mi potrzeba, mimo że po ludzku naprawdę wielu rzeczy nie mam. Tak trochę pokręcone, ale może zrozumiecie o co mi chodzi Uśmiech

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
24-10-2005 12:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jswiec Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 682
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #11
 
Moniczka napisał(a):A że człowiek jest grzeszny, nie może kochać tak do konca, w pełni, bo każdy grzech osłabia miłośc.
Zgoda, ale to nie oznacza, że nie może czynić postępów w miłości.
Protestant powie: każdy najmniejszy grzeszek oddziela Cię nieskończenie od Boga, "wykopuje przepaść" między Tobą a Bogiem.
Katolik powie: lekkie grzechy powodują osłabienie więzi z Bogiem, ale jej nie niszczą. Przeszkadzają postępom w zyciu chrześcijańskim, ale ich nie umożliwiają. Zacierają miłość, ale nie tak mocno, aby uniemożliwić wzrost w łasce.

Moniczka napisał(a):Patrząc na chrześcijan zyjących wokół, może i uczą się kochać coraz bardziej, ale to dzieje się poprzez ich pracę nad sobą - a mówimy że życie obfite mamy od Jezusa.
Otóż nie, jeśli jest autentyczny wzrost w miłości, to musi być dzieło łaski stwarzającej nas na nowo. Nikt nie może sam z siebie zmusić się do życia w miłości poprzez "pracę nad sobą"itp. starania.

Owszem, praca nad sobą jest konieczna do zasymilowania łaski, do przygotowania gruntu pod nowe działania Boże w nas, do pokazania Stwórcy, że rzeczywiście chcemy tego, co On pragnie w nas stworzyć. Ale to nie jest przyczyna miłości; a jeśli ktoś w taki sposób zamierza właśnie osiągać doskonałość, to nieuchronnie staje się faryzeuszem, jakąś tylko karykaturą Chrystusa zrażającą innych do chrześcijaństwa, a nie "innym Chrystusem", jak święci.

Otóż dokonałość faryzejska jest zawsze nadęta pychą i odpycha, a doskonałośc wlana, stworzona przez łaskę, przyciąga i uderza pokorą.

cooperatores veritatis [3J,8]
-----------------------------------
Chcesz przeczytać całą Biblię, ale nie wiesz jak sie do tego zabrać?
Zajrzyj do: http://www.mateusz.pl/duchowosc/wobi/plan/
24-10-2005 15:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #12
 
jswiec napisał(a):
Moniczka napisał(a):]Patrząc na chrześcijan zyjących wokół, może i uczą się kochać coraz bardziej, ale to dzieje się poprzez ich pracę nad sobą - a mówimy że życie obfite mamy od Jezusa.
Otóż nie, jeśli jest autentyczny wzrost w miłości, to musi być dzieło łaski stwarzającej nas na nowo. Nikt nie może sam z siebie zmusić się do życia w miłości poprzez "pracę nad sobą"itp. starania.

Mam co do tego jedną wątpliwośc. Będąc w stanie grzechu ciężkiego, pozbawieni jesteśmy łaski uświęcającej, która ma w nas stwarzać wzrost miłości. Jak więc to się dzieje że ludzie którzy nie żyją w stanie łaski potrafią czynić dobro? Obserwuje moich przyjaciół, wielu od dawna żyje bez spowiedzi, a jednak są dobrymi ludźmi. Jak skoro zamknęli dostęp łasce?
24-10-2005 16:21
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jswiec Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 682
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #13
 
Moniczka napisał(a):Jak więc to się dzieje że ludzie którzy nie żyją w stanie łaski potrafią czynić dobro? Obserwuje moich przyjaciół, wielu od dawna żyje bez spowiedzi, a jednak są dobrymi ludźmi. Jak skoro zamknęli dostęp łasce?
To są nieuprawione oceny. Łaska może przyjśc do człowieka jak chce i kiedy chce. Nie jest związana "kanałem sakramentalnym".

Bóg szuka grzesznika z własnej inicjatywy i też go obdarza łaską, którą nazywamy popularnie "głosem sumienia". To właśnie sumienie może w grzeszniku nie utrzymującym więzi z Bogiem wzbudzić pragnienie czynienia dobra i pchnąć go na drogę dobrego czynu ["łaska uczynkowa" w katechizmie]. Ale to jest łaska, która jeszcze niczego nie stwarza, nie przemienia i nie uświęca. Jest tylko głosem - raz lepiej raz gorzej słyszalnym - mówiącym "Wróć!", "Czyń to, bo w tym właśnie jest prawdziwe życie!", "Porzuć złudzenie, że grzech Cię nasyci!".

Ponadto wielu teologów [Rahner itd.]zwraca uwagę na zjawisko "chrześcijaństwa anonimowego": są ludzie, którzy formalnie zerwali z Kościołem, ale żyją podobnie jak chrześcijanie. Dlatego, że Kościół nie ma monopolu na zbawianie i to Bóg sam zbawia i uświęca kogo chce. Owszem głównie i przede wszystkim w Kościele, ale Kościół nie może nigdy uważać się za monopolistę, rodzaj "fabryczki do zbawiania duszyczek", bo musi zawsze być pokorną służebnicą Pańską.

Widząc takich ludzi należy zatem skierować dziękczynienie za nich, że pomimo takiej właśnie sytuacji działa w nich łaska i zastanowić się, dlaczego z jakichś powodów "obrazili się" na Kościół. Bo takie przypadki zwracają nam właśnie uwagę na grzech Kościoła, który ich dotknął, i który trzeba naprawić.
Tak więc nie tylko modlić się o ich nawrócenie, ale przede wszystkim o nasze nawrócenie !

cooperatores veritatis [3J,8]
-----------------------------------
Chcesz przeczytać całą Biblię, ale nie wiesz jak sie do tego zabrać?
Zajrzyj do: http://www.mateusz.pl/duchowosc/wobi/plan/
24-10-2005 18:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Susane Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 57
Dołączył: Oct 2005
Reputacja: 0
Post: #14
Re: życie w obfitości
Moniczka napisał(a):Co to znaczy "życie w obfitości"? Jezus daje nam obfite życie, przemienia nasze życie - ale czy chodzi "tylko" o to że daje nam życie wieczne? Czy też przemienia nasze życie tu, na ziemi?

Mam ulotkę o tytule "Pozwól aby Jezus przemienił twoje życie" o czterech prawach życia duchowego.
"Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości" J 10, 10. Bóg pragnie by nasze życie było szczęśliwe, udane, pełne już teraz. On nadaje sens życiu. On jest Dawcą życia i pragnie nasze życie tu na ziemi zamienić w życie wieczne.
24-10-2005 21:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów