Miłość nieprzyjaciół - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Inne tematy (/forumdisplay.php?fid=5) +--- Dział: Ankiety (/forumdisplay.php?fid=30) +--- Wątek: Miłość nieprzyjaciół (/showthread.php?tid=1865) Strony: 1 2 |
- Polonium - 22-12-2006 22:11 W sumie to już się nie gniewam na tą osobę i mówię jej dzień dobry.Zresztą po co być obrażonym.Nie oczekuję przeprosin ze strony osoby,która mnie zraniła swym słowem.Po prostu przebaczenie z mojej strony wystarczy.Dziękuję. W sumie to było jeszcze jedno podobne doświadczenie ale nie na skalę publiczną i także wybaczyłem. Takie doświadczenia w momencie ich pojawienia się potrafią dotknąć bardzo głęboko,ale umacniają też wiarę.Potem pojawiła się u mnie nieśmiałość zwłaszcza w kontaktach wzrokowych z osobami,których nie znam,ale nie wiem czy wynikło to z tego doświadczenia.Trudno powiedzieć.Resztki nieśmiałości jeszcze są. Offtopic:Tak wizualnie porównując, to raniące słowa przypominają wybuch atomowy.Ogień i podmuch znika,a pozostaje promieniowanie.Trochę nietypowe porównanie dałem ale pokazuje ono destrukcyjną moc raniących słów. - Natalia - 22-12-2006 23:23 A mi właśnie przypmniał się taki cytat: "Chcesz być szczęśliwy przez chwilę? Zemścij się. Chcesz być szczęśliwy na zawsze? Przebacz.” Często zdarza mi się przebaczać ludziom... ale jakoś nie potrafię tak łatwo zapomnieć... - Offca - 23-12-2006 00:16 Natalia napisał(a):Często zdarza mi się przebaczać ludziom... ale jakoś nie potrafię tak łatwo zapomnieć...Przebaczyć nie znaczy zapomnieć! [-X - Ela - 23-12-2006 00:19 Natalia napisał(a):Często zdarza mi się przebaczać ludziom... ale jakoś nie potrafię tak łatwo zapomnieć... i tu jest pies pogrzebany... Przebaczyc tak, ale jakos pozniej czlowiek jest bardzo ostrozny w kontaktach z taka osoba. Czyli wlasciwie zaufanie w takim momencie nie istnieje. Ja z wlasnego doswiadczenia wiem, ze juz z taka osoba ne chce miec nic do czynienia. Traktuje ja jako ogien od ktorego mozna sie poparzyc. - Ks.Marek - 23-12-2006 00:54 Ela napisał(a):Czyli wlasciwie zaufanie w takim momencie nie istnieje. Ja z wlasnego doswiadczenia wiem, ze juz z taka osoba ne chce miec nic do czynienia. Traktuje ja jako ogien od ktorego mozna sie poparzyc.To ludzkie: nie dziw, że nie ufamy jak się sparzymy na kimś. Nie jest to takie proste w chrześcijaństwie - przebaczenie bliźniemu. Jest w nas jakiś "grzech zaciętości". Zachowujemy sobie często pewną rezerwę żalu, pod adresem kogoś, kto nas czymś dotknął w swym działaniu. - Natalia - 23-12-2006 16:55 Ela napisał(a):Ja z wlasnego doswiadczenia wiem, ze juz z taka osoba ne chce miec nic do czynienia.Traktuje ja jako ogien od ktorego mozna sie poparzyc. Chyba nie warto całkowicie zrywać kontaktu... Ja z taką osobą mogę mieć dalej jakieś wspólne interesy, nawet za bardzo jej nie unikam, chociaż z mojej perspektywy są to już całkiem inne stosunki,ale staram się tego nie okazywać... i ciągle jest jakiś mały strach, że znowu może mnie zranić... |