Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Strach przed zyciem?
Autor Wiadomość
o. Pacyfik Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 265
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #1
Strach przed zyciem?
Syndrom starego kawalera
Dlaczego tylu mężczyzn nadal zastanawia się, "co będą robić, gdy dorosną?"

Lęk przed realizacją życiowego powołania
Można go nazwać syndromem, czyli zespołem objawów. Dotyka on dziś wielu mężczyzn, wśród nich katolików, którzy jakby w nieskończoność pragną pozostawać w stanie kawalerskim, co przejawia się swoistą bezsilnością wobec najpoważniejszych decyzji życiowych, l tak, wspominają oni np. o wstąpieniu do seminarium duchownego, lecz do niego nie wstępują, myślą o małżeństwie, ale nigdy na serio się nie angażują, l nawet jeśli jakaś znajomość przyjmie tzw. poważny obrót, szybko się z niej wycofują i zrywają. Mężczyźni ci wiedzą co prawda często, jak robić karierę zawodową, jednak gdy chodzi o ich życie osobiste - panuje w nim nuda i monotnia; z roku na rok nic się właściwie nie zmienia. Ten stan rzeczy wywiera głęboko negatywny wpływ na wyznawaną przez nich wiarę.

Podczas przyjęcia, na które byłem niedawno zaproszony, dobiegły mnie nagle słowa pewnej atrakcyjnej młodej kobiety, która z żalem w głosie wyznała: Co się dzieje z dzisiejszymi mężczyznami? Co jest z nimi nie tak? Nigdy nie umawiają się z dziewczyną na więcej niż trzy randki, a nawet kiedy się już umówią, brakuje im odwagi, aby ją przytulić i pocałować!

Oczywiście jestem pewien, że ta młoda kobieta nie miała na myśli wszystkich mężczyzn. Istnieje bowiem wielu, którzy dobrze rozumieją różnicę pomiędzy życiem w czystości i tzw. jansenizmem*. Istnieje wielu mężczyzn, którzy umawiają się z kobietą widząc w tym cel, potem żenią się, zakładając rodzinę. Jednak nietrudno w obecnych czasach zauważyć, jak pokaźna liczba młodych, wierzących mężczyzn "cierpi" na lęk przed realizacją swojego życiowego powołania. Tego samego nie można raczej zauważyć wśród młodych, niezamężnych kobiet. Prawie wszystkie są przekonane, a nawet wiedzą, że chcą wyjść za mąż i mieć szczęśliwą rodzinę, tylko dotąd nie spotkały właściwego kandydata.


W czym tkwi problem?
Można obecnie odnieść wrażenie, że wielu praktykujących katolików płci męskiej nie jest przekonanych do związania się z kimś. A jednak logika wskazuje na to, że powinno być odwrotnie! Bo czyż nie istnieje w katolicyzmie coś, co zachęca nas do wykazywania się odwagą? Czy pełne zrozumienie nauki Kościoła raczej nie ośmiela do założenia rodziny?


Trzymając Pana Boga "w poczekalni"
Prawdą jest, że przed katolikami płci męskiej istnieją trzy możliwe powołania. Są nimi: kapłaństwo, małżeństwo lub życie samotne. Życie w stanie kawalerskim nie jest jakąś gorszą drogą, powołaniem "wybrakowanym". Powinno ono być jednak zawsze wyborem pozytywnym, opartym na przekonaniu, że Pan Bóg powołał konkretną osobę do pełnienia specjalnej misji, którą małżeństwo uniemożliwia. Jak powiedział kiedyś pewien znajomy ksiądz: Kawalerstwo jako takie nie jest powołaniem. Zawarta jest w tym wielka mądrość! l jakoś trudno wyobrazić sobie, że dobrowolne kawalerstwo samo w sobie może być drogą do świętości. Szczególnie dotyczy to mężczyzn, którym mamusia gotuje i których opiera... Wychodzą rano do pracy, wracają do domu, zjadają obiad, ze spokojem czytają gazetę, oglądają telewizję, potem idą spać. Mężczyźni, którzy uporali się z różnymi pokusami cielesnymi, prawdopodobnie uznają taki dzień jako bardzo udany. Ale czy jest to recepta na świętość? Nie słyszą oni nigdy nocnego płaczu swojego dziecka, w ich samochodzie dzieci nigdy nie wymiotują, nigdy też nie mają oni do zapłacenia rachunków od ortodonty, ani żadnych kłopotliwych wizyt teściów. Jakże, kiedykolwiek, taki mężczyzna dostanie się do nieba...?

