Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Mój mąż jest... księdzem - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22)
+--- Wątek: Mój mąż jest... księdzem (/showthread.php?tid=1990)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15


- gradzia - 11-09-2008 13:28

ja bym ujęła chyba odwrotnie "odważna głupota" czyli niedojrzałość xD


- Myszkunia - 11-09-2008 20:17

Ks.Marek napisał(a):Oboje uważają, że to, w jaki sposób ustawia dyscyplina Kościoła sposób życia księdza, to zaścianek, bezsens i głupota a na dodatek niebezpieczeństwo, niosące realne zagrożenie.
_________________
Mnie nie w takim sensie chodziło.
Jeśli mówiłam o odawdze,to chodziło mi o to,że oboje narażeni są na różne rodzaje czy to ataków czy komentarzy. Jeśli mimo to decydują się na taki krok, to musi się z tym wiązać pewnego rodzaju odwaga.
Ks.Marek napisał(a):śmiała, świadoma postawa wobec niebezpieczeństwa.
to znaczy w tym przypadku śmiała ąwiadoma postawa, gdzie niebezpiczeństwem jest ludzkie gadanie i ekskomunika Kościoła.


- Eirienen - 06-02-2009 00:59

A ja powiem tylko tyle, że miłość jest najwyższą wartością w zyciu człowieka i nie można się przed nią uchronić. A różne takie tam rytuały czy święcenia tym samym miłość odsuwają na dalszy plan. (Tak, tak. Kochajcie Boga najmocniej jak umiecie... :roll: ) Czasem wsparcie człowieka, drugiej bliskiej nam osoby jest bardzo ważne i nawet kapłan się przed tym nie uchronili. I trudno, żeby tez chował sie, lub tłumił uczucia w imię tego NAD, dla którego jednak ważniejsza jest miłość, dobro, szczęście, niż trzymanie się sztywnych zasad, które tak naprawdę nijak nas nie zbliżają do celu Oczko


- Ks.Marek - 06-02-2009 01:03

Eirienen napisał(a):I trudno, żeby tez chował sie, lub tłumił uczucia w imię tego NAD, dla którego jednak ważniejsza jest miłość, dobro, szczęście, niż trzymanie się sztywnych zasad, które tak naprawdę nijak nas nie zbliżają do celu
Przemyślałbym te słowa na prawdę bardzo głęboko, bo to ostrze podwójne, obosieczne...


- Rachel - 06-02-2009 01:11

Są decyzje które nie należy zmieniać, np. odnośnie kapłaństwa, zakonu, instytutów świeckich. Jak pisze w księdze Ozeasza - "Poślubię cię sobie przez wierność"


- Eirienen - 06-02-2009 01:25

Cytat:Są decyzje które nie należy zmieniać, np. odnośnie kapłaństwa, zakonu, instytutów świeckich.

To ja wolę już iść do metalowca w czarnej bramie, i wyjawic mu swoje uczucia, zamiast do księdza, który takich uczuć w ogóle nie zna, albo zna tylko z opisów... Bynajmniej by sie ustrzec metalowcy są bardzo sympatycznymi ludźmi, byście nie naskakiwali, że stereotypy Oczko

Kwestia druga: Naprawdę wolisz dochować napisanych paru wyrazów na świstku papieru, niż iść swoją drogą, którą, jak sądzę, Bóg bardziej doceni niż usługiwanie, robienie wszystkiego jak chce... Przykład? Proszę bardzo: Bóg chce byśmy żyli w miłości, przy czym, nieco egoistycznie( Nie miejcie mi tego za złe, to nie atak wbrew pozorom Oczko ),mówi nam, że mamy żyć jako kapłani nie mogąc tak naprawde jej doznać. Cóż, ja całej miłości, wybaczcie mu nie poświęcę, gdyż uważam, że lepiej zrobię, gdy obdarzę nią kogoś bardziej potrzebującego.

Przepraszam, że tak chaotycznie, ale jest późno a mózg mi wyparował tydzień temu, gdy pisałam biografię o Che Guevarze na anglika ^^'


- Ks.Marek - 06-02-2009 01:36

Eirienen napisał(a):Przepraszam, że tak chaotycznie
Szanuj innych. Napisz jutro, jak wypoczniesz.


- Eirienen - 06-02-2009 01:41

Hmm... Jeszcze coś widzę, ale odpowiedz na post chyba się gdzieś ukryła. Ale dziękuję za pouczenie. OUśmiech


- Rachel - 06-02-2009 01:55

Eirienen napisał(a):Naprawdę wolisz dochować napisanych paru wyrazów na świstku papieru,
To nie jest pare wyrazów na świstku papieru! To jest znamię, które wpisuje sam Bóg bardzo mocno w człowieku. A człowiek wyraża na to zgodę. To jest cały człowiek odpowiadający Bogu, a nie papier, który łatwo zniszczyć.


- Eirienen - 06-02-2009 02:09

Spokojnie, po co ten gniew, przeze mnie wyczuwalny? Linczujcie na spokojnie.

Rachel: Toleruję Twoje zdanie, jest to decyzja człowieka głęboko wierzącego. Jednak wolałam formę dyskusji niż wspólnego przekrzykiwania się, nutki maleńkiej wywyższania się i uświadamiania. Ja tylko powiedziałam swoje zdanie, starając się je obronić swoimi argumentami, co również cenię w waszych postawach. Oczko Pomyśle jeszcze nad tym, zastanowię się i jeszcze coś może wyklikam, bo dziś już siły opadły i jak to ładnie ksiądz Marek powiedział "Szanujmy się". Uśmiech Przytulanie


- Rachel - 06-02-2009 02:20

Eirienen napisał(a):Spokojnie, po co ten gniew, przeze mnie wyczuwalny? Linczujcie na spokojnie.
Spokoja jestem. Tylko się dzielę. Nie wiedziałam,że tak zostanie odebrana moja wypowiedź. Przytulanie


- aga - 06-02-2009 09:07

Eirienen napisał(a):A ja powiem tylko tyle, że miłość jest najwyższą wartością w zyciu człowieka i nie można się przed nią uchronić.

Zgadzam się, nie rozumiem tylko dlaczego często kosztem drugiej osoby.

Eirienen napisał(a):A różne takie tam rytuały czy święcenia tym samym miłość odsuwają na dalszy plan.

Jeśli mylisz miłość z pożądaniem, to w istocie święcenia nie dość, że odsuwają na dalszy plan zmysłowość, lecz wręcz nie dają możliwości realizacji. Ale to nieprawda, że kapłani żyją bez miłości. Jest ona istotą kapłaństwa! Bez miłości marne jest człowieczeństwo, marne byłoby też kapłaństwo.

Eirienen napisał(a):Czasem wsparcie człowieka, drugiej bliskiej nam osoby jest bardzo ważne i nawet kapłan się przed tym nie uchronili.

Zgadza się, księża to są normalni ludzie, otrzymują i dają miłość innym. Po to właśnie wchodzą w liczne relacje z ludźmi - oparte na "przyjaznej" miłości, by nie odczuwać braku bliskiej więzi z kobietą. Tak naprawdę każda relacja, również małżeńska, pierwej opiera się na przyjaźni, miłości bezinteresownej, a współżycie jest tylko dopełnieniem tej relacji, a nie celem samym w sobie, celem nadrzędnym.


- Jólka - 08-02-2009 18:02

Moment, czegoś tu nie rozumiem, może mi ktoś to wyjaśnić? Czy decydując sie na życie samotne, czyli zyjąc w stanie wolnym, czy zostając księdzem, czy zakonnicą rezygnuje sie z miłości? Czy żyjąc w ten sposób nie mozna kochać?

Wracając do pocątku tematu, nowa sytuacja dla dzieci, kiedy matka decyduje się na nowy związek wcale nie jest dla nich łatwa. Kiedy nowym mężem matki zostaje ksiądz i otoczenie zaczyna traktować je tak, jak by były winne tego stanu, nie jest to proste.

Szczególnie trudną sytuacją jest, jeśli ten ksiądz ożenił sie ze swoją byłą parafianką, a do tego mieszkają na terenie jego byłej parafii. Jak się w takiej sytuacji zachować?


- Rachel - 08-02-2009 18:37

Jólka napisał(a):Moment, czegoś tu nie rozumiem, może mi ktoś to wyjaśnić? Czy decydując sie na życie samotne, czyli zyjąc w stanie wolnym, czy zostając księdzem, czy zakonnicą rezygnuje sie z miłości? Czy żyjąc w ten sposób nie mozna kochać?
Przecież aga już odpowiedziała, że nie.

Jólka napisał(a):Szczególnie trudną sytuacją jest, jeśli ten ksiądz ożenił sie ze swoją byłą parafianką, a do tego mieszkają na terenie jego byłej parafii. Jak się w takiej sytuacji zachować?
Lepiej aby przeprowadzili się do innego miasta [nawet poza diecezją], bo ich zjedzą żywcem.
Mi byłoby bardzo niezręcznie. Nie wiedziałabym, co powiedzieć itd. Nie jest to łatwa sytuacja dla nich, jak i dla otoczenia.


- Jólka - 08-02-2009 21:51

Rachel, widziałam odpowiedź agi, ale pytałam Eirienen.

Co do kontaktu z "rodziną" księdza, miałam jakiś czas temu takie spotkanie, ale to nie w mojej diecezji. Na szczęście pierwsze nasze spotkanie było na neutralnym gruncie, potem jakiś czas temu byłam u nich w domu. Było mi trudno, ale troche, bo nie znałam go z jego czasów bycia "czynnym zawodowo" księdzem. Co nie zmienia fakty, że nie czułam się komfortowo.

Jednak może trochę inaczej na to patrzę też, bo spotykam się z księżmi nie tylko na gruncie "arafialno-sakramentalnym", ale tez w innych sytuacjach i miejscach. Co nie zmienia faktu, że gdybym znalazła się w takiej sytuacji, że jakiś mój kolega ksiądz przedstawi mi swoją żonę i rodzinę, to czułabym sie na pewno dziwnie. Ale to inna bajka... i mam nadzieję, że żaden mi takich "atrakcji" nie zafunduje.