Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Katolickie małżeństwo: żona ma dziecko z innym... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Katolickie małżeństwo: żona ma dziecko z innym... (/showthread.php?tid=1941)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15


- Annnika - 23-01-2007 23:46

Daisy, ale rozgraniczmy czym jest ojcostwo, biologią czy byciem dla siebie :?: Kto ma lepsze warunki :?:


- Daisy - 23-01-2007 23:50

Annnika napisał(a):dla siebie
zdecydowanie!


- to Ja :) - 25-01-2007 00:47

Inaczej, rodziny zastępcze nie miałyby sensu.


- Ks.Marek - 26-01-2007 20:47

Jakoś wycichło tu :- Ciekawe czemu tak nagle ucięła się na debata. Czyżby Wolf już wszystko w tej materii wiedział? Czy po prostu stwierdził, że nie sposob rozwiązac tego problemu na forum?


- ddv - 04-02-2007 00:07

Najwyraźniej komuś odechciało się żalić na katolickim forum że nie może żalić się na to, że czuje się "poszkodowanym" za to, że złamał wszelkie możliwe zasady ...
Oj, chyba pierwszy raz żałuję, że nie mogę wygarnąć wprost tego co myślę ...
o takich pseudokatolikach bez zasad i bez jakichkolwiek zahamowań moralnych ... :/


- Wolf - 04-02-2007 01:52

Mam ciagle sesje - wiec krótko

Napisze jeszcze raz: nie jestem w w/w sytuacji ani kochankiem, ani ojcem, ani dzeiockiem, ani nawet matka... Argumenty ad personam sa naprawdę ddv nie stosowne...

jeszcze raz
celem wątku było ustalenie stanowiska Kościoła w podanej (b. trudnej) sprawie...

Ks. Marek stwierdzial, iz nie należy mówić o niczym nikomu... Zacytowal Ewangeleie dla przykladu... (nie mam pojecia co ma ten fragment wspolengo).

Ddv nie wiem czemu, ale chyab sadzi ze ja jestem okrutnym kochankjiem, deprawicielem żon. Nie jestem. to sytuacja jest hipotetyczna...

Moja analiza sytuacji:
żona zgrzeszyła względem męża. Zgodnie z warunkami Sakramentu pokuty musi mu to zadośćuczynić. Inaczej spowiedź nie jest ważna!... nie mozna tego pomiac! Jak to moze zrobic? Gotować codziennie ulubione pierożki? Głaskac po łysince? Zgadzać sie na seks, kiedy tylko mąż będzie chciał? a moze b. hardcorowo nosic wlosnice???
Moim zdaniem w tym przypadku dobrego "zadośćuczynienia" nie ma... Te "dowody miłości", gesty, są tak naprawdę normalne... nie powinny stanowic "czegos nadto"
jako zadośćuczynienie potraktowałbym poprostu powiedzenie o tym. W ten sposób żona-matka poakazal by, iż szanuje swojego męża. To jest b. ważne. O ile wierze, że małżeństwo bez miłości przetrwać moze, o tyle bez szacunku juz nie.

jeżeli mu nie powie....Cóż. Możliwe że jej się uda... Tylko ze z biegiem dzieci rosną i są coraz b. podobne do prawdziwych rodziców. A testy Dna daja 100% prawdopodobieństwo....
Naprawdę, wolałbym usłyszeć to raz na początku, niż być np przez 20 lat być oszukiwanym....

Aby nie robić mętliku dziecku w głowie, powinno sie ojca biol. zapytać czy chce opiekować się dzieckiem. Jednorazowa decyzja tak/nie.
Uważam że ma on do tego prawo. Nie sądze, iż upierając się przy kontaktach z włąśnym dzieckiem mu szkodzi... Od kiedy szkodzi kontakt z własnym ojcem? ja chciałbym mieć i prawa i obowiązki względem dziecka.
-"tato, dlaczego odszedłeś ode mnie"
-"bo myślałem że tak bedzie lepiej dla ciebie..."
???Absurd

Uważam że kontakt z ojcem jest ważny dla każdego z nas. Kązdy z nas jest dzieckiem i może coś powiedzieć na ten temat.
Uważam też, iż rola ojca nie jest należycie doceniana, a prawo nie należycie chroni tą relacje.

Bez odbioru w tym temacie


- ddv - 04-02-2007 02:16

Niezależnie od tego czy to ty rzeczywiście jesteś, opisujesz czy tylko zmyślasz taką sytuację - to tak czy inaczej sytuacja została dogłębnie przedstawionai jest ona zlamaniem wszelkich istniejących zasad i norm jakie istnieją w chrześcijaństwie.
Próby domagania się rozbicia rodziny (pisałeś "on przecież może ustapić" - cyt. z pam.) "bo ktośtam chce "swojego" dziecka" uważam wręcz za grzech wołający o pomstę do nieba (grzechy nieczyste).