Podczas jednego z katolickich zgromadzeń, w którym brałem udział kilka miesięcy temu, pewien siwowłosy starszy pan, ojciec sześciorga dorosłych już dzieci, powiedział do zebranych tam młodych (w wieku około trzydziestki) ludzi: A kiedy zamierzacie się ożenić? Znajdźcie miłą dziewczynę i ustatkujcie się. Czas to zrobić! Niektórzy spuścili wtedy wzrok; wszyscy wyglądali na mocno zmieszanych.

Jedno pokolenie wcześniej ich ojcowie nie wahali się. Poświęcili czas na to, by znaleźć dobrą, wierzącą dziewczynę i zdobyć jej serce. Często żenili się, nie mając pieniędzy ani samochodu, a jedynie małe mieszkanie z zimną wodą. Taki był ich pierwszy dom, bez żadnego ubezpieczenia na życie. Większość nie miała studiów ani stopni naukowych. Większość z nich była poniżej 25 roku życia. Nie kazali Panu Bogu czekać. Pokonywanie razem życiowych trudności i wspólna, głęboka wiara, jakby dodatkowo ubogacała i cementowała ich małżeństwo. A potem, będąc już w starszym wieku, ileż wspaniałych opowieści mogli przekazać młodym! Dzisiejsi młodzi, w wieku 30-tu lat są owocem tych związków. Mają szczęście, że ich rodzice zdobyli się kiedyś na odwagę! Bo gdyby tak nie było, ci młodzi przecież nigdy by się nie urodzili. Tymczasem współczesna generacja jakoś nie bardzo ma ochotę podjąć się podobnego zadania i przejąć pałeczkę...


za: "Diogenes", The Catholic World Report, październik 1996.
tłum. Alicja Babkiewicz
28-10-2005 20:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #2
 
o. Pacyfik napisał(a):tzw. jansenizmem*


Można prosić o wyjaśnienie :?:

A do tematu - chyba ma Ojciec rację; gdzie Ci mężczyźni...

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
29-10-2005 20:44
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
o. Pacyfik Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 265
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #3
Link
Link odn. "jansenizmu":

http://www.opoka.org.pl/slownik/ltk/jansenizm.html

Ja mysle ze problem poruszony w artykule dotyczy takze dziewczyn.
Do tego dochodzi poczucie "braku celu w zyciu".
30-10-2005 08:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #4
 
Pewnie, że jest analogicznie, ale pierwotny post tyczył się bardziej płci fizycznie silniejszej, stąd mój komentarz, przepraszam Smutny

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
30-10-2005 18:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #5
 
o. Pacyfik napisał(a):Jedno pokolenie wcześniej ich ojcowie nie wahali się. Poświęcili czas na to, by znaleźć dobrą, wierzącą dziewczynę i zdobyć jej serce. Często żenili się, nie mając pieniędzy ani samochodu, a jedynie małe mieszkanie z zimną wodą. Taki był ich pierwszy dom, bez żadnego ubezpieczenia na życie. Większość nie miała studiów ani stopni naukowych. Większość z nich była poniżej 25 roku życia. Nie kazali Panu Bogu czekać. Pokonywanie razem życiowych trudności i wspólna, głęboka wiara, jakby dodatkowo ubogacała i cementowała ich małżeństwo. A potem, będąc już w starszym wieku, ileż wspaniałych opowieści mogli przekazać młodym! Dzisiejsi młodzi, w wieku 30-tu lat są owocem tych związków. Mają szczęście, że ich rodzice zdobyli się kiedyś na odwagę! Bo gdyby tak nie było, ci młodzi przecież nigdy by się nie urodzili. Tymczasem współczesna generacja jakoś nie bardzo ma ochotę podjąć się podobnego zadania i przejąć pałeczkę...

