Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Mit "dopasowania seksualnego" - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Pozostałe (/forumdisplay.php?fid=25)
+--- Wątek: Mit "dopasowania seksualnego" (/showthread.php?tid=1277)

Strony: 1 2 3 4


- jswiec - 10-03-2006 11:31

ZosiaII napisał(a):Ty w ogóle nie masz o tym pojęcia.
Ulubiony argument Zosi, powtarzany we wszystkich dyskusjach na jakikolwiek temat.
No to o co chodzi, Zosiu, w dopasowanniu seksualnym? O łatwe i szybkie szczytowanie [jak u pani Wisłockiej] czy też może spojrzymy na to trochę szerzej, np. kontekście 20-30 lat wspólnego życia ?
Słuchamy z niecierpliwością...
Palmer_Eldritch napisał(a):jswiec dawaj argumenty albo zamilcz
Palmer, jeśli mnie nie rozumiesz, to się doucz. Nie zamierzam milczeć tylko dlatego, że jakiś "specjalista" czerpiący swą wiedzę z kolorowych pisemek nie wie, co odpowiedzieć na kolejne przytaczane fakty.

Owszem takie "dopasowanie seksualne" w jakie wierzysz Ty i Zosia - to może nie tyle "mity" co efemerydy. Dziś jestem do kogoś "dopasowany", ale kto mi zagwarantuje, że za rok też będę ? A jak spotkam kogoś jeszcze lepiej "dopasowanego", to co wtedy ?


- ZosiaII - 10-03-2006 12:27

Cytat:Owszem takie "dopasowanie seksualne" w jakie wierzysz Ty i Zosia - to może nie tyle "mity" co efemerydy. Dziś jestem do kogoś "dopasowany", ale kto mi zagwarantuje, że za rok też będę ? A jak spotkam kogoś jeszcze lepiej "dopasowanego", to co wtedy ?
Och Ty "specjalisto" z Bożej łaski, przeczytaj sobie artykuł nad którym dyskutujemy, a który zamieściła Annika i poczytaj pierwsze posty dyskutantów, bo wystrzeliłeś jak Filip z konopii i w ogóle nie wiesz o czym mowa. Kwestia dopasowania nie jest kwestią wiary, tylko wiedzy. A poza tym skąd Ci wiadomo w co ja wierzę? Skąd Ci wiadomo w co wierzy lub nie wierzy Palmer? Skąd Ci wiadomo, co ja wiem? Na forum piszę te informacje, które chcę przekazać innym, a nie są to informacje, które posiadam tylko i wyłacznie. Na temat swej wiary staram się nie wypowiadać, bo to jest do oceny Boga, a nie ludzi.
Przestań wreszcie oceniać ludzi, zwróć swoją uwagę na dyskutowany problem, bo prowokujesz tylko wzajemną pyskówkę i obrzucanie się "komplementami". Do jakiego tematu nie wejdziesz, od razu rozwalasz go śledztwem typu: "w co wierzysz?", i "Skąd wiesz?". Kolejna faza to opluwanie źródeł informacji adwersarza i klasyfikacja jego osoby. To jest dyskusja? To mi przypomina śledztwo z czasów UB - " Mów wszystko, my i tak wiemy! Co ci się nie podoba? Ustrój?! Wojsko Polskie!?" :krzywy:


- jswiec - 10-03-2006 13:01

Ależ owszem, Zosiu, rozmawiam jak najbardziej o treści artykułu Jacka Pulikowskiego, zwłaszcza o fragmencie:
Cytat:Rosnące poczucie jedności cielesnej może być przyczyną prawdziwej głębokiej radości (nie tylko doraźnej przyjemności) jedynie wówczas, gdy jest w harmonii ze wzrastającą jednością psychiczną i duchową. Słowem, jest elementem jedności dwojga oddanych sobie całkowicie i trwale osób jako stworzeń cielesno-psychiczno-duchowych. Zjednoczenie cielesne bez więzi psychicznej i duchowej staje się jedynie namiastkę, by nie powiedzieć karykaturę jedności, przynoszącą co prawda doraźną przyjemność, lecz w dłuższej perspektywie czasowej rodzącą zawód i frustrację. Ostatecznie, współżycie li tylko cielesne rozbija więzi zamiast oczekiwanego dość powszechnie ich pogłębiania. Uczy tego doświadczenie tysięcy ludzi zawiedzionych w swych nadziejach na osiągnięcie szczęścia poprzez działania płciowe poza terenem małżeństwa.