W przytoczonej przez ciebie sytuacji następuje bowiem:
1. Cudzołóstwo
złamanie:
2. Sakramentalnego małżeństwa
3. świadome odrucenie darów Ducha Św. (Pobożność, Bojaźń Boża)
4. Złamanie grzechów głownych (Pycha, Nieczystość)
5.Grzechu przeciwko Duchowi Św. (sprzeciwiać się świadomie uznanej prawdzie chrześcijańskiej) - małżeństwo jest SAKRAMENTEM
do tego na forum najwyraźniej żalisz się a w tej sytuacji narażasz na popełnienie przez innych grzechów cudzych.
Tyle pokrótce ...

[ Dodano: Nie 04 Lut, 2007 01:52 ]
Mówiąc szczerze - takiego chamstwa i tupetu jak przedstawiłeś to dawno nie widziałem ... :oops:


- to Ja :) - 04-02-2007 02:57

Wolf napisał(a):nie jestem w w/w sytuacji ani kochankiem, ani ojcem, ani dzeiockiem, ani nawet matka...
w to ostanie jakoś nie wątpie :krzywy:


- Wolf - 04-02-2007 15:43

chyba jednak bedzie odbiór... Język

Cytat:
PostWysłany: Dzisiaj 1:16 Temat postu:
Niezależnie od tego czy to ty rzeczywiście jesteś, opisujesz czy tylko zmyślasz taką sytuację - to tak czy inaczej sytuacja została dogłębnie przedstawionai jest ona zlamaniem wszelkich istniejących zasad i norm jakie istnieją w chrześcijaństwie.
Próby domagania się rozbicia rodziny (pisałeś "on przecież może ustapić" - cyt. z pam.) "bo ktośtam chce "swojego" dziecka" uważam wręcz za grzech wołający o pomstę do nieba (grzechy nieczyste).

oczywiście ze i matka i ojciec dziecka mocno nagrzeszyli... zakładamy iż żałują i rozmawiamy o tym jak najlepiej wyjść z sytacji. Nigdzie nie napisałem że domagam się rozbicia rodziny!
"Ktośtam" to OJCIEC DZIECKA i ma prawo do kontaktu opieki i obowiązków względem Niego. To ma być grzech wołający o pomste do Nieba? Jak np. zabójstwo?



Cytat:do tego na forum najwyraźniej żalisz się a w tej sytuacji narażasz na popełnienie przez innych grzechów cudzych.

Ze niby jak? Jakas kobieta zdecyduje sie zdradzić po przeczytaniu tego postu? Jakis facet zdecyduje sie zaangażować w pozamałżeński romans? bez przesady....

Cytat:Mówiąc szczerze - takiego chamstwa i tupetu jak przedstawiłeś to dawno nie widziałem ... :oops:

:shock: nie przesadzasz? W czym niby sie to objawia? Uśmiech


- ddv - 04-02-2007 23:17

Odpowiedź na to, co sugerujesz została już dawno udzielona:
http://forum.ewangelizacja.sulechow.net/viewtopic.php?p=60408#60408
Na dodatek - cośtam dość jednoznacznie wcześniej bajdurzysz o "separacji" małżeńskiej ...
A piszę "bajdurzysz" bowiem separacja małżeńska nie jest to jest to nic innego jak tylko faktyczne uznanie rozbicia rodziny.
Niestety, nie tędy droga ...
Chciałbym również przy okazji co nieco przypomnieć o grzechach cudzych:
Cytat:Grzechy cudze
Namawiać do grzechu.
Rozkazywać bliźniemu grzeszyć.
Zezwalać na grzech bliźniego.
Pobudzać do grzechu.
Milczeć, gdy ktoś grzeszy.
Nie karać grzechu.
Pomagać w grzechu.
Usprawiedliwiać grzech cudzy
A w tym, co piszesz i sugrerujesz to widzę złamanie tych zasad bezpośrednio w pkt. 8 oraz pośrednio w pkt. pkt. 3,5,7