Sytuacja była inna. Każdemu kto chciał (nie musiał nawet umieć!) pracować oferowano taką możliwość. To zawołanie o to żeby sie w młodym wieku żenić/wychodzić za mąż jest dla mnie trochę dziwne i niepokojące. Małe mieszkanie to mieszkanie, zima woda to nadal woda, ale nie tylko o to chodzi. Zawołanie "pobierzmy się jakoś to będzie" jest dla mnie przejawem karygodnej nieodpowiedzialności. Założenie rodziny wiąże się z pewnym ciężarem a jak dochodzą do tego dzieci to jest to (po za błogosławieńswem) ogromny ciężar. Bo można mówić o miłości i modlić się do Bogas, ale miłością, ani modliteą jeszcze nikt dzieci nie naklarmił, nie odział, ani nie obuł. Czy mam podejście materialistyczne? Zapewne. Jeśli człowiek znajdzie pracę, mieszkanie urządzi się jakoś w życiu, usamodzielni to może założyć rodzinę, ale aby to zrobić wpierw musi zbudować fundament własnej egzystencji. Coś co sprawi , że będzie miał jaką taką pewnośc co do tego, że małżonka i dzieci nie będą cierpiały głodu i nie skapieją z zimna. To są sprawy proste, przyziemne- ale jakże ważne!!!

Obecna sytuacja nie zacheca ludzi do kombinowania: "Jakoś to będzie". Po za tym postawa O. Pacyfika, który ma wikt i opierunek, dach nad głową i raczej nie musi się martwi o sprawy życia codziennego (sądzę tak na podstawie dosyć abstrakcyjnych dla mnie tematów, które często są przez Niego poruszane), a wzywa ludzi do tego by się niczym jest albo bardzo naiwna albo cokolwiek demagogiczna.

Większość ludzi chce zająć lepszą pozycję do wyścigu szczurów, w którym rodzina może być zarówno wielkim utrapieniem jak i wybawieniem, ale stawką nie jest jedynie życie startującego, a również życie rodziny- więc nie ma co sie temu dziwić.

Założenie rodziny ma zawsze bardzo duży wpływ na życie człowieka , więc decyzja o tym musi być decyzją dojrzałą i przemyślaną, a nie wynikać z młodzieńczej beztroski.
14-11-2005 19:11
Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #6
 
semper_malus napisał(a):Założenie rodziny wiąże się z pewnym ciężarem a jak dochodzą do tego dzieci to jest to (poza błogosławieńswem) ogromny ciężar. Bo można mówić o miłości i modlić się do Bogas, ale miłością, ani modliteą jeszcze nikt dzieci nie naklarmił, nie odział, ani nie obuł. Czy mam podejście materialistyczne? Zapewne. Jeśli człowiek znajdzie pracę, mieszkanie urządzi się jakoś w życiu, usamodzielni to może założyć rodzinę, ale aby to zrobić wpierw musi zbudować fundament własnej egzystencji. Coś co sprawi , że będzie miał jaką taką pewnośc co do tego, że małżonka i dzieci nie będą cierpiały głodu i nie skapieją z zimna. To są sprawy proste, przyziemne- ale jakże ważne!!!


I tu sie z Toba całokowicie zgodzę. Tylko to nie materializm ale odpowiedzialne rodzicielstwo - encyklika Humanae Vitae

Z drugiej strony to niwraz widziałam, jak Bóg błogosławił niby w tragicznej sytuacji tym, którzy po prostu Mu zaufali Uśmiech I to było piękne i cudowne Uśmiech


semper_malus napisał(a):Założenie rodziny ma zawsze bardzo duży wpływ na życie człowieka , więc decyzja o tym musi być decyzją dojrzałą i przemyślaną, a nie wynikać z młodzieńczej beztroski.


