Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy jest szczęście??czemu jedni mają szczęście a inni nie!
Autor Wiadomość
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #16
 
Kyllyan, cieszę się, że policzyłeś do 20. Oczko A teraz spróbuj zrozumieć to co napisałam wychodząc od swojej definicji.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
09-04-2008 02:20
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #17
 
Nie wiem, gdzie to wsadzić. Tak sobie myślę...smutno mi, że czasem tak bardzo chciałabym być dobra (naprawdę) i jak zwykle jest wszystko na odwrót. Dlaczego człowiek musi psuć wszystko, co się da w swoim życiu, tak, że już przestaje mieć szacunek do samego siebie Smutny

Nieraz słyszę, jak ludzie mówią o moich rodzicach: jacy to dobrzy ludzie. I wtedy tak bardzo chciałabym być tak dobra jak oni. Chciałabym kiedyś wiedzieć, że o mnie można powiedzieć, że jestem dobrym człowiekiem.
09-04-2008 11:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #18
 
Aga napisała:
Cytat:A jak wyleczyć się z egocentryzmu i perfekcjonizmu?

Zamiast skupiać się na sobie zdajmy się na Chrystusa. Niech On kieruje naszym życiem i planami w Swej niepojętej miłości.

A co do perfekcjonizmu. Jeśli coś idzie nie tak jakbyśmy chcieli to nie zrażajmy się tym. Ważny jest sam fakt, że coś robimy a nie to, że czasem nie wyjdzie. Nie bądźmy pedantyczni ani zbyt surowi względem siebie. Niech pośpiech nie bierze góry nad nami.
09-04-2008 13:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #19
 
Tylko, że ja nie umiem no ;( . Nie umiem przestać siebie nienawidzić. I nawet nie wiem, czy chcę, bo wtedy musiałabym przestać znęcać się nad sobą, nieustannie karać.

Czasami przestaję już wierzyć w sens i prawdziwość świadectwa, które tutaj zostawiłam. I zaczynam się już gupić, a życie nadal jest nie do zniesienia.
09-04-2008 13:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #20
 
A czemu siebie nienawidzisz ? Czy może ktoś Cię zranił lub odrzucil ?
Jednak nie można tak wciąż trwać w nienawiści względem siebie i za drobiazgi wymierzać sobie "karę". To wygląda na nieuzasadnione poczucie winy, częste u osób zranionych przez innych lub żyjących w tzw. trudnych rodzinach. Jedyne co mogę doradzić to to, byś nie zadręczała się bez powodu. Jeśli nie uczyniłaś zła to nie warto się obwiniać.
09-04-2008 14:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #21
 
Ja już kompletnie nie wiem, jakie są tego przyczyny :?
09-04-2008 14:44
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
duszyczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,016
Dołączył: May 2007
Reputacja: 0
Post: #22
 
nieania napisał(a):Aby być szczęśliwym potrzeba przejść szkołę cierpienia,
No cóż kazdy chba przeszedł szkołę cierpienia.

„Mówisz, że ja ci pomogłem. Była to moja przyjemność, tańczyłem mój taniec. Pomogło ci to, no to cudownie. Przyjmij moje gratulacje. Niczego mi nie zawdzięczasz”.Anthony de Mello
http://www.dkms.pl
http://www.krewniacy.pl
10-04-2008 20:06
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #23
 
Polonium napisał(a):A czemu siebie nienawidzisz ? Czy może ktoś Cię zranił lub odrzucil ?
Jednak nie można tak wciąż trwać w nienawiści względem siebie i za drobiazgi wymierzać sobie "karę". To wygląda na nieuzasadnione poczucie winy, częste u osób zranionych przez innych lub żyjących w tzw. trudnych rodzinach. Jedyne co mogę doradzić to to, byś nie zadręczała się bez powodu. Jeśli nie uczyniłaś zła to nie warto się obwiniać.