- to Ja :) - 05-02-2007 01:02

Czyli podsumowywując:
Punkt pierwszy, wg ddv należy nie przyznawać się go grzechu-zdrady męża i złamania przysięgi małżeńskiej, nie może to być również pokutą przy konfesjonale natomiast dla Wolfa warunkiem dobrej spowiedzi jest zadośćuczynienie krzywd jakie się wyrządziło, nie powiedzenie mężowi prawdy to dalsze jego oszukiwanie i trwanie w oszustwie i kłamstwie a więc w grzechach, jeśli panowie mają jakieś zastrzeżenia dla niego to proszę jasno i konkretnie napisać z czym się nie zgadzacie, podobna zasada obowiązuje w następnych punktach.
Punkt drugi brzmi: ddv, uważa samo przyznanie się do zdrady za rozbicie rodziny...jeśli nie to proszę o sprostowanie.
Punkt trzeci: dla ddv, zezwolenie dziecku kontaktu z ojcem biologicznym, który był kochankiem matki jest niedopuszczalne i jest oznaką rozbicia rodziny, natomiast pomija fakt na który z kolei Wolf, zwraca uwagę, że jest to krzywdzące dla dziecka i dziecko cierpi przez osoby trzecie.
Punkt czwarty: dlaczego ddv, uważasz przyznanie się do zdrady mężowi i umożliwienie kontaktu dziecka z ojcem biologicznym za:
- "Rozkazywać bliźniemu grzeszyć. " w czym się rozkazuje grzeszyć dziecku?
- "Pobudzać do grzechu. " samo widywanie się dziecka z ojcem nie oznacza, że matka zaś zacznie się z nim spotykać w celach współżycia
- "Pomagać w grzechu." to samo co wyżej, to, że dziecko wyjdzie z ojcem biologicznym na spacer nie oznacza, że matka zaraz z nim do łóżka skoczy
- "Usprawiedliwiać grzech cudzy" ponoszenie konsekwencji przez ojca biologicznego nazywasz usprawiedliwieniem? przecież to bezsensu.

Takie punkty nasunęły mi się po ostatnich postach obu panów - Wolf'a i ddv. Sądzę, że dopóki te punkty nie zostaną wyjaśnione oboje panowie nie dojdą do porozumienia ani konkretnych wniosków gdyż jak na razie mówią o czymś innym, w związku z czym pogubili się w dyskusji, podobnie jak pozostali forumowicze o co chodzi, w tym ja Uśmiech dlatego proszę Was, Wolf i ddv,a szczególnie ddv o sprostowanie/wyjaśnienie/odpowiedzenie na pytania jakie są w tych punktach.


- ddv - 05-02-2007 02:18

Punkt piąty - prosze o nie wypisywanie głupot i nie nadinterpretowanie wypowiedzi ...

Napisałem bowiem wyraźnie o tym, że decyzja czy informować bądź zezwolić o fakcie poczęcia dziecka z innym powinna należeć przede wszystkim do małżonków - zaś amantowi nic do tej decyzji.
Liczy się bowiem przede wszystkim dobro sakramentalnej rodziny a aspiracje amanta dopiero na szarym końcu.
Zaś samo domaganie się jakichś specjalnych przywilejów przez amanta uważam za zwykłe chamstwo.
Nie ukrywam - gdyby ktoś taki przyszedł mi do domu i zaczął cośtam "żadąć" to najprawdopodobniej nie wytrzymałbym i skończyło by się to "po męsku".
Zdradę żonie byłbym w stanie i przebaczyć - obcemu WARA od nas.
Nie ojcietc ten który dla chwili przyjemności uwodzi cudzą żonę - lecz ten, który zapewnia wychowanie dzieciom.
Ja bowiem też mam dzieci i liczy się dla mnie przede wszystkim dobro mojej rodziny zaś intruz który władował się nasze życie rodzinne niech sobie szuka innej ofiary - a niech się nie bawi naszym kosztem i nie psuje dalej naszego wspólnego życia.
I tak wystarczajaco już napsuł uwodząc żonę.
A ty, "to ja" najwyraźniej nadinterpretujesz w bardzozłośliwy sposób to, co napisałem - na dodatrek bez jakiegokolwiek pokrycia wrzeczywistości. Smutny


- to Ja :) - 05-02-2007 13:18

Dziękuję za wyjaśnienie swojego stanowiska.

Cytat: uwodząc żonę
a żona nie jest winna?skąd wiesz, że nie było na odwrót?może to żona zaczęła uwodzić tego faceta?

Cytat:najwyraźniej nadinterpretujesz w bardzozłośliwy sposób to, co napisałem - na dodatrek bez jakiegokolwiek pokrycia wrzeczywistości.
jeśli Cię uraziłam to przepraszam - nie to było moim zamiarem; tak odebrałam to co napisałeś w swoich postach (a więc w rzeczywistości wirtualnej :wink: ) i chyba Wolf ma też z tym problemy.