I to też święta prawda Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
14-11-2005 22:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Kyllyan Offline
peregrino
*****

Liczba postów: 1,068
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #7
 
Cytat:Sytuacja była inna. Każdemu kto chciał (nie musiał nawet umieć!) pracować oferowano taką możliwość
Doprawdy? Mój Ojciec, który urodził się w 1912 roku miał siedmioro rodzeństwa, ja miałem dwoje, a mój syn jest jedynakiem. A urodził sie w tym czasie, o którym piszesz. :diabelek:
Cytat:Założenie rodziny wiąże się z pewnym ciężarem a jak dochodzą do tego dzieci to jest to (poza błogosławieńswem) ogromny ciężar
I o to chodzi. O ciężary, których z lenistwa i wygodnictwa nie chcemy ponosić. O konsumpcyjny model życia, z którego chcemy brać nie dając. A wszystko inne, w tym świadome rodzicielstwo to próby uspokojenia sumienia inaczej po prostu zwane zakłamaniem Język

[Obrazek: 764919eb84c6980d44424b316918db5d.png]


„Bez wiary potykamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry.” S. Kierkegaard
15-11-2005 08:25
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #8
 
Dzięki kyllyan :/

Nie popadasz w skrajności czasami Duży uśmiech :?: TO jak para ma 11 dzieci i 2 pokoje, to to nazywasz dopiero zerwanie z konsumpcjonizmem i brakiem zakłamania :?:

Po to chyba wynaleziono NPR, żeby do takich sytuacji nie dopuszczać i dać każdemu dziecku szansę na godne życie... NNeie mówietu o parach ,które "dla dobra dziecka" czekają na potomstwo, aż2 willęi 3 samochody maja, ale o takich, któzy używajaodpowiedno rozsądku, jakby nei było teżdaru od Boga :mrgreen:

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
15-11-2005 09:15
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #9
 
Annnika napisał(a):Po to chyba wynaleziono NPR, żeby do takich sytuacji nie dopuszczać i dać każdemu dziecku szansę na godne życie...
Wiesz, dla mnie to jest jedna z trudniejszych kwestii, ponieważ z jednej strony jak nas Bóg stwarzał, to powiedzial bądźcie płodni i się rozmnażajcie, potem w ewangeliach czytamy jak Jezus mówi, żeby pozwolić dzieciom przychodzić do niego, czyli również jest to często odczytywane jako zachęta do rodzenia dzieci.

Z drugiej strony jednak ciągle słyszymy o godnym życiu, o pewnym poziomie jaki trzeba zagwarantować dzieciom. I weź tu bądź mądry?!

Znam rodziny, gdzie jest ich z rodzicami 7, 8 i mieszkają w 3-pokojowym mieszkaniu. Naprawdę wspaniali ludzie, ale faktycznie jak popatrzyć na nich to widać, że po pierwsze im się nie przelewa, ale z drugiej strony nikt z nich nie kradnie ani nie głoduje.

W innej ewangelii czytamy, żeby nie troszczyć się o dobra doczesne, bo Bóg nam wszystko da, bo On przecież wie, że potrzebujemy wielu rzeczy żeby żyć. To jest właśnie ten radykalizm ewangeliczny. A z drugiej strony słyszymy, tu jeszcze raz się powtórzę, o tym, że żeby mieć dzieci, to trzeba im zapewnić odpowiednią szkołę, kursy, dobrobyt etc.

Oczywiście to jest bardzo poważny problem dla wielu ludzi, mamy tak jak piszesz zdrowy rozsądek ale tutaj granica między stawianiem Boga na pierwszym miejscu i zaufania Jemu, a stawianiem siebie, że ja wiem jak będzie lepiej niż Bóg, jest bardzo płynna.