Oczywiście Wisłocka ma zupełnie inne poglądy w tej kwestii.
Nie chodzi mi o jej dość rzetelne informacje z dziedziny medycznej, bo to rzeczywiście trzeba jej policzyć na plus. Nie chodzi nawet o ilustrowanie "pozycji", bo to w końcu też jest pożyteczna [dla wielu] wiedza [jeśli będzie wykorzystana do borych celów] i takie informacje zamieszczano w wielu innych książkach seksulogów poczynając od słynnej pozycji nad der Velde "Małżeństwo doskonałe" [wydane jeszcze przed wojną!]. A nawet czytelnik "Życia seksualnego dzikich" Bronisława Malinowskiego mógłby się niejedno dowiedzieć... Uśmiech
Uśmiech Uśmiech

Chodzi o samo nastawienie do współżycia, zredukowanie go do charakteru ludyczno-rozrywkowego. No i wtedy oczywiście wszelki "misteryjny" charakter aktu małzeńskiego musi uchodzić za totalną bzdurę. A próba łączenia go z Bogiem - co najmniej niestosowna. Takie są właśnie rezultaty podobnych lektur, które potem rzutują na negatywne doświadczenia osobiste.

Tymczasem dla katolika "dopasowanie seksualne" polega także i na tym, że jego żona/mąż potrafią przeżywać zjednoczenie cielesne także jako akt misteryjny, owszem radosny i piękny, ale nijak nieredukowalny do "radosnej zabawy w łóżku".

Tu jest zasadnicze źródło naszego sporu. Ty nie chcesz uznać "sacrum" zjednoczenia małżeńskiego i kpisz sobie z tych, którzy to głoszą i/lub tak to przeżywają. i jeszcze śmiesz nam wmawiać, że ten pogląd jest zgodny z nauką Kościoła !....


- ZosiaII - 10-03-2006 14:48

Właśnie w tej części filozoficznej naszej dyskusji udowodniłam ewolucję stanowiska Kościoła wobec stosunku małżeńskieo. Od Św. Augustyna, gdzie stosunek małżeński był grzechem śmiertelnym, poprzez Tomasza z Akwinu (tylko prokreacja) do dzisiejszego. Aktów dzisiejszych nie musiałam cytować, bo Ty to zrobiłeś, ale owoce tego stanowiska znajdują się w książkach o. Knotza, której fragmenty zacytowałam. Każde z tych stanowisk jest skrajne, zadaje gwałt naturze ludzkiej, a ostatnio Boskiej. Poczytaj sobie rozmoę Jezusa z Nikodemem, bodaże u Jana w 3 rozdziale. Chrystus wyraźnie dobitnie rozdziela sakrum od ciała. "Co z ciała pochodzi, ciałem jest". Cielesność związku małżeńskiego nie może być traktowana jako sacrum, bo zawsze będzie to perwersją seksualną.Najzdrowszy, najbardziej ludzki i mądry sposób pojmowania seksu przedstawia Św Paweł w Liście do Koryntian. nie chcę już po raz trzeci go cytować, ale jasno z jego tekstu wynika co jest co. Otóż zaspokojenie żądz cielesnych może być tylko i wyłącznie w ramach małżeństwa. Przerwanie tej praktyki usprawiedliwia jedynie czas modlitwy za obopólną zgodą małżonków. Co to znaczy? ROZDZIELNOŚĆ SAKRUM OD CIAŁA ! Małżeństwo wg niego, jest jedyną formą zaspokojenia żądz, aby nie kusił nas szatan. A więc stosunek małżeński jest konsumpcją żądz cielesnych, czynnością fizjologiczną jak pokarm czy inne potrzeby ciała. Dodaje przy tym, że wskazane jest życie w stanie bezżennym, ale to jest specjalny dar Boga - życie w czystości. Kto nie czuje się na siłach, a więc nie czuje tego daru Boga, powinien się ożenić i zaspokajać swoje potrzeby seksualne.
W tej sytuacji porównanie pism teologicznych i dokumentów Kościoła z Ewangelią i Listami rozmija się jawnie z nimi. Dlatego ja traktuję ciało, jako ciało, a Boga jako Boga i nie mieszam jednego z drugim. Od ciała są medycy, od ducha księża.


