Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Pochylmy się nieco bardziej nad tekstem ... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Ekumenizm (/forumdisplay.php?fid=42)
+--- Wątek: Pochylmy się nieco bardziej nad tekstem ... (/showthread.php?tid=277)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


- Offca - 23-01-2005 14:34

Oky, ale my, katolicy-charyzmatycy, to jednak trochę co innego niż zielonoświątkowcy-charyzmatycy. Owszem, działamy pod tym samym Duchem, ale różnice pewne są (może akurat nie pod względem charyzmatów i darów Ducha) ze względu, że katolicki Kościół nieco inaczej funkcjonuje od zielonoświątkowego... U nich nie ma czegoś takiego jak Odnowa w Duchu św. U nich charyzmaty są po prostu na porządku dziennym, tak jak u nas hmm... np. spowiedź... U nich cały Kościół opiera się na charyzmatach. A w KK mało kto wie w ogóle o czymś takim jak charyzmaty!


- Daidoss - 23-01-2005 15:49

Napisz coś co nie jest związene z tematem ale myślę, że warto o tym wiedzieć Oczko

To mała dygresja na temat, że piszemy Duch Święty a nie Duch Św.
Duch Święty to jest pełna i właściwa nazwa. Nie robi się skrutu jak np. Święty Karol możemy zapisać św. Karol. Święty przy Duchu się nie skrutuje. Tak samo jak zamias Karol nie pisze się Kar.
Może wydawać mało ważne ale skoro zwracamy uwagę na szcegóły to pozwoliłem sobie na to Uśmiech


- Offca - 23-01-2005 19:14

Co do tego masz rację, ale ja niestety już tak z przyzwyczajenia skrótami pisałam i teraz na stronie mam większość tekstów gdzie jest "Duch Św." Smutny Buuu a tego jest strassssnie dużo no i raczej już tego nie pozmieniam #-o

A teraz coś do rozłamów (mam nadzieję). Ostatnio gadałam z tą moją koleżanką co się do zielonych "przeprowadziła" i ona w pewnym momencie, kiedy gadałyśmy o złu tego świata i o złych ludziach, walnęła taki mniej więcej tekst: "Eh, dobrze, że mam już zapewnione miejsce w niebie..." Cóż, powiem, że jakoś mnie to w uszy zakuło... Może wcale niesłusznie, ale czy faktycznie mamy tą pewność, że mamy zapewnione i zaklepane na 100% miejsce w niebie? Możemy tak mówić? Bo przecież koleje losu są różne i w sam raz przed śmiercią komuś tak "wypadnie", że może zwątpić akurat w Boga... Czy takie mówienie to nie jest pycha? Wiem, że w niebie jest miejsce w zasadzie dla każdego, ale niestety nie każdy "zechce" skorzystać, ale czy można być takim właśnie pewniakiem? Odpowiedziałam jej, że owszem, takie miejsce jest, ale trzeba je umieć utrzymać...
Nie wiem własnie, czy ona miała racje i słuszność tak mówiąc, czy było to z nutką pychy :-k


- Gregoriano - 23-01-2005 21:19

Rasta napisał(a):
Gregoriano napisał(a):Ciekawe pytanie. Tutaj trzeba odrzucić jakieś potoczne myślenie. Skoro w Kościele Katolickim jest pełnia Objawienia to nie oznacza, że tylko tutaj Bóg będzie działał. Byłaby to pycha w czystej postaci

No właśnie dlatego zastanawia mnie to dlaczego :?: Dlaczego tylko tutaj nie bedzie działała skoro to jest Jego Kościół. Bóg powinien działać pośród swojego ludu. Skoro tym ludem jest KK to powinien działać właśnie tutaj.
Skoro działa w KZ to oni przez to myslą, że ich wiara właśnie jest odpowiednia. Sam kiedy bym doświadczył cos w KZ to bym myślal, ze to wlasnie jest to. tam sie tez dokonuja uzdrowienia fizyczne.
Slyszalem a nawet chyba widzialem w TV jakiegos Zielonoswiatkowca, ktory dziala na szeroka skale. Gromadza sie w jednym miejscu i poprostu dokonuja sie cuda.

Rasta już ci odpowiedziałem na twoje pytanie :wink: Natomiast masz dziwne kryterium uznawania czegoś za autentyczne, mianowice jakiś wydarzenie cudowne! Czy tylko cud może być jedynym gwarantem prawdziwości danej nauki? Tak poza tym, to już nadmieniłem, że takie podejście, skoro jesteśmy w Kościele Chrystusowym to tylko tutaj Duch Święty będzie działał jest grubą przesadą! Jak prosi się Boga o działanie, to On przychodzi, choć bądźmy rozsądni w tym. Zielonoświątkowcy mają nie kiedy - zresztą jak katolicy szczególnie odnowowcy - taki zapęd do szukania na siłe cudów. Czy Jezus czasami nie powiedział:

:arrow: Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" /Mt 7, 22-23/

Jednocześnie nie zapominajmy o wierności nauce Chrystusa! Tutaj powinien być nas największy wskaźnik prawdziwości. Św. Paweł ubolewał nad korytianami, którzy nie sprawowali Wieczerzy Pańskiej czyli Eucharystii /patrz. 1 Kor 11, 20/. To jest jakaś wskazówka czy podąrzamy tą najwłaściwszą drogą! Oczywiście jest wiele innych.

b2 napisał(a):Ponieważ nie wierzysz mi, że Kościół Katolicki dopuszcza zbawienie poza kościołem, Gregoriano (...)

B2 katoliku drogi, w zupełności się z tobą zgadzam, ale widzę, że nie zadałeś sobie trudu aby przeczytać tekst ks. Staniek. Ależ oczywiscie, że Kościół Katolicki dopuszcza zbawienie takie o któym napisałeś i dokładnie o tym wiem i nie śmiem temu zaprzeczać! Zresztą niczego takiego nie napisałem, wbrew pozorom. Jak zwykle wkradło sie tu pewne nie porozumienie wynikające z mojego zasygnalizowania tematu!

Z racji logicznych zbawienie może być tylko w Kościele Chrystusa :!: Dookreślam do tekstu wspomianego księdza. Jak Chrystus traktuje Kościół w Biblii? Odpowiedź: Kościół dla Chrystusa to Oblubienica z którą bierze ślub, skoro Siebie określa Oblubieńcem. /por. Ap 22, 17; Ap 19, 7; Mt 25, 1-13/ Natomiast w liście do Kolosan św. Paweł określa wprost, iż Ciałem Chrystusa jest Kościół /por. Kol 1, 24/ Skoro Ciałem Chrystusa jest Kościół co także jesy zobrazowane na podstawie winnego krzewu, to ten co nie będzie wszczepiony w ten winny krzew zostanie precz odrzucony!

:arrow: Co to oznacza? Jeśli mamy trzy "piętra" Kościoła: pielgrzymujący /czyli ten na ziemi/, cierpiąy /czyściec/, uwielbiony /niebo/ to tylko ten ostatni osiągnął zbawienie. Ten drugi cierpiący, też tylko musi się jeszcze wydoskonalić. Zatem jedyną przestrzenią, gdzie możemy doświadczyć zbawienia jest Kościół uwielbiony. Nie ma innego "miejsca" gdzie człowiek jako taki ma możliwość odkupienia. Albo wchodzimy do Kościoła czyli bierzemy ślub z Chrystusem albo skazujemy się na potępienie! Natomiast wyżej napisane wcale się nie kłóci z możliwością zbawienia przypadków przez Ciebie opisanych. Jeśli ktoś nie mając świadomości tych rzeczywistości zostanie doprowadzony do zbawienia to tylko będzie to zbawienie w Kościele! Nawet inni chrześcijanie będą zbawieni ale tylko w tym Jednym Kościele. Jak napisał ks. Staniek: gdzie pojawia się jakiekolwiek życie Boże, nawet najmniejsza łaska to jest ona udzielona przez zbawczy czyn Jezusa i prowadzi do Kościoła, nawet jeśli ten ktoś w nim nie jest albo został wychowany w takiej a nie innej kulturze. /czemu jest winny hindus, który został wychowany w takiej a nie innej religijności/

Mam świadomośc, że może nie przedstawiłem tego dość jasno, ale tak mozna pokazać prawdę, iż zbawienie jest tylko w Kościele.

Offca napisał(a):A teraz coś do rozłamów (mam nadzieję). Ostatnio gadałam z tą moją koleżanką co się do zielonych "przeprowadziła" i ona w pewnym momencie, kiedy gadałyśmy o złu tego świata i o złych ludziach, walnęła taki mniej więcej tekst: "Eh, dobrze, że mam już zapewnione miejsce w niebie..." Cóż, powiem, że jakoś mnie to w uszy zakuło... Może wcale niesłusznie, ale czy faktycznie mamy tą pewność, że mamy zapewnione i zaklepane na 100% miejsce w niebie? Możemy tak mówić? Bo przecież koleje losu są różne i w sam raz przed śmiercią komuś tak "wypadnie", że może zwątpić akurat w Boga... Czy takie mówienie to nie jest pycha? Wiem, że w niebie jest miejsce w zasadzie dla każdego, ale niestety nie każdy "zechce" skorzystać, ale czy można być takim właśnie pewniakiem? Odpowiedziałam jej, że owszem, takie miejsce jest, ale trzeba je umieć utrzymać...

Bardzo dobrze jej odpowiedziałaś! Niestety jest w błędzie i co ważniejsze takie przeświadczenie jest nie biblijne! Takie podejscie moze skutkować myśleniem, że nie ważne co będzie dalej jestem zbawiony. A przecież można utracić łaskę zbawienia. Dobra, ale to nie miejsce na ten temat, odsyłam do biblijnej wizji zbawienia

Offca tylko to przeczytaj! Możemy nawet założyć odpowiedni temat, bo to ciekawe!


- Offca - 23-01-2005 22:10

Przejrzałam tekst, ale wszystkiego nie czytałam. Dla mnie od początku było jasne, że aby być zbawionym nie można siedzieć z założonymi rękami. Dlatego jak słyszałam jej wypowiedz pojawiły mi się jakieś zgrzyty. Nie twierdzę, że moja koleżanka siedzi z założonymi rękami, teraz to się za prawdziwą nawróconą uważa. Ok i na taką nawet wygląda, ale na jak długo? Jak jest z jej uczynkami to nie wiem. I może źle, że nie wiem, bo nie mogę sprecyzować czy TYLKO wierzy, czy jeszcze coś dodatkowo w tym kierunku robi. Prawdopodobnie robi, bo bierze to wszystko na poważnie. Swoją "nową" wiarę i Boga. Ale wydaje mi się, że ona jest zbyt pewna siebie, a to niedobrze. Ja np. jestem wierząca, wydaje mi się, że jestem całkiem blisko Boga, staram się być dobra i dobrze czynić. Oczywiście wychodzi mi to często marnie... Mniejsza jednak o to. Ale ja nie wiem czy będę zbawiona. Nie mam tej pewności, bo po drodze może coś się stać, że jednak odwrócę się od Boga! I co wtedy? No właśnie. Ale chcę być zbawiona. A ona chyba twierdzi, że już jest i że nikt jej tego nie odbierze. Jasne, że Jezus poprzez krzyż i zmartwychwstanie dał KAŻDEMU możliwość zbawienia i każdy ma do niej dostęp (czyli można powiedzieć - ma miejsce w niebie), ale czy każdy będzie chciał skorzystać? Niestety nie. O tym, czy faktycznie będziemy zbawieni decyduje nasze całe życie. Może zieloni mają jakiś inny tok rozumowania?! Nie wiem. Czytając jednak trochę tego artukułu ci propagatorzy "zbawienia tu i teraz na zawsze" przypominali mi przedstawicieli kalwinizmu, którzy głosili, że Bóg z góry przeznacza poszczególnych ludzi do zbawienia, bez względu na ich uczynki. Czyli chodzi w przypadku kalwinistów o wybranych.
Wiesz, może postaram się kiedyś przy okazji rozwinąć z nią ten temat, żeby wybadać w jaki sposób ona faktycznie to pojmuje, bo takie gdybanie niewiele nam da.
Opowiadała mi jeszcze o jakiejś tam katechezie na temat Apokalipsy (bo rozmawiałyśmy o końcu świata). Pastor u nich na spotkaniu wygłaszał. Czy gdzieś w Apokalipsie jest napisane coś o królach ze wschodu??? Bo ona (bądź ten pastor) zinterpretowała to jako jakąs 3 wojnę światową wywołaną przez władców ze wschodu (czyt. Rosja itd.) i to ma byc niby jakiś znak, że będzie niedługo konieć świata Szczęśliwy Przynajmniej ja to tak zrozumiałam. Szukałam czegoś takiego w ks. Apokalipsy ale nie znalazłam. Co oni im tam na spotkaniach wciskają??? Ostatnio zapraszała mnie na spotkanie młodzieży... Nie poszłam oczywiście, wykręciłam się. Nie wiem po co ona mnie tam ciągnie. Czyżby chciała mnie "nawrócic" ?!
Przepraszam, że tak "najeżdżam" na moją koleżankę i może gadam trochę nie na temat, ale jest to dla mnie ważne. Chciałabym po prostu jakoś jej może pomóc. Wolałabym ją jednak widzieć u katolików niż tam...
Poza tym, czy grzech odejścia od Kościoła do innego, liczy się jako grzech ciężki?
Dziękuję za cierpliwość Oczko


- b22 - 24-01-2005 01:09

Grzegorzu!

Trudno się z Tobą spierać, bo dobry z Ciebie szermierz i władasz swą bronią z łatwością.

Jednak wywód twój od początku rozumiem tak: najpierw wykazałeś, że nie ma zbawienia bez kościoła; potem, że jedynym pełnym kościołem (który może wykazać traceability od apostołów) jest Kościół Katolicki; więc dla mnie jasną implikacją jest, że zbawienie jest możliwe w Kościele Katolickim. Dlatego napisałem, że chyba jednak nie. A Ty mówisz wtedy: oczywiście, że nie!

No to o czym dyskutujemy?

Ale żebyśmy sobie wyjaśnili wszystko od A do Z: wyobraźmy sobie człowieka żyjącego od momentu uzyskania świadomości "ja" do śmierci samotnie na bezludnej wyspie. To czysta teoria, ale wyobraźmy ją sobie. Co z jego kościołem. Co z jego zbawieniem? Czy jest możliwe?

Sytuacja druga: mnich buddyjski.

Jeśli chodzi o teksty ks. Stanka (przepraszam, jeżeli źle odmieniłem - proszę o sprostowanie) to faktycznie nie przeczytałem. Nie sposób wszystkiego czytać. Oczy bolą. W końcu ks. Stanek pewnie też nie czyta moich prac (a szkoda, bo w końcu nie wiadomo, kto z nas pisze pod natchnieniem Ducha Świętego? Ty? Ja? Ks. Stanek?). Twoje teksty w każdym razie z nielicznymi wyjątkami (o których tutaj) sensowne są i powodują mój spokój. Więc jeżeli drzewo po owocach.... no to to jest nawet niezłe.

Jeżeli chodzi o 100 % pewność zbawienia to z Pisma Świętego wprost ta pewność jednak wynika. Stąd w pewność zbawienia głoszona przez ruchy reformatorskie fundamentalistyczne. Pewność Zbawienia w Kościele Katolickim została jednoznacznie zanegowana natomiast na Soborze Trydenckim. I faktycznie wymienia się w chwili obecnej kilka (bodaj 4 podstawowe) warunków zbawienia. Ale to tak na marginesie, bo nic nowego to nie wnosi.

Paweł

[ Dodano: Nie 23 Sty, 2005 23:12 ]
Offca!

Cytuję:

"O tym, czy faktycznie będziemy zbawieni decyduje nasze całe życie"

No chyba jednak nie do końca. Jest taka przypowieść w Ewangeliach, o właścicielu winnicy, który przez cały dzień zatrudniał pracowników, a potem wszyscy dostali tą samą kasę (również ci, co przyszli ostatni).

To właśnie chyba o tym. Ale to taki margines...


- Offca - 24-01-2005 15:52

Ekhm, no chodziło mi o to, że Bóg na Sądzie będzie patrzył na nasze dobre i złe uczynki. Ja wiem, że ktoś, kto całe życie czynił źle, a pod jego koniec nawrócił się do Miłości będzie prędzej zbawiony niż taki co uważał się za dobrego, a tak naprawdę do końca dobrym nie był (przykład: przypowieść o faryzeuszu i celniku chociażby). Ks.Dziewiecki z swojej książce napisał tak: "Można sobie wyobrazić, że w czasie Sądu Ostatecznego ktoś z ludzi "po lewej stronie" zawoła: Panie Boże, to chyba pomyłka, bo wśród ludzi idących do nieba widzę mojego sąsiada, który był publicznym grzesznikiem! Wtedy może usłyszeć następującą odpowiedź: Masz rację człowieku, twój sąsiad miał na sumieniu poważne grzechy, ale potrafił się nawrócić i w pewnym momencie swojej historii nauczył się kochać. Dlatego idzie do nieba. A ty rzeczywiście nie masz na sumieniu tak wielkich grzechów jak on, ale do końca zycia nie nauczyłeś się kochac. Nie możesz wiec wejść do nieba, bo niebo jest wspólnota osób, które nauczyły sie kochac i które zyją na wieki we wspólnocie z Bogiem, który jest Miłością." Dlatego myślę, że wiele zależy od naszego życia, od tego JAK żyjemy...

[ Dodano: Pon 24 Sty, 2005 ]
Cytat:To MY, nie pytając GO o pozwolenie, zamknęliśmy GO w Tabernakulum
Bardzo zastanawiające jest dla mnie to zdanie b2. Czy to są jakieś pretensje? Gdzie GO mamy niby trzymać? Na ulicy?! Żeby każdy przyszedł i podeptał? Nie rozumiem Twojego stwierdzenia... Czy ON protestuje? MY Boga nie więzimy w "szafce", czy w budynku kościoła, bo to niemożliwe... Owszem Chrystus szedł do prostytutek, celników, faryzeuszy i chce do nich chodzić cały czas... Ale ten sam Chrystus powiedział również: Kto niegodny spożywa Jego Ciało i niegodnie pije Jego Krew, ściąga na siebie śmierć i potępienie. Czy tak nie powiedział? Gejom nikt nie zabrania chodzić do kościoła. Ateistom też nie. Ale jeśli mają mieć możliwość udziału w Eucharystii, to niech się nawrócą ze swego grzechu. Nie wiem czy na temat, ale to było tak a propos homosex. i Kościoła.


- b22 - 24-01-2005 21:49

"Czy ON protestuje" - tzn. czy trzasną kogoś piorunem, albo podstawił komuś po ciemku nogę w kościele??? Za bardzo nie rozumiem jak miałby to zrobić... ZDANIE: "Zamknęliśmy w Tabernakulum..." ma oczywiście znaczenie syboliczne. Spójrz, ile kościołów w ciągu dnia jest zamkniętych a pomodlić się można jak św. Kazimierz - na schodach. Przed kim się je zamyka? Dlaczego w kościele nie czeka w konfesjonale ksiądz? Dlaczego nie jest wystawiony Najświętszy Sakrament. Dlaczego nie ma Mszy Św. w powszedni dzień? Ile to razy jak byłem studentem, chciałem w przerwie w zajęciach pójść do kościoła, i co? Klameczka!

A ha, jeszcze dlaczego nie przeczytałem tego tekstu ks. Stanek (znów nie wiem czy prawidłowo napisałem). Tak się składa, że nie traktuję każdego słowa wypowiedzianego lub napisanego przez księdza za natchnione, tylko dlatego, że autorem jest osoba duchowna ( z cały szacunkiem dla wszystkich bez wyjątku księży). Kto zastanawia się, o czym teraz piszę, odsyłam do lektury Ojca T. Pawłowskiego "Siła przebicia". Polecam! Zajmująca literatura!


- ks. Arkadiusz - 25-01-2005 00:55

Odnośnie Waszej dyskusji pragnę podać kilka tekstów z oficjalnego (tzw. „ex katedra” nauczania Kościoła. Może to skieruje dalszą dyskusje na właściwsze tory i da odpowiedź na pytanie zasadnicze: „Który Kościół jest tym Chrystusowym?
Wiem, że to rekordowo długi post, ale uważam, że do dyskusji o Kościele należy sie dobrze przygotować. Zobaczyć, jaka jest ortodoksyjna nauka o Kościele. Wierzcie mi, że ta onstytucja jest o wiele dłuższa. Wybrałem tylko konieczny fragment.

Dla "leniuszkó" - przeczytajcie minimum tj. teksty podkreślone i oznaczone kolorem innym niż czarny.


XII Sobór Powszechny, Laterański IV (1215):
11,(430,802),str.59:
"Jeden jest powszechny Kościół wiernych, poza którym nikt w ogóle nie bywa zbawiony." Bonifacy VIII: Bulla "Unam sanctam" (1302):
13,(468,870),str.61
"Wiara skłania nas do utrzymywania i wyznawania, że jest jeden Kościół, święty, katolicki i apostolski. My w niego wierzymy mocno i tę wiarę bez zastrzeżenia wyznajemy. Poza nim nie ma zbawienia ani odpuszczenia grzechów,"
14,(469,875),str.62:
"...Toteż oznajmiamy, określamy i ogłaszamy, że posłuszeństwo Biskupowi Rzymskiemu jest konieczne dla osiągnięcia zbawienia."

II Sobór Powszechny, Watykański II (1965):
Z konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium (nr 2-16)


KK 2.Przedwieczny Ojciec, na skutek najzupełniej wolnego i tajemnego zmysłu swej mądrości i dobroci stworzył cały świat, a ludzi postanowił wynieść do uczestnictwa w życiu Bożym, nie opuścił też ludzi po ich upadku w Adamie, dając im nieustannie pomoce do zbawienia przez wzgląd na Chrystusa, Odkupiciela, "który jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia" (Kol 1,15). Wszystkich zaś wybranych Ojciec przed wiekami "przewidział i przeznaczył, aby się stali podobni do Syna Jego, który miał być pierworodnym między wielu braćmi" (Rz 8,29). A wierzących w Chrystusa postanowił zgromadzić w Kościele świętym, który już od początku świata ukazany przez typy, cudownie przygotowany w historii narodu izraelskiego i w Starym Przymierzu, ustanowiony w czasach ostatecznych, objawiony został przez wylanie Ducha, a w końcu wieków osiągnie swe chwalebne dopełnienie. Wtedy zaś, jak to czytamy u świętych Ojców, wszyscy sprawiedliwi, poczynając od Adama, "od Abla sprawiedliwego aż po ostatniego wybranego", zostaną zgromadzeni w Kościele powszechnym u Ojca.

KK 3. Przyszedł tedy Syn, zesłany przez Ojca, który wybrał nas w Nim przed stworzeniem świata i do przybrania za synów bożych przeznaczył, ponieważ w Nim spodobało mu się odnowić wszystko (por. Ef 1,4-5 i 10). Żeby wypełnić wolę Ojca, Chrystus zapoczątkował Królestwo niebieskie na ziemi i objawił nam tajemnicę Ojca, a posłuszeństwem swym dokonał odkupienia. Kościół, czyli Królestwo chrystusowe, już teraz obecne w tajemnicy, dzięki mocy Bożej rośnie w sposób widzialny w świecie. Znakiem tego początku i wzrastania jest krew i woda wypływające z otwartego boku Jezusa ukrzyżowanego (por. J 19,34), a zapowiedzią słowa Pana odnoszące się do Jego śmierci na krzyżu: "A ja, gdy wywyższony zostanę ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę" ( J 12,32 gr.). Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której * na Paschę naszą ofiarowany został Chrystus " (1 Kor 5,7), dokonuje się dzieło naszego odkupienia. Równocześnie w sakramencie chleba eucharystycznego uprzytamnia się i dokonuje jedność wiernych, którzy stanowią jedno ciało w Chrystusie (por. 1 Kor 10,17). Wszyscy ludzie powołani są do tego zjednoczenia z Chrystusem, który jest światłością świata i od którego pochodzimy, dzięki któremu żyjemy, do którego zdążamy.

KK 4. Kiedy zaś dopełniło się dzieło, którego wykonanie Ojciec powierzył Synowi na ziemi (por. J 17,4), zesłany został w dzień Zielonych Świąt Duch święty, aby Kościół ustawicznie uświęcał i aby w ten sposób wierzący mieli przez Chrystusa w jednym Duchu dostęp do Ojca (por. Ef 2,18). On to właśnie jest Duchem życia, czyli źródłem wody tryskającej na żywot wieczny (por. J 4,14, 7,38-39), przez Niego Ojciec ożywia ludzi umarłych na skutek grzechu, zanim śmiertelne ich ciała wskrzesi w Chrystusie (por. Rz 8,10-11). Duch mieszka w Kościele, a także w sercach wiernych jak w świątyni (por. 1 Kor 3,16, 6,19), w nich przemawia i daje świadectwo przybrania za synów (por. Gal 4,6, Rz 8, 15-16 i 26). Prowadząc Kościół do wszelkiej prawdy (por. J 16,13) i jednoczenie we wspólnocie (in communione) i w posłudze, uposaża go w rozmaite dary hierarchiczne oraz charyzmatyczne, i przy ich pomocy nim kieruje oraz owocami swoimi go przyozdabia (por. Ef 4,11-12, 1 Kor 12,4, Gal 5,22). Mocą Ewangelii utrzymuje Kościół w ciągłej młodości, ustawicznie go odnawia i do doskonałego zjednoczenia z Oblubieńcem prowadzi. Albowiem Duch i Oblubienica mówią do Pana Jezusa Przyjdź! (por. Ap 22,17). Tak to cały Kościół okazuje się jako "lud zjednoczony jednością Ojca i Syna, i Ducha Świętego".

KK 5. Tajemnica Kościoła świętego ujawnia się w jego założeniu. Pan Jezus bowiem zapoczątkował Kościół swój głosząc radosną nowinę, a mianowicie nadejście Królestwa Bożego obiecanego od wieków w Piśmie: "Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże" (Mk 1,15, por. Mt 4,17). A Królestwo to zajaśniało ludziom w słowie, czynach i w obecności Chrystusa. Oto słowo Pana porównane jest do ziarna, które wsiewa się w rolę (Mk 4,14), ci, co słuchają go z wiarą i zaliczają się do małej trzódki Chrystusowej (Łk 12,32), otrzymali już samo Królestwo, własną mocą kiełkuje następnie ziarno i wzrasta aż do czasu żniwa (por. Mk 4,26-29). Także cuda Jezusa świadczą, że nastało już Królestwo Boże na ziemi: "Jeśli mocą Bożą wyrzucam czarty, tedy przyszło do was Królestwo Boże" (Łk 11,20, por. Mt 12,28). Przede wszystkim jednak Królestwo ujawnia się w samej osobie Chrystusa, Syna Bożego i Syna Człowieczego, który przyszedł, "aby służyć i oddać duszę swoją na okup za wielu" (Mk 10,45).
Kiedy zaś Jezus, poniósłszy śmierć krzyżową za ludzi, zmartwychwstał, ukazał się jako Pan i Mesjasz, i Kapłan ustanowiony na wieki (por. Dz 2,36, Hbr 5,6, 7,17-21) i Ducha obiecanego przez Ojca wylał na uczniów swoich (por. Dz 2,33). Stąd też Kościół wyposażony w dary swego Zbawiciela i wiernie dochowujący Jego przykazań miłości, pokory i wyrzeczenia, otrzymuje posłannictwo głoszenia i krzewienia Królestwa Chrystusowego i Bożego wśród wszystkich narodów i stanowi zalążek oraz zaczątek tego Królestwa na ziemi. Sam tymczasem wzrastając powoli, tęsknił do Królestwa w pełni dokonanego i ze wszystkich sił spodziewa się i pragnie połączenia się z Królem swoim w chwale.

KK 6. Jak w Starym Testamencie objawienie Królestwa często przedstawione jest typicznie, tak też i teraz wewnętrzna natura Kościoła daje się nam poznać poprzez rozmaite obrazy, które brane bądź z życia pasterskiego, bądź z uprawy roli, bądź z budownictwa, bądź wreszcie z życia rodzinnego i narzeczeństwa, mają swe oparcie w księgach Proroków.
I tak Kościół jest owczarnią, której bramą jedyną i konieczną jest Chrystus (J 10,1-10). Jest również trzodą, której sam Bóg zapowiedział, że będzie jej pasterzem (por. Iz 40,11, Ez 34,11 nn.), i której owce, choć kierują nimi pasterze- ludzie, nieustannie przecież prowadzi i żywi sam Chrystus, dobry Pasterz i Książę pasterzy (por. J 10,11, 1 P 5,4), który życie swoje za owce oddał (por. J 10,11-15).
Jest Kościół rolą uprawną, czyli rolą Bożą (1 Kor 3,9). Na roli tej rośnie stare drzewo oliwne, którego świętym korzeniem byli Patriarchowie i w którym dokonało się i dokona jeszcze pojednanie żydów i pogan (Rz 11,13-26). Rolnik niebieski zasadził Kościół jako winnicę wybraną (Mt 21,33-43 i pararele, por. Iz 5,1 nn). Winoroślą prawdziwą jest Chrystus, życia i urodzajności użyczający pędom, to znaczy nam, którzy przez Kościół w Nim samym trwamy, a bez Niego nic uczynić nie możemy (J 15,1-5).
Często również nazywany jest Kościół budowlą Bożą (1 Kor 3,9). Siebie samego porównał Pan do kamienia, który odrzucili budujący, ale który stał się kamieniem węgielnym (Mt 21,42 i paralele, por. Dz 4,11, 1 P 2,7, 117,22). Na tym fundamencie budują Apostołowie Kościół (por. 1 Kor 3,11), od niego też bierze on swą moc i spoistość. Budowla ta otrzymuje różne nazwy: dom Boga (1 Tm 3,15), w którym mianowicie mieszka Jego rodzina, mieszkanie Boże w Duchu (Ef 2,19-22), przybytek Boga z ludźmi (Ap 21,3), przede wszystkim zaś świątynia święta, którą wyobrażoną przez kamienne sanktuaria sławią święci Ojcowie, a którą w liturgii przyrównuje się nie bez racji do miasta świętego, do nowego Jeruzalem. W miasto to, niby kamienie żywe, wbudowani jesteśmy tu na ziemi (1 P 2,5). To święte miasto ogląda Jan jako zstępujące z nieba od Boga, w czas odnowienia świata, "gotowe niby oblubienica strojna dla męża swego" (Ap 21,1 n) Kościół, nazywany również "górnym Jeruzalem" i "matką naszą" (Gal 4,26, por. Ap 12,17), przedstawiany jest jako nieskalana Oblubienica niepokalanego Baranka (Ap 19,17, 21,2 i 22,17), którą Chrystus "umiłował i wydał siebie samego za nią, aby ją uświęcić" (Ef 5,26), którą złączył ze sobą węzłem nierozerwalnym i nieustannie ją "żywi i pielęgnuje" (Ef 5,29) i którą oczyściwszy zechciał mieć złączoną ze sobą oraz poddaną w miłości i wierności (por. Ef 5,24), którą wreszcie hojnie obdarzył na wieki dobrami niebiańskimi, abyśmy pojąć mogli Bożą i Chrystusową do nas miłość, przewyższającą wszelką władzę (por. Ef 3,19). Póki zaś tu na ziemi Kościół przebywa na tułaczce daleko od Pana (por. 2 Kor 5,6), ma się za wygnańca, szukając tego i to miłując, co w górze jest, gdzie przebywa Chrystus siedzący po prawicy Bożej, gdzie życie Kościoła ukryte zostało z Chrystusem w Bogu aż do chwili, gdy z Oblubieńcem swoim ukaże się w chwale (por. Kol 3,1-4).

KK 7. Syn Boży w naturze człowieczej z Nim zjednoczonej, zwyciężając śmierć przez śmierć i zmartwychwstanie swoje, odkupił człowieka i przemienił w nowe stworzenie (por. Gal 6,15, 2 Kor 5,17). Udzielając bowiem Ducha swego, braci swoich powołanych ze wszystkich narodów, ustanowił w sposób mistyczny jako ciało swoje.
W ciele tym życie Chrystusowe rozlewa się na wierzących, którzy przez sakramenty jednoczą się w sposób tajemny i rzeczywisty z umęczonym i uwielbionym Chrystusem. Przez chrzest bowiem upodobniamy się do Chrystusa: "Albowiem w jednym Duchu wszyscy ochrzczeni zostaliśmy w jedno ciało" (1 Kor 12,13). W tym świętym obrzędzie uprzytamnia się i dokonuje nasze zespolenie ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa: "Przez chrzest bowiem zostaliśmy razem z Nim pogrzebani w śmierć", jeśli zaś "zostaliśmy wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego, to i w zmartwychwstanie będziemy" (Rz 6,4-5). przy łamaniu chleba eucharystycznego, uczestnicząc w sposób rzeczywisty w Ciele Pańskim, wznosimy się do wspólnoty (communio) z Nim i nawzajem ze sobą. "Bo wielu nas jest jednym chlebem i jednym ciałem, wszyscy, którzy jednego chleba uczestnikami jesteśmy" (1 Kor 10,17). Tak oto wszyscy stajemy się członkami owego Ciała (por. 1 Kor 12,27), "a brani z osobna, jesteśmy członkami jedni drugich" (Rz 12,5).
Jak zaś wszystkie członki ciała ludzkiego, choć jest ich wiele, tworzą przecież jedno ciało, tak też i wierni w Chrystusie (por. 1 Kor 12,12). Również w budowaniu ciała Chrystusowego istnieje różnorodność członków i funkcji. Jeden jest Duch, który rozmaite swe dary rozdziela stosownie do bogactwa swego i do potrzeb posługiwania, ku pożytkowi Kościoła (por. 1 Kor 12,1-11). Wśród darów tych góruje łaska Apostołów, których powadze sam Duch poddaje nawet charyzmatyków (por. 1 Kor 14). Tenże Duch, sam przez się, mocą swoją i wewnętrznym spojeniem członków jednocząc ciało, tworzy i nakazuje miłość wzajemną między wiernymi. Stąd, jeśli jeden członek cierpi, wespół z nim cierpią wszystkie członki, a jeśli jeden członek czci doznaje, wszystkie członki wespół z nim się radują (por. 1 Kor 12,26).
Głową tego ciała jest Chrystus. On jest obrazem Boga niewidzialnego, w Nim stworzone zostało wszystko. On jest przede wszystkim i wszystko w Nim trwa. On jest głową ciała, którym jest Kościół. On jest początkiem, pierworodnym z umarłych, aby sam we wszystkim zachował pierwszeństwo (por. Kol 1,15-18). Wielkością mocy swojej panuje nad niebem i ziemią, a niedościgłą swą doskonałością i działaniem napełnia całe ciało bogactwem swej chwały (por. Ef 1,18-23).
Do Niego upodobniać się winny wszystkie członki, aż ukształtuje się w nich Chrystus (por. Gal 4,19). Dlatego też dopuszczeni jesteśmy do tajemnic Jego życia, z Nim współukształtowani, wespół z Nim umarli i wespół z martwych wskrzeszeni, aż wespół z Nim panować będziemy (por. Flp 3,21, 2 Tm 2,11, Ef 2,6, Kol 2,12 i in.). Na ziemi jeszcze tułacze idący w Jego ślady wśród ucisków i prześladowań, złączeni jesteśmy z Jego cierpieniami jak ciało z Głową, współcierpiąc z Nim, abyśmy też wespół z Nim byli uwielbieni (por. Rz 8,17).
Z Niego "całe ciało, spojeniami i wiązaniami opatrzone i razem złączone, wzrasta na pomnożenie Boże" (Kol 2,19). On sam w ciele swoim, to znaczy w Kościele, ustawicznie rozdziela dary posługiwania, przez które Jego mocą świadczymy sobie wzajemnie posługi ku zbawieniu, abyśmy, czyniąc prawdę w miłości, wzrastali we wszystko w Tym, który jest Głową naszą (por. Ef 4,11-16 gr.).
Abyśmy zaś w Nim nieustannie się odnawiali (por. Ef 4,23), udzielił nam Ducha swego, który będąc jednym i tym samym w Głowie i członkach, tak całe ciało ożywia, jednoczy i porusza, że działanie Jego porównywać mogli święci Ojcowie z funkcją, jaką spełnia w ciele ludzkim zasada życia, czyli dusza.
Chrystus miłuje Kościół jak oblubienicę swoją, stawszy się wzorem męża miłującego swoją żonę, jak własne ciało (por. Ef 5,25-28, sam zaś Kościół poddany jest Głowie swojej (tamże 23-24). "Ponieważ w Nim cała pełnia bóstwa zamieszkuje cieleśnie" (Kol 2,9), Kościół, który jest Jego ciałem i pełnością, napełnia boskimi darami swoimi (por. Ef 1,22-23), aby zdążał i doszedł do wszelkiej pełności Bożej (por. Ef 3,19).

KK 8. Chrystus jedyny Pośrednik, ustanowił swój Kościół święty, tę wspólnotę wiary, nadziei i miłości tu na tej ziemi, jako widzialny organizm, nieustannie go też przy życiu utrzymuje, prawdę i łaskę rozlewając przez niego na wszystkich. Wyposażona zaś w organa hierarchiczne społeczność i zarazem mistyczne Ciało Chrystusa, widzialne zrzeszenie i wspólnota duchowa. Kościół ziemski i Kościół - bogaty w dary niebiańskie - nie mogą być pojmowane jako dwie rzeczy odrębne, przeciwnie, tworzą one jedną rzeczywistość złożoną, która zrasta się z pierwiastka boskiego i ludzkiego. Dlatego też na zasadzie bliskiej analogii upodabnia się ona do tajemnicy Słowa Wcielonego. Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu za żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, nie inaczej też społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go Duchowi Chrystusowemu ku wzrastaniu ciała (por. Ef 4,16).
To jest ten jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w Symbolu wiary jako jeden, święty, katolicki i apostolski, który Zbawiciel nasz po zmartwychwstaniu swoim powierzył do pasienia Piotrowi (J 21,17), zlecając jemu i pozostałym Apostołom, aby go krzewili i nim kierowali (por. Mt 28,18 nn), i który założył na wieki jako "filar i podwalinę prawdy" (1 Tm 3,15). Kościół ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie (communio), choć i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej. A jak Chrystus dokonał dzieła odkupienia w ubóstwie i wśród prześladowań, tak i Kościół powołany jest do wejścia na tę samą drogę, aby udzielać ludziom owoców zbawienia. Jezus Chrystus, "mając naturę Bożą, ... wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi" (Flp 2,6) i ze względu na nas "stał się ubogim, bogatym będąc" (2 Kor 8,9), tak samo i Kościół, choć dla pełnienia swego posłannictwa potrzebuje ludzkich zasobów, nie dla szukania ziemskiej chwały powstał, lecz dla szerzenia pokory i wyrzeczenia również swoim przykładem. Chrystus posłany został przez Ojca, "aby głosić ewangelię ubogim... aby uzdrawiać skruszonych w sercu" (Łk 4,18), "aby szukać i zbawiać, co było zginęło" (Łk 19,10), podobnie i Kościół darzy miłością wszystkich dotkniętych słabością ludzką, co więcej, w ubogich i cierpiących odnajduje wizerunek swego ubogiego i cierpiącego Zbawiciela, im stara się ulżyć w niedoli i w nich usiłuje służyć Chrystusowi. A podczas gdy Chrystus, "święty, niewinny, niepokalany" (Hbr 7,26), nie znał grzechu (2 Kor 5,21), lecz przyszedł dla przebłagania jedynie za grzechy ludu (por. Hbr 2,17), Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje.
Kościół "wśród prześladowań świata i pociech Bożych zdąża naprzód w pielgrzymce", zwiastując krzyż i śmierć Pana, aż przybędzie (por. 1 Kor 11,26). Mocą zaś Pana zmartwychwstałego krzepi się, aby utrapienie i trudności swe, zarówno wewnętrzne, jak zewnętrzne, przezwyciężać cierpliwością i miłością, a tajemnicę Jego, choć pod osłoną, wiernie przecież w świecie objawiać, póki się ona na koniec w pełnym świetle nie ujawni.

Rozdział II
LUD BOŻY

KK 9. W każdym wprawdzie czasie i w każdym narodzie miły jest Bogu, ktokolwiek się Go lęka i postępuje sprawiedliwie (por. Dz 10,35), podobało się jednak Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył. Przeto wybrał sobie Bóg na lud naród izraelski, z którym zawarł przymierze i który stopniowo pouczał, siebie i zamiary woli swojej objawiając w jego dziejach i uświęcając go dla siebie. Wszystko to jednak wydarzyło się jako przygotowanie i jako typ owego przymierza nowego i doskonałego, które miało być zawarte w Chrystusie, oraz pełniejszego objawienia, jakie dać miało samo Boże Słowo, stawszy się ciałem. "Oto dni nadchodzą, mówi Pan, i zawrę z domem izraelskim przymierze nowe... Położę zakon mój we wnętrznościach ich i na sercu ich napiszę go, i będę im Bogiem, a oni będą mi ludem... Bo wszyscy poznają mnie, od najmniejszego do największego, mówi Pan" (Jr 31,31-34). Chrystus ustanowił to nowe przymierze, a mianowicie nowy testament we krwi swojej (por. 1 Kor 11,25), powołując spośród Żydów i pogan lud, który nie wedle ciała, lecz dzięki Duchowi zróść się miał w jedno i być nowym Ludem Bożym. Albowiem wierzący w Chrystusa, odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, lecz z nieskazitelnego przez słowo Boga żywego (por. 1 P 1,23), nie z ciała, lecz z wody i Ducha Świętego (por. J 3,5-6), ustanawiani są w końcu "rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym..., co niegdyś nie był ludem, teraz zaś jest ludem Bożym" (1 P 2,9-10).
Lud ów mesjaniczny ma głowę Chrystusa, "który wydany został za grzechy nasze i zmartwychwstał dla usprawiedliwienia naszego" (Rz 4,25), a teraz, posiadłszy imię, które jest ponad wszelkie imię, chwalebnie panuje w niebie. Udziałem tego ludu stała się godność i wolność synów Bożych, w których sercach Duch Święty mieszka jak w świątyni. Prawem jego stało się przykazanie nowe miłowania, jak Chrystus nas umiłował (por. J 13,34). Celem jego wreszcie - Królestwo Boże, zapoczątkowane na ziemi przez samego Boga i mające się dalej rozszerzać, aż na końcu wieków dopełnione zostanie również przez Boga, gdy objawi się Chrystus, życie nasze (por. Kol 3,4), a "samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia na wolność chwały synów Bożych" (Rz 8,21). Toteż ów lud mesjaniczny, choć nie obejmuje aktualnie wszystkich ludzi, a nieraz nawet okazuje się małą trzódką, jest przecież potężnym zalążkiem jedności, nadziei i zbawienia dla całego rodzaju ludzkiego. Ustanowiony przez Chrystusa dla wspólnoty życia, miłości i prawdy, używany jest również przez Niego za narzędzie zbawienia wszystkich i posłany jest do całego świata, jako światłość świata oraz sól ziemi (por. Mt 5,13-16).
A jak Izrael wedle ciała, wędrujący przez pustynię nazwany już jest Kościołem Bożym (2 Ezd 13,1, por. Lb 20,4, Pwt 23,1 nn), tak nowy Izrael, który żyjąc w doczesności szuka przyszłego i trwałego miasta (por. Hbr 13,14), również nazywa się Kościołem Chrystusowym (por. Mt 16,18), jako że Chrystus nabył go za cenę krwi swojej (por. Dz 20,28), Duchem swoim go napełnił i w stosowne środki widzialnego i społecznego zjednoczenia wyposażył. Bóg powołał zgromadzenie tych, co z wiarą spoglądają na Jezusa, sprawcę zbawienia i źródło pokoju oraz jedności, i ustanowił Kościołem, aby ten Kościół był dla wszystkich razem i dla każdego z osobna widzialnym sakramentem owej zbawczej jedności. Mając rozprzestrzenić się na wszystkie kraje, Kościół wchodzi w dzieje ludzkie, wkraczając równocześnie poza czasy i granice ludów. Idąc zaś naprzód poprzez doświadczenia i uciski krzepi się Kościół mocą obiecanej mu przez Pana łaski Bożej, aby w słabości cielesnej nie odstąpił od doskonałej wierności, lecz pozostał godną oblubienicą swego Pana i pod działaniem Ducha Świętego nieustannie odnawiał samego siebie, póki przez krzyż nie dotrze do światłości, która nie zna zmierzchu.

KK 10. Chrystus Pan, Kapłan wzięty spośród ludzi (por. Hbr 5,1-5), nowy lud "uczynił królestwem i kapłanami Bogu i Ojcu swemu" (Ap 1,6, por 5,9-10). Ochrzczeni bowiem poświęcani są przez odrodzenie i namaszczenie Duchem Świętym, jako dom duchowy i święte kapłaństwo, aby przez wszystkie właściwe chrześcijaninowi uczynki składać ofiary duchowe i głosić moc Tego, który wezwał ich z ciemności do swego prawdziwego świata (por. 1 P 2,4-10). Toteż wszyscy uczniowie Chrystusowi, trwając w modlitwie i chwaląc wspólnie Boga (por. Dz 2,42-47), samych siebie składać mają na ofiarę żywą., świętą, miłą Bogu (por. Rz 12,1), wszędzie mają głosić świadectwo o Chrystusie, a tym którzy się tego domagają, zdawać sprawę z nadziei życia wiecznego, która jest w nich (por. 1 P 3,15).
Kapłaństwo zaś powszechne wiernych i kapłaństwo urzędowe, czyli hierarchiczne, choć różnią się istotą a nie stopniem tylko, są sobie jednak wzajemnie przyporządkowane, jedno i drugie bowiem we właściwy sobie sposób uczestniczy w jednym kapłaństwie Chrystusowym. Kapłan urzędowy mianowicie, dzięki władzy świętej, jaką się cieszy, kształci lud kapłański i kieruje nim, sprawuje w zastępstwie Chrystusa (in persona Christi) Ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu, wierni zaś na mocy swego królewskiego kapłaństwa współdziałają w ofiarowaniu Eucharystii, pełnią też to kapłaństwo przez przyjmowanie sakramentów, modlitwę i dziękczynienie, świadectwo życia świątobliwego, zaparcie się siebie i czynną miłość.

KK 11. Święta i organicznie ukształtowana natura społeczności kapłańskiej aktualizuje się przez sakramenty i przez cnoty. Wierni, przez chrzest wcieleni do Kościoła, dzięki otrzymanemu znamieniu przeznaczeni są do uczestnictwa w kulcie religii chrześcijańskiej, i odrodzeni jako synowie Boży, zobowiązani są wyznawać przed ludźmi wiarę, którą otrzymali od Boga za pośrednictwem Kościoła. Przez sakrament bierzmowania jeszcze ściślej wiążą się z Kościołem, otrzymują szczególną moc Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze mocniej zobowiązani są, jako prawdziwi świadkowie Chrystusowi do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej. Uczestnicząc w Ofierze eucharystycznej, tym źródle i zarazem szczycie całego życia chrześcijańskiego, składają Bogu boską Żertwę ofiarną, a wraz z nią samych siebie, w ten sposób zarówno przez składanie ofiary, jak i przez Komunię świętą, wszyscy biorą właściwy sobie udział w czynności liturgicznej, niejednakowo, lecz jedni tak drudzy inaczej. Posileni zaś w świętej Komunii Ciałem Chrystusowym, w kaonkretny sposób przedstawiają jedność Ludu Bożego, której stosownym znakiem i cudowną przyczyną jest ten Najświętszy Sakrament.
Ci zaś, którzy przystępują do sakramentu pokuty otrzymują od miłosierdzia Bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc zadali ranę, a który przyczynia się do ich nawrócenia miłością, przykładem i modlitwą. Przez święte chorych namaszczenie i modlitwę kapłanów cały Kościół poleca chorych cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby ich podźwignął i zbawił (por. Jk 5,14-16), a nadto zachęca ich, aby łącząc się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa (por. Rz 8,17, Kol 1,24, 2 Tm 2,11-12, 1 P 4,13), przysparzali dobra Ludowi Bożemu. A znów ci, którzy wśród wiernych oznaczeni są przez święcenia kapłańskie, ustanawiani są w imię Chrystusa, aby karmili Kościół słowem i łaską Bożą. Wreszcie małżonkowie chrześcijańscy na mocy sakramentu małżeństwa, przez który wyrażają tajemnicę jedności i płodnej miłości pomiędzy Chrystusem i Kościołem oraz w niej uczestniczą (por. Ef 5,32), wspomagają się wzajemnie we współżyciu małżeńskim oraz rodzeniu i wychowywaniu potomstwa dla zdobycia świętości, a tak we właściwym sobie stanie i porządku życia mają własny dar wśród Ludu Bożego (por. 1 Kor 7,7). Z małżeństwa chrześcijańskiego bowiem wywodzi się rodzina, a w niej rodzą się nowi obywatele społeczności ludzkiej, którzy dzięki łasce Ducha Świętego stają się przez chrzest synami Bożymi, aby Lud Boży trwał poprzez wieki. W tym domowym niejako Kościele rodzice za pomocą słowa i przykładu winni być dla dzieci swoich pierwszymi zwiastunami wiary i pielęgnować właściwe każdemu z nich powołanie, ze szczególną zaś troskliwością powołanie duchowne.
Wyposażeni w tyle i tak potężnych środków zbawienia, wszyscy wierni chrześcijanie jakiejkolwiek sytuacji życiowej oraz stanu powołani są przez Pana, który na właściwej sobie drodze, do świętości doskonałej, jak i sam Ojciec doskonały jest.

KK 12. Święty Lud Boży ma udział także w proroczej funkcji Chrystusa, szerząc żywe o Nim świadectwo przede wszystkim przez życie wiary i miłości i składając Bogu ofiarę chwały, owoc warg wyznających imię Jego (por. Hbr 13,15). Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego (por. 1 J 2,20 i 27), nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu, gdy *poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich" ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i obyczajów. Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary, wzbudzaniu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego - za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo (por. 1 Tes 2,13) - niezachwianie trwa "przy wierze raz podanej świętym" (por. Jd 3), wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w życiu.
Ponadto ten sam Duch Święty nie tylko przez sakramenty i posługi uświęca i prowadzi Lud Boży oraz cnotami go przyozdabia, ale "udzielając każdemu, jako chce" (1 Kor 12,11) darów swoich, rozdziela między wiernych wszelakiego stanu także szczególne łaski, przez które czyni ich zdatnymi i gotowymi do podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą pożyteczną rozbudowę Kościoła, zgodnie ze słowami: "Każdemu dostaje się objaw Ducha dla ogólnego pożytku" (1 Kor 12,7). A ponieważ te charyzmaty, zarówno najznamienitsze, jak i te bardziej pospolite a szerzej rozpowszechnione, są nader stosowne i pożyteczne dla potrzeb Kościoła, przyjmować je należy z dziękczynieniem i ku pociesze. O dary zaś nadzwyczajne nie należy się ubiegać lekkomyślnie ani spodziewać się zarozumiale po nich owoców apostolskiej działalności, sąd o ich autentyczności i o właściwym wprowadzeniu ich w czyn należy do tych, którzy są w Kościele przełożonymi i którzy szczególnie powołani są, by nie gasić Ducha, lecz doświadczać wszystkiego i zachowywać to, co dobre (por. 1 Tes 5,12 i 19- 21).

KK 13. Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie. Toteż Lud ten, pozostając ciągle jednym i jedynym, winien się rozszerzać na świat cały i przez wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który naturę ludzką stworzył na początku jedną i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowił w końcu w jedno zgromadzić (por. J 11,52). Na to bowiem posłał Bóg Syna swego, którego ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy (por. Hbr 1,2), aby był Nauczycielem, Królem i Kapłanem wszystkich, Głową nowego i powszechnego ludu synów Bożych. Na to wreszcie zesłał Bóg Ducha Syna swego, Pana i Ożywiciela, który dla całego Kościoła i dla poszczególnych oraz wszystkich razem wierzących jest zasadą zespolenia i jedności w nauce apostolskiej oraz w obcowaniu wzajemnym, w łamaniu chleba i modlitwach (por. Dz 2,42 gr.).
Wśród wszystkich tedy narodów ziemi zakorzeniony jest jeden Lud Boży, skoro ze wszystkich narodów przybiera on sobie swoich obywateli, obywateli Królestwa o charakterze nie ziemskim, lecz niebiańskim. Wszyscy bowiem wierni rozproszeni po świecie mają ze sobą łączność w Duchu Świętym i w ten sposób "mieszkaniec Rzymu wie, że Hindusi są członkami tego samego co on organizmu". A ponieważ Królestwo Chrystusowe nie jest z tego świata (por. J 18,36), przeto Kościół, czyli Lud Boży, wprowadzając to Królestwo, nie przynosi żadnego uszczerbku dobru doczesnemu jakiegokolwiek narodu, lecz przeciwnie, wspiera i przyswaja sobie uzdolnienia i zasoby oraz obyczaje narodów, o ile są dobre, a przyjmując oczyszcza je, umacnia i podnosi. Pamięta bowiem o tym, że winien zbierać wespół z tym Królem, któremu narody dane zostały w dziedzictwo (por Ps 2,8) i do którego miasta przynoszą dary i upominki (por Ps 71 (72),10, Iz 60,4-7, Ap 21,24). To znamię powszechności, które zdobi Lud Boży, jest darem samego Pana, dzięki temu darowi Kościół katolicki skutecznie i ustawicznie dąży do zespolenia z powrotem całej ludzkości wraz ze wszystkimi jej dobrami z Chrystusem - Głową w jedności Ducha Jego.
Dzięki tej katolickości poszczególne części przynoszą innym częściom i całemu Kościołowi właściwe sobie dary, tak iż całość i poszczególne części doznają wzrostu na skutek tej wzajemnej łączności wszystkich oraz dążenia do pełni w jedności. Dzięki temu Lud Boży nie tylko stanowi zgromadzenie rozmaitych ludów, lecz także sam w sobie składa się z rozmaitych stanów. Istnieje bowiem wśród jej członków rozmaitość - bądź to według funkcji, wyrażająca się tym, że niektórzy dla dobra braci swoich sprawują święte szafarstwo, bądź według stanu i określonego sposobu życia, polegająca na tym, że duża liczba ludzi w stanie zakonnym, dążąc do świętości bardziej stromą drogą, przykładem swym dodaje bodźca braciom. Stąd też we wspólnocie kościelnej prawomocnie istnieją partykularne Kościoły, korzystające z własnej tradycji, przy czym nienaruszony pozostaje prymat Stolicy Piotrowej, która całemu zgromadzeniu miłości przewodzi, nad prawowitymi odrębnościami sprawuje opiekę, a równocześnie pilnuje, aby odrębności nie szkodziły jedności, lecz raczej jej służyły. Stąd wreszcie między poszczególnymi częściami Kościoła istnieją więzy głębokiej wspólnoty co do bogactw duchowych, pracowników apostolskich i doczesnych pomocy. Albowiem członkowie Ludu Bożego powołani są do wzajemnego udzielania sobie dóbr i również do poszczególnych Kościołów odnoszą się słowa Apostoła: "Jak każdy otrzymał łaskę, tak niech usługuje jeden drugiemu na wzór dobrych szafarzy rozlicznej łaski Bożej" (1 P 4,10).
Do tej zatem katolickiej jedności Ludu Bożego, która jest znakiem przyszłego pokoju powszechnego i do niego się przyczynia, powołani są wszyscy ludzie i w różny sposób do niej należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia.

KK 14. Sobór święty zwraca się w pierwszym rzędzie do wiernych katolików. Uczy zaś, opierając się na Piśmie świętym i Tradycji, że ten pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym Pośrednikiem i drogą zbawienia, On, co staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół, On to właśnie podkreślając wyraźnie konieczność wiary i chrztu (por. Mk 16,10, J 3,5) potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę. Nie mogliby tedy być zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać.
Do społeczności Kościoła wcieleni są w pełni ci, co mając Ducha Chrystusowego w całości przyjmują przepisy Kościoła i wszystkie ustanowione w nim środki zbawienia i w jego widzialnym organizmie pozostają w łączności z Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów, w łączności mianowicie polegającej na więzach wyznania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego oraz wspólnoty (communio). Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła "ciałem", ale nie "sercem". Wszyscy zaś synowie Kościoła pamiętać winni o tym, że swój uprzywilejowany stan zawdzięczają nie własnym zasługom, lecz szczególnej łasce Chrystusa, jeśli zaś z łaską tą nie współdziałają myślą, słowem i uczynkiem, nie tylko zbawieni nie będą, ale surowiej jeszcze będą sądzeni.
Katechumeni, którzy za sprawą Ducha Świętego z wyraźnej woli swojej pragną być wcieleni do Kościoła, już dzięki temu pragnieniu są z nim w łączności, toteż Matka - Kościół już jak na swoich rozciąga na nich swą miłość i troskę.

KK 15. Co zaś się tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty (communio) pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów. Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo święte, jako normę wiary i życia, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z miłością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa Syna Bożego, Zbawiciela, naznaczeni są chrztem, dzięki któremu łączą się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne sakramenty w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych. Wielu z nich posiada również episkopat, sprawuje Świętą Eucharystię i żywi nabożeństwo do Dziewicy Bogarodzicielki. Dochodzi do tego łączność (communio) w modlitwie i w innych dobrodziejstwach duchowych, a co więcej, prawdziwa jakaś więź w Duchu Świętym, albowiem Duch Święty przez swe łaski i dary wśród nich także działa swą uświęcającą mocą, a niektórym spośród nich dał nawet siłę do przelania krwi. Tak oto we wszystkich uczniach Chrystusowych Duch wzbudza tęsknotę i działanie, aby wszyscy, w sposób ustanowiony przez Chrystusa, w jednej trzodzie i pod jednym Pasterzem zjednoczyli się w pokoju. Aby zaś to osiągnąć, Kościół - Matka modli się ustawicznie i trwa w nadziei i rozwija działalność, a synów swoich zachęca do oczyszczenia się i odnawiania, żeby znamię Chrystusa jeszcze mocniej jaśniało na obliczu Kościoła.
KK 16. Ci wreszcie, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego. Przede wszystkim więc naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle ciała (por. Rz 9,4-5), lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania (por. Rz 11,28-29). Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny. Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń, Bóg sam również nie jest daleko, skoro wszystkim daje życie, tchnienie i wszystko (por. Dz 17,25- 28), a Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni (por. 1 Tm 2,4). Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie.


- Gregoriano - 25-01-2005 13:45

Offca napisał(a):Poza tym, czy grzech odejścia od Kościoła do innego, liczy się jako grzech ciężki?

Jak odchodzisz od Kościoła Chrystusowego dokonujesz rozłamu czyli popełniasz grzech ciężki nawet bardzo ciężki! Odejście od Kościła zawsze będzie grzechem, ponieważ jak pokazała Jola Kościół to Ciało Chrystusa a nie fan-club, który można sobie dowolnie zmieniać. Wolą Boga jest abyśmy w nim - /Ecclesia/ dostąpili zbawienia.

b2

Nie zrozumieliśmy się. Trochę pokrętnie tłumaczyłem, choć osobiście dla mnie to jasne :wink: Zatem: czy w niebie jest kilka Kościołów? Czy jest jakaś przestrzeń po śmierci gdzie można być zbawionym poza Kościołem tryjumfującym? Odpowedź: nie! Jest tylko jedno miejsce /bardziej niebo to stan a nie miejsce ale ze wzgledów technicznych używam słowa miejsce!/ a nim jest Kościół - Ciało Chrystusa. Celem naszym jest zbawienie czyli przebóstwienie co można określić jako ślub z Bogiem, który dokonuje się tylko w Kościele. Przedłużeniem i integralną cześcią tego Kościoła jest ten cierpiący czyli czyściec i my Kościół pielgrzymujący! To już zostało zresztą powiedziane. Teraz sedno mojego wywodu: jeśli dany Robinson Cruzo czy mnich buddyjski ma osiągnąć zbawienie to tylko w tym Kościele z prostej przyczyny, bo nie ma innego miejsca gdzie moglibyśmy być zbawieni. Zatem jeśli oni nie znający Chrystusa i ci znający jeśli będą zbawieni to MUSZĄ wejść w Ciało Chrystusa! Jak to się dokona, to sprawa Boga. Gdyby zbawienie było jeszcze gdzies indziej to 1. cała nauka Kościoła chyba by przeczyła samej sobie 2. po co nakaz misyjny?

My już jesteśmy w Kościele Chrystusa ale to nie powód doi wywższania się tylko do większej pracy. Kto dostał więcej, więcej ma dać! :aniol:

Jasne, nie musisz czytać ks. Staniek, choć nie opisuje swoich odczuć tylko tłumaczy podstawowe prawdy katolickie....

ks. Arek napisał(a):Wiem, że to rekordowo długi post, ale uważam, że do dyskusji o Kościele należy sie dobrze przygotować. Zobaczyć, jaka jest ortodoksyjna nauka o Kościele. Wierzcie mi, że ta onstytucja jest o wiele dłuższa. Wybrałem tylko konieczny fragment.

Popieram, bardzo słuszna uwaga i propozycja do czytania. Ex katedra wypowiedź to już nie ma miejsca na dywgacje tutaj mamy gwarancje nieomylności! Zatem z miłą chęcią przeczytam :wink:

[ Dodano: Wto Sty 25, 2005 12:56 pm ]
Proszę o zbawieniu porozmawiajmy nie tu tylko Zbawienie

Proponuje aby to kontynuować, bo jeśli chodzi o nasze róznice z protestantyzmem to kwestia najistotniejsza. Nie przypadkowo reformacja wypracowała hasła Solus Christus czy sola fide, które sa polemiczne wymierzone w katolicka nauke o uczynkach. Sobór Trydencki przeciwstawił się temu wychodzą z Ga 5, 6......... ale to temat nie w tym miejscu. Okreslmu w końcu na podstawie Soboru Watykańskiego II, który to Kościół Chrystusa.


- b22 - 25-01-2005 18:17

Gregoriano!

Oczywiście zgadzam się. "...ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało...". W niebie nie będzie wielu kościołów, a co będzie? Zobaczymy!

Drogi Księże! Wielka prośba!

Bardzo proszę o słowo komentarza.

Z pierwszych trzech (wytłuszczonych) wersetów wynika, że wręcz posłuszeństwo Papieżowi jest warunkiem koniecznym osiągnięcia zbawienia. Te trzy kolejne pogrubione cytaty brzmią groźnie i nie dopuszczają jakiejkolwiek dyskusji. Wniosek jest jeden i jasny: Kościół Katolicki jest jedyną drogą do zbawienia a wszyscy inni powinni się w tym Kościele nawrócić.
Pod koniec jednak (tekst czerwony i zielony) zapala się światło nadzieji dla chrześcijan odłączonych i "innowierców".
Jak to zatem rozumieć: czy Kościół Katolicki ma ich rzeczywiście tylko "na względzie" ale jeżeli nie staną się członkami Kościoła Katolickiego za życia to i tak nic im nie pomoże???
Rozumiem, że mówimy cały czas o życiu doczesnym (wspominam o tym, bo z Grzegorzem zachaczyliśmy już trochę o tamten świat).
Więc jeszcze raz: proszę Księdza o jak najdokładniejszą wykładnię tego zagadnienia, tzn: czy Kościół Katolicki dopuszcza zbawienie np. Prawosławnych, Muzułmanów, Buddystów, bez wstępowania ich za życia w "szeregi" katolików (bez uznawania Papieża, etc). Czy to jest możliwe?

I druga kwestia:

Kiedy Apostołowie pytali Jezusa, kto może być zbawiony, odpowiedział im, że co dla ludzi jest niemożliwe, dla Boga jest możliwe. Czy zatem Kościół Katolicki dopuszcza taką sytuację, że człowiek nie otrzymał za życia rozgrzeszenia (mocą urzędu Kościoła - "...którym grzechy zatrzymacie..." a przez Boga zostanie jednak dopuszczony do oglądania Wiecznej Światłości???

Przepraszam, że angażuję Księdza cenny czas, ale my tu możemy sobie dyskutować 100 lat a Ksiądz ma to w małym palcu. Jest to dla mnie istotne, bo mam wielu przyjaciół innych wyznań i jeżeli z góry są przegrani to muszę coś z nimi zrobić. Jeżeli to prawda, że nie będą zbawieni, to muszę się za nich zabrać ostrzej.

Paweł.


- Lola - 25-01-2005 23:14

ja post odnośnie zbawienia zamieściłam tam gdzie gregoriano wskazał i dobrze by było by temat czy istnieje zbawienie poza Kościołem tam kontynuować, proszę o to szczególnie księdza i b2, i tak już się nieźle namieszało Uśmiech by tam były odpowiedzi


- ks. Arkadiusz - 26-01-2005 01:40

Odpowiedź umieściłem pod linkiem: "Zbawienie".


- Gregoriano - 26-01-2005 22:25

b2 napisał(a):Oczywiście zgadzam się. "...ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało...". W niebie nie będzie wielu kościołów, a co będzie? Zobaczymy!

Jasne, tylko, żeby nie rozumieć, że Kościół Chrystusa to coś wirtualnego. Nie którzy mają taką wizje i stąd rozłamy. Mówią "mam bliską więź z Jezusem a Kosciół, to tylko biurokratyczna struktura..." Takiemu czemuś się sprzeciwiam, bo to nie biblijne. Ten Kościół jest już tutaj na ziemi i w nim można najpełniej realizować zbawieni, co nie wyklucza innych :wink:


- b22 - 30-01-2005 00:42

A jednak będę polemizował.

Chrystus mówi jednak:

1. ...Królestwo Boże jest w was,
2. ...Gdzie dwóch albo trzech,

Do tego Pismo Św w innym miejscu mówi o świątyni serca, w którym mieszka Duch Święty.

Wskazuje to raczej na wirtualny charakter Kościoła Chrystusowego.

Wiem, wiem, zaraz wyjedziecie z powolaniem Św. Piotra...