Ja nie pochodzę z "trudnej rodziny", właściwie całkiem normalnej, tylko rodzice chyba zbyt wiele ode mnie wymagali i miałam poczucie, że muszę wywalizować z moją starszą siostrą. Całe życie musiałam i muszę spełniać ich oczekiwania i do tej pory boję się, że decyzje, które podejmę, będą niezgodne z ich oczekiwaniami. U nas w domu trzeba było być grzecznym dzieckiem, nie przynoszącym wstydu rodzicom, którzy są znani w całym mieście. W dodatku tłumienie entuzjazmu, naturalności.
Jeśli chodzi o odrzucenie to odkąd pamiętam, zawsze było ono w moim życiu. Mój brat znęcał się nade mną fizycznie i psychicznie - nie wiem czy jedynym, czy jednym z kilku powodów było moje zaangażowanie religijne. W szkole, już od podstawówki byłam nieakceptowana. Nie chcę tutaj pisać wszystkiego, ale tu także powodem był światopogląd i jakaś dziwna opinia przeszła do liceum. A tam to był horror po prostu. Niby nikt się ze mnie nie śmiał, ale nikt też do mnie nie odzywał. Wiedziałam, że w tej klasie nikt mnie nie lubi i nie akceptuje, może nawet dano mi odczuć, że jestem gorsza. No nie wiem, może to też kwestia mojego charakteru, bo jestem bardzo zamknięta w sobie, a przez to dziwna.
Później było jedno traumatyczne przeżycie, które znacznie wpłynęło na poczucie wartości.
No i właśnie to najgorsze, że moja mama zawsze wszystko robi najlepiej, nigdy nie pozwalała mi się wykazać, że coś potrafię, bo i tak przecież nic nie umiem, ona wszystko zrobi lepiej. Zawsze wszystko po mnie poprawia, a mnie wtedy szlag trafia i pomagać więcej już nie chcę. Później z tego się biorą konflikty i tak w kółko. Czasem nawet słyszałam, że do niczego się nie nadaję i różne takie rzeczy. Jak rok temu popełniłam pewien dosyć poważny błąd to mama mi powiedziała, że wstyd jej przynoszę.
10-04-2008 20:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #24
 
Odpowiedzieć mogę na to w następujący sposób. Po prostu nie załamuj rąk, jeśli coś się nie powiedzie. Nie wymagajmy od siebie doskonałości, ale róbmy to na co nas stać. Jeśli naszych racji nikt nie uznaje to mimo emocji, jakie w nas wzbierają próbujmy się przemóc i z pokorą przyjąć niezrozumienie. Możemy znaleźć wsparcie w słowach z Biblii. Biblia nie mówi, że będzie sielankowo, lecz że będą podziały. Ale Biblia mówi też, że dla Chrystusa wszyscy jesteśmy ważni. Chrystus zawsze nas docenia i nasze wysiłki.

Aga napisała :
Cytat:Całe życie musiałam i muszę spełniać ich oczekiwania i do tej pory boję się, że decyzje, które podejmę, będą niezgodne z ich oczekiwaniami.

Nie ma innego wyjścia jak tylko zdobyć się na odwagę stawienia czoła rzeczywistości i problemom w duchu pokory i wiary. Na Chrystusa zawsze możemy liczyć. Przytoczę postać Św.Ojca Pio. Św.Ojciec Pio też doświadczał niezrozumienia ze strony zakonników, raz nawet Ojcu Pio zabroniono odprawić Mszę Świętą. Niezrozumienia to swego rodzaju tygiel, przez który wszyscy przechodzimy i sam też wyjątku tu nie stanowię. W podstawówce prawie zawsze mi dokuczano, w liceum przyszła silna nieśmiałość i z jej powodu krępowałem się wychodząc z domu. Od czasu studiów problemy te nie dokuczają, ale pojawił się inny problem. Dlatego "w każdym położeniu bierzmy wiarę jako tarczę" jak powiedział Św.Paweł.