- jswiec - 10-03-2006 15:23

ZosiaII napisał(a):Właśnie w tej części filozoficznej naszej dyskusji udowodniłam ewolucję stanowiska Kościoła wobec stosunku małżeńskieo.
Przed Augustynem był jeszcze Tertulian, którego cytuje KKK 1642.
Co do Augustyna, to był on głęboko zraniony swoim poprzednim nieuporządkowanym życiem seksualnym i nie nie mógł się z tego podnieść aż do końca życia. Także św. Tomasza z Akwinu rodzice zaprowadzili jako dorastającego młodzieńca do burdelu, a tam doznał tak strasznego obrzydzenia do seksu, że widać to dość wyraźnie w jego pismach [choć starał się być sprawaiedliwy wobec sakramentu małżeństwa].

ZosiaII napisał(a):Każde z tych stanowisk jest skrajne, zadaje gwałt naturze ludzkiej, a ostatnio Boskiej.
Bo dla Ciebie nie Kościół jest ekspertem ludzkiej natury, ale np. Wisłocka, "Wróżka" itp. itd. Rozumiem także, że odrzucasz także jako wierutne kłamstwo stwierdzenia z ostatniej encykliki BXVI.

ZosiaII napisał(a):Poczytaj sobie rozmoę Jezusa z Nikodemem, bodaże u Jana w 3 rozdziale. Chrystus wyraźnie dobitnie rozdziela sakrum od ciała. "Co z ciała pochodzi, ciałem jest".
Nie rozumiesz hebrajskiego wieloznacznego terminu "basar" [gr. sarx]. Tu Jezus określa przez "ciało" upadłą naturę ludzka, a nie cielesność człowieka. Pała z egzegezy!

ZosiaII napisał(a):Cielesność związku małżeńskiego nie może być traktowana jako sacrum, bo zawsze będzie to perwersją seksualną
Twierdząc to stawiasz siebie ponad orzeczenia Kościoła. A ponadto ponad Biblią, ponad Pieśnią nad Pieśniami.

ZosiaII napisał(a):Otóż zaspokojenie żądz cielesnych może być tylko i wyłącznie w ramach małżeństwa. Przerwanie tej praktyki usprawiedliwia jedynie czas modlitwy za obopólną zgodą małżonków. Co to znaczy? ROZDZIELNOŚĆ SAKRUM OD CIAŁA !
Co za bzdury ! Parę fragmentów wcześniej Paweł mówi właśnie o ciele ludzkim jako świątyni duchowej ! Rada Pawła jest inna i współcześnie można by tak to rozumieć: jeśli np. oboje małżonkowie udają się na 9-dniowe rekolekcje igmacjańskie w ciszy, oczywiście w tym czasie powinni być osobno. To nie stosunek cielesny jest "nieduchowy", tylko natura intensywnej modlitwy wymaga samotności. Owszem, Tobiasz i Sara modlą się przed zjednoczeniem cielesnym [Tb 8]. Wzywają Boga po to, aby współżycie ze sobą nie zaszkodziło im, i aby było dla nich owocem błogosławieństwa. Znam wiele par małżeńskich, które się modlą przed współżyciem [krótko, ale treściwie] i twierdzą, że im to wychodzi na dobre.

ZosiaII napisał(a):Małżeństwo wg niego, jest jedyną formą zaspokojenia żądz, aby nie kusił nas szatan. A więc stosunek małżeński jest konsumpcją żądz cielesnych, czynnością fizjologiczną jak pokarm czy inne potrzeby ciała.
Dokładnie to samo twierdził Filip Melanchton w "Apologii konfesji augsburskiej". Dlatego właśnie protestanci nie mają małżeństwa za sakrament i wielu z nich dopuszcza rozwody. Równocześnie uważają wymóg celibatu kleru za swoiste "pogwałcenie praw człowieka".

Zosiu, tu masz zupełnie protestanckie poglądy. Nie bierzez pod uwagę Ef 5,20+ i wielu innych tekstów pawłowych.
ZosiaII napisał(a):W tej sytuacji porównanie pism teologicznych i dokumentów Kościoła z Ewangelią i Listami rozmija się jawnie z nimi.
A więc bądź na tyle odważna i powiedz sobie: jestem w duszy protestantką. To będzie przynajmniej jasne dla wszystkich.
Skoro Kościół się myli w sprawach małżeństwa i seksu - to po kiego grzyba w nim tkwisz i łudzisz samą siebie ? Nie masz odwagi żyć zgodnie ze swoimi poglądami ?