To co napisałem powyżej brzmi dla większości ludzi śmiesznie: rodźcie dzieci, a Bóg już sie zatroszczy o was - toż po ludzku to idiotyzm największego kalibru.

Reasumując, dla mnie to nie jest takie proste jakby niektórzy chcieli, zresztą i zwolennicy i przeciwnicy (wielo)dzietności.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
15-11-2005 10:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #10
 
Kyllyan napisał(a):Doprawdy? Mój Ojciec, który urodził się w 1912 roku miał siedmioro rodzeństwa, ja miałem dwoje, a mój syn jest jedynakiem. A urodził sie w tym czasie, o którym piszesz

Ach tak? Urodził się? No dobrze - urodził się, ale co z tego wynika oprócz tego, że się urodził?

Kyllyan napisał(a):I o to chodzi. O ciężary, których z lenistwa i wygodnictwa nie chcemy ponosić. O konsumpcyjny model życia, z którego chcemy brać nie dając. A wszystko inne, w tym świadome rodzicielstwo to próby uspokojenia sumienia inaczej po prostu zwane zakłamaniem

Może dla Ciebie dziecko może być zagłodzone i brudne byle było rozmodlone i ochrzczone. Dla Ciebie może to wystarczy dla innych nie. Każdy d***l potrafi zrobić dziecko albo dzieci. Ale nie każdy daje radę dzieci utrzymać i wychować bo to jest bardziej skomplkowane niż wykonywanie małżeńskich rychów frykcyjnych.

Jeżeli dla Ciebie postawa człowieka, który chce aby jego rodzina miała co jeść, gdzie spać i w co się ubrać jest konsumpcyjna to ciekawe jak Ty żyjesz- nie jesz, nie śpisz i chodzisz jak Adam w Raju? A włąściwe dlaczego Twój syn jest jedynakiem? Co ci przeszkodziło w domajstrowaniu mu rodzeństwa abyś był w zgodzie z biblijnym nakazem aby być płodnym?

Ludzie nie tylko chcą brać z życia chcą też dawać,ale aby coś dać trzeba najpierw coś mieć.

Edycja postu : TOMASZ32
Semper, postaraj się używać bardziej przyzwoitych wyrażeń,takimi zwrotami mozesz obrażać innych. Pozdrawiam
15-11-2005 14:29
Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #11
 
semper_malus napisał(a):Ludzie nie tylko chcą brać z życia chcą też dawać,ale aby coś dać trzeba najpierw coś mieć.
To się zgadza, ale też jest tak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i jak masz więcej, to chcesz mieć jeszcze więcej dla siebie itd., a to dzielenie się odkłada się cały czas na później.

semper_malus napisał(a):Może dla Ciebie dziecko może być zagłodzone i brudne byle było rozmodlone i ochrzczone. Dla Ciebie może to wystarczy dla innych nie. Każdy debil potrafi zrobić dziecko albo dzieci. Ale nie każdy daje radę dzieci utrzymać i wychować bo to jest bardziej skomplkowane niż wykonywanie małżeńskich rychów frykcyjnych.
To, imho, jest mała nadinterpretacja. Jak pisałem wcześniej, znam takich ludzi i ani wcale nie są brudni i zagłodzeni, rozmodleni swoją drogą w takim powszechnym znaczeniu również. No i normalnie są wychowywani, problemy mają jak każdy inny człowiek, tyle że nie stać ich na wiele rzeczy, na które wydają ich rówieśnicy. Ale tak samo ucza sie jezyków, rozwijają swoje umiejętności. A że część sąsiadów się na to gorszy, że jest ich tam aż tyle, to już inna sprawa.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
15-11-2005 14:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #12
 
Ja nie twierdzę, że trzeba być dziany niczym szejk arabski albo Bill Gates, ale uważam, że pewność co do pracy, miejsca spania i posiłków to jest absolutne minimum jesli chce się myśleć o rodzinie.