- ddv - 05-02-2007 19:33

Nie ukrywam, że ten tmat budzi we mnie ogromne emocje ...
A to dlatego, że najwyraźniej ktoś zapomina tu o podstawowym fakcie - wg. nauczania katolickiego prawo Boże stoi ponad prawem ludzkim.
Właściwym dla Katolików rozwiązaniem tego problemu rozwiązaniem byłoby:
- przyznanie się do błędu i winy żony przed mężem w szczerej rozmowie oraz przed Bogiem w sakramencie Pokuty; mąż przebacza żonie i przyjmuje poczęte poza prawym łożem dziecko jako wspólne "małżeńskie" dziecko zapewniając mu taką opiekę i wychowanie jak gdyby to było jego własne (biologicznie) dziecko- żona zaś stara się szczerze naprawić swój błąd i zdradę oraz unika wszelkich możliwych dalszych komplikacji.
Wszystko dla wspólnego dobra Rodziny - w tym męża i dzieci poczętych z "prawego" łoża.
W takiej sytuacji - przyznanie przed amantem, że to on jest ojcem dziecka jest bardzo niewskazane.
W tej poddanej pod dyskusję sytuacji uważam, że najlepszym rozwiązaniem byłoby jak najszybsze zerwanie wszelkich kontaktów z amantem przez niewierną żonę i nie informowanie "kochanka" o fakcie poczęcia z nim dziecka dla dobra Rodziny - stuprocentową szczerością i bardzo wyraźnie okazaną wolą nawrócenia się z drogi zdrady i grzechu winna wykazać się niewierna żona przed swoim mężem.
Nie mniej - zdaję sobie sprawę z wielu możliwych implikacji -możliwe jest zatem poinformowanie amanta za obopólną zgodą małżonków.
Sam fakt, że jest amant biologicznym ojcem oznacza tylko tyle, że (mówiąc obrazowo) nabył on prawo do "posiadania" dziecka w sposób niezgodny z prawem Bożym (poprzez grzech cudzołóstwa) a nadrzędnym prawem jest w katolicyźmie Prawo Boże które zabrania rozbijania rodziny i nakazuje drogę nawrócenia i minimalizacji skutków własnego grzechu (poprzez czynnościi zawarte w Sakramencie Pokuty -w tym przez naprawę zła, które się komuś wyrządziło).
A w opisanej sytacji - naprawą zła będzie uszanowanie wartości rodziny i nie wyrządzanie tej Rodzinie dalszych krzywd - zarówno przez amanta jak i niewierną żonę.

W każdej jednak sytacji - amant musi zdawać sobie sprawę z faktu, że wychowanie i kontakt z dzieckiem poczętym w wyniku grzechu cudzołóstwa może mieć utrudniony lub wręcz zakazany przez Małżonków dla dobra całej sakramentalnej Rodziny, zaś domaganie się jakichś "praw" do dziecka związane jest z ryzykiem rozbicia bądź dodatkowych komplikacji wewnątrz tej poszkodowanej już i tak rodziny.

Nie miałbym absolutnie żadnych pretensji do Wolfa gdyby chciał "walczyć" o dziecko które ktoś począł w wyniku nierządu (z osobą "wolną" - panną lub wdową) i chciałby naprawić swój błąd - "wakę" o dziecko poczęte w wyniku cudzołóstwa ze szkodą dla sakramentalnej rodziny uważam za czyn haniebny wołający wręcz o pomstę do nieba.

Cóż - dalsze emocje budzi we mnie sposób argumentacji Wolfa który najwyraźniej również zdaje sobie sprawę z możliwych implikacji - podaje wręcz pod dyskusję sprawę separacji małżeńskiej z jednoczesnym wysuwaniem roszczeń w stosunku do dziecka z nieprawego łoża tylko z tego powodu, ze to "amant jest biologicznym ojcem"...
Szkoda że wprost nie napisał, że małżonkowie mieliby się rozwieść dla widzimisię kochasia bez zasad i skrupułow ...
Ułatwiło by to zrozumienie całej sprawy osobom postronnym ...


- Wolf - 05-02-2007 20:51

1. Ten "Kochaś" i "Amant" jest OJCEM DZIECKA!! i ma do niego Prawo.
Zadzwijjące, iż tak nazywasz ojca dziecka, a matke zostawiasz w spokoju... Uśmiech
2. Nigdy i nigdzie nie mówiłem, że małżonkowie powinni się rozwieść!
3. Owszem tutaj mamy do czynienia z skrzyżowaniem się Prawa Bożego i lusdzkiego. To prawo ludzkie może zakazywać kontaktów z ojcem, który nic złegio nie zrobił. nawet domowi bokserzy mają więcej praw niż ojciec w takiej sytuacji... Absolutnie nie uważam iż zgodnie z wolą Boga OJCIEC miałby się przestać opiekować swoim dzieckiem.
Pozbawianie Ojca kontaktów z dzieckiem jest OKRUCIEŃSTWEM i to właśnie WOLA O POMSTE DO NIEBA!
4. Jesteś pewien, że zawsze mąż kochałby to dziecko jak trzeba? Rozumiem, iż nie należy dziecka informować o swoim ojcu?

5. Napisz jeszcze raz ze jestem pseudo katolikiem i wogóle sie nie znam.... Szczęśliwy