ZosiaII napisał(a):Dlatego ja traktuję ciało, jako ciało, a Boga jako Boga i nie mieszam jednego z drugim.
Tymczasem sam Bóg to "pomieszał| poprzez swoje Wcielenie...

ZosiaII napisał(a):Od ciała są medycy, od ducha księża
To prawda, z tym że nie da się d końca oddzielić jednego od drugiego. Tylko Kartezjusz to twierdził i śmiem twierdzić, że wywarł tym poglądem fatalny wpływ na kulturę europejską.


- ZosiaII - 10-03-2006 18:24

jswiec napisał(a):Bo dla Ciebie nie Kościół jest ekspertem ludzkiej natury, ale np. Wisłocka, "Wróżka" itp. itd. Rozumiem także, że odrzucasz także jako wierutne kłamstwo stwierdzenia z ostatniej encykliki BXVI.

jswiec napisał(a):Dokładnie to samo twierdził Filip Melanchton w "Apologii konfesji augsburskiej". Dlatego właśnie protestanci nie mają małżeństwa za sakrament i wielu z nich dopuszcza rozwody. Równocześnie uważają wymóg celibatu kleru za swoiste "pogwałcenie praw człowieka".

Zosiu, tu masz zupełnie protestanckie poglądy. Nie bierzez pod uwagę Ef 5,20+ i wielu innych tekstów pawłowych.

jswiec napisał(a):A więc bądź na tyle odważna i powiedz sobie: jestem w duszy protestantką. To będzie przynajmniej jasne dla wszystkich.
Skoro Kościół się myli w sprawach małżeństwa i seksu - to po kiego grzyba w nim tkwisz i łudzisz samą siebie ? Nie masz odwagi żyć zgodnie ze swoimi poglądami ?
Jswiec - zgadnij, co Ciebie to obchodzi? Czy ja włażę z buciorami do twojej duszy i mebluję ci ją wg swojego uznania i smaku? To nie jest Twoja sprawa, dyskutujemy o dopasowaniu małżeńskim! To, co napisałam, to jest moje stanowisko w sprawie - Ty masz swoje i ciesz się z niego, a ode mnie na kilometr proszę. To nie jst temat "duchowość zosi".
Co Ciebie może obchodzić co ja czytam - czy to jest tolerancja chrześcijańska, gdy próbujesz zdeprecjonować moją osobę przez to, że czytam taką a nie inną literaturę? Czy mnie obchodzi co Ty czytasz? Równie dobrze mogę się odnieść z taką samą pogardą, do tego, co Ty czytasz. I równie dobrze mogę udowodnić jak Ciebie ta literatura ogranicza, jak Ci mózg formuje w kostkę, w której nie ma miejsca na własne myślenie, tylko na powtarzanie wyuczonych na pamięć wierszyków.
W dalszym ciągu nie mówisz nic na temat dopasowania seksualnego małżonków. Wybrałeś z artykułu fragment, który mówi, jak powinno wyglądać chrześcijańskie małżeństwo, zdaniem autora, a pominąłeś najistotniejszy fragment, który zadecydował o napisaniu tego artykułu. A rozumieć Pismo potrzfię i bez żadnych egzegez. Rozumiem, co tam pisze, nie jestem kabotynem i choroby w brzuch nie dam sobie wmówić.

[ Dodano: Pią 10 Mar, 2006 17:45 ]
Kogo Ty chcesz nawrać? Sam się nawróć na myślenie magnetofonie jeden.


- jswiec - 10-03-2006 19:17

ZosiaII napisał(a):Wybrałeś z artykułu fragment, który mówi, jak powinno wyglądać chrześcijańskie małżeństwo, zdaniem autora, a pominąłeś najistotniejszy fragment,który zadecydował o napisaniu tego artykułu.
A jaki to fragment ????

ZosiaII napisał(a):A rozumieć Pismo potrzfię i bez żadnych egzegez. Rozumiem, co tam pisze, nie jestem kabotynem i choroby w brzuch nie dam sobie wmówić.
To twierdzi każdy pożądny sekciarz. Pismo rozumie, bo jest "samo z siebie" zrozumiałe, no i jeszcze Duch Święty go osobiście oświeca. :mrgreen: :aniol:
Powodzenia !