I tego nie piszę z powietrza. Po prostu sam zauważyłem jak wielką ulgę przynosi zaufanie Panu w sytuacjach trudnych i niepewnych. Nie bądźmy zbyt surowi dla siebie. Kryterium oceny jest zawsze Dekalog oraz Przykazania miłości. Jeśli realizujesz to, co jest miłe Bogu to nie ustawaj w tym, a jak będziesz za to nie rozumiana to broń tego z wiarą i módl się o dary Ducha Świętego dla siebie i swoich najbliższych.

Pozdrawiam. Pax. <><
14-04-2008 14:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #25
 
Polonium napisał(a):(...)Jeśli naszych racji nikt nie uznaje to mimo emocji, jakie w nas wzbierają próbujmy się przemóc i z pokorą przyjąć niezrozumienie.

No właśnie...
14-04-2008 15:17
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #26
 
duszyczka napisał(a):No cóż kazdy chba przeszedł szkołę cierpienia.
Czy na pewno? Samo przejście przez cierpienie nie oznacza, że się przeszło szkołę cierpienia. Bo cierpienie ma nas czegoś nauczyć, ma nas nauczyć właśnie bycia szczęśliwym.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
14-04-2008 20:49
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #27
 
Sorki, ale jak słyszę takie banialuki jak to na przykład o cierpieniu to normalnie myślę sobie, że autor tekstu w ogóle nie wie, o czym mówi. Niektórzy twierdzą, że cierpienie uszlachetnia, ma czegoś nauczyć, i - o zgrozo! - jest darem! Wg mnie to bzdura kompletna! Jeżeli cierpienie ma być powodem tego, że ktoś zaczyna przeklinać swoje życie, Pana Boga i nie chce tego Boga znać - tak jak było w moim przypadku - to wybaczcie...
14-04-2008 21:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #28
 
Aga, gdybym ja tak myślała.... to ze 100% pewnością powtórzyłabym próbę samobójczą ze skutkiem śmiertelnym.

Tak! Cierpienie uszlachetnia. Tak! Cierpienie uczy. Tak! Cierpienie jest darem. Cierpienie nie powinno być powodem, by przeklinać swoje życie, Pana Boga i odwracać się od Niego. To, że tak było w twoim przypadku nie oznacza, że to było wolą Boga... ty z tym cierpieniem możesz zrobić to co chcesz. Możesz z niego wynieść ogrom dobra lub wręcz przeciwnie. Wszystko zależy od ciebie. Nie moralizuję i nie wypisuje tekstów wziętych z kosmosu. Sama doświadczyłam cierpienia, które doprowadziło mnie do próby samobójczej... A teraz dziękuję Bogu za to cierpienie. Nie dlatego, że mogłabym przez nie teraz nie żyć, ale pomimo tego. Mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa... Bo ja swoje cierpienie wykorzystałam właśnie do tego, by teraz być szczęśliwą. Szkoda, że zrobiłam to tak późno, ale zawsze lepiej późno niż wcale.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
14-04-2008 21:38
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #29
 
Mam inne zdanie na ten temat, ale nie będę się kłócić.
14-04-2008 21:43
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #30
 
aga napisał(a):Mam inne zdanie na ten temat
Myślę, że dlatego nie jesteś szczęśliwa, dlatego nienawidzisz siebie i swojego życia... myślę, że twoje zdanie bardzo negatywne odnośnie cierpienia stwarza największy problem.

Biedna rozpaczy
uczciwy potworze
strasznie ci tu dokuczają
moraliści podstawiają nogę
asceci kopią
święci uciekają jak od jasnej cholery
lekarze przepisują proszki żebyś sobie poszła
nazywają cię grzechem
a przecież bez ciebie
byłbym stale uśmiechnięty jak prosię w deszcz
wpadałbym w cielęcy zachwyt
nieludzki
okropny jak sztuka bez człowieka
niedorosły przed śmiercią
sam obok siebie

Jan Twardowski

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
14-04-2008 21:47
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów