Ogromny kłopot... - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8) +--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22) +--- Wątek: Ogromny kłopot... (/showthread.php?tid=2865) |
Ogromny kłopot... - Anonymous - 14-10-2007 20:43 Mam straszny problem.. Otóż wczoraj byłam na Mszy św. o uzdrowienie w Częstochowie. Zamierzam jechać następny raz i następny... Jednak problem stanowi mój chłopak. On nie jest zbyt wierzący... Postanowiłam mu opowiedzieć jak było, co tam się działo. Spodziewałam się, że mnie wyśmieje i potraktuje w sposób "rób co chcesz". Ale nie... jego reakcja mnie bardzo zaskoczyła. Stwierdził, że to podchodzi pod fanatyzm, że to nienormalne i że on nie chce żebym jeździła na te msze. Właściwie postawił mi ultimatum... mogę jechać, ale wtedy koniec z nami. Wracając wczoraj z mszy rozmawiałam z pewnym człowiekiem, który powiedział mi, że teraz szatan będzie szukał wszelkiego sposobu, żeby mnie zniechęcić. I dokładnie tak się stało... Jestem ze swoim chłopakiem od 2 lat i wiem, że nigdy by się tak nie zachował (sam z siebie). Zamierzałam go namawiać, żeby też zaczął jeździć, ale teraz nie wiem co robić. Nie zrezygnuję ani z mszy, ani z niego. Żeby pojechać na następną (tj. 20.10.07 w Zawierciu) musiałabym skłamać, powiedzieć mu ze jadę gdzie indziej. Czy pozostało mi coś prócz modlitwy...? - gradzia - 14-10-2007 22:32 namawianie tu nic nie da, bo na siłe jeszcze nikt niczego nie zwojował. Absolutnie nie mam nic przeciwko mszom o uzdrowienie, ale czy jesteś pewna że są Ci one potrzebne?? a co do ultimatum twój chłopak nie powinien i nie może w ten sposób postępować, ty jesteś wolna i on nie ma prawa żądać od Ciebie żebyś rezygnowała z czegoś czego potrzebujesz, bo on tak chce. Jak Cię naprawdę kocha zrozumie i będzie z Tobą mimo tego, że jeździsz na te msze - kochać to chcieć dobra drugiej osoby. Tak, modlitwa nie zaszkodzi - Anonymous - 15-10-2007 10:48 módl sie przede wszystkim o to zeby Bóg pkazal ci czego chce od ciebie jezeli w twoim sercu pragnienie uczestniczenia w tej Mszy bedzie wzrastac to juz teraz zacznij sie modlic o to zeby Bóg przemieniał serce twojego chlopaka , dla Boga nie ma nic nie możliwego. kiedyś przezywalam to samo z moją mama tez nie pozwalała mi chodzic ale Bóg przemienił jej serce i jest ok. jezeli bedziesz miala tam byc to Bóg pomoże ci tam dotrzec. patrz i słuchaj uważnie. - Anonymous - 15-10-2007 17:33 Nie wiem czemu tak zareagował... nigdy tak nie postępował, nigdy mnie nie ograniczał. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale przez to tylko się kłócimy. Jest po prostu nieugięty... Modle się gorąco, żeby zmienił zdanie... A co do mszy - tak, uważam, że ich potrzebuję. Przeżywałam naprawdę poważny kryzys wiary, a na tej mszy pierwszy raz poczułam bezpośrednie działanie Boga, poczułam, że jest ktoś kto zawsze ze mną będzie... - Ks.Marek - 15-10-2007 18:59 Aniś napisał(a):musiałabym skłamać, powiedzieć mu ze jadę gdzie indziej.Nie wolno złem posługiwac się, by zdążac ku dobru. - Tamciulam - 15-10-2007 19:32 myślę, że ks.Marek ma rację...chociaż przyznam się, że ja tak miałam z rodzicami, którzy nie pozwalali mi uczęszczać na spotkania Odnowy w Duchy Św. czy msze z modlitwą o uzdrowienie...i zawsze kombinowałam..teraz wiem, że to nie było dobre - gradzia - 15-10-2007 19:33 Aniś napisał(a):Nie wiem czemu tak zareagował... nigdy tak nie postępował, nigdy mnie nie ograniczał. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale przez to tylko się kłócimy. Jest po prostu nieugięty... Modle się gorąco, żeby zmienił zdanie...gdy człowiek zbliża się do Boga pojawiają się też kłody pod nogi złego... - Marek_G - 15-10-2007 21:42 Nie zapomne pierwszych dni po tym, jak postanowiłem codziennie odmawiać różaniec. Zawsze a to telefon, a to dzwonek do drzwi i jakaś niespodziewana wizyta, a to inne przeszkody mające odciągnąć i zniechęcić mnie do wypełniania tego postanowienia - na przykład silne poczucie wstydu przed rodziną i znajomymi, że ja odmawiam różaniec. Lecz w miarę upływu czasu, mijających kolejnych dni przeszkody mijały, rosło we mnie poczucie może nie dumy ale pewności i miłości do modlitwy bez której teraz nie wyobrażam sobie życia. Nie tylko zresztą modlitwy rózańcowej. Wie o tym cała moja rodzina i znajomi. Niekiedy gdy wszystko wokół wskazuje, że nie mam i nie znajdę czasu na modlitwę, to gdy klękam i zaczynam się modlić, to czas jakby staje, albo się rozciąga i po zakończeniu modlitwy okazuje się, że tego czasu wystarcza na wszystko, na pracę i na odpoczynek. Pamiętaj Aniś, że z Bogiem przezwyciężysz wszystkie przeszkody i ufaj Bogu. Bądź szczera wobec swoich bliskich i nie ukrywaj swej nadziei i miłości do Boga i jego sakramentów. Może na to potrzeba trochę więcej czasu, ale bądź wierna i wytrwała. I módl się o to. Pozdrawiam, Marek - Ks.Marek - 15-10-2007 22:00 Tamciulam napisał(a):myślę, że ks.Marek ma rację.A ja nie tylko myśle, ale wiem, że to prawda, poniewaz tak uczy Pismo Święte i taką nauke kontynuuje Kościół Święty. A co do chłopaka: większym dobrem jest troska o dar wiary, niżeli zaspokajanie neurotycznej afektywności. Poza tym, czyż nie jest to dowód, iż on nie akceptuje Ciebie Aniś, jaką jesteś? Gdzie tu miłość? - Tamciulam - 15-10-2007 23:49 Ks.Marek napisał(a):Gdzie tu miłość? no włacha...gdzie tu miłość? a Aniś piszesz, że nie chcesz zrezygnować ani z niego ani z mszy... a tak się chyba nie bardzo da - sasankja - 16-10-2007 08:55 a moze spróbuj od innej strony - nie naciskaj ale można spróbować pogadać z jego mamą i spytać czy wie dlaczego on tak reaguje - tak między wami kobietami, mozesz mu powiedzieć że się o niego martwisz i jest ci przykro bo przez jego postępowanie ty możesz stracić nadzieję na pomoc a problem jest tak duży że nie radzisz sobie z nim sama i potrzebujesz modlitwy.. spróbuj skłonić go spojrzenia od twojej strony, pomimo jego uprzedzeń i wątpliwości... a to wszystko na spokojnie - Ks.Marek - 16-10-2007 09:14 Mądrze to ujęłaś sasankjo. Tylko co wówczas, gdy mama okaże się obojetną na te sprawy...? - sasankja - 16-10-2007 11:55 to będzie wskazywać też na jakiś problem wewnątrz rodziny a z punktu widzenia ew. przyszłego członka tej rodziny powinno dać Aniś co nieco do myślenia... Myślę że każdy problem można rozwiązać w różny sposób - kwestia tylko determinacji oraz otwartości na rozmaite rozwiązania.. A tak naprawdę też rachunku kosztów i strat, bo jeśli okaże się że następne dwadzieścia lat życia będzie trzeba spędzać na przekonywaniu drugiej połowy do podstawowych spraw to trzeba spytać: czy warto? - Ks.Marek - 16-10-2007 11:58 O tym samym myślałem przed chwila, a le widzę, że czytasz w moich myślach, czy raczej robisz użytek z sensu fidei. I tak trzymac. - ksiaze-z-bajki - 16-10-2007 12:19 a ja myślę ze będzie trzeba dokonać wyboru Bóg albo chłopak to jest próba kto jest twoim Bogiem chłopak czy Jezus .... .. Ja też kiedyś stanąłem przed takim wyborem i wybrałem dziewczynę i po 1,5 roku wszystko sie zawaliło więc warto wybrać dobrze ... a i jeszcze jedno ponoć uczymy sie na błędach ... proponuje ci żebyś pouczyła sie na mym błędzie niż na swym bo to nic przyjemnego Pozdrawiam |