ZosiaII napisał(a):W dalszym ciągu nie mówisz nic na temat dopasowania seksualnego małżonków.
Owszem, mówię, ale to dla ciebie już jest jakoby "poza tematem". Po prostu rozumiemy te terminy inaczej. To zresztą nic dziwnego: ludzie przeżywający swoją seksualność inaczej, inaczej będą się "dopasowywać". To co zadziała w przypadku ludzi szukających w łóżku jedynie "zdrowej i taniej rozrywki" nie zadziała w przypadku ludzi szukających w swoim zjednoczeniu cielesnym oddania podobnego do związku Chrystusa z Kościołem.

Jak ktoś "konsumuje" swojego partnera jak bułkę z szynką, no to co mu tu mówić o ofierze, o bezinteresownym dawaniu siebie? Podobni cieszą się podobnymi - a "żuk na żonę żuka szuka", a nie hipopotama, bo do niego nigdy sie nie "dopasuje" [chocby nawet zatrudnił trzy Wisłockie do pomocy]...

ZosiaII napisał(a):próbujesz zdeprecjonować moją osobę przez to, że czytam taką a nie inną literaturę?
Ależ nie! Czytaj sobie co chcesz ! Ale jak np. zabierasz głos w sprawie poprawiania papieża na postawie artykułu z "Wróżki", no to wybacz...
Czy jak w "Gali" przeczytasz, że Atlantyda istnieje, bo jakaś czytelniczka była tam na wakacjach, to też uznasz to za wiarygodne źródło informacji ? Czytac można wszystko, ale sztuką jest selekcja informacji i ocena ich wiarygodności.


- ZosiaII - 10-03-2006 20:11

Włączyłam ignora na Twoje posty jswiec, proponuję ci to samo zrobić z moimi. Z automatami klepiącymi wierszyki nie dyskutuję.


- Annnika - 10-03-2006 21:49

A ja mam dosyć Waszej kłótni, bo w sumie wątek składa się oprócz mojego początku w 90% z waszych przepychanek :evil:


- ZosiaII - 10-03-2006 22:10

Jak zauważyłaś ja już z tym skończyłam.


- Annnika - 10-03-2006 22:37

Przepraszam, że się rozsierdziłam, ale przykro zobaczyć takie spory we własnym temacie ;(


- Offca - 11-03-2006 00:02

Zaraz walniemy po ostrzeżeniu i będzie spokój :evil: [-X


- jswiec - 11-03-2006 15:31

A oto inne podejście do "dopasowania seksualnego" przez tzw. programowanie neuro-lingwistyczne (PNL):
http://www.intercube.pl/index.php?go=produkty&akcja=psnet
Nie jest to zbyt chrześcijańskie podejscie, ale Wisłocka przy tym wysiada ! Dowodzi to jednak, że każdy do każdego może się dopasować, jeśli chce [jak to twierdzi Jacek Pulikowski].
Są także kursy:
http://uwodzenie.com/

[ Dodano: Sob 11 Mar, 2006 14:40 ]
A dopasowania do siebie po chrześcijańsku uczą [na razie tylko w krajach francuskojęzycznych i hiszpańskojęzycznych] kursy PRH [Personne Relations Humaines].
To jest dopasowywanie się do siebie na głębokim poziomie, a nie genitalnym...
Jeśli ktoś może z tego skorzystać, to po prostu bomba ! Nie ma na świecie lepszej szkoły "dopasowywania się" narzeczonych czy też szkoły szukania sobie zon/mężów na dozgonny związek:
http://www.prh-france.fr/france/fiches/selectionformation.php?sid=02mfed7a3ab8ad76d58b4157a39243d2&formation_courante=10p2f1c611a9274d711c0c6afdd7273f&type_segment=1

Tajemnicą metody jest właśnie rewelacyjna antropologia [wizja człowieka] biorąca pod uwagę najgłębsze pokłady tożsamości, IMHO wywodząca się prosto z hebrajskiej antropologii biblijnej [choć o Bogu i religii bezpośrednio się na szkoleniach nie mówi].
Na tym szkoleniu akurat nie byłem, ale to co sam przeżyłem dzięki nim jest niezapomniane.

[ Dodano: Sob 11 Mar, 2006 14:50 ]
Jeśli ktoś z Was czyta po francusku, to proszę bardzo zobaczyć w jakim duchu jest to robione:
http://www.prh-france.fr/france/documents/divers1/La%20Lettre%20de%20PRH%20n%B0170.pdf


- Offca - 11-03-2006 17:33

jswiec, skracaj trochę te linki następnym razem.