A nie od razu ryk że lenistwo, konsumcjonizm pycha i egoizm albo namawianie ludzi pobierajcie sie, płodzcie dzieci i nie baczcie na konsekwencje.Bóg załatwi wszystko.
15-11-2005 14:53
Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #13
 
semper_malus napisał(a):Ja nie twierdzę, że trzeba być dziany niczym szejk arabski albo Bill Gates, ale uważam, że pewność co do pracy, miejsca spania i posiłków to jest absolutne minimum jesli chce się myśleć o rodzinie.
No ja również, ale dzisiaj czasy są takie, że gdyby chcieć żyć w ten sposób, to w ogóle by sie nie rodziły dzieci, bo większość młodych małżeństw nie stac na nic - mieszkanie??? i do tego własne????? stancja albo kawalerka to juz prędzej, a tak najpewniej to mieszkanie u rodzicow.

Praca - hmm, no dzisiaj prace masz, calkiem niezla, ale jutro mozesz juz jej nie miec. No i w przejaskrawionej wersji nigdy nie zalozy sie rodziny, bo moze strace prace, bo moze nie bedzie mnie stac zaplacic rachunki etc.

Poza tym człowiek to nie jest samotna wyspa - ma się rodzine, przyjaciół, znajomych etc. no ktoś zawsze pomoże w sytuacji kryzysowej.

Z tym jest tak samo, jak ze wszystkim innym, tak jak sam pisales: trzeba znac umiar zarowno w nieposiadaniu jak i posiadaniu dzieci i rodziny. Kazda forma skrajnosci bedzie budzila sprzeciw.

semper_malus napisał(a):A nie od razu ryk że lenistwo, konsumcjonizm pycha i egoizm albo namawianie ludzi pobierajcie sie, płodzcie dzieci i nie baczcie na konsekwencje.Bóg załatwi wszystko.
Wydaje mi się, że ja nic takiego nie krzyczałem i raczej krzyczal nie będę. Ja po prostu nazywam to strachem, ktorego sam zreszta doswiadczam, mimo ze mam gdzie mieszkac, mam co jesc i mam prace. I bardzo chcialbym miec taka wiare, zeby miec 100% pewnosc, że Bóg załatwi wszystko.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
15-11-2005 15:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #14
 
msg napisał(a):Wydaje mi się, że ja nic takiego nie krzyczałem i raczej krzyczal nie będę. Ja po prostu nazywam to strachem, ktorego sam zreszta doswiadczam, mimo ze mam gdzie mieszkac, mam co jesc i mam prace. I bardzo chcialbym miec taka wiare, zeby miec 100% pewnosc, że Bóg załatwi wszystko.

Toć nie mówię o Tobie- po prostu nie chciałem wskazywać paluchami - wystarczy przeczytać.
15-11-2005 15:11
Odpowiedz cytując ten post
msg Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,107
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #15
 
semper_malus napisał(a):Toć nie mówię o Tobie- po prostu nie chciałem wskazywać paluchami - wystarczy przeczytać.
To ja wiem, ale nie przeczę że w ogóle się nie krzyczy, bo sam też i takich krzykaczy znam, z obydwu zreszta stron, chodzi tylko i wylacznie o te druga czesc pierwszego zdania, czyli ze raczej nie zamierzam krzyczec, bo obydwie strony rozumiem, badz tez staram sie rozumiec.

Nie ga? dopóki nie zbadasz, najpierw si? zastanów, a potem czy? wyrzuty,
Nie odpowiadaj, dopóki nie wys?uchasz, a w ?rodek s?ów nie wpadaj,
Nie wad? si? o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj si? do sporu grzeszników!
Dziecko, nie bierz na siebie zbyt wielu spraw, bo je?li b?dziesz je mno?y?, nie b?dziesz bez winy.
I cho?by? p?dzi?, nie dop?dzisz, a uciekaj?c, nie umkniesz.

[Syr 11, 7-10]
15-11-2005 15:13
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów