Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
zbyt wiele emocji... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Odnowa w Duchu Świętym (/forumdisplay.php?fid=14)
+--- Wątek: zbyt wiele emocji... (/showthread.php?tid=27)

Strony: 1 2 3


- nieania - 23-07-2007 22:10

gradzia napisał(a):czy to znaczy że jeśli się modlę i czuję pustke, nieobecność Boga to niekoniecznie jest to negatywne tylko moje emocje tak to odczytują lub gdy odchodzę od konfesjonału z negatywnym odczuciem to nie znaczy , że spowiedź była zła??
Mi się wydaje, że to nie jest nic negatywnego. Ja tu widzę bardzo dużo emocji, a przecież nie wszystko możemy czuć i nie zawsze, nie zawsze w czasie modlitwy będziesz czuła Boga. Kiedyś rozmawiałam na ten temat z pewnym księdzem, który powiedział, że taka pustka w czasie modlitwy, że uczucie nieobecności Boga, to sprawka szatana, który za wszelką cenę chce nas od Boga oddalić, to on wprowadza niepokój, te negatywne uczucia... ważne jest to, aby nie poddawać się temu złudzeniu, aby wierzyć, w to, że Bóg jest blisko nas, szczególnie w czasie modlitwy, że Bóg na pewno odpuścił nam grzechy i mamy czyste sumienie, jeśli chodzi o spowiedź. To próba wiary.
ten ksiądz spytał się mnie jeszcze wtedy, czy ja będę przy Bogu tylko wtedy, jak będę Go czuła.. bo przecież nie można emocji przedkładać nad wiarę....


- Ks.Marek - 23-07-2007 22:12

Poza tym, jeśli czujesz się wewnetrznie oskarżana, jeśli to przywodzi ci myśli niezadowolenia, to masz bankowa pewnośc działania kosmatego.


- aga - 24-07-2007 09:49

Hehe, ja od dawna nie odczuwam "fruwania" na spotkaniach i w ogóle w całym życiu jest raczej spokojnie. Emocje są też potrzebne, ale nie są najważniejsze. Kiedy nie odczuwam obecności Boga, wtedy widzę, jak bardzo wszystko zależy od Boga tylko, a człowiek czasem na siłę chciałby coś poczuć. Mnie się zdarza, że na spotkaniach modlitewnych czuję się wewnętrznie rozbita, na Mszy jestem rozproszona, bo mi się wcale nie chce iść do kościoła, a czasem zupełnie niespodziewanie, kiedy jestem na Eucharystii Bóg daje mi znowu zachwycić się Sobą, Swoją obecnością. Czasem powkurzam się trochę na Boga, bo nie rozumiem, co robi z moim życiem, a innym razem nie moge nadziwić się Jego dobroci i niepojętej miłości, kiedy widzę, jak wiele dobra uczynił, w jak niesamowity sposób wkracza w życie człowieka i przekonuje o swojej nieustannej obecności.
Kiedy człowiek nie "czuje" Boga okazuje się, czy człowiek jest przy Nim dla Niego samego czy dla darów, wewnetrznych poruszeń, które daje.


- Ks.Marek - 25-07-2007 01:20

aga napisał(a):Czasem powkurzam się trochę na Boga, bo nie rozumiem, co robi z moim życiem, a innym razem nie moge nadziwić się Jego dobroci i niepojętej miłości, kiedy widzę, jak wiele dobra uczynił, w jak niesamowity sposób wkracza w życie człowieka i przekonuje o swojej nieustannej obecności.
Miałem tak w miniona niedzielę, kiedy dowiedziałem się o dramacie we Francji. Pytałem Boga: Czemu taka ofiara krwawa? Przeciez ci ludzie nie byli grzeszyć lecz prosić o łaski...
I co w odpowiedzi otrzymałem? Jeżeli się nie nawrócicie, podobna śmiercią pomrzecie.


- aga - 27-07-2007 09:49

Ja, dowiedziawszy się o tragedii we Francjii, nie byłam na Boga zła, nie pytałam się "dlaczego". Pomyślałam sobie, że ci ludzie pewnie byli wewnetrznie przygotowani na spotkanie z Bogiem w każdej chwili, a widocznie tak miało być. Może Bóg potrzebuje śmierci takich "świadków", by tam, gdzie ludzie żyją bez Boga (może tam, gdzie doszło do tragedii), nawrócono się, by zobaczono, że Bóg jest Panem naszego życia, Panem czasu i miejsca.


- nieania - 27-07-2007 12:21

W czasie tej tragedii jedni ludzie zginęli, inni doznani mocnych obrażeń, a niektórzy wyszli prawie, że bez szwanku... kto miał przeżyć, ten żyje...
poza tym, tamta trasa o ile się nie mylę została zamknięta i zapewne uchroni to przed jakimiś wypadkami innych ludzi... no i jak przepisy dotyczące prawa jazdy się pozmieniały...


- Ks.Marek - 09-08-2007 10:17

A propos emocji: Fear leads to anger. Anger leads to hate. Hate leads to suffering. (Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia). jak zwykł mawiać Mistrz Yoda. Uciekamy przed tym, czego się boimy. Wówczas rodzi się panika i działanie bywa często naznaczone piętnem nienawiści. Stąd też, jak uczy Loyola: ważne jest badanie uczuć, emocji. Takie przegryzanie, trawienie tego, co rodzi się w sercu.


- scholastyka - 10-09-2007 16:13

Nie zawsze działa ten schemat : "Strach wiedzie do gniewu..." [-X Emocje są pewnym kodem,który trzeba odkryć...i zrozumieć...No i ważne jest przyglądanie się im...I lepiej uważać na "przedwczesną" ich interpretację!Bo może być myląca :diabelek:


- angua - 10-09-2007 18:02

aga napisał(a):Hehe, ja od dawna nie odczuwam "fruwania" na spotkaniach i w ogóle w całym życiu jest raczej spokojnie. Emocje są też potrzebne, ale nie są najważniejsze. Kiedy nie odczuwam obecności Boga, wtedy widzę, jak bardzo wszystko zależy od Boga tylko, a człowiek czasem na siłę chciałby coś poczuć. Mnie się zdarza, że na spotkaniach modlitewnych czuję się wewnętrznie rozbita, na Mszy jestem rozproszona, bo mi się wcale nie chce iść do kościoła, a czasem zupełnie niespodziewanie, kiedy jestem na Eucharystii Bóg daje mi znowu zachwycić się Sobą, Swoją obecnością. Czasem powkurzam się trochę na Boga, bo nie rozumiem, co robi z moim życiem, a innym razem nie moge nadziwić się Jego dobroci i niepojętej miłości, kiedy widzę, jak wiele dobra uczynił, w jak niesamowity sposób wkracza w życie człowieka i przekonuje o swojej nieustannej obecności.
Kiedy człowiek nie "czuje" Boga okazuje się, czy człowiek jest przy Nim dla Niego samego czy dla darów, wewnetrznych poruszeń, które daje.
Myślę, że mogłabym się wszystkimi czterema wilczymi łapkami podpisać pod tym postem Uśmiech

I jeszcze bym dodała, że ja cieszę się emocjami - tymi dobrymi. To znaczy, że jak wszystko we mnie śpiewa, to i ja śpiewam, jak wszystko we mnie tańczy, to i ja tańczę Oczko Myślę, że czasem trzeba sobie pozwolić na beztroską radość i szczęście. Tyle że wcześniej trzeba nauczyć się mądrze sobie na nie pozwalać...

Kiedyś starałam się temperować emocje - bo prowadziły do takich huśtawek modlitewnych, jak te opisane w pierwszych postach tego wątku. Teraz świadomie się nimi cieszę - ale to "świadomie" oznacza również to, że ze świadomością tego, że wnet miną. A ja każdego dnia będę się na nowo ze sobą zmagała, będę się na nowo uczyła trwać, będę na nowo poznawała smak i trud słów "wierność" i "miłość"...



- Daidoss - 10-09-2007 19:37

aga napisał(a):Kiedy człowiek nie "czuje" Boga okazuje się, czy człowiek jest przy Nim dla Niego samego czy dla darów, wewnetrznych poruszeń, które daje.
Myślę, że to jest to co nam brakuje, nam jako ludziom słabym. Brakuje nam wierności. Wierności w byciu przy Panu Bogu. Wierności choćby w modlitwie.
Czasem zazdroszczę tym starszym Panią, które są co dzień rano czy wieczorem w Kościele. Po prostu są. Myślę, że nie wiele odczuwają. Są wierne Panu Bogu, bo wierzą, że i On ten wierności dochowa.


- Ks.Marek - 10-09-2007 22:03

scholastyka napisał(a):Nie zawsze działa ten schemat : "Strach wiedzie do gniewu..." [-X Emocje są pewnym kodem,który trzeba odkryć...i zrozumieć...No i ważne jest przyglądanie się im...I lepiej uważać na "przedwczesną" ich interpretację!Bo może być myląca :diabelek:
Jasne, przecież strach nie jedno ma imię. Pewnego rodzaju strachem jest też wstyd, czy bojaźń Boża. Zatem jak najbardziej słuszne jest twierdzenie twe, n/t emocji i kodu ajki stanowią.


- scholastyka - 10-09-2007 22:21

Ja bym wstydu nie wrzucała do worka "strachu"...Bojaźń tak... [-o<


- kredka198 - 06-01-2009 23:28

...mój sposób na odejście emocji na dalszy plan to była DECYZJA - decyzja ,że chce trwać przy Nim bez względu czy będę się czuła dobrze ,źle czy będę czuła Jego obecność.. . tak samo jest z miłością, ktoś kiedyś mi powiedział ,że miłość to decyzja (czy się chce być z dana osobą bez względu na wszystko ,emocje itd) i myślę ze to prawda Uśmiech....
Ostatnio zaczęłam modlić się ewangelią i to regularnie - staram się być temu wierna i wytrwała w tym - i choć jestem"dziwnie pozytywnie " wesoła to wiem ,że to nie przez emocje heheh Uśmiech Chwała Panu!


- aga - 06-01-2009 23:58

scholastyka napisał(a):Ja bym wstydu nie wrzucała do worka "strachu"...Bojaźń tak... [-o<

Mnie się zdaje, że są różne przejawy różnych odczuć i uznaje się je lub rozumie dopiero wówczas, gdy człowiek sam ich doświadczy. Nawet opisanie ich nie spowoduje, że nagle ktoś nas zrozumie.